Nr 5 - Tang Soo Do

Transkrypt

Nr 5 - Tang Soo Do
W tym numerze:
 Kolejna część biografa trenerów- Trener
Tomek Nowicki TSD GÓRA KALWARIA
 Co nas łączy, a co dzieli- czyli różnorodność religijna w TSD
 ,,Podręcznik Wojownika Światła”
 TSD & TKD- czyli konkurencja na macie, a przyjaźń w życiu
 V Mistrzostwa Polski TSD – relacja
 Seminarium z Piotrem Bąkowskim w Stanisławowie
 Nowe sekcja TSD i nowy, młody trener…
 Okrzyki i ich rola w treningu
 Obóz UFR
 Współpraca z UFR
Artykuły i produkcja, oraz szata graficzna: Sylwia Soszka
Artykuły: Agata Rolnik Pionki
Korekta : Pani Ula Kostyra
Imię i Nazwisko: Tomasz Nowicki
Wiek: 39 lat
Wykonywany zawód: Prezes spółki zajmującej się ochroną
elektroniczną (systemami zabezpieczeń)
Zainteresowania: Sporty walki, elektronika, komputery,
muzyka elektroniczna, narty
Stopnie:
Karate Gosoku Ryu - 2 kyu
Taekwondo - 1 Gup
Osiągnięcia trenerskie:
Wyznaję znaną zasadę, którą powtarzał mi poprzedni
nauczyciel karate, iż wartość trenera widać po osiągnięciach i
liczbie uczniów. Nie trzeba być super fighterem, by umieć
przekazać trenującym wiedzę, zapał i wyzwolić w nich
pozytywne relacje. Każdy ma swoje miejsce, moje jest chyba właśnie z tej strony maty. Za największe
osiągnięcie trenerskie uważam sukcesy naszych zawodników. Ostatnie kilka występów przyniosło
naszemu klubowi pokaźną liczbę medali, w tym nawet klika
złotych. Za osobisty sukces uważam fakt utrzymywania się
naszego klubu a nawet jego widoczny rozrost. Na przełomie
4 lat nasza grupa młodych uczniów zmieniła wraz z nami
formację i w bardzo krótkim czasie dostosowała się do
nowego stylu, jakim dla nas było Tang Soo Do. Początki
naszego klubu sięgały sekcji taekwondo, którą przez kilka lat
prowadziłem z Dariuszem Zawistowskim - moim serdecznym
kolegą i drugim trenerem klubu. Pomimo nagłego
zakończenia treningów przez poprzednika dalej
prowadziliśmy grupę, co jak widać zaczyna przynosić
wymierne rezultaty.
Osiągnięcia sportowe:
Niestety nie posiadam za wielkich osiągnięć, nie licząc kilku zwycięstw na turniejach wewnętrznych
pomiędzy klubami. Uprawianie sportów takich jak karate było jeszcze kilka lat temu czymś, co
tworzyło zamkniętą grupę, hermetyczną dla innych styli formułę. Turnieje, mistrzostwa nie były
organizowane za często a na pewno nie były organizowane otwarte spotkania. Uniemożliwiało to częste
organizowanie walk turniejowych z przyczyn czysto technicznych, gdyż nie było wielu zawodników z
danego stylu.
Sam o sobie:
Przygodę ze sportami walki zacząłem w roku 1982. Inspiracją było (jak
dla wielu innych) wejście do kin filmu „Wejście Smoka” z Bruce Lee.
Pamiętam tą fascynację do dziś, na sali gimnastycznej brakowało
miejsca na ćwiczących a pierwszy trener posiadał żółty pas karate.
Był to jak na tamte czasy najwyższy stopień w Górze Kalwarii i
powodował ogromy szacunek do ówczesnego trenera (Zbigniew Górecki), który z resztą do dzisiejszego
dnia przychylnie spogląda na poczynania naszego klubu. Niestety młodzieńczego zapału starczyło
zaledwie na rok ciężkich treningów.
Po kilku latach pasja odnowiła się i w wieku 15 lat zacząłem
regularnie (z małymi przerwami) uprawianie dyscyplin uderzanych. I tak w skrócie było to:
2 lata Karate kyokushin - Warszawa Szkoła przy Jagiellońskiej
5 lat Karate Schotokan - Sekcja w Górze Kalwarii, trener Jacek Jarząbek
(III Dan)
2 lata Taekwondo - Sekcja przy ul. Różanej, trener Janusz Gutkowski
(obecnie VII Dan)
3 lata Kick Boxing- Góra Kalwaria z wieloma zawodnikami, pasjonatami i
kolegami z poprzednich sekcji.
7 lat Karate Gosoku Riu- Sekcja Góra Kalwaria, trener Adam Gazda (IV
Dan)
2 lata Taekwondo – Sekcja Góra Kalwaria, trener Andrzej Jankowski (IV
Dan ITF)
2 lata Trener TSD - Sekcja Góra Kalwaria
Po za tym oczywiście stawiam na rodzinę . 12 letnia córka Marcelina
trenuje 5 –ty rok w sekcji sportowej w G.K. pływanie, 2,5 roczny syn Staś
już widać, że chce ćwiczyć a kochająca małżonka Magdalena nadrabia aerobikiem (na zdjęciu poniżej
p. Tomek wraz z dziećmi). W wolnych chwilach, których coraz mniej, zajmuję się elektroniką, surfuję w
internecie i bardzo chętnie gram. Ulubiona gra to jak na razie
Skyrim The Elder Scrolls Ulubione filmy: Szeroko pojęta
fantastyka, fantasty, sensacja, horrory Nie jestem w stanie
wskazać jednego. Wiele mi się podoba i wiele lubię m.in.: Dzień
niepodległości, Inception, Eagle Ele itp.
Co lubię u siebie:
Mimo wszystko upór w dążeniu do celu, zarówno w sporcie jak i
w życiu codziennym.
Co lubię i szanuje u innych:
Uczciwość i wyrozumiałość w stosunku do ludzi, zarówno
bliskich jak i pozostałych. Podziwiam pracowitość, sumienność i
konsekwencję w działaniu.
Poglądy religijne:
Niepoprawny chrześcijanin. Tzn.: wierzę oczywiście, ale niestety chyba trochę nutka wygodnictwa nie
pozwala regularnie uczęszczać na niedzielne msze. Ostatnimi czasy uczęszczanie niedzielne wiąże się z
sędziowaniem zawodów sportowych, co w naturalny sposób daje bardzo wiarygodne alibi dla żony i dla
samego siebie.
