1 Andrzej Fabianowski MICHAŁ CZAJKOWSKI

Transkrypt

1 Andrzej Fabianowski MICHAŁ CZAJKOWSKI
Andrzej Fabianowski
MICHAŁ CZAJKOWSKI – ŻYCIE
WEDŁUG MICKIEWICZOWSKIEGO SCENARIUSZA
Bardzo popularne w XIX wieku, wielokrotnie wznawiane i tłumaczone na główne
języki europejskie, utwory literackie Michała Czajkowskiego nie budzą dziś żadnego prawie
zainteresowania czytelników. Czajkowski pamiętany jest raczej jako człowiek o burzliwej
biografii, powstaniec listopadowy, walczący w słynnym Pułku Jazdy Wołyńskiej, demokrata,
a później energiczny i skuteczny ajent dyplomatyczny Hotelu Lambert, katolik, który
przeszedł na islam, muzułmanin, który w ostatnich latach życia przyjął carską amnestię i
prawosławie. Jego burzliwe i „dziwne” – jak sam to określał – życie kojarzyć się może z
biografią Maćka Dobrzyńskiego, jednego z drugoplanowych bohaterów Pana Tadeusza
Adama Mickiewicza.
Z racji częstej zmiany poglądów Maciek nad Maćkami zwany był w Dobrzynie
„kurkiem na kościele”.
„Siedemdziesiąt dwa lat liczył Maciej, starzec dziarski,
Niskiego wzrostu, dawny konfederat barski. […]
Z konfederata stał się stronnikiem królewskim
I trzymał z Tyzenhauzem, podskarbim litewskim;
Lecz gdy król w Targowicy przyjął uczestnictwo,
Maciej opuścił znowu królewskie stronnictwo.
I stąd to, że przechodził partyi tak wiele,
Nazywany był dawniej Kurkiem na kościele,
Że jak kurek za wiatrem chorągiewkę zwracał.”1
Mickiewicz, rzecz jasna, żartuje. Zmienianie barw partyjnych przez Maćka oznaczało
bowiem właśnie stałość jego poglądów, niezłomność aksjologiczną, manifestującą się w ten
sposób na tle kalejdoskopowo zmieniających się dziejów. W jakimś stopniu i Czajkowski był
takim „kurkiem na kościele”. Kręcony wiatrem zmian historycznych starał się w tym całym
politycznym szumie trzymać jednego kierunku: restytucji Rzeczpospolitej w oparciu o
1
A. Mickiewicz, Pan Tadeusz [w:] Dzieła. Wydanie jubileuszowe. Warszawa 1955, t. IV, s. 185.
1
wartości Kozaczyzny. Temu służył jego udział w powstaniu listopadowym, kilkuletni epizod
demokratyczny
na
emigracji,
służba
dyplomatyczna
dla
księcia
Adama
Jerzego
Czartoryskiego, tworzenie dywizji Kozaków Ottomańskich, poturczenie się, a nawet – w
pewnym sensie – przyjęcie amnestii i prawosławia pod koniec życia. Praca literacka była zaś
dla niego zawsze tylko funkcją wyborów politycznych, jakby beletrystyczną ilustracją jego
własnej koncepcji politycznej.
Takie też było rozpoznanie własnej sytuacji przez samego Czajkowskiego. We
Wstępie pisanym do III wydania Wernyhory w roku 1861 pisarz przyznaje (już z pewną nutą
nostalgiczną, jakby przyznawał się do marzeń bezpowrotnie zamkniętych), że „w puściźnie
po Matce, po Dziadku moim po kądzieli – odziedziczyłem myśl o kozaczyźnie: rycerską
hulaszczością Kozaków postawić na nogi Polskę. Braterskością Polaków spolszczyć
Kozaków”2. Z perspektywy starości, niezliczonych doświadczeń życiowych i pracy literackiej
określa więc swój program, sens każdego wymiaru własnej egzystencji, jako służbę dwóm
wartościom: Polsce i Ukrainie. Chociaż bowiem ojczyznę utożsamiał z wieloetnicznym i
wielowyznaniowym bogactwem społecznej mozaiki Rzeczypospolitej Obojga Narodów, to
osią tej ojczyzny była dla niego Ukraina, zaś nosicielem pożądanych wartości – Kozaczyzna.
