Armia Czerwona zaatakowała świtem

Transkrypt

Armia Czerwona zaatakowała świtem
Armia Czerwona zaatakowała świtem
2015-01-17
Wyzwolenie Warszawy ze względu na niewielkie w porównaniu z
walkami o przyczółek czerniakowski straty było udaną, bardzo dobrze przygotowaną i
przeprowadzoną operacją. Jednak podczas obchodów kolejnych rocznic coraz częściej
przywoływano obrazy ciężkich walk stoczonych o Warszawę. Czemu? Bo straty w oczach
polityków oraz opinii publicznej legitymizowały wagę i znaczenie bitwy. Im większe straty, tym
bardziej znacząca bitwa. A walka o wyzwolenie stolicy nie może być w tym kontekście epizodem z
nieznacznymi, niczym potyczki kilku kompanii, stratami – pisze ppłk Andrzej Łydka, znawca i
miłośnik historii wojskowości, publicysta portalu polska-zbrojna.pl, z okazji 70. rocznicy
wyzwolenia Warszawy.
W powszechnej świadomości upadek czy kapitulacja stolicy oznacza upadek czy kapitulację
państwa. Dlatego na przestrzeni dziejów każdy agresor stawiał sobie za cel zdobycie tego
najważniejszego dla przeciwnika miasta. To bowiem przyspieszało kapitulację i zakończenie
wojny. Triumfalna defilada w zdobytej stolicy była z reguły ukoronowaniem kampanii. Zachowały
się kroniki filmowe z obrazami maszerującego Wehrmachtu w samym sercu Warszawy czy
Paryża. Kilka lat później w tych samych miastach kręcono kroniki z defilad organizowanych po
wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej. Wyzwolenie stolicy traktuje się jako punkt zwrotny podczas
wyzwalania państwa.
16 września 1944 roku, po pięciodniowych walkach i kosztem 310 poległych żołnierzy, jednostki 1
Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki wyzwoliły prawobrzeżną część Warszawy – Pragę.
Następnie od 16 do 23 września trwały walki o uchwycenie i utrzymanie przyczółków na
Czerniakowie oraz udzielenie pomocy powstańcom warszawskim prowadzone przez 2 i 3 Dywizję
Piechoty oraz 1 Brygadę Kawalerii. Był to jedyny przypadek w historii, gdy żołnierze AK i
berlingowcy walczyli ramię w ramię przeciwko Niemcom. To zażarte, lecz przegrane starcie
kosztowało życie ponad dwóch tysięcy żołnierzy 1 Armii WP. Straty były większe niż straty 2
Korpusu pod Monte Cassino.
Jeszcze podczas trwania Powstania Warszawskiego Niemcy ogłosili Warszawę jako Festung
Warschau, rozpoczęli planowe niszczenie zabudowy oraz otoczyli dwoma pierścieniami
umocnień. Do jej obrony przygotowali Dywizję Forteczną „Warschau”. 14 stycznia 1945 roku
wojska 1 Frontu Białoruskiego rozpoczęły operację okrążenia twierdzy. Niemcy w obawie przed
okrążeniem wyprowadzili prawie wszystkie siły (za wyjątkiem czterech batalionów) z Warszawy. O
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 1
świcie 17 stycznia jednostki 1 Armii WP rozpoczęły natarcie na Warszawę. Podczas zajmowania
miasta doszło do szeregu potyczek, podczas których poległo około 50 żołnierzy, a dalszych 60
straciło życie od min. W ciągu kilku następnych miesięcy podczas systematycznego i żmudnego
rozminowywania miasta, kiedy usunięto ponad 89 tysięcy min i niewybuchów, poległo 33 saperów.
Defilada wśród ośnieżonych ruin
19 stycznia odbyła się defilada jednostek 1 Armii WP wśród upiornych ruin stolicy. Poza
„Robinsonami warszawskimi” na lewym brzegu Wisły żołnierzy Wojska Polskiego nikt nie witał.
Zasypane śniegiem ruiny miasta były prawie bezludne.
Wyzwolenie Warszawy ze względu na bardzo niskie w porównaniu z walkami o przyczółek
czerniakowski straty było udaną, bardzo dobrze przygotowaną i przeprowadzoną operacją. Co
prawda, może dziwić późniejsza, podczas obchodów kolejnych rocznic, praktyka przywoływania
obrazów ciężkich walk o Warszawę, ale, jak sądzę, było to spowodowane przywiązywaniem przez
ówczesną propagandę dużego znaczenia do poniesionych strat. Straty w oczach polityków oraz
opinii publicznej legitymizowały wagę i znaczenie bitwy. Im większe straty, tym bardziej znacząca
bitwa. A bitwa o wyzwolenie stolicy nie może być w tym kontekście epizodem z nieznacznymi,
niczym potyczki kilku kompanii, stratami.
