Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
JULIUSZ MIEROSZEWSKI I JEGO KONCEPCJA „ULB” – 30 LAT PÓŹNIEJ Michał Wawrzonek 50 Juliusz Mieroszewski (1906–1977) to jedna z najważniejszych postaci związanych z paryską „Kulturą”. Według niektórych opinii był „najwybitniejszym i najbardziej oryginalnym polskim myślicielem po II wojnie światowej”, „jednym z bardzo nielicznych rzeczywiście oryginalnych i wybitnych myślicieli politycznych wywodzących się z Europy Środkowej”1. Niewątpliwie w istotny sposób wpływał na linię polityczną czasopisma, zwłaszcza w sferze polskiej polityki zagranicznej. Józef Czapski sformułował jej podstawowe założenia w następujących punktach: niezależność i samodzielność polskich koncepcji politycznych względem Zachodu, normalizacja relacji z blokiem narodów (w przyszłości państw) określonym przez Mieroszewskiego jako przestrzeń ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś), ścisłe uzależnienie losów Polski od przemian, które zachodzą w bloku wschodnim, konieczność budowy nowych jakościowo relacji z Rosją2. Uczestnicy polskiej debaty publicznej na temat polityki zagranicznej – szczególnie tzw. polityki wschodniej – regularnie odwołują się do postaci Giedroycia i Mieroszewskiego3. Osoby, które kreują i bezpośrednio odpowiadają za wschodni wektor polskiej polityki, bardzo często w swych wystąpieniach podpierają się autorytetem środowiska paryskiej „Kultury”. Czynią tak zarówno przedstawiciele prawej, jak i lewej strony sceny politycznej. Na przykład w grudniu 2004 r., w czasie „pomarańczowej rewolucji”, ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski tłumaczył zaangażowanie Polski w konflikt na Ukrainie w ten sposób: „Swoją politykę, polską politykę w sprawach ukraińskich, określiliśmy po demokratycznej transformacji przed 15 laty. Kierujemy się w niej koncepcją, którą dalekowzrocznie sformułowali Mieroszewski i Giedroyc na łamach paryskiej Kultury”4. Z kolei niespełna rok później Paweł Kowal z PiS z dumą stwierdził, że „intelektualne podstawy polskiej polityki wschodniej” opierają się na „polskiej tradycji myślenia o Wschodzie”. Przyszły wiceminister spraw zagranicznych RP miał na myśli refleksję Włodzimierza Bączkowskiego i Jerzego Giedroycia5. Jednak wielokrotnie można odnieść wrażenie, że odwołania do dziedzictwa intelektualnego środowiska paryskiej „Kultury” są powierzchowne, stały się swoistym rytuałem, natomiast nic konkretnego z nich nie wynika. Bogumiła Berdyczowska już siedem lat temu zauważyła, że są to najczęściej puste slogany, w które już sami politycy przestali wierzyć6. Co więcej, można śmiało zaryzykować tezę, że wielu uczestników debaty, choć przywołuje idee Mieroszewskiego i Giedroycia, to w gruncie rzeczy ich nie zna, bądź nie rozumie7. Sławomir Dębski stwierdził, że ukutym przez paryską „Kulturę” terminem „polityka wschodnia” operuje się dziś w ramach rytuału politycznej poprawności. Jednak zdaniem szefa Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dzisiaj koncepcje, których zrąb sformułował przed laty Mieroszewski, a które symbolizuje skrót „ULB”, są anachronizmem8. Wspomniany autor twierdzi, że dziś nie mamy już jednej polityki wschodniej, ale „zróżnicowane i skorelowane z naszym członkostwem w Unii Europejskiej i