Budżetowa dziura drogowa Czy można powiedzieć, że kryzys

Transkrypt

Budżetowa dziura drogowa Czy można powiedzieć, że kryzys
Budżetowa dziura drogowa
Czy można powiedzieć, że kryzys ekonomiczny trochę odpuścił Polsce i osłabił swój uścisk? Po
niedawnej „świetnej” wiadomości o dodatnim PKB równym +1.1, w Polakach wzrósł poziom
optymizmu i dumy – jak to my sobie dobrze radzimy z kryzysem, szczególnie na tle innych krajów
europejskich.
Po tej wiadomości dotarła do nas kolejna, tym razem niezbyt wesoła, prognozująca deficyt budżetowy
na 52,2 mld zł w 2010 roku, czyli prawie dwukrotnie wyższy niż w roku bieżącym. Obecnie stan
polskiego deficytu to ok. 27,2 mld zł. Niewiadomo czy rząd raczy nas tymi danymi, stosując metodę
„marchewki i kija”, jeśli jednak by tak było powinien zastosować odwróconą kolejność podawania
tych danych.
Minister Finansów, Vincent Rostowski uspokaja jednak, że deficyt budżetowy na tym poziomie, to
bezpieczny deficyt. Zdaniem Rostowskiego nie spowoduje to przekroczenia pułapu 55 proc. długu
publicznego w relacji do PKB. Gdyby tak się stało, rząd zobligowany byłby do zrównoważenia
budżetu – taki nakaz przewiduje polskie prawo. Tymczasem dług publiczny i tak jest już bardzo
wysoki i w przybliżeniu wynosi 700 mld zł. Gdy przekroczy „magiczną” granicę 740 mld zł, będzie to
oznaczać konieczność zrównoważenia budżetu w następnym roku fiskalnym.
Rząd ma już pewne plany, jak załatać dziurę budżetową. Liczy na wpływy do budżetu z prywatyzacji
dużych polskich spółek. Na szpicy w 2009 roku mają znaleźć się m.in. takie giganty, jak: Enea,
Telekomunikacja Polska czy Giełda Papierów Wartościowych. Przyszły rok ma natomiast prz ynieść
prywatyzację prawdziwej „krowy dojnej” spółki KGHM Polska Miedź S.A.
Ta ostatnia prywatyzacja budzi wiele kontrowersji. Rząd już od dawna rozważał jej prywatyzację. I
tak na przykład, kiedy chciał sprzedać KGHM w latach 90-tych mocno by się sparzył na tej transakcji,
gdyż wartość tamtego kontraktu równa się wartości ok. 2 proc. dzisiejszych akcji KGHM. Z drugiej
strony KGHM trudno będzie sprywatyzować ze względu na związki zawodowe, które od kilku lat
ostro oponują przeciwko jakimkolwiek krokom prywatyzacyjnym.
Trzeba jednak pamiętać, że plany prywatyzacyjne, które mają przynieść wpływy do budżetu w
granicach 37 mld zł, mogą utonąć w szybko rosnących wydatkach. Przed rządem m.in. kosztowna
obsługa zadłużenia, waloryzacja rent i emerytur oraz świadczeń rodzinnych. A co ze „słynnymi”
polskimi drogami (autostradami)? Nie dość, że budowa kilometra wymaga zatwierdzenia na podstawie
„skomplikowanych” procedur, nie prawnych, a politycznych. To jest jeszcze kosztowna, a rząd nie ma
na to, aż tylu pieniędzy. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyliczyła, że
natychmiastowej naprawy wymaga 5 tys. km z ogólnej sumy ponad 17 tys. km tras, które należy
załatać. Z budżetu przewidzianego na 2010 rok będzie można wyciągnąć maksymalnie 2 mld zł, a
potrzeba o ponad 1 mld zł więcej.
Jak drogo(wo) będziemy wyglądać na EURO 2012?