Document 331530

Transkrypt

Document 331530
Listopad 2010
3
Zwiastun Maryi
Królowo Różańca Świętego, Spis treści:
dziękujemy Ci
Wszyscy składamy dziękczynienie Bogu za tegoroczny Wielki Odpust w
Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Bochni, który odbył się w dniach od
3-10 października 2010 roku, za wszelkie łaski i dobrodziejstwa, w których
uczestniczyliśmy. Przeżywaliśmy te dni pod hasłem: „Wraz z Maryją bądźmy
świadkami miłości”, a przedmiotem rozważań było kazanie Pana Jezusa na
Górze, czyli osiem błogosławieństw.
Przez osiem dni oddawaliśmy hołd Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu
poprzez sprawowanie Eucharystii. 42 Msze św. koncelebrowane i tyle samo
wygłoszonych kazań. To była wielka katecheza dla wszystkich stanów: dzieci,
młodzieży, dorosłych i dla poszczególnych grup. Odbyło się 8 procesji różańcowych, w tym jedna ulicami naszego miasta. Podczas tych dni powstały
na czas roku szkolnego 32 Róże Żywego Różańca wśród dzieci, młodzieży z
gimnazjum i szkół średnich. Każda Róża liczy 20 osób, a więc 640 uczniów
podjęło się codziennego odmawiania dziesiątka różańca. Do tego dochodzi
160 róż matek, ojców, nauczycieli, służby zdrowia. Razem jest to około 4000
osób modlących się na różańcu we wspólnocie tego sanktuarium. Do liczby
czcicieli Maryi trzeba też dodać: Grupę Modlitewną św. O. Pio, Wolontariat
Maryjny, grupy, ruchy i stowarzyszenia, a także rzesze przybywających do
tronu Matki Bożej Bocheńskiej z różnych stron diecezji i Polski.
Niech Bóg będzie uwielbiony za każdego i każdą z osób, które pielgrzymowały do tronu Matki Bożej Różańcowej do Bochni, a nawet i za tegoroczną
piękną pogodę podczas tych świętych dni. Niech będzie błogosławiona Królowa Różańca Świętego, Pani Ziemi Bocheńskiej, za to, że przed wiekami
obrała tu sobie tron i że przez swoje orędownictwo do dziś dnia wstawia się
za nami u swego Syna, Jezusa Chrystusa.
Maryja nie tylko wstawia się za nami, ale też prowadzi nas. Jej życzeniem
jest, byśmy wsłuchiwali się w słowa Jej Syna i postępowali drogą wyznaczoną
nam przez Boga.
Wdzięczność należy się również ludziom, którzy swoją pracą i zaangażowaniem przygotowali godne przeżycie dni ogólnopolskiego sympozjum
mariologicznego dla kustoszy sanktuaryjnych, XVIII Festiwalu Piosenki
Maryjnej, uroczystości odpustowych i wszystkiego, co było z nimi związane.
***
Dobiegł końca tygodniowy odpust i kończy się również miesiąc październik, ale nie kończy się nabożeństwo różańcowe w bocheńskim sanktuarium.
Przez cały rok, za wyjątkiem Wielkiego Postu, codziennie u tronu Matki
Bożej odmawiamy różaniec, a w każdy 7. dzień miesiąca gromadzimy się na
uroczystej Eucharystii, a po jej zakończeniu idziemy z lampionami w procesji
różańcowej wokół bazyliki.
Serdecznie zapraszam wszystkich na wspólną modlitwę różańcową. Dołączcie się do nas z różańcem w ręku, bo modlitwa różańcowa – to przepotężna
broń, tak bardzo potrzebna w dzisiejszych czasach. Niepokalane Serce Maryi
zatryumfuje, bądźmy pewni i nie bójmy się trudności. Wraz z Maryją idźmy
przez codzienne życie jako świadkowie Jezusa Chrystusa.
ks. Zdzisław Sadko
ks. Zdzisław Sadko
Królowo Różańca Świętego,
dziękujemy Ci3
Anna Fischer
Wieczny odpoczynek racz im
dać, Panie...4
Barbara Siedlarz
Co jest najważniejsze?5
Agnieszka Kastory
11 listopada – święto niepodległości6
Aleksander Kiedik
Świadectwo o ks. A. Czaplińskim
7
Maria Elżbieta Mroczek
Ryszard Kaczorowski w służbie
Polsce, Bogu, harcerstwu i bliźnim8
Antoni Zięba
Procedura „in vitro” – NIE!10
ks. Janusz Królikowski
Sympozjum mariologiczne
w Bochni11
Organizatorzy Festiwalu
Na chwałę Maryi12
ks. Zdzisław Sadko
Wyróżnienia i medale
dla Członkiń Parafialnej Caritas
13
Michalina Pięchowa
Zapach przeszłości15
Ogłoszenia parafialne16
M.C.
Wiara a studiowanie17
ks. Krzysztof Pikul
Idziemy razem do domu18
Anna Fischer
Zwiastunek Maryi dla dzieci19
Barbara Siedlarz
Próba20
Krzyżówka dla dzieci22
4
Zwiastun Maryi
Wieczny odpoczynek
racz im dać, Panie,
a światłość wiekuista
niechaj im świeci...
Kult zmarłych sięga odległych
czasów pogańskich. Stare zwyczaje,
m.in. „karmienie dusz” i „palenie
ogni”, kontynuowano w Polsce jeszcze w XIX w., czego obrazy wprowadzili do utworów np. Mickiewicz
w II cz. „Dziadów” i Reymont w
„Chłopach”. „Karmienie dusz” polegało na pozostawianiu dla zmarłych
jadła i napojów, a „palenie ognisk” na
drogach i przy grobach miało ogrzać
błąkające się dusze i oświetlić im
drogi. Do dziś zapalamy znicze na
grobach, a w kościele prawosławnym
łączy się nabożeństwa z ucztami na
cmentarzu i paleniem świateł, podobnie czynią to Romowie.
Chrześcijański obrządek Zaduszek powstał w 988 r. z inicjatywy
opata Odilona z Cluny, który zapoczątkował w klasztorze oficjum za
zmarłych. Natomiast uroczystość
Wszystkich Świętych ustalił na dzień
1 listopada papież Grzegorz IV w
836 r.
W książce „Bóg oszalał z miłości”
o. Leon Knabit napisał: „Jesteśmy tu
u siebie, ale jesteśmy też w drodze.
Razem z Chrystusem i całą wspólnotą
naszych bliźnich, czyli z Kościołem,
zdążamy do domu Ojca, do naszego
mieszkania wiecznego. Tam będziemy nie jak u siebie, ale u siebie.”
Jak więc możemy pomóc duszom
zmarłych w osiąganiu nieba i dlaczego jest to naszym obowiązkiem?
Modlitwa za dusze w czyśćcu jest
wyrazem miłości chrześcijańskiej,
wynikającym z przykazania miłości
bliźniego. Jest jednym z uczynków
miłosierdzia względem duszy, wyznaniem wiary w obcowanie świętych
(Credo) i dowodem wdzięczności i
pamięci o tych, którzy odeszli.
Modlimy się za bliskich, za znajomych, kapłanów, za tragicznie zmarłych na wojnach i w katastrofach, za
tych, którzy odeszli ze świata bez
pojednania się z Bogiem, za najbardziej potrzebujących Boskiego
miłosierdzia.
Dzień 2 listopada poświęcony jest
tym, którzy dostąpili zbawienia, ale
jeszcze są w czyśćcu, mają do spłacenia Bogu pewien „dług”, wymagają
oczyszczenia, a sami dla siebie nie
mogą nic zrobić. Św. Faustyna i błogosławiony Ojciec Pio wspominali,
że w objawieniach widzieli zmarłych
proszących o modlitwę. Takie prośby
umieszczane bywają na inskrypcjach
nagrobnych, a zgromadzenie księży
Marianów, założone przez o. Papczyńskiego, i Zgromadzenie sióstr
Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych, powołane przez błogosławionego o. Koźmińskiego, stawiają sobie
za ważny cel modlitwę za dusze w
czyśćcu cierpiące.
„Wszechmocny Boże, okaż miłosierdzie Twoje zmarłym sługom i służebnicom, którzy w Ciebie wierzyli i
Nr 11 (170)
w Tobie pokładali nadzieję, i daj im
wieczną radość. Przez naszego Pana
Jezusa Chrystusa, Twojego Syna,
który z Tobą żyje i króluje w jedności
Duch Świętego, Bóg przez wszystkie
wieki wieków.”
Zewnętrznymi znakami naszej pamięci są kwiaty i znicze na grobach,
wspominanie zmarłych, spełnianie
ich woli.
„Stajemy przed ich grobami, patrzymy w ich życie, z którym nasze
życie było związane (...), kładziemy
kwiaty, palimy świece (...). Ale prawdziwym znakiem pamięci, wdzięczności może być nasze codzienne życie
– które dzieje się na ich oczach.”
(M. Maliński, „Wszystkie nasze
dzienne sprawy”)
Najbardziej jednak potrzebna jest
pamięć modlitewna. Może być ona
wyrażona w bardzo różny sposób. W
intencji zmarłych zamawiamy Msze
święte w rocznice śmierci, z okazji
imienin, urodzin, Msze gregoriańskie
(przez kolejnych 30 dni), odmawiamy
Różaniec. Inną formą są „wypominki”, czytane w listopadzie albo przez
cały rok, są to modlitwy nie prywatne,
lecz wspólnotowe. Za dusze zmarłych
ofiarowujemy odpusty, nie tylko w
dniach od 1 do 8 listopada, ale i w
ciągu roku, a także posty, jałmużny,
rozmaite umartwienia.
Wszystkie te nabożeństwa i modlitwy, choć mają na celu przede wszystkim pomoc zmarłym, stwarzają też
łączność między żyjącymi a tymi,
którzy odeszli, uświadamiają nam,
że i my umrzemy, że powinniśmy
być gotowi na spotkanie z Bogiem.
Sprawiają też, że możemy liczyć na
skuteczne wstawiennictwo zmarłych.
„Ach, Ojcze pełen litości,
Spojrzyj na owe dusze,
Co cierpią za swoje złości,
Wielkie znosząc katusze.
Ponosząc czyśćcowe męki,
Długi swe spłacać muszą.
Niech nasze modły, ich jęki,
Twoje serce poruszą.”
Anna Fischer
Listopad 2010
Zwiastun Maryi
5
Co jest najważniejsze?
Było zimowe popołudnie, wyjątkowo chłodne. Z zachmurzonego
nieba padał drobny deszczyk i natychmiast zamarzał, tworząc pod
nogami ślizgawkę. Spieszył się, do
egzaminu pozostało parę minut. Tuż
przed uczelnią zobaczył stojącego na
środku chodnika starszego mężczyznę, który błagalnym wzrokiem wypatrywał pomocy. Bał się poruszyć,
by nie upaść. Nasz bohater spojrzał
na zegarek, za trzy minuty powinien
odpowiadać na pytania. Pewnie za
chwilę ktoś mu pomoże – pomyślał i
biegiem wyminął staruszka. Zdałem
egzamin na piątkę – wspomina – zdałem później jeszcze wiele egzaminów,
ale do dziś mam przed oczyma twarz
tego człowieka, któremu nie pomogłem przejść w bezpieczne miejsce.
Życie nieustannie stawia przed
nami konieczność wyborów, dawania
odpowiedzi na pytanie: co jest najważniejsze? Jeżeli wierzyć badaniom
CBOS, priorytetem dla Polaków jest
m.in.: spokojne, godne, bezproblemowe i bezstresowe życie, wychowanie
potomstwa, większa ilość wolnego
czasu, dobra satysfakcjonująca praca, udane życie towarzyskie. Tak, to
bardzo ważne sprawy. Zupełnie zrozumiały jest fakt, że każdy człowiek
pragnie szczęścia. Został przecież po
to stworzony, by być szczęśliwym.