NATO polityki wobec poszczególnych wschodnich sąsiadów”9. Czy rzeczywiście sposób myślenia o polskiej polityce wobec naszego otoczenia na Wschodzie nie przystaje już do rzeczywistości? Istotnie pokusa, by Mieroszewskiego wraz z jego koncepcją ULB odesłać do lamusa, jest wielka. Od śmierci londyńskiego korespondenta „Kultury” minęło ponad 30 lat. Niewątpliwie żył on w zupełnie innym świecie. Rytm jego życia wyznaczała zimna wojna, Europę dzieliła „żelazna kurtyna”, Związek Radziecki panował nad całą wschodnią częścią Starego Kontynentu aż po Łabę, proces integracji europejskiej dopiero się rozpoczynał. Co więcej, spora część społeczeństw naszego regionu bezpośrednio doświadczyła kataklizmu II wojny światowej, wiedziała też z autopsji, jak to było „przed wojną”. Czy dziś, gdy nie ma już Związku Sowieckiego, dwubiegunowy porządek globalny odszedł w przeszłość, gdy Białoruś i Ukraina uzyskały niepodległość, a Litwa i pozostałe kraje bałtyckie ją odzyskały, gdy przez Europę przetoczyła się fala demokratyzacji – koncepcje Mieroszewskiego są jeszcze aktualne? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy bliżej przyjrzeć się ich treści. W swojej publicystyce Mieroszewski wzywał rodaków, by porzucili marzenia o powrocie Lwowa i Wilna do Polski. Te dwa miasta symbolizują znacznie większą przestrzeń, którą w Polsce tradycyjnie określa się mianem „kresy”. Należy pamiętać, że owe „kresy” dla polskiej mentalności i duchowości w I połowie XX w. miały ogromne znaczenie. Dlatego też polska emigracja wciąż jeszcze widziała odrodzoną Polskę z granicami na wschodzie wyznaczonymi przez traktat ryski. Nic więc dziwnego, że polskim elitom w Londynie trudno było zaakceptować wizję niepodległego kraju bez Wilna i Lwowa. Jednak patrząc na ten problem z dzisiejszej perspektywy, trudno nie przyznać racji profesorowi Andrzejowi Nowakowi, który stwierdził, że koncepcja „rezygnacji” ze Lwowa i Wilna „specjalnie odkrywcza nie była” oraz że „powodzenie tej koncepcji zawdzięczamy najbardziej Józefowi Stalinowi, bo to on pokazał Po- Impressje 51 52 lakom, że na powrót na te ziemie nie ma szans”10. Powojenne pokolenia pogodziły się ze status quo i poradziły sobie z tym bez lektury paryskiej „Kultury”. Powstała jednak kwestia: co dalej? Dopóki istniał ZSRR, problem pozostawał w uśpieniu. Zaktualizował się po upadku sowieckiego imperium. Za Bugiem powstały nowe niepodległe państwa. Co to w praktyce ma oznaczać dla Polski? Jak ma się ona odnaleźć w nowym układzie, w którym po raz pierwszy pomiędzy nią a Rosją znalazły się suwerenne podmioty – Ukraina i Białoruś? Jakie korzenie ma ich niepodległość? Jakie jest ich i nasze miejsce w europejskiej przestrzeni kulturalno-cywilizacyjnej i geopolitycznej? Jakie możemy i powinniśmy mieć w tej sprawie aspiracje? W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania lektura Mieroszewskiego nadal pozostaje bardzo inspirująca. Oczywiście pod warunkiem, że w miarę uważnie wczytamy się w to, co chciał nam przekazać autor koncepcji ULB. Bez tego rzeczywiście bardzo łatwo można ją odesłać do lamusa narodowej mitologii11. Tymczasem idee, które sformułował londyński współpracownik „Kultury”, to coś znacznie więcej, niż tylko stwierdzenie oczywistego faktu, że Wilno i Lwów już do Polski