Gevorg Kehyan

Transkrypt

Gevorg Kehyan
Gevorg Kehyan
Ormianin, 32 lata
Historyk sztuki, Pracownik organizacji ATD Czwarty Świat
Stypendysta programu „Młodzi naukowcy” Studium Europy Wschodniej
Skąd jesteś?
Jestem z Armenii.
Dlaczego stamtąd wyjechałeś?
Zdecydowałem się na wyjazd ponieważ zawsze byłem w kontrze do głównego nurtu w moim
kraju. Jak w każdym społeczeństwie, w Armenii jest wiele niepisanych zasad, prawo
zwyczajowe, które narzuca normy zachowań. Często te normy nie pokrywały się z moimi
wyobrażeniami o tym, co jest ważne w życiu, czym jest patriotyzm. W Armenii jest wielu
konserwatywnych, pełnych uprzedzeń ludzi. Inność budzi niechęć. Gdy mówiłem o prawach
mniejszości religijnych, seksualnych czy etnicznych miałem wrażenie, że wiele osób mnie nie
rozumie.
Był taki moment, że zajmowałem się polityką. Niestety polityka mnie rozczarowała, trudno
było mi się identyfikować z kierunkiem, w którym szła moja partia. Wycofałem się ponieważ
wydaje mi się, że zajmując się polityką nie można zostać „czystym”, władza demoralizuje,
a wyjściowe idee się zatracają. Byłem tym wszystkim zmęczony i rozczarowany, dlatego
chciałem wyjechać.
A jak trafiłeś do Polski?
To, że przyjechałem akurat do Polski, to przypadek. Wcześniej spędziłem kilka miesięcy
w Rumunii, mieszkałem w cygańskiej wiosce i prowadziłem dla dzieciaków zajęcia o historii
sztuki. Po powrocie szukając podobnych działań znalazłem informację o Fundacji PolskoNiemieckie Pojednanie. Złożyłem aplikację, przyjęto mnie i tak, trzy lata temu, trafiłem
do Warszawy.
Co robiłeś dla tej fundacji?
Zajmowałem się opieką nad starszymi osobami, ktore były w młodośći były w obozach albo
brały udziłał w Powstaniu Warszawskim. Prowadziłem też zajęcia na temat działania bez
przemocy. Opowiadałem uczniom o Gandhim, o Mandeli, o doświadczeniach kombatantów.
Jak sobie radziłeś z językiem?
Zazwyczaj pracowałem w klasach liecalnych, gdzie dzieci znały w stopniu komunikatywnym
język angielski. Czasami miałem do pomocy tłumacza. Z kolei z kombatantami rozmawiałem
po rosyjsku.
Dzięki znajomości rosyjskiego zacząłeś pracować z uchodźcami.
Tak. Koleżanka z Fundacji zaproponowała mi udział w warsztatach prowadzonych
w Ośrodku dla Cudzoziemców na Targówku. Większość przebywających tam uchodźców
pochodzi z terenów byłego Związku Radzieckiego, więc znajomość rosyjskiego jest
przydatna. Zacząłem co sobotę jeździć jako wolontariusz organizacji ATD Czwarty Świat do
ośrodka. Kiedy skończyłem współpracę z Fundacją Polsko-Niemieckie Pojednanie ATD
zaproponowało mi stałą współpracę. W związku z tym zdecydowałem się zostać w Polsce.
Na czym polega Twoja praca?
Nasze Stowarzyszenie prowadzi działania mające na celu walkę z nędzą i ubóstwem.
Zajmujemy się działalność charytatywną oraz realizujemy projekty badawczo-naukowe
dotyczące mechanizmów nędzy i wykluczenia społecznego. Na co dzień zajmuję się
rodzinami uchodźczymi, osobami najuboższymi, oraz bezdomnymi. Jeden z naszych
projektów, to Biblioteki Podwórkowe, docieramy na podwórka, klatki schodowe, do
Ośrodków dla Cudzoziemców i tam rozkładamy się z książkami dla dzieci. Chodzi nam o to,
żeby wyjść na przeciw tym, którzy sami z różnych przyczyn nie dotrą do biblioteki. Razem
czytamy bajki, umożliwiamy dzieciom kontakt z literaturą. Jednocześnie biblioteka jest
pretekstem do wejścia w środowisko, poznania rodziców i ich problemów. Następnie staramy
się odpowiedzieć na potrzeby tych osób. Jeżeli kobieta z ośrodka przenosi się do wynajętego
mieszkania organizujemy samochód, żeby przewieść jej rzeczy. Jeżeli ktoś potrzebuje
pomocy prawnika, jedziemy z nim do Stowarzyszenie Interwencji Prawnej.
Jesteś też stypendystą programu „Młodzi naukowcy”.
Tak. Studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim ma program stypendialny
dla osób pochodzących z byłego Związku Radzieckiego. Przyznano mi grant na badania
wśród biednych rodzin i bezdomnych w Polsce. Od tego roku akademickiego zacznę projekt
badawczy dotyczący tego jak sami potrzebujący postrzegają i opisują swoją sytuację. Będę
rozmawiał z mieszkańcami Pragi Północ o ich perspektywie, oczekiwaniach, o tym jakie są
społeczne postawy w stosunku do nich. Zależy mi na tym, żeby dać im możliwość
wypowiedzenia się, nie chcę interpretować tych wypowiedzi, ani wypowiadać swoich sądów.
Chcę, żeby za moim pośrednictwem mógł wybrzmieć ich głos. Badania ściśle wiążą się
z moją pracą, mam nadzieję, że będą przydatne podczas planowania dalszych działań ADT.
Co najbardziej lubisz w swojej pracy?
Najważniejsze w mojej pracy są dla mnie relacje z ludźmi oparte na solidarności i szacunku
dla ludzkiej godności. To nie jest praca, którą się wykonuje dla pieniędzy, nie muszę się
sztucznie uśmiechać, żeby moja organizacja więcej zarobiła, ponieważ osoby, które do nas
przychodzą są traktowane jak ludzie, a nie jak klienci. Uważam,że to jest bardzo cenne.
Czy przed przyjazdem wiedziałeś coś o Polsce?
Moje pierwsze skojarzenie z Polską to Maryla Rodowicz. Od zawsze w moim rodzinnym
domu wisiał jej plakat, bo moja mama bardzo ją kochała. Poza tym znałem kilka najbardziej
znanych postaci, wiedziałem kim był Wałęsa, Chopin, Kopernik.
Jakie miałeś wrażenia po przyjeździe do Polski?
Najpierw to była Warszawa. Nie będę ukrywał, że nie poczułem wielkiej miłości do tego
miasta. Według mnie panuje tu zimna atmosfera. Ludzie zawsze mają słuchawki na uszach,
idą przed siebie i nie rozglądają się na boki. Nie obchodzi ich, że ktoś obok się przewrócił,
że potrzebuje pomocy. Mimo wszystko, przez te trzy lata poznałem miasto na tyle, żeby czuć
się tu jak u siebie. Lubię to, że mogę przejechać z jednego końca miasta na drugi, wiem jak
się zachować i i gdzie co załatwić.
Więcej o Polsce dowiedziałem się dzięki podróżom. Zwiedziłem już sporą część kraju.
Zawsze jeżdżę autostopem, to pozwala spotkać bardzo różnych ludzi i poznać ich
perspektywę. Okazało się, że poza Warszawą ludzie są znacznie bardziej otwarci. Nie raz,
gdy chciałem rozbić namiot w okolicy małego miasteczka, ludzie zapraszali mnie na noc do
domu.
Jakie są najbardziej wyraźne różnice kulturowe pomiędzy Polską, a Armenią?
W Armenii ludzie żyją bliżej siebie, nawiązują szybciej relacje, nie boją się kontaktu
fizycznego. Wiąże się to niestety z tym, że wszyscy wszystko o sobie wiedzą, aż nadto
interesują się tym, co się dzieje w życiu innych. W Polsce ludzie są bardziej zdystansowani
i muszę powiedzieć, że to mi się podoba. Zachowanie pewnego dystansu umożliwia większą
swobodę, daje więcej wolności.
Mówiłeś, że w Armenii przeszkadzał ci brak otwartości na „innych”. Czy uważasz, że
Polacy są otwarci na odmienność?
Sam, jako cudzoziemiec, miałem trochę starć z kibicami. Zaczepiają mnie czasem różni
pijaczkowie pytając „Co robisz w moim kraju?” Mówię im wtedy: „Ja pracuję i płacę tu
podatki. A czy ty płacisz podatki w swoim kraju?” Najgorzej jest w urzędach. Załatwienie
jakiejkolwiek sprawy jest bardzo skomplikowane, i wymaga złożenia ogromnej ilości
dokumentów. Za każdym razem, gdy muszę przedłużyć wizę przypominam sobie, że
niezależnie od mojego wkładu w polską rzeczywistość nie jestem obywatelem Unii
Europejskiej. Do pewnego stopnia mogę to zrozumieć, zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy
mogą mieszkać w Zachodniej Europie. Ale to sprawia, że człowiek czuje się wykluczony.
Czy masz kontakt z mniejszości ormiańską w Polsce?
Mam kontakt z różnymi mieszkańcami Kaukazu. Mój przyjaciel i współlokator jest Azerem.
W pracy spotykam Czeczenów, Gruzinów. Ormian również mam wśród znajomych, ale nie
kieruję się pochodzeniem wybierając bliskich sobie ludzi. W Warszawie działa ormiańskie
stowarzyszenie, ale nie jestem tam lubiany. Ostatnio organizowali spotkanie z ormiańskim
reprezentantem tegorocznej edycji Eurowizji, który na antenie wyrażał się pogardliwie
o Conchicie. Jego homofobiczne wypowiedzi spotkały się z entuzjastyczną reakcją.
W Armenii kultura przesiąknięta jest maczyzmem, pracownicy organizacji zajmujących się
prawami LGBT są narażeni na przemoc, nęka się ich jako „agentów Europy”. Na spotkaniu
wręczyłem mu tęczową flagę z napisem „Homofobia jest chorobą. Życzę Ci powrotu do
zdrowia”. Wielu ludzi nie lubi mnie za takie akcje.

Podobne dokumenty