Wiersz Niny Kleszcz

Transkrypt

Wiersz Niny Kleszcz
„Senna podróż”
Już sama nie wiem czy to był sen, czy jawa,
czy to prawdziwa, czy też wymyślona zjawa?
Dlaczego nocą mnie odwiedziła?
I swoją historią tak mocno zdziwiła.
Może to te deszczowe, jesienne wieczory,
kiedy nawet zwierzątko nie opuszcza swej nory,
to wtedy przypominają się dziadkowe bajania,
a noc staje się nocą słuchania.
Otulając się kołdrą, zamknęłam oczy, gotowa na sen
lecz pod powiekami nie nocny pejzaż, a słoneczny dzień
i dziwne miejsce wcale mi nie znane,
podróżowanie w czasie było mi dane.
Wtem mała dziewczynka z kokardą we włosach,
w sukience w kolorowe kwiaty, zupełnie bosa,
wzięła mnie za rękę i z radosnym uśmiechem
zaprowadziła do chaty, krytej strzechą.
Gdy weszłam do środka, ogromnie się zdziwiłam,
bo zamiast podłogi, ubitą ziemię, piec i drewniany stół zobaczyłam,
na stole w glinianych naczyniach pachnące potrawy,
zostałam zaproszona, by spróbować tej strawy.
Potem wybiegłyśmy przed chatę na podwórko,
a tam kury i gęsi, i kaczki, wszędzie fruwają piórka
Na drewnianym płocie suszące się garnki gliniane,
przed stodołą ziarna do mielenia przygotowane.
Cudowne to było miejsce i wesoła moja koleżanka.
Nie mogło obyć się bez uplecenia kwiatowego wianka,
pachniało sianem, kaszą gryczaną i kwaśnym mlekiem
i wysuszonym zielem, najlepszym na wszystko lekiem.
Nagle to wszystko zniknęło, otworzyłam oczy,
czekałam, może sen mnie jeszcze zaskoczy,
jednak cisza i ciemność mówiły, że noc nadal trwa,
bardzo podobała mi się senna podróż ta.
Nina Kleszcz, klasa V