Nr 5 - Tang Soo Do
Transkrypt
Nr 5 - Tang Soo Do
W tym numerze: Kolejna część biografa trenerów- Trener Tomek Nowicki TSD GÓRA KALWARIA Co nas łączy, a co dzieli- czyli różnorodność religijna w TSD ,,Podręcznik Wojownika Światła” TSD & TKD- czyli konkurencja na macie, a przyjaźń w życiu V Mistrzostwa Polski TSD – relacja Seminarium z Piotrem Bąkowskim w Stanisławowie Nowe sekcja TSD i nowy, młody trener… Okrzyki i ich rola w treningu Obóz UFR Współpraca z UFR Artykuły i produkcja, oraz szata graficzna: Sylwia Soszka Artykuły: Agata Rolnik Pionki Korekta : Pani Ula Kostyra Imię i Nazwisko: Tomasz Nowicki Wiek: 39 lat Wykonywany zawód: Prezes spółki zajmującej się ochroną elektroniczną (systemami zabezpieczeń) Zainteresowania: Sporty walki, elektronika, komputery, muzyka elektroniczna, narty Stopnie: Karate Gosoku Ryu - 2 kyu Taekwondo - 1 Gup Osiągnięcia trenerskie: Wyznaję znaną zasadę, którą powtarzał mi poprzedni nauczyciel karate, iż wartość trenera widać po osiągnięciach i liczbie uczniów. Nie trzeba być super fighterem, by umieć przekazać trenującym wiedzę, zapał i wyzwolić w nich pozytywne relacje. Każdy ma swoje miejsce, moje jest chyba właśnie z tej strony maty. Za największe osiągnięcie trenerskie uważam sukcesy naszych zawodników. Ostatnie kilka występów przyniosło naszemu klubowi pokaźną liczbę medali, w tym nawet klika złotych. Za osobisty sukces uważam fakt utrzymywania się naszego klubu a nawet jego widoczny rozrost. Na przełomie 4 lat nasza grupa młodych uczniów zmieniła wraz z nami formację i w bardzo krótkim czasie dostosowała się do nowego stylu, jakim dla nas było Tang Soo Do. Początki naszego klubu sięgały sekcji taekwondo, którą przez kilka lat prowadziłem z Dariuszem Zawistowskim - moim serdecznym kolegą i drugim trenerem klubu. Pomimo nagłego zakończenia treningów przez poprzednika dalej prowadziliśmy grupę, co jak widać zaczyna przynosić wymierne rezultaty. Osiągnięcia sportowe: Niestety nie posiadam za wielkich osiągnięć, nie licząc kilku zwycięstw na turniejach wewnętrznych pomiędzy klubami. Uprawianie sportów takich jak karate było jeszcze kilka lat temu czymś, co tworzyło zamkniętą grupę, hermetyczną dla innych styli formułę. Turnieje, mistrzostwa nie były organizowane za często a na pewno nie były organizowane otwarte spotkania. Uniemożliwiało to częste organizowanie walk turniejowych z przyczyn czysto technicznych, gdyż nie było wielu zawodników z danego stylu. Sam o sobie: Przygodę ze sportami walki zacząłem w roku 1982. Inspiracją było (jak dla wielu innych) wejście do kin filmu „Wejście Smoka” z Bruce Lee. Pamiętam tą fascynację do dziś, na sali gimnastycznej brakowało miejsca na ćwiczących a pierwszy trener posiadał żółty pas karate. Był to jak na tamte czasy najwyższy stopień w Górze Kalwarii i powodował ogromy szacunek do ówczesnego trenera (Zbigniew Górecki), który z resztą do dzisiejszego dnia przychylnie spogląda na poczynania naszego klubu. Niestety młodzieńczego zapału starczyło zaledwie na rok ciężkich treningów. Po kilku latach pasja odnowiła się i w wieku 15 lat zacząłem regularnie (z małymi przerwami) uprawianie dyscyplin uderzanych. I tak w skrócie było to: 2 lata Karate kyokushin - Warszawa Szkoła przy Jagiellońskiej 5 lat Karate Schotokan - Sekcja w Górze Kalwarii, trener Jacek Jarząbek (III Dan) 2 lata Taekwondo - Sekcja przy ul. Różanej, trener Janusz Gutkowski (obecnie VII Dan) 3 lata Kick Boxing- Góra Kalwaria z wieloma zawodnikami, pasjonatami i kolegami z poprzednich sekcji. 7 lat Karate Gosoku Riu- Sekcja Góra Kalwaria, trener Adam Gazda (IV Dan) 2 lata Taekwondo – Sekcja Góra Kalwaria, trener Andrzej Jankowski (IV Dan ITF) 2 lata Trener TSD - Sekcja Góra Kalwaria Po za tym oczywiście stawiam na rodzinę . 12 letnia córka Marcelina trenuje 5 –ty rok w sekcji sportowej w G.K. pływanie, 2,5 roczny syn Staś już widać, że chce ćwiczyć a kochająca małżonka Magdalena nadrabia aerobikiem (na zdjęciu poniżej p. Tomek wraz z dziećmi). W wolnych chwilach, których coraz mniej, zajmuję się elektroniką, surfuję w internecie i bardzo chętnie gram. Ulubiona gra to jak na razie Skyrim The Elder Scrolls Ulubione filmy: Szeroko pojęta fantastyka, fantasty, sensacja, horrory Nie jestem w stanie wskazać jednego. Wiele mi się podoba i wiele lubię m.in.: Dzień niepodległości, Inception, Eagle Ele itp. Co lubię u siebie: Mimo wszystko upór w dążeniu do celu, zarówno w sporcie jak i w życiu codziennym. Co lubię i szanuje u innych: Uczciwość i wyrozumiałość w stosunku do ludzi, zarówno bliskich jak i pozostałych. Podziwiam pracowitość, sumienność i konsekwencję w działaniu. Poglądy religijne: Niepoprawny chrześcijanin. Tzn.: wierzę oczywiście, ale niestety chyba trochę nutka wygodnictwa nie pozwala regularnie uczęszczać na niedzielne msze. Ostatnimi czasy uczęszczanie niedzielne wiąże się z sędziowaniem zawodów sportowych, co w naturalny sposób daje bardzo wiarygodne alibi dla żony i dla samego siebie. Poglądy Polityczne: Co do polityki staram się omijać ją szerokim łukiem. Wyznając