Res sacra miser – na styku psychoterapii i duchowości
Transkrypt
Res sacra miser – na styku psychoterapii i duchowości
1 Res sacra miser – na styku psychoterapii i duchowości Res sacra miser – na styku psychoterapii i duchowości Zagrożenia wynikające z ignorowania praw psychologii bądź rozwoju duchowego Tomasz a Kempis (Naśladowanie Chrystusa”, Rozdz. X): „A przecież rozmowa o sprawach ducha może pomóc naszemu rozwojowi, zwłaszcza gdy ludzie bliscy sobie duchem i myślą, rozmawiają, łączą się wzajemnie w Bogu.” Wstęp: ludzie Anna: 30 lat,. Zaburzenia psychiczne Anny zaczęły się w trakcie egzaminów na Akademię Medyczną. Matka i siostra, dorabiały się majątku na aborcjach. Wychowywana w obojętności religijnej Anna zazdrościła im powodzenia u mężczyzn, cierpiała winę, że jest utrzymywana za pieniądze z aborcji, żyła samotnie, w marzeniach o seksie, nie pracowała , nie uczyła się, z nikim nie nawiązywała bodaj powierzchownej znajomości. Brała dużo leków. Po kilku latach psychoterapii zaczęła szukać sensu życia w Bogu. Początkowo przez zaprzeczenie i lęk. Potem przez przyjęcie cierpienia związanego z odpowiedzialnością za aborcje dokonywane przez matkę i siostrę. Zdarzyło się, że przez 43 dni żyła w bliskości Boga, w stałym doświadczeniu przepełniającej ją miłości. Obecnie nadal ma objawy zaburzeń psychicznych, nadal bierze leki, nadal jest samotna i bezproduktywna ale jest szczęśliwa i skoncentrowana na uwielbieniu Boga. Do przewodnika duchowego zgłosiła się raz ale czuje się „ nie na tym etapie”. Do kościoła chodzi rzadko, gdyż czuje się niegodna z powodu aborcji dokonywanych w rodzinie. Niedawno po raz pierwszy święciła wielkanocne pokarmy, przeżywając je w duchu uwielbienia i dziękczynienia Bogu za Jego obecność w jej życiu. Karol: 35 lat. Wydobył się o własnych siłach z prostackiego środowiska. Zrobił studia, nauczył się władać kilkoma językami, grać na kilku instrumentach, chciał iść do seminarium gdyż spodziewał się po sobie , że daleko zajdzie na drodze duchowej. Przeżywał ekstazy religijne, zagłębiał się w dyskusje teologiczne z doskonałym przewodnikiem duchowym. Zrezygnował z seminarium, gdy pojawiły się obsesje seksualne. Ożenił się przypadkowo, przez przypadkową ciążę, rozwiódł szybko. „Miał Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 1 / 14 - 07.03.2017 2 alergię” na sprawy duchowe, przestał chodzić na Mszę Św. Przewodnik duchowy skierował go do psychoterapeuty. W trakcie kilkuletniej psychoterapii ponownie zaczął brać udział w Eucharystii, rozpoznał w sobie narcyzm i w końcu uwierzył, że Bóg go kocha. Gdy Sąd Kurii stwierdził nieważność jego związku, ożenił się ponownie z powodu przedślubnej ciąży. Tym razem szczęśliwie. Alicja lat 43. Żeby zostać zakonnicą zataiła fakt licznych chorób psychicznych w rodzinie. Po ślubach wieczystych zachorowała i ona. Po kilku latach prowadzenia przez kapłana zażądała psychologa, świeckiego. Po kilku latach systematycznej psychoterapii i farmakoterapii lepiej sobie radzi z objawami choroby. Znów ma przewodnika duchowego na którym się zawiesza i wycofuje się z psychoterapii. Będzie brała leki do końca życia. Ewa: 33 lata. Jej życie miało być jedną modlitwą – stało się jednym lękiem przed gniewem Boga. Poszła do zakonu, bo Bóg tego wymagał. W zakonie poczuła się źle, była rozczarowana gdyż mało miała tam czasu na modlitwę. Ksiądz egzorcysta , jej duchowy przewodnik dowodził, że podlega udręczeniom szatańskim. Psycholog uznał ją za chorą psychicznie, psychiatra podał leki psychotropowe. Wyszła z zakonu, do pracy nie poszła. Jest na utrzymaniu rodziców i nareszcie ma wystarczająco czasu na modlitwę. Próby przywrócenia jej do „normalnego” życia zbywa łagodnym uśmiechem ale z leków nie chce zrezygnować. Zaprzyjaźniła się z kolejną, niewielką wspólnotą zakonną i uczestniczy w ich wspólnotowej modlitwie, jednak gdy siostry zachęcają ją do wstąpienia do zgromadzenia; czuje, że traci siły. Podobnie traci siły podczas modlitwy, chociaż po górach chodzi bez trudu. W rozmowach z psychoterapeutą nie sprawia wrażenia ani depresyjnej ani psychotycznej. Od przewodników duchowych stroni ale spowiada się regularnie. Krzysztof, 24 lata. Wychowywał się bez matki, głównie w lesie. Kontakty z ludźmi kończyły się potężnym rozczarowaniem- wykorzystywano jego prostoduszność. Unikał więc ludzi i odrzucił Boga- przestał chodzić do kościoła. Rodzina nakłoniła go do psychoterapii gdy zaczął wybuchać złością. Do psychodramatycznej scenki pt. „rozmowa z krzywdzicielem” wybrał dziewczynę w której był zakochany. Okazało się, że miała zagrać Boga. W scence z Bogiem-krzywdzicielem, odrzucając Go ujawnił jednocześnie zdumiewająco głęboki z nim związek Terapeucie powiedział, że chce się nauczyć, żeby kolejna dziewczyna , którą pokocha już go nie zostawiła. Zainteresował się książką o tematyce religijnej ( myśli Mistrza Ekharta) i do kościoła poszedł. Dalszą część życia spędzi prawdopodobnie w lesie. Jan, 40 lat . Uważał, że depresyjną żoną obdarzył go Bóg jak ciężkim krzyżem. Sam