Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Majka, część 3
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Maryska
– Ooo – zdziwiła się mama – Ania jest tam gdzieś obok?
– Tak. Wywozi mnie w miejsce imprezy, bo trzeba zawieźć zakupy.
– Okej. To nie przeszkadzam, w takim razie. Bawcie się dzisiaj dobrze i pozdrów Anię oraz
Tomka – powiedziała.
– Pa, mamo – pożegnałam się i rozłączyłam połączenie.
– Masz pozdrowienia od mamy – powiedziałam, gdy wychodziłyśmy już z samochodu.
– Dziękuję bardzo – pokłoniła się teatralnie i zaśmiała w głos. Po czym z bagażnika wyjęła
mojego „mustanga” - wózek inwalidzki. Teraz, na lato, zrobiłam mu żółte podłokietniki.
Kupiłam sobie również żółte okulary przeciwsłoneczne i inne dodatki, które świetnie się
komponowały. W tym roku stwierdziłam, że to właśnie ten kolor będzie moim dominującym.
Przyjechałyśmy do Tomka – miał on działkę, na której już było ustawione drewno na wielkie
ognisko i tylko czekało, aby je podpalić. Na tej działce stał również nie zbyt wielki, przytulny
domek. W środku były tylko dwie lodówki oraz dwa duże stoły i kilka ławek – meble były
wykonane z jasnego drzewa. Poustawiałyśmy wszystko na miejscach – mięso na ognisko
zapakowałyśmy do lodówki, to samo stało się z alkoholem i napojami bez procentów.
Resztę ustawiłyśmy na jednym ze stołów i Ania rzekła, że nic tu po nas. Pożegnałam się
jeszcze z Tomkiem i ruszyłyśmy do domu. Jazda przez Warszawę była bardzo czasochłonna
i męcząca. Byłyśmy w domu dopiero około dziesiątej wieczorem. Kompletnie nie miałam siły
– byłam wypompowana. Starczyło mi ich tylko na wzięcie prysznica i przebranie się w
wygodną piżamkę. Po chwili wtoczyłam się do swojego, wygodnego łóżka i nawet nie wiem,
kiedy zasnęłam.
Następnego dnia nawet udało nam się nie spóźnić do pracy, czym wprawiłyśmy w
rozbawienie Piotrka i Roberta. Oczywiście, zanim pojawiłyśmy się na oddziale, wszyscy
ludzie, na których mi zależało oraz wszyscy znajomi mi ze szpitala, byli już u mnie przed
gabinetem. Odśpiewali mi „sto lat” i złożyli życzenia. Był również ogromny tort bezowy,
gdyż do bezów zawsze miałam słabość, a wiedziały o tym TYLKO trzy osoby: Anka i pan
Krzysiek oraz moja mama. Gdy zabrałyśmy się do roboty, co chwilę nam ktoś przeszkadzał.
Gdy byli u nas pacjenci, co chwilę ktoś czegoś ode mnie albo od Anki chciał, a tego dnia
miałyśmy pracy od zawalenia. Nawet zadzwoniłam do Piotrka (gdyż nawet nie miałam czasu,
aby zjechać do niego) i przeprosiłam go za to, że do niego nie przyjdę tego dnia. Gdy w
końcu skończył się ten dzień, byłyśmy kompletnie wypompowane z sił, a miałyśmy jeszcze
świadomość tego, że dzisiejszej nocy też nie prześpimy.
Tego dnia tylko czekałam do szesnastej, kiedy kończyłyśmy pracę, choć to było dziwne,
gdyż zawsze lubiłam swoją robotę.
Najpierw pojechałyśmy do domu, aby wziąć kreacje na wieczór oraz upewnić się, czy aby na
pewno niczego nie zapomniałyśmy. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przecież miałam
Strona: 1/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
odebrać z dworca mamę i Artura, więc szybko popędziłam po nich.
Na szczęście nie czekali długo.
– Mama – ucieszył się mój synek, gdy tylko mnie zauważył – cześć – krzyknął.
– Cześć kochanie – powiedziałam, gdy tylko zbliżyłam się do nich. Przywitałam się również z
mamą, nie widziałam jednak faceta, z którym miała przyjechać. - A gdzie jest ten twój nowy,
wspaniały kochanek? - zapytałam ze śmiechem.
– No, nie taki nowy – powiedziała tajemniczo, czym zainteresowała mnie.
– Co to znaczy? - zapytałam podejrzliwie.
– Nie miałaś racji, gdy mówiłaś, że go nie znasz. Znałaś go kiedyś – oznajmiła, czym jeszcze
bardziej mnie zdziwiła.
– O nie! Teraz musisz mi go pokazać! Już!
– Daj spokój, kochanie. Teraz, to on jest gdzieś tutaj, na dworcu.
– To powiesz mi przynajmniej, jak ma na imię? - drążyłam temat.
– Andrzej – powiedziała, jakby się wstydziła.
– Zupełnie tak, jak „tatusiek” - powiedziałam przesłodzonym głosem.
Mama nie wiedziała co powiedzieć. Widziałam, że coś jej ciąży, jednak nie potrafiłam
powiedzieć, co to jest.
– Skarbie – powiedziała tylko, po czym od tyłu podszedł do niej mężczyzna. W pierwszej
chwili nie wydał mi się znajomy.
– Dzień dobry – przywitał się ze mną, ale jakby zadrżał mu głos.
– Dzień dobry – uścisnęłam jego dłoń, po czym stało się dla mnie wszystko jasne... - Czy to
pan... - chciałam zadać pytanie, jednak nie umiałam w tamtej chwili nawet go sformułować.
– Andrzej Litwin – przedstawił się.
– Mamo – przesłałam jej spojrzenie, które zdawało się mówić „co to znaczy, do cholery?”.
– Maju – uspokoiła mnie – Andrzej przypadkiem był w Polsce akurat teraz i pomyśleliśmy,
że...
– Nie, dość! - powiedziałam do nich i zwróciłam się do swojego syna. - Babcia ci to już
tłumaczyła?
– Niezły syf, co mamo? - niemal zaśmiał się Artur, który do tej pory stał cicho z boku.
– Jak ty się odzywasz do matki? - strofowała go moja mama.
– Oj, babciu – machnął ręką.
– Stop – powiedziałam i stanęłam wózkiem naprzeciwko nich, aby nie mogli iść dalej. Powiecie mi o co chodzi albo nikt ze mną nie pojedzie!
– Możemy chociaż iść gdzieś, gdzie moglibyśmy usiąść? - zapytała moja mama bardzo
łagodnie, widać było, że nie chciała mnie w żaden sposób zdenerwować.
– Nie! Nie możemy! - powiedziałam w końcu i nie puściłam ich nawet centymetra do przodu.
– Uległam im. Znaleźliśmy jakąś knajpkę, gdy wyszliśmy z dworca. Ten facet, z którym
przyjechała mama, nie odezwał się do mnie nawet słowem. Szedł również dobre dwa metry
za mną, a ja nie mogłam go sobie przypomnieć za nic w świecie.
Strona: 2/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl