Kilka tygodni temu Günter Verheugen powiedział, że są

Transkrypt

Kilka tygodni temu Günter Verheugen powiedział, że są
Korwin-Mikke dla „Do Rzeczy”: zrobimy burdel w Komisji Europejskiej
Kilka tygodni temu Günter Verheugen powiedział, że są w Europie siły prawicowe, które chcą zniszczyć 60 lat dorobku
wspólnotowego. Dokładnie to chcemy zrobić – w całości i totalnie ten dorobek „wyrezać”, a twórców tej różowej
zgnilizny wytarzać w smole i pierzu, a następnie przegonić ulicami Brukseli. Przynajmniej publika będzie miała trochę
śmiechu – zapowiada Janusz Korwin-Mikke. W najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – rozmowa z liderem Nowej
Prawicy.
Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: dlaczego trudno poważnie traktować korwinistów, czy Polska jest państwem
neutralności światopoglądowej oraz ile będzie kosztował mieszkańców pewien wrocławski krasnal. Na łamach „Do
Rzeczy” także fragmenty nowej książki Rafała Ziemkiewicza i polemika recenzentów – Piotra Semki i Bronisława
Wildsteina. A na koniec o tym, dlaczego makijaż lubimy u siebie, ale nie u innych.
- Jednak chce pan podpalić ten system polityczny – stwierdza raczej niż pyta Mariusz Staniszewski. System się niszczy
poprzez niszczenie praw, a nie przez podpalenie budek strażniczych. Trzeba zniszczyć przepisy – odpowiada Janusz
Korwin-Mikke. Parlamentu Europejskiego nie zamierza podpalać. Sprzedamy go i zrobimy tam burdel. Budynek Komisji
Europejskiej świetnie się do tego nadaje – mówi. Podkreśla, że demokracja jest łamaniem praw człowieka. To jest
tyrania większości, czyli jedna z najgorszych. Jak mówił Benjamin Franklin, demokracja polega na tym, że dwa wilki i
owca głosują nad tym, co zjeść na śniadanie. A liberalizm polega na tym, że uzbrojona w pistolet owca kwestionuje
wynik tego głosowania – podkreśla lider Nowej Prawicy. Wywiad z Januszem Korwin-Mikkem w najnowszym wydaniu
tygodnika „Do Rzeczy”.
Korwiniści mogliby być prężną grupą, skutecznie lobbującą na rzecz liberalnych rozwiązań. Nie są, bo nie da się ich
traktować poważnie. I to się raczej nie zmieni, nawet jeśli w najbliższych wyborach przekroczą próg wyborczy – pisze na
łamach „Do Rzeczy” Kamila Baranowska. Dlaczego? W odwecie za opowiastki polityków Platformy o tym, że KorwinMikke pił wino z gwinta, oskarżył jednego z nich o gwałt na kelnerce. Potem tłumaczył, że na pomówienie odpowiedział
kontrpomówieniem. Jego sympatycy nie widzą – albo udają, że nie widzą – że to zupełnie inny kaliber pomówienia. Będą
go bronić, choćby mówił najgłupsze i najbardziej skandaliczne rzeczy, a do tego się cieszyć, że jego słowa oburzają
innych. To znaczy, że znów dokopał jakimś lewakom, bo każdy, kto krytykuje Korwin-Mikkego, to lewak – ocenia
Baranowska, szukając przyczyn popularności polityka wśród ludzi młodych i dociekając, dlaczego lider NP trwoni ten
kapitał zaufania. Czy w nadchodzących wyborach Korwin-Mikke będzie czarnym koniem czy po raz kolejny przypadnie
mu wyłącznie rola błazna?
