Sudan - Tu dzieciñstwo koñczy siê zbyt wczeœnie
Transkrypt
Sudan - Tu dzieciñstwo koñczy siê zbyt wczeœnie
Tu dzieciństwo kończy się zbyt wcześnie Chartum, 26.02.2007 Sudan Rozdałyśmy juŜ świadectwa. Od marca do czerwca trwają tu wakacje. Zaplanowałyśmy trochę remontów. Przygotowujemy teŜ mały, ogrodzony wysoką siatką plac zabaw dla dzieci przed naszym domem. Ze względu na bezpieczeństwo dzieci trzeba cały czas być przy pracujących, a to kosztuje niesamowicie duŜo czasu i cierpliwości. Kilka dni temu zawiozłyśmy ponad 150 dzieci z naszej szkoły na wycieczkę do Chartumu. W parku miejskim mieści się coś w rodzaju ZOO. Dla dzieci to był szok. Niektóre patrzyły z daleka, bały się. Najwięcej radości miały przy małpach. Zrobiłyśmy dzieciom duŜo dobrych kanapek, kupiłyśmy owoce, cukierki, ciastka. Nazajutrz w szkole nie było końca opowiadaniom, co widziały. Czteroletnia dziewczynka z przedszkola powiedziała do mnie prawie bez oddechu: „Siostro, tam było duŜo małp i strasznie się ze sobą biły, bo drzwi były zamknięte, więc nie mogły wyjść”. I cichutko dodała: „Siostro, ale one były bez majtek”. IleŜ radości mam w sercu, kiedy widzę, jak dzieci jedzą i bawią się. Bo dzieciństwo naszych dzieci kończy się zbyt wcześnie i dlatego tak bardzo pragnę zrobić wszystko, co tylko będę mogła, by przedłuŜyć im ten czas. Podczas wakacji prowadzimy obozy oazowe. Rozpoczynamy 19 marca. Pierwsza grupa liczy około 80-90 najmłodszych dziewczynek w wielu 9-11 lat. Przychodzą do nas w poniedziałek po południu i są z nami do piątkowego południa. Potem sprzątamy i przygotowujemy się do przyjęcia następnej grupy. Przez te wszystkie dni mamy zaplanowany program formacyjny, jest teŜ czas na zabawę i wspólne posiłki. Być moŜe w tym roku grupy będą nieco mniej liczne, bo zaczyna się powoli powrót ludzi na Południe kraju. Wygląda jednak to, Ŝe ta wędrówka ludów jeszcze potrwa. Cieszymy się, Ŝe ludzie wrócą do swoich, a jednoczenie nasze serca wypełnia smutek, bo przez kilkanaście lat byliśmy razem, tyle dzieci urodziło się i wychowało przy nas. Ich trudy, cierpienia i radości stały się naszymi. Ludzie są nam wdzięczni za pomoc, a ta wdzięczność jest skierowana przede wszystkim do Was, których serca są tak szeroko otwarte. Nic nie byłybyśmy w stanie zrobić, gdyby nie Wy. Adopcja na odległość i ofiary prywatnych ludzi pozwoliły wielkiej liczbie dzieci i ich rodzinom Ŝyć bardziej po ludzku. Wiele dzieci mogło dzięki Wam leczyć się, chodzić do szkoły, kupić ubranie, a takŜe bawić się i cieszyć się Ŝyciem. Szkolne sale teŜ nabrały świeŜego wyglądu. Naszą siostrzaną wdzięczność zanosimy w szczerej modlitwie do Boga, by hojnie wynagrodził Wam kaŜdą ofiarę. Wiemy, Ŝe wielu składa je nie z tego, co im zbywa, ale z tego co jest im konieczne do Ŝycia. Dlatego tym bardziej jest nam to drogie i Bogu miłe. Serdeczne pozdrowienia od s. Josephine, Hinduski, s. Betty, Sudanki, naszej sudańskiej kandydatki Rejoice i ode mnie. Szczęść Wam BoŜe! Roszkowska Teresa, siostra salezjanka