ROBERT WAWRZENIECKI OMI ZOBOWIĄZANIA CHRZCIELNE

Transkrypt

ROBERT WAWRZENIECKI OMI ZOBOWIĄZANIA CHRZCIELNE
ROBERT WAWRZENIECKI OMI
ZOBOWIĄZANIA CHRZCIELNE
Bracia i Siostry!
Każdy z nas posiada dowód osobisty. Znajduje się w nim zdjęcie i
najważniejsze dane dotyczące naszej osoby: imię i nazwisko, imiona
rodziców, data i miejsce urodzenia, numer ewidencyjny, numer dowodu,
stan cywilny, kto i kiedy wystawił, aktualny adres zamieszkania, zdjęcie
oraz nasz rysopis. Wszystko dokładnie i skrupulatnie odnotowane.
Bez dowodu osobistego nie załatwimy w urzędzie żadnych spraw.
Potrzebny jest nam w Urzędzie Stanu Cywilnego, przy sprawach sądowych,
skarbowych, a nawet przy odbiorze listu poleconego w Urzędzie
Pocztowym.
Gdy dowód osobisty nam zgonie lub zostanie zniszczony: zalany wodą,
wyprany..., to bardzo szybko musimy zgłosić to w odpowiednim urzędzie i
złożyć wniosek o wyrobienie nowego dokumentu tożsamości. Bez niego
bowiem nasze codzienne życie, załatwianie nawet najprostszych spraw
będzie niemożliwe.
Jako chrześcijanie też posiadamy taki dowód osobisty, a jest nim
sakrament chrztu świętego. Dziś w sposób szczególny nawiązuje do niego
liturgia Wigilii Paschalnej, gdy słyszymy słowa Pisma świętego o stworzeniu
świata, przejściu przez Morze Czerwone, o zapowiedzi nowego i wiecznego
przymierza czy wreszcie o nowym życiu w Jezusie Chrystusie. Dziś w czasie
tej liturgii Wigilii Paschalnej odnowimy nasze przyrzeczenia chrzcielne, za
co Kościół święty, Matka nasza, udziela nam odpustu zupełnego. Jednak
ten nasz dowód tożsamości chrześcijańskiej może być zatarty albo
zniszczony.
Bracia i Siostry!
W czasie swojej jednej z pielgrzymek do Francji papież Jan Paweł II
wypowiedział jakże znamienne słowa, wobec kryzysu wiary w tym kraju:
„Francjo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?”. Dziś, nieco je zmieniając pragnę
tu w tej świątyni zawołać: „Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?”.
Niedawno w jednym ze sklepów naszego miasta można było usłyszeć
następujące słowa: „Chodzę do kościoła, ale nie wiem po co stawiali ten
krzyż. Kościołowi wciąż mało miejsc, gdzie stoją krzyże – po co jeszcze
jeden, niech sobie postawią w kościele. Znów pewnie zabrali z pieniędzy,
które były przeznaczone na inne cele. Kościół bowiem ciągle chciałby
pieniędzy”. Na uwagę sprzedawczyni, że cała akacja była prowadzona przez
Akcję Katolicką, która zbierała środki finansowe, ów pan odpowiedział:
„Nie wierzę w to, że zebrali tyle pieniędzy. A zresztą mogli dać na cele
dobroczynne, a po co stawiać krzyż?”. Komu przeszkadza krzyż Chrystusa?
Krzyż, który towarzyszy nam przez całe życie - od chrztu do śmierci. „Iławo!
Co zrobiłaś ze swoim chrztem?”.
W doborowym towarzystwie jeden z uczestników rozmowy chwali się: „Ja
chodzę tylko do kościoła pięć razy do roku i uważam, że jestem dobrym
katolikiem. Spowiadam się tylko raz w roku, bo po co więcej razy”. Czy to
jest katolicyzm? Czy to jest wiara? Żadną miarą. Nie ma co się oszukiwać,
że skoro jesteśmy w kościele od wielkiego święta, to jesteśmy ludźmi
wierzącymi. Jeśli ktoś nie uczęszcza na niedzielną eucharystię, to musi
sobie zadać pytanie czy jeszcze jest sobą wierzącą. Św. Jakub Apostoł
przypomina nam: „Wiara bez uczynków martwa jest!”. „Iławo! Co zrobiłaś
ze swoim chrztem?”.
Można spotkać wielu ludzi, którzy mówią: „Wierzę, ale...”. I kwestionują
dogmaty wiary, chrześcijańską moralność, przyklaskują złu, popierając
tych, którzy niszczą życie, dobro i drugiego człowieka. Często są to ludzie,
którzy do kościoła przychodzą każdej niedzieli, a nawet codziennie, a ich
życiowe wybory, postawy nie mają nic wspólnego z wiarą i
chrześcijaństwem. Jezus Chrystus zaś mówi: „Nie można dwom Panom
służyć, bo ... jednego będzie się miłować, a drugim wzgardzi”. „Iławo! Co
zrobiłaś ze swoim chrztem?”.
Gdy rozmawiam z młodzieżą w czasie katechezy lub przy innych okazjach
na temat modlitwy, wiary, to okazuje się, że sytuacja jest tragiczna. W
domu nie ma modlitwy, dzieci wypychane są do kościoła, a rodzice
pozostają w domach. Wielu młodych ludzi nie umie nawet 10 Bożych
Przykazań. Gdzie są w tym wypadku rodzice, babcie i dziadkowie? W
sakramencie chrztu świętego przecież solennie zapewniają: „Jesteśmy
świadomi obowiązku wychowania swoich dzieci w wierze”. „Iławo! Co
zrobiłaś ze swoim chrztem?”.
Można też spotkać takich, którzy w sposób subtelny podważają
najważniejsze autorytety. Nie szanują wiary, postaci, które wiele znaczą dla
naszego Narodu. Robią wszystko, aby je oszkalować, aby ich imię nie
figurowało w miejscach publicznych, a wszystko pod płaszczykiem
zatroskania o sprawy wiary i szacunek dla autorytetów. „Iławo! Co zrobiłaś
ze swoim chrztem?”.
Są też tacy, którzy nie tylko bezlitośnie uciskają drugiego człowieka, a
potem przychodzą, jakby nic się nie stało modlić się do świątyni. Ale są i
tacy, którzy w tym zaślepieniu dobrami materialnymi, przychodząc do
kościoła poświęcić pokarmy wielkanocne myślą, że spełnili swój obowiązek
wobec Boga, a w życiu codziennym utrudniają nawet udział w praktykach
religijnych: Mszach świętych, rekolekcjach, jak to miało miejsce w
niektórych zakładach pracy w czasie rekolekcji szkolnych dla młodzieży:
„Rekolekcje nie są przecież obowiązkowe” – powiedział jednej z
pracodawców nie chcąc zwolnić ucznia, aby mógł w rekolekcjach
uczestniczyć. „Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?”.
A ileż to razy w Iławie, począwszy od władz na każdym z nas skończywszy,
doprowadza się do deprawacji dzieci i młodzieży. W jakżeż wielu
wypadkach przymyka się oko na to, na co nie powinno się go przymykać:
alkoholizm, narkomanię i pornografię. Sieje się w ten sposób zgorszenie
wśród tych najmniejszych. Jezus zaś mówi: „Lepiej takiemu, aby przywiązał
sobie kamień młyński do szyi i rzucił się w morze niż być przyczyną grzechu
tych małych”. „Iławo! Co zrobiłaś ze swoim chrztem?”.
Bracia i Siostry!
Dziś będziemy wznawiali naszą wiarę i odnawiali przyrzeczenia chrzcielne,
zostaniemy pokropieni poświęconą wodą, aby przypomnieć sobie o
własnym chrzcie. Czy kolejny raz będą to puste słowa i deklaracje? Może
zachowamy się jak apostołowie z dzisiejszej Ewangelii: „Lecz słowa te
wydały się im czczą gadaniną i nie dali im wiary. Święty Paweł przypomina
nam: „Jeśli ustami swoimi wyznasz i w sercu swoim uwierzysz, że Jezus jest
Panem, osiągniesz zbawienie”. Nie wystarczą więc tylko słowne deklaracje,
ale potrzeba czynów.