Poglądy Polityczne:
Co do polityki staram się omijać ją szerokim łukiem. Wyznając pogląd, iż każdy ma swoje miejsce,
trzymam się zasady „ jak się na czymś nie znam to lepiej się na ten temat nie wypowiadam”. Nie jest mi
polityka zupełnie obojętna, ale mechanizm kierujący nią jest mi dalece obcy, więc staram się nie
zgłębiać jego tajników.
UPRAWNIENIA:
- SĘDZIA PUNKTOWY KLASY D – TAEKWONDO ITF
- SĘDZIA PLANSZOWY TSD
- SĘDZIA PLANSZOWY PUT
A CO SĄDZĄ O PANU TOMKU JEGO
UCZNIOWIE?
JESTEM PILNYM UCZNIEM ŚWIETNEGO TRENERA
TOMASZA NOWICKIEGO. JESTEM
POCZĄTKUJĄCYM ZAWODNIKIEM, ALE ZDĄŻYŁEM
POZNAĆ JUŻ PANA TOMKA. JEST ON DOBRYM TRENEREM I BARDZO LUBIĘ U NIEGO ĆWICZYĆ. BARDZO SZANUJĘ I
PODZIWIAM GO ZA TO, ŻE JEST TAK WYROZUMIAŁY I OPANOWANY, ACZKOLWIEK JEST TO ATUT BĘDĄCY WEDŁUG
MNIE ZARAZEM PEWNYM NIEDOCIĄGNIĘCIEM. WYCHODZĘ Z ZAŁOŻENIA, ŻE TRENER POWINIEN BYĆ OSOBĄ
BUDZĄCĄ RESPEKT. Z DRUGIEJ STRONY DZIĘKI TEJ WYROZUMIAŁOŚCI NA TRENINGACH PANUJE TAKA MIŁA,
RODZINNA ATMOSFERA, CO RÓWNIEŻ MI SIĘ PODOBA, WIĘC MOŻE TO JAK TO NAZWAŁEM "NIEDOCIĄGNIĘCIE" JEST
TYLKO MOIM KAPRYSEM. TRENER SWOJE ZADANIE, CZYLI NAUKĘ INNYCH SZTUKI TANG SOO DO, WYKONUJE
ZNAKOMICIE, GDYŻ BARDZO PRZEJRZYŚCIE PRZEKAZUJE SWOJĄ WIEDZĘ ORAZ CZĘSTO CHWALI PODOPIECZNYCH,
CO POMAGA I ZACHĘCA DO NAUKI I TRENINGU. TRENER MA DOŚWIADCZENIE W WIELU DZIEDZINACH, PRZEZ CO
JEST ZNAKOMITYM TRENEREM I JESZCZE LEPSZYM CZŁOWIEKIEM.
„PODRĘCZNIK WOJOWNIKA
ŚWIATŁA’’
Co to jest ,,Podręcznik Wojownika Światła”? Słowo „podręcznik” w tytule
może budzić negatywne skojarzenia – z podręczników korzystamy w
szkole, a jak szkoła to nudy…
Wbrew pozorom nie jest to ani
podręcznik szkolny, ani nic
nudnego. Jest to zbiór krótkich
przypowiastek, publikowanych w
latach 1993-1996 w dzienniku ‘’A
Folha de Sao Paulo’’ autorstwa Paulo Coelho. Pewnie
większość obecnej młodzieży, a nawet dorosłych już ludzi
pomyśli: ,,Kolejna nudna, długa książka, której nie warto
czytać”. Ku ogromnemu zaskoczeniu niektórych: KSIĄŻKA
MOŻE BYĆ CIEKAWA! – I mówi to osoba, która nie przepada
za wszelkiego rodzaju dziełami literackimi.
Zachęcam do odwiedzenia pobliskiej księgarni lub biblioteki i sięgnięcia po książkę Coelho. Warto
dodać, że ma ona, tak jak wszystko w Gazetce, związek z naszą wspólną pasją- Sztukami Walki.
Przywołam kilka cytatów z książki „Podręcznik wojownika światła”. Myślę, że będą one
najlepszą zachętą, by sięgnąć po tę pozycję:
,,Znalazłam niedawno niewielką, ale przepiękną książkę, w której ktoś spisał moje myśli i odczucia.
Znalazłam w niej esencję tego wszystkiego, co zawierają moje internetowe strony, moje artykuły, moje
książki... Nie wiedziałam tylko, że jestem Wojownikiem Światła... Wojownik światła nigdy nie oszukuje;
umie jednak zmylić przeciwnika. Żeby nie wiadomo jak się niepokoił, potrafi zastosować w walce
odpowiedni wybieg, by zwyciężyć. Kiedy czuje, że jest u kresu sił, sprawia, że przeciwnik ma wrażenie,
iż mu się wcale nie spieszy. Kiedy powinien atakować z prawej, przemieszcza swe oddziały na lewą
flankę. Jeśli ma zamiar ruszyć natychmiast do boju, udaje, że jest zmęczony i właśnie szykuje się do
snu. Jego przyjaciele mówią: „Popatrzcie, gdzieś ulotnił się cały jego zapał!". Ale on nie przejmuje się
tymi uwagami, bowiem przyjaciele nie mają pojęcia o jego taktyce. Wojownik światła wie, czego chce
i nie musi niczego objaśniać. Przed rozpoczęciem ważnej bitwy wojownik światła pyta siebie:, „Do
jakiego stopnia rozwinąłem swoją sprawność?". Wie, że wszystkie bitwy, które kiedyś stoczył, zawsze
go czegoś uczyły, ale te nauki zazwyczaj wiele go kosztowały. Nieraz tracił czas, walcząc w imię
kłamstwa, bądź cierpiał przez ludzi, którzy nie byli warci jego miłości. Zwycięzcy nie powtarzają
w nieskończoność tych samych błędów. Dlatego właśnie wojownik światła wystawia swoje serce na
ryzyko jedynie dla sprawy, która jest tego warta.’’
,,Wszystkie drogi świata prowadzą do serca wojownika. Zanurza się on bez wahania w rzece
namiętności, która przepływa przez jego życie. Wojownik wie, że wolno mu wybrać to, czego pragnie.
Podejmuje, więc decyzje z odwagą, bezinteresownością, a czasem - z odrobiną szaleństwa. Akceptuje
swoje pasje i raduje się nimi z całego serca. Przekonał się, że wcale nie trzeba wyrzekać się podbojów stanowią one nieodzowną część życia i napawają radością tych, którzy biorą w nich udział. Jednak
nigdy nie traci z oczu rzeczy nieprzemijalnych ani silnych więzi z ludźmi, zacieśniających się z biegiem
czasu. Wojownik potrafi odróżnić to, co ulotne od tego, co wieczne. ‘’
Autorem powyższej książki jest Paulo Coelho – uznawany przez jednych za
alchemika słów, przez drugich - za fenomena kultury masowej. Jest jednym
z najbardziej rozpoznawalnych, współczesnych pisarzy. Filozofia i książki
Paulo Coelho znajdują uznanie u wielu młodych ludziach, którzy poszukują
swojej własnej drogi i nowych sposobów rozumienia świata. Odwiedził
kilkukrotnie Polskę. Jako ciekawostkę zdradzę, że autor miał różne zakręty
w swojej drodze życiowej, m.in. pobyt w więzieniu, późniejsza resocjalizacja
i chęć zmiany swojego życia. (Zapowiedź: Już w następnym numerze krótka
biografia brazylijskiego poety i pisarza)
O swojej przygodzie z „Podręcznikiem wojownika światła” opowiada Magda Mazur z
klubu Huwniki. Zapytana, w jaki sposób ta książka znalazła się w jej w rękach,
odpowiedziała:
Po jednym z treningów, trener Adam zaproponował, aby kto ma chwilkę został… Wtedy zaczął
opowiadać o książce. Robił to tak pasjonująco, że zaraził nas chęcią poznania myśli i słów Paulo Coelho.
Jak widać, trener nie musi uczyć tylko jak kopać jup chagi czy jak ma wyglądać garda w walce;)
„Podręcznik wojownika światła’’ to nie jest typowa książka, to zbiór refleksji. Paulo Coelho
zachwycił mnie swoją mądrością, trafnymi spostrzeżeniami. Poza tym, w tej książce jest jakaś
magia. Mistrz kolejny raz udowodnił swoją wielkość.
Całe wieki temu na Vortalu Budo trafiłem na dyskusję
poświęconą Tang Soo Do. W ten sposób nawiązałem
kontakt z Marcinem Kostyrą i dowiedziałem się co nieco
o sytuacji raczkującego podówczas stylu w Polsce. Parę
lat wcześniej widziałem co prawda w magazynie
„Samuraj” reklamę pierwszego w naszym kraju
seminarium TSD z mistrzem Narem (w Pionkach), ale później temat ucichł i
dopiero rozmowy na VB spowodowały moje zainteresowanie poczynaniami naszych braci w
koreańszczyźnie.
Szybko się okazało, że z Marcinem nadajemy na w miarę zbliżonych falach. W miarę – to znaczyło, że
on robi swoje, ja swoje, a jednocześnie szukamy punktów wspólnych. Nasze rozmowy doprowadziły do
tego, że zawodnicy TSD wystartowali na naszym Pucharze Świdnika, a my na pierwszym turnieju TSD
w Końskowoli. Do dziś pamiętam puławskie
reprezentantki w kaskach z kratką i ochraniaczach
bez pięt (musieliśmy im pożyczać) oraz prezentujące
formy z kijem w Świdniku. Niezapomniany był też
start w Końskowoli – impreza w trybie radosnej
improwizacji,
ze
świetną
atmosferą,
fajnymi
nagrodami, sędziami nieco z łapanki. Patrząc teraz
na profesjonalne działania Marka Czapki trudno
uwierzyć, jak to wówczas wyglądało. Utkwił mi w
pamięci z tego turnieju jeszcze jeden moment –
czołowy obecnie zawodnik naszego klubu Bartek
Daniel z żółtym pasem robiący ITF-owski układ DanGun, i to w o wiele za szybkim tempie.
Potem poszło już w miarę z górki. Wspólne wyjazdy na imprezy – tak w kraju, jak i za granicą, z
niezapomnianymi wyprawami do Mołdawii na czele. Wspólne imprezy – te międzystylowe. Pierwsze
seminarium z walki sportowej, które poprowadziłem w Końskowoli wraz z Michałem Dańko i Iwoną
Duklewską, naszymi najlepszymi wówczas zawodnikami. Ważny moment – mocne wejście w polski
kickboxing. My zrobiliśmy to chwilę wcześniej,
przecierając szlaki dla kolejnych reprezentantów
koreańskich kopanych stylów. Zawodnicy TKD i
TSD, choć frycowe musieli zapłacić, zrobili tam
wrażenie zwłaszcza jakością technik nożnych.
Mijały lata. Powstała Polska Federacja Tang Soo Do,
rozpoczęto rozgrywanie mistrzostw Polski w TSD.
Gościliśmy tam od pierwszej edycji. Kiedy w
Puławach rozegrano mistrzostwa świata Cheezic
TSD, miałem przyjemność być na nich sędzią
głównym. Zawodnicy naszych klubów zżyli się,
nawiązały się bliskie przyjaźnie, szczególnie
widoczne podczas wspólnych startów. Choć podczas
rywalizacji Centrum TSD kontra LKSW Dan zawsze szły iskry na planszy, to obywało się zazwyczaj bez
nerwówki i złej krwi, a potem (lub przedtem) wszyscy już solidarnie dopingowali się i sekundowali sobie
nawzajem. To na takich wyjazdach powstało hasło „nasz lubelski skład – zawsze Black & White” –
gdyby ktoś nie wiedział, to od kolorów naszych strojów do kicka. Black & White mocno dawało się we
znaki rywalom, zwłaszcza na semikowych imprezach.
Za nami kawał czasu sportowej koegzystencji, a czasem nawet bliskiej kooperacji. W tym roku minie 8
lat od naszych pierwszych kontaktów. Myślę, że pod wieloma względami ta współpraca może być
wzorem dla innych klubów. Nie znaczy to, że zawsze było różowo. Zdarzały się starcia, ciche dni bądź
przeciwnie – ostre dyskusje. Zawsze jednak kończyły się albo dojściem do wspólnego stanowiska, albo
też uznaniem, że można się po prostu dobrze różnić, bez szkody dla nikogo. Przyglądając się naszej
wspólnej historii widzę, że dla wielu innych osób niejedno zdarzenie mogłoby być powodem do
śmiertelnej obrazy, zerwania kontaktów i długoletniej „kosy”, jak między kibicami zwaśnionych klubów
piłkarskich. A tu? Nic. Co najwyżej trochę ostrej, treściwej dyskusji.
