Wystąpienie Beverley Beech - Fundacja Rodzić po Ludzku
Transkrypt
Wystąpienie Beverley Beech - Fundacja Rodzić po Ludzku
PIELĘGNIARSTWO Ro d z ić p o l ud z k u położnictwo Nie daj się naciąć Ruszyła kampania Fundacji „Rodzić po ludzku” przeciwko rutynowemu nacinaniu krocza. Jej hasło brzmi: „Nie daj sie naciąć”. Planujemy od najbliższego numeru publikację cyklu artykułów na ten temat, przygotowanych we współpracy z fundacją. Mamy nadzieję, że zainteresują one nasze czytelniczki i czytelników, a także zachęcą do dyskusji. Poniżej wystąpienie gościa fundacji, pani Beverly Beech, przewodniczącej Stowarzyszenia na rzecz Poprawy Usług Położniczych (AIMS), pisarki i działaczki społecznej z Wielkiej Brytanii. Podczas konferencji inaugurującej kampanię „Nie daj się naciąć” Beverly Beech tak odpowiedziała na pytanie, jak to się stało, że opieka położnicza w GB tak bardzo się zmieniła. Z ••• abieg nacięcia krocza został wprowadzony przez amerykańskiego położnika J. de Lee na początku XX w. Włożył on wiele inwencji w to, żeby przekonać do niego świat medyczny. Twierdził, że ucisk krocza na głowę rodzącego się dziecka z każdą minutą odbiera mu 2 punkty IQ i że głowa dziecka prze na kanał rodny z siłą młota, a krocze stawia opór jak skała. Te i inne argumenty spowodowały, że w USA zabieg upowszechnił się bardzo szybko; w Wielkiej Brytanii ta „nowinka” zaczęła obowiązywać dopiero w końcu lat 60. Wcześniej za dobrą angielską położną uważano taką, która potrafi ochronić krocze. W 1967 r. brytyjska organizacja położnych zaakceptowała procedurę. Szycie krocza wprowadzono do programu kształcenia położnych i aż do 1999 r. była to bardzo ważna umiejętność. W latach 70. kobiety przychodzące do porodu podpisywały zgodę na wszystkie procedury hurtem. Ale zaczęły się podnosić głosy krytyki. Protesty kobiet zbiegły się z wydaniem znanych także w Polsce książek Sheili Kitzinger. W 1991 r. przeprowadzono badania z udziałem 1000 kobiet; połowę z nich poddano przy porodzie rutynowemu nacięciu krocza. W tym czasie zabieg wykonywano u 80% kobiet (nie tylko pierworódek), a w klinicznych szpitalach – wszystkim. Badania potwierdziły obserwacje, że po nacięciu kobieta ma większe dolegliwości i może się liczyć z przykrymi późniejszymi konsekwencjami. Porównanie rezultatów w obu grupach kobiet wskazało ponadto na znaczące oszczędności, gdy nie stosuje się nacinania (co być może najbardziej przekonało niektórych): w grupie bez nacięcia zużyto o 100 zestawów jałowych mniej i zaoszczędzono 13 godzin pracy lekarzy. Wyniki badania skłoniły Królewskie Kolegium Ginekologów do wydania werdyktu, że nacięcie nie zapobiega przyszłemu wypadaniu narządów i wysiłkowemu nietrzymaniu moczu. Nieco późniejsza duża metaanaliza kilku badań zrobionych w 5 krajach europejskich potwierdziła 38 MAGAZYN PIELĘGNIARKI i POŁOŻNEJ nr 6/2008 bez wątpienia, że w większości (90%) porodów nie ma uzasadnienia do nacinania krocza. Jaka była droga od uzyskania tych wyników do zmiany podejścia i wprowadzenia w życie nowych rekomendacji? Wyniki przekazaliśmy położnym, a one kobietom. Położne stosowały podstępny bojkot obowiązującego zalecenia, np. w kluczowej chwili upuszczały nożyczki (doprowadziło to do tego, że w zestawach jałowych umieszczano 2 sztuki nożyczek). Pewna położna, przeciwniczka nacięć, oznajmiła, że jeśli lekarz będzie naciskać, oskarży go o napaść... Położne zachęcały kobiety, aby odmawiały zgody na ten zabieg. Stworzyły też Fundację Ochrony Macierzyństwa, która zbierała środki na procesy sądowe z lekarzami. Doprowadziło to do szerokiej dyskusji w mediach na temat zgody pacjentek (oczywiście brak zgody może dotyczyć prawidłowego przebiegu porodu, ale pacjentka jest uprzedzana, jeśli okazuje się, że nacięcie jest niezbędne). Pod wpływem badania parlamentarzyści zaczęli badać jakość usług położniczych – i to było kluczowe dla zmian. Powstał interdyscyplinarny komitet (lekarze, położne, socjologowie i statystycy), wzmocniony autorytetem kilku królewskich kolegiów. Zlecił on przeprowadzenie badań, które dostarczyły dowodów na dobre praktyki medyczne. Kolegia dostarczyły tych dowodów. Powstał raport nt. opinii konsumentów. Na jego podstawie rząd opracował protokół zmiany opieki okołoporodowej i rekomendował go do wdrożenia we wszystkich szpitalach Wielkiej Brytanii. Stworzono więc mechanizm wywierania presji na szpitale. W ten sposób uda- nr 6/2008 ło się zmusić lekarzy do uwzględniania opinii pacjentek i położnych. Trwało to u nas długo, ale się udało – cierpliwość popłaca. W szkołach położniczych już nie uczą tego zabiegu, wskaźnik nacięcia krocza (14%) jest poniżej dopuszczonego przez WHO jako uzasadniony (do 20%). WHO rekomenduje ograniczenie rutynowego nacięcia, ponieważ jest więcej korzyści z niestosowania tego zabiegu; mniej wczesnych i późnych komplikacji, redukcja bólu, mniej powtórnych hospitalizacji i depresji, a więcej zdrowia, lepsza jakość życia seksualnego, lepsza więź z dzieckiem, lepsze późniejsze rokowania. Nasze działania spowodowały, że kobiety są świadome i proszą o nienacinanie. Uczymy je stanowczości, a w razie nacisków podpowiadamy, że zawsze mogą zagrozić sądem. Dziś naszym celem jest wyprowadzenie rodzących ze szpitali do domów i centrów porodowych. Mogę wam poradzić: jeżeli chcecie ograniczyć liczbę nacięć, musicie informować i edukować kobiety. Położnictwo w Polsce powinno się opierać na dobrej praktyce, a nie na zmedykalizowanej tradycji. Musicie też zachęcać położne, które nie chcą nacinać, aby wypracowały mocne argumenty. Kiedy lekarze będą przekonywać, że odejście od tej procedury doprowadzi do fali zgonów dzieci, spytajcie ich o dowody. Nasze kampanie trwały 10 lat, zanim pojawiły się znaczące, dostrzegalne zmiany. Ciągle wiele kobiet wierzy, że w szpitalu jest najlepsza opieka. Ale te, które chcą chronić krocze, powinny szukać innego rozwiązania – porodu z pomocą położnej. (oprac. MD) MAGAZYN PIELĘGNIARKI i POŁOŻNEJ 39