Angola - Koœció³ w Angoli cierpi
Transkrypt
Angola - Koœció³ w Angoli cierpi
Kościół w Angoli cierpi N`Zeto, 07.04.1985 Angola Drodzy Przyjaciele Misji, wraz z radością poranka Wielkanocnego pragnę się podzielić z Wami niektórymi zdarzeniami z naszego codziennego Ŝycia, które na kaŜdym lądzie jest podobne, bo wypełnione radością i bólem, co teŜ nie omija nas misjonarzy w Angoli. To drugie, dzięki Waszym ofiarom i modlitwom zanoszonym za nas do Boga, jest nam o wiele łatwiej znieść i przetrwać, te róŜne chwile, kiedy ciągle towarzyszy nam wojna, o czym wiecie z prasy czy TV. Sam Bóg wie, kiedy to wszystko się skończy, ile jeszcze cierpienia ludzkiego ona przyniesie. RównieŜ Kościół w Angoli bardzo cierpi, tracąc w róŜny sposób misjonarzy. Jedni po uprowadzeniu byli dotychczas uwalniani po kilku miesiącach, obecnie są zatrzymywani przez partyzantkę w lasach bez wieści lub zostają zabijani. Taka sytuacja sprawia, Ŝe Ŝyjemy w ciągłej niepewności jutra. Do tej pory moŜemy jeszcze pracować w centrum misji. W ostatnim czasie wielkie niebezpieczeństwa, jakie groŜą na drogach, uniemoŜliwiają nam pracę pastoralną po wioskach, które podlegają naszej misji. Ludzie pod opieką katechetów Ŝyją i umacniają swoją wiarę, poprzez katechezy, Ŝycie modlitewne, przygotowanie do sakramentów św. Razem z nimi wierzymy, Ŝe nastanie dzień pokoju, co umoŜliwi nam swobodne poruszanie się w terenie misji. Na razie mamy bardzo nikłą łączność z drugą placówką, czasem uda się komuś dotrzeć z listem i w ten sposób się komunikujemy. Skutki wojny widoczne są wszędzie, a szczególnie w szpitalu, w którym pracuję: wielu rannych od kul, brak Ŝywności, który powoduje wiele róŜnych chorób, jak anemia głodowa, robaczyce, gorączki tyfusowe, cholera; ta ostatnia nie tak często, ale teŜ się zdarza, zaleŜy to od pory roku, bo brak wody w mieście zmusza do picia jej z rzeki, która właściwie słuŜy teraz do wszystkiego. Wiele czasu spędzam z dziećmi, które choć umorusane i z wydętymi brzuszkami są zawsze uśmiechnięte i wołają „mądre, mądre...” Są one mocą i radością, by trwać tutaj, w tym czasie wojennym, warto tu z nimi Ŝyć i pomagać im. Pracę w szpitalu utrudnia teŜ brak lekarzy, więc cała odpowiedzialność za Ŝycie człowieka spada na mnie. Nieraz jest to prawdziwa walka między Ŝyciem i śmiercią. Jednak z pomocą BoŜą zazwyczaj ta walka nie jest daremna, bo ku mojemu zdziwieniu pacjenci zostają przy Ŝyciu, Niejednokrotnie ludzie mówią, Ŝe to cud, poniewaŜ ich dziecko przeŜyło. Dziś np. matka przyniosła swego uśmiechniętego dzidziusia z podziękowaniem za to, Ŝe Ŝyje. Rzeczywiście namęczyłam się wiele, by uratować to Ŝycie, bo nikt właściwie nie dawał nadziei, a matka rozpaczała. Pocieszałam ją, mówiłam Ŝeby się modliła o zdrowie dziecka, ochrzciłam małego Domingosza i rzeczywiście Bóg uzdrowił go. Takich przypadków spotyka się wiele i to jest naszą radością, Ŝe wielu, którzy przed tym odeszli do innych sekt, powraca przez to do naszego Kościoła Katolickiego. Zdarzają się wypadki, Ŝe rodzice lub krewni z innych sekt nie zgadzają się na chrzest, wtedy chrzci się potajemnie. Módlcie się zatem Drodzy Przyjaciele Misji, by nikt nie zszedł z tego świata bez pojednania z Bogiem, o ile jest to moŜliwe. Polecamy Waszej pamięci modlitewnej naszych braci z tego spieczonego słońcem, umęczonego wojną lądu, by Chrystus był siłą przetrwania Ŝycia naznaczonego krzyŜem i cierpieniem. W miłości Ducha Św. serdecznie pozdrawia wraz z naszym ludem angolskim Pietrucka Sylwestra SSpS, siostra