przewodnik

Transkrypt

przewodnik
PRZEWODNIK Z HOLENDERSKIEGO ERASMUSA ;)
Marta Romaniszyn,
Groningen, Holandia
Dlaczego warto wyjechać?
Program Erasmus jest kopalnią doświadczeń, przygód, dobrej zabawy i
atmosfery, wiedzy. Dodatkowo przy naprawdę niewielkim wysiłku,
można z niego skorzystać.
Studiowanie za granicą od zawsze było moim wielkim, głębokim
marzeniem, jak i wielu innych studentów. Dlaczego warto wyjechać?
Przede wszystkim, żeby sprawdzić siebie.
Większość z nas mieszka nadal z rodzicami, ja również. To była moja
pierwsza samodzielna „próba generalna”, czy dam sobie radę w obcym
środowisku, w którym najpewniej w przyszłości się znajdę.
Musiałam zadbać o wszystkie swoje potrzeby, umieć zbilansować swój
budżet, tak, żeby na wszystko starczyło. Próba zakończyła się sukcesem,
wiem że sobie poradzę!
Erasmus bardzo buduje samoocenę, dodaje pewności siebie. Jeśli chodzi
o naukę w języku obcym,
również rozszerzamy swoje
możliwości, dajemy sobie szansę na to, żeby przekonać się że
studiowanie w języku obcym nie jest niczym trudnym, tak
naprawdę niczym się nie różni, należy tylko przełamać swoją
barierę 
Jest milion powodów dla których warto wyjechać: nowi przyjaciele,
samodzielne mieszkanie, odpowiedzialność za siebie, przyjaźnie
międzynarodowe, możliwość zwiedzania całego świata. Mogłabym
tak wymieniać w nieskończoność ;)
Opis miejsca pobytu (kraj, miasto, uczelnia zagraniczna, akademik/mieszkanie)
Ja trafiłam w mojej opinii najlepiej jak tylko mogłam. Mój wybór padł na
Holandię. Głównym czynnikiem jakim się kierowałam, to była chęć zdobycia
jak największej wiedzy. Oczywiście, chciałam się również bawić i odpocząć od
„normalnego życia”, ale głównie chciałam żeby wyjazd rozwinął mnie pod
względem naukowym.
Malutkie miasteczko Groningen okazało się miejscem idealnym dla studenta:
przepiękna architektura, wszędzie można było dostać się rowerem w czasie
maksymalnie 30 minut, ogromny kampus studencki, gdzie wszystkie uczelnie i
budynki były w jednym miejscu, wspaniali ludzie i atmosfera, bogato
rozwinięte życie nocne (duża ilość klubów, barów, pubów, miejsc gdzie można
przyjemnie spędzić czas). Po około 2 miesiącach, naprawdę poczułam się tam
jak w rodzinnym mieście.
Uczelnia Hanzehoge School, byłą wspaniałym miejscem do nauki.
Wygodne sale wykładowe, część restauracyjna z tarasem, gdzie wszyscy
studenci spędzali razem czas, mnóstwo ludzi i kierunków.
Była to typowa uczelnia techniczna, także nie brakowało genialnie
wyposażonych laboratoriów. Chyba najlepsze co nas tam spotkało to
wykładowcy, którzy byli niesamowicie wyrozumiali, powtarzali jedną rzecz
tyle razy, ile my tego potrzebowaliśmy, i co najważniejsze: traktowali nas
po partnersku, nie z góry, co było rzeczą zupełnie nową.
Akademik został przeze mnie zorganizowany przez biuro
pośredniczące (tylko w taki sposób można było załatwić tę
sprawę). Mieszkałam w International Student House, co
oznacza, że akademik był zamieszkiwany tylko i wyłącznie przez
studentów z zagranicy.
Był to najtańszy dom studencki w całym Groningen, ale
warunki nie były złe ;) Każdy student miał jednoosobowy pokój
wielkości około 9 m2, do dyspozycji była również wspólna
kuchnia, lodówki, łazienka, czyli wszystko czego do szczęścia
potrzeba ;)
moje problemy/ moje sukcesy
Problemów jako takich, które były poważne, nie miałam.
Pewnie dlatego, że w Holandii nawet rejestracja jako
mieszkaniec Groningen, była po prostu bułką z masłem,
potocznie mówiąc.
Na samym początku, przeraził mnie jednak projekt
badawczy. Polegał na tym, że musieliśmy od początku do
końca go zaplanować, znaleźć literaturę, zadecydować co
będziemy badać, w jaki sposób, zamówić odczynniki,
przeprowadzić eksperyment.
Najbardziej zszokowało mnie to, że tam postawili na
zupełną samodzielność, zupełnie inaczej niż na laboratoriach w Polsce. Byłąm naprawdę przerażona.
Jednak zacisnęłam zęby, i…… zrobiłam to!
Cały eksperyment się udał, nasz plakat badawczy, który go
dokumentował został wyróżniony, czego skutkiem była prezentacja
ustna wyników na uczelnianej auli i walka o nagrodę pieniężną.
Nie wygraliśmy, lecz ja wygrałam sama ze sobą i byłam z siebie
taka dumna! 
informacje praktyczne
Pierwszą rzeczą jaką trzeba załatwić, gdy trafi się do
Holandii to rower. Najlepiej w tym celu zapisać się do grupy
na facebooku z danego miasta, gdzie odbywa się sprzedaż
rowerów używanych. PRzy odrobinie szczęścia i refleksu,
rower za około 30 euro może być nasz.
Kolejnym istotnym faktem, to światełka które należy mieć
bezwzględnie po zmroku zamontowane przy rowerze. Kary
pieniężne narzucone przez policję są naprawdę bolesne ;)