Jednakże doświadczamy częstego
zakłócania tego szczęścia przez rozmaite problemy życia codziennego.
Nie wszystko nam się udaje i nie na
wszystko mamy wpływ.
Wiara w życie wieczne prowokuje
niejako pytanie o szczęśliwą wieczność. To pytanie o życiowe priorytety
rodzi się w nas zwłaszcza na początku
listopada. Wówczas liturgia Kościoła
kieruje nasze kroki na cmentarz. Modlimy się do Świętych i wspominamy
bliskich, którzy są już po drugiej stronie życia, dla nas osłoniętej jeszcze
tajemnicą. Z perspektywy cmentarza,
śmierci i rozstania wiele spraw, które
w mnogości zajęć wydają się nam
bardzo ważne, nabiera zupełnie innego znaczenia. Św. Gerard Majella pisał: Zastanów się, jak krótki jest czas
w obliczu wieczności i jak wszystko na
ziemi szybko dobiega końca i przemija. Po co szukać oparcia w czymś, co
nie może go dać? Świadomość tego
faktu powinna mieć konsekwencje w
wyborach, sposobie myślenia kogoś,
kto wierzy, że celem jego życia nie
jest to, czego doświadcza „tutaj”, ale
to, do czego zmierza „tam”. Dlatego
nie bez znaczenia jest nasza codzienność, to, co robimy i za czym się
opowiadamy, a przede wszystkim to,
czy zauważamy drugiego człowieka.
Czy staramy się zrozumieć potrzeby dziecka, które tylko raz w życiu
będzie miało roczek, postawi pierwszy krok, powie pierwsze
słowo i które zdecydowanie
bardziej pragnie troski i uwagi rodziców, ich obecności
przy sobie, niż drogich zabawek, zimnego telewizora i
komputera? Jeżeli w danym
momencie nie będzie nas
przy nim, nigdy już tego nie
nadrobimy.
Czy potrafimy kochać
współmałżonka przynajmniej częściowo według
wskazań z Pierwszego Listu
do Koryntian (1 Kor 13), w
którym autor mówi, że miłość cierpliwa jest i swego nie szuka?
Czy potrafimy dostrzec potrzeby
ludzi starszych, wyłączonych z życia
społecznego, może chorych, wpatrzonych w drzwi lub okno swego pokoju
i czekających na odrobinę uwagi?
Jeżeli umrą, nigdy nie powtórzy
się szansa na to, byśmy mogli ich
odwiedzić.
Jeżeli komuś zależy na szczęśliwej
wieczności, nie będzie także milczał
dla „świętego” spokoju wtedy, gdy
toczą się dyskusje o zabijaniu dzieci
poczętych, także metodą in vitro, gdy
chce się legalizować związki homoseksualne i eutanazję, gdy próbuje się
odrzucić krzyż i obecność religii w
szkole. Nie chodzi tu o jakieś zaczepne i ideologiczne wystąpienia, ale o
sens wierności własnemu życiowemu
powołaniu, małżeńskiemu czy też
zakonnemu, o rzeczową, jasną argumentację i obronę wartości w swoim
środowisku, czasem pośród najbliższych, którzy nie wiedzieć czemu
akurat mają odmienne poglądy.
Co jest więc najważniejsze? O co
zapyta Bóg, gdy trzeba nam będzie
stanąć z Nim twarzą w Twarz?
Barbara Siedlarz
6
Nr 11 (170)
Zwiastun Maryi
11 listopada – święto niepodległości
Odbudowa państwa polskiego w
1918 r. pozostaje w dziejach Polaków – nawet na tle późniejszych,
niezwykle dramatycznych wypadków
– najważniejszym wydarzeniem XX
wieku. Niezmiennie pozostaje punktem odniesienia naszej dwudziestowiecznej historii. Dzieło ówczesnego
pokolenia, urodzonego i wychowanego w trzech państwach zaborczych,
zadziwia rozmachem, wiarą w siły
narodu, odwagą przyjęcia odpowiedzialności za własny los.
„Niczego tak sobie nie cenię z
dziedzictwa po pokoleniach przodków, jak doświadczeń i legendy drogi
do niepodległości”.
Fenomenem historii polskiego narodu pod zaborami stało się zachowanie pamięci zbiorowej o utraconym
państwie, które zresztą niezmiennie
idealizowano. Własne państwo miało
rozwiązać wszelkie społeczne problemy, umożliwić decydowanie o przyszłości narodu, zrealizować zasady
wolnościowe. W liście do Feliksa Perla Józef Piłsudski, tłumacząc, zresztą
w bardzo dosadny sposób, przyczyny
swego buntu i walki o niepodległość,
powołuje się przede wszystkim na poczucie swej godności, swoje własne
człowieczeństwo.
Sprzeciw wobec utraty państwa
towarzyszył kolejnym pokoleniom
Polaków począwszy od chwili, gdy
poparli Napoleona Bonapartego w
jego walce z całą Europą i na koniec
z Rosją, a następnie w trakcie skazanych na niepowodzenie powstań:
listopadowego czy styczniowego.
Podtrzymanie tego sprzeciwu nie
było łatwe. Państwa zaborcze mimo
wszystko otwierały przed swymi polskimi poddanymi szanse kariery zawodowej i materialnej. Polacy szybko
dostosowali się do nowych warunków
prawnych i politycznych. Z dużo
większą dyscypliną niż w Rzeczpospolitej szlacheckiej płacili podatki,
wykorzystywali stwarzane im możliwości kariery w służbie publicznej,
wojskowej, dorabiali się majątków.
Przed powstaniem styczniowym
w armii rosyjskiej stacjonującej w
Królestwie Polskim służyło 600 oficerów polskiego pochodzenia. Tylko
250 z nich poprosiło, by po wybuchu
powstania (1863) skierowano ich w
głąb Rosji, a jedynie kilkudziesięciu
(30-40) przeszło na stronę powstania.
Reszta wzięła energiczny udział w
jego stłumieniu.
W zbiorowej świadomości przetrwało jednak przekonanie o powszechnym sprzeciwie wobec zaborcy. Pamięć o wolnej Polsce stała się
obowiązkiem przyzwoitego Polaka.
Henryk Wereszycki, nieżyjący
już historyk Uniwersytetu Jagiellońskiego, żołnierz legionów i uczestnik
wojny 1920 roku, wspominał, jak
wielkie wrażenie zrobiło na nim wydarzenie związane z obchodami 75.
urodzin znanego nestora polskiego
ruchu socjalistycznego Bolesława
Limanowskiego. Uroczystość odbywała się we Lwowie w 1910 r. Jeden
z socjalistycznych działaczy, kończąc
okolicznościowe przemówienie ku
czci jubilata, powiedział: „Życzymy
Ci, towarzyszu Limanowski, wolnej
Warszawy!”.
Słuchający tych słów 11-letni
wówczas Wereszycki był pod ich głębokim wrażeniem. Sześć lat później,
w 1916 r., zaciągnął się do legionów.
Jak pisał już po wielu latach: „Dla
ludzi mego pokolenia i mego środowiska droga do walki o niepodległość
była prosta, niejako samo przez się
rozumiejąca się.”
W 1918 r. sprawdziły się więc
słowa rosyjskiego historyka gen. prof.
Andrzeja Puzyrewskiego, wyrażone
w 1897 r. w książce Wojna polsko-ruska: „Jeżeli (...) polityczną zagładę
Polski uważać można za naturalny
wynik dziejowego biegu wypadków
(...), to z drugiej strony nie można
było liczyć na wygładzenie z myśli
Polaków wspomnień o świetnej ich
niegdyś przeszłości, o potędze ich
rozległego, bogatego w ludność państwa, o narodowej ich sławie”.
„Historio, historio,
jaka w tobie siła,
żeś ty całe światy
z mapy poznosiła.”
Pierwsza wojna światowa (19141918) stworzyła niewątpliwie dogodne okoliczności do realizacji „polskiej
drogi do niepodległości”. Zerwała
ostanie więzi między Polakami a
państwami rozbiorowymi. W latach
1914-1915 pod broń powołano z
ziem polskich ponad 2,5 mln osób,
przeważnie Polaków. Liczba ta w
okresie całej wojny zwiększyła się
do 3,4 mln. W walkach na różnych
frontach zginęło lub zmarło około 400
tys. osób, a rannych zostało 800-900
tys. To duże straty, zważywszy, że
ogólną liczbę Polaków szacowano
wówczas na około 20 mln. Na terenie
zaboru rosyjskiego i austriackiego
front przesuwał się ze wszystkimi
tego konsekwencjami. Wycofujący
się z Królestwa Polskiego, Rosjanie
wysiedlili w głąb Rosji setki tysięcy
chłopów, wywieźli wiele fabryk z całym wyposażeniem i pracownikami.
Wkraczający za nimi Niemcy i Austriacy eksploatowali bez ograniczeń
tereny okupowane, wprowadzając
reglamentację żywności i dokonując
rekwizycji.
Już w trakcie wojny rosło przekonanie o konieczności odbudowy własnego państwa. Warunki do tworzenia
polskich ośrodków władzy stworzyli
sami okupanci. W nadziei uzyskania ochotników do armii, licząc na
osłabienie Rosji, Niemcy i Austro-Węgry wydały 5 listopada 1916 r. akt
zapowiadający utworzenie państwa
polskiego z terenów zabranych Rosji.
W marcu 1917 r. nowy rosyjski rząd
tymczasowy, powołany po rewolucji
Listopad 2010
7
Zwiastun Maryi
lutowej i obaleniu caratu, uznał prawo Polaków do posiadania własnego
państwa. W ślad za deklaracją Rosji
poszły: Francja, Wielka Brytania,
Stany Zjednoczone. Prawo narodów
do samostanowienia o sobie miało
się stać jednym z filarów nowego
europejskiego porządku.
W listopadzie 1918 r. Rosja stanęła w ogniu wojny domowej, w
Niemczech wybuchła rewolucja,
Austro-Węgry rozpadły się na szereg państw. Na ziemiach polskich
władzę przejęły regionalne ośrodki
władzy. Rozpoczęła się odbudowa
terytorialna i ustrojowa państwa
polskiego. Dzień 11 listopada jest
jedynie symbolem tego długotrwałego, trwającego do 1921 r. (a nawet do
1923 r., gdy ostatecznie uznane zostały polskie granice) procesu. Tego dnia
Józef Piłsudski przejął w Warszawie
władzę nad wojskiem. Stacjonujący
w mieście niemieccy żołnierze zostali
rozbrojeni, a 14 listopada Piłsudski
przejął władzę polityczną i powołał
lewicowy rząd Ignacego Daszyńskiego. Wobec braku poparcia dla niego
ze strony politycznych ugrupowań
prawicy (endecji) 18 listopada 1918
r. powołał rząd Jędrzeja Moraczewskiego, uznawany za pierwszy rząd
niepodległej Polski.
Po latach Henryk Wereszycki, pod-
sumowując te lata, pisał, że „Polskę
nie tylko wywalczyliśmy, ale i w
niemałym stopniu wygrali. Skoro zaś
się wygrało, to i przegrać można”. O
tej przestrodze można pomyśleć każdego 11 listopada, by więcej „Polski
nie przegrać”.
Agnieszka Kastory
Literatura:
Bohdan Skaradziński, Korzenie naszego losu, Warszawa 1985; Henryk
Wereszycki, Niewygasła przeszłość,
Kraków 1987; Michał Tymowski, Jan
Kieniewicz, Jerzy Holzer, Historia
Polski, Warszawa 1990; Agnieszka
Osiecka, wiersz „Orszaki”.
Świadectwo o ks. A. Czaplińskim
Pragnę serdecznie podziękować
Redakcji „Zwiastuna Maryi” za
przypomnienie osoby ks. Antoniego
Czaplińskiego. Miałem możliwość
poznać fakty z jego życia, których
dotąd nie znałem, a w szczególności
dotyczące prześladowań, którym był
poddawany.