pogląd, iż każdy ma swoje miejsce, trzymam się zasady „ jak się na czymś nie znam to lepiej się na ten temat nie wypowiadam”. Nie jest mi polityka zupełnie obojętna, ale mechanizm kierujący nią jest mi dalece obcy, więc staram się nie zgłębiać jego tajników. UPRAWNIENIA: - SĘDZIA PUNKTOWY KLASY D – TAEKWONDO ITF - SĘDZIA PLANSZOWY TSD - SĘDZIA PLANSZOWY PUT A CO SĄDZĄ O PANU TOMKU JEGO UCZNIOWIE? JESTEM PILNYM UCZNIEM ŚWIETNEGO TRENERA TOMASZA NOWICKIEGO. JESTEM POCZĄTKUJĄCYM ZAWODNIKIEM, ALE ZDĄŻYŁEM POZNAĆ JUŻ PANA TOMKA. JEST ON DOBRYM TRENEREM I BARDZO LUBIĘ U NIEGO ĆWICZYĆ. BARDZO SZANUJĘ I PODZIWIAM GO ZA TO, ŻE JEST TAK WYROZUMIAŁY I OPANOWANY, ACZKOLWIEK JEST TO ATUT BĘDĄCY WEDŁUG MNIE ZARAZEM PEWNYM NIEDOCIĄGNIĘCIEM. WYCHODZĘ Z ZAŁOŻENIA, ŻE TRENER POWINIEN BYĆ OSOBĄ BUDZĄCĄ RESPEKT. Z DRUGIEJ STRONY DZIĘKI TEJ WYROZUMIAŁOŚCI NA TRENINGACH PANUJE TAKA MIŁA, RODZINNA ATMOSFERA, CO RÓWNIEŻ MI SIĘ PODOBA, WIĘC MOŻE TO JAK TO NAZWAŁEM "NIEDOCIĄGNIĘCIE" JEST TYLKO MOIM KAPRYSEM. TRENER SWOJE ZADANIE, CZYLI NAUKĘ INNYCH SZTUKI TANG SOO DO, WYKONUJE ZNAKOMICIE, GDYŻ BARDZO PRZEJRZYŚCIE PRZEKAZUJE SWOJĄ WIEDZĘ ORAZ CZĘSTO CHWALI PODOPIECZNYCH, CO POMAGA I ZACHĘCA DO NAUKI I TRENINGU. TRENER MA DOŚWIADCZENIE W WIELU DZIEDZINACH, PRZEZ CO JEST ZNAKOMITYM TRENEREM I JESZCZE LEPSZYM CZŁOWIEKIEM. „PODRĘCZNIK WOJOWNIKA ŚWIATŁA’’ Co to jest ,,Podręcznik Wojownika Światła”? Słowo „podręcznik” w tytule może budzić negatywne skojarzenia – z podręczników korzystamy w szkole, a jak szkoła to nudy… Wbrew pozorom nie jest to ani podręcznik szkolny, ani nic nudnego. Jest to zbiór krótkich przypowiastek, publikowanych w latach 1993-1996 w dzienniku ‘’A Folha de Sao Paulo’’ autorstwa Paulo Coelho. Pewnie większość obecnej młodzieży, a nawet dorosłych już ludzi pomyśli: ,,Kolejna nudna, długa książka, której nie warto czytać”. Ku ogromnemu zaskoczeniu niektórych: KSIĄŻKA MOŻE BYĆ CIEKAWA! – I mówi to osoba, która nie przepada za wszelkiego rodzaju dziełami literackimi. Zachęcam do odwiedzenia pobliskiej księgarni lub biblioteki i sięgnięcia po książkę Coelho. Warto dodać, że ma ona, tak jak wszystko w Gazetce, związek z naszą wspólną pasją- Sztukami Walki. Przywołam kilka cytatów z książki „Podręcznik wojownika światła”. Myślę, że będą one najlepszą zachętą, by sięgnąć po tę pozycję: ,,Znalazłam niedawno niewielką, ale przepiękną książkę, w której ktoś spisał moje myśli i odczucia. Znalazłam w niej esencję tego wszystkiego, co zawierają moje internetowe strony, moje artykuły, moje książki... Nie wiedziałam tylko, że jestem Wojownikiem Światła... Wojownik światła nigdy nie oszukuje; umie jednak zmylić przeciwnika. Żeby nie wiadomo jak się niepokoił, potrafi zastosować w walce odpowiedni wybieg, by zwyciężyć. Kiedy czuje, że jest u kresu sił, sprawia, że przeciwnik ma wrażenie, iż mu się wcale nie spieszy. Kiedy powinien atakować z prawej, przemieszcza swe oddziały na lewą flankę. Jeśli ma zamiar ruszyć natychmiast do boju, udaje, że jest zmęczony i właśnie szykuje się do snu. Jego przyjaciele mówią: „Popatrzcie, gdzieś ulotnił się cały jego zapał!". Ale on nie przejmuje się tymi uwagami, bowiem przyjaciele nie mają pojęcia o jego taktyce. Wojownik światła wie, czego chce i nie musi niczego objaśniać. Przed rozpoczęciem ważnej bitwy wojownik światła pyta siebie:, „Do jakiego stopnia rozwinąłem swoją sprawność?". Wie, że wszystkie bitwy, które kiedyś stoczył, zawsze go czegoś uczyły, ale te nauki zazwyczaj wiele go kosztowały. Nieraz tracił czas, walcząc w imię kłamstwa, bądź cierpiał przez ludzi, którzy nie byli warci jego miłości. Zwycięzcy nie powtarzają w nieskończoność tych samych błędów. Dlatego właśnie wojownik światła wystawia swoje serce na ryzyko jedynie dla sprawy, która jest tego warta.’’ ,,Wszystkie drogi świata prowadzą do serca wojownika. Zanurza się on bez wahania w rzece namiętności, która przepływa przez jego życie. Wojownik wie, że wolno mu wybrać to, czego pragnie. Podejmuje, więc decyzje z odwagą, bezinteresownością, a czasem - z odrobiną szaleństwa. Akceptuje swoje pasje i raduje się nimi z całego serca. Przekonał się, że wcale nie trzeba wyrzekać się podbojów stanowią one nieodzowną część życia i napawają radością tych, którzy biorą w nich udział. Jednak nigdy nie traci z oczu rzeczy nieprzemijalnych ani silnych więzi z ludźmi, zacieśniających się z biegiem czasu. Wojownik potrafi odróżnić to, co ulotne od tego, co wieczne. ‘’ Autorem powyższej książki jest Paulo Coelho – uznawany przez jednych za alchemika słów, przez drugich - za fenomena kultury masowej. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych, współczesnych pisarzy. Filozofia i książki Paulo Coelho znajdują uznanie u wielu młodych ludziach, którzy poszukują swojej własnej drogi i nowych sposobów rozumienia świata. Odwiedził kilkukrotnie Polskę. Jako ciekawostkę zdradzę, że autor miał różne zakręty w swojej drodze życiowej, m.in. pobyt w więzieniu, późniejsza resocjalizacja i chęć zmiany swojego życia. (Zapowiedź: Już w następnym numerze krótka biografia brazylijskiego poety i pisarza) O swojej przygodzie z „Podręcznikiem wojownika światła” opowiada Magda Mazur z klubu Huwniki. Zapytana, w jaki sposób ta książka znalazła się w jej w rękach, odpowiedziała: Po jednym z treningów, trener Adam zaproponował, aby kto ma chwilkę został… Wtedy zaczął opowiadać o książce. Robił to tak pasjonująco, że zaraził nas chęcią poznania myśli i słów Paulo Coelho. Jak widać, trener nie musi uczyć tylko jak kopać jup chagi czy jak ma wyglądać garda w walce;) „Podręcznik wojownika światła’’ to nie jest typowa książka, to zbiór refleksji. Paulo Coelho zachwycił mnie swoją mądrością, trafnymi spostrzeżeniami. Poza tym, w tej książce jest jakaś magia. Mistrz kolejny raz udowodnił swoją wielkość. Całe wieki temu na Vortalu Budo trafiłem na dyskusję poświęconą Tang Soo Do. W ten sposób nawiązałem kontakt z Marcinem Kostyrą i dowiedziałem się co nieco o sytuacji raczkującego podówczas stylu w Polsce. Parę lat wcześniej widziałem co prawda w magazynie „Samuraj” reklamę pierwszego w naszym kraju seminarium TSD z mistrzem Narem (w Pionkach), ale później temat ucichł i dopiero rozmowy na VB spowodowały moje zainteresowanie poczynaniami naszych braci w koreańszczyźnie. Szybko się okazało, że z Marcinem nadajemy na w miarę zbliżonych falach. W miarę – to znaczyło, że on robi swoje, ja swoje, a jednocześnie szukamy punktów wspólnych. Nasze rozmowy doprowadziły do tego, że zawodnicy TSD wystartowali na naszym Pucharze Świdnika, a my na pierwszym turnieju TSD w Końskowoli. Do dziś pamiętam puławskie reprezentantki w kaskach z kratką i ochraniaczach bez pięt (musieliśmy im pożyczać) oraz prezentujące formy z kijem w Świdniku. Niezapomniany był też start w Końskowoli – impreza w trybie radosnej improwizacji, ze świetną atmosferą, fajnymi nagrodami, sędziami nieco z łapanki. Patrząc teraz na profesjonalne działania Marka Czapki trudno uwierzyć, jak to wówczas wyglądało. Utkwił mi w pamięci z tego turnieju jeszcze jeden moment – czołowy obecnie zawodnik naszego klubu Bartek Daniel z żółtym pasem robiący ITF-owski układ DanGun, i to w o wiele za szybkim tempie. Potem poszło już w miarę z górki. Wspólne wyjazdy na imprezy – tak w kraju, jak i za granicą, z niezapomnianymi wyprawami do Mołdawii na czele. Wspólne imprezy – te międzystylowe. Pierwsze seminarium z walki sportowej, które poprowadziłem w Końskowoli wraz z Michałem Dańko i Iwoną Duklewską, naszymi najlepszymi wówczas zawodnikami. Ważny moment – mocne wejście w polski kickboxing. My zrobiliśmy to chwilę wcześniej, przecierając szlaki dla kolejnych reprezentantów koreańskich kopanych stylów. Zawodnicy TKD i TSD, choć frycowe musieli zapłacić, zrobili tam wrażenie zwłaszcza jakością technik nożnych. Mijały lata. Powstała Polska Federacja Tang Soo Do, rozpoczęto rozgrywanie mistrzostw Polski w TSD. Gościliśmy tam od pierwszej edycji. Kiedy w Puławach rozegrano mistrzostwa świata Cheezic TSD, miałem przyjemność być na nich sędzią głównym. Zawodnicy naszych klubów zżyli się, nawiązały się bliskie przyjaźnie, szczególnie widoczne podczas wspólnych startów. Choć podczas rywalizacji Centrum TSD kontra LKSW Dan zawsze szły iskry na planszy, to obywało się zazwyczaj bez nerwówki i złej krwi, a potem (lub przedtem) wszyscy już solidarnie dopingowali się i sekundowali sobie nawzajem. To na takich wyjazdach powstało hasło „nasz lubelski skład – zawsze Black & White” – gdyby ktoś nie wiedział, to od kolorów naszych strojów do kicka. Black & White mocno dawało się we znaki rywalom, zwłaszcza na semikowych imprezach. Za nami kawał czasu sportowej koegzystencji, a czasem nawet bliskiej kooperacji. W tym roku minie 8 lat od naszych pierwszych kontaktów. Myślę, że pod wieloma względami ta współpraca może być wzorem dla innych klubów. Nie znaczy to, że zawsze było różowo. Zdarzały się starcia, ciche dni bądź przeciwnie – ostre dyskusje. Zawsze jednak kończyły się albo dojściem do wspólnego stanowiska, albo też uznaniem, że można się po prostu dobrze różnić, bez szkody dla nikogo. Przyglądając się naszej wspólnej historii widzę, że dla wielu innych osób niejedno zdarzenie mogłoby być powodem do śmiertelnej obrazy, zerwania kontaktów i długoletniej „kosy”, jak między kibicami zwaśnionych klubów piłkarskich. A tu? Nic. Co najwyżej trochę ostrej, treściwej dyskusji. Dzisiaj tak polskie Cheezic TSD, jak i LKSW Dan różnią się bardzo od tych ekip, które przed laty spotkały się w Końskowoli na pierwszym turnieju TSD. I tu, i tu następują duże zmiany – wręcz rewolucyjne, jeśli popatrzy się kilka lat wstecz. Bardzo cieszę się jednak, że zmiany te nie psują kontaktów, że nasi zawodnicy nadal są kolegami na macie i obok niej – niezależnie od tego, jaki noszą dobok i czy na kopnięcie boczne mówią yup czy yop. To bodaj czy nie największy nasz wspólny sukces – wszystkim, którzy się do niego przyczynili, gratuluję i dziękuję. Piotr Bernat V Dan Taekwondo LKSW „Dan” Świdnik TKD Dan Świdnik- Marcin Gupta ,,Gufi” 1 kyu UFR, 3 kyu kickboxing