powinien podjąć leczenie z powodu uzależnienia od alkoholu i pornografii, jednakże zdecydował się szukać oparcia we wspólnocie Neokatechumenatu i praktykach modlitewnych. Problem psychiatryczny dostrzegł dopiero i jedynie w atakach lęku Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 2 / 14 - 07.03.2017 3 panicznego. Jest katechistą we wspólnocie. Wanda, lat 28. Jest trzeźwą alkoholiczkę żyjącą w środowisku marginesu społecznego. Po nawróceniu zrezygnowała z libacji rodzinnych na rzecz modlitwy i czytania Biblii w zamkniętym pokoju. Rodzina odrzuciła ją jako chorą psychicznie nie z powodu wcześniejszego alkoholizmu ale z powodu realizowanych potrzeb duchowych, które odbierano jako niezdrową izolację. Wanda nie szuka wsparcia ani u psychoterapeuty ani u przewodnika duchowego. Chce, żeby dano jej święty spokój i pozwolono czytać Biblię. Motywacje Przeczytałam niedawno zdanie, że w obecnych czasach Bogu się spieszy z nawróceniem ludzi i dlatego wybiera drogi na skróty, dotykając ludzi nie przygotowanych wewnętrznie i stąd na drodze duchowego rozwoju tyle zaburzeń psychicznych. Wygląda to trochę na projekcję ludzi, którzy wiecznie się spieszą. Faktem jest jednakże, że coraz szerszym kręgom osób religijnych nie wystarcza typ pobożności niedzielnej, tj. uczestniczenia w Liturgii Kościoła zgodnie i skrupulatnie z wyznaczonym minimum. Ponadto duchowością zajmują się osoby uprzednio nie religijne, a nawet zwyczajowo identyfikowane dawniej jako antyreligijne, np. alkoholicy i rzesze osób z innymi nałogami ( 12 kroków stosują także bulimicy i erotomani). W obrębie Kościoła powstają rozmaite formacje i grupy, stanowiąc atrakcyjną propozycję nie tylko dla ludzi pragnących duchowego rozwoju, ale i dla osób zaburzonych psychicznie poszukujących ulgi w cierpieniu psychicznym, szukających jakiegoś oparcia i ram odniesienia w przeżywanym chaosie i lęku. Osoba zaburzona psychicznie nie potrafi być umiarkowana religijnie – zazwyczaj jest albo bardzo silnie zaangażowana albo zdecydowanie stroni od praktyk religijnych. Dlatego udziałem w grupach religijnych, rekolekcjami a także życiem w zakonach nierzadko interesują się osoby emocjonalnie poranione, borykające się z rozmaitymi zaburzeniami psychicznymi i oczekujące uzdrowienia dzięki modlitwie i bezpośredniej ingerencji Boga. Postępują tak w myśl słów Ewangelii: „nie potrzebują lekarza zdrowi lecz ci co się źle mają”(Mt 8, 12). Może jest tak, że dawniej ludzie afirmowali swój „ na ziemi zbożny pobyt”, a porządne religijne przygotowanie, wraz z doświadczeniem wspólnoty z innymi w wierze, gwarantowało szczęśliwą wieczność, na którą spokojnie można było poczekać ciesząc się, póki co, życiem na ziemi. Teraz coraz więcej ludzi osadzonych w tzw. normalnej sytuacji, tj. bez wojen, kataklizmów, ucisku, nie godzi się na rzeczywistość, w której żyje. Teraz i tu, na ziemi, chcemy się spotkać z Bogiem a nie dopiero po zakończeniu ziemskiej wędrówki. To człowiekowi zaczyna się spieszyć do Boga Może jest jeszcze inaczej – dwie wieże amerykańskiego Trade Center płonąc rozjaśniły nam jedno: wieczność przybliżyła się niebezpiecznie, może przyjść nieoczekiwanie, jak złodziej, w każdym momencie zwykłego dnia pracy. Wobec tak potężnego lęku będącego udziałem całej ludzkości podział na zdrowych psychicznie i Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 3 / 14 - 07.03.2017 4 chorych psychicznie powoli traci swój dawny sens: zdrowymi psychicznie będziemy raczej nie nazywać tych, co są wolni od lęków, depresji, napięć, ale tych, co z tymi stanami potrafią sobie dobrze poradzić. A takich, chyba jest coraz mniej. W sytuacji, kiedy społeczne mechanizmy służące bezpieczeństwu jednostki, takie jak praworządny ustrój, scalona rodzina, zintegrowane środowisko stają się ewidentnie niewydolne – nabierają znaczenia liderzy duchowni i psychoterapeuci. I tak, wydaje się, że ci, którzy zaczynają interesować się rozwojem duchowym nierzadko potrzebują psychoterapeuty i odwrotnie – ci, którzy decydują się na psychoterapię, często potrzebują przewodnika duchowego. Zaburzona relacja z ludźmi, dojmująca samotność (z czegokolwiek by nie wypływały) są potężną dźwignią kierującą człowieka ku relacji z Bogiem. Z drugiej strony człowiek, najzdrowszy psychicznie, gdy zdecyduje się radykalnie iść za Bogiem, naraża się na zaburzoną relację z ludźmi i dojmującą samotność, gdyż może zostać powołany ze środowiska lub rzucony w środowisko, które nie rozumie i nie akceptuje jego duchowych potrzeb. Z trzeciej strony zbliżanie się Boga jest dla psychiki wstrząsem, który nie każdy wytrzyma samodzielnie. Rozwój psychiczny a rozwój duchowy W przeciwieństwie do ciała, które musi w drugiej połowie życia degenerować się, psychika i duchowość człowieka mogą dokonywać ciągłego rozwoju. Mogą, ale nie muszą. Rozmaicie można przedstawiać czym jest rozwój psychiczny a czym rozwój duchowy. Podam jedną z możliwych definicji, dla mnie bliską: Kierunkiem rozwoju psychicznego jest wgląd w swoje motywacje, uczucia i emocje oraz otwartość w relacjach z otoczeniem. Kierunkiem rozwoju duchowego jest wiara, nadzieja, miłość i czystość moralna. Można też przedstawić to inaczej: kierunkiem rozwoju psychicznego jest bliskość z drugim człowiekiem, a kierunkiem rozwoju duchowego: bliskość z Bogiem. Bliskość, zdolność do współbycia i radość ze współbycia jest tym, co upodabnia rozwój duchowy i psychiczny. Oba też postępują od przesuwania akcentu z mocy na miłość, z narcystycznego zamknięcia – na otwarcie i przyjmowanie. Zatrzymanie czy degradacja rozwoju psychicznego to wycofanie się z relacji i bliskości z innymi lub wrogość, utrata kontaktu, czy też uprzedmiotowienie innych, manipulacja. Jest to grunt do rozwinięcia zaburzeń i chorób psychicznych. Zatrzymanie rozwoju duchowego to zatrzymanie swojej perspektywy na życiu doczesnym, oddalenie lub odrzucenie Boga, ubóstwienie siebie, innych ludzi lub rzeczy. Przestrzegał przed tym Jan Ewangelista: (1 J, 5-21:”Dzieci, strzeżcie się fałszywych bogów”) Czasami przedstawia się obrazy karykaturalne rozwoju psychicznego i duchowego: np. przez rozwój psychiczny rozumie się asertywność, rozumianą jako umiejętność odmowy spełniania oczekiwań innych – a za rozwój duchowy uważa się dążenie do przeżycia mistycznego, jedności z Bogiem. I chociaż u niektórych osób tak właśnie jest, to czasem żal patrzeć jak inni uparcie dążą do realizacji swojego rozwoju zgodnie z tą wizją, przekształcając chrześcijaństwo w new age a psychoterapię w szkołę cwaniactwa. Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 4 / 14 - 07.03.2017 5 Drogi rozwoju Powiedziałam już, że współczesne podejście do zaburzeń psychicznych rozróżnia tych, którzy radzą sobie z rozmaitymi objawami i tych, którzy sobie nie radzą. Na pewno nie poradzą sobie ci, którzy o swoich zaburzeniach nie wiedzą i nie chcą wiedzieć. Człowiek, który chce podążać za Bogiem i poznawać Go coraz głębiej, musi skonfrontować się z samym sobą. Uzyskanie wglądu w swoją patologię psychiczną jest rozwojem psychicznym. Natomiast uzyskanie wglądu w swoją grzeszność jest trudną drogą oczyszczenia duchowego. Chodzi tu o daleko głębszy wymiar patologii- ten, który przeczuć można w sobie w wypowiadanym w 2 modlitwie Kościoła Kyrie eleison. Chodzi o sferę psychiki zazwyczaj nieuświadomioną impulsywną, agresywną, pogańską. Na tym etapie konfrontacji rozwój psychiczny i duchowy przebiegają wydaje mi się, równolegle. Wydaje mi się, że nie jest w gruncie rzeczy istotne od jakiego poziomu nieprawidłowości zaczynają się te drogi rozwoju. Ważne jest, że wśród walki wewnętrznej w sferze duchowej i psychicznej, pociech i strapień, napięcia i odprężenia coraz wyraźniej dochodzi do głosu świadoma decyzja woli. Pierwsze sukcesy na drodze do uzyskania wglądu psychologicznego (tj. wglądu w mechanizmy zachowań i postaw) sprawiają, że rozwój duchowy nabiera rozpędu, często dramatycznego, podczas gdy rozwój psychiczny może (acz nie musi) ulec zakłóceniu: rozmaite stany patologiczne (np. trwoga, przygnębienie) mogą się utrzymywać albo nawet rozwinąć, a relacje z otoczeniem mogą się pogorszyć. Chwilami zaburzenia psychiczne a oczyszczenie duchowe zewnętrznie mogą się nie różnić – to co ukryte w głębi wydostaje się na zewnątrz w postaci jawnej (jak agresja, nienawiść, lubieżność, wrogość, dominacja) albo w formie symbolicznej (obsesje, skrupuły, fobie, doznania psychotyczne). Nad tymi doznaniami nierzadko panuje bezsenność, jako odcięcie drogi do ucieczki w niebyt. Im jednostka bardziej zintegrowana psychicznie, mówiąc wprost – zdrowsza, tym większa jawność tych przeżyć i tym mniej potrzebny psychiatra lub psychoterapeuta. Im bliskość Boga bardziej nieuchronna, tym szybciej się to dzieje, np. w życiu zakonnym (świeccy łatwiej mogą „odskoczyć” na pewien czas, gdy bliskość Boga zaczyna im sprawiać trudności). Na tym etapie uzyskiwania wglądu zarówno psychoterapeuta jak i przewodnik duchowy mogą wydatnie pomóc, aczkolwiek będą realizować różne, a bywa że i sprzeczne cele. Przewodnik duchowy pojmuje cierpienia psychiczne i zaburzenia jako przykrą konieczność etapu oczyszczeń czyli poznania swojej kondycji człowieka grzesznego, poznania miłosiernego Boga i poddania się Jego woli. Będzie zachęcał do trwania w spokoju w cierpieniu psychicznym. Psychoterapeuta widzi cierpienia psychiczne jako niepotrzebne zło i stara się je unicestwić. Sukces życiowy jest miarą sukcesu psychoterapii: np. przyjęcie nowych ról życiowych, tworzenie nowych więzi uczuciowych, uzyskanie prestiżu itd. Przewodnik duchowy raczej jest skłonny lekceważyć albo nawet odradzać dążenie do sukcesu doczesnego. Prowadzi swoich uczniów nierzadko dożywotnio, o ile okoliczności na to pozwolą, lub do chwili, gdy uczeń go przerośnie albo z wolą Bożą znajdzie sobie innego przewodnika duchowego. Terapeuta zazwyczaj uważa terapię za zakończoną, gdy sytuacja życiowa klienta ustabilizuje się pomyślnie. Jest jeszcze jedna, dość zabawna różnica: przewodnicy duchowni czasem stają się uczniami i czcicielami swoich uczniów, podczas gdy psychoterapeuci do końca próbują trzymać dystans i grać rolę mistrzów. Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 5 / 14 - 07.03.2017 6 W dalszych etapach rozwoju duchowego, określanych przez wiele tradycji jako oświecenie i zjednoczenie z Bogiem mam wrażenie, że sam Bóg zadba, żeby od osoby, która zaszła tak daleko trzymać z daleka psychiatrów i psychoterapeutów, nawet jeżeli zaburzenia psychiczne nadal się utrzymują. Kapłan i psychoterapeuta. Zadania tych dwóch różnią się dlatego w swojej pracy mogą się wzajemnie wspierać lub „podstawiać sobie nogę.” O ile współpraca kapłana i psychiatry podającego leki wydaje się dość oczywista, o tyle współpraca kapłana i psychoterapeuty lub psychologa wydaje się być bardzo zagmatwana. Do niedawna środowiska religijne identyfikowały psychoterapeutę jak świeckiego „spowiednika”, który chce wyprzeć kapłana. Nie jest to słuszny pogląd, aczkolwiek wielu psychoterapeutów również nie widzi potrzeby współpracy z kapłanem, co jakby potwierdza mit psychoterapeuty jako zastępczego spowiednika. Tak widziani ksiądz i psychoterapeuta „stają do konfrontacji”. Jednakże niepowodzenie rozwoju (duchowego i psychicznego) może wynikać właśnie z braku współpracy pomiędzy przewodnikiem duchowym i psychoterapeutą lub między przewodnikiem duchowym, psychoterapeutą i psychiatrą podającym leki. Dobra współpraca ma wiele zalet: spowiednik lub przewodnik duchowy może nakłonić do skorzystania z porady psychiatry, do wzięcia leków bądź do ich zaprzestania (w nadużywaniu). Może też zachęcić do pracy nad swoim charakterem z psychoterapeutą. Zaletą psychoterapeuty jest nie tylko to, że pracuje nad relacjami z otoczeniem ale i to, że pomagając pacjentowi wypowiedzieć swoje emocjonalne napięcia i trudności, uczy dialogu, przez co udostępnia mu dialog z kapłanem. Niepowodzenie przewodnika duchowego często nie wynika z tego, że nie jest potrzebny ale że zaburzona osoba jest zbyt zamknięta, żeby móc skorzystać z jego wskazówek. Musi najpierw nauczyć się mówić szczerze o swoich przeżyciach. Psychoterapeuta jest tu bardziej skuteczny gdyż poświęca więcej czasu na słuchanie niż udzielanie wskazówek. Psychiatra może wesprzeć wysiłki przewodnika duchowego i psychoterapeuty dobierając dobre leki redukujące lęk, przygnębienie, napięcie, doznania psychotyczne czy stabilizując nastrój. Pamiętajmy przy tym, że jest istotna różnica przed włączeniem z całą strategię terapeutyczną leków psychotropowych o działaniu doraźnym, jak środki przeciwlękowe i środkami stabilizującymi psychicznie, jak neuroleptyki i środki przeciwdepresyjne. Każdy też może utrudniać pracę pozostałym i niestety tak się zdarza. Psychiatra czasem neguje psychologiczne i duchowe tło zaburzeń wpajając w pacjenta wiarę, że jedynie skrupulatne branie leków pomoże, natomiast psychoterapia jest niepotrzebnym „rozdrapywaniem ran” a zajęcie się sprawami duchowymi jest ucieczką przed życiem i chorobliwym odrealnieniem. Psychoterapeuta czasem zniechęca do leków, gdyż uważa, że nie należy dawać pacjentowi ulgi objawowej, bo straci motywację do pracy nad swoim charakterem. Czasem psychoterapeuta lekceważy przewodnika duchowego uważając, że sam może porozmawiać z pacjentem na tematy egzystencjalne. Ateistyczny psychoterapeuta błędnie interpretuje Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 6 / 14 - 07.03.2017 7 religijność pacjenta jako kompensację. Dezorientuje pacjenta ucząc asertywności rozumianej jako stawianie swoich celów na pierwszym miejscu. Perspektywę wieczności interpretuje jako lęk pacjenta przed śmiercią. Ponadto psychoterapeuta ateistyczny nie zna zasobu pojęć religijnych, a więc mówi innym językiem. Często też uważa religijność pacjenta jako psychopatogenny czynnik depresji (poczucie grzeszności), czynnik zahamowań społecznych (zakaz seksualności i agresji), czynnik natręctw ( lęk przed piekłem) Kapłan natomiast czasem zniechęca do leczenia lekami uważając, że pacjent powinien „ bez znieczulenia” przejść przez swoje doświadczenia: nie wyleczy się nocy ciemnej lekami przeciwdepresyjnymi. Podobne błędy popełniają czasem kapłani i terapeuci religijni ignorując trudności klienta w relacjach z otoczeniem i czasem obwiniając, że „Bóg mu nie wystarczy” lub „ za mało się modli”. Zamiast zwrócić uwagę na aktualne trudności interpersonalne zalecają modlitwę lub modlitwę wstawienniczą albo narzucają swój typ religijności nie zgodny z duchowością tej osoby. Czasem kapłan uważa , że psychoterapeuta jest relatywny moralnie i niepotrzebnie kieruje myśl pacjenta na potrzeby świeckie: miłości ludzkiej, seksu, dobrobytu. Psychoterapię traktuje jako „odrzucenie krzyża” i niepotrzebną koncentrację na sobie. Należy więc postawić pytanie: kiedy łączyć psychoterapię i przewodnictwo duchowe ? Kiedy ma sens tylko psychoterapia ? A kiedy tylko kierownictwo duchowe? 1. Łączenie oddziaływań psychologicznych (psychoterapeutycznych) i duchowego kierownictwa. Zasadą duchowości chrześcijańskiej jest w zjednoczeniu z Chrystusem przyjęcie cierpienia i zneutralizowanie go w sobie w myśl zasady ” miłujcie nieprzyjaciół”, „zło dobrem zwyciężaj”. Mnóstwo osób szczerze pragnących realizować ten chrześcijański ideał nie potrafi przełamać skryptu w którym żyje. Depozyt wrogości, nieufności, egoizmu przekazywany był z pokolenia na pokolenie aż dotarł do nich. Zgodnie z mechanizmami psychologicznymi powinni przerzucić napięcia na następnych. To jednak nie wydaje im się zgodne z duchem chrześcijańskim. „Chcą dobrze a wychodzi im źle”- nie rozumieją dlaczego. Nie rozumieją samych siebie. Nie rozumieją dlaczego mimo gorącej modlitwy, uczestnictwa w sakramentach nie stają się „lepsi”- życzliwsi, pogodniejsi, bardziej wyrozumiali lub pracowitsi. Rozmaitych niedostatków charakteru nie da się wytłumaczyć „nocą ciemną” , nawet jeżeli towarzyszy im depresja. Ludzie ci chcą naprawy swojego życia, wierzą, że tak naprawdę uzdrowić ich może tylko Bóg ale nie wiedzą co mają w sobie uzdrawiać. Psychoterapia ma na celu odkrywanie dawnych traum, demaskowanie skryptów, odsłanianie istoty trudności psychicznych. Przewodnik duchowy może pokazać duchowy kontekst tych znalezisk i jak to nazwał O. Anzelm Grun „zamienić rany w perły”. Wskazania do psychoterapii i przewodnictwa duchowego mają ci, którzy chcą pogłębić swoją relację z Bogiem a dostrzegają lub przeczuwają deficyt w relacjach z otaczającymi ludźmi, nie tyle dlatego, że rozwinęli jakieś objawy zaburzeń psychicznych lub zdekompensowali się psychicznie ale krytycznie oceniają swoją zdolność do miłości albo bliskości z ludźmi: (”Jeśliby ktoś mówił ”Miłuję Boga” a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” 1 Jan,4-20 ) Wskazania do psychoterapii i Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 7 / 14 - 07.03.2017 8 przewodnictwa duchowego mają także ci, którzy są jawnie chorzy psychicznie. Różnica między jednymi a drugimi jest taka, że ci pierwsi, nie zdekompensowani mogą korzystać z psychoterapii u przewodnika duchowego ( mieć „dwa w jednym”) podczas gdy drudzy powinni mieć psychoterapię osobno u profesjonalisty (chociaż czasem kapłan jest też psychoterapeutą). Wydaje mi się, że im ktoś bardziej chory tym korzystniej aby pracował nad nim większy zespół. Np. jeżeli jest to osoba przyjmująca stale leki psychotropowe lepiej, żeby leki podawał psychiatra a nie psychoterapeuta ( nawet jeżeli psychoterapeuta jest psychiatrą a nie psychologiem) . Uważam, że błąd popełniają ci, którzy sugerując się skupiającą uwagę psychopatologią danej osoby przestają zauważać jej potrzeby duchowe, tłumaczą je chorobą, gdyż środki wyrazu tych potrzeb są dziwaczne. Dam przykład pacjentki z osobowością borderline i bulimią, która była rozgoryczona na księdza, który przyszedł „ po kolędzie”, gdyż ksiądz wychodząc z jej domu nie pomodlił się. To, że powiedziała mu, że jest ateistką przecież nie zwalniało go z obowiązku duchowego wsparcia. Korzystanie z psychoterapii u przewodnika duchowego może budzić sprzeciw, szczególnie samych przewodników duchowych z tej racji, że skoro nie są wykształceni w psychoterapii to będą ją robić źle. Przyjmijmy jednak dwa założenia: po pierwsze, że chodzi o psychoterapię osób nie zdekompensowanych a więc takich które generalnie dobrze sobie radzą ale potrzebują kogoś do wyjaśnienia jakiegoś problemu, do pogłębienia czy nakierowania myśli. Po drugie elementy psychoterapii: klaryfikacje, interpretacje, konfrontacje, perswazje, feedback, metafory przewodnicy duchowi stosują nierzadko choć nie nazywają tego psychoterapią. W praktyce wygląda to tak, że widząc jakąś trudność penitenta podczas spowiedzi ksiądz zaprasza tę osobę na rozmowę. Często ludzie przychodzą do kapłana ze swoimi troskami lub on sam decyduje się na interwencję, gdy zna środowisko i widzi, że ktoś przejawia pewne trudności w relacjach z otoczeniem. Jeżeli okazuje się , że dialog jest mało owocny a osoba wydaje się zaburzona psychicznie- można wezwać do współpracy psychoterapeutę. Znane są liczne anegdoty o interwencjach najsłynniejszych chyba przewodników duchowych, ojców pustyni, które to interwencje można by zaliczyć do pra-psychoterapii, gdyż ich celem było naprawianie relacji z innymi ludźmi. Np. taka anegdota: „Do Abba Pojmena zgłosił się mnich z zapytaniem co ma robić, gdy jego współbrat zasypia na wspólnej modlitwie.( Możemy się domyślać z jaką motywacją ten mnich zadawał to pytanie!) Abba odpowiedział: należy wziąć jak delikatniej głowę owego śpiącego brata i położyć ją na swoich kolanach, żeby tamten mógł się dobrze wyspać” Niewiele trzeba było słów, żeby Abba poradził sobie z ludzką dolegliwością zazdrości i mechanizmem obronnym projekcji: jego penitent był pewnie dobrym mnichem, otwartym i motywowanym do rozwoju. Przeczuwał swój problem w relacjach ze współbraćmi ale nie wiedział jak go rozwiązać. Abba obśmiał jego projekcję pełnym wdzięku żartem, zmienił jego perspektywę relacji. A to jest celem psychoterapii. Przykładem łączenia przewodnictwa duchowego i psychoterapii jest Alicja. Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 8 / 14 - 07.03.2017 9 1. Tylko psychoterapia Psychoterapia może stanowić alternatywę przewodnictwa duchowego u osób z bardzo zablokowaną sferą religijną, ludzi nastawionych antykościelnie, antyklerykalnie, uwięzionych emocjonalnie w sektach, w ateiźmie. Jakoś do tego doszło, że ich rozwój duchowy został zablokowany przez doświadczenia wywołujące lęk, rozczarowanie, zgorszenie, poczucie winy, indoktrynację. Powstał obraz Boga, który tylko odstrasza, praktyki religijne stały się przykrością, narosły zabobonne lęki i rozmaite uprzedzenia. Może doszło do rozwoju „nadczłowieka” który nie klęknie ani nie uderzy się w piersi. Może doszło do rozwoju „podczłowieka,” który nie jest godzien uczestniczyć we wspólnocie wierzących. Może wreszcie pragmatyzm ograniczył horyzont do spraw doczesnych wywołując niechęć do bodaj najmniejszej refleksji na tematy duchowe. Mimo tej blokady działa w człowieku potrzeba spowiedzi, potrzeba bilansu życiowego, wreszcie potrzeba transcendencji. Czasami tego typu postawy związane są z poważniejszą patologią psychiczną: z psychozą, z uzależnieniem, z zaburzeniem tożsamości – ale nie zawsze. Właśnie rozwinięcie zaburzeń psychicznych jest jedną z dwóch głównych dróg, kiedy owe blokady duchowego rozwoju mogą się przełamać (drugą drogą jest sytuacja kryzysowa). Zadaniem psychoterapeuty jest stworzenie emocjonalnych warunków, w których potrzeby duchowe mogą się ujawnić. Trzeba do tego stworzyć bardzo przejrzystą i głęboką więź z pacjentem. Pacjent, który zdecyduje się na psychoterapię długoterminową (kilkuletnią) i któremu terapeuta nie będzie przeszkadzał zbyt wczesną eksploracją tematyki jego blokad duchowych, któremu przekaże przesłanie serdecznego zainteresowania wraz z modlitwą w jego intencjitaki pacjent ma dużą szansę rozwoju duchowego w następstwie rozwoju emocjonalnego. Może to przebiegać w ten sposób, że najpierw pacjent przypomina sobie jakąś religijną krewną, potem przypomina sobie jakieś zdarzenia religijne, np. I Komunię Św., potem „przypadkowo” natrafia na jakieś aktualne zdarzenia religijne, reaguje lękiem lub wstrętem, omawia te uczucia w terapii i w końcu werbalizuje w jakiś sposób swoje potrzeby duchowe. Tego typu pacjenci albo się stają ortodoksyjnie religijni albo, (być może jest to lepsza wersja wydarzeń), chociaż nie stają się religijni ale za to głęboko otwarci na miłość. I kiedy ruszają w świat z ogromną potrzebą pokochania kogokolwiek i nie otrzymują odzewu uczuciowego od otaczających ludzicierpią lub kierują się bezpośrednio do Boga i Bogiem żyją. Przykładem duchowych rezultatów samej psychoterapii jest Anna. 3. Tylko przewodnictwo duchowe Zagrożeniem stosowania samej psychoterapii jest redukcja sfery duchowej lub kontrola życia duchowego-poddawanie jej wpływowi psychoterapeuty, który może (nawet bezwiednie) oceniać ją pod kątem celów psychoterapii a więc poprawy samooceny, poprawy relacji emocjonalnych z otoczeniem, sukcesu doczesnego. Mało jest prawdopodobne, żeby psychoterapeuta pozytywnie zareagował na oddalanie się emocjonalne od bliskich człowieka, który pragnie iść za Bogiem porzucając świat. Takim momentem jest np. moment decyzji o życiu zakonnym. Jeżeli młody człowiek , Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 9 / 14 - 07.03.2017 10 decydując się na życie zakonne , zostawia przy tym swoją dziewczynę, to dla psychoterapeuty ich miłość i zerwana relacja może być ważniejsza niż decyzja bycia w zakonie. Psychoterapia tak rozumiana może też zaciążyć na przeżyciu doświadczenia oczyszczeń czyli przybliżaniu się Boga do człowieka, kiedy ten człowiek pragnąc ujrzeć Boga czuje , że od tego umrze. „Prawdziwa” noc ciemna jest doświadczeniem ekstremalnym w sensie psychicznym. Nie wnikając w jej duchową treść i kolejność następujących po sobie zdarzeń duchowych psychika człowieka dotkniętego nocą ciemną jest poważnie narażona na utratę równowagi. Cytując Brata Efraima:” Lęk pochodzi stąd, że grzeszna istota w głębi swej świadomości uważa Boga, a zwłaszcza Jego Ducha za agresora” .Przez jakiś czas denerwowało mnie, jako psychiatrę, pretendowanie do przeżywania „nocy ciemnej” niemal każdego, kto przeżywał stan depresyjny a rozczytywał się w książkach o duchowym rozwoju. Uważałam że leki przeciwdepresyjne wystarczą a aspiracje do przeżyć mistycznych są raczej wyrazem megalomanii i braku pracy nad swoją psychiką. Po bliższym przyjrzeniu się sprawie zaczynam przypuszczać, że mistyka to pojęcie znacznie szersze, coś na kształt dużego miasta, nie tylko z jego świetnym centrum ale i peryferiami, zupełnie nie „wielkomiejskimi”. W tym sensie mistyczne zdarzenia może nie tyle „nocy ciemnej” ale dłuższego czasowo „półmroku” ducha : niewiary, dezorientacji tożsamości, lęku, pustki, rozpaczy i poniżenia mogą być zjawiskami powszechnymi. Brat Efraim jest gorącym orędownikiem, żeby te stany wytrzymać bez psychiatry: (cyt.) „Lęk jest obok miłości najgłębiej sięgającym doświadczeniem ontologicznym, jakie człowiek może