Polskie Tatry w oczach obcokrajowca
Transkrypt
Polskie Tatry w oczach obcokrajowca
Polskie Tatry w oczach obcokrajowca Zoltán Gyalókay Tatry wraz z Zakopanem stanowią istotny składnik tożsamości polskiej, czego Polakom nie trzeba tłumaczyć. Przybywający do tego kraju gość spotka się z trudno zrozumiałym faktem uwielbienia przez czterdziestomilionowy naród niewielkiego miasta i otaczających je skrawków gór. Nie ma chyba miejsca na świecie, do którego co roku przyjeżdżałyby miliony turystów, zadeptując je dosłownie, pozostawiając w rażącej dysproporcji, jeśli chodzi o frekwencję, rozległe pasma górskie rozciągające się wzdłuż całej południowej granicy kraju. Trudno wyjaśniać taki stan rzeczy faktem, że to tu znajdują się najwyższe szczyty górskie, sięgające ponad dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza. Przecież większość nie zapuszcza się na słowacką stronę, żeby penetrować tatrzańskie szczyty wyższe jeszcze niż te wokół Zakopanego. Taka koncentracja ludzi jest charakterystyczna dla miejsc pielgrzymkowych. Na czym polega jednak świętość tego miejsca? Poniższe krótkie rozważania to zaledwie kilka uwag obcokrajowca, który od dwudziestu lat stara się zrozumieć fenomen, przyjmowany być może w sposób naturalny przez Polaków, z którymi na co dzień przebywa. Buty sportowe księdza Karola Wojtyły Muzeum Archidiecezjalne im. Kardynała Karola Wojtyły w Krakowie Zmagania odciśnięte w skórze. Czy pasują buty turystyczne do sutanny? Czy przystoi duchownemu łazić po górach? Dziś widzimy go najczęściej jako dobrego człowieka, spoglądającego z uśmiechem na twarzy z milionów portretów. Wiemy, że także cierpiał, zmagał się z życiem, a zapewne też z samym sobą. Wydaje się jednak, że obraz Wielkiej Postaci wypiera w nas pamięć o trudach, z którymi za życia przyszło mu się zmierzyć. Chodzenie po górach jest nie tylko wysiłkiem dla ciała, ale także ćwiczeniem dla ducha. Wszyscy to dobrze wiemy. Patrząc na te buty, odczuwamy to jednak w sposób bardziej skondensowany. Obraz „Przy Morskim Oku (Turystki w Tatrach)” Walerego Eljasza-Radzikowskiego Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem Śmieszne. Panienki z dobrego domu w eleganckich strojach pośród dzikich, wielkich, niedostępnych gór. Postać górala pasuje, one bynajmniej. No tak. Morskie Oko. Pewnie nie wędrowały, tylko przyjechały dorożką. Połączenie tych dwóch światów miało jednak wówczas fundamentalne znaczenie. Wszyscy uwierzyli w to, że kultura góralska jest czystą, pierwotną formą polskości. Mniemali, że odnaleźli najgłębsze korzenie własnej tożsamości. Tworzyli narodowy styl, różny od tych, które lansowali sąsiedzizaborcy. Styl zakopiański nie rozprzestrzenił się w całym kraju, jak chcieli jego twórcy, za to w Zakopanem kwitnie nieprzerwanie. Czy turyści przyjeżdżający dziś w Tatry zastanawiają się, skąd wytryska źródło ich fascynacji? www.muzea.malopolska.pl Model Willi pod Jedlami Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem Witkiewicz nie był jedyny. Edgar Kováts, dyrektor Szkoły Zawodowej Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, wydał w tym czasie wzornik zawierający motywy zainspirowane między innymi zdobnictwem góralskim. Nie nazwał tego stylem, jedynie „sposobem zakopańskim”. Witkiewicz ostro zwalczał Kovátsa, w końcu zwyciężył. Budowanie modelu w tym wypadku było czymś więcej niż zwyczajnym zamiarem trójwymiarowej prezentacji projektu. Możemy to uznać za kolejny po Willi Kolibie manifest „stylu zakopiańskiego”. Styl zakopiański to swoisty, autonomiczny świat wyobraźni zainspirowany sztuką góralską. Oryginalny świat form o wysokich walorach estetycznych, w którym miło przebywać, a nawet zamieszkać. Krzesło w stylu zakopiańskim Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem Jak wielką siłę oddziaływania musiały mieć takie krzesła na przełomie XIX i XX wieku, w epoce ciężkich, projektowanych w stylach historycznych mebli! Lekkie, skromne, ale jakże piękne. Ten model prostego w produkcji krzesła rozprzestrzenił się w czasach socjalizmu. Wielu z nas zna go jako część zestawu kuchennego przeznaczonego do małych pomieszczeń bloków mieszkalnych. Dziś nie lubimy bloków z wielkiej płyty. Przeszkadzają nam ich nieludzkie proporcje. Proporcje bywają zachwiane także w seryjnie produkowanych krzesłach. Szczególnie wyraźnie widzimy to, oglądając z każdej strony piękne dzieło Wojciecha Brzegi. Zegar w formie góralskiego domku Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem Prawdziwy domek, a w środku prawdziwy zegar. Przedmiot seryjnej produkcji „codziennego ozdabiania”. Czy wyobrażamy sobie mieszkanie bez takich przedmiotów? Może zwolennik minimalistycznego funkcjonalizmu w projektowaniu wnętrz powie, że tak. Niech więc rozejrzy się wokół siebie, siedząc w ulubionym fotelu. Z pewnością taki przedmiot znajdzie. Chociażby pamiątkę z wakacji. Na przykład z zeszłego lata w Zakopanem. Zoltán Gyalókay – studiował historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się sztuką dawną, poszukuje nieodkrytych dotychczas kontekstów, chociażby tych łączących świat dawno minionych wieków ze współczesnością. www.muzea.malopolska.pl