TSD... Uważam, iż jest bardzo podobnym stylem do TKD... Mnie raczej interesują tylko walki, dlatego startuję także i w tej organizacji. Zawody są bardzo dobrze zorganizowane, jest z kim powalczyć, cenię wysoki poziom oraz kulturę zawodników. Wspomniałem o dobrej organizacji... Trener Kostyra, jak i załoga (długa lista), wykonują sumiennie swoje obowiązki i w tym ich podziwiam. Również cenię zawodników z Pionek za to, że wspierają się wzajemnie i praktycznie nie rozdzielają się. Brałem udział w wydarzeniach takich jak: Mistrzostwa Polski, Puchar Polski czy nawet seminariach i muszę stwierdzić, że są to jedne z moich ulubionych wyjazdów. Często walczymy przeciwko sobie i widzę z zawodów na zawody, że ich umiejętności idą szybko w górę...Czasami zdarza się sytuacja, gdy zawodnicy TSD pytają mnie, czy im posekunduję... Jest to chyba najlepsza rzecz, zaraz po wygrywaniu walki, ha. Ogólnie kluby Tang Soo Do są zaprzyjaźnione z naszym klubem i często sobie pomagamy tak w sekundowaniu, jak i w dopingowaniu sobie nawzajem. Piotr Olszewski TSD Pionki 5 gup TSD Co myślę? – że ,,Dan Świdnik” jest to miły klub z bardzo dobrze wyszkolonymi zawodnikami o dużym doświadczeniu. Posiadają świetnego trenera, który z wielką chęcią i zaangażowaniem przekazuje im swoją wiedze. Często mam przyjemność walczyć z nimi i przyznam, że nie jest łatwo. Szanuję zawodników jak i trenera z tego klubu. Cieszę się, że miewam okazję walczyć z nimi, dzięki czemu się szkolę… Okiem Marcina Kostyry - Podpisuję się obiema rękami pod tym, co napisał Pan Piotr! Gizmo - jak Go nazywamy z forów internetowych - był zawsze dla mnie "starszym bratem w sztukach walki" nauczyłem się bardzo dużo od niego, chyba mógłbym nazwać go jednym z moich mistrzów, nauczycieli - mimo że nigdy nie był moim trenerem. To, że widać różnice między tym, co było na I Turnieju TSD w Końskowoli w 2004 roku a V MP TSD w Puławach w 2012 - to duża zasługa Piotra Bernata i jego współpracowników z DANa - Darka Mituły, Pawła Giszczaka, Marka Piszczka, Andrzeja Daniela. Wielką sympatią darzę rodziców i zawodników z DAN - nie sposób wymienić ich wszystkich, ale na szczególną uwagę zasługują: Bogdan Skowrytko, Andrzej Żuk, Marcin Gupta, Kuba Kret, Iwona Duklewska, Michał Dańko, Dominik Jednous, bracia Danielowie - Kamil i Bartek, Kamil Smoliński, Kuba Motaj, Jarek Lis, Łukasz Staiński, Joasia Józefczuk i Jej brat Piotrek, którego pewnie niektórzy danowcy już nie pamiętają, czy zawodnicy z młodego pokolenia - Krystian Żuk i Ada Skowrytko - czułem, że część tych zawodników - szczególnie młodszych, wzrasta i rozwija się pod moim okiem, czułem się za nich odpowiedzialny prawie jak ich własny trener. To prawda - współpraca między nami to wzór do naśladowania dla innych, nie dlatego, że któraś ze stron zdominowała drugą, tylko dlatego, że uczymy się od siebie jednocześnie zachowując szacunek drugiej strony. Dodam tylko, że Pan Piotr Bernat ma Honorowy Czarny Pas Polskiej Federacji Tang Soo Do za wieloletnią przyjaźń i pomoc. 17 i 18 marca, jak co roku odbyły się już piąte mistrzostwa TSD wedle tradycji- w Puławach. Na matach zgromadziło się około 200 uczestników i uczestniczek z różnych klubów, a nawet styli. Głównym organizatorem był Pan Marcin Zdun, Prezes Klubu ,,Centrum” TSD Puławy oraz Polska Federacja TSD, na czele z Prezesem Marcinem Kostyrą, natomiast Sędzią Głównym Marek Czapka "Na każdych kolejnych Mistrzostwach Polski poziom w konkurencjach technicznych stale się podnosi. W tym roku po raz pierwszy zostały rozegrane konkurencje rozbić extremalnych i bicia rekordu w kopnięciu dosiężnym. Konkurencje te cieszyły się dużym zainteresowaniem, a także były bardzo widowiskowe dla zgromadzonej publiczności. Cieszy też fakt, że spora ilość nowych, dotychczas niezwiązanych z nami klubów bierze udział w naszych zawodach, na matach można spotkać nie tylko zawodników Tang Soo Do czy Taekwondo lub Kickboxingu, ale także różnych odmian Karate czy nawet Muay Thai. Myślę, że warto już przygotowywać się do kolejnych, VI Mistrzostw, bo poziom za rok z pewnością będzie jeszcze wyższy. Z kolei we wrześniu tego roku w Zielonce jest planowane rozegranie II Pucharu Polski Tang Soo Do." Marek Czapka- Sędzia Główny PF TSD A jak się podobało uczestnikom? – Wypowiedź Sebastiana Woźniak z TSD Pionki Moim zdaniem mistrzostwa polski tsd były udane.... Duże wrażenie zrobiły na mnie rozbicia extremalne, w których sam wziąłem udział....nie spodziewałem się sie ze bedzie aż tak duży poziom kombinacji łamań.... W Formułach walk poziom był zróżnicowany z roku na rok wszyscy są coraz lepsi.....zarówno w semi kontakcie jak i w formule ciągłej. Sebastian Woźniak 5 gup TSD Pionki Wypowiedź Prezesa Runda Zero Promotion i Federacji UFR PIOTRA BĄKOWSKIEGO ,,Bitwa o Puławy zakończona! V Mistrzostwa Polski, które odbyły się w marcu, śmiało można uznać za kolejny sukces Polskiej Federacji Tang Soo Do. Choć impreza nie była tak licznie obsadzona jak w poprzednich edycjach, to jak wiadomo ilość nie zawsze przekłada się na jakość. Tak było tym razem. Widziałem wielu zawodników, którzy wyróżniali się poziomem, znacznie więcej niż w latach poprzednich. Dotyczyło to w dużym stopniu formuły semi-contact, gdzie dostrzegłem wiele technik pointfightingu z najwyższej, światowej półki. Jak zwykle uwagę przykuwali starsi Mistrzowie jak Agnieszka Smolak, Bartek Daniel, Damian Gębal czy Bartosz Zabłotny. Obok nich świetnie zaprezentowali się także młodsi stażem i sukcesami zawodnicy – jak choćby na przykład Paulina Woźniak, Patryk Gnich, Kamil Pasik, Sebastian Woźniak i Piotr Olszewski. Wśród szkolonych przeze mnie zawodników, którzy wzbogacili rywalizację mogę wymienić Karolinę Zielińską, Mateusza Popowskiego i Adama Jabłońskiego. Jeśli chodzi o drużyny Tang Soo Do najbardziej zapadły mi w pamięć ekipy Dariusza Sułka i Jacka Keslera, które z turnieju na turniej stają się lepsze. Wśród gości natomiast królował Dan Świdnik pod wodzą Piotra Bernata. Bardzo podobały mi się dwa przerywniki imprezy, które oddały atmosferę prawdziwego turnieju sztuk walki. Rozbicia, podczas których uczestnicy niszczyli wszystko, co możliwe, pokazały naprawdę godną podziwu technikę i były bardzo widowiskowe. Natomiast bicie rekordu Polski w kopnięciu wzwyż niosło prawdziwe sportowe emocje. Sam z zapartym tchem śledziłem poczynania zawodników. Nad całością imprezy czuwał jak zwykle sędzia główny - Marek Czapka - bardzo rozpoznawalna postać już nie tylko w Tang Soo Do, ale w kilku innych liczących się obecnie federacjach, jak UFR czy PUT. Dzięki swym umiejętnościom jest chętnie goszczony na imprezach w całej Polsce, gdzie - śmiało można powiedzieć – jest niezastąpiony! Jako Prezes Federacji UFR mogę powiedzieć, że gdyby nie sędzia Czapka niektóre z naszych zawodów nie mogłyby się po prostu odbyć. Słyszałem zarzuty, że poziom sędziowania nie był najwyższy. Być może. Jest to chyba odwieczny problem wszystkich organizacji sztuk walki w Polsce. Z drugiej strony złej baletnicy przeszkadza wszystko…. Bo trzeba przyznać, że sędziowie nadrabiali bezstronnością, na równi traktując wszystkich walczących. A w takim układzie dojrzały, ukształtowany, wyszkolony zawodnik ma szansę na stoczenie uczciwego pojedynku, jeśli tylko potrafi dostrzec preferowane techniki i szybko „ułożyć się” pod sędziów lub przekonać ich do swojego stylu. Podsumowując, chciałbym pogratulować Prezesowi Marcinowi Kostyrze i wszystkim uczestnikom kolejnej udanej imprezy. Zawsze chętnie bierzemy w nich udział z uwagi nie tylko na atrakcyjne trofea, ale dla przyjacielskiej, sportowej atmosfery.” Ze sportowymi pozdrowieniami Piotr Bąkowski Prezes Runda Zero Promotion i Federacji UFR CO NAS ŁĄCZY A CO DZIELI? TANG SOO DO A WIARA. Na świecie jest ok. 7 miliardów ludzi i każdy z nich jest inny. Rożni ich nie tylko wygląd zewnętrzny, ale przede wszystkim charakter i preferencje. Dużą rolę odgrywa religia. Liczba wyznań na Ziemi może wystraszyć. Od najbardziej znanych jak chrześcijaństwo, islam, judaizm, po wszelkiego rodzaju sekty i wierzenia plemienne. Każdy ma prawo podążać własną drogą niezależną od innych. To nie oznacza, że świat dzieli się tylko na wyznawców jakiś religii i ateistów. Ci wszyscy ludzie żyją na jednej planecie, są swoimi sąsiadami, szefami i pracownikami, kupują w tych samych sklepach, chodzą do tych samych kin i teatrów. Żyją obok siebie, nie kłócąc się na każdym kroku i nie próbując udowodnić innym swojej racji. Coraz częściej pokazują, że pomimo różnicy w wierze można być bliskimi znajomymi, a nawet przyjaciółmi. Idealnym dowodem na to jest przyjaźń w naszej federacji między Trenerami: M. Kostyrą, M. Czapką i D. Sułkiem. Trener Darek, idealny przykład katolika, uczestniczył w wielu pielgrzymkach, niedzielę rozpoczyna od mszy, ale i w codziennym życiu nie zapomina o swojej wierze i Bogu. Trener Marcin, jak jego kierunek wykształcenia sam o tym mówi: filozof i nauczyciel etyki, pomimo wielokrotnego kontaktu dość szczegółowego z Pismem Świętym pozostaje ateistą. Podobnie jest z jego dawnym uczniem, obecnie Sekretarzem Zarządu PF TSD Markiem Czapką, który także deklaruje się jako niewierzący. Pomimo różnić ludzie potrafią porozumieć się z innymi. Potrzebują tylko spoiwa, które ich połączy. Trener M. Kostyra twierdzi: TSD jak najbardziej może być spoiwem, może łączyć różnice pokoleniowe, kulturowe, wyznaniowe, ale bądźmy tu uczciwi, takim spoiwem może być też piłka nożna, teatr czy film - to zależy od osobistych upodobań i zainteresowań. Tang Soo Do jest to sztuka walki, której człowiek nie jest w stanie nauczyć się samodzielnie. Aby być jak najlepszym, trzeba mierzyć się z innymi adeptami. Nic bardziej nie zbliża ludzi niż praca w pocie czoła i dążenie do wspólnego celu. Po za tym, atmosfera na treningu powinna być przyjemna a tak nie będzie, jeśli ludzie będę obrażać siebie nawzajem. W każdym momencie naszego życia powinien towarzyszyć nam szacunek do drugiego człowieka, nawet na sali treningowej. Dlatego uczniowie jak i ich trenerzy darzą się nawzajem tolerancją i szacunkiem. Z czasem przeradza się