Przeludnienie zabija Ziemię!

Transkrypt

Przeludnienie zabija Ziemię!
Klub
OK!

Just cruelty-free life!
Przeludnienie zabija Ziemię!
Często słyszymy, jak jakiś polityk lub socjolog opłacany z budżetu państwa, mówi, iż
grozi nam „niż demograficzny”, że rodzi się coraz mniej dzieci, społeczeństwo się
starzeje... Ale dlaczego mamy się bać tego „niżu demograficznego”, dlaczego mamy
się obawiać tego, że rodzi się coraz mniej dzieci i że społeczeństwo się starzeje? O
tym „budżetowcy” mówią niechętnie.
Anomalie klimatyczne
Od pewnego czasu możemy zaobserwować zmiany kli­
matyczne na naszej Planecie. Oto pojawiają się, nieznane
wcześniej na wielu obszarach, olbrzymie powodzie, „zimy
bez śniegu”, tornada. Kilka faktów:
1997 - „lato stulecia” w Szwecji, „powódź stulecia” w Polsce,
Rumunii, Niemczech, Austrii; W Hong Kongu i Chinach
pustoszenie sieje tajfun Victor wywołując gigantyczną powódź;
wielka susza na południu USA powoduje straty w produkcji rol­
nej i przyczynia się do śmierci wielu osób, gdy tym czasem w
słonecznej Karolinie spada gigantyczny grad; w sierpniu gigan­
tyczna powódź nawiedza Tajlandię, a w listopadzie Hiszpanię;
1998 – w kwietniu „powódź stulecia” nawiedza Wielką Brytanię,
olbrzymia śnieżyca paraliżuje całkowicie ruch drogowy we Fran­
cji i Niemczech; w maju rozległa powódź błotna zalewa siedziby
ludzkie we Włoszech; w Meksyku płoną lasy w wyniku czego
życie traci 50 osób; w drugiej połowie lipca już po raz drugi
wielka woda zatapia liczne regiony Polski; parę dni później
następuje wylew rzeki Jang-cy w Chinach, w wyniku czego
śmierć ponosi 4 tys. ludzi (zalany obszar jest większy niż cała
powierzchnia Polski);
2001 – w Polsce pojawia się już trzecia wielka powódź zata­
piając wiele miast; po raz pierwszy w naszym kraju pojawiły się
także tornada, a z kolei na niektóre obszary Afryki po raz pierw­
szy od wieków spadł śnieg; w sierpniu, wielka powódź zatopiła
także wiele obszarów Chile, a Londyn nawiedziły niespotykane
tam upały;
2002 - w sierpniu „powódź stulecia” nawiedza Niemcy, Austrię,
Węgry, Czechy (zalana została między innymi spora część
zabytkowej Pragi); w tym samym czasie Rosję i Ukrainę
nawiedziła wielka susza, smog spowodowany płonącymi lasami
dał się we znaki zarówno mieszkańcom Moskwy, jak i Warszawy;
2003 - w maju wysychają spore obszary Renu i jezioro Yliki
zaopatrujące w wodę stolicę Grecji; to samo spotyka Dunaj i
główną rzekę Włoch, Pad; wyschnięte jeziora w Indiach przyczy­
niają się paniki ludności; w sierpniu, z powodu suszy, w całej
Europie zaczynają płonąć lasy, temperatury powietrza dochodzą
do 40°C; we Francji pojawiają się obawy, że z powodu stale
rosnącej temperatury, Europę mogą w przyszłości dotknąć plagi
malarii i żółtej febry; w Polsce na wielu odcinkach wysycha
Odra, co było nowością nawet dla najstarszych mieszkańców
przyodrzańskich miejscowości1; w wielu miastach Europy
wprowadza się ograniczenia w używaniu wody; Komisja ONZ i
Banku Światowego ostrzega: „Wiek XX był wiekiem ropy naf­
towej. Wiek XXI będzie wiekiem walki o wodę. Przyczyną kolej­
nych światowych konfliktów będzie dostęp do źródeł wody i ich
ochrona”2; ocenia się, że w wyniku upałów życie straciło 77
tysięcy osób;
2007 – w listopadzie cyklon Sidr zabija 3360 osób w Bangla­
deszu;
1
Zob. M. Agaciak, Odra wysycha! [w:] "Angora" 2003, nr 36, s. 25.
Zob. R. Fabiani, Łowcy błękitnego nieba [w:] "Angora" 2003, nr 9; et: "Angora"
2003, nr 18, 24, 25; atque etiam: K. Kowalski, P. Kościelnia, Susza, jakiej nie było [w:]
"Angora" 2003, nr 32, s. 22.
2
2008 – w maju cyklon Nargis zabija 140
tysięcy mieszkańców Birmy;
Przy tego typu sytuacjach, politycy mar­
twią się, skąd wziąć fundusze na usuwanie
skutków tych nieszczęść i jak nie narazić
się przyszłym wyborcom. Ale nigdy przy
takiej okazji nie wspominają ani jed­
nym słowem o przyczynach tych wyda­
rzeń. Ani w telewizji, ani w radio, ani w popularnej prasie nie
pojawiła się przez parę ostatnich lat ni jedna wypowiedź na ten
temat!!! Tymczasem ekolodzy alarmują non-stop od wielu lat i
jednoznacznie wskazują na przyczynę owych odchyleń: sys­
tematyczna dewastacja środowiska, wycinanie lasów, budowa
autostrad, olbrzymi rozwój motoryzacji, betonowanie ostatnich
zielonych skrawków Ziemi i nadmierny przyrost demograficzny.
Nasza Planeta, z całkowicie rozregulowanym klimatem i z
zachwianą równowagą biologiczną, zaczyna się bronić... i zjawi­
sko to będzie się nasilać!
Ekolodzy ostrzegają!
Podczas gdy ekolodzy i naukowcy na całym świecie
ostrzegają przed dalszym rozwojem sytuacji, w Polsce mete­
orolodzy, będąc na usługach państwa, oświadczają, iż „zmien­
ność jest charakterystyczną cechą naszego klimatu” i wyda­
rzenia ostatnich lat jak najbardziej należy uważać za normalne
(!). Tego typu „uspokajające twierdzenia” kłócą się jednak
wyraźnie z odczuciem większości ludzi. Kogokolwiek z poszkodo­
wanych powodzią lub huraganem nie zapytać, odpowiada, iż
„jak długo żyje, nic podobnego nie miało miejsca”. A
wypowiedzi te pochodzą z reguły od osób, które liczą sobie 7090 lat! Komu więc wierzyć: urzędnikom państwowym czy
własnym oczom?
Niestety, obecna sytuacja jest bagatelizowana przez
polityków i ekonomistów. Tymczasem, już na początku lat ’90
powstała pod egidą ONZ, Międzynarodowa Grupa ds. Zmian Kli­
matycznych (GIEC). Skupia ona ponad 4 tysiące ekspertów, któ­
rzy ostrzegają cały czas, iż ocieplenie klimatu (spowodowane
głównie nadmiernym ruchem samochodowym) przyczyni się do
nasilenia zjawisk skrajnych, czyli powodzi, suszy, cyklonów. Nie
uchroni nas przed tym ani budowanie tam rzecznych, ani
betonowanie brzegów, ani możliwość wczesnego ostrzegania
przed zbliżającą się katastrofą. I rzeczywiście, w latach ’90, ure­
gulowany Ren, wielokrotnie zalewał Niemcy, i to pomimo
„dobrego” przygotowania tego kraju na taką ewentualność.
Wspomniana już organizacja GIEC stwierdza w dalszej części
swego raportu: nadmiar wody w naszej części kontynentu
będzie bilansowany przez jej brak na południu Hiszpanii, Por­
tugalii, Francji i Włoch. Zdaniem GIEC, lodowce w Austrii i Szwaj­
carii zmniejszą się nawet o 30%. Powstałe rozlewiska przyczynią
się do plagi komarów, co z kolei spowoduje zagrożenie malarią.