Spoglądając z półtorawiekowego dystansu na dziedzictwo, które określamy imieniem i
nazwiskiej pisarza i nazywamy „Michał Czajkowski” dotykamy w istocie nowego zupełnie
zagadnienia badawczego. Otóż przedmiotem współczesnej refleksji, nacechowanej w
znacznym stopniu podejściem antropologicznym, nie może być już tylko tradycyjnie
rozumiana spuścizna literacka Czajkowskiego. Jako autonomiczny, chociaż z tą spuścizną
nierozerwalnie związany, przedmiot badań, pojawia się samo życie pisarza, biografia
traktowana nie – jak dawniej – jako pomocniczy „tekst” objaśniający utwory literackie, lecz
biografia traktowana jako właściwy tekst kultury, jako świadomie kreowane przesłanie,
komunikujące istotny dla człowieka paradygmat wartości i przekonań.
Epoka romantyzmu szczególnie sprzyjała kreowaniu własnej biografii. Po Wielkiej
Rewolucji Francuskiej i, przynajmniej deklarowanej, likwidacji przywilejów stanowych,
człowiek istotnie stać się już mógł „kowalem własnego losu”, kreatorem tej najważniejszej
powieści, jaką jest powieść własnego życia. Arcyprzykładem takiego działania kreacyjnego
był
oczywiście
najważniejszy
gwiazdor
epoki
–
Napoleon
Bonaparte.
Z
syna
prowincjonalnego palestranta na Korsyce na tron Cesarza Francuzów, wytyczającego nowe
granice, zakładającego nowe dynastie panujące – to była niezwykła droga, arcywzór dla ludzi
2
M. Czajkowski, Wernyhora. Wieszcz ukraiński. Lipsk 1868, s. V.
2
epoki, w której nikt nie godził się z istniejącym ładem politycznym. Żeby w pelni pojąć to
przekonanie o kreacyjnym potencjale zaklętym w każdej osobie ludzkiej, wsłuchać się trzeba
w słowa Mickiewicza, wyrażające ten najgłębszy imperatyw antropologiczny epoki:
„Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja władza! […]
Ludzie! każdy z was mógłby, samotny, więziony,
Myślą i wiarą zwalać i podźwigać trony”3.
Taki właśnie pogląd podzielało całe pokolenie romantyków. Podzielało je nie tylko dlatego,
że wewnętrznie przekonane było o głębokiej prawdzie Mickiewiczowskiej formuły, ale także
dlatego, iż uważało, że kreacyjny stosunek do rzeczywistości jest jedynym sposobem
indywidualnego zapisania się w zbiorowym tekście historii. I nie chodziło tu tylko o jakieś
działaczostwo, o dominację nad innymi, o władzę. Kreacja własnego życia była bowiem
rozumiana przez romantyków nieledwie religijnie, jako realizacja boskiego nakazu
aktywizmu, jako życie pełnią i wolnością daną ludziom przez samego Boga. Taką strategię
życia znów najdobitniej wyraził Mickiewicz, pisząc z Zdaniach i uwagach:
„Słowo stało się ciałem, ażeby na nowo
Ciało twoje, człowieku, powróciło w słowo”4.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tym dystychu. Jego początek jest przywołaniem formuły z
Prologu Ewangelii św. Jana. „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14;
Biblia Tysiąclecia). Czyli zapowiedź mesjańska Starego Testamentu zrealizowała się w fakcie
narodzin Jezusa w Betlejem judzkim. Narodziny te otworzyły drogę odkupienia ludzkości.
Ale ludzkość nie może pozostać głucha – tak przynajmniej uważał Mickiewicz – na łaskę,
którą obdarzył ją Bóg. Ucieleśnienie Słowa jest nie tylko odkupieniem, ale i zobowiązaniem
do odnowy życia, do takiego korzystania z daru egzystencji, by stała się ona świadectwem
działania Bożej łaski. By ciąg życia ludzkiego potwierdzał pewien ideał antropologiczny
wpisany w ewangeliczne dzieje Chrystusa. By „ciało […] powróciło w słowo”.
