Biuletyn OPTI nr 4/2015
Transkrypt
Biuletyn OPTI nr 4/2015
Biuletyn Kwartalny OPTI TFI (4) 2015 Kwartalnik OPTI TFI Szanowni Państwo, Przed Państwem czwarty numer kwartalnika OPTI TFI, w którym przedstawiamy i komentujemy aktualne zdarzenia na rynkach finansowych. O drugim kwartale pisaliśmy, że był on najtrudniejszy od 2012 roku. Okazało się, że trzeci kwartał był od niego jeszcze trudniejszy. Indeksy akcji największych giełd świata traciły od 7% do 15%. Wszystko to działo się w bardzo zmiennym otoczeniu, w którym ruchy rynków po kilka procent w ciągu jednej sesji nie należały do rzadkości. Co więcej, inwestorzy odczuwali spadki także w segmencie surowców oraz obligacji korporacyjnych. Główną przyczyną rozchwiania rynków były oczekiwania spadku aktywności gospodarczej w Chinach, co miało negatywne przełożenie na notowania akcji, a także na ceny surowców. Spadki tych ostatnich spowodowały wzrost obaw o kondycję finansową sektora wydobywczego. W połączeniu z oczekiwaniami wzrostu stóp procentowych w USA, inwestorzy zdecydowali się na dynamiczne sprzedawanie akcji. Niemniej jednak niski poziom wycen i bardzo dobry październik pozwalają wierzyć, że korektę notowań mamy już za sobą, a ostatni kwartał będzie najlepszym okresem w bieżącym roku. Jako temat numeru poruszamy kwestię wpływu zmian demograficznych na tempo wzrostu gospodarczego w Polsce, a także na wydajność i wypłacalność systemu emerytalnego. Rzetelne przedstawienie problemu finansowania emerytur wydaje się również konieczne w kontekście bieżącej dyskusji na temat „reformowania” systemu emerytalnego w Polsce. W bieżącym numerze prezentujemy analizę jednej z nieefektywności rynku kapitałowego polegającej na powtarzających się różnicach w stopach zwrotu pomiędzy poszczególnymi miesiącami. Uzyskane wyniki wskazują na statystycznie wysokie stopy zwrotu z inwestycji w akcje w ostatnim kwartale, co pozwala z optymizmem spojrzeć na nadchodzące miesiące na rynkach kapitałowych. ul. Złota 59 00-120 Warszawa tel. 22 222 46 92 email: [email protected] Dane do kontaktu Redaktor naczelny dr Tomasz Bursa +48 502 948 774 [email protected] Zespół OPTI Arkadiusz Chojnacki, CFA +48 605 103 311 [email protected] Konrad Anuszkiewicz +48 608 351 095 [email protected] Waldemar Stachowiak, PRM +48 690 531 595 [email protected] Zespół OPTI TFI Strona 1 z 20 Temat numeru Demografia – Gospodarka - Emerytura Zmiany demograficzne stały się jednym z najszerzej dyskutowanych tematów polityki gospodarczej Polski w ostatnich latach. W ostatnich tygodniach dyskusja nabrała dynamiki głównie z powodu kampanii wyborczej do parlamentu (rozwiązania emerytalne oraz polityka imigracyjna). W dyskusji tej widzimy dużo emocji, a równocześnie brak rzetelnej analizy i refleksji na temat długoterminowej wizji rozwoju Polski zarówno na płaszczyźnie gospodarczej jak i społecznej. Po fazie dynamicznego wzrostu polskiej gospodarki napędzanego głównie poprzez napływ kapitału, staje ona przed poważnym problemem podaży siły roboczej zdolnej do podtrzymania wzrostu, umożliwiającego długoterminową konwergencję bogactwa z rozwiniętymi krajami europejskimi. Problem starzejących się społeczeństw dotyczy nie tylko Polski, ale także Europy oraz Chin. W poniższej analizie przedstawiamy kluczowe trendy demograficzne w Polsce i Europie („Demografia”). Rozważamy również wpływ zmian struktury wieku na potencjalne tempo wzrostu gospodarczego („Gospodarka”) oraz kondycję systemu emerytalnego („Emerytura”) „Niekorzystne zmiany struktury demograficznej” Demografia, głupcze !!! Naszą analizę rozpoczynamy od spojrzenia na dane GUS i ZUS dotyczące prognoz demograficznych w okresie do 2060 roku. O ile nawet krótkoterminowe prognozy ekonomiczne obarczone są dużym ryzykiem błędu, o tyle te demograficzne są wiarygodne, ponieważ dotyczą istotnych i długoterminowych decyzji ludzi, które trudno zmienić np. w ciągu kwartału. Polska – Prognoza ludności 2013-2060 (mln) „120 pracujących na 100 osób na utrzymaniu w 2060” „Duże zróżnicowanie między krajami dotyczące zmian zasobu siły roboczej” Źródło: do 2035 r. - Prognoza demograficzna na lata 2008-2035, Główny Urząd Statystyczny, od 2036 r. - prognoza sporządzona w Departamencie Statystyki i Prognoz Aktuarialnych ZUS w oparciu o prognozę GUS do 2035 r Według GUS ludności Polski wynosiła 38cmln (według KE1 wynosiła ona 38.5 mln) mieszkańców na koniec 2013 roku. Faktycznie można założyć, że jest ona jednak niższa ze względu na silny trend emigracyjny, który trudno zmierzyć oficjalnymi statystykami (GUS i KE nie liczą emigrantów z Polski; aby zachować spójność metodyczną my również pozostaniemy przy raportowanych danych). Na 2020 rok GUS2 prognozuje spadek do 37.8 mln i dalej do 36.8 mln w 2030. The 2015 Ageing Report, European Commission Zob. do 2035 r. - Prognoza demograficzna na lata 2008-2035, Główny Urząd Statystyczny, od 2036 r. - prognoza sporządzona w Departamencie Statystyki i Prognoz Aktuarialnych ZUS w oparciu o prognozę GUS do 2035 r 1 2 Strona 2 z 20 Prawdziwy dramat zaczyna się w kolejnych latach – 35 mln w 2040 roku, 33 mln w 2050 i 30.6 mln w 2060. Oznacza to, że w ciągu niecałego półwiecza populacja Polski zmniejszy się o blisko 8 mln osób (czyli prawie 20%). Dla porównania w trakcie II wojny światowej zginęło około 6 mln obywateli Polski (licząc działania wojenne, ofiary ludności cywilnej oraz likwidację innych narodowości zamieszkujących Polskę), co stanowiło około 17% ówczesnej populacji Polski. Prognozy KE są dla nas bardziej łaskawe i zakładają spadek liczby mieszkańców o „zaledwie” 13% do poziomu 33.2 mln. UE – Zmiana liczby mieszkańców, zmiana liczby osób 15-64 lata, 2013-2060 (%) „Liczba mieszkańców Polski spadnie do około 31 mln w 2060” Źródło: Ageing 2015 Report, Komisja Europejska Według obiegowych opinii problem demografii dotyczy całej Europy i w dłuższym okresie liczba mieszkańców Europy ulegnie znacznemu zmniejszeniu. Jednakże dane podawane przez KE (EC-EPC (AWG) 2015 prognozy) wskazują, że istnieje znaczące zróżnicowanie pomiędzy poszczególnymi krajami. Zbadaliśmy dane dotyczące 21 z 28 krajów członkowskich (pominięto małe populacje poniżej 4 mln mieszkańców w 2013 roku). Okazało się, że KE prognozuje łączny wzrost ludności w tych krajach o 3.4% do 2060 roku. W przypadku Polski spadek wynosi 13% (podobnie jak w przypadku Niemiec). Gorzej jest tylko w przypadku Bułgarii (-25%), Grecji (-22%), Portugalii (-22%) i Słowacji (-15%). Największego przyrostu liczby ludności można oczekiwać w Belgii (+38%) i Szwecji (+37%), Wielkiej Brytanii (+25%), Danii, Francji, Finlandii i Irlandii (po 15%). Różnice wynikają przede wszystkim z ruchów migracyjnych w obrębie samej UE (łatwiejszy rynek pracy i bardziej konkurencyjne płace), wysokich współczynników dzietności oraz liberalnej polityki imigracyjnej. Z pewnością gospodarki krajów o rosnącej populacji będą uciekać, pod względem wzrostu gospodarczego krajom, które ulegają wyludnianiu. Polska – Piramidy demograficzne, 2013-2060 „Koniec marzeń o konwergencji bogactwa krajów Europy ŚrodkowoWschodniej z Europą Zachodnią” Źródło: Eurostat Strona 3 z 20 Wielkość populacji to jedna strona medalu, jednakże z punktu widzenia gospodarki i systemów emerytalnych o wiele ważniejsza jest struktura demograficzna ludności. Wskazuje ona na podział pomiędzy populacją w wieku produkcyjnym (15-64 lata) zdolną do zapewnienia nie tylko swojego utrzymania, ale również osób młodych i starszych, których finansowanie odbywa się z budżetów domowych lub funduszu ubezpieczeń społecznych. Powyżej prezentujemy piramidę wieku dla Polski wg GUS. Wskazuje ona, że liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie z około 24.2 mln w 2013 do 23.5 mln w 2020, 22.6 mln w 2030 i zaledwie 16.5 mln w 2060. Liczba osób w wieku przedprodukcyjnym spadnie z 6.9 mln w 2013, do 4.4 mln w 2060 natomiast liczba osób w wieku poprodukcyjnym wzrośnie z 6.9 mln w 2013 do 9.7 mln w 2060 roku (dane KE wskazują, że takich osób będzie ok 11 mln). Biorąc pod uwagę dane GUS widzimy, że relacja liczby osób potencjalnie pracujących (w wieku produkcyjnym) do tych pobierających świadczenia (dzieci oraz osoby starsze) spadnie z poziomu 1.74 do 1.17. Dodajmy, że liczby te są nieco zawyżone, ponieważ nie wszystkie osoby w wieku produkcyjnym pracują (np. uczący się oraz bezrobotni). Oznacza to, że w perspektywie kolejnych 40-50 lat na jednego pracującego będzie przypadać jeden pobierający świadczenie (pozostający na jego utrzymaniu). Szczególnie dramatyczny spadek zakładany jest między 2040-2050 (z 1.7 do 1.4). Do 2040 roku wskaźnik utrzymuje się na stabilnym poziomie głównie dzięki pozostawaniu na rynku pracy pokolenia wtórnego wyżu powojennego (lata 1975-1985). Załamanie w latach 2040-2050 to efekt wychodzenia tego pokolenia z rynku pracy zastępowanego przez mniej liczne pokolenie ich dzieci. Równocześnie z powodu wydłużania się długości życia pozostaje wciąż duża grupa ludzi w wieku (80+) znacząco zwiększająca pulę osób pobierających świadczenia. „Niekorzystne zmiany struktury demograficznej” Unia Europejska – Liczba osób (15-64 lata) / pozostałe osoby „120 pracujących na 100 osób na utrzymaniu w 2060” Źródło: Ageing 2015 Report, Komisja Europejska O ile łącznie w 21 analizowanych przez nas gospodarkach UE mamy do czynienia ze wzrostem liczby ludności to nie jest on w stanie zapewnić utrzymania liczby osób w wieku produkcyjnym (spadek o 11%), głównie na skutek starzenia się społeczeństw. Spadki zasobów siły roboczej w takich krajach jak Bułgaria (-41%), Grecja (-36%), Portugalia (-36%), Słowacja (-37%) wyglądają dramatycznie i mogą oznaczać stagnację nominalnego PKB. W przypadku Polski (-28%), Rumunii (-29%), Węgier (-24%), biorąc pod uwagę brak innowacji w gospodarce, oznacza to porzucenie marzeń o „dogonieniu Europy”. Pod względem zasobów siły roboczej Europa nam ucieka – Szwecja (+25%), Wielka Brytania (+12%), Belgia (+26%), Francja (+5%). Osobny przypadek to Niemcy, gdzie oczekiwany spadek zasobu siły roboczej to 28% ale w przypadku naszych zachodnich sąsiadów można liczyć na wzrost innowacyjności gospodarki opartej na tradycji tworzenia i eksportowania nowych produktów oraz napływ emigrantów (Niemcy mają doświadczenia w asymilacji mniejszości tureckiej i „Duże zróżnicowanie między krajami dotyczące zmian zasobu siły roboczej” Strona 4 z 20 bałkańskiej, a teraz mogą pozyskać duże grono emigrantów ekonomicznych z Bliskiego Wschodu). Wnioski z analizy trendów demograficznych dla Polski są bardzo pesymistyczne. Odstajemy na tle większości krajów Europy Zachodniej i Skandynawii (z wyjątkiem Niemiec). W warunkach zmniejszającej się liczby mieszkańców dojdzie to istotnej zmiany struktury wieku skutkującej blisko 30% spadkiem zasobu siły roboczej. W praktyce oznacza to, że w Polsce będzie bardzo trudno zmniejszać dystans bogactwa do największych gospodarek Europy. Generalnie widać również duże zróżnicowanie pomiędzy Europą Zachodnią (zwiększanie liczby potencjalnych zatrudnionych lub bardzo niewielka erozja) a Środkowo-Wschodnią (dynamiczne spadki). Wynikają one głównie z polityki imigracyjnej pozwalającej na stabilne uzupełnianie zasobów siły roboczej. Wskazane powyżej trendy mają kluczowe znaczenie dla potencjału długoterminowego rozwoju ekonomicznego. Gospodarka „Ignorowanie złych wiadomości, to przepis na porażkę” (B.Gates) Długoterminowy model wzrostu gospodarczego zawiera 3 kluczowe komponenty: przyrost zasobów pracy, przyrost zasobów kapitału oraz postęp technologiczny. Wzrost gospodarki to w praktyce wzrost liczby zatrudnionych w gospodarce przemnożony przez wzrost PKB na zatrudnionego. Ten ostatni czynnik to wydajność zatrudnienia, którą można zwiększać albo poprzez lepsze uzbrojenie pracy (inwestycje w kapitał) lub poprzez jej mądrzejsze i bardziej efektywne wykorzystanie np. dzięki innowacjom, lepszej organizacji pracy, itp. Liczba osób w wieku produkcyjnym w Polsce nie uległa w ostatnich latach znacznej zmianie i oscyluje w okolicach 24.2-24.5 mln. Ogromnym problemem jest jednak zaledwie 60% poziom zatrudnionych w stosunku do liczby osób w wieku produkcyjnym. Od 2010 roku praktycznie nie zmienia się liczba oficjalnie zatrudnionych (poziom 13.9-14.2 mln średniorocznie). Ostatnie silne wzrosty zatrudnienia rejestrowanego obserwowaliśmy w latach 2003-2008 (o około 1.2 mln, co związane było z szybkim rozwojem gospodarki w związku z akcesją do UE). Można zauważyć, że ostatnie lata to wzrost PKB związany z wydajnością, a nie z poszerzeniem się bazy pracujących. Jest to oczywiście pozytywne zjawisko, pozwalające chociażby na wzrost płac w gospodarce, jednak niepokojące jest spowalnianie tempa wzrostu wydajności (obecnie oscyluje ono około 3% vs ponad 4% w latach 2010-2012 i blisko 7% w latach 20042009). Spowalnianie tempa wzrostu wydajności nie powinno jednak dziwić, ponieważ dotychczasowy jej wzrost w Polsce wynikał głównie z dokapitalizowania i modernizacji gospodarki, jednak od pewnego krytycznego momentu pracownik nie jest już w stanie więcej pracować i wytworzyć więcej dóbr przy wykorzystaniu tych samych narzędzi. Dlatego można założyć, że przy stabilnym poziomie zatrudnienia maksymalne tempo wzrostu polskiej gospodarki wyniosłoby 2.5-3%. Problem polega jednak na tym, że potencjalny zasób siły roboczej (prognozowany przez GUS) będzie się kurczył. Do 2040 roku średni roczny spadek będzie wynosił między 0.2-0.4%, a tąpnięcie nastąpi po 2040 roku, kiedy to roczny ubytek zasobu siły roboczej sięgnie 1.2-1.4%. Zakładając, że zatrudnieni utrzymają tempo wzrostu wydajności na poziomie 2.5-3% (raczej możliwe, ale tylko w krótkim okresie) to możemy mieć do czynienia ze stopniowym wyhamowaniem tempa potencjalnego wzrostu PKB do poziomu około 2% w 2020 roku 1-2% w latach 2020-2040 i do poziomu poniżej 1% po 2040 roku. Według danych KE w latach 2013-2060 średni potencjalny wzrost PKB w Polsce wyniesie 1.6%. Komisja Europejska prognozuje wzrost produktywności na poziomie 2.2% rocznie, na który składają się 1.4pp wzrost wynikający w postępu technologicznego oraz 0.9pp z tytułu zwiększenia kapitału. Czynnikiem, który będzie działał negatywnie na PKB jest ubytek zasobu siły roboczej (-0.6pp). Najbardziej dramatycznie wyglądają dane dla roku 2060, kiedy to KE prognozuje zaledwie 0.7% potencjalnego wzrostu PKB. Naszym zdaniem oczekiwany poziom wzrostu polskiego PKB jest zawyżony poprzez przeszacowanie wpływu wzrostu „Praca-Kapitał-Postęp technologiczny” „Zaledwie 60% zatrudnionych wśród osób w wieku produkcyjnym w Polsce” „Kurczenie zasobów siły roboczej” „PKB niszy o 0.6pp rocznie do 2060 w wyniku ubytku siły roboczej” Strona 5 z 20 technologicznego na wzrost produktywności. Polska nie jest krajem o wysokich innowacjach, a prognozy KE zakładają większy wpływ postępu technologicznego na wzrost PKB niż w przypadku większości krajów Unii Europejskiej. Unia Europejska – Komponenty długoterminowego wzrostu PKB 2013-2060 Źródło: Ageing 2015 Report, Komisja Europejska Z tej części analizy wynika, że w najbliższych 40-50 latach polski wzrost gospodarczy będzie „obciążony” w wysokości średnio 0.6pp rocznie z tytułu ubytku zasobu siły roboczej. Należy więc znaleźć inne składniki wzrostu. Ponieważ wpływ uzbrojenia kapitałowego (duże inwestycje infrastrukturalne) będzie powoli się wyczerpywać (tworzył on prostą receptę na wzrost gospodarczy w ostatnich 10 latach), jedynym składnikiem wzrostu PKB pozostaje postęp technologiczny i organizacyjny, pozwalający zwiększyć produkt na zatrudnionego. Jest to równocześnie składnik najtrudniejszy w realizacji, ponieważ wymaga zbudowania przez gospodarkę kompetencji w zakresie innowacji oraz badań naukowych i ich komercjalizacji. Warto jednak się postarać, ponieważ w perspektywie kilkudziesięciu lat nawet niewielka zmiana potencjalnego tempa wzrostu PKB może być istotna dla przyszłej kondycji finansowej systemu emerytalnego, co wykażemy w kolejnej części naszej analizy. „Koniec prostych recept na wzrost gospodarczy” Emerytura „System ubezpieczeń społecznych jest bankrutem projektować na nowo” (J.Gowin, 21.05.2015, wywiad GW) i trzeba go Trudno po części nie zgodzić się z zacytowaną, uproszczoną analizą rzeczywistości emerytalnej w Polsce. W Polsce obowiązuje repartycyjny system emerytalny (pracujący na bieżąco finansują składkami pobierających świadczenia emerytów) więc fundusz emerytalny boryka się z chronicznym deficytem, który jest uzupełniany dotacją budżetową. I tak w 2014 roku dotacja z budżetu wyniosła około 30 mld zł (vs 37 mld zł w 2013 roku i 39.5 mld zł w 2012 r, spadek wynika z księgowania dodatkowych składek na subkoncie w wyniku „reformy OFE”). Faktyczny deficyt jest jednak większy o kilka miliardów złotych (wynosi około 43 mld zł) ponieważ około 8 mld zł było pokrywane przez refundację za składki przekazane do OFE. Dwa inne fundusze - rentowy i chorobowy również generują deficyt (odpowiednio 9 i 5.8 mld zł). W dalszej części będziemy skupiać się na analizie funduszu emerytalnego, choć należy pamiętać, że deficyty w dwóch pozostałych także mogą się pogłębiać wraz z negatywnymi zmianami demograficznymi. „Około 30 mld zl rocznej dotacji budżetowej do ZUS” Strona 6 z 20 ZUS – Struktura wpływów i wydatków 2012-2014 (mld zl) Źródło: ZUS, FRD – Fundusz Rezerwy Demograficznej W maju 2013 ZUS opublikował prognozę wpływów i wydatków funduszu emerytalnego do 2060 bazując na prognozach demograficznych GUS oraz własnych prognozach demograficznych i gospodarczych. Analizie poddaliśmy wariant bazowy (środkowy) zaprezentowany przez ZUS. Przedstawiono tam wzrost deficytu sektora emerytalnego z 55 mld zł w 2015 do 67 mld zł w 2020, 89.9mld w 2030 roku i 124.3 mld zł w 2060. Biorąc pod uwagę założenia makroekonomiczne modelu ZUS oznacza to odpowiednio spadek deficytu funduszu z 3% PKB w 2015 do 2.7% w 2020, 2.2% w 2030 i zaledwie 1% w 2060 roku. Przy założeniach ZUS system jest w stanie dążyć do stopniowego odciążania gospodarki, co jednak wydaje nam się dziwne w kontekście przedstawionych powyżej trendów demograficznych oraz makroekonomicznych. Przyjrzeliśmy się więc założeniom makroekonomicznym przyjętym przez ZUS. „Deficyt funduszu emerytalnego to około 3% PKB” W wariancie podstawowym ZUS zakłada średni realny wzrost PKB na poziomie 2.8% w latach 2013-2060, średnią inflację na poziomie 2.2% oraz realny wzrost wynagrodzeń na poziomie zbliżonym do realnego PKB, czyli 2.8%. Daje to łączny wzrost nominalnych wynagrodzeń na poziomie około 5% rocznie w perspektywie do 2060 roku. Problem polega jednak na tym, że potencjalny średni wzrost PKB w Polsce prognozowany przez KE do 2060 wynosi 1.6% (naszym zdaniem i tak za wysoko biorąc pod uwagę duży udział czynnika technologicznego). W warunkach tak niskiego wzrostu gospodarczego należy założyć, że inflacja wyniosłaby około 1.2%, a więc nominalny wzrost wynagrodzeń to maksymalnie około 2.8%. Kolejna kontrowersja to liczba emerytów pobierających świadczenia. Obecnie to 5.2 mln osób, ZUS zakłada wzrost do 5.5 mln w 2020, 5.8 mln w 2030 i 6.6 mln w 2060 roku. Równocześnie GUS wskazuje, że w 2013 roku w Polsce było około 6.1 mln osób w wieku 65+. W 2060 roku wg KE już ponad 11 mln Polaków przekroczy 65 lat, co oznacza, że w wg ZUS jedynie 60% osób w tym wieku będzie pobierać emeryturę (vs 85% w 2013). Naszym zdaniem założenie o większej aktywności seniorów jest dosyć optymistyczne. Jeżeli przyjmiemy, że tylko 75% osób w wieku 65+ będzie pobierać emeryturę wówczas docelową liczbę emerytów należy powiększyć o około 2.4m do 9m (na podobną wielkość bazy emerytów wskazują również prognozy KE). „9 mln emerytów w 2060 i 1112 mln odkładających składki” Do naszych prognoz podłączyliśmy założenia ZUS dotyczące wzrostu przypisu składki (skorelowanej ze wzrostem nominalnych wynagrodzeń oraz danymi dotyczącymi liczby ubezpieczonych) oraz wypłacanych składek (funkcja liczby emerytów oraz średniego świadczenia). Poniżej prezentujemy otrzymane przez nas wyniki oraz prezentowane przez ZUS w wariancie bazowym. Strona 7 z 20 Deficyt funduszu emerytalnego, 2015-2060, ZUS vs OPTI Źródło: ZUS, obliczenia własne Pomiędzy zaprezentowanym przez ZUS scenariuszem (opartym na bardzo optymistycznych założeniach dotyczących tempa wzrostu PKB, wzrostu składek, a także wolniejszym wzroście liczby emerytów), a naszymi obliczeniami, różnica wynosi około 20-40 mld zł rocznie (to kwota około 1.2-2.4% dzisiejszego PKB). Jednak w skali całej analizy to już suma wynosząca aż 0.9-1.8bn zł. W wariancie ZUS problemem nie jest sam poziom deficytu funduszu emerytalnego, ale nierealne założenia dotyczące nominalnego PKB. Zbytni optymizm prognostyczny ZUS można wykazać już na podstawie danych za 2013-2015. I tak w maju 2013 roku ZUS prognozował nominalny wzrost PKB 3.1% w 2013, 5% w 2014 i 6.4% w 2015r. Faktyczna zmiana wyniosła odpowiednio 2.9%, 4% a w pierwszym półroczu 2015 3.4%. Oznacza to, że w ciągu zaledwie 2.5 roku ZUS „pomylił się” o 5%. Takie przeszacowania PKB w skali kilkudziesięciu lat znacząco zmieniają wielkość gospodarki i nie wskazują na faktyczną skalę obciążeń fiskalnych. Według naszych oszacowań deficyt funduszu emerytalnego wzrośnie z 55 mld zł w 2015 do 85 mld zł w 2020, 113 mld zł w 2030 i prawie 150 mld zł w 2060. Deficyt wzrośnie z obecnego poziomu 3.2% PKB do blisko 4% w 2020 i 3.5% w 2030r. W dłuższym okresie deficyt sektora emerytalnego prognozujemy na poziomie około 2.7-2.8% PKB. Warto jednak pamiętać, że około ¼ deficytu sektora jest pokrywana przez wpłaty do OFE (refundacja przekazanych składek) a zatem faktyczna dopłata z budżetu Państwa będzie wynosić około 2-2.5%. Z drugiej strony nasze obliczenia zakładają, że otrzymywane świadczenie emerytalne będzie wynosić mniej niż 50% ostatniej pensji (vs ponad 80% obecnie), co oznacza znaczne zubożenie przyszłych emerytów. Ponadto nie uwzględniamy deficytów funduszy rentowego i chorobowego, które w 2014 roku stanowiły około 1/3 deficytu funduszu emerytalnego. „Rosnący deficyt funduszu emerytalnego” „Duże ryzyko zwiększenia długu publicznego” W tym miejscu czytelnik może zadać pytanie czy dopłata na poziomie 22.5% PKB jest rzeczywiście problemem dla sektora finansów publicznych (realnie poziom dopłat pozostanie na niewiele wyższym poziomie niż obecnie). W długim terminie trzeba jednak wziąć pod uwagę następujące kwestie: (1) utrzymywanie deficytu emerytalnego, a nie jego redukowanie powoduje, że łączny deficyt budżetu Państwa będzie oscylował w zakresie 3-4%, a w przejściowo w najbliższej dekadzie może sięgnąć 4.5-5% (inne wydatki Państwa skutkują deficytem na poziomie około 1% PKB), (2) chroniczny deficyt emerytalny powoduje, że Państwo ma ograniczone możliwości inwestowania w prorozwojowe przedsięwzięcia (innymi słowy podatnicy pracują na utrzymanie emerytów, a nie rozwój kraju), (3) nasze założenia makro bazują na założeniu 1.4pp kontrybucji postępu technologicznego i organizacyjnego (patrząc na stan obecny to optymistyczne założenie), (4) w długich prognozach zakłada się, że około 25% osób powyżej 65 roku życia nie będzie pobierać świadczeń, co oznacza dobrowolne wydłużenie wieku emerytalnego w skali całej gospodarki, (5) nasze założenia zakładają (wynikowo) niewielki wzrost składki (o 2-3pp wynagrodzeń) do 2060 roku, (6) warunkach nominalnego wzrostu PKB na poziomie zaledwie 2-3% (a taki może być obserwowany w najbliższych latach) istnieje duże ryzyko zwiększania relacji dług publiczny do PKB. Strona 8 z 20 Co można zrobić, aby było lepiej? Pod względem demografii wydaje się, że niewiele. Z różnych względów (ekonomicznych, styl życia, emigracja) Polacy podejmują decyzje, które skutkują powolnym zmniejszaniem się ilości mieszkańców Polski. Przy poziomie dzietności kobiet 1.3 nie ma żadnych szans na utrzymanie liczby Polaków na poziomie > 31-32m w perspektywie 2060 roku. Kraje Europy Zachodniej bronią się przed tym trendem na dwa sposoby: (1) zachęcanie do rodzenia dzieci - wyższe wskaźniki dzietności w przedziale od 1.4 do nawet 2.0, (2) uzupełnianie braków elastyczną polityką imigracyjną pozwalającą na utrzymywanie, a nawet na zwiększanie zasobu siły roboczej (Francja, Szwecja, Wielka Brytania). Wydaje się, że z perspektywy demograficznej to właśnie działania pozwalające na podniesienie współczynnika dzietności (tu bardziej potrzebny jest powszechny system opieki nad maluchami umożliwiający rodzicom pracę, a nie dotacje budżetowe na „każde dziecko”) oraz przemyślenie i zorganizowanie polityki imigracyjnej. Patrząc na perspektywy rozwoju polskiej gospodarki to główny problem widzimy ze strony braku podaży siły roboczej, a nie ryzyka, że imigranci odbiorą komuś pracę. Można podsumować, że albo, jako kraj będziemy się szybciej rozwijać w międzynarodowym towarzystwie, albo będzie biedniej, ale za to bardziej jednorodnie. Z punktu widzenia gospodarki najważniejsze wyzwanie to stworzenie warunków do rozwoju innowacji i ich komercjalizacji (aby faktycznie podnieść produktywność siły roboczej). Jednakże zbudowanie kompetencji innowacyjnych to długi proces, dlatego istotniejsze może okazać się podjęcie działań zwiększających poziom wykorzystania bieżących zasobów siły roboczej (obecnie zasób siły roboczej to około 24.5m osób, a zatrudnienie raportowane przez GUS to zaledwie 14.5m). Aktywizacja grup „uśpionych” (bezrobotni, studenci, kobiety prowadzące gospodarstwa domowe) może pozwolić na częściowe ograniczanie tempa erozji zasobu siły roboczej. W przypadku emerytur wydaje się, że kluczową kwestią jest przynajmniej pozostawienie docelowego wieku emerytalnego na poziomie 67 lat. W przyszłości należałoby się jeszcze zastanowić nad jego wydłużeniem o 1-2 lata (wydaje się, że perspektywa niskich emerytur w stosunku do wynagrodzeń i tak będzie zachęcać to dłuższej aktywności zawodowej). Drugi element to konieczność większego upowszechnienia systemu czyli likwidacji przywilejów emerytalnych pewnych grup zawodowych. Ostatni kluczowy element to budowanie zachęt i aktywne promowanie długoterminowego oszczędzania na emeryturę (III filar), co jest szczególnie ważne po „reformie” OFE polegającej na przejęciu części aktywów II filara przez Państwo. „Zbytni optymizm prognoz ZUS” „Deficyt funduszu emerytalnego to około 3-4% w nadchodzących latach” Na koniec smutny wniosek demograficzny. Okazuje się, że nie wojny, zabory, czy podległość reżimom totalitarnym na trwale obniża liczebność społeczeństw. Największy nominalny spadek liczby ludności zamieszkującej Polskę w XX i XXI wieku będzie wyborem samych jej obywateli nie przymuszonych do tego żadnym czynnikiem zewnętrznym. Konkluzja dla inwestorów. Polska to trudny rynek do inwestowania także z powodów demograficznych. Potencjalny wzrost PKB na poziomie 1.6% (średnio) do 2060 oznacza, że będzie bardzo trudno gonić bardziej rozwinięte kraje Unii Europejskiej. Patrząc na kraje europejskie najkorzystniejsze trendy demograficzne można zaobserwować w krajach skandynawskich, Belgii, Wielkiej Brytanii i Francji. Duże kłopoty w nadchodzących latach może mieć gospodarka niemiecka, którą czekają procesy demograficzne podobne jak w Polsce, a oznacza to, że będzie ona tracić pozycję ekonomicznego i politycznego lidera UE. „Ryzyko znacznego wzrostu długu publicznego” Strona 9 z 20 Informacje z rynków Akcje – rynki zagraniczne Za rynkami finansowymi kolejny trudny kwartał, w którym inwestorzy doświadczyli dużych strat na praktycznie wszystkich rynkach akcji, w warunkach bardzo dużej zmienności. W rezultacie w trzecim kwartale większość rynków znalazła się poniżej poziomów z początku roku wymazując tym samym znakomite wyniki z pierwszego kwartału (zwłaszcza na rynkach europejskich i azjatyckich). Największe spadki w trzecim kwartale zanotowano na rynkach azjatyckich (Hang Seng -21%, NIKKEI -14%, Dżakarta -14%), co było związane z obawami inwestorów dotyczących spowolnienia gospodarczego w Chinach. Chiński rynek akcji w pierwszej połowie roku wzrósł o kilkadziesiąt procent by w zaledwie kilka tygodni spaść ponownie do poziomu z początku roku. Pokazuje to skalę wcześniejszej spekulacji jak również towarzyszący jej poziom emocji. Jednakże naszym zdaniem obawy inwestorów dotyczące rynków azjatyckich (i generalnie rynków wschodzących) wykraczają poza problem samych Chin. Spowolnienie w Państwie Środka (a konkretnie w chińskich inwestycjach) ma szersze konsekwencje. Przede wszystkim spadek cen surowców przemysłowych rodzi obawy o kondycję finansową bilansów płatniczych krajów eksporterów i możliwości dalszego wzrostu ich gospodarek. Problem ten dotyczy zarówno krajów Bliskiego Wschodu (ropa naftowa), Brazylii (ropa i surowce przemysłowe) oraz Dalekiego Wchodu (Malezja, Indonezja). Drugi istotny czynnik to zbliżająca się perspektywa wzrostu stóp procentowych w USA. Ponieważ większość krajów wschodzących ma dług denominowany głównie w dolarze, ich koszty finansowania będą w najbliższych latach rosły. Wreszcie rosnące obawy o kondycję sektora wydobywczego, który boryka się zarówno z problemem niskich cen surowców jak i rosnących kosztów finansowania (przykład Glencore). W Europie spadki dotknęły praktycznie wszystkich rynków (DAX -12%, IBEX-11%, STOXX -9%). Ich główną przyczyną były pesymistyczne oczekiwania dotyczące rozwoju gospodarek azjatyckich. W szczególności inwestorzy sprzedawali akcje europejskich eksporterów, których przyszły wzrost jest powiązany z rynkami azjatyckimi (stąd słabe wyniki indeksu niemieckiego DAX), producentów dóbr konsumpcyjnych (głównie przemysł samochodowy i maszynowy) oraz części banków z ekspozycją na rynki wschodzące (głównie banki brytyjskie). Drugim wydarzeniem, który pogłębił spadki rynków pod koniec kwartału był skandal związany z emisjami spalin w silnikach Volkswagena, który spowodował silną przecenę akcji producentów samochodów. Na tle giełd państw strefy euro relatywnie dobrze zachowywała się giełda szwajcarska, która po słabym pierwszym kwartale zyskuje głównie dzięki lekkiemu osłabieniu franka szwajcarskiego do euro. Spadki w USA miały porównywalną dynamikę do tych w Europie. Wydaje się, że w przypadku USA problem Chin miał trochę mniejsze znaczenie niż dla giełd europejskich. Inwestorzy amerykańscy dyskontują przede wszystkim ryzyko wzrostu stóp procentowych oraz problemy sektora wydobywczego, którego przedstawiciele stanowią około 10% składu indeksu S&P 500. Wzrost stóp procentowych w USA może spowodować aprecjację dolara i w ten sposób negatywnie wpływać na amerykańskich eksporterów (około 40% sprzedaży spółek notowanych na NYSE stanowi eksport) oraz na koszt finansowania zadłużonej branży wydobywczej. W naszym odczuciu FED jest niechętny podwyżkom stóp procentowych i dalej szuka argumentów przeciw jastrzębiej polityce pieniężnej (niska inflacja i dynamika płac jak również turbulencje na rynkach światowych). Zakładamy, że w 2015 roku nie będzie już podwyżki, pierwsza może nastąpić w okolicy końca 1-szego kwartału 2016. Istotną kwestią dla rynków akcji będzie jednak tempo wzrostu stóp procentowych. Jeżeli pozostanie ono umiarkowane (do 50-75 bps w 2016, i tyle oczekuje rynek) to przyszły rok może okazać się zyskowny dla posiadaczy akcji w USA (zachowanie rynków w warunkach rozpoczęcia zaostrzania polityki pieniężnej w USA opisywaliśmy w poprzednim Biuletynie). „Kolejny trudny kwartał na rynku akcji na świecie ” „Silne spadki na europejskich parkietach” ”Decyzje FED kluczowe dla USA” Strona 10 z 20 Od początku października obserwujemy odreagowanie na rynkach akcji (wzrosty najważniejszych indeksów o 6-7%). Inwestorzy zauważyli, że wyceny stały się atrakcyjne przy równoczesnej szansie na utrzymanie niższych stóp procentowych w dłuższym okresie czasu (w przypadku Europejskiego Banku Centralnego możliwe jest nawet rozszerzenie skali skupu długoterminowych obligacji). Akcje – rynek polski Rynek akcji w Polsce podlegał podobnym tendencjom co kluczowe rynki zagraniczne (WIG -7% w 3Q15), jednakże należy podkreślić, że zachował się lepiej od innych giełd rynków wschodzących oraz części giełd w regionie (Rosja spadek o 16%, Turcja o 10%). Jednak analiza poszczególnych segmentów rynku pozwala na stwierdzenie, że w oczach dużych inwestorów Polska była także wyprzedawana z podobną siłą, co inne rynki wschodzące. Tradycyjnie od kilku kwartałów słabiej wypadł segment dużych spółek (WIG 20 stracił blisko 11% w kwartale), zdecydowanie lepiej radziły sobie spółki średnie (mWIG40 -3%, sWIG80 +2%). Wytłumaczenie lepszego zachowania szerokiego rynku jest więc pochodną wzrostu cen małych spółek, które w większym stopniu reagują na korzystne otoczenie makroekonomiczne (więcej eksporterów i spółek przemysłowych niż w WIG20), a także charakteryzują się niską płynnością. Akcje polskich blue chips mają za sobą bardzo trudny kwartał i niestety trudne miesiące przed sobą. Zaczynając od banków, których indeks spadł aż o 11% w 3Q15, poprzez KGHM (-23%) a kończąc na spółkach energetycznych (-21% w kwartale). W przypadku banków wyprzedaż związana była przede wszystkim z rosnącym ryzykiem politycznym (podatek bankowy mogący stanowić ponad 1/3 zysków sektora, a także ryzyko wprowadzenia uregulowań prawnych pozwalających na przewalutowanie kredytów CHF, co uszczupliłoby kapitały banków o 10-15%). Ponadto banki operują w trudnym otoczeniu biznesowym (niskie stopy procentowe, wyższe opłaty regulacyjne, niższy interchange), co sprawia, że ich zyski w 2015 roku będą o 10-15% niższe niż w 2014. Ceny akcji KGHM spadają wraz z taniejącymi cenami surowców. Akcje spółek energetycznych są poddawane silnej presji politycznej związanej z restrukturyzacją branży górniczej. Małe spółki radzą sobie dobrze natomiast nie są one w stanie zmienić obrazu rynku. Może się okazać, że w okresie dobrej koniunktury gospodarczej 2014-2015 (średni wzrost PKB o 3%) rynek pozostanie w trendzie bocznym. Biorąc pod uwagę nasze obawy dotyczące możliwości wzrostu gospodarczego w Polsce w kolejnych latach może się okazać, że rynek w najbliższym czasie nie jest w stanie wygenerować wzrostów w kierunku nowych szczytów (około 10% powyżej obecnych poziomów). Problemem jest dalej niska płynność obrotu (w 3Q15 obroty akcjami wyniosły 104 mld zł vs 135 mld zł w 2Q15 i 101 mld zł w 3Q14). „Indeks WIG-Banki stracił blisko 11% w trzecim kwartale 2015” „Silne spadki KGHM i spółek energetycznych” „Spadające obroty na polskim rynku” Obligacje Na rynku obligacji skarbowych mieliśmy nadal do czynienia z dużą zmiennością zakończoną ostatecznie wzrostami cen. Rentowności obligacji niemieckich obniżyły się z poziomu ponad 0.8% do około 0.6% jednak na rynku było sporo emocji związanych głównie z sytuacją w Grecji oraz w Chinach. Wydaje się, że główną motywacją inwestorów do ponownego kupowania obligacji europejskich, w warunkach ekstremalnie niskich stóp procentowych, jest chęć osiągniecia zysków spekulacyjnych w związku z potencjalnym rozszerzeniem (zarówno czasowym jak i wartościowym) programu skupu obligacji przez EBC. Niepewna sytuacja w Grecji doprowadziła do wzrostu rentowności obligacji hiszpańskich i portugalskich do poziomu odpowiednio 2.4% i 3.2% na początku kwartału. Jednak już we wrześniu ich rentowności były o kilkadziesiąt punktów bazowych niższe. W USA rentowności spadły bardzo wyraźnie (w przypadku obligacji 10-letnich o blisko 40 bps do poziomu niewiele ponad 2%). Inwestorzy kupowali te obligacje w reakcji na odsuwanie w czasie pierwszych podwyżek stóp procentowych. Na rynku istnieje duża obawa co do wpływu przyszłych podwyżek na finanse gospodarek wschodzących, co spowodowało realokację części aktywów obligacyjnych w bezpiecznym kierunku (do USA). To z kolei spowodowało znaczną przecenę i wzrost „Duża zmienność cen na europejskim rynku długu” Strona 11 z 20 rentowności 10-letnich obligacji tureckich (10.74%), brazylijskich (15.4%), indonezyjskich (10.1%) i meksykańskich (6.1%). Na ich tle bardzo stabilnie zachowały się obligacje polskie (pod koniec kwartału ich rentowność spadła do 2.8% vs ok 3.2% w czerwcu). W ślad za spadającymi cenami akcji obniżyły się również wyceny długu korporacyjnego. Tylko w trzecim kwartale doszło do rozszerzenia spreadów tych obligacji o kilkadziesiąt bps co przy kilkuletnich papierach przekłada się na zmiany cen o 5-10%. Waluty Trzeci kwartał to przede wszystkim znaczące osłabienie walut krajów wschodzących oraz bardzo silny dolar i euro. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza Brazylii (słabe ceny surowców, chaos w polityce wewnętrznej i skandale korupcyjne) doprowadziły do blisko 30% przeceny reala względem USD (brazylijski real jest dziś słabszy niż w połowie lat 90-tych). Spore spadki stały się także udziałem rubla (-18%), liry tureckiej (-13%, głównie z powodu obaw o rozwój sytuacji politycznej w Turcji i konfliktów zbrojnych w regionie). Spośród walut państw rozwiniętych najsłabiej radziły sobie dolary – kanadyjski (-7%) i australijski (-9%). Nie powinno to dziwić, ponieważ zarówno Kanada i Australia są silnie eksponowane na słabnące ceny surowców oraz obniżki stóp procentowych. Słabo zachowywały się również brytyjski funt (-3,8% względem USD), japoński jen (-2,2%) oraz frank szwajcarski (-4%). Silny dolar to efekt poszukiwania przez inwestorów bezpiecznej przystani w sytuacji zawirowań na rynkach światowych, a także dewaluacji juana przeprowadzonej przez chiński bank centralny. „Aprecjacja dolara w 3Q15” Surowce Rynek surowców zanotował bardzo znaczącą przecenę praktycznie we wszystkich segmentach produktowych. Ceny ropy spadły o ponad 25% w kwartale i testowały poziom 40 USD/bbl. Do znanych od blisko roku problemów związanych z nadprodukcją przez kraje OPEC dołączył ten związany ze spowolnieniem chińskiej gospodarki oraz potencjalną podażą surowca ze strony Iranu. Jednakże początek października przyniósł ponad 20% zwyżki związanej z oczekiwanym wpływem znacznego ograniczenia inwestycji w wydobycie, głównie w USA. Metale przemysłowe (głównie aluminium i miedź) kontynuowały spadki (odpowiednio o 7% i 11%), co związane jest głównie z obawami o spadek popytu inwestycyjnego z Chin (Chiny odpowiadają za 30-50% konsumpcji metali przemysłowych). Dużym problemem jest również nadprodukcja ze złóż otwartych w ostatnich latach, które odznaczają się wysokim kosztem wydobycia, kalkulowanym przy cenie surowców na poziomie o 30-40% wyższym od aktualnych cen. Generalnie uważamy, że rynek surowców przemysłowych i ropy znajduje się na poziomach, z których możliwości dalszych spadków są już ograniczone - od początku roku indeks cen surowców obliczany przez IMF spadł już o 21%. Część globalnych konglomeratów rozważa zamykanie projektów wydobywczych, inni jak np. Glencore mają problemy finansowe i ograniczają inwestycje. Powoli zbliżamy się do punktu, w którym może nastąpić wyraźne wyhamowanie podaży. Prawdopodobnie rynek będzie wyczekiwał pozytywnych sygnałów wyprzedzających makro (szczególnie z krajów BRICS). Spadki na rynku metali szlachetnych dotyczą głównie srebra, które jest szeroko wykorzystywane w przemyśle. Z kolei złoto utrzymuje się na niewielkich minusach od początku roku głównie z powodu deflacyjnego otoczenia. Surowce rolne zanotowały ponad 10% spadki. Głowna przyczyna to wysoki poziom zapasów oraz obawy o popyt w Chinach (szczególnie w przypadku bawełny). Ceny kawy spadły o ponad 10% wymazując silne wzrosty z początku roku, głównie z powodu korzystnej pogody w Brazylii, która umożliwiła dobre zbiory. „Gwałtownie osłabienie walut krajów rozwijających się” „Wpływ Chin na ceny surowców” „Silne spadki na rynku surowców przemysłowych” Strona 12 z 20 Informacje makroekonomiczne Pomimo zawirowań na rynkach wschodzących Polska gospodarka pozostaje jednym z liderów pod względem tempa wzrostu PKB (3.6% w 1Q15 i 3.3% w 2Q15). Głównym motorem wzrostu pozostaje konsumpcja prywatna (wzrost o 3.1% zarówno w 1Q jak i 2Q). W ostatnich kwartałach silny wzrost wykazują również nakłady inwestycyjne (+11,4% i +6,4%), które kompensują słabnącą dynamikę eksportu. Jednakże w perspektywie kolejnych kwartałów oczekujemy wyraźnego wyhamowania koniunktury w Polsce z następujących powodów: (1) wolniejsze tempo wzrostu w strefie euro związane zarówno ze słabszym popytem ze strony rynków wschodzących oraz problemami branży samochodowej, która jest kluczowa dla głównego partnera gospodarczego Polski, czyli Niemiec, (2) ceny ropy przestały już spadać i statystycznie nie będą już wspomagać wzrostu konsumpcji, (3) silny dolar który może prowadzić do zwiększenia deficytu w rachunku obrotów bieżących, (4) ponadto konsumpcja prywatna z dynamiką ponad 3% zostawia już niewiele miejsca na przyspieszenie, (5) poziom wykorzystania mocy wytwórczych (80%) nie tworzy konieczności przyspieszonych inwestycji w gospodarce. Od trzech kwartałów obserwujemy też negatywną kontrybucję zapasów do wzrostu PKB, co oznacza, że przedsiębiorstwa wyprzedają nadwyżki