W Europie może się pojawić: żółta febra, cholera, śpiączka
(„Głos Szczeciński” 1997, 9 września).
„Meteorolodzy ostrzegają przed nowym zagrożeniem kli­
matycznym, jakim jest zjawisko zwane przez nich El Ninô. W
latach 1987 i 1991 po osłabieniu siły pasatów i zmianie
kierunku przepływu prądów morskich na Oceanie Spokojnym
zaobserwowano długotrwałe susze w Australii, Indiach, Brazylii
i wschodniej Afryce. W tym samym czasie na pustynnych
obszarach Ameryki między Peru a Kalifornią wzrosło zagrożenie
katastrofalnymi powodziami, a w indonezyjskich lasach szalały
pożary. Większość klimatologów podziela opinię, że zbliża się
kolejny El Ninô. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy temperatura
wód w tropikalnym rejonie Pacyfiku podniosła się o 2C, a masy
gorącego powietrza przemieszczały się od Indonezji w kierunku
wschodnim. Większość specjalistów spodziewa się ataku
nowego El Ninô najwcześniej w 1998 roku. W 1991 r. naukowcy
potrafili trafnie określić termin wystąpienia tego zjawiska. Nie
przewidzieli jednak, że zamiast typowych dziewięciu miesięcy
będzie ono trwało prawie pięć lat. Brytyjski ekspert, David Par­
ker, twierdzi, że w przyszłym roku konsekwencje nadchodzą­
cego El Ninô będą odczuwalne na całym świecie”. („Wprost”
1997, nr 25)
Wszystkie te prognozy już zaczynają się sprawdzać. W
periodyku „Focus” możemy przeczytać o niedawnych skutkach
zjawiska El Ninô: susze w Australii, pożary w Indonezji, huragany
w Meksyku, burze w Chile. Brak deszczów w Afryce (1997-1998)
spowodował 50% straty w plonach. Podobne straty ponieśli
plantatorzy w upalnej Florydzie, gdzie drzewka cytrusowe
zostały skute lodem. Anomalii jest więcej! Od grudnia do marca
1998 powódź w Ameryce Południowej spowodowała śmierć
przeszło 200 osób, a 250 tys. straciło dach nad głową. Tajfun
Linda, który przeszedł nad Meksykiem pustosząc wszystko na
swojej drodze, zatopił także wybrzeża Wietnamu. W grudniu
1997 w Moskwie odnotowano najniższą temperaturę w XX
wieku. Ocenia się, że ogółem w wyniku działalności El Ninô, w
samym tylko roku 1997, zginęło 10 tys. ludzi. Jako przyczynę
znowu wskazuje się wzrost zawartości dwutlenku węgla
(prawie 1% rocznie), co powoduje ogrzewanie oceanów w rejo­
nach tropikalnych, a tym samym narodziny El Ninô. (Zob. S.
Swerpel, Taniec oceanu z atmosferą [w:] „Focus” 1998, nr 7).
Jak zapobiegać?
Poznając kolejne fakty, nie sposób zadać sobie pytania o sposoby zapobiegania anomaliom klimatycznym. Ekolodzy już od dawna apelują o zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, o ograniczenie ruchu samo­
chodowego na rzecz ruchu rowerowego, o zastąpienie paliw kopalnych energią słoneczną. Niezbędne jest także zachowanie dziewiczych lasów jako płuc naszej Planety, zmniejszenie eksploatacji oceanów i zanieczyszczenia rzek, czy też zmniejszenie hodowli bydła przyczyniają­
cej się do emisji dużej ilości metanu do atmosfery. Jednocześnie konieczne byłoby ograniczenie konsumpcji w krajach rozwiniętych gospodarczo (plastykowe opakowania, marnowanie papieru, prądu i wody).