Tak więc zadania historyka literatury są współcześnie, w moim przekonaniu, inne, na
pewno szersze, niż dawniej. W centrum jego zainteresowań stanąć musi człowiek jako pisarz
(jeśli był pisarzem), ale także człowiek jako pisarz własnej biografii, także wtedy, gdy
3
4
A. Mickiewicz, Dzieła. t. III, s. 133.
A. Mickiewicz, Dzieła. t. I, s. 388.
3
pisarzem nie był. Słowo i czyn człowieka na równi stać się więc dziś muszą przedmiotem
hermeneutycznej egzegezy.
Powróćmy teraz do Czajkowskiego. W swoim kulcie Kozaczyzny nie był on
oryginalny. Ideowy ferment wywołany utratą niepodległości i wojnami napoleońskimi
zaowocował na Podolu i Wołyniu bardzo intensywną kozakomanią. Do dobrego tonu należało
śpiewanie ukraińskich pieśni, życzliwe przyjmowanie we dworach wędrownych dziadów –
lirników, rozpamiętywanie czynów dzielnych atamanów. Kultura szlachecka w tym czasie
wręcz mieszała się z ludową. Szlachcianka z zamożnego domu – jak czytamy w
Owruczaninie – gra na fortepianie najpierw polską pieśń Marsz, marsz, Dąbrowski a potem
„nie włoskie tra la la la, ale owrucką piosnkę prostego ludu”5. Z kolei sędzia owruckiego
powiatu, człek skądinąd bardzo uczony, dobrał sobie dwunastu pieczeniarzy, obdarzył ich
tradycyjnymi tytułami polskiej szlachty (Pan Chorąży, Pan Marszałek, Pan Woźny itp.),
biesiadował z nimi i hulał, a jak „tęgo sobie podochocił, po rusku gadał, z chłopami się bratał
i tańcował prysiudy”6.
Kozakomania Czajkowskiego tym jednak różniła się od mody, z którą zetknął się
zarówno w swoim domu rodzinnym, jak i w szkołach, że nie miała – w przeciwieństwie do
innych mód – charakteru tymczasowego, sezonowego, przemijającego. Pozostał jej wierny
przez całe życie. Przesłoniła mu ona też inne wartości kulturowe. Pouczająca w tym
względzie jest charakterystyka Czajkowskiego, skreślona przez tak bystrego i inteligentnego
obserwatora, jak Zygmunt Krasiński. W liście do Adama Sołtana pisanym 9 maja 1840 roku z
Rzymu czytamy: „Jest tu Czajkowski Wernyhora. Dzielny jeździec, z całego Rzymu
pojmujący tylko piękność łąk Kampanii, bo siostrzaną stepom; zresztą mało dbający o ruiny
miasta wiecznego. Siądzie ci na kolumny korynckiej podstawie i gada o Skibickim,
zarzniętym przez hajdamaków; pójdzie do Koliseum i przypomina sobie, jak ataman
Konaszewicz przebił Bezborodkę; w Termach Karakali widzi Czarnieckiego, który ścina
atamana Wyhowskiego. Ale co do kozaczyzny, jedyny badacz, głęboki, przenikliwy,
zgadujący, historyk żywy, śmiały, kozacki romansista, a sercem całym i wszystkimi
pojęciami głowy szczery szlachcic polski”7.
Ukraina Czajkowskiego była więc przede wszystkim, co trafnie dostrzegł Krasiński,
ojczyzną mentalną, fantazmatyczną, noszoną przez pisarza we własnej świadomości,
idealizowaną,
bo
wywiedzioną
z
bohaterskiej
5
przeszłości.
Utwory
M. Czajkowski, Owruczanin. Lipsk 1863, s. 119.
Op. cit., s. 146.
