Fragmenty wypowiedzi Antka Marczewskiego podczas
Transkrypt
Fragmenty wypowiedzi Antka Marczewskiego podczas
Fragmenty wypowiedzi Antka Marczewskiego podczas konferencji „Oświata w Polsce po 1989 r.” zorganizowanej z okazji Stulecia VI Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Reytana w Warszawie 9 czerwca 2005 r.: „Chciałem na wstępie przeprosić wszystkie osoby związane z Reytanem za to, że nie mam w klapie znaczka reytaniackiego, ale zostawiłem go w domu. Jak go przypinam, to zwykle po kilku dniach już go nigdzie nie mogę znaleźć. (…). W tej chwili mogę patrzeć na oświatę w Polsce jako człowiek zawieszony w próżni, ponieważ zaliczyłem liceum, a na studia jeszcze się nie dostałem. (…). W polskiej szkole jest ogromna rzesza dobrych nauczycieli, którym chce się doskonalić wiedzę, którzy nie prowadzą lekcji robiąc wykład. Miałem kiedyś nieszczęście uczestniczyć w takiej lekcji, podczas której nauczyciel zadał pytania, dał kserówki z jakimś tekstem, myśmy mieli to robić, on natomiast sprawdzał prace, które wykonywał w ramach swojej drugiej pracy poza szkołą. Cieszy i to, jak wygląda w tej chwili sytuacja szkół w mniejszych miejscowościach w Polsce. Ja w żadnej z takich szkół się nie uczyłem, ale mam znajomą, która była dyrektorem takiej szkoły i wiem, że w małej miejscowości szkoła jest ośrodkiem kulturotwórczym, wokół którego skupia się całe życie kulturalno-społeczne danej miejscowości. Te szkoły wiedzą, że od nich zależy, jak będzie wyglądać życie w danej miejscowości. W szkołach w większych miastach nie ma takiej presji, ponieważ ogromna jest konkurencja. Bodaj wczoraj w „Gazecie Wyborczej” czytałem, że coraz więcej uczniów woli chodzić do galerii handlowych zamiast do szkoły. To na razie tyle o blaskach, być może coś jeszcze wpadnie mi do głowy. A teraz cienie. Cieniem, jak już wspominały (…) koleżanki, jest zdecydowanie przeładowany program. U osób tworzących ramy programowe i podręczniki pokutuje wciąż przeświadczenie, że ich przedmiot jest najważniejszy i że uczeń będzie się koncentrował tylko na nim, a kiedy tak myśli 12 czy 15 zespołów… Pamiętajmy, że doba ucznia, tak jak każdego przedstawiciela naszego gatunku, ma tylko 24 godziny, z czego 8 spędza się w szkole. Po powrocie do domu, oprócz głodu wiedzy, trzeba zaspokoić również głód żołądka i głód snu. Poza tym wydaje mi się, że program skupia się często na rzeczach, które choć owszem, istotne, to jednak nie aż tak, jak się to nam przedstawia. Na lekcjach historii bardzo dużo mówi się o historii starożytnej, o historii średniowiecza, renesansu (wiem, że to są podstawy naszej kultury i z tego wywodzi się nasza cywilizacja), po II wojnie światowej natomiast historia się kończy. W mojej klasie o profilu biologiczno-chemicznym historię w ostatnim roku mieliśmy w schemacie 1 godzina tygodniowo i doszliśmy do II wojny światowej. Na początku roku szkolnego przeprowadziłem w mojej klasie ankietę na temat historii najnowszej. Może szybko przeczytam pytania: Jakiej narodowości był Ernesto Che Guevara? Kim był generał Pinochet? Kto rządził Iranem przed rewolucją islamską (chodzi o tytuł, a nie o nazwisko)? Kto był ostatnim prezydentem ZSRR, jego dziełem była sławna pierestrojka? Kim był Salvatore Allende? Jaki tytuł miał Ghandi, przywódca hinduskiego ruchu niepodległościowego? W jakim kraju rządził generał Franco? Co oznacza skrót IRA? Premierem jakiego kraju był zamordowany Olof Palme? Co to był gułag? A teraz krótkie podsumowanie wyników. Na pytanie, kim był Pinochet, zero poprawnych odpowiedzi; kto rządził w Iranie – dwie osoby na dwudziestu pytanych wiedziało, że to szach; z Gorbaczowem nie było źle – sześć odpowiedzi poprawnych; Salvatora Allende nikt nie znał; jedna osoba wiedziała, jaki tytuł