ZACZNĘ OD PAUMANOK,ZACZNĘ OD PAUMANOK (10),ZACZNĘ

Transkrypt

ZACZNĘ OD PAUMANOK,ZACZNĘ OD PAUMANOK (10),ZACZNĘ
ZACZNĘ OD PAUMANOK
ZACZNĘ OD PAUMANOK (11)
Walt Whitman
Znam cię: aby zasiać ziarno wielkiej religii,
Te pieśni spiewam, a każda w swoim rodzaju.
Mój towarzyszu!
Dla ciebie, byś dzielił ze mną dwie wielkości – i trzecią,
powstającą
z nimi, a bardziej wspaniałą,
wielkość Miłości i Demokracji – i wielkość Religii.
To moja własna kompozycja! Niewidzialne i widzialne;
Ocean tajemnicy, gdzie nikną strumienie;
Proroczy duch materii, poruszający się i migotający wokół
mnie,
Żyjące istoty, równe, teraz niewątpliwie blisko nas w wietrze,
którego nie znamy;
Mam z nimi kontakt codzienny i w każdej godzinie, który mnie
nie opuści;
Te wybrałem – te, które wskażę, pytały o mnie.
Nie tego, który całował codziennie od czasów dzieciństwa,
Otulił i objął mnie, z którym nie jestem już związany
Bardziej niż z niebiosami, ze światem duchowym,
I z cechami Bogów, moich kochanków, wiernych i prawdziwych,
Jakimi się okazali zsyłając natchnienie.
Ach, te motywy i jednolitość!
Zdumienie rzeczy! O, boska równości!
O trele w świetle słońca – śpiewane jakby w tej chwili, albo w
południe w pięknym tonie!
O mocy muzyczna, płynąca przez wieki – teraz sięgająca aż tu,
Chwytam twe niespokojne i złożone dźwięki – udoskonalam, i
radośnie
Przekazuję dalej.
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski
ZACZNĘ OD PAUMANOK (10)
ZACZNĘ OD PAUMANOK
Walt Whitman
Czegóż szukasz, tak zamyślony i milczący?
Czego potrzebujesz, Camerado?
Drogi synu! Czy myslisz, że to miłość?
Słuchaj, mój synu – słuchaj Ameryko,
bolesne kochać kobietę lub mężczyznę w
przynosi zadowolenie – to wspaniałe;
innego, co jest wspaniałe – to łączy
wspaniałe, poza materią, ciągle podaje
dba o wszystkich.
córko lub synu! To
nadmiarze – lecz to
lecz jest także coś
całość w jedno; to,
dłoń, troszczy się i
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski
ZACZNĘ OD PAUMANOK (9)
ZACZNĘ OD PAUMANOK
Walt Whitman
Cóż robisz, młodzieńcze?
Czyś jest tak poważny – tak oddany literaturze, naukom,
sztuce, romansom?
Czyż ta pozorna rzeczywistość, polityka, ma znaczenie?
A twe ambicje lub interesy, cokolwiek to będzie?
W porządku – nie rzeknę przeciwko nim żadnego słowa – jestem
także ich poetą;
Lecz uważaj! Taki szybki upadek – wypalenie z powodu religii;
Ponieważ nie wszystko jest tak odpowiednim materiałem, by dać
ciepło, niewyczuwalny płomień, istocie życia na ziemi,
Niż religia.
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski
ZACZNĘ OD PAUMANOK (8)
ZACZNĘ OD PAUMANOK (8)
Walt Whitman
8.
Jestem bezkrytyczny w stosunku do wartości, historii, ras;
Odwracam się od człowieka masowego duchem;
Oto, co śpiewa nieogranicząna wiarą.
Omnes! Omnes! Niech inni ignorują cokolwiek chcą;
Także tworzę poemat ze zła – uwieczniam także tę część;
Sam jestem zarówno złem, jak i dobrem, jak mój naród –
Właściwie
nie ma zła,
Lub, jeśli jest, to znaczy, że jest równie ważne dla ciebie,
kraju lub dla mnie,
jak wszystko inne.
ja także, naśladując wielu, i dając przykład innym, tworzę
Religię – także
idę na wojny;
Być może dane mi jest wykrzyczeć o nich najgłośniejszy lament,
głośne
okrzyki zwycięzców;
Któż wie? Być może wydobywają się jeszcze ze mnie i unoszą się
ponad wszystkim.