to w dużo cieplejsze emocje. Ludzie zaczynają się coraz lepiej dogadywać. Okazuje się, że TSD jest dużo ważniejsze niż kłótnie na temat wiary czy inne kontrowersyjne kwestie. Trener Czapka mówi: TSD jest spoiwem łączącym ludzi, i to nie tylko na płaszczyźnie treningowej czy też sportowej, ale przenosi się też na życie codzienne. Jest w tym sporo racji. Ludzie, którzy mają wspólne zainteresowania potrafią porozumieć się na wielu płaszczyznach, ponieważ zawsze jest coś, co czyni ich równymi. Nie sposób nie zgodzić się z cytowanym przeze mnie już wcześniej trenerem MarKos`em: TSD jest pasją dla wielu ludzi, jest czymś ważnym a nawet najważniejszym w życiu, jeśli tacy ludzie spotkają się, to wtedy żadne różnice między nimi nie mają znaczenia. Jeśli grupa ludzi ma coś, co ich łączy to inne poglądy nie będą ważne. Tang Soo Do jest świetnym przykładem, ponieważ do federacji należą zarówno gorliwi katolicy jak i ateiści. Mimo różnic, ci ludzie bardzo dobrze się dogadują a nawet przyjaźnią. Kwestia religii jest czymś bardzo osobistym i nikt obcy nie ma prawa w nią ingerować. Nie musi jednak rządzić całym czyimś życiem. TSD pokazuje, że prawdziwa pasja zbliża do siebie ludzi niezależnie od innych części ich życia. Agata Rolnik We wszystkich filmach akcji, w których wykorzystuje się sztuki walki, można usłyszeć charakterystyczne dźwięki wydawane przez walczących. Chociaż może się wydawać, że jest to tylko nierzeczywisty sposób na podkreślenie dramatyzmu chwili, krzyki mają realny cel. Wykorzystuje się je we wszystkich sztukach walki, także w Tang Soo Do. Okrzyk zwany jest też Kiai. Słowo to pochodzi z języka japońskiego, składa się z Ki oznaczającego „umysł” lub „wolę” oraz ai, które w wolnym tłumaczeniu znaczy „łączyć”, „ jednoczyć”. Stosuje się jej w walce, ale odgrywa też istotną rolę przy innych częściach treningu. Od początku okrzyki są ważnymi elementami formy. Używa się ich także w innych celach, np. podczas łamanie desek. Okrzyki są przede wszystkim wsparciem duchowym. Wedle tradycji Dalekiego Wschodu w podbrzuszu zawodnika kumuluje się energia, która wyzwala się podczas wydawanego okrzyku. Wierzono, że ta energia jest tajemniczą siłą walczącego. Najbardziej znane zastosowanie, czyli podczas starcia, wywodzi się z najbardziej pierwotnych instynktów istoty ludzkiej, ale nie tylko. Pośród wielu gatunków zwierząt walce samców towarzyszy szeroka gama dźwięków. Ma to na celu wywarcie presji na przeciwniku. Chodzi o wywołanie takich emocji jak strach, ale także respekt w stosunku do drugiej strony. Krzyczący dodaje sobie siły i odwagi. W ten sposób zyskuje psychologiczną przewagę, co jest bardzo pomocne w odniesieniu zwycięstwa. Pomijając aspekt duchowy, okrzyki pomagają w koncentracji. Polega to w dużej mierze na zatrzymaniu oddechu tuż przed decydującym momentem i gwałtownym wypuszczeniu powietrza w jego trakcie. Towarzyszy temu okrzyk pozwalający na zachowanie siły i precyzji jednocześnie. Adept dodaje sobie w ten sposób pewności siebie i wiary w swoje umiejętności. Dochodzimy w ten sposób do najbardziej istotnego aspektu Kiai, czyli zdrowotnego. Okrzyk, poprzez dodawanie siły, wpływa na maksymalne wzmacnianie napięcia mięśni. Podczas dużego wysiłku fizycznego, nawet nieświadomie, robi się mocny wydech powietrza, nieraz wręcz przeradzający się w krzyk. W ten sposób dochodzi do wyrównania ciśnień pomiędzy ciałem człowieka a atmosferą. Brak może mieć poważne konsekwencje, takie jak na przykład arytmia. Reasumując okrzyki są nie tylko nudnym tradycyjnym elementem, czy sztuczką filmowców. Ich wpływ na naukę sztuk walki może nie jest decydujący, ale nie da się tego wykluczyć elementu. Adepci sztuk walki, w tym także Tang Soo Do, powinni nauczyć się doceniać ich zbawiennego wpływu na zdrowie i efektywność podczas treningu. Nigdy nie wiadomo, czy ta niezwykła energia pochodząca z dawnych wierzeń nie odegra istotnej roli dla adepta podczas starcia. W poniedziałek 5 marca podczas treningu odwiedził nas sponsor pionkowskiej sekcji Tang Soo Do Pan Tadeusz Bogobowicz - właściciel firmy Bohem. Po oficjalnym przywitaniu Pan Bogobowicz wręczył naszej sekcji dresy promujące nie tylko firmę Bohem ale także miasto Pionki. Następnie odbył się krótki pokaz zatytułowany „Czym dokładnie jest Tang Soo Do?". Rozpoczęliśmy od form, które odgrywają podstawową rolę w TSD. Zaprezentowane zostały trzy formy tradycyjne, odpowiadające różnym stopniom uczniowskim oraz formy z bronią a dokładniej z kijem i z wachlarzami. Potem młodzi adepci Tang Soo Do wykazali się umiejętnościami walki w dwóch formułach. Pierwszy był semi-contact, w którym techniki powinny być zadawane z kontrolowaną siłą. Walczyli młodzi i starsi zawodnicy - swoje zdolności zaprezentowały nawet dzieci. Kolejnym elementem naszego pokazu były walki w formule light-contact. Tak jak wcześniej, zaprezentowano różne kategorie: od najmłodszych do najstarszych uczestników zajęć. Swoimi umiejętnościami popisała się m.in. dwójka naszych najlepszych zawodników stając do walki przeciwko