Z ks. Antonim Czaplińskim spotkałem się w 1951 roku, kiedy podjąłem
naukę w Liceum Ogólnokształcącym
w Bochni. Był moim katechetą. Szybko zyskał moje zaufanie i stał się dla
mnie autorytetem. Przez wiele lat, nawet wtedy, gdy ukończyłem Liceum,
był także moim spowiednikiem.
Ks. Antoni Czapliński nie mówił
wiele słów, ale te, które wypowiadał,
były bardzo konkretne i stawały się
dla mnie drogowskazem w życiu.
Dzięki ks. A. Czaplińskiemu w latach pięćdziesiątych, cechujących
się nasiloną ateizacją i propagandą
„świetlanej przyszłości”, nie utraci-
łem wiary. Ks. Antoni Czapliński był
także katechetą mojej żony i mojego
syna. Często w rodzinie zatem mogliśmy go wspominać. Ostatni raz
przed odejściem do Pana spotkaliśmy
się wszyscy z ks. Antonim w pociągu
podczas podróży do Krakowa. Rozmawialiśmy o przemianach, które w
Polsce się rozpoczynały.
Obecnie, kiedy bywam na cmentarzu, bardzo często przechodzę
koło grobowca, w którym spoczywa
ks. Antoni Czapliński, i w krótkiej
modlitwie dziękuję Bogu, że takiego
kapłana mogłem spotkać w swoim
życiu, że miałem takiego katechetę
i spowiednika. Pamiętam też o jego
duszy w codziennej modlitwie.
Szczęść Boże!
Aleksander Kiedik
Już za nami dni Tygodniowego Odpustu
ku czci Matki Bożej Różańcowej
Dni te przepełnione były modlitwą, codziennymi procesjami, możliwością uczestniczenia w Mszach św.
dla różnych grup, korzystania ze Spowiedzi św. Za każdym z tych działań stali Księża, ci pracujący w naszej
parafii i przyjezdni, nie szczędzili czasu i sił w służbie Bogu i ludziom. Wszystkim Księżom modlącym się
z nami w imieniu Czytelników „Zwiastuna Maryi” składamy szczere „Bóg zapłać” za wkład pracy, zaangażowanie i cierpliwą posługę.
Redakcja
8
Zwiastun Maryi
Nr 11 (170)
Ryszard Kaczorowski w służbie
Polsce, Bogu, harcerstwu i bliźnim
„Idziemy naprzód i ciągle pniemy
się wzwyż,
By zdobyć szczyt ideałów, świetlany, harcerski krzyż.”
(Pieśń harcerska „Idziemy
w jasną...”)
Po napadzie wojsk niemieckich na
Polskę we wrześniu 1939 r. Ryszard
został komendantem pogotowia harcerskiego w Białymstoku, następnie
Szarych Szeregów. Był łącznikiem
między Szarymi Szeregami a komendantem Związku Walki Zbrojnej. W
lipcu 1940 r. został komendantem
Chorągwi Białostockiej Szarych
Szeregów.
Pan Ryszard Kaczorowski,
ostatni prezydent II Rzeczypospolitej
W tym roku mija sto lat od założenia harcerstwa na ziemiach polskich.
Centralne uroczystości z tej okazji
odbyły się w Krakowie. Często o tej
rocznicy wspominał druh harcmistrz,
a równocześnie ostatni prezydent rządu polskiego na emigracji, Ryszard
Kaczorowski, który przez całe swoje
życie był związany z harcerstwem,
młodzieżą, służbą Bogu, ludziom i
Polsce. A oto jakie słowa o harcerstwie wypowiedział sam w czasie
Mszy św. dziękczynnej z okazji
90-lecia swoich urodzin:
„Krzyż z lilijką stał się dla mnie
świętością, czymś niezwykle ważnym. Od dnia złożenia przyrzeczenia
harcerskiego pozostałem na zawsze
w służbie Bogu, Polsce i bliźnim.
Cała moja publiczna i polityczna
późniejsza aktywność wyrosła z tych
wskazań”.
Ryszard Kaczorowski urodził się
26 listopada 1919 roku w Białymstoku w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Za przykładem starszego brata
Antoniego wstąpił do ZHP.
„Hej, chłopcy, bagnet na broń,
Długa droga daleka przed nami.”
(Pieśń Szarych Szeregów
„Hej chłopcy...”)
Wkrótce po wyborze Ryszard Kaczorowski został aresztowany przez
NKWD i skazany na karę śmierci za
przynależność do „kontrrewolucyjnej” organizacji. Karę śmierci zamieniono mu na 10 lat łagrów, utratę praw
wyborczych i konfiskatę majątku.
Wywieziono go przez Magadan na
Kołymę, do kopalni złota. Po układzie
Sikorski-Majski w październiku 1941
r. opuścił Magadan i dołączył do Armii Polskiej gen. Andersa. Otrzymał
przydział do 9 Dywizji Piechoty, do
łączności. W marcu 1942 udał się do
Krasnowodska, stamtąd przez Morze
Kaspijskie do Persji, skąd przez góry
i Jordanię dostał się do Palestyny
Jako żołnierz 2 Korpusu brał udział w
kampanii włoskiej w charakterze dowódcy ośrodka łączności II Brygady
Strzelców Karpackich. Uczestniczył
w bitwie pod Monte Cassino. W
czasie kampanii włoskiej uczył się
w Liceum Dywizyjnym. W sierpniu
1946 przybył do Anglii i za rok zdał
maturę. W kwietniu 1948 r. odszedł
„do cywila”, rozpoczął studia w szkole handlu zagranicznego i administracji. Po ukończeniu studiów pracował
przez 35 lat w przemyśle brytyjskim
jako księgowy.
„Nasza pogoda, jasny wzrok
Niechaj rozjaśnia ludziom mrok,
Spotkanie z Polakami w dniu 13 XII 2009 r. W środku p. Prezydent, po lewej stronie
proboszcz parafii, o. Leszek Gołębiewski SJ, a po prawej przewodniczący Rady Parafialnej
Listopad 2010
Zwiastun Maryi
9
Mszach Świętych w świetlicy przykaplicznej. Polki
na te spotkania przygotowywały ciasta wg receptur
polskich. Śpiewano kolędy
i goszczono się przy stołach zastawianych po polObok pracy zawodosku. Dochód z tych spotkań
wej druh Kaczorowski
przeznaczony jest zawsze
z pełnym oddaniem zana działalność duszpasterangażował się w dziaska w parafii polskiej. Na
łalność harcerską i pracę
jednym z takich spotkań
wychowawczą z polską
p. Alina przedstawiła p.
młodzieżą na wychodźPrezydentowi wnuczkę
stwie. Został członkiem
Nikolę i wnuka Rafała.
Para prezydencka i dzieci biorące udział w uroczystości 90-lecia
Głównej Kwatery Harurodzin Pana Ryszarda Kaczorowskiego
Pan Prezydent długo rozcerzy w Londynie, w
mawiał z dziećmi i pytał o Bochnię,
1955 r. Naczelnikiem Harcerzy, a w Ryszard Kaczorowski udał się do
Wieliczkę, o zainteresowania i naukę.
roku 1967 przewodniczącym ZHP. Warszawy na Zamek Królewski, by
Prezydent był dla ludzi zawsze serGodność tę piastował do 1988 r. W przekazać insygnia prezydenckie II
deczny, miły i zawsze uśmiechnięty.
kręgu starszoharcerskim poznał swo- Rzeczypospolitej Lechowi Wałęsie,
W 2000 r., po śmierci męża dyr.
ją żonę Karolinę z Mariampolskich. pierwszemu prezydentowi wybraWładysława Luszowieckiego, pani
Brał również udział w najwyższych nemu w powszechnym głosowaniu,
Alina wyjechała na rok do córki i
władzach i organizacjach niepodle- otwierającemu III Rzeczypospolitą
rozpoczęła pracę w sobotniej szkole
głościowych. Po przejściu na emery- Polską. Kończąc misję prezydencką
polskiej. Praca ta dała jej możliwość
turę w 1986 r. wszedł w skład Rady na wychodźstwie, ostatni prezydent II
poznania z bliska Polaków: rodziców
Narodowej jako minister spraw kra- RP powiedział między innymi: „Naji ich dzieci. Wrażenia z tej pracy ma
jowych w rządzie premiera Edwarda większym osiągnięciem emigracji
skrajnie różne.
Szczepanika. Po nagłej śmierci było zachowanie idei niepodległości
„Tak niedawno, bo 13 grudnia 2009
prezydenta Kazimierza Sabbata w Polski. Nie pozwoliliśmy, żeby ta idea
r., byłam na Mszy św. dziękczynnej z
lipcu 1989 r. Ryszard Kaczorowski została zapomniana albo zakrzyczana
okazji urodzin p. Prezydenta – mówi
zgodnie z Konstytucją Kwietniową z przez obcą propagandę”.
p. Alina. – Po Mszy św. przygoto1935 r. został zaprzysiężony jako VI
***
wano kominek harcerski, śpiewano
prezydent na wychodźstwie.
Pani Alina Luszowiecka, długolet- pieśni patriotyczne i harcerskie, gosz„Pytali się nas daleko na świecie:
nia nauczycielka języka polskiego w czono się i rozmawiano. Zrobiono
O co wy się tak, Polacy, bijecie?”
Bochni, ucząca w Zespole Szkół Bu- mi nawet zdjęcia z p. Prezydentem i
(Z pieśni harcerskiej) dowlanych, w Szkole Podstawowej p. Karoliną. Śpiewał chór harcerski,
Polacy zawsze odpowiadali:
nr 2 i w Zespole Szkół Ekonomicz- gawędziliśmy o Polsce i Polakach.
o Wolną Polskę!
nych, odwiedzając córkę Hannę w
***
Londynie, uczestniczyła we Mszach
W dniu 22 XII 1990 r. prezydent
Dnia 10 kwietnia 2010 r. PrezyŚwiętych dla Polaków
dent R. Kaczorowski był w delegacji
w kaplicy parafialnej
państwowej na pokładzie samolotu
na Willesden Green.
rządowego. Delegacja leciała na
Tam nawiązała znauroczystości 70. rocznicy Zbrodni
jomości z emigracją
Katyńskiej. Samolot rozbił się w popolską. Uczestniczyła
bliżu Katynia na lotnisku wojskowym
wielokrotnie w spow Smoleńsku. Zginęło 96 osób. Była
tkaniach opłatkowych
to elita polskiego rządu, armii i nauki
Polaków z udziałem
oraz kultury. Pan Prezydent został
p. Prezydenta Ryszarpochowany w Panteonie Narododa Kaczorowskiego
wym w kościele Opatrzności Bożej
i jego żony Karoliny.
w Wilanowie.
Spotkania odbywaMaria Elżbieta Mroczek
Pan Prezydent z prof. Aliną Luszowiecką, Londyn, XII 2009 r.
ły się po uroczystych
Niechaj i innym szczęścia da
Harcerska dola radosna.”
(Z pieśni „Harcerska
Dola”)
10
Nr 11 (170)
Zwiastun Maryi
Procedura „in vitro” – NIE!
Procedura „in vitro” mimo
ukierunkowania na osiągnięcie
szlachetnego celu, jakim jest poczęcie i narodzenie dziecka, jest
głęboko nieetyczna i sprzeczna z
polskim prawem.
W ramach tej procedury sztucznie, hormonalnie przyspiesza się
dojrzewanie kilku, kilkunastu
żeńskich komórek jajowych, pobiera się je i w probówce zapładnia
męskimi gametami. Zazwyczaj
poczętych zostaje kilka, kilkanaście istot ludzkich; następnie
dokonuje się ich selekcji. Poczęte
dzieci wykazujące wady niszczy
się, a jedną lub kilka wybranych
istot ludzkich transferuje się do
łona matki celem umożliwienia
im dalszego rozwoju i urodzenia.