nie wrócą. Stanie się to jasne, jeżeli przy interpretacji znaczenia koncepcji ULB weźmiemy pod uwagę szerszy kontekst publicystyki J. Mieroszewskiego. Wówczas zobaczymy, jak umiejętnie łączył on romantyczne idee – takie jak wolność naszych wschodnich sąsiadów – z realistyczną oceną twardej rzeczywistości. Podkreślał, że Polska jest skazana na status satelity – nie tylko w porządku zimnowojennym. W związku z tym jej elity muszą się pożegnać z tradycyjnym rozumieniem terminu suwerenność. „Ostatnim wodzem suwerennej armii polskiej był marszałek Rydz-Śmigły” – twierdził Mieroszewski. „Jeżeli odzyskamy wolność i Rosja wycofa się z Polski” – pisał w 1955 r. – „nasza armia wejdzie w skład armii europejskiej i podlegać będzie takiemu czy innemu „atlantyckiemu” czy „europejskiemu” dowództwu”12. W podobnej sytuacji co Polska są też pozostałe kraje naszego regionu – w tym Ukraina, Litwa i Białoruś. Mają one dwa wyjścia – albo przyjąć status klienta jednej z wielkich potęg, albo zacieśniać kontakty i współpracę między sobą. Taki związek w żadnym razie nie będzie alternatywą wobec patronatu ze strony mocarstwa. Natomiast pozwoli wykorzystać do maksimum ograniczone przez quasi-suwerenność możliwości realizacji własnego interesu narodowego. Mieroszewski zwracał uwagę, że w Europie Środkowo-Wschodniej idea budowy państw „suwerennych” i „niepodległych” – w tradycyjnym tego słowa znaczeniu – jest na rękę wyłącznie Rosji. Kraje te będą bowiem zawsze miały mnóstwo pretensji wobec siebie – a to z kolei pozwoli Moskwie utrzymać kontrolę nad tym regionem. Innymi słowy, emigracyjny pisarz i publicysta już w połowie lat 50. uważał, że należy dostosować sposób rozumienia suwerenności Polski do położenia geopolitycznego, w jakim znalazła się ona po II wojnie światowej. Był przekonany, że upadek sowieckiego imperium to tylko kwestia czasu. Jednocześnie jednak uważał, że Polska oraz kraje Europy Środkowo-Wschodniej nadal pozostaną satelitami – zmieni się „tylko” patron. Prawidłowość, na którą zwrócił uwagę Mieroszewski, pozostaje nadal aktualna. Zmieniło się tylko kryterium, według którego jedne państwa stają się mocarstwami, a drugie – satelitami. W latach 50. było nim posiadanie broni atomowej. Dziś kluczem są: gospodarka i surowce energetyczne. UE nie miała i nadal nie posiada wspólnej polityki zagranicznej w ogóle, a wschodniej – w szczególności. W 2004 r. członkiem unii stała się Polska. Według wielu opinii Warszawa miała stać się unijnym ekspertem od spraw wschodnich. Jednak bardzo szybko się okazało, że polski wpływ na politykę Brukseli wobec państw postsowieckich jest znikomy. Starania Polski, by zmienić ten stan rzeczy, nie przyniosły większego rezultatu. Paradygmat „patron-satelita”, który zaproponował Mieroszewski, doskonale tłumaczy, dlaczego tak się stało. Polska nie jest i nie będzie dla państw tzw. starej Europy równorzędnym partnerem. To one dyktują warunki w UE. W przypadku płatników netto do budżetu unijnego jest to zupełnie zrozumiałe. Tymczasem nad Wisłą dość popularna stała się opinia, że ranga i znaczenie Polski na Wschodzie staje się pochodną jej pozycji w UE13. To znaczy – im lepszym, bardziej sumiennym będziemy członkiem UE, tym więcej będziemy mogli zdziałać na Wschodzie. Jest to typowa