S. Hampshire Freedom of the Industrial

Transkrypt

S. Hampshire Freedom of the Industrial
R ecenzje i omówienia
97
S tu a rt H A M PSH IR E: F reedom of th e ln d iv id u a l, N ew Y ork 1965, ss. 112.
J e s t to niew ielka, lecz n iezw ykle in te re su ją c a książka. A utor, p o d ejm u ją c p ro ­
b lem w olności ludzkiej, w yró żn ia d w a ro d za je m ożliw ości oraz dw a ro d za je w iedzy.
S tw ierd zen ie „gaz nie m oże się rozszerzyć” je st logicznie m ocniejsze niż stw ie r­
dzenie „gaz się nie rozszerzy” ; p ierw sze bow iem im p lik u je drugie, lecz n ie je st od­
w ro tn ie; pierw sze przeto w ym aga dodatkow ego uzasad n ien ia: d an a sy tu a cja nie
ty lk o n ie zajdzie, lecz nie m oże zajść. T akie dodatkow e u za sad n ien ie m oże polegać
np. n a odw ołaniu się do odpow iedniego p raw a nau k i, w y jaśn iająceg o , dlaczego
(w danych w a ru n k ac h dany) gaz nie m oże się rozszerzyć.
Z d ru g iej stro n y stw ierd zen ie „ Ja n nie m oże w ym k n ąć się z d om u” b y n ajm n ie j
nie zaw sze stanow i m ocniejszy odpow iednik stw ierdzen ia: „ J a n n ie w y m k n ie się
z dom u”. K o n iunkcja słów ka „m oże” ze słow em rep re z e n tu ją c y m d ziałan ie zależne
od w oli (voluntary action) zazw yczaj w yklucza in te rp re ta c ję zdania „ J a n n ie m oże
tego zrobić” jako m ocniejszego od zdania „ Ja n tego nie zro b i” (chyba, że zd an ia do­
tyczą czasu przeszłego). S tą d stw ie rd z ając , że „ Ja n nie m oże w y m k n ąć się z dom u”
zw ykle nie chcem y przez to pow iedzieć: „nie m oże zajść p rzy p ad ek , by J a n w yszedł
z dom u”. W praw dzie p ierw sze m oże oznaczać: „ Ja n nie m a o b iek ty w n y ch m ożliw ości
po tem u, by w ym knąć się z d om u” (przeszkadza m u w ty m np. ja k aś siła, k tó re j
J a n nie je st w sta n ie przezw yciężyć, niezależnie od tego, ja k m ocno b y tego p rag n ął)
— i w ty m w ypadku (przy ta k ie j in te rp re ta c ji) stanow i ono m ocniejszy o dpow iednik
zd an ia drugiego. Możo ono je d n a k też znaczyć (i zazw yczaj znaczy): „ J a n n ie chce
w y m k n ąć się z dom u” (bo m a in n e p rag n ie n ia lub uw aża, że n ie p ow inien u ciekać
z dom u), a w tym w y p ad k u nie pociąga ono zdania „ Ja n n ie w y m k n ie się z dom u”.
A by pierw sze im plikow ało o statnie, m u si być uzupełnione przez zdanie: „ Ja n nie
m oże (z obiektyw nych w zględów ) w y m k n ąć się z dom u”.