„Nadliczbowe” poczęte embriony
ludzkie zamraża się dla ich ewentualnego, późniejszego wykorzystania.
Ogromna większość poczynanych
w czasie procedury „in vitro” istot
ludzkich ginie – według danych z
różnych ośrodków od 60 do 80%: w
czasie selekcji, transferu, zamrażania
i odmrażania.
Procedura „in vitro” narusza godność ludzką zarówno samych rodziców, eliminując ich personalistyczny,
głęboko intymny akt małżeński i zastępując go działaniami technicznymi, jak i godność człowieczą dziecka
ną metodę pomocy małżonkom
pragnącym poczęcia i urodzenia
dziecka.
Procedura „in vitro” jest po
prostu niepotrzebna, gdyż mamy
lepszą, tańszą, nowoczesną metodę
– „naprotechnologię”.
Negatywne konsekwencje medyczne „in vitro”
poczętego poprzez stosowanie wobec
niego selekcji, transferu, procesu
zamrażania i odmrażania oraz przetrzymywanie w bankach ludzkich
embrionów.
Procedura „in vitro” narusza więc
trzy artykuły Konstytucji RP: art. 30.
chroniący godność człowieka, art.
38. chroniący życie człowieka, art.
40. zabezpieczający przed okrutnym,
nieludzkim traktowaniem, a także art.
157a kodeksu karnego.
Współczesna medycyna opracowała „naprotechnologię” – etyczną,
ekologiczną, efektywną i ekonomicz-
„Swoją radość można znaleźć w radości innych,
to właśnie jest tajemnica szczęścia.”
Georges Bernanos
Z okazji Imienin Czcigodnego Księdza Prałata Zdzisława Sadki składamy
Mu najpiękniejsze życzenia: błogosławieństwa Bożego i opieki Pani Bocheńskiej, obfitości łask Bożych w życiu codziennym i posłudze kapłańskiej,
samych szczęśliwych dni, wszystkiego, co dobre, piękne i szlachetne.
Niech Imieniny będą także okazją do podziękowania za ogromny trud
w kształtowaniu sumień parafian i troskę o utrzymanie naszej pięknej świątyni.
Kapłani, Parafianie, Czytelnicy i Redakcja „Zwiastuna Maryi”
W fachowej, medycznej literaturze podaje się, że śmiertelność
noworodków poczętych „in vitro”
jest ok. dwukrotnie wyższa niż
dzieci poczętych w naturalny
sposób. Według Aleksandra Baranowa, głównego pediatry Federacji
Rosyjskiej i wiceszefa Rosyjskiej
Akademii Nauk Medycznych, aż
75% dzieci poczętych „in vitro” –
to inwalidzi.
U dzieci poczętych „in vitro”
stwierdza się 2-3 krotny wzrost różnych wad wrodzonych.
W literaturze medycznej opisano
także zgony kobiet wskutek komplikacji po „in vitro”.
dr inż. Antoni Zięba,
Prezes Polskiego Stowarzyszenia
Obrońców Życia Człowieka
Zapraszam na stronę internetową „http://www.pro-life.pl”, gdzie
podano obszerne informacje i dane
źródłowe.
Listopad 2010
11
Zwiastun Maryi
„Oto Matka twoja” (J 19, 27).
Maryja w życiu kapłana
Sympozjum mariologiczne w Bochni
23-24 września 2010 r.
W dniach 23-24 września odbywało się sympozjum mariologiczne
poświęcone roli Maryi w życiu kapłana. Organizatorem było Polskie
Towarzystwo Mariologiczne, które
skorzystało z zaproszenia Kustosza
sanktuarium bocheńskiego i członka
Towarzystwa. O podjęciu takiego
tematu w ramach dorocznego sympozjum Towarzystwa zdecydowały
następujące racje:
– zakończony Rok Kapłański,
który zwrócił kapłanom uwagę na
potrzebę pogłębienia tożsamości i
duchowości kapłańskiej, mając na
względzie owocne wypełnianie powierzonej posługi duchowej;
– przykład papieża Jana Pawła
II, który praktycznie zaprezentował
w Kościele kapłaństwo przeżywane
w duchu maryjnym, mające swoje
niewątpliwie korzenie w przykładzie
św. Maksymiliana M. Kolbego i św.
Ludwika Grignon de Montfort;
– szerokie nauczanie papieża Jana
Pawła II o kapłaństwie, w którym
stale jest obecny wątek maryjnego
wymiaru duchowości chrześcijańskiej oraz duchowości kapłańskiej;
co więcej, chodzi nie tylko o ogólne
wskazanie, ale o poważny wymóg
duchowy;
– aktualne wskazania Kościoła
dotyczące formacji kapłańskiej,
wśród których znajduje się specjalny
dokument Kongregacji Edukacji Katolickiej Maryja Dziewica w formacji
intelektualnej i duchowej (25 marca
1988 r.);
– jest także racja negatywna –
niestety, maryjny aspekt kapłaństwa
ulega pomniejszeniu zarówno w
praktyce formacji seminaryjnej i kapłańskiej, jak również w publikacjach
dotyczących tych dziedzin.
W związku z tym zostały zaproponowane prelegentom tematy,
które najpierw ukazują związek
Maryi Dziewicy z Chrystusem jako
Kapłanem. Związek ten jest szczególnie związany z obecnością Maryi
na Kalwarii, gdzie Jezus objawił się
w najwyższym stopniu jako nasz
Arcykapłan i Ofiara zbawienia. Ten
związek rozwija się w duchowym
macierzyństwie Maryi w stosunku
do wszystkich wiernych, a więc także
kapłanów Jezusa Chrystusa, oraz na-
biera wymiaru wzorczego, stając się
szkołą przeżywania kapłaństwa pod
krzyżem i pierwszorzędnie w jego
perspektywie.
Związek Maryi z Chrystusem w
pełnieniu Jego misji kapłańskiej stał
się dla H. U. von Balthasara inspiracją
do sformułowania tak zwanej „zasady
maryjnej” życia Kościoła i wszystkich wiernych w Kościele, mającej
być czymś w rodzaju interioryzacji
„zasady piotrowej”. Nie chodzi więc
o nową zasadę w Kościele, ale o
zdecydowane wydobycie pierwiastka duchowego w strukturze i życiu
Kościoła. Zasada maryjna została w
znacznym stopniu zaakceptowana
przez papieża Jana Pawła II i włączona do jego nauczania w liście
apostolskim Mulieris dignitatem. Ma
ona także tę zaletę, że dobrze ukazuje
miejsce i rolę kobiety w Kościele,
która mimo że nie uczestniczy w
kapłaństwie hierarchicznym, uczestniczy efektywnie, a niekiedy nawet
decydująco w życiu Kościoła.
Kapłaństwo Chrystusa przedłuża
się i aktualizuje w kapłaństwie urzędowym w Kościele w perspektywie
pełnienia przez kapłanów potrójnej
posługi-misji: prorockiej, uświęcającej (liturgicznej) i pasterskiej. Pojawia się pytanie, w jaki sposób można
by pogłębić pełnienie tej trojakiej
posługi w perspektywie maryjnej.
Ogólnie można powiedzieć, że na
pewno chodzi o wydobycie w niej
bardziej duchowego, a nawet serdecznego aspektu. Patrząc na przykład św.
Maksymiliana i Jana Pawła II, można
to założyć jako pewnik doświadczony, który domaga się pogłębionej
12
Nr 11 (170)
Zwiastun Maryi
aktualizacji w konkretnej realizacji
przez kapłana. Dlatego też refleksję
teologiczną, aby nie uległa przeakcentowaniu teoretycznemu, należy
pogłębiać o to, co Jan Paweł II nazywał „teologią świętych” i „teologią
doświadczenia”. Można będzie w ten
sposób znaleźć sposoby aktualizacji
refleksji teologicznej, która nie jest
samowystarczalna.
Sympozjum obejmowało także
wątek „sanktuaryjny”. Owocne funkcjonowanie sanktuariów potrzebuje
refleksji teologicznej i pastoralnej.
W drugim dniu Polskie Towarzystwo
Mariologiczne chciało więc służyć
swoją refleksją kustoszom, tym razem
podejmując zagadnienia dotyczące
Na chwałę Maryi
Prawie 30 wykonawców zaśpiewało w bocheńskim Oratorium w
ramach XVIII Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Maryjnej „Ad gloriam Deiparae”. Dwudniowe święto
muzyki chrześcijańskiej, jakim jest
cieszący się coraz większym zainteresowaniem bocheński festiwal,
było wspaniałym wprowadzeniem w
atmosferę Wielkiego Odpustu.
Tradycyjnie pierwszy dzień związany był z przesłuchaniami konkursowymi. Jury niemal przez całe
sobotnie popołudnie przysłuchiwało
się występom dzieci i młodzieży. Na
scenie zaprezentowało się 6 wykonawców w kategorii dziecięcej, 13
w kategorii młodzieżowej, a także
7 zespołów.
Sobotni wieczór – to, podobnie
jak w latach ubiegłych, koncert
gwiazdy festiwalu. W tym roku
do Bochni zawitała, znana już z
poprzednich występów w naszym
mieście, wykonująca reggae forma-
statusu kanonicznego sanktuarium
oraz odpustów w sanktuarium. Odpowiadało na zapotrzebowanie wyrażone przez kustoszów, a także chciało
się przyczynić do uporządkowania
bardzo zasadniczego sektora działalności duszpasterskiej w Kościele.
ks. Janusz Królikowski
cja Maleo Reggae Rockers. Występ
przyciągnął do oratorium setki fanów
pozytywnego brzmienia. Z czystym
sumieniem można powiedzieć, że
sala była wypełniona po brzegi. Ku
uciesze przybyłych ze sceny popłynęły utwory pochodzące zarówno z
najnowszej płyty „Addis Abeba”, ale
także „kawałki” znane z poprzednich
krążków zespołu.
Festiwal zakończył się niedzielnym występem laureatów. W tym
roku jury przyznało pierwsze miejsca
we wszystkich trzech kategoriach. W
kategorii dziecięcej zwyciężyła Marta
Cholewa z Tarnowa, wśród solistów
najlepsza okazała się Marta Florek z
Limanowej, a w kategorii zespołów
młodzieżowych jury najbardziej
spodobała się grupa „Na tę okazję”
z Krakowa.
***
KATEGORIA DZIECIĘCA:
I miejsce:
Marta Cholewa – Tarnów – 500 pln
II miejsce: Zuzanna Magiera – Tarnów – 400 pln
III miejsce: Wiktoria Lasota – Tarnów – 300 pln
Wyróżnienie:Agata Łabno (za piosenkę Idzie Jezus) – Tarnów – 250 pln
SOLIŚCI:
I miejsce:
Marta Florek – Limanowa – 1000 pln
II miejsce: Claudia Kuczaj – Mszana Dolna – pielgrzymka do Rzymu
III miejsce: Małgorzata Such – Zabawa – 700 pln
Wyróżnienia:Sylwia Lipka – Knurów – 500 pln
Kinga Maszkowska – Biała – 500 pln
Nikola Zdrojek – Dolice – 500 pln
ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE:
I miejsce:
„Na tę okazję” – Kraków – 2.000 pln
II miejsce: nie przyznano
III miejsce: „Kanon” – Mikluszowice – 1.000 pln
Wyróżnienia:„Gaudium” (za piosenkę Pan życia) – 750 pln
„Boża jazda” – 750 pln
Listopad 2010
W sposób szczególny organizatorzy dziękują wszystkim sponsorom,
bo bez ich zaangażowania i hojności
nie byłoby festiwalowego dzieła.
Za tegoroczną pomoc pragniemy
podziękować: Biskupowi Tarnowskiemu Wiktorowi Skworcowi, który
nad Festiwalem objął Patronat Honorowy i w porozumieniu z Diecezjalnym Biurem Pielgrzymkowym
ufundował jako nagrodę 6-dniową
pielgrzymkę do Rzymu, a także patronom medialnym: RDN Małopolska
(radio), Gościowi Niedzielnemu (prasa), opoka.pl (Internet) oraz religia.tv
(telewizja).