Należy jednak zdawać sobie sprawę z faktu, iż w wielu wypadkach główną przeszkodą do wdrożenia powyższych postulatów jest zbyt duża ilość ludzi na Ziemi (!). Wprawdzie istnieje pewien procent osób, które nadmiernie i bez żadnej troski zużywają tysiące litrów wody dziennie, posiadają kilka samochodów, nigdy nie wyłączają urządzeń elektrycz­
nych, itp., ale jest to tylko mały procent całej ludzkości! Większość ludzi na świecie jest bardzo biedna, często przymiera głodem i nieporozu­
mieniem byłoby nakłaniać ich do zmniejszenia konsumpcji. Nawet Ci lepiej usytuowani zmuszeni są często do nadmiernego zużycia energii wbrew swojej woli, np. codzienny dojazd samochodem do pracy oddalo­
nej o 100 km (bezrobocie!), robienie zakupów w odległym hipermarkecie (gdyż pobliskie sklepy zbankrutowały), poświęcenie całego czasu i ener­
gii na wytwarzanie ciągle większej ilości towarów i usług (inaczej firma przestanie być konkurencyjna i zbankrutuje).
Powstaje więc błędne koło. Propaganda ciągłego wzrostu demograficznego „nakręca” propagandę ciągłego wzrostu gospodar­
czego. Im więcej jest ludzi, tym więcej trzeba produkować dla nich towa­
rów wykorzystując zasoby Ziemi oraz tym więcej trzeba wycinać lasów, 2
aby zbudować dla nich osiedla i miasta! 3 Niektóre metropolie rozrosły się już do tak gigantycznych rozmiarów, iż nie można ich przejść wędrując nawet przez całą dobę. Tam, gdzie kończy się jedno miasto, tam zaczyna się od razu drugie. W wielu państwach europejskich nie ma już w ogóle lasów, wszędzie natrafiamy na beton! W naturalnych warun­
kach, gdy nastąpi powódź, woda rozlewa się do tzw. polderów (leśnych terenów bagiennych) nie czyniąc większej szkody ani ludziom, ani zwierzętom. W wyniku wzrostu ilości ludzi i miast, nie ma jednak obecnie polderów, rzeki wylewają wprost do rozrastających się siedzib ludzkich. Brak lasów powoduje natychmiastowe wyparowanie wody, z czego two­
rzą się kolejne chmury i kolejne ulewy. Koło się zamyka!
Przeludnienie powoduje także wzrost bezrobocia i spadek płac. Im więcej chętnych do pracy jest na rynku, tym mniej są warci (tzw. inflacja pracownika) i tym niżej wyceniana jest ich praca (tzw. alienacja wytworu pracy, paradoks, który jako pierwszy opisał jeszcze Karol Marks)! Aby więc zarobić na swoje podstawowe potrzeby muszą oni produkować więcej towaru niż zazwyczaj. Ale żeby te nadwyżki towaru można było sprzedać potrzeba z kolei coraz większej ilości konsumentów. Wzrost gospodarczy wymusza więc wtórnie wzrost demograficzny, a ten znowu wymusza wzrost gospodarczy, itd. Politycy i ekonomiści przewidując kry­
zys (który sami wcześniej spowodowali) poświęcają dużo energii na propagandę wzrostu... gdyż chcą mieć coraz więcej:
• klientów, którzy kupowaliby nadwyżki towaru zapewniając zyski wiel­
kim korporacjom i zapobiegając kryzysowi gospodarczemu;
• podatników, którzy płaciliby podatki ratując budżet państwa i zapew­
niając emerytury „odchodzącemu” pokoleniu; jeśli budżet będzie za mały, politycy nie wygrają następnych wyborów i stracą źródło utrzymania;
• wiernych, których datki utrzymują największą religię w danym kraju (im więcej wiernych, tym więcej otrzymanych datków i większe zyski).