postawa satelity-klienta. Wydaje się, że o wiele prawdziwsze jest twierdzenie odwrotne: nasza ranga w UE będzie pochodną naszej pozycji na Wschodzie. A tę możemy wypracowywać poprzez zacieśnianie kontaktów i rozwój współpracy zarówno z Ukrainą, jak i Białorusią. W ten oto sposób aktualizuje się koncepcja ULB Nasza ranga w UE będzie pochodną naszej pozycji na Wschodzie. A tę możemy wypracowywać poprzez zacieśnianie kontaktów i rozwój współpracy zarówno z Ukrainą, jak i Białorusią. W ten oto sposób aktualizuje się koncepcja ULB – w zupełnie nowych warunkach. – w zupełnie nowych warunkach. Jej dwa elementy – Polska i Litwa – znajdują się już „po zachodniej” stronie. I jeżeli kiedyś do nich dołączy także Ukraina i Białoruś, to może się to stać raczej za sprawą państw Europy Środkowej niż dzięki brukselskiej machinie biurokratycznej. Trudno wyobrazić sobie powodzenie polskich i litewskich wysiłków bez wsparcia jeszcze jednego partnera – Niemiec. Na dobrą sprawę jest to jedyny kraj – mocarstwo w skali UE, którego żywotne interesy są związane z Europą Wschodnią, w tym – z przestrzenią ULB. I pod tym względem od 1955 r. niewiele się zmieniło. J. Mieroszewski także podkreślał wyraźnie, że powodzenie jakiejkolwiek akcji „federacyjnej” (w znaczeniu konsolidującej) w Europie Środkowo-Wschodniej zależy od uprzedniego porozumienia polsko-niemieckiego14. Londyński publicysta podkreślał też, że relacje Polaków ze Wschodem będą mogły się poprawić dopiero wówczas, kiedy Impressje 53 zrewidują oni swój stosunek do Zachodu15. Polaków od zawsze charakteryzowało silne poczucie więzi z Zachodem. Mieroszewski nazwał to „zachodnim patriotyzmem”16. Miał być on nacechowany „psychologią przedmurza”. „Przedmurze” – pisał – „które wywodzi się od słowa „mur”, implikuje izolację i stan permanentnej Psychologia przedmurza sprawdza się w stanie wojny, ale w czasie pokoju może przynosić wręcz katastrofalne skutki. Powoduje, że zachodni patriotyzm Polaków jest bierny, nastawiony na to, by bronić się przed Wschodem, a nie nań oddziaływać. 54 wojny defensywnej”17. „Psychologia przedmurza” sprawdza się w stanie wojny, ale w czasie pokoju może przynosić wręcz katastrofalne skutki. Powoduje, że zachodni patriotyzm Polaków jest bierny, nastawiony na to, by bronić się przed Wschodem, a nie nań oddziaływać. Mieroszewski postulował, by Polska zamiast „przedmurzem” stała się „pomostem”, „przęsłem” między Zachodem i Wschodem18. Trudno oprzeć się wrażeniu, że po tym, jak Polska przystąpiła do strefy Schengen, kolejny raz zatryumfowała „psychologia przedmurza”. Zamiast kulturalnej i politycznej ofensywy na Wschodzie mamy więc kolejny mur. W połowie lat 60. zarzucano Mieroszewskiemu, że jego koncepcje są „nie na czasie”. Nie przejmował się tym zbytnio. Tłumaczył, że gdy chodzi o politykę zagraniczną, należy odróżnić dwie rzeczy: instrukcje dla ministrów spraw zagranicznych oraz dla ambasadorów, które zawsze muszą być „na czasie” i aktualne od „pisarstwa politycznego” i publicystyki, które, aby wypełnić swoje zadanie, muszą wybiegać w przyszłość19. Wydaje się, że w relacjach Polski z Ukrainą i Białorusią wciąż brakuje owych konkretnych instrukcji „na czasie”, dzięki którym polska polityka na Wschodzie stałaby się skuteczna i efektywna. Można by tu wymieniać szereg wątków: nierozwiązana kwestia małego ruchu granicznego, bałagan i korupcja na przejściach granicznych czy też wzniosła idea utworzenia polsko-ukraińskiego uniwersytetu, która mimo upływu wielu już lat nie została zrealizowana. W tym kontekście na szczególną uwagę zasługuje projekt rurociągu Odessa-Brody-Płock. Na tym przykładzie szczególnie dobrze widać, jak realizacja skądinąd słusznej idei bezpieczeństwa energetycznego rozbija się o brak odpowiednich instrukcji i pomysłów „na czasie”. Zarówno dla Polski, jak i Ukrainy inwestycja ta ma być elementem dywersyfikacji źródeł pozyskiwania surowców energetycznych20. Problem jednak w tym, że w Kijowie i w Warszawie różnie pojmuje się termin „dywersyfikacja”. Z polskiej perspektywy oznacza on pozyskiwanie surowców energetycznych ze źródeł niezależnych od Rosji i drogą, która ją omija. Natomiast z ukraińskiego punktu widzenia „dywersyfikacja” ma polegać na zapewnieniu dostaw surowców energetycznych (w tym przypadku ropy) z wielu kierunków i różnymi szlakami. Czy są one niezależne od Rosji, czy też nie – to ma drugorzędne znaczenie. Innymi słowy, wygląda na to, że pomimo wielu już lat „strategicznego partnerstwa” Polsce i Ukrainie nie udało się uzgodnić tak prostej kwestii, jak wspólne cele w strategii bezpieczeństwa energetycznego. Nie jest jasne, skąd miałaby pochodzić ropa w rurociągu Odessa-Brody-Płock. Z wypowiedzi prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego można wnioskować, że dostawcą surowca będzie Azerbejdżan21. Problem polega jednak na tym, że kraj ten ma już jedną rurę do zapełnienia – magistralę Baku-Tbilisi-Ceyhan. Pochłania ona praktycznie całe azerskie wydobycie. Potencjalnym dostawcą ropy dla projektowanego rurociągu jest Kazachstan. Na jego udział w całym przedsięwzięciu liczy zarówno Polska, jak i Ukraina. Jednak można przypuszczać, że na razie Astana nie będzie się angażowała w inicjatywy, które przeczą interesom rosyjskim. Dla Kremla dostawy ropy na Ukrainę są środkiem do wywierania nacisków politycznych – na przykład, gdy chodzi o korzystne dla Rosji przekształcenia własnościowe w ukraińskim sektorze energetycznym. Rosja stara się rozbudowywać szlaki tranzytu ropy naftowej, które omijają Ukrainę. To z kolei prowadzi do stopniowego wzrostu deficytu tego surowca nad Dnieprem. Ukraińskie rafinerie już dziś mają poważne problemy z dostawami ropy do przeróbki22. Państwo ukraińskie jest w swojej polityce energetycznej niesuwerenne – zwłaszcza dotyczy to sektora paliwowego. W tej sferze dominuje kapitał rosyjski oraz nieprzejrzyste struktury oligarchiczne23. Warto pamiętać o tym, iż każdy rząd w Kijowie w znacznej mierze pozostaje ich zakładnikiem. One zaś prowadzą własną politykę, która nie zawsze (a może raczej tylko niekiedy) współgra z postanowieniami państwowej strategii bezpieczeństwa energetycznego. Idea niezależności energetycznej Polski od Rosji jest z gruntu słuszna, tyle że dotyczy dalekiej przyszłości. Aby stała się realna, potrzeba odpowiednich, sensownych instrukcji „na czasie”, o których pisał Mieroszewski. Przykład rurociągu OdessaBrody-Płock doskonale pokazuje, że owych instrukcji wciąż brak. Być może wynika to z faktu, że w sytuacji, gdy nie ma dziś myślicieli politycznych i