O statnie zdanie, w yk lu czając je d n ą z dw u m ożliw ości, d o starcza ty m sam ym
d o d atk o w ej in fo rm ac ji i m oże być u jm o w a n e jako p ew n e w y jaśn ien ie. W skazuje
ono m ianow icie (zależnie od in te rp re ta c ji) na jeden z dw u m ożliw ych pow odów ,
dlaczego „ Ja n nie w yjdzie z dom u” („nie w yjdzie, bo nie m oże z obiek ty w n y ch
w zględów ” lub „nie w yjdzie, bo nie chce”), w skazuje na nieobecność jednego z dw u
czynników : dostatecznej siły lu b chęci. A nalogiczne tw ie rd z en ie dla gazu: „gaz nie
m oże w y m k n ąć się z n ac zy n ia” nie w yklucza żadnej z dw u m ożliw ości i p rzeto nie
m oże być ro zp a try w a n e jako pew ien rodzaj w y jaśn ien ia zachow ania się gazu. Do
gazu bow iem , ja k do w szelkich p rzedm iotów nieożyw ionych, pojęcie w o l i („chce­
n ia ”) n ie z n a jd u je zastosow ania. Z daniem au to ra, w y n ik a stąd , że w o d niesieniu do
d ziałań ludzkich trze b a uw zględniać dw a ro d za je m ożliw ości (różnicę zachodzącą
m iędzy n im i w języku angielskim odd ają w pew nym sto p n iu słów ka „can” oraz
„m ay ”); trze b a w ięc w p row adzić rów nież ta k ie rozum ien ie słow a „m oże”, k tórego
w odniesieniu do zachow ania się p rzedm iotów nieożyw ionych n ie da się zastosow ać.
F ak t, że Ja n o w i nie udało się w y m k n ąć z dom u, nie św iadczy jeszcze o tym , że n ie
m ógł tego dokonać. N ie św iadczy, gdyż b ra k założenia, że c h c i a ł on (dostatecznie
mocno) to
uczynić, a w k o n se k w e n cji dołożył (wszelkich) sta ra ń , by tego dokonać,
i że jego niepow odzenia nie należy przypisać b rak o w i czy n n ik a w olicjonalnego.
„M ógł” w
jednym ze znaczeń, to „m ógł (obiektyw nie) i chciał (su b iek ty w n ie)” ;
98
Recenzje i omówienia
„m ógł” w d ru g im znaczeniu, to „m ógł (obiektyw nie) choć być m oże nie ch ciał”.
„M ogę” w ty m sensie, to „uczynię to, jeśli zechcę” ; m ogę w pierw szym sensie to
„uczynię to ”. Często głoszona w determ in izm ie teza „móc i chcieć znaczy m usieć”
p rzek ształca się w p ro stą fo rm u łę: „m óc znaczy m usieć”, je śli posłużym y się p ie rw ­
szym z w prow adzonych tu znaczeń słow a „m óc”. N iem ożność zastosow ania pow yż­
szego rozróżnienia do zachow ania się przedm iotów nieożyw ionych w skazuje, że i po­
jęcie w olności nie da się do nich zastosow ać.
W ynika stąd, że b ad a n ie zakresu ludzkich m ożliw ości, przep ro w ad zo n e przez:
psychologa, socjologa czy ekonom istę, m usi uw zględ n iać te n isto tn y czynnik, jak im
je st w ola: ty lk o zn ając cele i dążenia, ja k im i k ie ru je się je d n o stk a, m ożna roz­
strzy g n ąć, kied y nieosiągnięcie jakiegoś w y n ik u św iadczy o jej rzeczyw istej n ie­
zdolności do tego. Bez te j um iejętn o ści każdorazow ego ro zstrz y g an ia m iędzy sy­
tu a c ją „b rak u w oli” a sytuacja „b rak u m ocy”, rów n ież osąd m o raln y czynów lu d z­
kich nie da się utrzym ać, gdyż b ra k m u obiektyw nego oparcia.
A u tor su geruje, że dysponując tego ro d za ju u m iejętn o ścią, łatw o zau w aży li­
byśm y, iż to co często in te rp re tu je m y jako niem ożliw e do osiągnięcia, należałoby
raczej ujm ow ać jak o przy p ad ek b ra k u (dostatecznie Silnej) w oli, i że tam , gdzie
m ów im y często: „nie jestem w stan ie tego dokonać”, należało b y raczej pow iedzieć;
„b ra k m i do tego d ostatecznie silnej w oli”, lub: „nie stać m n ie n a ta k i w ysiłek,
choć m ógłbym to zrobić”. G dy np. w sp in ając się na W ierzchołek góry m ów ię: „nie
jestem w sta n ie uczynić an i jednego k ro k u w ię c e j”, to zgodnie z sugestią S a r tre ’a
należałoby pow iedzieć: „w olę posiedzieć raczej, niż w bólu k o n ty n u o w ać w sp i­
n aczk ę” (s. 25). W te n sposób, w n iejed n y m w yp ad k u psycholog m oże łatw o zde­
m askow ać pozorny b ra k m ożliw ości jako b ra k woli. P ra k ty cz n ie biorąc, sp raw a jest
je d n a k zazw yczaj sk o m plikow ana ze w zględu n a istn ien ie stłu m io n y ch i często n ieu św iad am ian y ch sobie p rag n ie ń , k tó re m ogą być o d k ry te i zid en ty fik o w an e do­
p iero w pew nych sp ecjalnych w aru n k ach , za pom ocą sp ecjaln y ch m etod. J a k np.