Każdy z nich ma przyczynę; cała Ziemia i wszystkie gwiazdy na
niebie istnieją
dla Boga.
Żaden człowiek nie był nawet w połowie dość religijny;
Nikt do tej pory nie chwalił ani modlił się dość;
Nikt nie myślał, jaki posiada element boski ani jak pewna
jest przyszłość.
prawdziwa i trwała wielkość tych Stanów musi być ich
religią.
Nie ma innej prawdziwej i trwałej wielkości;
Żaden człowiek, ani życie nie jest warte nazwy bez religii;
Ani kraj, mężczyzna lub kobieta, nie istnieją bez religii.
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski
ZACZNĘ OD PAUMANOK (7)
ZACZNĘ OD PAUMANOK (7)
Walt Whitman
7.
DUSZA! Na wieki i dłużej niż brąz gleby, i trwalsza niż
przypływy i odpływy
morza.
Stworzę poematy z materii, bo to najbardziej
duchowe wiersze;
I stworzę poematy o ciele i mej śmiertelności,
Bo wtedy będę miał wiersze o mej duszy i
nieśmiertelności.
Stworzę pieśń dla tych Stanów, żeby żaden Stan w żadnym
wypadku
nie podlegał innemu;
I stworzę pieśń, żeby powstał wzajemny sojusz, za dnia jak i
nocą
pomiędzy wszystkimi Stanami, i każdym z osobna;
I stworzę pieśń dla Prezydenta, pełną siły i
groźby dla wrogów,
A za celownikami niezliczone smutne twarze:
I pieśń stworzę o Jednym złożonym ze wszystkich;
Z żądłem i blaskiem, i głową ponad wszystkimi;
Śmiałą, wojowniczą, jednoczącą i ponad wszystko;
Innych głowy mimo że mogą być wysoko, jednak ta będzie ponad
wszystkimi.
uznam obecne kraje;
Prześledzę atlas całego globu i powitam dwornie każde
miasto, duże i małe;
I miejsca pracy!
bohaterstwem
Opiszę
je
w
moich
wierszach,
bo
są
na lądzie i morzu – I opiszę to bohaterstwo z amerykańskiego
punktu
widzenia;
I organy oraz akty seksualne! Czy skupiacie się we mnie – bo
jestem zdecydowany
Powiedzieć wam odważnym i śmiałym głosem, jakie jesteście
wspaniałe.
Zaśpiewam pieśń braterstwa;
Pokażę, co ja, samotny, mogę w nich ukazać;
Wierzę, że można znaleźć własny ideał męskiej miłości,
patrzcie
na mnie;
Uniosę, co tłumiło za długo tlące się płomienie;
Całkowicie je porzucę;
Napiszę ewangelię – poemat o braterstwie i miłości;
Bo tylko ja rozumiem miłość, z jej smutkami i radościami?
A któż prócz mnie będzie poetą moich braci?
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski
ZACZNĘ OD PAUMANOK (6)
ZACZNĘ OD PAUMANOK
Walt Whitman
6.
Zmarli poeci, filozofowie, kapłani,
Męczennicy, artyści, wynalazcy, byłe rządy,
Twórcy języka na innych wybrzeżach,
Narody niegdyś
opuszczone,
potężne,
teraz
zubożałe,
odludne
lub
Nie śmiem kontynuować aż do chwili, gdy z szacunkiem zapiszę,
co zostawiłaś, niosłaś
tu:
Przeczytałem to – własne dzieło podziwiam, (wertując na chwilę
pomiędzy jego wersami;)
Pomyśl, nic nie może być większe – nic nie zasługuje na więcej
niż
zasługuje;
Przyglądając się temu wszystkiemu uważnie i długo, potem
odrzucając,
Stoję tu na właściwym miejscu i we właściwym czasie.
Tu przybywają kobiety i mężczyźni;
Tu są dziedzice i dziedziczki statków świata – tu jest żar
materiałów;
Tu duchowość, tłumaczka, jawnie zaprzysiężona,
Zawsze opiekująca się końcem widzialnych form;
Po długim oczekiwaniu, nadchodzi,
Tak, oto przychodzi ma pani, Dusza.
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski