Podgórskie gołąbki Magda od rana nie miała najlepszego humoru

Transkrypt

Podgórskie gołąbki Magda od rana nie miała najlepszego humoru
Podgórskie gołąbki
Magda od rana nie miała najlepszego humoru, chociaż to była jej ulubiona sobota. Jak można
się cieszyd, kiedy pierwsza wstająca osoba włącza radio, by posłuchad wiadomości? Już przy
śniadaniu tata pokłócił się z dziadkiem o to, który z polityków odpowiada za puste składy
węgla. Magdzie nawet nie chciało się odezwad, że przecież ich mieszkanie ogrzewa się
gazem. Dziadek wkurzył się nie na żarty, zawołał Bobika i wyszedł z nim na spacer.
Dziadek i Bobik uwielbiali te spacery po parku Bednarskiego. To tam właśnie, pod
wielkim, starym drzewem, dziadek poprosił ukochaną o rękę. Babcia śmiała się zawsze, że
ten park to zaczarowane miejsce, bo gdzie indziej nigdy by się na to nie zgodziła. Dziadek
nie pozostawał jej dłużny. Mawiał, że to duch skąpej księżnej z Krzemionek podszepnął
mu złośliwie te oświadczyny, bo przez całe życie oszczędna żona wydzielała mu zarobione
przez niego samego pieniądze. Ale dziadkowie Magdy byli dobrym małżeostwem. Kochali
to swoje Podgórze i często wspominali bar ze słodkościami przy ulicy Warneoczyka, gdzie
przez wiele lat chadzali sami, a potem z dziedmi i wnukami na gorącą czekoladę.
Mama gwałtownie odstawiła niedopitą kawę i powiedziała do taty:
– Mam tego dośd, tych waszych wiadomości, tego waszego sportu, po którym kłócicie
się o sprzedane mecze, tych awantur o to, którego radia słuchad, a które jest żenujące! Nigdy
nie było takiej atmosfery, jak teraz. Dziadek przegina, ale ty nie jesteś lepszy!
Tata trzasnął drzwiami i wyszedł. Magda postanowiła odwiedzid Agatę, ale tramwaj
nr 13 odjechał jej przed samym nosem. Na przystankowej ławeczce nie było za dużo miejsca,
jednak drobna dziewczynka zmieściła się bez trudu. Miła, starsza pani obok uśmiechnęła się
promiennie. Spojrzała na zegarek. Na odsłoniętym przedramieniu trudno było nie zauważyd
wytatuowanego numeru.
Magda wpatrywała się w ten znak z przerażeniem. Sąsiadka z ławki odezwała się:
– Tak, to obozowy tatuaż. Trafiłam tutaj, za tamtymi blokami, do obozu w Płaszowie.
Stamtąd Niemcy wywieźli mnie do Auschwitz. Z trojga rodzeostwa tylko ja przeżyłam, a
rodzice zginęli w Majdanku. Ale co ja ci opowiadam, takiemu małemu dzieciakowi.
– Nie jestem małym dzieciakiem, mam prawie czternaście lat! – oburzyła się Magda.
– I czytałam dużo o tym obozie, o wojnie, o Holokauście też. A wujek mojego dziadka był
wśród tych krakowskich kolejarzy, których powieszono na Zabłociu za wodę i chleb dla
Żydów wiezionych w towarowych wagonach.
– To dobrze, że u ciebie w domu się o tym rozmawia. Większośd uważa, że dzieci
nic nie rozumieją. A to przecież wy macie budowad taki świat, w którym to wszystko się nie
powtórzy. Dlatego powinniście zrozumied trudne sprawy i znad je z innego źródła niż chodby
najciekawszy podręcznik.
– To takie mądre, co pani mówi, jak z wypracowania. Ale u mnie ostatnio mało się
rozmawia i u moich kolegów też. Wszyscy się kłócą o politykę i o to, kto ma rację wśród tych
występujących w telewizji. Czasem nawet o takie bzdury, czy jakieś show wygrali „naprawdę
najlepsi”. Ja sama też się w to coraz częściej wplątuję.
Pani spojrzała z uwagą na Magdę i ujęła jej drobną dłoo w swoje ręce.
– Wiesz co? Tylko do takich ludzi jak ty należy przyszłośd. Bo prawdziwa zmiana
zaczyna się wtedy, gdy ktoś ma świadomośd, że poprawianie świata trzeba zacząd od siebie.
Ludzie zawsze się kłócili o politykę i o głupstwa. Jak jest kryzys, to sprzeczają się bardziej.
Tak zaczęły się wielkie wojny… Ojej, tramwaj by mi uciekł! Bądź zdrowa, może się jeszcze
kiedyś spotkamy!
„13” Magdy nadjechała po chwili. Fatalnie rozpoczęty dzieo okazał się całkiem
udany. Ale największa niespodzianka spotkała ją w domu. - Nie uwierzysz – powiedziała
mama. – Tata wrócił z paczką czekolady na gorąco. Umówiliśmy się, że robimy miesiąc bez
telewizji i radia. I że wreszcie spiszemy te dziadkowe wspomnienia, razem z tym, co
opowiadają rodzice. I jeszcze moje. Przecież to kawał historii.
- Ja też mam swoją historyjkę, zaraz ci opowiem, ale. na razie jestem głodna jak wilk.
Czuję gołąbki! A ten babciny przepis powinien się nazywad „gołąbki podgórskie”. Ludzie
zatrzymują się pod oknem, czując ten zapach – roześmiała się Magda.
Bobik popatrzył na amatorkę gołąbków z przekrzywionym łebkiem, jakby się dziwił,
że można lubid coś, w czym jest tak dużo kapusty.
Julia Jankun Dopart