publicystów takiego formatu jak Mieroszewski czy Giedroyc, za formułowanie wielkich idei biorą się państwowi urzędnicy. I w konsekwencji brakuje im już czasu na to, co konkretne i aktualne. Już w 1950 r. Mieroszewski przepowiadał „koniec klasycznej Europy”. Londyński publicysta sceptycznie odnosił się do projektu integracji europejskiej opartego na abstrakcyjnej „wspólnocie moralnopolitycznej”. Podkreślał istotną rolę USA, jako inicjatora procesów integracyjnych na Starym Kontynencie (plan Marshalla jako bodziec dla dalszej integracji gospodarczej i politycznej). Przewidywał dominację Stanów Zjednoczonych w świecie. Warto zauważyć, że także dzisiaj trudno byłoby przecenić znaczenie tego mocarstwa dla procesów zjednoczeniowych w Europie. Szczyt NATO w Bukareszcie pokazał, że to właśnie USA – pomimo negatywnego stanowiska największych partnerów europejskich – forsują ideę przyjęcia Ukrai- Impressje 55 ny do sojuszu. Niewątpliwie, jeżeli w przestrzeni „ULB” powstaną państwa, które swoją niezależność i suwerenność zwiążą 56 Dziś chodzi więc o to, by przezwyciężyć podział Europy na dwie strefy: rynkową i nierynkową, demokratyczną i niedemokratyczną. Chodzi o wartości i normy, dzięki którym społeczeństwa zachodnioeuropejskie osiągnęły sukces. Jego synonimem zaś stał się dobrobyt materialny. Właśnie perspektywa owego dobrobytu miałaby zachęcać wschodnioeuropejskie społeczeństwa do tego, by przedrzeć się przez tę wielowiekową przepaść i dostąpić awansu cywilizacyjnego. z NATO i UE, to może to być prawdziwy „finał klasycznej Europy”, Europy, w której na Wschodzie przez stulecia panowała Rosja. I jeszcze jeden wątek z publicystyki Mieroszewskiego, który naszym zdaniem pozostaje nadal aktualny. Mirosław Popowycz pisał o sytuacji Ukraińców na przełomie XIX i XX w.: „O ile angielski czy niemiecki liberał lub socjalista mógł ignorować kwestie narodowe i mimo to w naturalny sposób pozostawał w przestrzeni kultury narodowej, o tyle w przypadku bezpaństwowego narodu ukraińskiego było prawdopodobne, iż skupiając się wyłącznie na problemach demokracji lub sprawiedliwości społecznej, można było wypaść ze sfery narodowej i znaleźć się w ogólnoimperialnej oraz utracić kontakt z czysto narodowymi realiami”24. Tymczasem w polskiej debacie można spotkać się z opinią, iż narody wschodnioeuropejskie oddziela od Europy Zachodniej przepaść cywilizacyjna, która pogłębiała się przez stulecia. Dziś chodzi więc o to, by przezwyciężyć podział Europy na dwie strefy: rynkową i nierynkową, demokratyczną i niedemokratyczną. Chodzi o wartości i normy, dzięki którym społeczeństwa zachodnioeuropejskie osiągnęły sukces. Jego synonimem zaś stał się dobrobyt materialny. Właśnie perspektywa owego dobrobytu miałaby zachęcać wschodnioeuropejskie społeczeństwa do tego, by przedrzeć się przez tę wielowiekową przepaść i dostąpić awansu cywilizacyjnego25. Warto jednak pamiętać, że na obszarze postsowieckim sama demokracja nie przyniesie Ukraińcom czy Białorusinom szczęścia i wolności. W tym przypadku nie należy absolutyzować pojęcia demokracji. Mechaniczne przenoszenie instytucji demokratycznych, które sprawdziły się na Zachodzie, wcale nie musi automatycznie przynosić takich samych pozytywnych rezultatów w byłych republikach sowieckich. Jest