Zapalony paschał, który symbolizuje Chrystusa Zmartwychwstałego
zanurzany w wodzie w czasie jej poświęcenia, wskazuje na Niego jako na
dawcę nowego życia. Przypomina nam to, że chrzest ma być dla nas nie
tylko zanurzeniem w śmierci Chrystusa, ale także „obmyciem
odradzającym i odnawiającym w Duchu świętym”.
Prawdziwe życie chrześcijańskie to nieustanne przechodzenie wód Morza
Czerwonego, wód grzechu, aby żyć w łasce dzieci Bożych. Jest to
nieustanne naprawianie i odnawianie tego naszego dokumentu
tożsamości, jakim jest chrzest. Może litery Bożego słowa w nas już dawno
się zamazało, a może nasze zdjęcie jako Bożego dziecka w niczym takiego
zdjęcia nie przypomina. To przechodzenie od śmierci do życia to
odnawianie relacji pomiędzy Bogiem, a nami. Czym więc ma być dla nas,
ludzi wierzących prawdziwie, ten sakrament chrztu.
Bracia i Siostry!
Chrzest zanurza nas w „żywej wodzie” Ewangelii. Tą „wodą żywą” jest zaś
słowa Jezusa, Jego nauczanie, które znajdujemy w Ewangelii oraz Duch
święty, który jest nam dany w sakramencie chrztu i bierzmowania. Dopiero
od momentu, kiedy słowo Chrystusa wpadnie na grunt naszego serca,
sumienia i zostanie przyjęte w każdym z nas w mocy Ducha świętego
rozpoczyna się „nowe życie”, życie wieczne – życie Boże. Zapytajmy się jak
w nas wnika Ewangelia, Jej słowo? Czy coś w nas pozostaje? Czy może
pozwalamy wypłukać się z tych życiodajnych słów.
Chrzest zanurza nas w śmierci Chrystusa. Aby zrozumieć te słowa, trzeba
najpierw zrozumieć kim dla nas jest Chrystus na krzyżu: Zbawicielem i
Panem. Jest tym, który do końca był posłuszny woli Bożej. I nasze życie
chrześcijańskie w świetle krzyża stoi pod znakiem „wybrania”,
„powołania”. Każdy chrześcijanin żyje bowiem „w drodze” do Boga, który
stanie się kresem życia każdego z nas, tak samo jak był jego początkiem.
Nie bez znaczenia na paschale mamy litery: „Alfa” i „Omega” – początek i
koniec. Aby na tej nasze drodze życia nie zbłądzić potrzebujemy
przewodnika – jest nim „Jezus Chrystus, który nam w wierze przewodzi i ją
wydoskonala”.
Chrzest daje nam udział w zmartwychwstaniu Chrystusa. Oznacza to nic
innego, jak to, abyśmy już nie żyli dla grzechu, w niewoli grzechu, ale
nowym życiem Chrystusa Zmartwychwstałego. Dziś śpiewane uroczyste
„Alleluja” przypomina nam, że „naszą radością jest Chrystus
Zmartwychwstały”. To właśnie mocą Jezusa mamy możliwość pokonywać
w naszym życiu „piekło i szatana”, jak śpiewamy w jednej z wielkanocnych
pieśni. Jest to zwycięstwo wiary nad niewiarą, śmierci nad życiem.
Za chwilę z zapalonymi świecami wyznamy naszą wiarę i odnowimy
przyrzeczenia chrzcielne. Niech te słowa będą prawdziwie naszymi
słowami, które osądzają pragnienia i myśli serca, które pokrywają się z
wyznaniem naszego serca. Postawmy sobie w tym momencie pytanie: jak
wygląda mój chrześcijański dowód tożsamości? Co zrobiłem ze swoim
chrztem?. Amen.