Do dziś pamiętam smak napoleonek…
Transkrypt
Do dziś pamiętam smak napoleonek…
Do dziś pamiętam smak napoleonek… Nie jestem rodowitą gniewianką. Pochodzę z Nowej Cerkwi koło Pelplina. Tam się wychowałam, skończyłam szkołę podstawową. Później pracowałam w Gospodarstwie Rolnym w Borkowie. W tamtych czasach w zakładzie organizowano dla pracownic i żon pracowników Dzień Kobiet. Pamiętam, że był to chyba rok 1963 - śnieżna i mroźna zima, szosa zasypana po kolana, żaden pojazd nie przejedzie. A my z koleżanką jechałyśmy z woźnicą saniami w dwa konie po ciasto do cukierni państwa Szczecińskich w Gniewie. Cukiernia mieściła się naprzeciwko ratusza na starówce. Wcześniej nie miałam okazji bywać w Gniewie i nie znałam miasta. Potem już kursowały autobusy i częściej przyjeżdżałam do Gniewu po różne materiały biurowe. Przystanki autobusowe były wówczas na Placu Grunwaldzkim, a kasa biletowa mieściła się obok banku spółdzielczego. Wracając, zawsze kupowałam w cukierni dla siebie i koleżanek takie smaczne ciastka „napoleonki”. Jeszcze dziś pamiętam ten smak. Po drugiej stronie ratusza mieścił się sklep rybny pana Ossowskiego. Już wtedy spodobało mi się to miasteczko ze starówką, zabytkowymi kamieniczkami. Mieliśmy zamieszkać w Tczewie. Czekaliśmy długo na przydział mieszkania. Mąż dojeżdżał do pracy w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Gniewie. Dowiedziałam się, że w Gniewie można szybciej otrzymać mieszkanie, więc zrobiłam zamianę. Mieszkanie otrzymaliśmy w czerwcu 1977 r. w bloku przy ul. Nowotki (dzisiaj – Czyżewskiego). Nie żałuję swojej decyzji. Cieszę się, że dołączyłam do grona słuchaczy Gniewskiego Uniwersytetu III Wieku. Biorę udział w różnych zajęciach i warsztatach. Jestem zadowolona z naszych spotkań w DPS-ie i innych uroczystości i imprez. Bardzo lubię kiermasze, które odbywają się przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Bożena Chmielecka