Dzisiaj tak polskie Cheezic TSD, jak i LKSW Dan różnią się bardzo od tych ekip, które przed laty
spotkały się w Końskowoli na pierwszym turnieju TSD. I tu, i tu następują duże zmiany – wręcz
rewolucyjne, jeśli popatrzy się kilka lat wstecz. Bardzo cieszę się jednak, że zmiany te nie psują
kontaktów, że nasi zawodnicy nadal są kolegami na macie i obok niej – niezależnie od tego, jaki noszą
dobok i czy na kopnięcie boczne mówią yup czy yop. To bodaj czy nie największy nasz wspólny sukces
– wszystkim, którzy się do niego przyczynili, gratuluję i dziękuję.
Piotr Bernat
V Dan Taekwondo
LKSW „Dan” Świdnik
TKD Dan Świdnik- Marcin Gupta ,,Gufi” 1 kyu UFR, 3 kyu kickboxing
TSD... Uważam, iż jest bardzo podobnym stylem do TKD... Mnie raczej interesują tylko walki, dlatego
startuję także i w tej organizacji. Zawody są bardzo dobrze zorganizowane, jest z kim powalczyć, cenię
wysoki poziom oraz kulturę zawodników. Wspomniałem o dobrej organizacji... Trener Kostyra, jak i
załoga (długa lista), wykonują sumiennie swoje obowiązki i w tym ich podziwiam. Również cenię
zawodników z Pionek za to, że wspierają się wzajemnie i praktycznie nie rozdzielają się. Brałem udział
w wydarzeniach takich jak: Mistrzostwa Polski, Puchar Polski czy nawet
seminariach i muszę stwierdzić, że są to jedne z moich ulubionych
wyjazdów. Często walczymy przeciwko sobie i widzę z zawodów na
zawody, że ich umiejętności idą szybko w górę...Czasami zdarza się
sytuacja, gdy zawodnicy TSD pytają mnie, czy im posekunduję... Jest to
chyba najlepsza rzecz, zaraz po wygrywaniu walki, ha. Ogólnie kluby
Tang
Soo
Do
są
zaprzyjaźnione
z
naszym
klubem
i często sobie pomagamy tak w sekundowaniu, jak i w dopingowaniu
sobie nawzajem.
Piotr Olszewski TSD Pionki 5 gup TSD
Co myślę? – że ,,Dan Świdnik” jest to miły klub z bardzo dobrze
wyszkolonymi zawodnikami o dużym doświadczeniu. Posiadają świetnego
trenera, który z wielką chęcią i zaangażowaniem przekazuje im swoją
wiedze. Często mam przyjemność walczyć z nimi i przyznam, że nie jest
łatwo. Szanuję zawodników jak i trenera z tego klubu. Cieszę się, że
miewam okazję walczyć z nimi, dzięki czemu się szkolę…
Okiem Marcina Kostyry
- Podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisał Pan Piotr!
Gizmo - jak Go nazywamy z forów internetowych - był
zawsze dla mnie "starszym bratem w sztukach walki" nauczyłem się bardzo dużo od niego, chyba mógłbym
nazwać go jednym z moich mistrzów, nauczycieli - mimo że
nigdy nie był moim trenerem. To, że widać różnice między
tym, co było na I Turnieju TSD w Końskowoli w 2004 roku
a V MP TSD w Puławach w 2012 - to duża zasługa Piotra
Bernata i jego współpracowników z DANa - Darka Mituły, Pawła Giszczaka, Marka Piszczka, Andrzeja Daniela.
Wielką sympatią darzę rodziców i zawodników z DAN - nie sposób wymienić ich wszystkich, ale na szczególną
uwagę zasługują: Bogdan Skowrytko, Andrzej Żuk, Marcin Gupta, Kuba Kret, Iwona Duklewska, Michał Dańko,
Dominik Jednous, bracia Danielowie - Kamil i Bartek, Kamil Smoliński, Kuba Motaj, Jarek Lis, Łukasz Staiński,
Joasia Józefczuk i Jej brat Piotrek, którego pewnie niektórzy danowcy już nie pamiętają, czy zawodnicy z młodego
pokolenia - Krystian Żuk i Ada Skowrytko - czułem, że część tych zawodników - szczególnie młodszych, wzrasta i
rozwija się pod moim okiem, czułem się za nich odpowiedzialny prawie jak ich własny trener.
To prawda - współpraca między nami to wzór do naśladowania dla innych, nie dlatego, że któraś ze stron
zdominowała drugą, tylko dlatego, że uczymy się od siebie jednocześnie zachowując szacunek drugiej strony.
Dodam tylko, że Pan Piotr Bernat ma Honorowy Czarny Pas Polskiej Federacji Tang Soo Do za wieloletnią
przyjaźń i pomoc.
17 i 18 marca, jak co roku odbyły się już piąte mistrzostwa
TSD wedle tradycji- w Puławach. Na matach zgromadziło się
około 200 uczestników i uczestniczek z różnych klubów, a
nawet styli. Głównym organizatorem był Pan Marcin Zdun,
Prezes Klubu ,,Centrum” TSD Puławy oraz Polska Federacja
TSD, na czele z Prezesem Marcinem Kostyrą, natomiast Sędzią
Głównym Marek Czapka "Na każdych kolejnych Mistrzostwach
Polski poziom w konkurencjach technicznych stale się podnosi. W tym roku po raz pierwszy zostały
rozegrane konkurencje rozbić extremalnych i bicia rekordu w kopnięciu dosiężnym.
Konkurencje te cieszyły się dużym zainteresowaniem, a
także były bardzo widowiskowe dla zgromadzonej
publiczności. Cieszy też fakt, że spora ilość nowych,
dotychczas niezwiązanych z nami klubów bierze udział
w naszych zawodach, na matach można spotkać nie
tylko zawodników Tang Soo Do czy Taekwondo lub Kickboxingu, ale także różnych odmian Karate czy nawet
Muay Thai. Myślę, że warto już przygotowywać się do
kolejnych, VI Mistrzostw, bo poziom za rok z pewnością
będzie jeszcze wyższy. Z kolei we wrześniu tego roku w Zielonce jest planowane rozegranie II Pucharu
Polski Tang Soo Do."
Marek Czapka- Sędzia Główny PF TSD
A jak się podobało uczestnikom? – Wypowiedź Sebastiana Woźniak z TSD Pionki
Moim zdaniem mistrzostwa polski tsd były udane.... Duże wrażenie zrobiły na mnie rozbicia extremalne,
w których sam wziąłem udział....nie spodziewałem się sie ze bedzie
aż tak duży poziom kombinacji łamań.... W Formułach walk poziom
był zróżnicowany z roku na rok wszyscy są coraz lepsi.....zarówno
w semi kontakcie jak i w formule ciągłej.
