Sportowa złość - Polska Zbrojna

Transkrypt

Sportowa złość - Polska Zbrojna
Sportowa złość
2013-07-07
Różne są metody reagowania na fatalne zagrania, złe wybory
wariantów taktycznych czy też niesprawiedliwe werdykty sędziów. W „białym sporcie”, za jaki
uchodził tenis ziemny, zanim pojawiła się moda na kolorowe trykoty, najczęściej ofiarami
sportowej złości są tenisowe rakiety. Od chęci wyżywania się na nich nie powstrzymuje tenisistów
nawet „tenisowa świątynia” jaką jest Kort Centralny All England Lawn Tennis and Croquet Club pisze Jacek Szustakowski, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.
Na najsłynniejszym korcie świata oraz na drugim co do wielkości obiekcie Wimbledonu – korcie nr
1 – mecze rozgrywa się tylko dwa tygodnie w roku podczas wimbledońskiego turnieju. Nie
powstrzymuje to jednak tenisowe gwiazdy od łamania na nich rakiet i rzucania nimi. Niestety,
rakietą cisnęła nawet, raczej nieznana z tego typu zachowań, Agnieszka Radwańska.
Dzień po tym, jak swoją sportową złość na Korcie Centralnym w półfinale z Sabine Lisicki okazała
krakowianka, po raz pierwszy w historii imprezy rozgrywanej od 1877 roku w półfinale singla
mężczyzn zobaczyliśmy Polaka. Jerzy Janowicz, podobnie jak Radwańska, przegrał, ale zrobił to
z klasą. Sportowej złości nie okazał wymuszonym podaniem ręki rywalowi. Wprawdzie nie
zamienił się koszulką z reprezentantem gospodarzy, jak po wcześniejszym „bratobójczym” meczu
w ćwierćfinale z Łukaszem Kubotem, ale i tak zyskał sobie wielką sympatię 14-tysięcznej
publiczności. Impulsywny Janowicz już zasłynął z rozerwania swojej koszulki po zwycięskim
meczu. W tym przypadku oczywiście nie ze złości, a z radości. Koszulki służą jednak też
sportowcom jako „narzędzie” do okazywania złych emocji. Wielu kibiców pamięta, jak jeden z
naszych reprezentacyjnych piłkarzy swoje niezadowolenie ze zdjęcia go z boiska przez trenera w
ważnym meczu zademonstrował ściągnięciem koszulki i rzuceniem jej na murawę.
Na szczęście sportowa złość ma też i pozytywne zabarwienie. Najlepszym i najbardziej świeżym
przykładem są polscy judocy. W dniu, w którym Brytyjczyk Andy Murray swoją złość z powodu
przerwania meczu – choć bardzo chciał grać dalej w zapadających ciemnościach – wyładował na
naszym Jerzyku, w dalekiej Astanie reprezentanci Wojska Polskiego wywalczyli trzy medale na
35. Wojskowych Mistrzostwach Świata w Judo. – Największą niespodziankę sprawił st. szer.
Kacper Larem w kategorii do 100 kg, zdobywając złoto. W drodze do finału pokonał zawodnika z
Iraku, w półfinale bardzo mocnego Algierczyka, a w finałowym pojedynku złotego medalistę
wojskowych igrzysk w Rio de Janeiro Brazylijczyka Luciano Correę – relacjonuje zadowolony
szkoleniowiec naszych judoków st. sierż. Mirosław Wolszczak. Oprócz Larema, dzięki któremu w
Autor: Jacek Szustakowski
Strona: 1
Astanie zagrano Mazurka Dąbrowskiego, na podium stanęli również st. mar. Daria Pogorzelec i st.
szer. Janusz Wojnarowicz – oboje zdobyli brązowe medale.