zin terp reto w a ć p rzypadek, gdy czegoś nie m ogę dokonać, a ta m o ja niezdolność je st
sym ptom em neurozy, po w stałej w w yniku pew nego nieuśw iadom ionego (zepchnię­
tego w podśw iadom ość) p rag n ien ia? P o d ejm u ję próbę i stw ierd zam , że nie jestem
w sta n ie tego zrealizow ać, ale m oże jed y n ie ze w zględu n a p ew n e k o n flik to w e p ra ­
gnienia, o k tó ry ch nie w iem , że je posiadam . H am p sh ire sądzi p rzy tym , że pozna­
nie p ra g n ie ń człow ieka w yłącznie n a p odstaw ie jego rzeczyw istego zachow ania, bez
poznania jego m yśli, je st niem ożliw e. A by w ięc zbadać m ożliw ości ludzkiego pod­
m iotu, trze b a znać jego m yśli i wolę, podczas gdy do p rzed m io tu nieożyw ionego po­
jęcia te nie z n a jd u ją zastosow ania.
W szystko to spraw ia, że „m óc” w zastosow aniu do człow ieka nie je st zw ykle
ty m sam ym co „m óc” w odniesieniu do m a te rii nieożyw ionej. D latego, gdy m ów im y
np., że dana m aszyna m o ż e grać w szachy lep iej od danego k o n k retn e g o czło­
w ieka, to „m oże” w ty m p o ró w n an iu w y stę p u je w dw u znaczeniach różn iący ch się
pod isto tn y m i w zględam i: inny jest jego sens w zastosow aniu do człow ieka jako
istoty, k tó ra m oże w iedzieć, odzw ierciedlać, p rag n ą ć i k ry ty k o w ać sw e w łasn e ok a­
zjo n aln e „chcenia” („może uczynić”), a inny w zastosow aniu do m aszyny („może
z a jść”). O k o n k re tn e j m aszynie zasadniczo nie m oże być p raw d ą, że m oże ona w d a­
n ej chw ili grać lep iej niż człow iek, jeśli fu n k cjo n o w a n ie jej w d anych n o rm aln y ch
Recenzje i omówienia
99
dla n iej w a ru n k ac h w ykazało, że g ra gorzej. Z drugiej stro n y niem ożność ścisłego
rozg ran iczen ia m iędzy sy tu a c ją „b rak u w o li” (vouloir) a sy tu a c ją „b ra k u m ocy”
(pouvoir) — dokładna i sta ła g ran ic a m iędzy nim i, zdaniem au to ra , nie istn ieje —
w ich zastosow aniu do d ziałań ludzk ich spraw ia, że je st w zasadzie m ożliw e, iż m o ż e
cn grać lepiej niż m aszyna, n a w e t jeśli o b serw ując go w danej chw ili stw ierd zam y ,
że fak ty czn ie gra gorzej. C złow iek m oże bow iem po p ro stu n ie chcieć g rać lep iej
i przeto n ie sta ra ć się grać lep iej; może w oli nie u jaw n iać sw ych u m iejętn o ści
(możliwości) w całej p e ł n i. .. S tąd popełniam y błąd, gdy in te rp re tu je m y zdanie „on
n ie może czynić in a cz ej”. .. jako p a ra le ln e zdaniu „(ten) gaz n ie m oże zachow yw ać
się in aczej”. To raczej zdanie: „N ie m a dla człow ieka o biek ty w n ej m ożliw ości innego
zachow ania się” je st p a ra le ln e zdaniu „(ten) gaz nie może zachow yw ać się in aczej”.