Wszystkie te zabiegi są jednak drogą do nikąd. Nigdy nie polepszają obecnego stanu, a wręcz przeciwnie: sytuacja będzie pogarszać się z roku na rok. Na końcu tej drogi czeka nas katastrofa! Możemy się o tym przekonać na przykładzie dziejów Wyspy Wielkanocnej (symbolizującej to zjawisko w mikroskali), gdzie nadmierny przyrost ludności spowodował nadmierną eksploatację środowiska naturalnego przyczyniając się do całkowitego wylesienia i zabicia wszystkich żyjących na wyspie zwierząt. Potem był już tylko głód, wewnętrzne walki, kanibalizm... Periodyk „Discover” stwierdza: „Każdy, kto wcześniej próbowałby ostrzec tubylców przed niebezpieczeństwami nasilającej się deforestacji, zostałby zlekce­
ważony przez rzeźbiarzy, urzędników i przywódców, którzy mieli w tym swój interes”. „National Geographic” dodaje: „Dzieje wyspy dowodzą, że niekontrolowany rozwój oraz skłonność do nadmiernego manipulowania środowiskiem nie są charakterystyczne jedynie dla świata uprzemysło­
wionego, ale leżą w naturze ludzkiej”. Historia Wyspy Wielkanocnej została także wyjątkowo trafnie ujęta przez jej wieloletnich badaczy: Paula Bahna i Johna Flenleya. W swej książce poświęconej Wyspie zamieścili przejmujące spostrzeżenie: „Ktoś, kto ściął ostatnie drzewo, wiedział, że było ostatnie. A jednak je ściął”. (Zob. „Przebudźcie się!” 2000, nr 12)
W perspektywie przeludnienia należy również interpretować nad­
ciągający kryzys wodny w Afryce. Z jednej strony można powiedzieć, iż
przeciętne zużycie wody w gospodarstwach afrykańskich wynosi 30-40
litrów, podczas gdy w USA zużywa się średnio 700 litrów. Jednakże coraz
większy brak wody w Afryce nie ma związku ani z techniką, ani z nad­
mierną konsumpcją. Czasopismo „Environmental Science and Techno­
logy” za przyczynę takiego zjawiska uważa fakt, iż Afryka ma największy
na świecie przyrost naturalny (wynoszący 2,4%). Ludzi ciągle przybywa,
a zasoby wodne pozostały takie same jak 2 tys. lat temu. Wtedy jednak
liczba ludzi na całym świecie nie przekraczała 200 mln. Obecnie w
samej tylko Afryce żyje prawie 800 mln osób, a do 2025 roku liczba ta
powiększy się o następne 500 mln. Wtedy co drugiemu mieszkańcowi
tego kontynentu zabraknie wody pitnej. Przyczyną tego oczywiście nie
będzie nadmierna konsumpcja Afrykańczyków, lecz przeludnienie! (Zob.
M. Koton, Ostatni dzwonek [w:] „Wiedza i Życie” 2000, nr 2, s. 12)
Z podobną sytuacją mamy do czynienia na Bliskim Wschodzie. Jak
twierdzą eksperci ONZ-owskiego programu ochrony środowiska (UNEP)
rosnący pobór wody z Tygrysu i Eufratu spowodował „dramatyczną kata­
strofę ekologiczną”. Objawia się ona wyschnięciem bagien Mezopotamii
i zniszczeniem około 90% tamtejszego środowiska przyrodniczego.
(„Rzeczpospolita” 2001, 18 maja)
3
Urbanizacja, która dotarła na wszystkie zamieszkałe obszary na świecie, prze­
biega obecnie szybciej tam, gdzie następuje szybszy wzrost liczby ludzi, czyli w kra­
jach słabiej rozwiniętych. Zob. J. I. Clarke, Ludność Ziemi, Warszawa 1998, s. 35.
Kilka Faktów4
•
•
•
•
•
Jeśli jednak nie chcesz żyć w takim świecie, możesz podjąć
kroki, które ograniczą to zjawisko:
W roku 7000 p. n. e. było 10 mln ludzi, a w roku 2000 było ich ponad 6 mld.
Największy przyrost występuje w Afryce i Azji (wpływ tradycji i religii); w XX wieku ludność Afryki wzrosła 6,5­krotnie, a Azji 3,5­krotnie. W indyjskim stanie Kerala (hinduizm) na jedną statystyczną kobietę przypada 1,7 potomka; w Tajlandii (buddyzm) przypada 1,8 potomka; na Filipinach (katolicyzm) – 3,3 potomka.
