1 Witka 10 ŹRÓDLANE STAWY WITKI W ostatnim czasie w naszej

Transkrypt

1 Witka 10 ŹRÓDLANE STAWY WITKI W ostatnim czasie w naszej
Witka 10
ŹRÓDLANE STAWY WITKI
W ostatnim czasie w naszej okolicy zapanowała moda na stawową hodowlę ryb.
Wzdłuż Witki niczym grzyby po deszczu wyrastają wodne oczka. Na dzień dzisiejszy
naliczyliśmy ich ponad dziesięć. Nie wszyscy amatorzy słodkowodnej ryby zdają sobie
jednak sprawę z tego, że zwyczaj hodowania karpia w przydomowym stawie jest
przynajmniej tak stary jak nasza wieś. Jak podają źródła cieszył on się szczególnym powodzeniem w XVI w., kiedy to przy każdym najmniejszym nawet dworku szlacheckim był staw
rybny, z którego odławiano karpia głównie na wigilijny stół. Wspomina o tym nawet Jan
Kochanowski: „A gospodarz wziąwszy siatkę idzie mrokiem na usadkę (...) w rzece ma gęste
więcierze, czasem wędą ryby bierze”(„Pieśń świętojańska...”).
W Woli Wodyńskiej kultura stawowa miała najprawdopodobniej swój renesans w
okresie rozkwitu dworskiego folwarku, tj. w XVI w. (o tym opowiemy w jednym z
następnych numerów Witki). Przepiękny kompleks stawowy będący własnością dziedzica
funkcjonował jeszcze w wieku XIX i XX, o czym wspominają najstarsi mieszkańcy wsi. - Z
dawien dawna te stawy tu były. Moja matka, która urodziła się w 1888r mówiła, że one są tak
stare, że nikt nie pamięta, kiedy mogły powstać. Pewnie wykopali je chłopy jako pańszczyznę
– opowiada pan Stanisław Krupniewski, który w latach 1940-1944 pracował jako parobek we
dworze, gdzie zajmował się między innymi pracą przy hodowli karpia. Dworskie gospodarstwo rybne znakomicie funkcjonowało tu jeszcze za czasów okupacji. Później, gdy
przyszła komunistyczna władza, wszystko zostało zrujnowane. Tuż po wojnie stawy były na
krótko dzierżawione przez osoby prywatne, a potem pozostawione bez opieki zniszczały na
marne.
Jak widać na mapce wszystkie stawy były uporządkowane w jeden sprawnie
funkcjonujący organizm. Wymagała tego „technologia produkcji” karpia. Każde oczko wodne
spełniało tutaj swoją rolę. OSADNIK przejmował wody napływające z lasu i biologicznie
oczyszczał je z liści. Dalej woda specjalnymi rynnami przepływała do stawów:
ŁAZIENKOWEGO, ŚRODKOWEGO, KUCHENNEGO i TARŁA. Rynny były zakończone
specjalnymi tamami, które w miarę potrzeb były zamykane lub otwierane. Dalej woda była
kierowana do stawu ZARYBKOWEGO, KOLONIJNEGO i wreszcie PARKOWEGO. Ryby głównie karpie, ale zdarzały się także liny, karasie i szczupaki – hodowano w cyklu 1,5
rocznym. Wiosną do Tarła zapuszczano samice, tzw. maciory – najwyżej kilka sztuk, które
składały jaja. Z ikry, w którą przemieniały się jaja w wyniku zapłodnienia zewnętrznego
wylęgały się małe rybki zwane narybkiem. Jesienią narybek wyłapywano i wpuszczano do
stawu Zarybkowego. Tam rosły one przez kilka miesięcy osiągając długość 10-15 cm.
Wiosną „kroćki”, bo tak je nazywano znowu przenoszono do stawów głębokich, tj. Środkowego i Kuchennego. Stamtąd po pół roku już jako kilkukilogramowe sztuki były odławiane
i trafiały na stół oraz do sprzedaży. Najprzyjemniejsze były połowy wczesną zimą. Na stawie
Środkowym wykuwano przerębel w kształcie krzyża, potem spuszczano wodę spod lodu.
Wszystkie ryby wraz z resztką wody przenosiły się w miejsce upustu skąd wybierano je ręcznie.
Dzisiaj pozostaje nam tylko żywić nadzieję, że jeszcze kiedyś ŹRÓDLANE STAWY
WITKI zabłysną swoim dawnym blaskiem.
1
Rys. Henryk Pietrasik
(opowiadali: H. Pietrasik i St. Krupniewski; notował A. Boczek.)
JESZCZE O KARCIE Z POWSTANIA STYCZNIOWEGO
Nazywam się Aleksander Szostek, urodziłem się w 1917 r. Mój prapradziad wywodzi się z
Czajkowa, a ożenił się w Woli Wodyńskiej. Chciałbym podzielić się z wami swoimi
infor¬macjami na temat potyczki powstańców styczniowych z Kozakami na terenie Woli
Wodyńskiej. Wcześniej tylko dodam, że wszystkie wiadomości na ten temat znam z
opowieści mojego stryja Szostka Jana, który urodził się jeszcze w XIX w. Są to informacje
wiarygodne, gdyż mój stryj był człowiekiem światłym i bardzo interesował się historią. W
czasie zaborów uczył wiejskie dzieci czytania i rachowania.
Było to tak: Pluton Kozaków, który wracał z Seroczyna zatrzymał się w Woli Wodyńskiej w
karczmie. Stała ona przy posiadłości p. Długosza. Konny oddział powstańczy, który już od
pewnego czasu podążał śladem Kozaków postanowił zaatakować właśnie w karczmie.
Okazja ku temu była wyśmienita, nieprzyjaciel był najprawdopodobniej pijany. Mimo
zaskoczenia Rosjanie stawili opór. Wywiązała się zawzięta walka, w wyniku której padli
zabici i ranni po jednej i drugiej stronie. Po krótkim czasie oddziały rozproszyły się
pozostawiając na placu boju zabitych. Podobno więcej zabitych było Kozaków. Mieszkańcy
wsi pochowali ich na wzgórzu na obecnej posiadłości p. Możdżonka. W tym miejscu Szostek
Jan syn Mateusza, a mój stryj, sadził w latach 20-tych naszego wieku sad i znajdywał tam
zardzewiałą broń, między innymi szable. Niektórzy mówili, że oddział kozacki zaatakowany
przez powstańców w Woli Wodyńskiej wracał z Seroczyna z egzekucji Ks. Lewandowskiego.
Nie może to być jednak prawda, bo jak wynika z dokumentów carskich (wystarczy zajrzeć do
książek o powstaniu styczniowym na Podlasiu), potyczka pod Wolą Wodyńską miała miejsce
w dniu 23-03-1863r.a Ks. Lewandowskiego powieszono w dniu 04-08-1863r.
2
Aleksander Szostek
3

Podobne dokumenty