Różnica w pojęciach m ożliw ości prow adzi do analogicznej różnicy w pojęciach
m ocy (powers): aby u sta lić w człow ieku w danym k o n k retn y m m om encie istn ien ie
m ocy uczynienia czegoś, nie w y starczy (jak w przypadku m aszyny) dostarczyć m u
odpow iedniego bodźca w yzw alającego jego energię; p o trzeb n y je st d o d atk o w y w a ­
ru n ek , o k tó ry m m usim y w iedzieć, że je st spełniony: człow iek m usi c h c i e ć p o d ­
dać się próbie. Je śli nie w iem y, czy pow yższy „w ew n ętrzn y ” w a ru n e k je st spełniony,
to z b ra k u odpow iedniego zachow ania się nie m ożem y w nosić o b ra k u um iejętn o ści
takiego zachow ania. W yznaczenie g ranicy m ożliw ości jakiegoś człow ieka w danym
przedm iocie, m usi w ięc być poprzedzone u staleniem , że w sk azan y w ew n ętrz n y w a ­
ru n e k je st spełniony, tzn. że człow iek m a najm ocniejsze p rag n ie n ie (na jak ie go
stać) uczynienia tego, i nie m a w nim p rag n ie ń konfliktow y ch (stojących w k o n flik ­
cie z pow yższym pragnieniem ).
D rugim filarem , na k tó ry m H am p sh ire o piera sw ą ko ncepcję w olności ludzkiej
je st p rzekonanie, że istn ieją „dw a dające się w yraźnie odróżnić ro d zaje w iedzy
o przyszłości” (s. 53). Chociaż zasadniczo różne (jako że m a ją ró żn e źródła i od­
w o łu ją się do odm iennych ty p ó w uzasadnienia), nie są one je d n ak od siebie całk o ­
w icie niezależne: nie m ożna posiadać w iedzy jednego ro d zaju bez p o siad an ia w iedzy
ro d zaju drugiego. P ierw szy rodzaj w iedzy o przyszłości (zw any czasam i b łęd n ie
„n o n -p ro p o sitional k n ow ledge”) posiadam y dzięki form o w an iu się w e w n ą trz nas
m ocnych in te n cji działan ia w określonym k ie ru n k u i w ok reślo n y sposób, w bliższej
lub (niekiedy rów nie) dalszej przyszłości. Na p rzy k ła d coś m ów iąc, często w iem , co
pow iem w n astęp n e j chw ili, a działając w iem , co zrobię w chw ili nieco późniejszej.
Czasam i też wiem , ja k p ostąpię w danej sy tu a cji w d alek iej n ieraz przyszłości:
w iem dzięki tem u, że już obecnie jestem do tego w pełni zd eterm in o w an y . Je st to
w iedza o p a rta na znajom ości m ych decyzji, dotyczy w ięc głów nie m ego w łasnego
zachow ania w przyszłości (jest sam ow iedzą) i nie może dotyczyć tego, co od p o d ej­
m ow anych przez m nie decyzji je st niezależne.