13
Zwiastun Maryi
Lista sponsorów XVIII Festiwalu
Piosenki Maryjnej
„Ad Gloriam Deiparae” 2010
Sponsorzy strategiczni:
Urząd Miasta Bochnia; Starostwo
Powiatowe; Państwo Aniela i Antoni Noszkowscy; Stalprodukt S.A.;
Pan Jarosław Potasz; Pan Zbigniew
Urban.
Sponsorzy główni:
„Igloo”; „E-kom-bud”; Stalprodukt Serwis; „Hanpol”; Zakład Produkcji Doświadczalnej „CEBEA”;
„Air-Tech-Bud”; Panowie Bogdan i
Marek Brygowie; Stalprodukt Wamech; „Marco”.
Pozostali sponsorzy:
„Marka”; „Arcom”; „Cottonproduct”; Cukiernia „Broszkiewicz”;
Pani Iwona Sawicka-Budek; „Krimex” – Barbara i Krzysztof Międzik;
sponsorzy anonimowi.
Nagłośnienie:
MusicCook – światło i dźwięk;
Dziękujemy także państwu Wilczyńskim za nocleg dla zespołu „Maleo Regge Rockers” oraz „Bursie” za
wyżywienie i noclegi dla uczestników
Festiwalu. Wszystkim za wszelką
pomoc „Bóg zapłać”.
Organizatorzy Festiwalu
Wyróżnienia i medale
dla Członkiń Parafialnej Caritas
przy Parafii św. Mikołaja w Bochni
W sobotę, 2 października 2010
roku, w Warszawie Caritas Polska
wyróżniła i odznaczyła medalem
„Ubi Caritas” osoby najbardziej zasłużone długoletnią bezinteresowną
pracą na rzecz potrzebujących. Wśród
wyróżnionych i nagrodzonych z całej Polski znalazły się trzy osoby z
oddziału Caritas parafii św. Mikołaja
w Bochni:
1. Siostra Karina Rysak, Służebniczka Dębicka.
2. Pani Maria Buczek.
3. Pani Maria Suślik.
Serdecznie gratulujemy naszym
wyróżnionym i odznaczonym, a przy
tej okazji dziękujemy im za długoletnią posługę i otwarte serce, pełne
miłości dla tych, którzy nie mogą
sami „powiązać końca z końcem”.
Wyróżnienia i medale są też okazją
do wyrażenia wdzięczności pozostałym Członkom naszej parafialnej
Caritas.
Parafialny Odział Caritas przy
parafii św. Mikołaja w Bochni ma
piękną i bogatą, siedemdziesięcioletnią historię swojej działalności. Sięga
ona roku 1933, kiedy to pod przewodnictwem ks. prałata Władysława
Kuca powstało Stowarzyszenie Pań
Miłosierdzia Świętego Wincentego á
Paulo, które nakreśliło sobie ambitne
cele: pomoc młodzieży w podjęciu
nauki zawodu (wikliniarza), udzielanie bezpłatnych porad lekarskich,
szycie bielizny i ubrań dla ubogich.
Z chwilą wybuchu wojny Stowarzyszenie zaprzestało jawnej dzia-
łalności. Panie potajemnie zbierały
datki na pomoc dla najbiedniejszych
i najbardziej potrzebujących.
Po zakończeniu wojny, w czerwcu
1945 r., nastąpiło połączenie Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia z organizacją Caritas. Dyrektorem Oddziału
został ks. Antoni Czapliński, po
którym patronat objął ks. Władysław
Kuc. To on z siostrą przełożoną zajął
się organizowaniem pomocy.
Dalej ten zbożny cel poprowadzili w historii naszej parafii kolejni
14
Zwiastun Maryi
proboszczowie pracujący w
Bochni: ks. Michał Blecharczyk (późniejszy biskup) i ks.
infułat Stanisław Wójtowicz.
To ci duszpasterze rozpalili ducha troski o biednych. Od tego
czasu kształtowały się różne
formy pomocy, a także sposoby
szukania funduszy na pomoc dla
biednych. Do dnia dzisiejszego
niektóre z nich przetrwały i
skutecznie przyczyniają się
do owocnego funkcjonowania
naszej Caritas. Można tu wymienić: sporządzanie i rozprowadzenie palm, kadzidła, kredy,
chorągiewek nagrobnych, gromnic oraz kwestowanie przed kościołem przy różnych okazjach,
w zimie i w lecie, kwestowanie
w zakładach pracy i sklepach.
Dziś nasz parafialny oddział
Caritas realizuje pomoc dla
biednych poprzez wydawanie
żywności i odzieży, współpracując z akcją „Kilo” i różnymi
formami działalności charytatywnej podejmowanej przez
oddział diecezjalny Caritas.
Członkinie parafialnej Caritas rozdają dary, odwiedzają
chorych w domach, codziennie
wydają dla biednych gorącą
zupę (150-200 porcji), trzy razy
w roku przygotowują paczki
dla biednych i chorych (każdorazowo po 350 paczek): na
Boże Narodzenie, Wielkanoc
„Każda rzecz wielka musi kosztować i musi być trudna.
Tylko rzeczy małe i liche są łatwe.”
Stefan Kardynał Wyszyński
Z okazji Imienin Przewielebnego Księdza Prałata Stanisława Adamczyka
najlepsze życzenia samych radosnych dni, wszystkiego, co przynosi zadowolenie i radość, zdrowia, opieki Matki Bożej oraz sukcesów chóru Pueri
Cantores Sancti Nicolai
życzą Parafianie, Czytelnicy i Redakcja „Zwiastuna Maryi”
Nr 11 (170)
Listopad 2010
Zwiastun Maryi
i św. Mikołaja. Są to osoby, które
służą bezinteresownie potrzebującym
nie tylko z naszej parafii, ale z całej
Bochni, ponieważ zupa wydawana
jest dla wszystkich biednych.
„Dobrą duszą” tego zespołu jest
pani Maria Skrzypek, która pełni
funkcję zastępcy ks. proboszcza w
oddziale parafialnego Caritas. To pani
Maria Skrzypek organizuje obecnie
wszystkie spotkania i koordynuje
wszelkiego rodzaju akcje w naszym
oddziale. Czyni to już od lat, dlatego
również pani Marii i jej poprzedniczkom, tj. Siostrze Karinie, śp. pani
Kazimierze Frudze, pani Eleonorze
Hodowańskiej, a także wszystkim
należącym do parafialnego oddziału
Caritas należą się przy tej okazji gratulacje i wyrazy uznania oraz szczere,
z głębi serca płynące podziękowanie
nie tylko od tych, którym służą pomocą, ale i od całej naszej Parafii.
Jestem pełen podziwu i uznania
dla ich ofiarnej, pełnej poświęcenia
służby, dlatego jako proboszcz parafii
św. Mikołaja w Bochni czynię to z
potrzeby serca i składam wszystkim
angażującym się w pracę parafialnego
oddziału Caritas szczere podziękowanie „Bóg zapłać”.
ks. Zdzisław Sadko, proboszcz
Zapach przeszłości
Kasztany obsypały się kremoworóżowymi, niepozornymi kwiatkami.
Maturzyści przeżywali swój pierwszy egzamin, egzamin dojrzałości.
Razem z nimi po raz 45. podobnych
emocji doznawali Absolwenci Liceum Pedagogicznego. Dnia 27
maja 30 osób, kiedyś uczniów, dziś
dostojnych pań i panów spotkało się
ze swymi profesorami. Przewodnia
myśl tego zjazdu zamykała się w słowach: „Każde pokolenie ma własny
czas, każde pokolenie przeminie, a
nasze nie...” Zaczęli uczęszczać do
Liceum Pedagogicznego w 1960
roku. Szkoła ta istniała jedynie 25
lat, ale w ciągu tego krótkiego czasu
wydała wielu świetnie, gruntownie
przygotowanych nauczycieli, którzy
rozproszyli się nie tylko po szkołach naszego województwa, ale po
całej niemal Polsce, dbali o poziom
wiedzy swoich uczniów i ich patriotyczną edukację. Liceum to wpisało
się na trwałe w krajobraz i historię
naszego miasta. Rocznik – matura
1965 jest wyjątkowy. Przyjaźń i bliskość, które zakiełkowały na ławie
szkolnej, pozwoliły stworzyć jedną,
wielką rodzinę. Duszą i sercem każdego zjazdu byli: Alicja Kural, Jan
Wieciech, Henryk Szaleniec, Maria
15
Cygan, Józef Kubas. To oni mobilizowali, organizowali i przygotowywali
spotkania. Pierwsze odbyło się 10 lat
po maturze, drugie 20 lat, następne
co 5 lat. Każde kolejne coraz mocniej spajało więź koleżeńską, każde
potęgowało pragnienie zobaczenia
Bochni i złożenia podziękowań u stóp
Matki Bożej Różańcowej.
***
Wrzesień. Słońce leniwie toczy się
po nieboskłonie. Cienie coraz dłuższe, tu i ówdzie snują się srebrne nici
pajęczyny, baldachimy jarzębin odbijają się czerwienią od różnorakich
odcieni liści, nadchodzi jesień – pora
nostalgiczna, czas wspomnień. Właśnie ten okres wybrali Absolwenci Liceum Pedagogicznego na spotkanie.
Dnia 18 września 2010 kierują swe
kroki uśmiechnięte panie i panowie
do internatu przy ulicy Kazimierza
Wielkiego, który przez pięć lat był
ich domem. Powitań, uścisków,
pytań było bez liku. Po 40 latach
trudno czasami się poznać. Panie,
jak zwykle, eleganckie, zaś panom
szron przyprószył włosy, ale wszyscy
radośni tak, jak za dawnych lat. Kiedy
minęły pierwsze emocje i wzruszenia,
wszyscy, tj. 123 osoby, udali się do
szkolnego kościółka, gdzie przed laty
jako chłopcy i dziewczęta biegli ze
swoimi młodzieńczymi problemami,
z zawiedzioną miłością, rozterką i
obawą. Uczniowie czterech ostatnich oddziałów szkoły, która w 1970
roku została zlikwidowana, w tych
trudnych czasach potrafili zachować
swą godność, umieli nie tylko zdobyć
się na odwagę w prezentowaniu swej
postawy, ale zdołali piękne ideały
przechować na lepsze czasy, zaszczepić je swoim dzieciom i tym, których
powierzono ich opiece oraz wychowaniu. Dziś, szczęśliwi, że znowu są
razem, jednym chórem zaśpiewali:
„Pod Twą obronę”. Wzruszenie spotęgowało się, gdy ks. Maciej Śmigacz
zwrócił się do jubilatów w bardzo
serdecznych i ciepłych słowach,
nawiązując do historii życia patrona młodzieży świętego Stanisława
Kostki. Na koniec złożył przybyłym
życzenia dalszych szczęśliwych lat
życia. Myśli absolwentów pobiegły
wtedy do odległych chwil, kiedy
modlili się u stóp ołtarza, a ich prośby
płynęły przed tron Boga. Po Mszy
św. zrobili jeszcze wspólne zdjęcie
na schodach świątyni i skierowali
swe kroki do „Jubilatki”. Tam przy
suto zastawionym stole dzielili się
swymi spostrzeżeniami. Rozmowy
toczyły się między absolwentami i
profesorami, których reprezentowali:
Michalina Pięchowa, Krystyna Parda, Irena Błotnicka, Wanda Hełpa,
16
Zwiastun Maryi
Adam Romański, Eugeniusz Pabian,
Janusz Kurkiewicz. Ostatecznie
doszli do wniosku, że uczestnictwo
w zjeździe stanowi świadectwo
wzajemnej życzliwości, przyjaźni,
szacunku, przywiązania do miasta,
w którym byli uczniowie spędzili
najpiękniejszy okres swego życia.