sobie. Kolejnym elementem prezentacji było łamanie desek. Ta umiejętność jest nie tylko niezwykle widowiskowa, ale także pożądana przez wielu uczniów wszelakich sztuk walk. Członkowie naszej sekcji wykonali rozbicia zarówno za pomocą technik ręcznych, takich jak ręka –młot, pięść, łokieć, a także przy użyciu technik nożnych, na przykład kopnięcie spadające czy boczne. Szczególnie ciekawe było łamanie deski głową zaprezentowane przez jednego z uczestników. Po zakończeniu pokazu przeszliśmy do właściwych zajęć. Sponsor towarzyszył nam do końca treningu obserwując, jak uczymy się prawidłowo wykonywać chwyty i uderzenia, po czym stajemy do walki między sobą, aby sprawdzić poziom swoich umiejętności, poprawić niedociągnięcia i być coraz lepszymi. Pan Bogobowicz wyraził swój podziw dla naszych umiejętności i chęci do dalszego samodoskonalenia. Był zadowolony, że wreszcie mógł zobaczyć sekcję podczas zajęć i przekonać się naocznie, czym właściwie się zajmujemy. Uważam, że zarówno dla nas jak i dla niego było to ciekawe i przyjemne doświadczenie. Mam nadzieję, iż zajęcia podobały mu się i w przyszłości także doceni nasze starania. Staraliśmy się zaprezentować się jak najlepiej potrafimy. Cieszymy się, że dostaliśmy szansę na pokazanie naszej pasji komuś z zewnątrz i może zarażenie nią innych Agata Rolnik korekta: Trener Darek Sułek Sekcja Tang Soo Do „Ronin" Pustelnik powstała 27 lutego 2012 roku. Trenerem i pomysłodawcą powołania sekcji jest Damian Buczek (4 gup). Grupa przeznaczona jest dla młodzieży w różnym wieku, aby mogła aktywnie spędzać czas ucząc się podstaw Sztuk Walki. ,,Sekcję założyłem dlatego, że sam pochodzę z miejscowości, w której odbywają się teraz zajęcia a przedtem nic się tutaj nie działo, nie było żadnych grup, klubów czy sekcji, aby młodzież mogła aktywnie spędzać czas. Zawsze chciałem się dzielić swoją wiedzą z innymi, chcę też przekazać tego "bakcyla" - którego we mnie wszczepił mój trener, gdy zaczynałem swoja przygodę ze Sztukami Walki - swoim uczniom. Wiem, że dopiero jestem na początku swojej drogi trenerskiej i jeszcze wiele muszę się nauczyć, aby coś osiągnąć. W mojej pracy przede wszystkim zwrócę uwagę na koordynację ruchową młodzieży. W obecnych czasach u dzieci i młodzieży jest z tym bardzo źle... „ Damian Buczek 4 gup Zajęcia odbywają sie w każdy poniedziałek w godzinach 16: 30-17: 30 w Zespole Szkół w Pustelniku ul. Szkolna 13. Zapraszamy;) Trener Jacek Keler, wziął przykład ze swojego ucznia- Damiana Buczka, i również postanowił rozpowszechniać swoją wiedze w małej miejscowości niedaleko Wołomina- Poświętnym. Mimo że rozbieżność wiekowa tamtejszych młodych tangsoodo-ków jest ogromna, to klub jest bardzo miły, zgrany i wesoły. Szczególnie najmłodsi zamraczają swym urokiem i przemiłym charakterem. Chętnie się uczą, niekiedy nawet pozytywnie zaskakują Trenera. Oby na tych sekcjach, nie zakończył się rozwój Ronina;) Oto wypowiedź Natalii- podopiecznej Jacka Keslera z Poświętnego Moim zdaniem treningi TSD są znakomite i ciekawe. Na każdych zajęciach poznajemy kolejne elementy koreańskiego karate. Trener jest bardzo uprzejmy i miły. Zawsze chętnie tłumaczy niezrozumiałe nam zasady. Uczęszczam na zajęcia Tang Soo Do, ponieważ dzięki temu uzyskuje wiedzę z zakresu samoobrony, co jest jednoznaczne z bezpieczniejszym chodzeniem po ulicy. W stosunku do zajęć i Trenera Jacka nie mam żadnych zastrzeżeń. :) Natalia Gawryś 10 gup Poświętne 12 maja b.r. do Stanisławowskiej wioski przyjechał Mistrz UFR, trener, a przede wszystkim wspaniały człowiek… - Piotr Bąkowski. Na to ciekawe wydarzenie, którego pomysłodawcą było Mazowieckie Centrum TSD i UPLKS Ronin Stanisławów, przybyło także kilkanaście osób z Góry Kalwarii, Zielonki, Warszawy. Seminarium przebiegało niezwykle sprawnie, w sportowej atmosferze i niestety minęło bardzo szybko. Początkowy strach przed nieznanym został szybko przełamany. Celem spotkania było doszkolenie tangsoodoków, i starszych i młodszych, z zakresu walk przerywanych. Treningi rozpoczęliśmy własnymi rozgrzewkami, następnie przeszyliśmy do ćwiczeń przygotowujących do semi-contactu, tzw. Podstaw. Na drugim Pan Piotr rozwinął elementy, których uczyliśmy się podczas pierwszego treningu, natomiast ostatnia część naszego seminarium była poświęcona sparingom. Każdy uczestnik szkolenia walczył, ale też i miał okazję być sędzią, aby mieć możliwość spojrzenia na walkę z ich perspektywy, postawić się na ich miejscu. Po zakończeniu tego kilkugodzinnego spotkania z każdego pot leciał niemal jak woda w kranie, jednak mimo to, uśmiech na twarzy i satysfakcja nikogo nie opuszczała. Prowadzący spotkanie P. Bąkowski mile nas zaskoczył, wręczając każdemu uczestnikowi dyplom za uczestnictwo oraz książeczkę sportowca. Pan Piotr w sposób szczególny wyróżnił 3 osoby, które wyróżniały się podczas seminarium: Jakuba Lewandowskiego z Góry Kalwarii, Patryka Gnicha ze Stanisławowa i Kamilowi Pasik również ze Stanisławowa. Na końcu tradycyjnie odbyła się sportowa sesja zdjęciowa, której owoce można