Przyszłością architektury jest nurt niematerialności. Obiekt będzie
Transkrypt
Przyszłością architektury jest nurt niematerialności. Obiekt będzie
Przyszłością architektury jest nurt niematerialności. Obiekt będzie kompletny dopiero wtedy, gdy dopełni go zjawisko atmosferyczne - mówi architekt najpiękniejszego domu na świecie w 2006, który odebrał w środę w Opolu tytuł Mistera Architektury Tytuł otrzymał dom aatrialny, stojący na peryferiach Opola. W środę jego projektant Robert Konieczny oraz inwestor i wykonawca odebrali okolicznościowe dyplomy. Dom aatrialny powstawał przez cztery lata. Do jego wzniesienia potrzeba było konstrukcji stalowych, jakich uŜywa się do budowy mostów. śadna firma w Europie nie mogła dostarczyć tafli szkła o wysokości pięciu i pół metra, bo we wszystkich maszynowo zespala się go tylko do wysokości 520 cm. Konieczny znalazł tylko jedną, która podjęła się skleić szkło ręcznie. Do budowy domu o powierzchni prawie 600 m kw. potrzebny był niejeden dźwig. I koparka, która przewaliła tysiące ton ziemi, by wykopać szeroką na 10 metrów drogę. Konieczny nazwał dom aatrialnym, bo to jakby negatyw domu atrialnego. Do budynku atrialnego wchodzi się z zewnątrz, a w środku jest wewnętrzny dziedziniec - atrium - na który otwierają się wszystkie pomieszczenia budynku. Taki model domu znany był juŜ w staroŜytnym Rzymie. Do domu aatrialnego wchodzimy od środka, bo droga, przechodząc pod domem, prowadzi nas pod drzwi na dziedzińcu. Stąd wchodzimy do domu, pomieszczenia skierowane są na zewnątrz, a nie w kierunku atrium. Rozmowa z architektem Dorota Wodecka-Lasota: Po tym, jak Polacy kupili sobie nowe buty, markowe perfumy, meble z Ikei i dobre auta, nadchodzi boom na dobrą architekturę? Robert Konieczny: Na architekturę na pewno, ale czy na dobrą, to mam wątpliwość. I to jest dramat, Ŝe powstają knoty. Architekt ma przecieŜ swego rodzaju misję. Nasza rola polega na tym, by z jednej strony zadowolić klienta i spełnić jego oczekiwania, a z drugiej oświecić go. A jeśli klient jest niereformowalny i chce zbudować coś, co zaburzy ład przestrzenny albo będzie wręcz kompromitujące, to ja dziękuję za współpracę. Nie umiem działać wbrew sobie. Nie będę tworzył złej architektury. Dworki albo góralskie chatki, które rosną u nas jak grzyby po deszczu, to zła architektura? - Tak, gdyŜ nie ma w niej pomysłu. To jest kopiowanie albo wręcz dramatyczne modyfikowanie tego, co juŜ było. Te rzeczy są piękne odrestaurowane. Ale stawiane dziś świadczą o totalnym zacofaniu intelektualnym, bo my, współcześni, powinniśmy zostawić po sobie rzeczy współczesne, ślad naszych czasów. A co jest nowatorstwem, przyszłością? - Nurt architektury niematerialnej, wychodzącej poza materię architektoniczną, którą dopełnia zjawisko atmosferyczne. Wykorzystaliśmy to w projekcie konkursowym Świątyni Opatrzności BoŜej w Warszawie, za który zdobyliśmy trzecie miejsce. Nadaliśmy jej kształt 45-metrowego stoŜka. Zainspirowała nas tęcza jako motyw pojednania Boga z ludźmi. Promienie słońca miały przechodzić przez otwory umieszczone w szczycie i padać na pryzmat znajdujący się pod sklepieniem. Pryzmat, rozszczepiając białe światło, rzucałby na ściany poświatę tęczy. Mieliśmy teŜ podobną ideę, projektując Instytut Chopinowski w Warszawie. Wykorzystaliśmy tam ruchome Ŝaluzje, które poruszane wiatrem przypominały biało-czarne klawisze fortepianu. W ten niedosłowny sposób chcieliśmy nawiązać do Chopina. No, ale spóźniłem się ze złoŜeniem tego projektu 20 minut, więc poszedł do szuflady. Ale sądzę, Ŝe jeszcze nawiąŜemy do takich inspiracji, bo architektura wejdzie w nurt niematerialności. Obiekt będzie kompletny dopiero wtedy, gdy dopełni go zjawisko atmosferyczne. Czy zmienia Pan myślenie o polskiej architekturze? - To, co robię, to kropelka w morzu, wręcz taki błąd statystyczny, zwaŜywszy na całą masę bylejakości, jaka nas otacza. Marzy mi się, aby polska architektura była dobra, Ŝeby nie była zauwaŜana tylko przez projekty jednego czy dwóch architektów, bo i tak się komuś pomyli i pomyśli, Ŝe te domy są w Czechach albo na Ukrainie. Na świecie dość nieufnie podchodzą do biura z Polski, bo bez względu na to, czego by te biura nie zrobiły dla świata, Polska to kraj niedźwiedzi i czołgów. Musi minąć jeszcze sporo czasu, zanim zmienimy to nastawienie. Czytaj teŜ na stronach Kultury "Gazety Wyborczej" Źródło: Gazeta Wyborcza Opole