A potem... potem popłynęły wspomnienia, nastrojowe melodie, które
ongiś towarzyszyły dziewczętom i
chłopcom, beztrosko roześmianym,
dziś dojrzałym paniom i poważnym
panom. Jak jeden dzień minęło 40
lat, stąd wszyscy z rozrzewnieniem
słuchali „40 kasztanów”, „Mimozami
jesień się zaczyna” oraz wielu innych
piosenek tak mocno oddających nastrój i klimat tamtych lat. Atmosfera
była urzekająca, miła, serdeczna,
rodzinna dzięki uczestnikom, ale i
organizatorom. Szczególne podziękowanie należy się: Urszuli Czajkowicz
Tadeuszowi Chrzanowi, Wiesławie
Rabczukównie, Jaśkowi Paruchowi,
Krzysztofowi Stomporowi za starania
i serce.
Patrząc na znajome twarze i słuchając zwierzeń dawnych uczniów,
poczułam, że więź zadzierzgnięta
przed laty nadal jest bardzo silna.
Łączy nas nie tylko 5 lat ich pobytu
w szkole, wspólne troski i zmartwienia, ale i czas od matury do dziś, czas
spotkań oraz korespondencji. Ta siła,
niczym magnes, skłoniła ich do przybycia. Jak ptaki przybyli do swego
gniazda, gdzie upłynęły lata „młodości górnej i durnej”. Przybyli, by
stąpać po uliczkach Bochni i szukać
śladów dawnych dni, posłuchać szumu kasztanów i jeszcze raz spojrzeć
na siebie oczyma młodości.
***
Niewiele czasu upłynęło, bo zaledwie kilka dni, gdy w wieczór
wrześniowy, w zacisznej kawiarence
przy wspólnym stole zasiadło 15
absolwentów nie istniejącego już
Liceum. Tyle osób z 32 udało się
Lucynie Zygmuntównie zawiadomić
i zachęcić do przyjazdu. Mimo woli
Ogłoszenia parafialne
Włączeni przez chrzest święty do
naszej rodziny parafialnej:
W dniu 19.09.2010 r.
Marcin Piotr Sądel, ur. 14.07.2010
Wiktoria Janina Górka,
ur. 11.08.2010
Maciej Wojciech Paruch,
ur. 06.07.2010
Stanisław Sławomir Łazarz,
ur. 18.06.2010
W dniu 25.09.2010 r.
Franciszek Kazimierz Czekaj,
ur. 23.05.2010
W dniu 26.09.2010 r.
Sonia Karolina Żółty,
ur. 10.07.2010
Franciszek Jakub Kokoszka,
ur. 25.07.2010
W dniu 17.10.2010 r.
Natalia Zofia Mroczek,
ur. 24.08.2010
Jan Kowal, ur. 12.05.2010
Pamiętajmy w modlitwach o nowych członkach naszej rodziny
parafialnej.
Nr 11 (170)
nasuwało się pytanie: Co ich tutaj
przywiodło? Czy chęć odświeżenia
przyjaźni? Czy pragnienie przywrócenia bezpowrotnie minionych lat?
Na te i podobne problemy toczyły się
rozmowy, a miłym akcentem wieczoru było wręczenie obecnym przez Eugeniusza Makowskiego tomiku jego
poezji pt. „Podróż do spełnionej nadziei”. Każdy obdarowany miał inną
dedykację. Dedykacja dla mnie, ongiś
wychowawczyni tej klasy, brzmiała:
„Anioł Przyjaźni – wzbudza w nas
zaufanie, mówi, że nasza przyjaźń
pogłębia się również w konfliktach
i nieporozumieniach, że może być
trwała, nawet jeśli przechodzi przez
napięcia.” Myśl zawarta w tych słowach stanowi potwierdzenie istoty
spotkań absolwentów i przyczynę
zjazdów. Wieczór ten był pełen wspomnień, życzliwości i uśmiechów.
Najbardziej wzruszający moment
przeżyłam, gdy w chwili pożegnania
jeden z byłych uczniów wręczył mi
różaniec, mówiąc: Prosto od Ojca
Pio. Ten gest, jak i inne, był wyrazem
sympatii, uznania i szacunku ze strony dawnych uczniów, jakimi darzy
się rodziców zgodnie z zaleceniem
IV przykazania Dekalogu. Czy dzisiaj
można by oczekiwać takich zachowań od współczesnej młodzieży?
Michalina Pięchowa
Sakramentalny związek małżeński zawarli:
W dniu 18 września 2010 r.
Michał Rząca z Moszczenicy
i Agnieszka Zdziarska z Bochni
Andrzej Czesak z Łazów
i Iwona Grzesik Bochni
W dniu 25 września 2010 r.
Rafał Jakub Wacnik z Bochni
i Marta Kinga Golińska z Bochni
Marcin Morawski ze Skały
i Dorota Magdalena Muskała
z Gawłowa
Marcin Łukasz Pasierb z Przyborowia i Klaudia Ewa Słonina
z Bochni
Listopad 2010
17
Zwiastun Maryi
Rafał Krzysztof Ptak z Krakowa
i Ewelina Klaudia Gałat
z Łapczycy
W dniu 02 października 2010 r.
Kadir Gülhan z Bochni
i Joanna Urszula Stawiarz
z Bochni
Piotr Andrzej Bębenek z Krakowa
i Małgorzata Maria Sroga
z Rzezawy
Jakub Gardziel z Bochni
i Małgorzata Ćwik z Brzeźnicy
W dniu 16 października 2010 r.
Paweł Marcin Dziedzic z Bochni
i Barbara Bernadeta Konieczna
z Bochni
Andrzej Michałek z Muchówki
i Marta Zofia Zabrzańska
z Bochni
Nowym małżonkom życzymy mocy
łaski Bożej w budowaniu trwałej
wspólnoty rodzinnej.
Odeszli do Pana:
† Eugeniusz Tworzydło
† Wiesław Wójcik
† Zuzanna Stawicka
† Janina Korbut
† Janina Dziurdzia
† Marek Imiołek
† Janina Gurgul
† Maja Rzymek
† Aleksandra Frankowska
† Genowefa Pach
† Julia Buczek
† Elżbieta Kulasza
† Władysława Kucięba-Słodka
Niech Miłosierny Bóg obdarzy ich
szczęściem wiecznym.
Bóg zapłać za ofiary złożone
w II niedzielę miesiąca oraz za ofiary
indywidualne.
Opracowała
s. M. Wirginia Limanówka
Wiara a studiowanie
Rozpoczęliśmy nowy rok akademicki. Mniej lub bardziej uroczyście.
Przy butelce wody albo piwa. W
akademiku albo w mieszkaniu. W
Krakowie albo Wrocławiu.
Dotychczas nas „pilnowano”, byśmy uczęszczali do szkoły, odrabiali
lekcje i chodzili do kościoła. A teraz
wchodzimy w świat z pozoru wolny
i niezależny. Bo przecież większość
wykładów nieobowiązkowa, nikt nie
sprawdza naszej wiedzy aż do sesji
(poza tymi wyjątkami, które zapowiadają kolokwium co tydzień), nie
musimy wracać przed 22:00 do domu.
Wydaje się kolorowo i wspaniale...
I tak zachłyśniemy się tą złudną
niezależnością, że zapominamy o
Bogu, bo „jestem teraz studentem, to
nikt mi nie będzie nakazywał iść do
kościoła w niedzielę, czytać Pismo
Święte, ponieważ nikt mnie nie kontroluje.” (Inna sprawa, że jeśli robisz
to z przymusu, to lepiej się nad sobą
zastanów.)
I tak sobie tkwimy w tym przeświadczeniu. Brawa dla tych, którzy
się opamiętają. Dla tych, którzy zrozumieją, dlaczego ta niezależność jest
tylko pozorna.
Najważniejszą konsekwencją
naszego „wyjścia w świat” powinna być ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
I to nie tylko za to, żeby nie odpaść
na pierwszej poważnej sesji. Ani
też za to, żeby zorganizować sobie
kąt do życia i jakieś jedzenie, żeby
przetrwać. Przede wszystkim to jest
odpowiedzialność za samego siebie.
Prawdziwa niezależność nie polega
na mieszkaniu bez Rodziców czy
możności samodzielnego utrzymania się. Chodzi o to, żeby pozostać
człowiekiem. Dobrym człowiekiem.
Żyć nadal swoimi wartościami, przekonaniami i poglądami i nie zmieniać
ich w zależności od sytuacji. Nie
wolno nam stać się „kameleonem”,
co pójdzie za głosem tłumu i zawsze
będzie robił tak jak inni. Każdy z nas
jest wyjątkowy i inny i trzeba o tym
pamiętać!
Jeśli chcesz wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje życie, nie wolno
Ci zamazać w nim Boga. Ponieważ
Bóg jest wzorem każdej dobrej postawy. I z Niego należy czerpać łaskę i
siłę do stawiania czoła wyzwaniom,
jakie niesie studiowanie. A nie zawsze
będzie łatwo. Przyjdą dni, kiedy zatracisz zupełnie poczucie sensu tego,
co robisz, bo masz tak wiele nauki,
że nie potrafisz tego ogarnąć. Na to,
by pozostać zawsze uśmiechniętym i
przygotowanym, jest wiele kiepskich
sposobów. Ale jest za to jedno lekar-
stwo, które nigdy
nie zawodzi, bo daje
wiele siły do
stawiania czoła ogromowi wiedzy
– BÓG.
Nie rezygnuj z niedzielnej Mszy
Świętej na konto spotkania z kumplami, względnie odsypiania sobotniego
kaca. (Szczerze i z serca odradzam
spożywanie wszelkiego rodzaju
napojów alkoholowych w trakcie
studiów – zupełnie się nie opłaca. I
cieszę się z tego zdania: nie piszę z
własnego doświadczenia, lecz moich
kolegów i koleżanek). Nie rezygnuj
z częstej Spowiedzi świętej kosztem
imprezy albo wypadu na miasto.
Wypośrodkuj wszystko.
Bo tylko wtedy okażesz się w pełni
niezależny i – co za tym idzie – odpowiedzialny, kiedy zostawisz miejsce
dla Boga. Z nikim nie będziesz tak
szczęśliwy i nikt nie pomoże Ci bardziej niż On. Módl się do Niego przed
sesją, kolokwium, i to nie tylko o to,
byś zdał, ale też za tych, którzy będą
Cię egzaminować.
Nigdy nie rezygnuj z Boga!
M.C.
18
Zwiastun Maryi
Nr 11 (170)
Idziemy razem do domu
Każda
rodzina ma
swój dom.
Różne są te
domy: małe
albo duże, nowe
albo stare, ładnie ozdabiane albo bez
żadnych ozdóbek. Może to jest nasz
własny dom z ogródkiem albo małe
mieszkanko w dużym bloku. To nie
jest ważne, jak ten dom wygląda.
Ważne jest, że w nim mieszkamy, że
to mieszkanie jest nasze. Tu mieszka
cała nasza rodzina: Mamusia, Tatuś
i wszyscy inni. I oczywiście też ja.
Każdy zna drogę do swojego
domu. Nawet po ciemku nie zabłądzi.
Przypomina mi się tu pewien zimowy wieczór. W tym dniu byliśmy
z grupą dzieci na lodowisku. Nie są
ważne nasze przygody na lodzie,
wystarczy wspomnieć, że było dużo
radości i śmiechu. Najważniejsze
było potem, gdy trzeba było wrócić
do domu, bo było już ciemno. Godzina nie było wcale późna, ale w zimie
koło godziny piętnastej robi się już
ciemno, a to było troszkę później, nie
świeciły żadne gwiazdy ani księżyc
(nie wiem, gdzie się podział, chyba na
ferie zimowe wyjechał). Najbardziej
żal mi było Agatki z IV klasy, bo
miała do domu najdalej. Mieszkała
na dość wysokiej górze i w zimie nie
dało się tam żadnym autem dojechać.