– Janusz zaczął dość pechowo, bo od porażki z Brazylijczykiem. Jednak w kolejnych walkach był
już nie do pokonania. Kolejno wygrał z zawodnikami z Kuwejtu, Holandii, Korei, Belgii i Chin –
podkreśla trener judoków. Z kolei Pogorzelec przegrała z Chinką, ale odniosła cenne zwycięstwo
nad reprezentantką gospodarzy. Polscy judocy w sumie wywalczyli w Astanie cztery krążki.
Oprócz trzech zdobytych w rywalizacji indywidualnej cieszyli się również z brązu w turnieju
drużynowym. Z czterema trofeami Polska zajęła szóste miejsce w klasyfikacji medalowej
mistrzostw.
Źródłem dobrych wyników judoków, oprócz ich solidnego przygotowania do turnieju, z pewnością
była też chęć, ale w pozytywnym znaczeniu, wyładowania sportowej złości. Kacper Larem przed
dwoma laty na V Letniej Olimpiadzie Wojskowej w Rio de Janeiro wygrał przez ippon z Włochem,
Afgańczykiem i Koreańczykiem. Znakomitą passę przerwał mu jednak reprezentant gospodarzy
Luciano Correa i Polak zamiast walczyć o złoto, musiał stoczyć zwycięski bój o brąz z
Chińczykiem Gonzalo Huamanem. Po dwóch latach Kacper mógł wyrównać rachunki z
Brazylijczykiem. Na neutralnym dla obu terenie – a wiadomo, że gospodarzom pomagają nawet
„ściany” – pokonał Correę i wywalczył upragnione złoto. Z kolei cięższy od Larema Wojnarowicz w
Astanie swoją sportową złość wyładował za niepowodzenie na brazylijskich igrzyskach, gdzie zajął
dziewiąte miejsce, oraz za niezbyt udany występ na tegorocznych mistrzostwach Europy. Ponadto
do walki motywowała go chęć pokazania trenerowi cywilnej kadry narodowej, że wpadka na
czempionacie Starego Kontynentu w Budapeszcie była tylko wypadkiem przy pracy i warto
postawić na niego przy ustalaniu składu na cywilne mistrzostwa świata. Chciał również
udowodnić, że nie na darmo podpisywał ostatnio nowy kontrakt wiążący go z armią do kolejnej
wojskowej olimpiady w Korei Południowej w 2015 roku. A co najbardziej motywowało do walki
złotą medalistkę z Rio Darię Pogorzelec? Pewnie chęć sportowego wyżycia po blisko rocznej
przerwie spowodowanej kontuzją. W pierwszym starcie od londyńskich igrzysk, na których zajęła
siódme miejsce, stanęła na podium. W Astanie cieszyła się z brązu, ale jeśli planów znów nie
pokrzyżują jej kłopoty zdrowotne, to na wojskowej olimpiadzie w 2015 roku z pewnością
zrewanżuje się Chince za porażkę. W ostatnich dniach wojskowi sportowcy przysporzyli nam wiele radości. Trzy medale wywalczyli w
Norwegii na 46. Wojskowych Mistrzostwach Świata w Żeglarstwie, a w Otwartych Nordyckich
Mistrzostwach w Pięcioboju Morskim Polacy poprawili swój rekord świata w punktacji drużynowej.
Pięcioboiści za kilka dni rozpoczną walkę o medale w wojskowym czempionacie w Rio de Janeiro
i na pewno zapomną o rekordowym wyniku, a przypomną sobie, że przed rokiem na
mistrzostwach świata wywalczyli w klasyfikacji drużynowej „tylko” brąz, a w rywalizacji
indywidualnej ich lider st. mar. Jacek Śliwiński był czwarty. Polak zdobył tę samą liczbę punktów
co brązowy medalista Niemiec Giacomo Gellert. Niestety, nasz reprezentant nie stanął na podium,
gdyż był gorszy od rywala w konkurencji prace bosmańskie. Czas więc na kolejne sportowe
rewanże i czekamy na następne efekty „pozytywnej” sportowej złości Polaków. Autor: Jacek Szustakowski
Strona: 2