podejrzeć na profilu Rundy Zero na ,,facebook” i tutaj. Seminarium uważam za bardzo udane, sadzę, że warto je powtórzyć, myślę, że takie zdanie podziela każdy uczestnik. Sylwia Soszka Nadchodzą wakacje. Dla sportowców na ogół to okres odpoczynku, ale czasem bywa wręcz przeciwnie – to czas wzmożonego wysiłku. Zawodnicy z „górnej półki”, którzy na jesieni planują start w prestiżowych turniejach ciężko pracują. Pogoda daje okazję do przygotowania formy wytrzymałościowej, np.: biegając, a brak zawodów w lipcu i sierpniu sprzyja doskonaleniu techniki. Z kolei zawodnicy, którzy skupiali się na pierwszej połowie sezonu startowego, w lato powinni aktywnie odpoczywać, tak, aby zachować formę fizyczną a zarazem zmniejszyć obciążenia charakterystyczne dla swojej formuły. Większość miłośników sztuk walki realizuje swoje plany podczas obozów sportowych. W tym celu na początku lipca organizacja Runa Zero Promotion i federacja UFR postanowiły zorganizować 9-dniowy letni obóz „Sport Active”. W terminie 30 czerwca - 10 lipca. To projekt, który ma łączyć w sobie oba kierunki – sportowy i rekreacyjny. Jak inne projekty Rundy Zero, jest to próba połączenia starego ze świeżym, nowoczesnym podejściem. Program obozu podzielony będzie na dwa bloki tematyczne, z których uczestnicy będą mogli swobodnie korzystać, w zależności od preferencji i formy danego dnia. Odbędzie się on nad pięknym mazurskim jeziorem w okolicy Giżycka. Pierwszy „Sportowy” blok jest nastawiony na specjalizację sportową. Obejmie treningi techniczne sztuk walki jak np.: MMA, kickboxing, boks, doskonalenie technik nożnych, samoobronę, pointfighting oraz treningi wytrzymałościowe, biegowe i siłowe. Treningi przygotowywać będą zawodników do turniejów amatorskich UFR, tang soo do, taekwondo i kickboxingu oraz kształtować techniki twardych styki ringowych, jak low kick i K-1 a także walki realnej i samoobrony. Organizatorzy mają również nadzieję wprowadzić zawodników w szczegóły pełnokontaktowej walki ringowej UFR – rywalizacji, która niebawem pojawi się na amatorskich zawodach tej federacji. Drugi blok „Rekreacyjny” przygotowano dla tych, którzy w latem pragą aktywnie odpocząć. Dla uczestników obozu czekają kajaki, rowery, ognisko, basen, gry zespołowe, plaża, gril, wycieczki – piesze i marszobiegowe. Przewidziano także kurs fotografowania - jakże potrzebny później podczas zawodów sportowych, równie przydatny - kurs sędziowski, doskonalące umiejętności taktyczne zawodników - kółko szachowe oraz …prawdziwą szkołę cierpliwości i dążenia do celu….. wędkowanie. Dla wszystkich planowany jest także turniej sprawnościowy Tuch Contact (na piankowe pałki). W tej sprawnościowej, pozornie zabawowej, rywalizacji organizowanej zazwyczaj dla najmłodszych będą mogli zmierzyć się czołowi zawodnicy sztuk walki. Drogą do sukcesu będzie nie tylko szybkość, ale także taktyka i umiejętność opanowania emocji. Z kolei ci, którzy obawiają się ciemności będą mogli zmierzyć się ze swoim lękiem podczas nocnych podchodów. W cenę obozu wliczono także egzamin na pasy UFR zakładając, że uczestnicy wrócą bogatsi o nowe umiejętności i doświadczenia. Nad całością obozu czuwać będą trenerzy i działacze Rundy Zero – Prezes Piotr Bąkowski i Trener Kadry Polski UFR - Łukasz Makarewicz. Aktywnie w szkolenie włączą się także Zawodowy Mistrz Polski UFR – Adrian Kowalkowski, trener MMA Arkadiusz Ludwiczak oraz sędzia główny i trener tang soo do Marek Czapka. Wśród uczestników pojawią się znane nazwiska świetnych zawodników związanych z UFR i tang soo do – Agnieszka Smolak, Bartek Daniel, Kamil Daniel, Przemysław Sułkowski. Obóz dedykowany jest zarówno doświadczonym zawodnikom jak i osobom zupełnie początkującym. Daje to szansę młodym adeptom nie tylko na szybki rozwój techniczny, ale na zyskanie szerszej perspektywy na trenowany przez siebie styl oraz spędzenia wakacji w miłej przyjacielskiej sportowej atmosferze. Zapraszamy! KOSZT OBOZU 1050 zł !!! Obóz Sport Active Żabinka koło Giżycka (Mazury) 30 czerwca – 10 lipca kontact: [email protected] WWW.ufr.org.pl Nasza Federacja już od dłuższego czasu współpracuje z Federacją Pana Piotra Bąkowskiego, nie mowa tu tylko o uczestnictwie w ,,swoich” zawodach, ale o pomocy, którą darzą się nawzajem obje organizacje. Już niedługo, bo pod koniec roku TSD wraz z UFR planuje turniej podczas VI Mazovi. Natomiast nasz Mistrz od form i Sekretarz Zarządu PF TSD w jednym jest także Sędzią Głównym na turniejach UFR, gdzie łącząc Marka Czapki wieloletnią i świetną znajomość zasad sędziowania i długoletni staż na polu walki Piotra Bąkowskiego tworzą/ zmieniają zasady walki sportowej. Życzymy owocnej i długoletniej współpracy !!! Dziękuje wszystkim za pomoc… Artykuły: Agata Rolnik Sylwia Soszka Korekta: Pani Ula Kostyra Prowadzenie, sprawdzanie i grafika: Sylwia Soszka [email protected] [email protected] Zdjęcia w tym numerze zostały wykorzystane autorstwa: Izabeli Urbaniak, Piotra Bąkowskiego, Karoliny Zielińskiej i Kingi Twardowskiej. Oraz z archiwum klubowych/ federacyjnych.