Na całym świecie przybywa rocznie 80 mln ludzi.
Przyrost w innych częściach Świata (dane z 1998 roku): Europa 1‰, Azja 15,8‰, Afryka 28‰, Ameryka Północna 11,9‰, Ameryka Połu­
dniowa 14,4‰, Oceania 6,9‰, Polska 0,5‰, Iran 28‰, Nigeria 31,2‰, Kenia 29,6‰, Niemcy ­0,7‰, Rosja –4,8‰, Austria –4,3‰ (przyrost mierzymy w promilach (‰) ­ jest to liczba urodzeń minus liczba zgonów na 1000 mieszkańców).
Na szczycie ONZ w Johannesburgu w 2002 roku, wyeliminowano tematykę demograficzną pod naciskiem konserwatystów religijnych sprzeciwiających się antykoncepcji w Afryce. Znany brytyjski przyrod­
nik, David Attenborough, powiedział: „Nie znam nikogo, kto prywatnie oponuje przeciwko twierdzeniu, że przeludnienie jest poważnym problemem. Może z wyjątkiem osób wierzących, że Ziemia jest płaska. Ale mało kto ma odwagę zabrać na ten temat głos publicznie. Jest jakieś dziwne tabu”. Zdaniem Attenborougha, albo sami dobrowolnie ograniczymy liczbę urodzin, albo zwiększy się liczba zgonów z powodu głodu, chorób i wojen o wodę, ropę naftową i ziemie uprawne.
✔
✔
✔
✔
✔
✔
✔
Nigdy nie głosuj na partie polityczne propagujące wzrost
demograficzny lub te, które straszą nas „starzejącym się społeczeń­
stwem”7;
Nie wspomagaj datkami religii, które pochwalają przyrost ludności!
Propaguj antykoncepcję (stanowczo nie popieramy aborcji!) 8; i
pamiętaj: gdy dwoje ludzi płodzi dwoje dzieci – nie ma wzrostu! Ze
wzrostem mamy do czynienia wtedy, gdy dwoje ludzi płodzi troje
lub więcej dzieci. Przemyśl to!
Kseruj tę ulotkę i rozpowszechniaj wśród znajomych.
Napisz do lokalnej prasy artykuł poruszający problem przeludnienia.
Włącz się w działania naszej organizacji lub wspomóż finansowo
prowadzone przez nas kampanie społeczne. Informacje na ten
temat znajdziesz w każdej lokalnej grupie ekologicznej.
Zapoznaj się z międzynarodowym forum na temat przeludnienia:
VHEMT.
„Najlepszą BRONIĄ przeciwko izraelskim osadnikom jest
macica palestyńskiej kobiety!”
Jaser Arafat
„Miejscem bitwy kobiety jest sala porodowa”
Adolf Hitler, zjazd NSDAP 1942
„Naród, który ma przeciętnie 4 synów w rodzinie, może się
poważyć na wojnę, bo jeżeli dwóch polegnie, dwóch odziedzi­
czy nazwisko. Kierownictwo narodu, który ma w rodzinie jed­
nego lub dwóch synów, będzie musiało wahać się przy każdej
decyzji”
Heinrich Himmler
Co możesz zrobić?
Zwolennicy przeludnienia twierdzą, że żadnego kryzysu nie
ma; że na Ziemi jest jeszcze trochę wolnego miejsca, zasoby
żywności teoretycznie wystarczają do zaspokojenia głodu
wszystkich ludzi na Ziemi, a poza tym ekolodzy przesadzają w
swoich przewidywaniach. W rzeczywistości, historia pokazuje,
że wzrost demograficzny jest znacznie większy niż przewidywali
badacze w XIX wieku, a ilość żywności nie jest w stanie
zaspokoić głodu wszystkich ludzi, nawet gdyby żywność była
sprawiedliwie dzielona5. Nie można więc mówić o "czarnowidz­
twie".