przeżyć w tym życiu. Trzeba więc go chronić i bronić, aby nie został oszukany przez redukcjonistyczną rozprawę medyczną i przez cały bogaty arsenał terapeutyczny. W dzisiejszych czasach w szpitalach oszukuje się śmierć aby nie patrzyć jej w twarz, oszukuje się również nasze małe śmierci, którymi są lęki”. Idąc dalej w tym kierunku, w stanach nocy ciemnej, nocy zmysłów czy nocy ducha może przeszkodzić rozwojowi duchowemu, działaniu Łaski, nie tylko psychiatra- lekami, które znieczulają lęk, nie tylko psychoterapeuta, który stworzy warunki ulgowe bliskości i zrozumienia i będzie chciał jak najszybciej wyprowadzić człowieka z tych stanów ale i przewodnik duchowy -o ile osoba, która przechodzi przez stany ciemności zawiesi się na nim szukając ulgi. A przecież w tych stanach, jeżeli jest to oczyszczenie duchowe, niejako wtórnie zaburzające psychikę kontakt z cierpiącą osobą pozostaje zachowany, podobnie jak jej zdolność do korzystania, przynajmniej z posłuszeństwa z sakramentów spowiedzi i Komunii Św. Zawsze wydaje się pomaga w tych stanach duchowość Maryjna- nie bez racji dwa miesiące w roku, w okresach w których psychiatrzy notują zazwyczaj większe występowanie zaburzeń nastroju poświęcone są w Kościele modlitwie różańcowej. Przewodnik duchowy nie zawsze staje na wysokości zadania, także dlatego, że nie otrzymuje dla penitenta wystarczającego wsparcia miłością otaczających osób. Dzieje się tak np. we wspólnotach zakonnych, które nie są w stanie dźwignąć osoby cierpiącej psychicznie i jeżeli to jest przed ślubami wieczystymi to oddalają takie osoby, przepuszczając je niejako przez leczenie psychiatryczne lub psychoterapię. A przecież właśnie w tym pierwszym okresie życia zakonnego oczyszczenia mogą najbardziej zachwiać psychiką. Jakkolwiek rozumiem powody takiego postępowania w zakonach to wydaje mi się, że wiele osób doznaje szkody duchowej, chociaż Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 10 / 14 - 07.03.2017 11 obserwowałam i takie, które przechodziły kryzys zwycięsko, już poza zgromadzeniem zakonnym. (Przykład Ewy?) Podsumowanie: 1. Każdy człowiek jest obdarzony dynamizmem psychiki i duchowości : dla każdego ważna jest relacja z ludźmi i z Bogiem. Zdarzenia życia, spotkania z duchowością i psychiką innych ludzi, doświadczenia miłości , cierpienia, uruchamiają proces rozwoju psychicznego i duchowego. To, co powstrzymuje rozwój, zarówno psychiczny jak i duchowy to brak wglądu w swoje deficyty lub niechęć do uzyskania tego wglądu. Na straży tej powstrzymującej rozwój niewiedzy stoją liczne psychologiczne mechanizmy obronne, które działają automatycznie, nawet mimo pragnienia wglądu. Działanie Łaski Bożej, jako dar, przeprowadza człowieka przez poszczególne etapy uzyskiwania wglądu z zawrotną szybkością, a unieruchomienie mechanizmów obronnych wiąże się z doświadczeniem śmierci uczuciowej, duchowej. W psychoterapii tempo uzyskiwania wglądu i jego zakres są znacznie mniejsze. 1. Związki duchowości i zaburzeń psychicznych można oprzeć na trzech przykładach: Pierwszy przykład, to rozpacz św. Piotra po zaparciu się Pana Jezusa: zdrowa psychika nie wytrzymała obciążenia lęku i utraty nadziei ( być może nie bez znaczenia było waleczne ucięcie strażnikowi ucha i przyklejenie tegoż przez Jezusa: to musiało zdezorientować!) ale św. Piotr pozostał sobą, choć cierpiał. Ten typ psychiki nie wymaga psychoterapii ani dłuższego przewodnictwa duchowego- sam otwiera się na Boga, korzystając z tego co życie niesie. Takim ludziom do duchowego wzrostu wystarczają metody konwencjonalne: modlitwa, Biblia, sakramenty, ksiądz spowiednik ew. mistrz nowicjatu, rekolekcje ,książki religijne itp. Najwyżej wsparcie w kryzysie, np. nie tyle przewodnika duchowego co duchowego towarzysza. Drugi przykład to zaburzenia widzenia u św. Pawła w drodze do Damaszku. Ten człowiek, który nazywał się potem poronionym płodem musiał poradzić sobie z rozmaitymi wewnętrznymi sprzecznościami. W drodze do Damaszku doświadczył co to Bóg, poznał Jezusa i ten wstrząs oczyszczający zachwiał jego tożsamością, do objawów fizycznych włącznie. Oślepł , przez trzy dni nic nie jadł ani nie pił (Dz A 9,1-19). W tym trudnym dla siebie momencie otrzymał pomoc: przyszedł Ananiasz żeby udostępnić mu nową tożsamość chrześcijanina. O św. Pawle można powiedzieć , że ani przed ani po nawróceniu nie był człowiekiem spokojnym. Ten typ psychiki może wymagać pomocy, czasem -przewodnika duchowego, czasem – psychoterapeuty, czasem- obu. Trzecim przykładem jest ponury obłęd Judasza, zagadki dla teologów, filozofów a także zagadki dla psychiatrów. Judasz, po zdradzie zwątpił w pomoc od ludzi i od Boga. Popełnił samobójstwo. Czy Judasz miał pełen wgląd w swoje wielkie pragnienia i sposoby ich realizacji, tj. w mechanizmy swoich postaw? Czy Jezus, umierając na krzyżu , słowami „ Ojcze , odpuść im , bo nie wiedzą co czynią”, ogarniał i jego? Jest taka grupa zaburzonych psychicznie lub zdesperowanych osób , których nie zdąży się związać w pasy i dowieść do szpitala, których nie można już odtruć na oddziale Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 11 / 14 - 07.03.2017 12 intensywnej terapii, których nie znajdzie w porę żadna pomoc albo którzy każdą pomoc odrzucą. Czy udałoby się uratować Judasza, gdyby ktokolwiek chciał ochronić go przed samobójstwem, czy pomogły by mu neuroleptyki i długoterminowa psychoterapia? Być może musimy się pogodzić z tym, że nie wszystkim można pomóc albo raczej – nie wszystkim możemy pomóc. 