wyrobów. Konsensus zakłada 3.5% wzrost gospodarczy w 2016 roku, jednak naszym zdaniem biorąc pod uwagę powyższe argumenty należy oczekiwać wzrostu PKB w przedziale 2.5-3%. W tym kontekście zakładany przez MF w budżecie wzrost PKB o 3.8% w 2016 może oznaczać konieczność rewizji dochodów budżetowych i podnosi ryzyko zwiększenia deficytu sektora finansów publicznych. Zawirowania na rynkach azjatyckich oraz wolniejszy wzrost PKB w USA sprawiają, że wzrost PKB strefy euro pozostanie na słabym poziomie w 2015 roku (1-1.2%). Generalnie gospodarki strefy euro są wciąż wspomagane przez słabą walutę (wsparcie konkurencyjności eksportu) oraz przez niskie stopy procentowe. Największym problemem pozostaje brak innych niż eksport motorów wzrostu (niska konsumpcja i relatywnie niski poziom inwestycji). Pod względem wzrostu PKB dwa najsilniejsze kraje strefy euro to Hiszpania (+3,1% w 2015 i 2,6% w 2016) i Niemcy (+1,6% i 1,9% ale konsensus jeszcze nie uwzględnił negatywnego wpływu kryzysu Volkswagena). W dalszym ciągu dobrze radzą sobie gospodarki działające poza strefą euro (Wielka Brytania i Szwecja), które korzystają ze słabej waluty i relatywnie silnych rynków wewnętrznych. Z perspektywy rynków finansowych w najbliższych kilku tygodniach kluczowym wskaźnikiem makro jest inflacja, której niskie odczyty mogą zachęcić EBC do rozszerzenia programu skupu aktywów. W USA oczekiwany wzrost gospodarczy w 2015 roku to 2.5% przyspieszający do 2.7% w 2016 (vs. 3% i 2.8% oczekiwanych na początku roku). Główną przyczyną osłabienia tempa wzrostu jest umocnienie dolara do większości walut, osłabienie gospodarki Chin oraz znaczące spowolnienie inwestycji w branży wydobywczej. Głównym komponentem wzrostu gospodarczego w USA pozostaje konsumpcja wewnętrzna związana z poprawą sytuacji na rynku pracy oraz z wysokim poziomem ufności konsumentów (choć obrazujący ją indeks Michigan spadł wyraźne w 2Q15 to i tak znajduje się on powyżej średniego poziomu z 2014 roku). Inflacja na poziomie 0.2% (1.8% w przypadku inflacji bazowej) nie wywołuje presji na FED, aby zwiększać stopy procentowe już w 2015. Wydaje się, że FED biorąc pod uwagę skomplikowaną sytuację światowej gospodarki zdecyduje się na podwyżki stóp dopiero pod koniec 1Q16 i będzie to tempo umiarkowane (konsensus rynkowy zakłada 2 podwyżki po 25 bps do końca 2016 roku). Temat spowolnienia gospodarki chińskiej oraz ryzyka dalszej dewaluacji juana wydają się dziś kluczowymi zagadnieniami nie tylko dla krajów rozwiniętych, ale przede wszystkim dla rynków wschodzących. Rynek wyczekuje komunikatu dotyczącego prognoz rządowych dla ścieżki wzrostu chińskiej gospodarki w kolejnych 5-ciu latach, co wskaże tempo jej schładzania. Generalnie konsensus zakłada 6-6.5% wzrostu średniego PKB do 2020 roku. Naszym zdaniem sam problem tempa wzrostu nie jest najistotniejszy. Pod względem nominalnym wzrost PKB na poziomie 6% odpowiada wzrostowi „Wciąż wysoki wzrost gospodarczy w Polsce” „Obawy o wzrost PKB w Polsce o ponad 3% w 2016 roku” „Wolny wzrost gospodarczy strefy euro” „FED zwleka z podwyżką stóp procentowych” „Spowalnianie gospodarki Chin” Strona 13 z 20 chińskiej gospodarki o 10-12% rocznie 10 lat temu. Kontrybucja do światowego PKB jest zatem podobna. Większe wyzwanie to dekompozycja wzrostu (mniejszy wkład eksportu, neutralny inwestycji, a większość wzrostu bazuje na konsumpcji wewnętrznej). W dłuższym terminie zmiana chińskiego modelu może okazać się pozytywna dla gospodarek eksportujących usługi oraz dobra konsumpcyjne (gospodarki rozwinięte) i bardzo negatywne dla gospodarek bazujących na eksporcie surowców (Brazylia, Azja Płd-Wsch, Bliski Wschód, Rosja, Afryka, Kanada i Australia). Wśród gospodarek krajów wschodzących największe problemy ma Brazylia (ujemna dynamika PKB, wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących oraz wysoki deficyt budżetowy). Niski wzrost jest odnotowywany w Meksyku oraz Turcji. Wciąż najkorzystniej wygląda gospodarka Indii z ponad 7% wzrostem gospodarczym w 2015-2016 i spadająca inflacją. Strona 14 z 20 Okiem analityka Tajemnica kalendarza Jeden z najważniejszych obszarów rynków finansowych, nad którymi prowadzi się badania naukowe dotyczy zagadnień nieefektywności rynków finansowych. Wśród nieefektywności poszukuje się także tych, związanych z zachowaniem kursów akcji w określonych, wystandaryzowanych i powtarzalnych zakresach czasowych (tzw. efektów kalendarzowych). Najpopularniejsze dotyczą stóp zwrotu osiąganych w poszczególnych dniach tygodnia, kwartałach, a nawet godzinach handlu. W niniejszym artykule poddaliśmy analizie zachowanie kursów akcji w poszczególnych miesiącach roku. Okazuje się, że chociaż na pierwszy rzut oka, sam kalendarz nie powinien mieć znaczenia dla zachowania rynków akcji (szczególnie dla zwolenników analizy fundamentalnej), to jednak uzyskane wyniki wskazują na możliwości zyskownego wykorzystania nieefektywności miesięcznej do uzupełnienia własnej strategii inwestycyjnej. Do przeprowadzenia analizy wykorzystaliśmy dane dla czterech giełd: (1) amerykańskiej (indeks S&P 500, dane za lata 1950-2015), (2) niemieckiej (indeks DAX30 za lata 1960-2015), (3) japońskiej (NIKKEI 225 za lata 1970-2015) i (4) polskiej (WIG za lata 1995-2015). Analiza aż czterech indeksów pozwala na sprawdzenie czy uzyskane wyniki mają charakter uniwersalny i są niezależne od badanego rynku. Dodatkowo przeprowadziliśmy osobną analizę dla wszystkich wymienionych rynków tylko za ostanie 15 lat w celu sprawdzenia czy w ostatnich latach nie doszło do istotnych zmian w „efekcie kalendarzowym”. „Badanie nieefektywności kalendarzowych” Dla każdego rynku obliczono miesięczną stopę zwrotu bazując na danych z serwisu Bloomberg. Następnie łącznie za wszystkie lata obliczono średnią arytmetyczną stopę zwrotu dla danego miesiąca. Dodatkowo obliczyliśmy odchylenie standardowe stóp zwrotu dla każdego miesiąca (im niższe tym lepiej, oznacza to, że uzyskane wyniki są bliższe średniej w większej liczbie przypadków i bardziej powtarzalne, a nie silnie spolaryzowane). Dodatkowo przedstawiamy procent miesięcy, w których rynek osiągał dodatnią stopę zwrotu. Średnie miesięczne stopy zwrotu dla S&P500, DAX, NIKKEI i WIG SP 500 (1950-2015) Średnia Odchylenie standardowe % dodatnich I II III IV V 1.0% 0.1% 1.2% 1.5% 0.2% 4.8% 3.5% 3.3% 3.8% 3.7% 61% 56% 65% 70% 58% VI VII VIII IX X XI XII 0.0% 1.0% -0.1% -0.5% 0.8% 1.5% 1.7% 3.5% 4.0% 4.6% 4.5% 5.5% 4.3% 3.1% 52% 55% 55% 44% 60% 66% 75% DAX 30 (1960-2015) Średnia Odchylenie standardowe % dodatnich I II III IV V 1.5% 0.8% 1.2% 1.4% 0.0% 5.6% 5.2% 4.2% 5.6% 5.3% 64% 50% 61% 61% 52% VI VII VIII IX X XI XII 0.0% 1.3% -0.2% -1.9% 0.7% 1.3% 1.3% 4.9% 5.6% 6.7% 6.2% 6.7% 5.0% 4.9% 46% 59% 55% 41% 58% 65% 58% NIKKEI 225 (1970-2015) Średnia Odchylenie standardowe % dodatnich I II III IV V 1.4% 1.1% 1.8% 1.1% 0.1% 5.2% 4.4% 5.8% 5.9% 5.2% 65% 57% 61% 65% 46% VI VII VIII IX X XI XII 0.5% -0.1% -1.0% -1.0% -0.5% 1.0% 1.8% 4.8% 4.5% 6.5% 5.6% 6.5% 6.1% 5.2% 61% 46% 46% 43% 49% 58% 67% WIG (1995-2015) I II III IV V Średnia 2.4% 1.5% 1.0% 4.5% -0.9% Odchylenie standardowe 11.3% 7.9% 5.0% 10.5% 5.5% % dodatnich 48% 57% 48% 67% 48% VI VII 0.4% 1.4% 7.1% 6.8% 57% 48% VIII IX X XI XII 0.1% -0.7% -0.1% 0.0% 3.1% 9.3% 6.9% 9.2% 4.8% 7.2% 52% 52% 60% 60% 65% Źródło: Bloomberg, obliczenia własne Analiza dłuższych szeregów czasowych prowadzi do interesujących wniosków. Przede wszystkim miesiące na początku roku (do kwietnia) oraz te z końca roku (od października) przynoszą wyższe stopy zwrotu niż miesiące środkowe. Obserwacje te są powtarzalne dla giełdy amerykańskiej i niemieckiej, w trochę mniejszym dla japońskiej (słaby październik). W przypadku polskiej giełdy dodatnie stopy wzrostu są obserwowane w najkrótszym okresie (od grudnia to kwietnia). Po drugie, najlepsze miesiące do inwestowania w akcje to kwiecień, listopad i grudzień (wysokie stopy zwrotu, niskie odchylenia „Najlepsze okresy do inwestowania to styczeń – kwiecień i końcówka roku” Strona 15 z 20 standardowe i ponad 60% przypadków wzrostów indeksów). Najsłabsze miesiące to z kolei sierpień i wrzesień. Po trzecie, różnice między miesięcznymi zwrotami w USA są wyraźnie mniejsze niż na innych rynkach. Naszą analizę postanowiliśmy rozszerzyć o badanie tylko ostatnich 15 lat (lata 2000-2015) aby sprawdzić czy zachowanie „efektów miesięcznych” w ostatnich latach jest podobne do obserwowanego w długim szeregu czasowym. Średnie miesięczne stopy zwrotu dla wybranych indeksów, 2000-2015 „Duże zróżnicowanie między stopami wzrostu między skrajnymi i środkowymi miesiącami roku” Źródło: Bloomberg, obliczenia własne Porównując wyniki za okres od 2000 można zaobserwować jedną istotną różnicę. Początek roku, a szczególnie styczeń jest wyraźnie słabszy niż dla dłuższych szeregów czasowych. Ponadto środek roku jest jeszcze słabszy w porównaniu do jego początku i końca. Pozostałe wnioski są podobne. Konkluzja dla inwestora jest w tym przypadku prosta. Najlepszy do trzymania akcji jest okres pomiędzy październikiem a kwietniem (nawet biorąc pod uwagę słaby styczeń). Np. dla rynku amerykańskiego okres wspomnianych siedmiu miesięcy przyniósł średnioroczną stopę zwrotu 5.3% vs 1% średniej straty dla okresu maj-wrzesień (dla danych w okresie 2000-2015). Dla indeksu DAX to odpowiednio 10.4% vs 2.9% straty, zaś dla NIKKEI 5.6% vs 2.7% straty. Generalnie uważamy, że akcje są instrumentem długoterminowym i nie warto zbyt często zmieniać swojego zaangażowania – niezależnie od wyników naszych badań nad kalendarzem. Jednak z punktu widzenia statystycznego momentu ich zakupu najlepszym jest przełom 3 i 4 kwartału natomiast sprzedaży początek 2 kwartału. Na koniec warto się zastanowić dlaczego w ogóle istnieją tak silne efekty sezonowe. Na rynku finansowym funkcjonuje kilka „ogólnych prawd” tj. „SELL in May and go away”, czy rajd świętego Mikołaja. Wytłumaczeniem słabszego zachowania rynków w środku roku jest niższa aktywność inwestorów po silnym pierwszym kwartale. Generalnie można założyć, że na początku roku inwestorzy kupują akcje w związku optymistycznymi prognozami noworocznymi. W połowie roku często dochodzi do ich weryfikacji - szczególnie w ostatnich latach oczekiwania wzrostu gospodarczego na świecie były częściej weryfikowane w dół niż podnoszone do góry. W odniesieniu do czwartego kwartału efekt sezonowości może wynikać z oczekiwań co do kolejnego roku oraz efektu zakupów akcji w celu poprawiania rocznych wyników przez zarządzających funduszami. „Sell in April and go away… till October” Strona 16 z 20 Załącznik statystyczny Rynki akcji - Notowania i kluczowe wskaźniki, 2014-2015 Źródło: Bloomberg, dane na dzień 30.09.2015 Strona 17 z 20 Wskaźniki makroekonomiczne, 2013-2016 Źródło: Bloomberg, dane na dzień 30.09.2015 Waluty - Notowania i stopy zwrotu na koniec 3 kwartału 2015 Źródło: Bloomberg, dane na dzień 30.09.2015 Strona 18 z 20 Obligacje rządowe - Rentowność i rating na koniec 3 kwartału 2015 Kraj 2L Rentow ność obligacji (%) 5L 10L Rating dług zagraniczny S&P Moody's Fitch 30L USA KANADA BRAZYLIA KOLUMBIA MEKSYK CHILE 0.63 0.52 15.77 na 4.00 4.00 1.36 0.80 15.52 7.28 5.51 4.26 2.04 1.43 15.40 8.47 6.06 4.54 2.85 2.20 15.40 na 6.89 na A-1+u A-1+ B A-2 A-2 A-1+ Aaa Aaa Baa3 Baa2 A3 Aa3 AAA AAA BBB BBB BBB+ A+ WIELKA BRYTANIA FRANCJA NIEMCY WŁOCHY HISZPANIA PORTUGALIA SZWECJA HOLANDIA SZWAJCARIA GRECJA 0.56 -0.18 -0.25 0.13 0.14 0.31 -0.48 -0.23 -0.76 na 1.19 0.22 -0.01 0.75 0.89 1.14 0.06 0.05 -0.68 na 1.76 0.99 0.59 1.73 1.89 2.39 0.73 0.78 -0.12 8.28 2.47 1.89 1.33 2.84 3.01 3.41 na 1.48 0.77 na A-1+u A-1+u A-1+u A-3u A-2 Bu A-1+u A-1+u A-1+u C Aa1 Aa2 Aaa Baa2 Baa2 Ba1 Aaa Aaa Aaa Caa3 AA+ AA AAA BBB+ BBB+ BB+ AAA AAA AAA CCC CZECHY POLSKA BUŁGARIA RUMUNIA WĘGRY TURCJA ROSJA -0.18 1.76 0.67 1.67 na 11.23 11.21 -0.01 2.39 1.18 2.53 2.33 10.98 11.23 0.66 2.84 2.71 3.62 3.28 10.74 10.98 na na na na na na na A-1+ A-2 B A-3 B Bu B A1 A2 Baa2 Baa3 Ba1 Baa3 Ba1 A+ ABBBBBBBB+ BBBBBB- AUSTRALIA NOWA ZELANDIA KOREA PŁD JAPONIA INDIE INDONEZJA CHINY MALEZJA TAJLANDIA 1.83 2.49 1.54 0.02 7.48 9.14 2.69 3.39 1.537 1.98 2.70 1.72 0.07 7.63 9.51 3.10 3.86 2.068 2.61 3.28 2.07 0.36 7.54 9.60 3.27 4.15 2.773 na na 2.30 1.40 7.81 10.10 na 4.82 3.683 A-1+u A-1+ A-1+ A-1u A-3u B A-1+ A-2 A-2 Aaa Aaa Aa3 A1 Baa3 Baa3 Aa3 A3 Baa1 AAA AA AAA BBBBBBA+ ABBB+ Źródło: Bloomberg, dane na dzień 30.09.2015 Surowce - Notowania i stopy zwrotu na koniec 3 kwartału 2015 Źródło: Bloomberg, dane na dzień 30.09.2015 Strona 19 z 20 Zastrzeżenie prawne OPTI TFI S.A. dołożyło należytych starań, aby zamieszczone informacje były rzetelne i oparte na miarodajnych źródłach, jednak ryzyko wszelkich decyzji podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale w szczególności decyzji inwestycyjnej, ponosi wyłącznie osoba podejmująca decyzję. Niniejszy materiał ma wyłącznie charakter promocyjny i nie stanowi oferty ani rekomendacji do zawarcia transakcji kupna lub sprzedaży jakiegokolwiek instrumentu finansowego. Podane informacje nie mogą być traktowane jako usługa doradztwa inwestycyjnego lub innego typu doradztwa, w tym świadczenia pomocy prawnej. OPTI Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie (00-120) przy ul. Złotej 59, wpisana do rejestru przedsiębiorców przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS 0000487615 z kapitałem zakładowym 1.000.000 zł w pełni opłaconym; NIP 107-002-7714. Zarząd: Arkadiusz Chojnacki – Prezes Zarządu, Konrad Anuszkiewicz – Wiceprezes Zarządu, dr Tomasz Bursa – Wiceprezes Zarządu, Waldemar Stachowiak – Wiceprezes Zarządu Strona 20 z 20