Z przeludnieniem nie będziemy mieć do czynienia dopiero
wtedy, gdy ludzie będą sobie wchodzić na głowy. Z jego skut­
kami spotykamy się już wtedy, gdy wyprowadzenie psa na
spacer łączy się z pięciogodzinną wędrówką do najbliższej łąki.
Przeludnienie jest wtedy, gdy miejskie spaliny duszą mieszkań­
ców miast i gdy od wielu miesięcy nie można zobaczyć gwiazd
na niebie, gdyż maskują je pomarańczowe światła metropolii na
obszarze ponad 100 km2. Przeludnienie jest również wtedy, gdy
w ciągu godziny mijasz w centrum miasta kilkaset tysięcy osób,
a dla każdej z nich jesteś tyle wart, co nic; gdy jedyny sposób, w
jaki postrzegają Cię inni, to postrzeganie jako klienta, jako
osoby, która liczy się tylko wtedy, gdy można jej coś sprzedać
lub wyciągnąć pieniądze6.
4
B. Dobosik, K. Kardas, B. Modzelewska, Przestrzeń geograficzna, w której żyje
człowiek, część 1, Toruń 2000, s. 108.
5
Uczeni z Wildlife Conservation Society stwierdzili, iż ludzki gatunek zaanektował
już 83% powierzchni lądów pod budowę swych domów, uprawy i hodowlę zwierząt.
Grunty, które mogą być wykorzystane do produkcji ryżu, przenicy, kukurydzy są
wykorzystane w 98%. Zob. Ibidem, ss. 12-13; atque etiam: "Wiedza i Życie" 2003, nr
1.
6
Jedną z przyczyn dużego wzrostu demograficznego w krajach biednych, jest fał­
szywe i egoistyczne przeświadczenie rodziców, iż większa ilość dzieci zapewni im
większy dobrobyt, gdyż każde z dzieci obowiązane jest przez tradycję do utrzymywa ­
nia swoich starzejących się rodziców. Dzieci traktowane są więc przedmiotowo, nie
widzi się w nich osoby, lecz pracownika, pielęgniarza, który służy do zapewnienia
swoim rodzicom dobrobytu na starość. Oczywiście powstaje tu błędne koło: niewielki
majątek rodziców dziedziczony jest (czytaj: dzielony jest) przez kilka/kilkanaście
dzieci, które tę swoją niewielką część majątku przekażą z kolei do rozdziału swojej
licznej gromadzie dzieci, itd. Z pokolenia na pokolenie, majątku, który można by
dziedziczyć/dzielić, jest coraz mniej, a bieda coraz większa. Zauważył to już Hezjod,
który w swoim dziele "Prace i dni" stwierdza: „Nie miej więcej niż jednego syna dla
zachowania ojcowizny. Tylko dzięki temu rośnie w domach bogactwo”. Inaczej jest w
Europie, gdzie majątek dziedziczony z pokolenia na pokolenie wzrasta, gdyż dorobek
całego życia matki i ojca (dwie osoby) dziedziczony jest przez syna/córkę (jedna
osoba). Każde następne pokolenie dziedziczy więc coraz większy majątek. Zob.
Ibidem, s. 27.
7
Jedna z pierwszych oznak tego irracjonalnego lęku zawarta jest w książce Enida
Charlesa pt. „The Twilight of Parenthood” wydanej w 1934 roku. Zob. J. I. Clarke, Lud­
ność Ziemi, Warszawa 1998, s. 12.
8
Aborcja nie tylko, że jest nieetyczna, to w rzeczywistości przyczynia się, o para ­
doksie!, do szybkiego wzrostu demograficznego, czego przykładem mogą być Chiny
(lata 80-90 XX wieku), gdzie propagowanie aborcji odniosło odwrotny skutek: wzrost
liczby kobiet zachodzących w ciążę i rodzących dzieci. Zmniejszenie tempa wzrostu
demograficznego uzyskano dopiero w wyniku propagowania antykoncepcji i pod­
niesienia poziomu wykształcenia kobiet. Zob. Ibidem, s. 42.
3