Przez kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej dzień 17 stycznia obchodzony był jako
rocznica wyzwolenia Warszawy, spychając w cień fakt, iż od 15 września 1944 roku prawobrzeżna
część stolicy była wolna od Niemców i życie tam toczyło się już normalnie.
Używam słowa „normalnie”, bo wtedy to określenie, podobnie jak niektóre inne wyrazy, miało
trochę inne znaczenie niż obecnie. Normą była wówczas wytężona i pełna sukcesów praca
organów bezpieczeństwa tj. Smiersz działającego pod przykrywką oddziału Informacji Wojskowej
Wojska Polskiego oraz NKWD. W wyzwolonej części Warszawy oraz w pobliskich
miejscowościach w wydzielonych budynkach i obozach przetrzymywano wyłapanych wśród
napływającej ludności żołnierzy Armii Krajowej oraz przedstawicieli działających dotychczas w
podziemiu przedwojennych partii politycznych.
Ubeckie katownie
W Rembertowie, na terenie dzisiejszej 2 Regionalnej Bazy Logistycznej, od drugiej połowy
września 1944 roku działał obóz filtracyjny NKWD nr 10, w którym więziono, przed wysłaniem na
wschód, żołnierzy AK, BCh i NSZ. Nie był to mały obiekt – w marcu 1945 roku przebywało w nim
2500 więźniów. Bezpośrednio po wyzwoleniu lewobrzeżnej Warszawy w obiektach tzw. Gęsiówki,
czyli byłego więzienia przy ul. Gęsiej, z którego 5 sierpnia 1944 żołnierze batalionu AK „Zośka”
uwolnili kilkuset Żydów, NKWD urządził obóz dla żołnierzy AK i innych formacji
niepodległościowych. Od maja 1945 obóz ten przejął Urząd Bezpieczeństwa, nie zmieniając
jednak jego przeznaczenia i „lokatorów”. Terytorium Polski było wyzwalane zarówno spod okupacji
niemieckiej (przez Armię Czerwoną i Ludowe Wojsko Polskie), jak i spod panowania agend
Polskiego Państwa Podziemnego (przez NKWD i UB).
Od ponad trzydziestu lat w przestrzeni publicznej trwa dyskusja dotycząca znaczenia wyzwolenia
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 2
Polski w latach 1944–1945. Wcześniej na ten temat dyskutowano jedynie na gruncie czysto
prywatnym, w zaufanym gronie. Biorąc pod uwagę cele, z jakimi II RP weszła, a właściwie
rozpoczęła II wojnę światową, tj. obrona, a potem odzyskanie niepodległości, oponenci wobec
oficjalnej propagandy uznawali, że Polska, dostając się w strefę wpływów ZSRS, ponosząc
olbrzymie straty w ludności oraz tracąc dużą część własnego terytorium, tę wojnę przegrała. I że
wyzwolenie spod okupacji niemieckiej nie było równoznaczne z odzyskaniem niepodległości, a
jedynie z podległością drugiemu sąsiadowi, który granice swoich wpływów rozszerzył aż do Łaby.
Ludzie ci wątpili i wątpią w prawdziwość słów umieszczonych na cokole pomnika polskoradzieckiego braterstwa broni na placu Wileńskim odsłoniętego w 1945 roku: „Chwała bohaterom
Armii Radzieckiej, Towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu
polskiego, pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945 r.” Treść tej inskrypcji miała się nijak
do postępowania funkcjonariuszy NKWD wobec kilkuset tysięcy żołnierzy AK i innych formacji
niepodległościowych przetrzymywanych, torturowanych i mordowanych przez długie lata w
licznych obozach, aresztach i więzieniach rozmieszczonych nawet w pobliżu wspomnianego
pomnika.
Słowa „wolność” i „niepodległość” są jednoznaczne i nie można zmienić ich znaczenia czy nadać
im nowego sensu przez dodanie przymiotnika, jak na przykład zrobiono ze słowem „demokracja” i
stworzono „demokrację ludową” czy też „demokrację socjalistyczną”. W takich miejscach jak
ubeckie i NKWD-owskie katownie przy Cyryla i Metodego, Sierakowskiego, w budynku PKP, w
budynku liceum Władysława IV, przy Namysłowskiej, 11 Listopada, Jagiellońskiej czy w
Rembertowie ujawniała się istota polsko-radzieckiego braterstwa, zwłaszcza braterstwa służb
(bezpieczeństwa).
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 3