Kiedyś też mieszkałem na Stogach - rozmowa z

Transkrypt

Kiedyś też mieszkałem na Stogach - rozmowa z
Kiedyś też mieszkałem na Stogach - rozmowa z Prezydentem Lechem Wałęsą
Wpisany przez Maria Drab
piątek, 03 lipca 2009 21:51
O Stogach, rodzinie oraz integracji z Prezydentem Lechem Wałęsą rozmawia Maria Drab
Panie Prezydencie, prawie wszyscy mieszkańcy Stogów wiedzą, a wielu z nich pamięta,
że przed laty Pan także był mieszkańcem tej dzielnicy.
Owszem przed wielu, bo ponad 30 lat temu. Wcześniej mieszkałem z żoną i dwojgiem dzieci
w hotelu robotniczym przy ulicy Klonowicza we Wrzeszczu. Bezpieka mnie stamtąd wyrzuciła
a Gdańska Stocznia im. Lenina, w której wtedy pracowałem, zaproponowała mieszkanie na
Stogach. Przeniosłem się więc wraz
z rodziną na Stogi, gdzie zamieszkałem w bloku przy
ulicy Wrzosy. Byliśmy wówczas młodzi, rodzina powiększała się, żyło nam się skromnie.
Pieniędzy nigdy nie było za dużo. Kiedy ich potrzebowałem żeby na przykład wyposażyć
mieszkanie w nowe meble – wygrałem na loterii. Gdy czegoś wtedy potrzebowałem, los znowu
się do mnie uśmiechnął i sytuacja się powtórzyła. Co ciekawe, nie udało mi się powtórzyć tego
później, gdy pieniędzy było więcej.
Jak Pan Prezydent wspomina tamte czasy, ówczesne relacje z miejscowymi ludźmi?
Wielu mieszkańców Stogów znało się od dawna, my byliśmy nowi. Byliśmy z żoną obcym
elementem w tej dzielnicy. O ile sobie dobrze przypominam, w sąsiedniej klatce miałem sąsiada
z wojska. Wspólnie odbywaliśmy służbę wojskową w Koszalinie. Wtedy ja byłem jego
przełożonym, więc początkowo odnosił się do mnie z pewnym dystansem.
A jeśli zapytam o życie rodzinne?
W pracy miałem częste kłopoty, więc zajmowałem się rodziną. Kiedy byłem w domu,
pomagałem żonie wychowywać dzieci, co rodzinę bardzo wewnętrznie umocniło. Chodziliśmy
razem na spacery do lasu, nad pobliskie jezioro, na plażę. Kopaliśmy też razem piłkę, chłopcy
również chętnie służyli do mszy jako ministranci. Umieliśmy cieszyć się wspólnie tym, co nam
życie przynosi.
Jest Pan Prezydent bardzo zajęty, ale cieszę się, że znalazł Pan trochę czasu dla portalu
Stogi.
Tak, właśnie o 4 rano wróciłem z Brukseli i czeka mnie jeszcze dzisiaj sporo pracy. Ale
chętnie z Panią porozmawiam. To może teraz Pani mi powie, czemu ten Wasz portal
1/2
Kiedyś też mieszkałem na Stogach - rozmowa z Prezydentem Lechem Wałęsą
Wpisany przez Maria Drab
piątek, 03 lipca 2009 21:51
internetowy ma służyć?
Naszym dążeniem jest wyjście naprzeciw procesowi integracji lokalnej, w tym kierunku
działamy. Podejmujemy próbę nakłonienia mieszkańców do podejmowania oddolnej
inicjatywy. Ostatnio obserwujemy wysiłki zmierzające do utworzenia rady osiedla.
Chcielibyśmy przyczynić się do większej integracji mieszkańców dzielnicy.
To dobrze. Trzeba iść w tym kierunku i uczyć ludzi sposobu integracji. Trzeba organizować
spotkania, występy dzieci. Mamy takie czasy, kiedy wspólne działanie jest podstawą wszelkich
zmian. Tak było w przeszłości, tak jest i teraz. Jeśli chodzi o rady osiedla, to dobra inicjatywa,
wymaga jednak integracji społeczności lokalnej. No i żeby społeczeństwo danej dzielnicy
stanowiło przynajmniej 51 % ogółu rady. Resztę mogą zająć politycy. Demokracji trzeba pomóc.
Działacz społeczny jest jak trener w sporcie, który uczy podnosić ciężary. Trener nie zmusza
młodego sportowca do udźwignięcia od razu, bez treningu, 200 kg. Robi to powoli, skutecznie
przygotowując go do stawienia czoła takiemu wysiłkowi. Tak samo jest ze społeczeństwem Poprzedni system nie sprzyjał nawiązywaniu głębszych więzi między ludźmi, trzeba nadrobić to
teraz. Powtarzam; spotykać się, na przykład organizować wspólne występy dzieci, choćby na
skwerku, na łące. Od czegoś trzeba zacząć. Dom to wielka budowla. A budowę domu
rozpoczyna się przecież od wbicia pierwszej łopaty
w ziemię i od postawienia fundamentów.
Także i tutaj efekty przyjdą z czasem.
J
estem o tym przekonany.
System Unii Europejskiej to także integracja.
Tak, tyle, że integracja na większa skalę: na skalę państw i narodów. I tu tez widać różnice w
podejściu do tej integracji. Unijne kraje Zachodu starają się budować wzajemne relacje bazując
na wolności i prawie. Niektórzy członkowie Unii, niegdysiejsi wrogowie, powiązali się
gospodarczo, dziś nie ma kogo się bać. Ja wciąż podkreślam- budować można nowy system
integracji, ale oparty na określonym systemie wartości. Bo człowiek musi się czegoś bać. Bez
ogólnie szanowanych wartości niczego zbudować wspólnie się nie da. Ogólnie przyjęte i
szanowane wartości - to podstawa budowania.
Mam na myśli wartości przez wieki sprawdzone. Unia jest po to, by usuwać niepotrzebne
podziały, a nie je tworzyć.
Czy wraca Pan Prezydent czasami na Stogi?
Owszem, kiedyś częściej bywałem. Ostatnio bywam tam rzadko. Zauważyłem, że Stogi
powoli zmieniają swoje oblicze. Co prawda nie w takim tempie, jak inne dzielnice. Przy okazji
wspominam tamte lata, kiedy mieszkałem na Stogach; były to czasy zmian i nadziei.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Maria Drab
2/2