to raczej przejaw braku jakiejś głębszej idei i szerszej koncepcji działania na obszarze dawnego ZSRR. Już w połowie lat 70. XX w. Mieroszewski skarżył się, że Polakom obrzydły wielkie hasła, idee i frazeologia romantyczna. Uważał, że bezideowością nikogo nie po- rwie się do realizacji ambitnych planów. Samą ideą wzrostu gospodarczego nikogo do niczego wielkiego nie zmobilizujemy. „Nikt nie będzie umierał za samochody czy kolorowe telewizory” – przekonywał Mieroszewski. Uważał, że ludzie bezideowi są zupełnie bezbronni wobec przemocy, są doskonałym materiałem na niewolnika26. W sytuacji, kiedy Europa ŚrodkowoWschodnia cały czas pozostaje obiektem neoimperialnych namiętności ze strony Rosji, warto o tym pamiętać. Przypisy: 1. J. Giedroyc, Juliusz Mieroszewski, Listy 1949-56. Część I–II, Warszawa 1999, s. 6. 2. R. Habielski, Realizm, wizje i sny romantyków. O pisarstwie Juliusza Mieroszewskiego [w:] Juliusz Mieroszewski, Finał klasycznej Europy, wybrał, opracował i wstępem opatrzył R. Habielski, Lublin 1997, s. 9. 3. Polska Polityka Wschodnia, pełny zapis dyskusji zorganizowanej przez Fundację im. Stefana Batorego oraz redakcję „Tygodnika Powszechnego” w dniu 1 marca 2001, www.batory. org.pl/ftp/program/forum/ppw.pdf. 4. Konferencja prasowa Prezydenta RP, http://www.kwasniewskialeksander.pl/int.php? mode=view&id=2116 5. Polska polityka wschodnia, materiały konferencji zorganizowanej w dniach 28–29 października 2005 r. we Wrocławiu, pod red. A. Kondek, Z. Smyk, Wrocław 2005, s. 34. 6. Polska polityka wschodnia, materiały konferencji…, op. cit., s. 50. Podobnego zdania jest Andrzej Nowak, który w jednym z wywiadów stwierdził, iż dziś z odwołań do koncepcji Giedroycia i Mieroszewskiego „zrobiła się sztanca”– Andrzej Nowak, Dziel i rządź, http:// www.rynek-ksiazki.pl/magazyn-literacki-ksiazki/dziel-i-rzadz---prof--andrzej-nowak_15250. html?smscode=drcsyone#access. 7. Na przykład wypowiedź b. ministra spraw zagranicznych RP Dariusza Rosatiego – Polska Polityka Wschodnia, Pełny zapis…, s. 15–16. 8. S. Dębski, „Polityka wschodnia”. Mit i doktryna [w:] „Polski Przegląd Dyplomatyczny” 2006, nr 3 (31), s. 5. 9. Ibidem. 10. Dziel i rządź… op. cit. 11. S. Dębski, „Polityka wschodnia”. Mit..., op. cit., s. 5. 12. Juliusz Mieroszewski, Polityka narodów zdeklasowanych [w:] J. Mieroszewski, Finał klasycznej..., s. 160. 13. R. Dutkiewicz, Bliska zagranica [w:] Polska polityka wschodnia, materiały konferencji…, s. 20. 14. J. Mieroszewski, Polityka narodów zdeklasowanych..., s. 162. 15. J. Mieroszewski, Na ruinach „przedmurza” [w:] J. Mieroszewski, Finał klasycznej…, s. 206. 16. Ibidem, s. 207. Impressje 57 17. Ibidem, s. 206. 18. Ibidem, s. 208. 19. J. Mieroszewski, Ustrój – geopolityka – niepodległość [w:] J. Mieroszewski, Finał klasycznej…, s. 175-176. 20. Polityka energetyczna Polski do 2030 roku (projekt) – http://www.mg.gov.pl/NR/ rdonlyres/ 8C3B84AA-C9EF-471A-9B33-A66E2C700CC0/37509/PEPwer3210092007.pdf; Енергетична стратегія України на період до 2030 року, http://zakon.rada.gov.ua/signal/kr06145a.doc. 21. Wizyta Prezydenta RP w Wilnie, http://www.prezydent.pl/x.node?id=1011848&eventId=14527853. 