D rugi, całkiem odm ienny, rod zaj w iedzy o przyszłości to w iedza, k tó re j źródłem
je st obserw acja zachodzących zjaw isk (zarów no zew nętrzn y ch ja k i w ew n ętrzn y ch )
oraz rozum ow anie indu k cy jn e. P rzed m io t w iedzy tego ro d zaju je st te o rety czn ie n ie ­
ograniczony i m oże rozpościerać się n a nasze w łasne przyszłe d ziałania, chociaż
w o statn im w ypadku po trzeb n a je st rów nież w iedza pierw szego ro d zaju , o p a rta n a
znajom ości podejm ow anych decyzji. Z drugiej strony, w w iedzy n ie in d u k cy jn ej
(wiedzy pierw szego rodzaju) zaw sze w y stę p u je rów nież kom p o n en ta in d u k c y jn a, ta k
100
Recenzje i omówienia
iż w szelka sam ow iedza dotycząca przyszłości stanow i fak ty c zn ie m ieszaninę w iedzy
o p a rte j n a decyzjach co do naszych działań i zw ykłej w iedzy in d u k c y jn ej: w szak
n asze przyszłe sta n y zależą nie ty lk o od naszych decyzji, lecz rów nież od sy tu acji,
w jak ich przychodzi nam działać, a sam e decyzje p o d ejm u jem y w oparciu o p ew ną
znajom ość naszych m ożliw ości. S tąd zm iana oczekiw ań i p rzek o n ań zw ykle prow adzi
do zm iany dążeń: m usim y znać sy tu ację zew nętrzną, by u w zględniać nasze p ra k ­
tyczne m ożliw ości (w obu uprzednio w yróżnionych znaczeniach tego słowa). Nasze
decyzje o p ie ra ją się w ięc zaw sze na przekonaniach , a p rze k o n an ia n a w iedzy o
św iecie zew nętrznym , o k tó rej sądzim y, iż je st praw dziw a.
Człow iek w p raw d zie m oże re tro sp e k ty w n ie dow iedzieć się, że jego przek o n an ia
b yły k sz tałto w an ie lub zm ieniane przez czynniki in n e niż w zgląd n a praw dę. A le nie
m oże on kształto w ać lu b zm ieniać sw oich p rze k o n ań inaczej ja k pod w rażeniem ,
iluzorycznym lub nie, że to w łaśnie w zgląd na p ra w d ę tego w ym aga. D latego też,
w p raw d zie m ogę w y korzystyw ać n aw et n a jb a rd z ie j irra c jo n a ln e czynniki w celu
w p ły n ięcia na p rze k o n an ia innych ludzi, ale nie m ogę próbow ać zm ienić m oich
w łasn y ch przek o n ań w te n sposób, tj. odw ołując się do czynników u zn an y ch przeze
m n ie za irra cjo n aln e . Sw e w łasne przek o n an ia m uszę tra k to w a ć jako u k ształto w an e
zgodnie z w y n ik am i sw obodnych b a d a ń zm ierzających k u p raw d zie. W przeciw nym
w y p ad k u nie m ógłbym ich uznać za sw e w łasn e przek o n an ia. Człow iek n ie może
w yzbyć się sw ych przek o n ań inaczej ja k za pom ocą arg u m en tó w , k tó re u zn ał za
rzeczow e i m ery to ry czn ie tra fn e . Z p rze k o n an iam i je st w ięc inaczej niż z uczu­
ciam i: człow iek, k tó ry boi się ciem ności, m oże nie w ierzyć, że zn a jd u je się w n ie ­
bezpieczeństw ie; m oże w iedzieć, że się nie zn a jd u je , a je d n a k nie p o tra fi w yzbyć się
strach u .
R ozw ażania dotyczące w zajem nego stosunku dw u om ów ionych ro d zajó w w iedzy
należą w książce do n a jb a rd z ie j interesu jący ch . N ie m ożem y ich tu je d n a k szcze­
gółowo om aw iać. N ie pod ejm u jem y też kw estii, ja k w św ietle w yróżnionych dwu
ro d zajó w m ożliw ości i dw u rodzajów w iedzy (sam ow iedzy) a przyszłości p rz e d sta ­
w ia się p roblem w olności ludzkiej. Przytoczym y jed y n ie ogólną k o n k lu zję au to ra:
Człow iek je st w olny o tyle, o ile je st au to rem sw ych w łasn y ch przyszłych działań
jako w yn ik ający ch z jego decyzji; w tedy jego sam ow iedza je st głów nie tego rodzaju,
k tó ry w ypływ a nie z obserw acji i ind u k cji, lecz ze zd an ia sobie sp raw y z tego, jakie
jego u stosunkow anie oraz działania pow inny być.
J a n Such

Podobne dokumenty