VET RIDERS 2011, Międzyzdroje
Transkrypt
VET RIDERS 2011, Międzyzdroje
VET-IMPREZY RELACJA WETERYNARIA W PRAKTYCE VET RIDERS 2011, Międzyzdroje VIII Zlot Motocyklowy Lekarzy Weterynarii I nadszedł ten czas. Jeden weekend w roku nobliwi panowie doktorzy i dystyngowane panie doktor Łódź, 9-10.04.2011 zamieniają białe koszule, krawaty czy eleganckie żakiety na ubiór ze skóry, kevlaru lub innych materiałów rodem z programu kosmicznego. Idą do garażu, gdzie mieszkają ich „stalowe rumaki”, ociekające chromem i błyszczącym lakierem. Kufry i sakwy zapakowane po brzegi. Bak pełen „wachy”. Naciskają starter, budząc do „życia” swe zrealizowane szczenięce marzenie. „Gadający” silnik powoduje szybsze bicie serca, a umówieni przyjaciele już czekają na najbliższej stacji benzynowej. Zapinamy pierwszy bieg i setka mechanicznych koni, dudniąc w rytm naszego serca, rusza z miejsca kilkaset kilogramów stali zaklętej w małe dzieło sztuki. Już za kilka, kilkanaście godzin wyczekane spotkanie weterynaryjnej, motocyklowej rodziny. Przed nami lekko zachmurzony horyzont, czarna droga, z nami grono przyjaciół, a za nami pozostały – choć na chwilę – troski i kłopoty codzienności oraz zmęczenie. Przy lepszej nawierzchni i prostej drodze odkręcamy manetki, próbując „zamknąć budzik”. Spragnieni drogi, pędu powietrza i tego jedynego w swoim rodzaju klimatu i nastroju, jaki towarzyszy już od ośmiu lat zlotom VET RIDERS. Dajemy upust naszej fantazji. Rycerze XXI wieku, zakuci w swe „zbroje”, wsłuchujemy się w rytm rozgrzanego silnika i naszych emocji. Na ten jeden weekend stajemy się inni. Gnamy na północnozachodnie rubieże naszego kraju. Kolega Janusz, niczym Wojski, odtrąbił wezwanie do spotkania. Brać weterynaryjna ze wszystkich zakątków kraju gnała na swych zaklętych w metal rumakach, aby w komplecie zjawić się w piątek na wezwanie w Międzyzdrojach. A było tego „ciężkozbrojnego rycerstwa” ponad 100. Metalowe, mechaniczne rumaki wielu szlachetnych „ras” na trzy dni opanowały parking przed hotelem WOLIN. Już po raz ósmy lekarze weterynariimotocykliści z całej Polski spotkali się na dorocznym zlocie „VET RIDERS”. W tym roku odbył się on na gościnnym Pomorzu Zachodnim w Międzyzdrojach. Organizatorem zlotu był nasz kolega dr Janusz Lemański, który wespół z Zachodniopomorską Izbą Lekarsko-Weterynaryjną i jej prezesem dr. Markiem Kubicą sprawili wielką ucztę wszystkim weterynaryjnym motoma- 102 PAŹDZIERNIK • 10/2011 www.weterynaria.elamed.pl niakom. Rok oczekiwania na przyjacielskie spotkanie powoduje, że co bardziej stęsknieni zajechali swoimi ryczącymi karawanami już w środę przed bazę zlotu, czyli pod hotel WOLIN w Międzyzdrojach. Święto Bożego Ciała było doskonałym pretekstem dla wielu, aby ten dzień wybrać na podróż – czasami przez całą Polskę – na zlot. Czwartek spędziliśmy w wąskim gronie, dopinając ostatnie działania organizacyjne, zaklinając pogodę oraz wieczorem wypijając tradycyjną szklaneczkę Jacka Danielsa za zdrowie nowo narodzonej córki dr. Krzysztofa Lewandowskiego. Piątek od rana to tradycyjny czas przybywania uczestników zlotu i nieustające powitania. Pierwsze oceny motocykli, na jakich przybyli lekarze weterynarii, zakwaterowanie w hotelu, wydanie zlotowych gadżetów i koszulek oraz szybka nadmorska aklimatyzacja. Oficjalne rozpoczęcie zlotu nastąpiło o 20:00 w grillowym ogródku. Janusz wszystkich serdecznie powitał, przekazał plan zlotu na sobotę i niedzielę i życzył wspaniałego pobytu na ziemi zachodniopomorskiej. Przy tradycyjnej szklaneczce piwa, doskonałych śledziach na sto sposobów i niezłym grillu rozpoczęliśmy zlotowe świętowanie. Przyjacielskim rozmowom o minionym roku, wprowadzaniu „młodych” uczestników