Od głównej drogi musiała iść pieszo
jeszcze daleko, ścieżkami, przez
bezludne zarośla zasypane śniegiem.
Bałem się o tę Agatkę, bo wystarczy
się pośliznąć i noga złamana! I co
potem? Więc postanowiłem ją odprowadzić, choć mówiła, że zna drogę i
do domu sama trafi.
Agatka rzeczywiście umiała drogę na pamięć, a że było całkowicie
ciemno i nie było widać zupełnie nic,
więc nie ja się nią opiekowałem, ale
ona mną. Mówiła: „tu będzie mała
górka, niech ksiądz uważa” albo:
„uwaga, bo tu ślisko”. I po jej głosie
poznawałem, gdzie ona się znajduje
w tej ciemności. Gorzej było, gdy
przestawała mówić, ale wtedy pomagały mi jej buty. Co w nich było
takiego cudownego? Nic. Zwyczajne
dziecięce buty zimowe, chyba były
czerwone. Ale każdy z nich miał po
bokach przywiązane na wstążeczkach
po dwie ozdoby plastikowe, coś jakby
orzeszki albo dzwoneczki. Gdy szła,
te orzeszki grzechotały i w ciemności
było ją dobrze słychać. Więc starałem
się iść obok głosu Agatki albo obok
głosu jej butów. W pewnym momencie usłyszałem słowa Agatki:
– Niech ksiądz uważa, bo tu jest
dość głęboki dół zasypany śniegiem.
– Dobrze, wcale się nie boję, dam
sobie ra... – odpowiedziałem odważnie, ale nie dokończyłem, bo właśnie
do niego wpadłem i gdyby nie Agatka,
pewnie do dziś bym tam siedział.
Podobnych przygód – mniejszych
i większych – było po drodze jeszcze
kilka. W końcu dotarliśmy szczęśliwie do domu Agatki. Do dziś pamiętam tę podróż, choć minęło od tego
czasu ponad dwadzieścia lat.
***
Dlaczego to dziś przypominam?
Nie wiem. Samo mi się przypomniało, gdy chciałem napisać o tym, że
naszym prawdziwym domem jest
niebo, a całe życie jest wędrówką do
tego domu, bardziej lub mniej udaną.
To prawda, że niebo jest domem.
Nasz ziemski dom, choćby był najpiękniejszy na świecie, jest naszym
mieszkaniem tylko „na tymczasem”.
Kiedyś, gdy nasze ciało całkiem się
popsuje i nie będzie potrafiło dalej
żyć, wtedy zostanie nam już tylko
dusza. Ciało w grobie w proch się
rozsypie, a dusza zamieszka w nowym domu.
I cały „sęk” w tym, że takie domy
dla duszy są trzy: niebo, czyściec
i piekło. Wiemy o tym doskonale i
każdy z nas chciałby zawędrować
do nieba. Każdemu z nas Pan Jezus
przygotował już tam mieszkanie. Sam
o tym powiedział. Nauczył nas też,
jak się tam idzie. Drogowskazami są
przykazania. A najlepszym przykładem dobrego postępowania jest całe
życie Pana Jezusa. Dlatego Pan Jezus
sam siebie nazwał drogą.
Jest tu na obrazku Pan Jezus. Ratuje owieczkę, która trochę pobłądziła:
weszła się na skałę, z której teraz
zejść nie potrafi. Na drugim rysunku
Pan Jezus prowadzi owieczkę. Ładna
ta owieczka, ale taka malutka! Pewnie
sama by nie wiedziała, dokąd i jak iść.
Na szczęście ma Dobrego Pasterza,
Pana Jezusa.
Kogo na obrazkach oznaczają te
owieczki? Chyba jakiegoś człowieka,
bo Pan Jezus ludzi nazywał owieczkami. Myślę, że każde dziecko chciałoby być tą owieczką. I na szczęście
jest bardzo dużo takich dzieci, które
idą chętnie za głosem Pana Jezusa.
Ale Pana Jezusa nie widać, a Jego
głosu nie słychać. Żeby tak było
słychać choćby Jego buty! (jak buty
Agatki). A tu nie słychać nic. Zresztą
Pan Jezus takich butów nie miał i
często chodził boso.
Do niektórych Świętych Pan Jezus
czasem coś mówił. Z innymi rozmawiała czasem Matka Boża. Ale my
nie możemy o czymś takim nawet
marzyć.
To jest trochę podobnie jak z domem Agatki. Wiemy, że jest na górze,
chcemy tam iść, ale w ciemności nie
Listopad 2010
widzimy nic. Przydałaby się jakaś
Agatka. Może mieć na imię Kasia
albo Darek, albo jeszcze inaczej.
Musimy poszukać dobrego człowieka, który nas poprowadzi. Takim
przewodnikiem jest na pewno ksiądz.
Ale nie tylko ksiądz. Mamy przecież
dobrych Rodziców. Oni też chcą nas
doprowadzić do nieba. Więc warto
ich słuchać.
Może to dziwne, ale czasem zdarzają się sytuacje „odwrotne”. Na
przykład Agatka opiekowała się
księdzem, a nie ksiądz Agatką. I całe
szczęście, bo biedny by był bez niej.
Kiedyś jedna mamusia powiedziała
o swoim synku, małym chłopczyku,
że jest dla niej i dla tatusia aniołem
stróżem. Nie wiem, czy ten chłopczyk był aniołem, ale chyba nie, bo
był człowiekiem, a nie aniołem. Ale
stróżem to naprawdę był, bo często
swoich rodziców przestrzegał przed
19
Zwiastun Maryi
ono, to pewnie nie modlilibyśmy
się na Różańcu. Przypomina nam
o Spowiedzi świętej i o codziennej
modlitwie. Dużo nas nauczyło swoim
własnym przykładem.
wszystkim, co było złe.
W klasie drugiej dzieci uczą się
dużo o przykazaniach Bożych. Wcześniej nie bardzo przykazań słuchały,
a teraz zaczynają słuchać. Stają się
coraz lepsze. A rodzice drugoklasistów mówią czasem:
– Proszę księdza, to nasze dziecko
namawia nas do dobra. Gdyby nie
***
Pomyślmy teraz: Kogo ja mogę
prowadzić do nieba?
Może to być ktoś młodszy, a może
być i starszy. Do nieba mamy iść
wszyscy, więc wszystkich muszę prowadzić. I tak naprawdę, to nie mamy
na świecie niczego ważniejszego do
zrobienia, jak doprowadzić do nieba
wszystkich, których kochamy. Inne
rzeczy są nieważne.
Spróbujmy, a okaże się, że nie
znajdziemy też na świecie zajęcia
szczęśliwszego! Wiedzą o tym wszyscy starsi rodzice, którzy dobrze
wychowali swoje dzieci.
ks. Krzysztof Pikul
Zwiastunek Maryi
„W chłodny, pochmurny dzień
pierwszego listopada
Przez smutne, puste miasto szliśmy
z Żoną, Synem.
Przed nami szła wielka, niewidzialna gromada
Tych, którzy żyją w tym mieście
duchem i czynem.”
Tak pisał poeta, kompozytor, piosenkarz Marek Grechuta o Krakowie.
Tak samo można powiedzieć o polskich miastach i wsiach, nastrój jest
podobny, choć ruch na ulicach jest
wtedy duży.
W dniach 1 i 2 listopada pójdę na
cmentarz, zaniosę kwiaty i lampki
zmarłym – bliskim i znajomym,
pomodlę się za ich dusze, poproszę
Boga, by odpuścił im wszystkie
grzechy, aby pozwolił im trafić do
„domu Ojca”.
Pomyślę też o świętych wszystkich
czasów i pokoleń, tych znanych,
wyniesionych na ołtarze, do których
modlimy się, i o tych bezimiennych.
Wiem, że i między nami, tu, na Ziemi,
są zwyczajni ludzie żyjący w świętości, zasługujący na osiągnięcie Nieba.
Będę się modlić, aby Bóg pomógł mi
być dobrym i pobożnym człowiekiem, bo tylko to będzie się liczyło
po zakończeniu ziemskiej wędrówki.
„Czas na mnie
czas nagli
co ze sobą zabrać
na tamten brzeg
nic
więc to już
wszystko
mamo
tak synku
to już wszystko
a więc to tylko tyle
tylko tyle
więc to jest całe życie
tak całe życie” (T. Różewicz)
Pamiętajcie: Cmentarz to miejsce poświęcone, miejsce modlitwy,
miejsce
spoczynku
zmarłych,
„kontaktu” z
nimi, Trzeba tam zawsze właściwie
zachowywać się.
W poprzednich numerach pisałam
już o konieczności pamiętania o
historii i przeszłości. W listopadzie
znów pojawia się okazja do tego,
gdyż przypada wtedy rocznica odzyskania niepodległości w 1918 r.
Dzień 11 listopada jest świętem narodowym. Jak pisze ojciec Leon Knabit
z Tyńca, „Naród, który zapomniał o
przeszłości (...) jest narodem niepełnym, wykorzenionym. Człowiek,
który nie pamięta o swej historii,
jest człowiekiem, któremu czegoś
brakuje.” Trzeba wobec tego z dobrych wzorów i doświadczeń czerpać
wiedzę, budować lepszą przyszłość,
a z porażek i klęsk wyciągać wnioski
i postępować lepiej. Chociaż przez
nasz kraj przeszło wiele nawałnic,
20
serce ojczyzny zawsze biło, nawet
czasami w podziemiu, życie trwało,
a1 Polaków podtrzymywały wiara i
nadzieja. Ci, którzy wtedy zginęli,
mają prawo, by łopotał im sztandar
biało-czerwony, by im szumiały polskie brzozy, (...) mają prawo do naszej czci. Musimy święcić corocznie
rocznicę, abyśmy i my zasłużyli na
łopot sztandaru, szum brzóz i prawo
do spoczywania w polskiej ziemi.”
(ks. M. Maliński)
Zwiastun Maryi
Nr 11 (170)
Na pewnego śpiewaka
„Że głos miał niczym słowik,
Wżdy o tym wiedziano.
Czasem mu zazdroszczono,
Czasem podziwiano.
Wszak, gdy lektorem został,
„Też pomysły – rzekł cudzysłów,”
śmiać się można z tych pomysłów,
bo kto czytał różne wiersze,
wie, że mam w nich miejsce pierwsze.
O, przepraszam – rzekł przecinek,
Mógłbym wziąć to za przycinek,
Bez przecinka nie ma zdania.
A bez znaku zapytania?
Niezły komik, niezły zbytnik –
Zirytował się wykrzyknik,
Nie chcę chwalić się przed nikim,
Ale jestem wykrzyknikiem!
– Myślnik, leżąc, milczał smutnie,
a tu średnik wdał się w kłótnie;
jak ze wszystkich zdań wynika,
nie ma wiersza bez średnika;
bez średnika nie ma zdania.
A bez znaku zapytania?
Kropka słysząc te hałasy,
Sprowadziła dwa nawiasy
(Cni panowie, zacne panie,
zamykamy całe zdanie!)
Koniec, kropka. Odpoczynek!
Znów przycinek, rzekł przecinek!”
***
Czasami specjalne ułożenie słów,
„wyrwanie” zdań z całego tekstu
(czyli z kontekstu) sprawia, że powstaje dowcip. Poniższe „pobożne
żarty” są autorstwa ojca Leona Knabita, znanego benedyktyna z Tyńca,
autora licznych książek, często występującego w TV i odznaczającego się
wielkim poczuciem humoru.
W jednym z krakowskich kościołów pewien ksiądz zapowiedział:
„Źródło” jest pod chórem, „Rycerz”
leży na bocznym ołtarzu, „Gość”
wyszedł, a „Niedziela” będzie w
poniedziałek.
