Mam na imię Peter i jestem jedenastolatkiem. Przyznaję, że jestem

Transkrypt

Mam na imię Peter i jestem jedenastolatkiem. Przyznaję, że jestem
Mam na imię Peter i jestem jedenastolatkiem. Przyznaję, że jestem bardzo dziecinny jak
na swój wiek, ale kto mi już każe dorastać? Mieszkam daleko od mojej szkoły, więc brakuje
mi przyjaciół. Mój brat, Arthur, zawsze powtarza, że nikt nie chciałby się zadawać z takim
dzieciakiem jak ja. Wiem i tak, że on tylko się ze mną droczy...ale jednak troszkę mi przykro
z tego powodu.
Dzisiaj była sobota i strasznie mi się nudziło. Zadzwoniłem do Emila- mojego starszego
kolegi. Długo trwało zanim odebrał.
-Umm...kto to?-zapytał lekko niepewnym głosem.
-Jak to, kto? To ja, Peter.
-Kto?...
-Przedwczoraj siedzieliśmy razem w stołówce.- przypomniałem mu, trochę poirytowany.
-A... było tak od razu. Ty jesteś tym małym blondynem, tak?
-Tak... to ja. Chcesz gdzieś razem wyjść? Na przykład na dwór?- zaproponowałem.
-Nie, przykro mi... nie mam humoru.- rozłączył się.
Zmartwiony postanowiłem do niego pojechać i upewnić się, czy wszystko w porządku. Była
to może przesadna reakcja, ale naprawdę mi zależy na moich przyjaciołach, nawet jeżeli im
nie zależy na mnie. Zsiadłem z roweru i oparłem go o ścianę domu. Zapukałem do drzwi.
Po minucie się otworzyły.
-Czego chcesz, brzdącu?- westchnął Emil.
-Przepraszam że przeszkadzam! Chciałem tylko upewnić się, czy wszystko okey.
-Jasne, że tak! Po co tu w ogóle przylazłeś?- krzyknął, a łzy powoli spływały mu po
policzkach.
-Co się stało?- zdziwiłem się.
-Nie twoja sprawa! Takie dziecko jak ty tego nie zrozumie.- Emil już miał trzasnąć drzwiami
gdy...
-Czekaj!- złapałem go za rękę.
-Co ty robisz?...
-Możesz mi wszystko powiedzieć. Ja z chęcią tego wysłucham. Nawet jeśli nic na to nie
poradzę to i tak będzie ci lepiej, jak się komuś wyżalisz.-powiedziałem z uśmiechem.
-No dobra...- wpuścił mnie do środka.- A więc... nie śmiej się, ale podoba mi się dziewczyna,
tylko że kompletnie nie umiem się do niej odezwać. Ktoś to rozgadał całej klasie i mają
ze mnie pośmiewisko.- powiedział Emil, a ja spojrzałem na niego lekko zdumiony.
-Heh... wiedziałem że taki malec tego nie zrozumie...
-Ja to rozumiem, ale... czemu się śmieją? To głupie, wiesz co... ignoruj to.- przytuliłem go.Masz przecież mnie! Możemy być przyjaciółmi!
-Dziękuję...
Spędziliśmy razem cały dzień. Graliśmy, śmialiśmy się i oglądaliśmy filmy...
Rano podczas śniadania zadzwonił dzwonek do drzwi. Arthur poszedł otworzyć, a ja
z ciekawością pobiegłem za nim.
-Dzień dobry, jestem siostrą Emila, czy ty jesteś Peter?- spojrzała na mnie.
-Tak.
-Dzięki tobie mój brat w końcu przestał się dąsać. Uśmiechnął się pierwszy raz od dwóch
miesięcy! Sama nie mogłam mu pomóc, chociaż jestem starsza od ciebie o 7 lat!- Arthur
na te słowa pogłaskał mnie dumnie po włosach.
Od tej pory wiedziałem już, że nie trzeba być dorosłym, żeby pomagać innym!
Julia Smorawińska
klasa 6A