Weronika Fiutka

Transkrypt

Weronika Fiutka
KONKURS LITERACKO – FOTOGRAFICZNY „RODZINĄ SILNI”
WYRÓŻNIENIE
WERONIKA FIUTKA
GIMNAZJUM IM. JANA PAWŁA II
W OSTROWIE LUBELSKIM
„...Dom jest szczęściem dzieciństwa: dom jest kostką wzruszenia...”
/ Zbigniew Herbert/
Kiedy byłam jeszcze dzieckiem, nie doceniałam tego, co dała mi rodzina. Dopiero teraz z
perspektywy czasu zauważam, co wyniosłam z rodzinnego domu.
•
Mama, jak zwykle rano, krzątała się w kuchni, by zrobić wszystkim śniadanie.
Zafascynowana patrzyłam, jak robi kanapki do szkoły mojej starszej siostrze. To niesamowite, że
tak dużą wagę przywiązywała do błahostek, a jednocześnie wszystkie domowe czynności robiła
bardzo szybko. Nagle wyszła z kuchni i krzyknęła „Pobudka Julciu! Szybko zejdź na dół, bo
herbata stygnie!” Wtedy sądziłam, że to wszystko jest takie łatwe. Może dlatego, że to wszystko
robiła z taką łatwością i uśmiechem na ustach? Dziś już tego nie pamiętam. Po piętnastu minutach
w domu zaczął panować chaos i nieustanny harmider .
-Mamo gdzie skarpetki ? Te nowe, no wiesz jakie !
-W górnej szufladzie po prawej skarbie!
-Dzięki mamo!
Mama odwzajemniła się uśmiechem. Wtedy jeszcze nie chodziłam do szkoły, więc
większość czasu spędzałam na zabawie. Razem z mamą chodziłyśmy zbierać kwiaty na łące, łapać
motyle i wić wianki. Kochałam to, lecz brakowało mi cierpliwości. Uczyłam się jej, kiedy robiłam z
mamą na drutach . Z pozoru to błahostka, ale trzeba do niej przyłożyć wiele uwagi. To była jedna z
rzeczy, którą wyniosłam z rodzinnego domu- wytrwałość.
•
To nawet zabawne, ale dom rodzinny zaszczepił we mnie niezwykłą wole walki. Określam
ją jako cechę pozytywną. Mój tata , wesoły i roztargniony człowiek, nauczył mnie, żeby nigdy nie
dawać za wygraną. Nie wolno się poddawać, zawsze należy obrać sobie cel i uparcie dążyć do
niego. Tata powiadał „Córeczko pamiętaj - najważniejsza jest wola walki i ambicja! To one
pomogą zajść ci na szczyt! Ale też nie zatracaj się w tym co robisz, bo wtedy stracisz z pozoru
błahe- ale najpiękniejsze chwile swojego życia.” Pamiętam te słowa do dziś, i przekazuję je
ludziom, którzy pędzą ku karierze i zapominają o sobie, drugim człowieku i całym bożym świecie.
Byłam wtedy dzieckiem niespełna dziesięcioletnim, ale wzięłam sobie takową dewizę do serca i
kierowałam się nią przez całe życie.
•
Kiedy miałam dziewięć lat, w naszym rodzinnym domu odbyła się moja Komunia Święta.
To był dla mnie bardzo ważny okres. Pamiętam jak ciocia wiła mi piękny wianek z białych róż,
mama z babcią szyły śliczną białą albę, a ja byłam z tatą w Kościele. Do dziś w uszach brzmią mi
słowa księdza proboszcza- mojego wujka- niezwykle poczciwego człowieka „Dzieci! pamiętajcie,
że Komunia Święta to nie tylko prezenty, to nie tylko nowe zegarki i rowery. A wy rodzice
pamiętajcie, że najlepszym prezentem dla dziecka jest Jezus Chrystus, którego dziecko przyjmuje
po raz pierwszy do serca”. To wujek najbardziej zaszczepił we mnie wartości chrześcijańskie, bez
których nie wyobrażam sobie swojego dalszego życia.
•
Rodzina dawała mi schronienie i wsparcie, była dla mnie podporą i otuchą. Kiedy miałam
13 lat straciłam osobę, którą kochałam szczególnie - babcię. To ona nauczyła mnie robić palemki
Wielkanocne, to z nią zrywałam leśne owoce, to ona czytała mi bajki na dobranoc. Nie mogłam się
z tym pogodzić, zadawałam sobie pytanie- dlaczego odeszła w chwili, kiedy było mi tak ciężko.
Wtedy zrozumiałam, że z biegiem czasu życie przestaje być proste, przyjemne i nie jest tak łatwo,
jak mogłoby się wydawać .
•
Mijały lata. Przyszedł czas ważnych wyborów i trudnych decyzji. Kiedy było mi ciężko, to
moja siostra mówiła „Jutro będzie lepiej!” . Te proste słowa były dla mnie wielkim wsparciem w
chwilach bezsilności. Julka mówiła, że każdy człowiek popełnia błędy i upada, ale ważne jest to,
czy będzie wstawać. Zapamiętałam to. Sądzę, że każdy zasługuje na drugą szansę. To dzięki mojej
siostrze umiałam ponownie zaufać osobom, które mnie zraniły. I nie żałuje tego.
•
Wszystkie rodzinne spotkania wspominam bardzo miło. Wspólne wigilie- dzielenie się
opłatkiem i śpiewanie kolęd, a potem wyprawa na Pasterkę . Te chwile przechowuję w pamięci i
sięgam po nie, gdy mi smutno i źle. Ciągle czuję zapach mazurków, żurku i świeżo zerwanego
bukszpanu. Doskonale pamiętam, kiedy ciocia uczyła mnie malowania jajek gorącym woskiem. Tu
przydawała się wielka doza cierpliwości, którą przekazała mi mama. Ciocia Krysia była moją
pokrewną duszą. Razem z nią malowałam obrazy, uczyłam się grać na gitarze, to jej opowiadałam
swoje sekrety. Ona jak żadna inna osoba potrafiła słuchać wszystkich moich historii i przygód.
Darzyłam ją wielką sympatią i ufnością. Była moim aniołem stróżem. Zawsze śpiewałam z nią
„Marzenia się spełniają, tylko mocno, mocno, mocno w nie wierz….” I tego się trzymałam w życiu.
Słowa tej piosenki do dziś brzmią mi w uszach.
•
W rodzinnej miejscowości mieszkałam obok stryjka Władka. Był to poczciwy pan w
podeszłym wieku, z siwą długą brodą. Przez całe dnie przesiadywał przed domem i patrzył w niebo.
Kiedy pewnego dnia spytałam, czemu interesuje się tak tym niebem, z powaga powiedział:
„Widzisz mała, chmury przypominają charakter człowieka, niektóre są niebieskie i jasne.
Zazwyczaj jest ich więcej, wtedy odzwierciedlają dobre strony usposobienia. Lecz czasem na
niebie pokazują się też chmury burzowe- ciemne i ponure. Pokazują, że każdy z nas ma ciemną
stronę charakteru i nie ma ludzi nieomylnych… Są tylko ludzie niepotrafiący przyznać się do
własnych błędów...” Stryjek uświadomił mi, ze ważną cechą ludzką jest zdolność zauważania
błędów i umiejętność naprawiania ich. Staram się postępować według jego słów do dziś.
•
Teraz jestem starsza i wiem że rodzina, to nie tylko spokrewnione ze sobą osoby. Rodzina to
nie tylko mama, tata, siostra, brat. To nie tylko więzi krwi łączące ze ich ze sobą. Rodzina to byt,
którego nie mogę opisać na żadnej kartce, żadnym piórem. To chwile spędzone, razem to wspólnie
przeżyte zwycięstwa i porażki, to wspólna radość i łzy, to więź która może łączyć ze sobą
spokrewnione osoby. Rodzina to dla mnie „alfa i omega” – początek i koniec. Bez bliskich sobie
osób człowiek nie jest w stanie poradzić sobie z problemami spotykającymi
go niemal
codziennie i nie cieszą go sukcesy samotnie świętowane. Dzięki moim bliskim wiem, że rodziną
jesteśmy silni.