Sebastian Woźniak 5 gup TSD Pionki
Wypowiedź Prezesa Runda Zero Promotion i
Federacji UFR PIOTRA BĄKOWSKIEGO
,,Bitwa o Puławy zakończona! V Mistrzostwa Polski, które odbyły się w marcu, śmiało
można uznać za kolejny sukces Polskiej Federacji Tang Soo Do.
Choć impreza nie była tak licznie obsadzona jak w poprzednich edycjach, to jak wiadomo ilość
nie zawsze przekłada się na jakość. Tak było tym razem. Widziałem wielu zawodników, którzy
wyróżniali się poziomem, znacznie
więcej niż w latach poprzednich.
Dotyczyło to w dużym stopniu formuły
semi-contact, gdzie dostrzegłem wiele
technik pointfightingu z najwyższej,
światowej półki. Jak zwykle uwagę
przykuwali starsi Mistrzowie jak
Agnieszka Smolak, Bartek Daniel,
Damian Gębal czy Bartosz Zabłotny.
Obok nich świetnie zaprezentowali się
także młodsi stażem i sukcesami
zawodnicy – jak choćby na przykład
Paulina Woźniak, Patryk Gnich,
Kamil Pasik, Sebastian Woźniak i Piotr Olszewski. Wśród szkolonych przeze mnie
zawodników, którzy wzbogacili rywalizację mogę wymienić Karolinę Zielińską, Mateusza
Popowskiego i Adama Jabłońskiego. Jeśli chodzi o drużyny Tang Soo Do najbardziej zapadły mi
w pamięć ekipy Dariusza Sułka i Jacka Keslera,
które z turnieju na turniej stają się lepsze. Wśród gości
natomiast królował Dan Świdnik pod wodzą Piotra
Bernata. Bardzo podobały mi się dwa przerywniki
imprezy, które oddały atmosferę prawdziwego turnieju
sztuk walki. Rozbicia, podczas których uczestnicy
niszczyli wszystko, co możliwe, pokazały naprawdę
godną podziwu technikę i były bardzo widowiskowe.
Natomiast bicie rekordu Polski w kopnięciu wzwyż
niosło prawdziwe sportowe emocje. Sam z zapartym
tchem śledziłem poczynania zawodników. Nad całością imprezy czuwał jak zwykle sędzia
główny - Marek Czapka - bardzo rozpoznawalna postać już nie tylko w Tang Soo Do, ale w
kilku innych liczących się obecnie federacjach, jak UFR czy PUT. Dzięki swym umiejętnościom
jest chętnie goszczony na imprezach w całej Polsce, gdzie - śmiało można powiedzieć – jest
niezastąpiony! Jako Prezes Federacji UFR mogę powiedzieć, że gdyby nie sędzia Czapka
niektóre z naszych zawodów nie mogłyby się po prostu odbyć. Słyszałem zarzuty, że poziom
sędziowania nie był najwyższy. Być może. Jest to chyba odwieczny problem wszystkich
organizacji sztuk walki w Polsce. Z drugiej strony złej baletnicy przeszkadza wszystko…. Bo
trzeba przyznać, że sędziowie nadrabiali bezstronnością, na równi traktując wszystkich
walczących. A w takim układzie dojrzały, ukształtowany, wyszkolony zawodnik ma szansę na
stoczenie uczciwego pojedynku, jeśli tylko
potrafi dostrzec preferowane techniki i
szybko „ułożyć się” pod sędziów lub
przekonać ich do swojego stylu.
Podsumowując, chciałbym pogratulować
Prezesowi Marcinowi Kostyrze i wszystkim
uczestnikom kolejnej udanej imprezy.
Zawsze chętnie bierzemy w nich udział z
uwagi nie tylko na atrakcyjne trofea, ale
dla przyjacielskiej, sportowej atmosfery.”
Ze sportowymi pozdrowieniami
Piotr Bąkowski
Prezes Runda Zero Promotion i Federacji UFR
CO NAS ŁĄCZY A CO
DZIELI?
TANG SOO DO
A WIARA.
Na świecie jest ok. 7 miliardów ludzi i każdy z nich jest inny. Rożni ich nie tylko wygląd zewnętrzny, ale przede
wszystkim charakter i preferencje. Dużą rolę odgrywa religia. Liczba wyznań na Ziemi może wystraszyć. Od
najbardziej znanych jak chrześcijaństwo, islam, judaizm, po wszelkiego rodzaju sekty i wierzenia plemienne.
Każdy ma prawo podążać własną drogą niezależną od innych. To nie oznacza, że świat dzieli się tylko na
wyznawców jakiś religii i ateistów. Ci wszyscy ludzie żyją na jednej planecie, są swoimi sąsiadami, szefami i
pracownikami, kupują w tych samych sklepach, chodzą do tych samych kin i teatrów. Żyją obok siebie, nie
kłócąc się na każdym kroku i nie próbując udowodnić innym swojej racji. Coraz częściej pokazują, że pomimo
różnicy w wierze można być bliskimi znajomymi, a nawet przyjaciółmi. Idealnym dowodem na to jest przyjaźń w
naszej federacji między Trenerami: M. Kostyrą, M.
Czapką i D. Sułkiem. Trener Darek, idealny przykład
katolika, uczestniczył w wielu pielgrzymkach,
niedzielę rozpoczyna od mszy, ale i w codziennym
życiu nie zapomina o swojej wierze i Bogu. Trener
Marcin, jak jego kierunek wykształcenia sam o tym
mówi: filozof
i nauczyciel etyki,
pomimo
wielokrotnego kontaktu dość szczegółowego z Pismem Świętym pozostaje ateistą. Podobnie jest z jego dawnym
uczniem, obecnie Sekretarzem Zarządu PF TSD Markiem Czapką, który także deklaruje się jako niewierzący.
Pomimo różnić ludzie potrafią porozumieć się z innymi. Potrzebują tylko spoiwa, które ich połączy. Trener M.