7
Z. Krasiński, Listy do Adama Sołtana. Opr. Z. Sudolski, Warszawa 1970, s. 345 – 346.
6
4
prozatorskie
Czajkowskiego układają się wręcz w pewien ciąg historyczny, jakby literacką kronikę
Kozaczyzny, sięgającą czasów przedchrześcijańskich (np. opowiadanie Trech – Tymirow ze
zbioru Ukrainki), poprzez rozkwit kozackich formacji wojskowych i kozaczego etosu, po
stopniowy upadek, znaczony tragedią powstań, sprzecznych ambicji ukraińskich wodzów,
wreszcie zniszczeniem Siczy i przesiedleniem Kozaków przez carycę Katarzynę II nad Don.
Czajkowski jako pisarz nie jest jednak ślepy na współczesną rzeczywistość Ukrainy.
Dokumentuje ją bardzo krytycznie w powieści Anna oraz w innym, mniej znanym utworze,
opublikowanej tylko w czasopiśmie „Nasz Kraj” powieści pt. Rodzina Gilów8. Istotą jego
pojmowania ojczyzny, rozumienia Ukrainy, nie było więc przywoływanie heroicznej
przeszłości „ku pokrzepieniu serc” ani utyskiwanie na bezideowość kapitalizującej się
energicznie współczesności. Ojczyzna była – bardzo romantycznie – danym przez historię
zadaniem, którego rozwiązanie – kształt przyszłości, zależy tylko i jedynie od aktu woli i od
czynów ludzi, rozumiejących ducha Kozaczyzny.
Wstępem do tego czynu było zrozumienie czym w swej istocie jest Kozaczyzna.
Rozważania tego problemu zaprowadziły Czajkowskiego do wielu, zaskakujących wręcz w
swym radykalizmie sformułowań. Niezwykle negatywnie oceniał on rolę katolicyzmu w
dziejach Rzeczypospolitej. We wstępie do Owruczanina przywołuje anegdotę o pewnym
szlachcicu owruckim, żarliwym katoliku, który pojechał był do Rzymu badać archiwa, by
znaleźć dowody, że katolicyzm stal się fundamentem wielkości Polski. Odnalazł w nich
jednak, wbrew własnym chęciom, dowody na coś najzupełniej przeciwnego. „Katolicyzm
oddał królów polskich pod zwierzchnictwo cesarzów niemieckich. Katolicyzm zepchnął
Polskę ze zwierzchnictwa nad Sławiańszczyzną, wyznającą dogmat Kościoła Wschodniego,
Kościoła Tradycji. – Katolicyzm sprowadził Krzyżaków na klęski Polski i Litwy. –
Katolicyzm doprowadził do wiarołomstwa Władysława Warneńczyka. – Katolicyzm nie dał
Stefanowi Batoremu zniweczyć wzrastającej potęgi Moskwy. – Katolicyzm rozdwoił
Polaków z Kozakami, spowodował klęski i upadek obydwóch rodów jednego narodu. –
Katolicyzm uzbroił Jana Sobieskiego na obronę największego wroga Polski, cesarza
niemieckiego, przeciwko Muzułmanom, najlepszym sprzymierzeńcom Polski. – Katolicyzm
chcąc tępić dysydentów w Polsce, jak hugonotów we Francji, sprowadził powód prawny do
rozbiorów Polski. – Katolicyzm wydał bullę w 1832 przeciwko tym Polakom, którzy chcieli
oswobodzić ojczyznę spod obcego jarzma”9.
8
9
Bibliografia „Nowy Korbut”, t. 7., nie rejestruje tego utworu.
M. Czajkowski, Owruczanin. S. XVI – XVII.
5
Teskt ów organizuje wyrazista teza potępienia katolicyzmu przez pisarza, który
mieszkał wtedy w Turcji, wyznawał islam, nazywał się Sadyk Pasza i – niewykluczone – że
nosił już w sobie zamiar powrotu do Rosji i przyjęcia prawosławia. Nie należy jednak mylić
przyczyn ze skutkami. To nie poturczenie Czajkowskiego wywołało jego niechęć do Kościoła
rzymskiego, lecz przekonanie o destrucyjnej roli tego Kościoła w dziejach Rzeczypospolitej
ułatwiło poturczenie. Krytycznie oceniał też Czajkowski postacie z historii Polski,
naznaczone powszechnie uwielbieniem, uważane za niedościgłe wzorce bohaterstwa i
uczciwości. W opowiadaniu Orlik i Orłeńko z tomu Powieści kozackie skrytykował Stefana
Czarnieckiego za wydanie niesprawiedliwego wyroku stracenia atamana Wyhowskiego.