***
Syn wrócił z oazy późnym wieczorem i rano matka nie może go
obudzić. Myśli sobie: „Jeśli wrócił
z oazy, musi być obznajomiony z
Pismem Świętym.” Szarpie go więc
za ramię i mówi: „Młodzieńcze, tobie
mówię: wstań!” A on otworzył jedno
oko i odpowiada: „Niewiasto, jeszcze
nie nadeszła godzina moja.”
***
Rzecze ktoś złośliwie:
Nie zawsze pięknie czyta,
Kto jest pierwszy w śpiewie.”
Zdarza się, że humorystyczna treść
wynika z niewłaściwego zastosowania znaków interpunkcyjnych, z
którymi chyba nie żyjecie w wielkiej
przyjaźni. A oto „wierszowana dyskusja” między nimi.
Znaki przestankowe
„Prowadziły raz rozmowę
różne znaki przestankowe.
Rzekł dwukropek: mógłbym przysiąc,
Że tu jest dwukropków tysiąc,
Bo beze mnie nie ma zdania!
A bez znaku zapytania?
Próba
– Asiu,
dzwoniła do mnie
mama Konrada. On ma problemy z matematyką. Czy zgodzisz
się mu pomóc? Nowa szkoła, nowi
koledzy, jakoś nie może nadążyć.
Asia usiadła przy kuchennym stole. Była nieco zmęczona po ośmiu
lekcjach. Mimo to odpowiedziała:
– Dobrze, mamo. Wiesz, pani od
matematyki twierdzi, że w zasadzie
ma on szansę na dobrą ocenę pod
warunkiem, że solidnie się przyłoży i
dobrze napisze następny sprawdzian.
Jaki wniosek wypływa z faktu? –
wszystkie znaki odgrywają w zdaniu
ważną rolę, trzeba nauczyć się je
stosować.
Na koniec zdanie, które jest zapowiedzią okresu, który zacznie się z
końcem listopada – co to za okres?
„Życie ludzkie składa się z czekań.
Spośród różnych czekań jest jedno
Czekanie, najważniejsze, wspólne
Wszystkim. Kto ma przyjść?”
O Nim będziemy pisać w kolejnym
numerze.
Anna Fischer
Sporo mamy materiału, ale jeśli posiedzimy dziś dłużej, to nadrobimy
zaległości Konrada, a ja będę mieć
okazję do szczegółowej powtórki.
– To świetnie, tak myślałam, że
się zgodzisz. Można na ciebie liczyć.
Zadzwonię do mamy Konrada, przywiezie go do nas za jakąś godzinkę.
Odpocznij w tym czasie.
Mama Asi była wyraźnie dumna z
córki, która świetnie sprawdziła się
w roli korepetytorki. Uczyli się do
Listopad 2010
późnego wieczora. Przerobili i utrwalili materiał. Asia doceniła wysiłki
Konrada i zapewniła go, że da sobie
radę na jutrzejszym sprawdzianie.
Matematyka była na pierwszej
lekcji. Cała klasa przebierała się w
szatni. Była godzina 7.45. Nagle Romek wpadł na szalony pomysł:
– Słuchajcie! Idziemy na wagary.
Tylko szybko. Pani, która ma dyżur,
poszła akurat na drugi koniec korytarza. Zmywamy się, ale wszyscy, i
to już!
Rozkazujący ton Romka sprawił,
że uczniowie z powrotem zmienili
obuwie na wyjściowe. Konrad próbował oponować:
– Proszę was, tylko nie z matmy! –
Rozpaczliwie chciał zmienić decyzję
klasy.
– Nie łam się, chłopie, jedna pała
więcej, jedna mniej, co za różnica!
Idziemy – dorzucił Robert.
Klasa opuściła szatnię lotem błyskawicy. Konrad po kilkunastu krokach zatrzymał się. Patrzył, jak
wszyscy znikają za zakrętem. Stał
chwilę ze spuszczoną głową, w
uszach brzmiały mu słowa nauczycielki: „Wierzę, że potrafisz nadrobić
zaległości, no i żadnej wpadki więcej.
Liczę na ciebie”. Powoli zawrócił w
stronę szkoły. Wszedł do pustej klasy.
„Dzień dobry” wypowiedziane przez
nauczycielkę, która była jednocześnie
ich wychowawczynią, zabrzmiało dla
Konrada jak dzwon na pogrzebie.
– A gdzie reszta klasy? – zapytała.
Stał ze spuszczoną głową.
– Miał być sprawdzian – ciągnęła dalej pani. – No, mów, gdzie są
wszyscy!
Konrad speszony i przestraszony
wyjąkał:
– Poszli na badania do przychodni.
21
Zwiastun Maryi
– Na badania? – zdziwiła się pani.
– Nic nie wiem o żadnych badaniach.
A ty nie poszedłeś?
– Ja już miałem je wcześniej –
kłamstwo nie było mocną stroną
Konrada. Sam by nie uwierzył w
coś takiego. Ze wstydu nie patrzył
wychowawczyni w oczy.
– Zaraz to sprawdzimy – wyjęła
telefon. Konrad zbladł. Miał świadomość, że za chwilę wszystko się
wyda. Przypomniał sobie słowa
mamy: „Kłamstwo ma krótkie nogi.”
Musiał się o tym przekonać na własnej skórze, aby uwierzyć. Po rozmowie pani z pielęgniarką sprawa była
już oczywista.
– Teraz dołącz do klasy Ib. Resztę
rozwiążemy jutro na godzinie wychowawczej – nauczycielka usiłowała
zachować spokój.
Nazajutrz w klasie było tak cicho,
że można by usłyszeć spadający z
głowy włos.
– Wyjaśnij nam, Konrad, jakie to
badania miała klasa wczoraj – wychowawczyni patrzyła na nich zaniepo-
kojonym wzrokiem. Chłopak wstał
i nie odzywał się wcale. Wszyscy
siedzieli ze spuszczonymi głowami.
Po paru minutach pani powiedziała:
– Więc nie jesteś taki odważny,
by zabrać głos. Dostajesz negatywną
uwagę za kłamstwo, a reszta klasy
za wagary, i jutro przyjdziecie z
rodzicami.
Wtedy wstała Asia:
– Proszę nie wpisywać Konradowi
tej uwagi, on chciał nas chronić. Pani
przecież wie, jakie on ma oceny, nie
poszedł z nami, bo nie chciał pogorszyć swojej sytuacji. My zrobiliśmy
źle, wiemy o tym. Poniesiemy wszelkie konsekwencje, tylko niech pani
nie karze Konrada.
– Bardzo panią prosimy – dołączył
się przewodniczący klasy Robert. –
Konrad próbował nas powstrzymać,
ale go nie słuchaliśmy.
Teraz wstała cała klasa i błagalnym
wzrokiem wpatrywała się w wychowawczynię.
– Siadajcie – powiedziała pani. –
Podoba mi się wasza solidarność. Co
ja mam z wami zrobić? Nie wpiszę
koledze uwagi. Jutro jednak przychodzicie z rodzicami. Rozczarowaliście
mnie. Jesteście w nowej szkole i już
wagary! Ale jedno muszę wam przyznać, w chwili próby, chociaż jeszcze
dobrze wszyscy się nie znacie, potraficie działać dla wspólnego dobra.
Rodzice również nie byli zachwyceni wybrykiem swoich pociech.
Klasa poniosła konsekwencje. Obniżone zachowanie dla wszystkich,
żadnych dyskotek i wycieczek. Mimo
to jakoś dziwnie dobrze im razem. A
wychowawczynię traktują jak drugą
mamę.
Barbara Siedlarz
ZWIASTUN MARYI – MIESIĘCZNIK BAZYLIKI MNIEJSZEJ ŚW. MIKOŁAJA W BOCHNI
I SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ RÓŻAŃCOWEJ W BOCHNI
Wydaje: Parafia Rzym.-Kat. pw. Św. Mikołaja, Pl. Św. Kingi 9, 32-700 Bochnia, tel. 14-612-34-17. http://www.mikolaj.bochnia.pl
Redakcja: Anna Fischer, Agnieszka Kastory, Barbara Krakowska, Mateusz Matrejek, Maria Elżbieta Mroczek, Maciej Mrózek, Michalina
Pięchowa, ks. Krzysztof Pikul, Małgorzata Rojewska-Warchał, Czesław Sieczka, ks. Maciej Śmigacz, Jan Zięba. Przepisywanie tekstów: Agnieszka Krakowska, Paulina Krakowska, Barbara Krakowska, s. M. Wirginia Limanówka. Krzyżówka dla dzieci: Małgorzata
Rojewska-Warchał. Grafika: Donisława Golonka. Zdjęcia: Maciej Mrózek. Nakład: 1200 egz.
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania dostarczonych materiałów, a także do ich publikowania w dogodnym dla
redakcji czasie oraz niepublikowania bez podania przyczyny.
22
Zwiastun Maryi
Krzyżówka dla dzieci
Nr 11 (170)
135
1. Miesiąc szczególnej pamięci o
zmarłych. 2. Jezus głosił je na górze.
3. Szatan. 4. Miłość ... jest, łaskawa
jest. 5. ... wieża Babel. 6. Druga
cnota Boska. 7. Wolna ... – człowiek
jest wolny w podejmowaniu decyzji.
8. Pachnąca żywica używana przy
uroczyście sprawowanej liturgii. 9.
Jest nieśmiertelna. 10. Organizacja
dobroczynna działająca przy Kościele katolickim. 11. Czwarty grzech
główny. 12. „Skrzydlaty” duch. 13.
Uroczysta pieśń na cześć Boga lub
pieśń państwowa.
Rozwiązania przyjmuje Kancelaria
Parafialna do dnia 15.11.2010 r. Prosimy, aby krzyżówki nie wycinać, lecz
wypisać z niej wszystkie wyrazy i dopisać odczytane hasło. Tylko takie rozwiązania będą brane pod uwagę. Dzieci
od klasy II niech piszą samodzielnie.
Prosimy też dopisać swój wiek.
Hasło krzyżówki nr 134: KOCHAM RÓŻANIEC.
Nagroda główna: PATRYCJA DRUŻKOWSKA.
Telefon zaufania
Pozostałe nagrody:
Agnieszka Blum, Kinga Goryczka, Maciej Kołodziej.
pon. – sob.
godz. 19.00 – 21.00
Nagrody są do odebrania w Kancelarii Parafialnej.
Kancelaria Parafialna
Bochnia, pl. św. Kingi 9
tel. 14-612-34-17, fax: 14-611-92-70
http://www.mikolaj.bochnia.pl
Godziny przyjęć:
9.00 - 11.00 i 17.00 - 18.00
w soboty: 9.00 - 11.00
Sprawy małżeńskie:
piątek w godz. 16.00 - 18.00, oprócz pierwszych piątków.
Konto Parafii św. Mikołaja w Bochni:
Pekao SA o/Bochnia
24 1240 5208 1111 0000 5482 6494
Poradnia Specjalistyczna ARKA
Bochnia, ul. Bernardyńska 14, tel. 14-611-95-95
14-611-95-95
Dom Pielgrzyma
„Bursa”
zaprasza
na noclegi w pokojach
2- i 3-osobowych z łazienką
lub większych,
obiady domowe w cenie
8,00-12,00 zł
Bochnia, ul. Stasiaka 10,
więcej informacji pod telefonem
014-612-21-95
lub na stronach internetowych
parafii

Podobne dokumenty

Document 464800

Document 464800 wstępuje do klasztoru. Na tę decyzję złożyło się szereg przyczyn, ale przede wszystkim długotrwały proces duchowy, polegający na szukaniu coraz głębszych treści w życiu i sztuce. Pobyt w zakonie je...

Bardziej szczegółowo

Zwiastun Maryi

Zwiastun Maryi fajansowych kubeczków. Na środku, Ze śpiewem, ze wspólnym ofiarowana zwitku siana, leży biały opłatek. niem. Wspominamy tych, którzy już Przybyli dokładają następne. Babka nigdy nie zasiądą z nami ...

Bardziej szczegółowo