Na łamach „Do Rzeczy” także rozmowa z wiceministrem sprawiedliwości Michałem Królikowskim. W PO bywa nazywany
wojującym katolikiem. Ostatnio znowu naraził się środowiskom liberalnym. Ten atak jest związany z rozliczaniem mnie ze
złamania zasady neutralności światopoglądowej państwa. Jednak takiej zasady nie ma w naszej konstytucji. (…) W
preambule konstytucji mamy wyraźne nawiązanie do tradycji konstytuującej Polskę, czyli do chrześcijaństwa – podkreśla
w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim. Przyznaje też otwarcie, że jest oblatem benedyktyńskim. Co to znaczy? To
oznacza, że nie wolno się wycofywać i trzeba mieć twardą pupę, żeby nie uciekać przed wyzwaniami – wyjaśnia krótko. I
nie ma pan choćby jakiegoś malutkiego, ukrytego habiciku? – pyta publicysta „Do Rzeczy”. - Nie mam (śmiech). Podobno
są koszulki, ale ja takiej nie mam. Mam za to medalik św. Benedykta, który jest najstarszym egzorcyzmem w Kościele, i
to jest znak mojego sposobu życia. Rozmowa z wiceministrem Królikowskim – w nowym „Do Rzeczy”.
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł
W „Do Rzeczy” także o tym, że przywódca Pomarańczowej Alternatywy wygrywa proces z władzami Wrocławia. Muszą
przeprosić go za używanie jego krasnala do promocji miasta. Pomarańczowy krasnal z kwiatkiem w dłoni, którego w
latach 80. ubiegłego wieku Waldemar Fydrych „Major” malował na wrocławskich murach, to tylko kilka prostych kresek
oraz jeden charakterystyczny element, a właściwie jego brak: krasnal autorstwa Fydrycha jest bez brody. Brodę
natomiast – i to bardzo długą – ma spór władz Wrocławia z Fydrychem. Walka o krasnala zaczęła się dekadę temu, a jej
zwieńczeniem był trwający trzy lata proces sądowy. Na razie częściowe postanowienie nakazuje przeprosić „Majora” za
bezprawne używanie znaku jego autorstwa do promowania Wrocławia. Jeśli ostateczny werdykt skończy się po myśli
Fydrycha, wrocławscy podatnicy zapłacą za lekkomyślność urzędników górę pieniędzy. Ile – to jeszcze wylicza biegły. O
kulisach sporu o krasnala – w nowym „Do Rzeczy”.
Na łamach „Do Rzeczy” także fragment nowej książki Rafała Ziemkiewicza pt.:„Jakie piękne samobójstwo”. Zazdroszczę
Francuzom, że w trudnym historycznym momencie trafił im się u władzy marszałek Pétain, a nie jakiś idiota, który by
ogłosił, iż priorytetem francuskiej polityki zagranicznej ma być honor. I że warto zaryzykować biologiczną zagładę
francuskiego narodu… - pisze publicysta „Do Rzeczy”. Państwa silne, zwycięskie piszą swoją historię na miarę
odniesionych sukcesów, niewiele patrząc na to, co faktycznie miało miejsce. Co więcej, tak samo piszą też historię
słabym, biednym i przegranym. I to, co było kiedyś, dopasowują do potrzeb dzisiejszej sytuacji. Historia tych bogatych i
silnych musi być historią bohaterstwa, prawości i poświęcenia. Historia przegranych – historią nikczemności i głupoty.
Inaczej opinia publiczna pomyślałaby, że podłość i cynizm popłacają, a szlachetność jest karana. (…) Polska, choć była
pierwszą ofiarą Hitlera, choć pierwsza powiedziała mu „stop” i poniosła z tej racji ogromne straty, choć nie było frontu,
na którym by Polacy nie przelewali krwi w walce z nazizmem i nie padali ofiarą jego zbrodni, do grona zwycięzców nad
Hitlerem się nie załapała. Garstka polskich żołnierzy w maju 1945 r. wzięła wprawdzie z łaski Stalina symboliczny udział
w szturmie na Berlin, ale jako jego niewolnicy, jako przepuszczone przez krwawą maszynę łagrów i egzekucji mięso
armatnie Armii Czerwonej. A polskich żołnierzy na Zachodzie, równie symbolicznie, na niewypowiedziane głośno żądanie
tegoż Stalina do londyńskiej defilady zwycięstwa zwyczajnie nie dopuszczono – pisze Ziemkiewicz.