„Duma i zawiść Czarnieckiego, podbechtywana jaszczurczym językiem jezuitów, ścinając
głowę cnotliwego atamana, na długie wieki rozcinały jedność i zgodę między dziećmi jednej
matki”10. Z kolei w pochodzącym z tego samego zbioru opowiadaniu Ataman Kunicki dostaje
się królowi Janowi III Sobieskiemu. Monarcha ten, uważany za ostatniego bohaterskiego
króla Rzeczpospolitej, jest dla Czajkowskiego władcą szkodliwym i nieudolnym. Przede
wszystkim dlatego, że dopuścił do podziału Ukrainy, „na dwoje rozciął lud kozacki”11, po
drugie –prowadził politykę pod jezuickie dyktando. „Król Jan, mąż groźnej ręki, a niedołężnej
głowy, dzierżył berło polskie; ostrzem szablicy schylił karki bisurmańskie, skarcił zdrady
Wołochów, powstrzymał zagony tatarskie; a nie przedarł papieru andruszowskiego,
oddającego carowi Moskwy Ukrainę zadnieprzańską z połową Kozactwa; tak to snadno
przypieczętował, jak gdyby się rzecz toczyła między szlachcicem a szlachcicem o granice
kilku morgów ziemi”12.
Nieudolności, krótkowzroczność, zawiść i zanik ducha rycerskiego to fundamenty
położone pod upadek Rzeczypospolitej, który pociągnął za sobą także upadek Kozaczyzny.
Czajkowski wielokrotnie w swych opowiadaniach i powieściach podkreśla ów tajemniczy
związek, sprzężenie zwrotne. Powodzenie Ukrainy jest warunkiem historycznej wielkości
Rzeczypospolitej – wielkość Rzeczypospolitej – gwarancją kozackich swobód i szczęścia
Ukrainy. W powieści historycznej pt. Stefan Czarniecki skrytykowany zostaje Bohdan
Chmielnicki za swą dwuznaczną, kunktatorską postawę woebc potopu szwedzkiego. Wroga
Polsce neutralność, jaką zajął wobec tego konfliktu Chmielnicki, przyczyniła się w istocie do
10
M. Czajkowski, Powieści kozackie. Kraków 2003, s. 122 – 123.
Op. cit., s. 108.
12
Ibidem
11
6
śmiertelnego osłabienia i Polski, i Ukrainy. „Psia gadzina – pisze Czajkowski – czekaniem,
oglądaniem się i targami gubił matkę Polskę, gubił dzieci Kozaków”13.
Daleki jest więc Czajkowski od obwiniania za historyczne katastrofy tylko jednej
strony wiekowego konfliktu. W końcu tak surowo oceniany przez niego Czarniecki był w
jakiejś mierze także Rusinem – kasztelanem kijowskim. Z dzisiejszej Ukrainy wywodził się
również ród Sobieskich. Ale ludzie ci z powodu własnych ambicji, nakłaniania ucha
jezuickim podszeptom, wreszcie zwyczajnej krótkowzroczności pogrzebali sojusz polskoukraiński, który w rozumieniu Czajkowskiego mógł być podstawą niezniszczalnej potęgi
Rzeczypospolitej.
Siła kozacka nie służyła bowiem – zdaniem pisarza – podbojom. Była raczej tarczą
uczynioną
z
żywych
szeregów
ludzkich,
osłaniających
najważniejsze
wartości
Rzeczypospolitej: wolność obywateli i honor rycerski. Z wolności poczynała się miłość do
ojczyzny, z honoru zaś nieustraszona dzielność. Jak w Księgach narodu polskiego
Mickiewicza wiara i wolność są zasadami boskiego ładu świata, tak w literackiej wizji
Czajkowskiego ład europejski wspierać się musi na potędze wolnej Rzeczypospolitej, potędze
zbudowanej na wierności dawnym zasadom przechowanym przez Kozaków. Apologia
Kozaczyzny nie była więc wyrazem nostalgicznej tęsknoty za minioną przeszłością, lecz
jedyną – zdaniem Czajkowskiego – i aktualną wciąż ofertą skierowaną przez słowiański
Wschód ku łacińskiemu Zachodowi.