Kostyra twierdzi: TSD jak najbardziej może być spoiwem, może łączyć różnice pokoleniowe, kulturowe, wyznaniowe, ale
bądźmy tu uczciwi, takim spoiwem może być też piłka nożna, teatr czy film - to zależy od osobistych upodobań i
zainteresowań. Tang Soo Do jest to sztuka walki, której człowiek nie jest w stanie nauczyć się samodzielnie. Aby
być jak najlepszym, trzeba mierzyć się z innymi adeptami. Nic bardziej
nie zbliża ludzi niż praca w pocie czoła i dążenie do wspólnego celu. Po
za tym, atmosfera na treningu powinna być przyjemna a tak nie będzie,
jeśli ludzie będę obrażać siebie nawzajem. W każdym momencie naszego
życia powinien towarzyszyć nam szacunek do drugiego człowieka, nawet
na sali treningowej. Dlatego uczniowie jak i ich trenerzy darzą się
nawzajem tolerancją i szacunkiem. Z czasem przeradza się to w dużo
cieplejsze emocje. Ludzie zaczynają się coraz lepiej dogadywać. Okazuje
się, że TSD jest dużo ważniejsze niż kłótnie na temat wiary czy inne
kontrowersyjne kwestie. Trener Czapka mówi: TSD jest spoiwem łączącym
ludzi, i to nie tylko na płaszczyźnie treningowej czy też sportowej, ale przenosi się też na życie codzienne. Jest w tym sporo
racji. Ludzie, którzy mają wspólne zainteresowania potrafią porozumieć się na wielu płaszczyznach, ponieważ
zawsze jest coś, co czyni ich równymi. Nie sposób nie zgodzić się z cytowanym przeze mnie już wcześniej
trenerem MarKos`em: TSD jest pasją dla wielu ludzi, jest czymś ważnym a nawet najważniejszym w życiu, jeśli tacy
ludzie spotkają się, to wtedy żadne różnice między nimi nie mają znaczenia. Jeśli grupa ludzi ma coś, co ich łączy to inne
poglądy nie będą ważne. Tang Soo Do jest świetnym przykładem, ponieważ do federacji należą zarówno gorliwi
katolicy jak i ateiści. Mimo różnic, ci ludzie bardzo dobrze się dogadują a nawet przyjaźnią. Kwestia religii jest
czymś bardzo osobistym i nikt obcy nie ma prawa w nią ingerować. Nie musi jednak rządzić całym czyimś
życiem. TSD pokazuje, że prawdziwa pasja zbliża do siebie ludzi niezależnie od innych części ich życia.
Agata Rolnik
We wszystkich filmach akcji, w których wykorzystuje się sztuki walki, można usłyszeć charakterystyczne dźwięki
wydawane przez walczących. Chociaż może się wydawać, że jest to tylko nierzeczywisty sposób na podkreślenie
dramatyzmu chwili, krzyki mają realny cel. Wykorzystuje się je we wszystkich sztukach walki, także w Tang Soo
Do.
Okrzyk zwany jest też Kiai. Słowo to pochodzi z języka japońskiego,
składa się z Ki oznaczającego „umysł” lub „wolę” oraz ai, które w
wolnym tłumaczeniu znaczy „łączyć”, „ jednoczyć”. Stosuje się jej w
walce, ale odgrywa też istotną rolę przy innych częściach treningu.
Od początku okrzyki są ważnymi elementami formy. Używa się ich
także w innych celach, np. podczas łamanie desek.
Okrzyki są przede wszystkim wsparciem duchowym. Wedle tradycji
Dalekiego Wschodu w podbrzuszu zawodnika kumuluje się energia,
która wyzwala się podczas wydawanego okrzyku. Wierzono, że ta
energia jest tajemniczą siłą walczącego.
Najbardziej znane
zastosowanie,
czyli
podczas
starcia,
wywodzi się z najbardziej pierwotnych instynktów istoty ludzkiej, ale
nie tylko. Pośród wielu gatunków zwierząt walce samców
towarzyszy szeroka gama dźwięków. Ma to na celu wywarcie presji
na przeciwniku. Chodzi o wywołanie takich emocji jak strach, ale
także respekt w stosunku do drugiej strony. Krzyczący dodaje sobie
siły i odwagi. W ten sposób zyskuje psychologiczną przewagę, co
jest bardzo pomocne w odniesieniu zwycięstwa.
Pomijając aspekt duchowy, okrzyki pomagają w koncentracji.
Polega to w dużej mierze na zatrzymaniu oddechu tuż przed
decydującym momentem i gwałtownym wypuszczeniu powietrza w
jego trakcie. Towarzyszy temu okrzyk pozwalający na zachowanie siły i precyzji
jednocześnie. Adept dodaje sobie w ten sposób pewności siebie i wiary w swoje
umiejętności.
Dochodzimy w ten sposób do najbardziej istotnego aspektu Kiai, czyli
zdrowotnego. Okrzyk, poprzez dodawanie siły, wpływa na maksymalne
wzmacnianie napięcia mięśni. Podczas dużego wysiłku fizycznego, nawet
nieświadomie, robi się mocny wydech powietrza, nieraz wręcz przeradzający się w
krzyk. W ten sposób dochodzi do wyrównania ciśnień pomiędzy ciałem człowieka a
atmosferą. Brak może mieć poważne konsekwencje, takie jak na przykład arytmia.
Reasumując okrzyki są nie tylko nudnym tradycyjnym elementem, czy sztuczką
filmowców. Ich wpływ na naukę sztuk walki może nie jest decydujący, ale nie da się
tego wykluczyć elementu. Adepci sztuk walki, w tym także Tang Soo Do, powinni
nauczyć się doceniać ich zbawiennego wpływu na zdrowie i efektywność podczas
treningu. Nigdy nie wiadomo, czy ta niezwykła energia pochodząca z dawnych
wierzeń nie odegra istotnej roli dla adepta podczas starcia.
W poniedziałek 5 marca podczas treningu odwiedził nas sponsor pionkowskiej sekcji Tang Soo
Do Pan Tadeusz Bogobowicz - właściciel firmy Bohem.
Po oficjalnym przywitaniu Pan Bogobowicz wręczył
naszej sekcji dresy promujące nie tylko firmę Bohem
ale także miasto Pionki. Następnie odbył się krótki
pokaz zatytułowany „Czym dokładnie jest Tang Soo
Do?". Rozpoczęliśmy od form, które odgrywają
podstawową rolę w TSD. Zaprezentowane zostały trzy
formy tradycyjne, odpowiadające różnym stopniom
uczniowskim oraz formy z bronią a dokładniej z kijem
i z wachlarzami. Potem młodzi adepci Tang Soo Do
wykazali się umiejętnościami walki w dwóch
formułach. Pierwszy był semi-contact, w którym
techniki powinny być zadawane z kontrolowaną siłą.
Walczyli młodzi i starsi zawodnicy - swoje zdolności
zaprezentowały nawet dzieci. Kolejnym elementem naszego pokazu były walki w formule light-contact.
