Firmy Leśne - Palikot o drewnie

Transkrypt

Firmy Leśne - Palikot o drewnie
Palikot o drewnie
Dodano: 24.07.2009
24.07.2009
Poseł Janusz Palikot rozmawiał o sprzedaży drewna m.in. z Marianem Piganem, dyrektorem
generalnym LP.
Dyskusja miała miejsce 20 maja w Sejmie, podczas obrad komisji „Przyjazne Państwo".
Publikujemy wybrane fragmenty wypowiedzi uczestników dyskusji.
Poseł Janusz Palikot (PO):
Mam dwa pytania, które wiążą się ze sobą. Po pierwsze, dlaczego musi być cena minimalna?
Normalnie nie powinno być czegoś takiego, jest to jakiś relikt socjalistyczny. Proszę przedstawicieli
Lasów Państwowych o wyjaśnienie, dlaczego w giełdowym systemie naboru jest cena minimalna.
Po drugie, dlaczego nie mielibyśmy po prostu otworzyć rynku? Obecnie są jakieś bariery związane z
importem drewna do Polski. Rozumiem, że Lasy Państwowe dostarczają do budżetu jakieś pieniądze
z tytułu sprzedaży drewna. Jeśli będzie import, handel, to przez opodatkowanie rozwijającego się
przemysłu drzewnego także będą płynęły pieniądze do budżetu. Lasy Państwowe nie muszą
pozostawać niekonkurencyjne w momencie, gdy przez zniesienie barier w imporcie i odejście od
ceny minimalnej powstanie otwarty rynek handlu drewnem. Nie rozumiem, dlaczego funkcjonują te
wszystkie mechanizmy.
Poseł Janusz Palikot (PO) do Mariana Pigana, dyrektora generalnego LP:
Co nas „wkurza” i wyprowadza z równowagi? Cena minimalna i ograniczenia w swobodnym handlu
wewnętrznym i zewnętrznym. Są to sprawy, które nas denerwują. Jeżeli surowca jest tak mało, jeżeli
jest tylu chętnych, po co jakieś gwarancje minimalnej ceny? Wystawia pan surowiec po takiej cenie,
po jakiej pan chce. I tak wszystko kupią od pana po ustalonej przez pana cenie, ponieważ brakuje
surowca, ponieważ nie ma możliwości zabezpieczenia pełni zapotrzebowania. Musimy to uzupełnić
ułatwieniami przy imporcie. Takie postępowanie w tej sprawie wydaje mi się najbardziej rozsądne.
Dyrektor generalny PGLLP Marian Pigan:
Szanowni państwo, dlaczego są ceny minimalne? W dniu 9 kwietnia br. spotkaliśmy się w Rogowie z
przedstawicielami przemysłu drzewnego. W kwietniu zostałem dyrektorem generalnym. Wraz z
moim zastępcą zastanawialiśmy się, w jaki sposób wprowadzić mechanizmy rynkowe.
Zaproponowaliśmy zasady sprzedaży drewna. Były one oparte na jednym kryterium. Była nim cena
bez ceny minimalnej. Dla mnie osobiście jest to najlepsze rozwiązanie. Cena decyduje o tym, kto kupi
surowiec z lasu. Mam nagrania, mogę je przytoczyć. Odbywały się batalie. Posłowie mówili, że to
zamach na przemysł drzewny: „To niemożliwe, otworzycie rynki, przyjadą zachodnie koncerny,
wszystko wykupią.”. Po długich negocjacjach, rozmowach toczących się pod przewodnictwem pana
ministra Boniego, ugięliśmy się. Postanowiliśmy stworzyć okres ochronny dla rodzimego przemysłu
drzewnego.
Wprowadziliśmy regulację polegającą na tym, że 70% tego, co chcemy sprzedać, wystawiamy ma
przetargu ograniczonym, tzn. dla odbiorców, którzy posiadają historię zakupów. Proszę państwa,
jeżeli podjęliśmy decyzje o przetargu ograniczonym, następnym krokiem, jaki za tym idzie, jest
wprowadzenie ceny minimalnej. Nie pozwolę na to, aby Skarb Państwa stracił. Jeżeli w przetargu
może wziąć udział tylko dziesięć osób, nie ma problemu, aby podzielili pomiędzy sobą określoną ilość
drewna za śmieszną cenę. Gbybym wystawił drewno na rynku otwartym, nie byłoby ceny minimalnej.
Cena minimalna stanowi ograniczenie przetargu. Dla pozostałych 30% drewna, jakie sprzedajemy,
nie określamy ceny minimalnej. Może je kupować, kto chce. Jest to pewna konsekwencja. Wiemy,
jakie są regulacje.
Proszę państwa, na Litwie sprzedawano drewno biorąc pod uwagę tylko cenę. W okresie koniunktury
przychody lasów litewskich były o 30% wyższe niż w Polsce. U nas była górna cena. Nie uzyskaliśmy
przychodów ze względu na dobry rozwój firm. Można powiedzieć, że to już historia. Dzisiaj spadek
cen na Litwie jest trochę większy niż u nas, ale oni eksportują. Nie wiem, skąd mają drewno, być
może z dalekiej Syberii, ale to już ich sprawa. Pewne działania stanowią konsekwencję pewnego
uginania się.
Opowiadam się za tym, aby nawet 50% drewna przeznaczyć na wolny rynek. Mam na myśli przetarg
ograniczony. Chodzi o formułę przetargu, a nie o jakieś negocjacje czy coś innego. Taka jest moja
odpowiedź. Dziękuję bardzo.
Prezydent PIGPD Sławomir Wrochna:
Nasza dyskusja zboczyła nie na te tory, ale spróbuję ją zaraz uporządkować.
Rozumiem, że państwo – pan przewodniczący Wiesław Woda także – otrzymaliście wszystkie nasze
materiały. Nie są to nasza żale. Domagamy się powołania określonego urzędu. Robimy wszystko, aby
państwu wyjaśnić, jaka jest sytuacja na rynku drewna oraz jakiej sytuacji oczekujemy w przyszłości.
Nawiązując do wypowiedzi pana posła Janusza Palikota chciałbym wyprowadzić pana
przewodniczącego z błędu. Lasy Państwowe nie odprowadzają do Skarbu Państwa żadnych pieniędzy.
Gdyby tak było, gwarantuję panu, że nie pracowałoby tam 26 tys. ludzi. Gdyby Skarb Państwa drogą
redystrybucji dzielił pieniądze, jak je dzieli na wszystkie inne ministerstwa, na resort spraw
wewnętrznych, Policję, nauczycieli, szpitale, w Lasach Państwowych nie pracowałoby 26 tys. ludzi,
ponieważ Skarb Państwa nie miałby na to pieniędzy. Lasy Państwowe mają tzw. wynik. Jest tak od
dziewiętnastu lat. Lasy Państwowe w kapitalistycznej Polsce prowadzą gospodarkę planową.
Planowa gospodarka polega na robieniu wyniku. My mamy gospodarkę rynkową. Planowa
gospodarka Lasów Państwowych nie nakłada się na rynkową gospodarkę polskiego przemysłu
drzewnego.
Nie jest prawdą to, co powiedział pan dyrektor generalny, dlatego że my nie żądamy wycięcia
polskich lasów. Chylimy czoła przed polskimi leśnikami, za to, w jakiej kondycji znajdują się polskie
lasy.
Członek Stowarzyszenia Papierników Polskich Jacek Kulis:
Pojawił się dziś przykład rynku litewskiego. Rynek litewski ma umowy długoterminowe indeksowane
o ceny rynkowe oparte na półrocznych przetargach. Czegoś takiego oczekujemy. Obecne
uregulowania prawne umowę wieloletnią traktują jako swego rodzaju pomoc. Dlatego stworzenie
regulatora, jakkolwiek by się zwał, czy gdziekolwiek by nie był usytuowany, pozwoliłoby na zrobienie
tego zgodnie z prawem. Osobiście chciałbym, aby regulatorem były Lasy Państwowe, jednak pewne
uregulowania obecnie na to nie pozwalają.
Członek PIGPD Edward Tomaszuk:
Opowiadanie pana dyrektora o świetnej kondycji przemysłu meblarskiego, o czwartym miejscu, jakie
zajmuje on na świcie, jest wielką bzdurą. W artykule opublikowanym dzisiaj w „Rzeczpospolitej” jest
opisane, jak przemysł meblarski dzisiaj zarabia, jak po prostu upada.
Pan minister powiedział, że było duże zatrudnienie, a ostatnio radykalnie spadło. Spróbujcie państwo
to ocenić. Nawet dzisiaj mogę państwu udostępnić stosowne materiały. W Polsce jest najwyższe
zatrudnienie na 1 tys. hektarów lasów. Przepraszam, wyższe jest tylko na Białorusi. Chyba stąd
wynika problem cen, stąd wynikają nasze problemy oraz problemy Lasów Państwowych. Proszę
spojrzeć na zatrudnienie. Powiedział pan, że Lasy Państwowe spłaszczają zatrudnienie. W rejonie
wielu młodych nadleśniczych podnosi tę kwestię twierdząc, że obecnie połowa załogi w zupełności
wystarczyłaby, jeżeli tylko by porządnie pracowała.
Proszę powiedzieć członkom Komisji, do jakiej roli został sprowadzony nadleśniczy. Nazywamy go
magazynierem. Nie można tu mówić o żadnej decyzyjności. Jak to wygląda w świetle prawa?
Dziękuję.
firmylesne.pl
Cała dyskusja: Sejm RP
Komentarze (0)
Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.