22. Західноукраїнські НПЗ просять владу прийняти рішенння про аверс нафтопроводу „Одеса-Броди”, http://www.unian.net/ukr/news/news-230275.html; Олексій Дорошенко, „Приват” скористався російськими виборами, http://www.epravda.com.ua/news/2007 /12/4/58327.htm. 23. Więcej na ten temat: Grzegorz Gromadzki, Wojciech Kononończuk, Energetyczna gra. Ukraina, Mołdawia i Białoruś między Unią a Rosją, Warszawa 2007. 24. Мирослав Попович, Нарис історії культури України, Київ 2001, s. 431. 25. S. Dębski, „Polityka wschodnia”. Mit..., s. 13-14. 26. J. Mieroszewski, Rosyjski „kompleks polski” i obszar ULB [w:] J. Mieroszewski, Finał klasycznej…, s. 360. 58 Michał Wawrzonek (ur. 1972): doktor nauk politycznych, ukrainoznawca. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (politologia – 2000, filologia ukraińska – 1997). Doktorat Działalność ekumeniczna metropolity A. Szeptyckiego na Ukrainie i w Rosji na przełomie XIX i XX wieku (promotor prof. Włodzimierz Mokry) obronił na UJ w 2003 r. Pracował w Zakładzie Języka i Kultury Ukraińskiej PWSZ w Sanoku oraz w Katedrze Politologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Obecnie zatrudniony w WSB-NLU w Nowym Sączu (od października 2006 r. pełni funkcję kierownika Zakładu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Narodowego) oraz w Katedrze Ukrainoznawstwa UJ. Mieszka w Chrzanowie. STOSUNEK WILHELMA FELDMANA DO KWESTII UKRAIŃSKIEJ Olga Kich-Masłej W ilhelm Feldman, jeden z wiodących galicyjskich publicystów, krytyków literackich, i przede wszystkim redaktor młodopolskiej ,,Krytyki” (1901–1914) na przełomie XIX i XX w. w szczególny sposób uświadomił sobie wagę ukraińskich dążeń niepodległościowych, problematykę ukraińską przestał traktować jako wewnętrzną sprawę Polaków i podniósł ją do rangi kwestii międzynarodowej. Jako działacz kulturalny i polski dyplomata do sprawy ukraińskiej podszedł w sposób niezmiernie pragmatyczny: dostrzegając zapotrzebowanie Polaków na informację o Ukrainie, konsekwentnie realizował to swoiste zamówienie społeczne. Zdawał sobie również sprawę ze znaczenia rosnących aspiracji narodowościowych Ukraińców i nakłaniał Polaków do rewizji swego podejścia w Galicji Wschodniej do (używając sformułowania Romana Wapińskiego) tzw. ,,swoich obcych” – stąd w jego pracach pojawiła się próba sformułowania programu polityki ukraińskiej. Dziś publikacje Feldmana stanowią nieocenione źródło poznawania tzw. ,,kwestii ruskiej” z perspektywy Krakowa początków XX w. Ich autor wprowadza współczesnego badacza w świat zagadnień socjalno-politycznych i kultury zarówno Ukraińców z Galicji, jak i Naddnieprza na przełomie XIX i XX w. Miesięcznik „Krytyka”, któremu przewodził Feldman, i skupione wokół niego środowisko odegrały decydującą rolę w pierwszych latach XX w. w dziele informacji i przeorientowania społeczeństwa polskiego w postrzeganiu procesu tworzenia narodu i państwowości ukraińskiej. Zarówno redaktor, jak i jego czołowi publicyści, starali się pokazać główne wektory toczącej się dyskusji polsko-ukraińskiej, punkty widzenia zarówno polskiej, jak i ukraińskiej strony1. W. Feldman ze względu na poglądy społeczne i polityczne nie był zainteresowany kontaktami z tzw. ekskluzywnym ,,wielkim światem”, pomimo to wśród jego znajomych znalezł się Marian Zdziechowski, wybitny znawca problematyki ukraińskiej w Krakowie, a także – Boh- Impressje 59