Tak jak wcześniej, zaprezentowano różne kategorie: od najmłodszych do najstarszych uczestników
zajęć. Swoimi umiejętnościami popisała się m.in. dwójka
naszych najlepszych zawodników stając do walki przeciwko
sobie. Kolejnym elementem prezentacji było łamanie desek.
Ta umiejętność jest nie tylko niezwykle widowiskowa, ale
także pożądana przez wielu uczniów wszelakich sztuk walk.
Członkowie naszej sekcji wykonali rozbicia zarówno za
pomocą technik ręcznych, takich jak ręka –młot, pięść,
łokieć, a także przy użyciu technik nożnych, na przykład
kopnięcie spadające czy boczne. Szczególnie ciekawe było
łamanie deski głową zaprezentowane przez jednego z
uczestników. Po zakończeniu pokazu przeszliśmy do
właściwych zajęć. Sponsor towarzyszył nam do końca
treningu obserwując, jak uczymy się prawidłowo wykonywać
chwyty i uderzenia, po czym stajemy do walki między sobą, aby sprawdzić poziom swoich umiejętności,
poprawić niedociągnięcia i być coraz lepszymi. Pan Bogobowicz wyraził swój podziw dla naszych
umiejętności i chęci do dalszego samodoskonalenia. Był zadowolony, że wreszcie mógł zobaczyć sekcję
podczas zajęć i przekonać się naocznie, czym właściwie
się zajmujemy.
Uważam, że zarówno dla nas jak i dla niego było
to ciekawe i przyjemne doświadczenie. Mam nadzieję, iż
zajęcia podobały mu się i w przyszłości także doceni
nasze starania. Staraliśmy się zaprezentować się jak
najlepiej potrafimy. Cieszymy się, że dostaliśmy szansę
na pokazanie naszej pasji komuś z zewnątrz i może
zarażenie nią innych
Agata Rolnik
korekta: Trener Darek Sułek
Sekcja Tang Soo Do „Ronin" Pustelnik powstała 27
lutego 2012 roku. Trenerem i pomysłodawcą
powołania sekcji jest Damian Buczek (4 gup).
Grupa przeznaczona jest dla młodzieży w różnym
wieku, aby mogła aktywnie spędzać czas ucząc się
podstaw Sztuk Walki.
,,Sekcję założyłem dlatego, że sam pochodzę z miejscowości, w
której odbywają się teraz zajęcia a przedtem nic się tutaj nie
działo, nie było żadnych grup, klubów czy sekcji, aby młodzież
mogła aktywnie spędzać czas. Zawsze chciałem się dzielić swoją
wiedzą z innymi, chcę też przekazać tego "bakcyla" - którego we
mnie wszczepił mój trener, gdy zaczynałem swoja przygodę ze
Sztukami Walki - swoim uczniom. Wiem, że dopiero jestem na
początku swojej drogi trenerskiej i jeszcze wiele muszę się
nauczyć, aby coś osiągnąć. W mojej pracy przede wszystkim
zwrócę uwagę na koordynację ruchową młodzieży. W obecnych
czasach u dzieci i młodzieży jest z tym bardzo źle... „
Damian Buczek 4 gup
Zajęcia odbywają sie w każdy poniedziałek w godzinach 16: 30-17: 30 w Zespole Szkół
w Pustelniku ul. Szkolna 13. Zapraszamy;)
Trener Jacek Keler, wziął przykład ze swojego ucznia- Damiana Buczka, i
również postanowił rozpowszechniać swoją wiedze w małej miejscowości
niedaleko Wołomina- Poświętnym. Mimo że rozbieżność wiekowa tamtejszych
młodych tangsoodo-ków jest ogromna, to klub jest bardzo miły, zgrany i wesoły.
Szczególnie najmłodsi zamraczają swym urokiem i przemiłym charakterem.
Chętnie się uczą, niekiedy nawet pozytywnie zaskakują Trenera. Oby na tych
sekcjach, nie zakończył się rozwój Ronina;)
Oto wypowiedź Natalii- podopiecznej Jacka Keslera z Poświętnego
Moim zdaniem treningi TSD są znakomite i ciekawe. Na każdych zajęciach poznajemy kolejne elementy
koreańskiego karate. Trener jest bardzo uprzejmy i miły. Zawsze chętnie tłumaczy niezrozumiałe nam
zasady. Uczęszczam na zajęcia Tang Soo Do, ponieważ dzięki temu uzyskuje wiedzę z zakresu
samoobrony, co jest jednoznaczne z bezpieczniejszym chodzeniem po ulicy. W stosunku do zajęć i
Trenera Jacka nie mam żadnych zastrzeżeń. :)
Natalia Gawryś
10 gup
Poświętne
12 maja b.r. do Stanisławowskiej wioski przyjechał Mistrz UFR, trener, a
przede wszystkim wspaniały człowiek… - Piotr Bąkowski. Na to ciekawe
wydarzenie, którego pomysłodawcą było Mazowieckie Centrum TSD i UPLKS
Ronin Stanisławów, przybyło także kilkanaście osób z Góry Kalwarii, Zielonki,
Warszawy. Seminarium przebiegało niezwykle sprawnie, w sportowej
atmosferze i niestety minęło bardzo szybko. Początkowy strach przed
nieznanym został szybko przełamany. Celem spotkania było doszkolenie
tangsoodoków, i starszych i młodszych, z zakresu walk przerywanych.
Treningi rozpoczęliśmy własnymi rozgrzewkami, następnie przeszyliśmy do
ćwiczeń przygotowujących do semi-contactu, tzw. Podstaw. Na drugim Pan
Piotr rozwinął elementy, których uczyliśmy się podczas pierwszego treningu,
natomiast ostatnia część naszego seminarium była poświęcona sparingom.
Każdy uczestnik szkolenia walczył, ale też i miał okazję być
sędzią, aby mieć możliwość spojrzenia na walkę z ich
perspektywy, postawić się na ich miejscu. Po zakończeniu tego
kilkugodzinnego spotkania z każdego pot leciał niemal jak
woda w kranie, jednak mimo to, uśmiech na twarzy i
satysfakcja nikogo nie opuszczała. Prowadzący spotkanie P.
Bąkowski mile nas zaskoczył, wręczając każdemu uczestnikowi
dyplom za uczestnictwo oraz książeczkę sportowca. Pan Piotr
w sposób szczególny wyróżnił 3 osoby, które wyróżniały się
podczas seminarium: Jakuba Lewandowskiego z Góry Kalwarii,
Patryka Gnicha ze Stanisławowa i Kamilowi Pasik również ze
Stanisławowa. Na końcu tradycyjnie odbyła się sportowa sesja zdjęciowa, której owoce można podejrzeć na profilu Rundy
Zero na ,,facebook” i tutaj. Seminarium uważam za bardzo udane, sadzę, że warto je powtórzyć, myślę, że takie zdanie
podziela każdy uczestnik.