3. Trzecie tysiąclecie po Chrystusie powraca do oczekiwań zintegrowanego leczenia duszy i ciała. Nie sadzę, żeby był możliwy powrót do kapłana-uzdrowiciela. Raczej należy myśleć o pracy w zespole: ksiądz, psychiatra, przewodnik duchowy, psychoterapeuta, lekarz. Zagrożeniem dla zintegrowanego rozwoju człowieka jest redukcja którejś ze sfer. Oddziaływania psychoterapeutyczne, zawsze skupione na świecie przeżyć pacjenta redukując część przeżyć duchowych grożą, że relacja z Bogiem zostanie zasłonięta relacją z terapeutą. Dzieje się tak nie wtedy, gdy terapeuta nie porusza kwestii religijnych ale wtedy, gdy sam ma zredukowany obraz pacjenta. Oraz narcystyczny obraz siebie. 4. W obecnych czasach , w kulturze „zachodniej” medycyna i warunki bytowe sprzyjają rozwojowi fizycznemu człowieka i rozwojowi potrzeb duchowych, natomiast nie sprzyjają rozwojowi psychicznemu. Zaangażowanie duchowe ignorujące sferę psychiki z jej deficytami grozi poważnymi zaburzeniami psychicznymi na etapie oczyszczeń duchowych. To doprowadza niejednokrotnie do tragedii odrzuconych powołań zakonnych lub do wycofania się z rozwoju duchowego. Wg brata Efraima „…nasze noce ducha są być może bardziej niż kiedykolwiek naznaczone przez doznania psychotyczne”. Przewodnicy duchowi powinni zadbać o ile to możliwe, żeby ich penitent dojrzał emocjonalnie zanim poważniej zaangażuje się duchowo. Uważam, że mistrzynie i mistrzowie nowicjatu powinni być szkoleni w psychoterapii. 5. Wiele kruchych psychicznie osób szuka oparcia w religijnych grupach i wspólnotach , które są z założenia bardziej opiekuńcze i często znacznie mniej agresywne niż rodzinne środowisko tych osób. Oferowany im program formacji duchowej często przerasta ich możliwości tak, że pomijając uzyskiwane i potrzebne im wsparcie emocjonalne nie korzystają duchowo, czasem dekompensują się psychicznie i do tego – zdarza się, że psują duchowo te wspólnoty nadając im sekciarski charakter. (Przykład Jana) 6. Przewodnicy duchowi zostawiając psychiatrom i psychoterapeutom pracę nad psychicznym rozwojem danej osoby zapominają, że ich relacja z prowadzoną osobą też ma wymiar psychologiczny: Mogą doświadczyć regresywnych oczekiwań, mechanizmów przeniesieniowych, związku uczuciowego, walki itd. Brak dostrzegania tego ludzkiego wymiaru może uniemożliwić rzetelne prowadzenie duchowe, ( np. Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 12 / 14 - 07.03.2017 13 uwikłać kapłana w relację lub zniechęcić do dalszego prowadzenia tej osoby). 7. Osoby z zaniedbanych środowisk, często inteligentne ale aleksytymiczne, tj. o ubogim słownictwie i małej możliwości werbalizowania swoich doświadczeń generalnie mają utrudniony dostęp do pomocy psychoterapeuty i przewodnika duchowego, już nie mówiąc o grupach religijnych. (Przykład Wandy i Krzysztofa). Dla tych osób wskazaniem jest nie tyle duchowny czy psychoterapeuta ale każdy, kto rozwinie w nich umiejętność dialogu. 8. Jeżeli człowiek jest duchem wcielonym – to wymiar psychiczny i duchowy przenikają się nawzajem. Zajmując się rozwojem danej osoby należy badać wzajemny wpływ sfery duchowej i psychicznej ale diagnozując problem w jednej sferze- uważać aby nie pominąć problemu drugiej. Nie wydaje mi się bezpieczny pogląd, że skoro sfera duchowa jest „głębsza” to uzdrowienie na poziomie duchowym uzdrowi psychikę- może tak się zdarza ale nie zawsze i na pewno nie w pełnym zakresie psychopatologii. W przypadkach niejasnych mniej szkody może przynieść ignorowanie zaburzeń psychicznych niż ignorowanie trudności duchowych. (Przykład Anny) Gdynia, 2005 Bibliografia: 1. Brat Efraim, Mireille Mardon-Robinson ”Droga przez mrok albo szaleńcy Boży”, Wydawnictwo „M”, Kraków,2000. 2. Wilfrid Stinissen: ”Terapia duchowa”, W Drodze, Poznań, 2001. 3. Benedict J. Groeschel: „Duchowy rozwój, Psychologia a mistyka”, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa, 1998. Słowo „oczyszczenie” może budzić nieporozumienia: teolodzy zastrzegają je do określenia stanów rozwoju duchowego osób daleko bardziej zaawansowanych duchowo. Wychodzę jednak z założenia, że rozwój duchowy dotyczy każdego człowieka, tylko format człowieka i skala przeżywanych doświadczeń mogą się różnić. Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 13 / 14 - 07.03.2017 14 Artykuł prezentowany podczas Sesji ICFD w Gdyni, 2005 r. Publikowany w: Hinc M., Jaworski R. (red.) (2005) Psycholodzy chrześcijańscy wobec problemów człowieka. Płock. ŹRÓDŁO: Res sacra miser - na styku psychoterapii i duchowości - 14 / 14 - 07.03.2017