w tajniki VET RIDERS dzielnie towarzyszył DJ, puszczając energetyzującą muzykę. Po wstępnym podgrzaniu atmosfery do akcji wkroczyły nasze ryczące maszyny, wjeżdżając na parkiet grillowej wiaty. Bóg morza, Posejdon, sprzyjał pogodą. Mieszanka muzyki, „gadania” motocykli i zapach wachy podgrzały atmosferę, a ludziska ruszyli w tany jak nigdy dotąd. I gdyby nie napięty sobotni program to pewnie poranek zastałby nas na parkiecie. Sobota przywitała nas lekkim zachmurzeniem. Śniadanie, po którym kilku zaliczyło jeszcze basen, i wyjście na par- r. king celem rozgrzania naszych maszyn. O 11.00 spod hotelu rusza kawalkada 100 motocykli. Imponujący widok. Ludziska w Międzyzdrojach spoglądali jak zauroczeni. Po rundzie honorowej wyjazd na nadmorską trasę. Pierwszy przystanek na wyspie Wolin w osadzie wikingów. Zwiedzanie odtworzonego przez archeologów siedliska Bautów sprzed 1,5 tysiąca lat. Mały poczęstunek i ponownie wsiadamy na „konie”. Kolejna atrakcja to Fort Gerharda w Międzyzdrojach. Stary, pruski fort, który bronił dostępu do świnoujskiego portu. Kilku kolegów musiało przeprowadzić terenowe badanie kóz, które w forcie były odpowiedzialne za utrzymanie terenów zielonych. Pozostała brać została podzielona na plutony i pod dowództwem „kaprali” przeszli skrócone szkolenie z musztry i poszli zwiedzać fort. Trudy „pruskiej służby wojskowej” zostały złagodzone kociołkiem grochówki, sztuką mięsa, kiełbaską i kaszanką z grilla. Nawet dla kolegi Jacka Mederskiego znalazło się „jedzenie dla chomika”. Jako zatwardziały wegetarianin ma swoje wymagania. Po fortowych przygodach gnamy nasze „stalowe rumaki” do naszej bazy w Międzyzdrojach, gdzie już czeka ekipa mająca umilić nam czas w sobotnie popołudnie. Opanowujemy trawnik na tyłach hotelu. Konkurencje rozpoczyna wbijanie gwoździ w drewniany kloc i piłowanie bali drewna na czas. No cóż, trudno by nas nazwać wprawnymi cieślami. Znacznie lepiej wypada już tradycyjne przeciąganie liny. Grupa Wrocławska kontra reszta świata. Resztę świata ratuje kolega Gustaw Zalewski przywiązany na końcu liny. Chłop jak dąb, zresztą jak i jego Honda Valkiria. Kolejne konkursy i kolejne porcje zabawy i śmiechu. Dla ochłody rozgrzanych emocji szklaneczka zimnego piwa. Po rekreacji na terenach zielonych wracamy na parking, aby odbyć dwie kolejne konkurencje. VET-IMPREZY RELACJA WETERYNARIA W PRAKTYCE Najgłośniejszy wydech i najwolniejsza jazda. Po fachowych pomiarach miernikiem decybeli najgłośniejszy okazał się wydech kolegi Michała Gajewskiego – 126 dB. Imponujący wynik i mała konstatacja, kto zarejestrował ten motocykl!? Startujący Jambo to mały pikuś. Wolna jazda to jeszcze trudniejsza sprawa. Utrzymanie równowagi 200-400 kg stali na dwóch kołach przy szybkości ślimaka okazało się bardzo trudnym zadaniem. Ale i tu wyłoniony został zwycięzca. Po tych emocjach nastała chwili odpoczynku. Białogłowy założyły superstroje, przemycone w przepastnych sakwach i kufrach pomiędzy rzeczami niezbędnymi. Myślę, że niektórzy panowie byli mocno zaskoczeni. O 20:15 rozpoczęcie uroczystej kolacji. Niestety w tym roku bez Pana Prezesa Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej dr. Tadeusza Jakubowskiego, również zapalonego motocyklisty, który z przyczyn losowych nie zaszczycił nas swoją obecnością. Oficjalne wręczenie dyplomów uczestnictwa, nagród dla zwycięzców poszczególnych konkurencji, których dzięki sponsorom nie brakowało. Wydawnictwa ELAMED („Weterynaria w Praktyce”) i GALAKTYKA ofiarowały najnowsze książki ze swej weterynaryjnej oferty. Myślę, że tytuły sprawiły wiele radości tym, którzy je otrzymali. I jeszcze, tradycyjnie, akcja na zbożny cel. W tym roku akcja charytatywna „WEŹ SERCE – DAJ SERCE”, której celem jest sfinansowanie i nieodpłatne przekazanie osobom niewidzącym i niedowidzącym wyszkolonego psa przewodnika, zorganizowana została przez Andrzeja Ostrowskiego, polskiego dystrybutora systemu Lyssetky (identyfikacja psów szczepionych przeciw wściekliźnie) oraz organizatora VET RIDERS 2011 Janusza Lemańskiego. W trakcie uroczystego bankietu zebrano 1313,50 zł, a kwotę powyższą przekazano poznańskiej Funda- Jako że lekarze weterynarii mają w sobie duże pokłady empatii, akcja charytatywna z inicjatywy Andrzeja Ostrowskiego, przedstawiciela firmy Lyssetky, naszego nadwornego fotografa i filmowca, odbiła się szerokim echem. Już po zlocie na konto fundacji wpłynęła następna kwota, tj. 342 zł od kolegi Andrzeja Wysokińskiego, tak więc łącznie uzbierano i przekazano fundacji 1655,5 zł. Zachęcamy wszystkich Vetridersów do propagowania tej jakże szlachetnej inicjatywy i dokonywania wpłat na konto fundacji. Dzięki naszej hojności choć na chwilę zagości uśmiech na twarzy ociemniałego dziecka, które otrzyma ufundowanego przez nas, lekarzy weterynarii, psa przewodnika. Tego typu inicjatywy zagościły już na poprzednich zlotach Vetriders i stały się ich piękną tradycją. Wpłaty można przesyłać na specjalnie utworzone na ten cel konto bankowe: Andrzej Ostrowski, Szczecin, Nr 50102055581111141094900939 z dopiskiem „Daj serce”. cji LABRADOR Pies Przewodnik (KRS 0000 153064). Wielkie dzięki dla wszystkich darczyńców! Tradycyjne podziękowania umiłowanym sponsorom … i zasiadamy do kolacji. Oprawą muzyczną imprezy głównej zajęła się świetna kapela „Tea Time Boogie”, wspomagana w przerwach przez DJ-a. Weterynaryjna brać przy muzyce, jedzeniu relacjonowała przeżycia z dnia poprzedniego i soboty. O 22:15 tradycyjnie wybrany został organizator przyszłorocznego zlotu. „Głowę pod topór” położyli Mirek i Hania Rak oraz Czarek Pawłowski. No cóż, dobre jadło i zimne piwo sprzyjało organizacyjnej euforii. Tym razem wybór padł na centrum Polski. Okolice Torunia i Bydgoszczy. Przed organizatorami rok ciężkiej pracy. Poprzeczka została postawiona bardzo wysoko, a weterynaryjna, motocyklowa rodzina wyznacza i egzekwuje. Jedno jest pewne – na zapytanie „POMOŻECIE?” padła odpowiedź – „POMOŻEMY!”. Co wytrwalszych zlotowiczów blady świt zastał na parkiecie. Niedzielny poranek po śniadaniu i basenie. Ponowne pakowanie majdanu. W domowym zaciszu jakoś sprawniej to przebiegało? Przeciągające się pożegnania. W oczach mały smutek i nostalgia. Ponownie budzimy nasze mechaniczne konie. Honorowa runda, klakson i… powrót do rzeczywistości. Już za 365 dni spotkamy się ponownie. Zlot motocyklowy lekarzy weterynarii Vet Riders to już duże przedsięwzięcie organizacyjne, a przede wszystkim finansowe. Bez wsparcia Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej i Zachodniopomorskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej oraz naszych sponsorów impreza pewnie by się nie odbyła. Dziękujemy firmom: Vetoquinol, Krka, Multivet – Paweł Sarnowski, Lyssetky – Andrzej Ostrowski, Prowet, Medivet, Bayer, Pfizer, Animedica, Biowet-Drwalew, Agri Plus, Veteri – Ewa Bondos, Wydawnictwo Elamed, Galaktyka –Andrzej Niewiarowski, hurtownia ryb Zgoda Stary Borek i Nordfish Charzyno. Jesteśmy im głęboko wdzięczni i prosimy, aby zachowali weterynaryjną brać motocyklową w swej łaskawej i hojnej pamięci. Na zakończenie chcielibyśmy podziękować wszystkim Koleżankom i Kolegom za uczestnictwo i prosić wszystkich, aby zechcieli wspierać tych, którzy wspierają nas. Do zobaczenia na szlaku lek. wet. Andrzej Lisowski Przychodnia Weterynaryjna w Gorzowie Wielkopolskim PAŹDZIERNIK • 10/2011 www.weterynaria.elamed.pl 103