miał Ghandi; całkiem nieźle wypadł generał Franco, gdyż mniej więcej połowa wiedziała, że rządził Hiszpanią; że IRA to Irlandzka Armia Reublikańska wiedziały dwie osoby. (…). Jedna osoba wiedziała, że zamordowany Olof Palme był premierem Szwecji. Na pytanie o gułag były trzy odpowiedzi poprawne, całkiem nieźle. Pięć osób na dwadzieścia przypuszczało, że Che Guevara był Kubańczykiem, co całkiem zrozumiałe. (…). Widać jasno, że jeżeli szkoła nie zwróci uwagi na historię nowożytną, to nie zrobią tego za nas ani gazety, ani telewizja, bo choć wszyscy czytamy i oglądamy te media, stan wiedzy wygląda tak, jak wygląda. To była ankieta w Reytanie, elitarnej szkole warszawskiej, nie wiem, jakby to wyszło w jakiejś małej miejscowości. (…). Brak środków na oświatę jest bolączką, z której wszyscy zdajemy sobie sprawę. Bardzo często mówi się o tym, że szkoła powinna zapewnić uczniom zajęcia całodzienne, żeby nie było tak, że kończą się lekcje i szkoła się zamyka na cztery spusty. Niech to będą zajęcia pozalekcyjne, pracownia internetowa, otwarta biblioteka, zajęcia sportowe. Tylko jeśli nauczyciel ma pensję rzędu 1 tys. zł miesięcznie, to jaki on będzie miał interes, żeby po lekcjach za darmo zostawać w szkole, poświęcać się, przygotowywać zajęcia pozalekcyjne? Może w tym samym czasie za 50 zł za godzinę udzielać korepetycji, które są również patologią naszego systemu edukacyjnego, tak jak patologiczny jest ruch, który powstał po stworzeniu ustnej matury z języka polskiego. Wszyscy wiemy, w którą stronę rozwinęła się sytuacja. Zamiłowanie do rozszerzania zainteresowań należy kształtować od samego początku, od szkoły podstawowej. Stworzyłem na początku liceum w naszej szkole coś w rodzaju reytaniackiego koła ornitologicznego, co w pierwszym roku szło całkiem nieźle, później się posypało. Bardzo dużą troską tego koła byli gimnazjaliści, ponieważ do gimnazjum przychodzą ludzie, którzy szukają często jeszcze swoich pasji w życiu, którzy nie wiedzą, co chcą robić, są otwarci na nowe pomysły, i do nich łatwiej trafić. Jeśli ktoś przychodzi do liceum, a nie jest zainfekowany jakimś bakcylem zainteresowań, już tego bakcyla prawdopodobnie nie łyknie, chyba że spotka się z bardzo mocną osobowością, która go czymś takim zarazi. Ja, niestety, taką osobowością przynajmniej w przypadku licealistów w Reytanie, nie byłem. Sytuacja polskiej oświaty nie przedstawia się tragicznie, bo, jak na początku wspomniałem, jest kilka jasnych punktów. Nie jest jednak wesoło i myślę, że szansą jest rozmawiać o problemach. Dzięki takim debatom jak nasza dzisiejsza będą się pojawiać rozwiązania, które zaowocują tym, że nasz system może nie zaraz będzie wyglądał tak jak w krajach zachodnich, ale pozwoli ludziom osiągać podobne wyniki, czerpać zadowolenie i satysfakcję z tego, że są uczniami”. (Antek był już wtedy naszym absolwentem, w maju zdawał egzaminy maturalne. Oprócz niego w konferencji tej wzięli udział m. in.: prof. Ireneusz Białecki – socjolog z UW; Irena Dzierzgowska – sekretarz stanu w MEN w l. 1997-2000; prof. Andrzej Janowski – polonista i pedagog, wiceminister edukacji w l. 1989-1992; Włodzimierz Paszyński – polonista, w l. 1990-98 kurator oświaty w Warszawie, w l. 2001-2002 wiceminister edukacji, obecnie zastępca prezydenta Warszawy; dr Anna Radziwiłł, nauczycielka historii i języka polskiego, w 1989 r. przerwała pracę w szkole w związku z wyborem na senatora RP, a następnie powołaniem na wiceministra edukacji, którym została później ponownie, w l. 2004-2005 oraz Mirosław Sielatycki, od 1999 r. dyrektor Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, w 2006 r. usunięty z tego stanowiska przez ministra Romana Giertycha; w chwili obecnej wicedyrektor warszawskiego Biura Edukacji).