Sylwia Soszka
Nadchodzą wakacje. Dla sportowców na
ogół to okres odpoczynku, ale czasem
bywa wręcz przeciwnie – to czas
wzmożonego wysiłku. Zawodnicy z „górnej
półki”, którzy na jesieni planują start w
prestiżowych turniejach ciężko pracują.
Pogoda daje okazję do przygotowania
formy wytrzymałościowej, np.: biegając, a
brak zawodów w lipcu i sierpniu sprzyja
doskonaleniu techniki. Z kolei zawodnicy,
którzy skupiali się na pierwszej połowie
sezonu startowego, w lato powinni
aktywnie odpoczywać, tak, aby zachować
formę fizyczną a zarazem zmniejszyć obciążenia charakterystyczne dla swojej formuły.
Większość miłośników sztuk walki realizuje swoje plany podczas obozów sportowych.
W tym celu na początku lipca organizacja Runa Zero Promotion i federacja UFR postanowiły
zorganizować 9-dniowy letni obóz „Sport Active”. W terminie 30 czerwca - 10 lipca. To projekt,
który ma łączyć w sobie oba kierunki – sportowy i rekreacyjny. Jak inne projekty Rundy Zero,
jest to próba połączenia starego ze świeżym, nowoczesnym podejściem. Program obozu
podzielony będzie na dwa bloki tematyczne, z których uczestnicy będą mogli swobodnie
korzystać, w zależności od preferencji i formy danego dnia. Odbędzie się on nad pięknym
mazurskim jeziorem w okolicy Giżycka.
Pierwszy „Sportowy” blok jest nastawiony na
specjalizację sportową. Obejmie treningi
techniczne sztuk walki jak np.: MMA,
kickboxing, boks, doskonalenie technik
nożnych, samoobronę, pointfighting oraz
treningi wytrzymałościowe, biegowe i siłowe.
Treningi przygotowywać będą zawodników
do turniejów amatorskich UFR, tang soo do,
taekwondo i kickboxingu oraz kształtować
techniki twardych styki ringowych, jak low
kick i K-1 a także walki realnej i
samoobrony. Organizatorzy mają również
nadzieję wprowadzić zawodników w
szczegóły pełnokontaktowej walki ringowej UFR – rywalizacji, która niebawem pojawi się na
amatorskich zawodach tej federacji.
Drugi blok „Rekreacyjny” przygotowano dla tych, którzy w latem pragą aktywnie odpocząć. Dla
uczestników obozu czekają kajaki, rowery, ognisko, basen,
gry zespołowe, plaża, gril, wycieczki – piesze i marszobiegowe. Przewidziano także kurs fotografowania - jakże
potrzebny później podczas zawodów sportowych, równie
przydatny - kurs sędziowski, doskonalące umiejętności
taktyczne zawodników - kółko szachowe oraz …prawdziwą
szkołę cierpliwości i dążenia do celu….. wędkowanie.
Dla wszystkich planowany jest także turniej sprawnościowy
Tuch Contact (na piankowe pałki). W tej sprawnościowej,
pozornie zabawowej, rywalizacji organizowanej zazwyczaj dla najmłodszych będą mogli
zmierzyć się czołowi zawodnicy sztuk walki. Drogą do sukcesu będzie nie tylko szybkość, ale
także taktyka i umiejętność opanowania emocji. Z kolei ci, którzy obawiają się ciemności będą
mogli zmierzyć się ze swoim lękiem podczas nocnych podchodów. W cenę obozu wliczono
także egzamin na pasy UFR zakładając, że uczestnicy wrócą bogatsi o nowe umiejętności i
doświadczenia.
Nad całością obozu czuwać będą
trenerzy i działacze Rundy Zero –
Prezes Piotr Bąkowski i Trener Kadry
Polski UFR - Łukasz Makarewicz.
Aktywnie w szkolenie włączą się
także Zawodowy Mistrz Polski UFR –
Adrian Kowalkowski, trener MMA
Arkadiusz Ludwiczak oraz sędzia
główny i trener tang soo do Marek
Czapka. Wśród uczestników pojawią
się znane nazwiska świetnych
zawodników związanych z UFR i tang
soo do – Agnieszka Smolak, Bartek
Daniel, Kamil Daniel, Przemysław
Sułkowski.
Obóz dedykowany jest zarówno
doświadczonym zawodnikom jak i osobom zupełnie początkującym. Daje to
szansę młodym adeptom nie tylko na szybki rozwój techniczny, ale na zyskanie
szerszej perspektywy na trenowany przez siebie styl oraz spędzenia wakacji
w miłej przyjacielskiej sportowej atmosferze. Zapraszamy!
KOSZT OBOZU 1050 zł !!!
Obóz Sport Active
Żabinka koło Giżycka (Mazury)
30 czerwca – 10 lipca
kontact: [email protected]
WWW.ufr.org.pl
Nasza Federacja już od dłuższego czasu
współpracuje z Federacją Pana Piotra
Bąkowskiego, nie mowa tu tylko o
uczestnictwie w ,,swoich” zawodach, ale o
pomocy, którą darzą się nawzajem obje organizacje. Już niedługo, bo pod
koniec roku TSD wraz z UFR planuje turniej podczas VI Mazovi. Natomiast
nasz Mistrz od form i Sekretarz Zarządu PF TSD w jednym jest także Sędzią
Głównym na turniejach UFR, gdzie łącząc Marka Czapki wieloletnią i
świetną znajomość zasad sędziowania i długoletni staż na polu walki Piotra
Bąkowskiego tworzą/ zmieniają zasady walki sportowej.
Życzymy owocnej i długoletniej współpracy !!!
Dziękuje wszystkim za pomoc…
Artykuły:
Agata Rolnik
Sylwia Soszka
Korekta: Pani Ula Kostyra
Prowadzenie, sprawdzanie i grafika: Sylwia Soszka
[email protected]
[email protected]
Zdjęcia w tym numerze zostały wykorzystane autorstwa:
Izabeli Urbaniak, Piotra Bąkowskiego, Karoliny Zielińskiej i Kingi
Twardowskiej.
Oraz z archiwum klubowych/ federacyjnych.

Podobne dokumenty