1/2007 (38)
Transkrypt
1/2007 (38)
Numer 1/2007 (38), Luty 2007 r. Jak zapewne stali czytelnicy zauważyli działalność zinu zamarła. Przyczyn jest wiele. Podstawową jest znikoma aktywność fanów, a co za tym idzie brak materiałów do publikacji (o czym wielokrotnie wspominałem, niestety z miernym skutkiem). Założenie ponad rok temu listy newsletterowej miało w pewien sposób pokazać ilu jest odbiorców/czytelników MME AV. Niestety oczekiwania nie zbiegły się ze stanem na koniec 2006. W związku z wymienionymi wyżej sprawami "Astral Voyager" od 2007. będzie nieregularnikiem. Nie planuję jakiejś konkretnej liczby numerów (dobrze będzie jak się ukażą cztery). Kolejne internetowe odsłony będą więc powstawać w miarę dostępnych materiałów, czasu i ... chęci. Postanowiłem zmienić też swój psudonim. Od tej pory teksty mego autorstwa będą podpisywane nickiem 'Cez-Ary' (nie dotyczy tekstów powstałych do końca 2006). redaktor koordynujący Grzegorz Skwarliński 1 Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” 1/2007(38) Prasa codzienna W gazecie codziennej „Dziennik” z dnia 28.12.2006 ukazał się krótki artykuł traktujący o zespole Kraftwerk. Sam artykuł dla fanów muzyki elektronicznej odkrywczy nie jest, ale niesie ze sobą informację o powstaniu płyty An 8-Bit Tribute to the Music of Kraftwerk, na której hołd grupie składają artyści z kręgów chiptunes i bitpop tworzący muzykę za pomocą starych, kieszonkowych gier elektronicznych, konsol i komputerów 8-bitowych. W projekcie wzięło udział 15 muzyków z całego świata, którzy za pomocą archaicznych brzmień rzucili zupełnie nowe światło na takie kompozycje jak np. Trans-Europe Express, Das Modell czy Radioactivity. Darmowa muzyka elektroniczna rodem z Polski – Krzysztof Radomski udostępnił w sieci swój nowy album Fonolabe hypernatea (pliki mp3, wav i jpg – okładka). – el_vis udostępnił na swojej stronie kolejna płytę Otchłań gwiazd (pliki mp3). 2 Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” 1/2007(38) el_vis OTCHŁAŃ GWIAZD rok wydania: 2007 W dzisiejszych czasach wszechogarniającej społeczeństwo komercji trudno trafić na artystów, którzy konsekwentnie podążają wybraną drogą artystyczną nie bacząc na aktualnie obowiązujące trendy (notabene coraz bardziej wątpliwej jakości), którzy tworzą niemal dla samej satysfakcji tworzenia a nie dla finansowych profitów, którzy mimo tego nie popadają w amatorszczyznę i muzyczne rzemiosło (co zdarza się nader często nawet twórcom "na topie"). Do takich nietuzinkowych artystów zaliczam el_visa, który gratisowo udostępnił na swojej stronie kolejną płytę. Jak już wspomniano Otchłań gwiazd jest dostępna za darmo (w postaci plików mp3). Nie oznacza to, że jej walory techniczne i artystyczne są niskich lotów (jak można by podejrzewać, po tym, co znaleźć można w sieci), wręcz przeciwnie. To co popłynie z głośników powinno zadowolić każdego miłośnika muzyki elektronicznej, w szczególności tych słuchaczy, którym twórczość el_visa jest znana. Podobne brzmienia, barwy, klimaty i środki wyrazu (nie mówiąc o „komputerowo-technicznopsychologicznych” tytułach) co na poprzednich produkcjach artysty. Można rzec, że kompozytor wypracował swój własny, dość charakterystyczny styl. Raczej krótkie (z drobnymi wyjątkami) utwory, przyjemne dla ucha (ale bez zbędnego „słodzenia”), jednak bez „trudniejszych” efektów. Czasami uda się „wyłuskać” z tego morza dźwięków dalekie echa stylów znanych twórców muzyki elektronicznej 3 Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” 1/2007(38) (np. M. Biliński). Nie sądzę aby to był jakiś zamiar. Raczej przypadek powstały w wyniku użytych barw. Małym zaskoczeniem (skądinąd przyjemnym) może być utwór crak-brained droid ze swoimi głosami. Słuchając tej płyty nasuwało mi się nieodparte skojarzenie z Le Parc Tangerine Dream (mimo całkowitego braku sensu takiego porównania ze względu na odmienny styl obu płyt). Muzyczna ilustracja jakiejś podróży, podkład do nieistniejącego filmu (np. o geograficznej tematyce), kolejne utwory jak jakieś swoiste przystanki/przerwy na odpoczynek, podziwianie, zachwyt, zamyślenie, zadumę, itp. Miłośnicy twórczości el_visa nie powinni być rozczarowani. Cez-Ary, luty 2007 r. Dariusz Kaliński Ps. 150 Tak to już bywa, że po osiągnięciu pewnego stanu w zbiorach fonograficznych, niektóre płyty (czy też kasety) gdzieś mi umykają. Nabyte kiedyś z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu zbierają kurz i czekają na lepsze czasy (czyli bodziec do sięgnięcia). Najczęściej główną przyczyną takiego stanu jest to, że nie wzbudziły we mnie większego zainteresowania, ale też specjalnie mnie nie zdegustowały. Nie inaczej było z kasetą (tylko na takim nośniku zaistniało wydawnictwo) wymienioną w tytule. Nie ukrywam, że bezpośrednim powodem mego „powrotu” do kompozycji wymienionego artysty był pewien e-mail. Muzyka jaką usłyszymy określiłbym mianem „balsamu dla duszy”. Dlatego też nie 4 Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” 1/2007(38) nadaje się za bardzo jako podkład melodyczny przy koleżeńskich pogaduszkach czy też jako towarzysz podróży. Wartość jej można docenić dopiero w odosobnieniu (nie ważne czy domowym czy na łonie natury). Tam gdzie zdolni jesteśmy oderwać się od rzeczywistości i skupić się na własnym wnętrzu. Wtedy odbiór będzie pełniejszy. Obecność zaś żywszych kawałków w postaci Somewhere in the jungle czy też Upward nie zakłóca budowanego nastroju. Są jego niezbędnym elementem. Powstaje więc pytanie, czy w ten sposób otrzymujemy kolejną produkcję w typie „medytacyjnym”. Nie sadzę. Jest to raczej dźwiękowa próba (bardzo udana moim zdaniem) przypomnienia, że wszystko jest dziełem Najwyższej Istoty, a prezentowany na okładce tekst psalmu 150 może służyć za motto całości. Mimo jawnych odwołań nie jest to także muzyka religijna w popularnym (w związku z tym niestety trochę wypaczonym) znaczeniu tego słowa. Te plusy nie wpłynęły jednak za bardzo na moje pierwotne odczucie pewnego niedosytu. Może moja podświadomość „zakodowała” sobie kiedyś, że muzyka jest po prostu przeciętna (Gdzieś w dżungli obecne na Tangram sampler vol.2 przyciągnęło moją uwagę, a nabyta w związku z tym później kaseta była małym rozczarowaniem, bo oczekiwałem zbliżonych nastrojowo kompozycji). Co można powiedzieć tytułem zakończenia? Pan Dariusz serwuje potencjalnym słuchaczom miłe dla ucha i przekonujące mini-dzieło. Może niezbyt ambitne (to tylko moje zdanie) ale z wyczuwalnym, jeszcze nie do końca wyzwolonym potencjałem. Warte posłuchania przy wymienionych wyżej warunkach. W innym przypadku nie ręczę za wyniesione odczucia. El-Skwarka (wrażenia spisane w sierpniu 2000 r.) 5 Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” 1/2007(38) Marek Biliński The Best of Wydawnictwa w typie „the best of” nigdy specjalnie mnie nie zachwycały (niezależnie od gatunku). Zawsze miałem, raczej nieprzyjemne wrażenie, że artyście, który decydował się na takie przedsięwzięcie, chyba brakuje pomysłów i inspiracji na stworzenie czegoś nowego. Niestety to wrażenie nie opuściło mnie także przy wymienionym w tytule krążku. Nie twierdzę, że płyta jest mało wartościowa. Przyjemnie jest wrócić do przeszłości (w moim przypadku były to ostatnie lata podstawówki i pierwsze licealne) i przypomnieć sobie polskie „początki”, które dały niemały impuls ku zainteresowaniu muzyką elektroniczną. Na płytce znajdziemy wszystkie najbardziej znane utwory pana Marka. Przeważają kompozycje dynamiczne, głównie z trzech pierwszych płyt. Znane nie tylko z radia (Ucieczka z tropiku gościła na LP programu 3-go PR), ale też z telewizji (Po drugiej stronie świata było swego czasu podkładem muzycznym do czołówki programu Spektrum). Znajdziemy także nagrania z krążka Dziecko Słońca, ale moim zdaniem nie pasują one do całości. Prawdopodobnie za przyczyną sporego odstępu czasowego pomiędzy powstawaniem ujętych w kompilacji kompozycji. Utwory starsze (z czarnych jeszcze płyt: Ogród króla świtu, E≠mc2, Wolne loty i kompilacji Ucieczka do tropiku usłyszymy w oryginalnych wersjach, ale wyczyszczonych cyfrowo. Jest to chyba lepszy pomysł niż „eksperyment” z MaBi plays world hits i umieszczonymi tam przeróbkami Ucieczki z tropiku i Domu w dolinie mgieł. Niestety zmartwił mnie trochę fakt, że zabrakło miejsca dla Przyjaciela wesołego diabła. Ten film, choć przeznaczony dla dzieci, w kinach cieszył się pewną popularnością i warto by było przypomnieć muzykę powstałą do niego. Te „mankamenty” jednak nie przysłaniają zbytnio całości i w trakcie słuchania ulega zatarciu fakt, że wszystko zaczęło się w 1982 od Ogrodu Króla Świtu. Podsumowując, The best of to pokaźna porcja dobrej polskiej muzyki elektronicznej (w przeważającej części z początkowego okresu jej 6 Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” 1/2007(38) istnienia). Dla zaczynających znajomość z dźwiękami elektronicznymi może okazać się, mimo drobnych zastrzeżeń, interesującym początkiem. Dla mnie jednak pozostawia pewien niedosyt i chyba tylko całkowicie nowa produkcja Marka Bilińskiego będzie to w stanie zmienić (jeśli w ogóle będzie). El-Skwarka (wrażenia spisane w 2000 r. przeredagowane w lutym 2007 r.) Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” © Redaktor – Grzegorz Cezary Skwarliński Kontakt: [email protected] FB:http://www.facebook.com/pages/Magazyn-Muzyki-Elektronicznej-AstralVoyager/315548031957 7 Magazyn Muzyki Elektronicznej „Astral Voyager” 1/2007(38)