Ukraina była nie tylko siłą, ale również relikwiarzem przeszłości, taką księgą,
zapisaną przez różne kultury, języki, wyznania. Na przykład położony na pograniczu
ukraińsko-białoruskim (wtedy mówiono „litewskim”) Owrucz staje się we wspomnieniu
Czajkowskiego jakby miniaturą całego świata, makrokosmosem zamkniętym w ciasnej,
miejskiej przestrzeni, a jednocześnie wyrazem ludzkiej tęsknoty do sacrum. „Na wzgórzu
odbielą jaśni się kościół dominikanów i wieżyca ku niebu się piętrzy […] Niedaleko kościoła
jak minaret wschodni strzela kopułą w obłoki cerkiew świętego Mikołaja. Na drugim wzgórzu
olbrzymie, pojezuickie zabudowania […] na innym wzgórzu cerkiew świętego Bazylego, po
kijowskiej druga na Rusi […] [Na spaskim wzgórzu] się bieliła kaplica Zbawiciela”14.
Ukraińska księga kultury nie miała już jednak swoich obrońców. Jak Rzeczpospolita,
poddana została unifikującej sile despotyzmu carskiego. Kozaków wysiedlono z ich
odwiecznych siedzib i zaprzęgnięto do haniebnej służby caratowi, do wojowania jakby z
własną tradycją, z własnym pochodzeniem, z wolnością. Czajkowski uważał, że nie można
13
14
M. Czajkowski, Stefan Czarniecki. [Warszawa 1899], t. IV, s. 85.
M. Czajkowski, Owruczanin. S. 50 – 51.
7
pozostawać biernym wobec historycznego zagrożenia wykorzenieniem. Skoro nie ma już
Siczy i kozackich swobód, należy je przywrócić. Był w tym zamierzeniu ultraromantykiem,
wierzącym w kreacyjną moc zdeterminowanego w działaniu człowieka, ale też po prostu
Kozakiem – posłużmy się jego własnymi słowami – „z tych dawnych chwatów zaporoskich;
on się nie uczył tych słów: trudno, niepodobna; co pomyśli, to można, a co można, to i
zrobi”15. Czajkowski wziął udział w powstaniu listopadowym. Walczył w Pułku Jazdy
Wołyńskiej, który za zawołanie bojowe obrał sobie kozackie „Sława Bohu”. I właśnie to
zawołanie, rozbrzmiewające w Królestwie na polach bitew powstania było dla Czajkowskiego
pierwszą, praktyczną próbą zbudowania, a raczej przypomnienia, polsko-ukraińskiego
pobratymstwa.
Klęska powstania nie przekreśliła planów Czajkowskiego. Na emigracji początkowo
związał się ze stronnictwem demokratycznym, rychło jednak przeszedł do obozu politycznego
emigracyjnej prawicy. Książę Adam Jerzy Czartoryski powierzył mu niezwykle trudne w
swej delikatności i randze zadanie zorganizowania agencji dyplomatycznej Hotelu Lambert w
stolicy Turcji.
Na nowej placówce Czajkowski energicznie wziął się do pracy. Najbardziej był, rzecz
jasna, zainteresowany Kozakami, którzy osiedli w tureckiej Dobrudży jeszcze w XVIII
wieku, gdy Katarzyna II, po zburzeniu Siczy, przeprowadzała akcję przesiedlania Kozaków
nad Don.
Mit Dobrudży prysł jednak w konfrontacji z rzeczywistością podczas pełnej
niebezpieczeństw rekonesansowej podróży, podjętej samotrzeć przez Czajkowskiego w
kwietniu i maju 1842 roku. Resztki Kozaków zaporoskich pracowało, rybacząc na cudzy
rachunek na Dunaju. „Kozaczyzna zaporoska – pisał Czajkowski – pozostawała tylko w
zmąconych gorzałką wspomnieniach”16. Czajkowski jednak nie załamywał się. Skoro
Zaporoża nie ma, to należy je wskrzesić. „Zamarzyło mu się – pisze Jadwiga Chudzikowska –
w wieku dziewiętnastym podnieść z martwych to, co jeszcze w szesnastym zostało
zaprzepaszczone – Kozaczyznę sfederowaną z Polską”17. Czajkowskiemu roiło się nawet
ogłoszenie samego siebie Wielkim Księciem Konstantym i stanięcie (w odwołaniu do tradycji
różnych samozwańców) na czele dobrudżskiej Kozaczyzny. Pisał o tych projektach obszernie
w raportach do księcia Adama Jerzego Czartoryskiego18.
15
M Czajkowski, Koszowata. Warszawa [1927], s. 16 – 17.
Cyt za: J. Chudzikowska, Dziwne życie Sadyka Paszy. Warszawa 1971, s. 221. Realia Dobrudży Czajkowski
opisał w opowiadaniu pt. Niż.
17
Op. cit., s. 221.
18
Op. cit., s. 222.
16
8
Kreacyjna postawa Czajkowskiego była tu realizacją Mickiewiczowskich i ogólniej –
romantycznych, projektów człowieka czynu. I kiedy w 1850 roku w wyniku zagrożenia
deportacją z Turcji Czajkowski przeszedł na islam, na co histerycznie zareagowali polscy
ultramontanie, a książę Czartoryski przestał nawet do Czajkowskiego się odzywać, jeden
Mickiewicz ze spokojem odczytał ten tekst przemiany wewnętrznej bohatera: Michael obiit –
hic natus est Sadyk. Mickiewicz bez emocji przyjął apostazję Czajkowskiego twierdząc, że i
tak nie był on nigdy człowiekiem zbyt religijnym, więc i tej jego decyzji nie należy
przyjmować z przesadną, nadmierną powagą. Miał się też wyrazić, że Sadyk „spełnia daleko
wznioślejsze, trudniejsze i religijniejsze posłannictwo, niż najopaślejszy prałat przy beczce
wina i dobrej pieczeni”19.
Dalszym etapem budowania Ukrainy w Turcji było zorganizowanie Dywizji Kozaków
Ottomańskich, która zapisała chlubny szlak bojowy w działaniach wojennych podczas wojny
krymskiej. Pułk Sadyka liczył około 800 żołnierzy, a katolicy byli w nim szczupłą,
nieprzekraczającą setki osób, garstką20. Dominowali w pułku Słowianie południowi, przede
wszystkim Bułgarzy, było trochę Ukraińców i Żydów. Wojna krymska nie spełniła jednak –
jak wiadomo – nadziei Polaków. Czajkowski stawał się stopniowo coraz bardziej
niepożądanym politykiem, a sprawa polska – coraz mniej wygodnym obciążeniem polityki
tureckiej. Zasygnalizujmy tylko zaistnienie jeszcze jednej poważnej zmiany w życiu
Czajkowskiego. Otóż w roku 1866 zmarła Ludwika Śniadecka. Była ona nie tylko żoną
Sadyka, ale też mózgiem jego działalności politycznej. W tej sytuacji Czajkowski zdecydował
się na krok w ówczesnych realiach absolutnie desperacki. Przyjął carską amnestię, dworskie
stanowisko kamerjunkra, przeszedł na prawosławie i osiadł na Ukrainie.
Ponad czterdzieści lat budował swoją Ukrainę na obczyźnie. Pod koniec życia
powrócił na ziemię ukraińską, by z goryczą skonstatować, że oddaliła się ona od jego ideałów
bardziej, niż najdalsza jej wizja budowana w Turcji. W zapomnianej powieści pt. Rodzina
Gilów ukazane zostało środowisko szlacheckie na Ukrainie już po reformie właściańskiej,
wysadzone z siodła. Dwóch ziemian, krewniaków, radzi sobie, każdy inaczej, w nowej
sytuacji ekonomicznej. Jan żyje wedle starych tradycji sarmackich, po prostu oddaje swe
interesy w ręce Żydów i tak się ratuje. Natomiast Czesław eksperymentuje, powierza swój
majątek hrabiemu, który doprowadza go do ruiny. Czesław musi wraz z rodziną opuścić swój
dom, tułać się po mieście, wreszcie umiera, powtarzając przed śmiercią, że „lepsi Żydzi”21. I
19
Cyt. za: J. Kijas, Michał Czajkowski pod urokiem Mickiewicza. Kraków 1959, s. 26.
Por. J. Chudzikowska, op. cit.
21
Por. J. Pelikán, Zapomniana powieść Michała Czajkowskiego. „Prace Polonistyczne” 1958, s. 228.
20
9
chociaż wcześniej wielokrotnie Czajkowski potępiał Żydów jako magnackie narzędzie
wyzysku Kozaków, to „w Rodzinie Gilów używa ich dla przeciwstawienia znienawidzonym
wierzchołkom kapitalizującej się polskiej arystokracji”22. Czajkowskiemu bardzo się nie
podobał kapitalizm. Podkreślał, jak wielką niesie on dehumanizację. W celach zarobkowych
ludzie się zajmują „nawet żeniaczkami i rozwodami, bo i to handel w dzisiejszym
społeczeństwie. Dzisiejszy postęp – wszystko spieniężyć: naukę, sztukę, uczucia nawet”23.
Nie znajdując oparcia w nowego typu społeczeństwie Czajkowski próbuje jeszcze
zachować aktywność, powrócić do leitmotivu całego życia – budowania Kozaczyzny, tym
razem w oparciu o carską Rosję. Jeszcze stara się stworzyć nową, pozytywną legendę
Targowicy – politycznego rozumu Polaków, przeciwstawioną obskuranckiej i katolickiej
konfederacji barskiej. „Gdyby Polacy – czytamy w Legendach – nie byli w kurzej ślepocie
politycznej, jak to im się często zdarzało i często zdarza i nie byli widzieli tak ciemno, tak
czarno Konfederacji Targowickiej, a nie olśniwali błędnym ogniskiem uroku aż do szaleństwa
Konfederacji Barskiej, Polska byłaby się ostała w dawnych granicach z królem, hetmanem i z
ułanem”24. Ale słowa te pisane przez osiemdziesięcioletniego starca były już łabędzim
śpiewem. Ukraina mentalna pozostała tylko w jego marzeniach, a żadna na świecie siła
materialna nie miała dość potęgi ani woli, by powołać ją znów do istnienia. Ruso- i carofilskie
teksty pisane przez Czajkowskiego w tym okresie są w gruncie rzeczy smętną, bo rozpaczliwą
w istocie rzeczy, próbą starego człowieka, by jeszcze nie wypadać z gry, nie usuwać się w
cień, jeszcze raz potrząsnąć grzywą, by liczyć się nie tylko jako człowiek – symbol, ten co
przyjął carską amnestię i może być wykorzystywany propagandowo, lecz jako literat i ekspert
wojskowy. Żałosne są dziś w lekturze te strzeliste akty pochwał zdolności bojowej armii
rosyjskiej, która przecież 20 lat później sromotnie przegra wszystkie bitwy z Japończykami.
Opinia społeczna potępiła Czajkowskiego. W jakiejś mierze jego kontrowersyjna
decyzja zaważyła też na przyspieszeniu procesu zapominania o dorobku literackim
„kozackiego romansisty”. Nie podejmując jednak próby rehabilitacji samego Czajkowskiego,
ani rewaloryzacji jego utworów, warto przypomnieć, że dziś nie ma nikt za złe Romanowi
Dmowskiemu, iż pracował nad odbudową Polski w oparciu o carską Rosję. Dlaczego więc
parędziesiąt lat wcześniejszy Czajkowski uważany jest za renegata, a Dmowski za
„nowoczesnego Polaka”? Bez względu jednak na oceny Czajkowski pozostać powienien w
22
Op. cit., s. 229.
Cyt. za: op. cit., s. 231.
24
M. Czajkowski, Legendy. Lipsk 1885, s. 4.
23
10
świadomości jako niezwykły przykład człowieka, wierzącego w kreacyjną moc ludzkiej woli
i wytrwale budującego swą wielokulturową ojczyznę – Ukrainę.
11