Z redakcyjnym kolegą polemizuje Piotr Semka. I cytuje recenzję wydawcy o tym, iż Ziemkiewicz po raz pierwszy tak
otwarcie i mocno nazywa rzeczy po imieniu. Tę recenzję zacznijmy od pytania, czy rzeczywiście po raz pierwszy. Książka
ma wiele „firmowych” cech Rafała – ostry język, barwne porównania i typowy dla niego publicystyczny żar. Jednocześnie
jednak powtarza wiele tez z obu książek Piotra Zychowicza – „Pakt Ribbentrop-Beck” i „Obłęd ’44”. – ocenia Semka. I
dodaje, że Ziemkiewicz zbyt zaufał giętkości swojego pióra i nie zauważył, że zatracił granicę między formą eseju a
czymś w rodzaju rozwlekłych złorzeczeń. To, co sprawdzało się w przypadku zaangażowanej publicystyki politycznej
„Michnikowszczyzny” czy „Czasu wrzeszczących staruszków” – niespieszne tempo, narracja pełna dygresji i osobistych
obserwacji – w przypadku eseju historycznego nie zdaje egzaminu – pisze Semka w nowym „Do Rzeczy”, polemizując z
książką Ziemkiewicza.
„Jakie piękne samobójstwo” Rafała A. Ziemkiewicza jest świetnie i z pasją napisanym, erudycyjnym esejem o klęsce
Polski w XX w. i ponownym utraceniu przez nas niepodległości – pisze z kolei Bronisław Wildstein. - Ciągle za mało jest
takich książek, które pobudzają realną debatę na temat naszej historii. Na szczęście, wbrew sugestiom Ziemkiewicza, nie
sprowadza się ona do rytualnej wojny między rzecznikami pedagogiki wstydu, uznającymi nasze dzieje za ciąg czynów
głupich i haniebnych, które powinniśmy potępić, aby je przekroczyć i oderwać się od naszej, ufundowanej na tak
niecnych fundamentach, tożsamości a tymi, którzy chcieliby w nich widzieć dzieje ludu anielskiego, wszędzie i zawsze
niosącego dobro oraz mądrość. Polemika wokół nowej książki Ziemkiewicza – na łamach „Do Rzeczy”.
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł
W „Do Rzeczy” także o tym, że codzienny makijaż stał się obowiązkiem kulturowym współczesnej kobiety, zabiegiem
prawie higienicznym, takim jak mycie zębów. Ma ukryć defekty, sprawić, że twarz stanie się chociaż trochę podobna do
tych z kolorowych magazynów. Zasadę, że bez makijażu nie wychodzi się z domu, kobiety w ciągu ostatnich 40 lat
przyswoiły jako dogmat. Nie wiadomo, czy to zasługa wszechobecnego marketingu firm kosmetycznych, czy wiara, że
umalowana twarz oznacza postęp cywilizacyjny jednostki – pisze Joanna Bojańczyk. Zaskoczeniem mogą być więc wyniki
badania, które przeprowadził brytyjski psycholog. Okazuje się, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni wcale nie lubią
umalowanych damskich twarzy. Dlaczego – o tym w nowym „Do Reczy”.
Najnowszy numer tygodnika „Do Rzeczy” jest dostępny również w wersji z książką „Uzdrowił mnie Jan Paweł II”. To
opowieść o tym, co wydarzyło się 1 maja 2011 r. w Kostaryce. Wtedy właśnie w Watykanie dokonano beatyfikacji Jana
Pawła II. A w Kostaryce doszło do niewytłumaczalnego z punktu widzenia lekarzy uzdrowienia pacjentki, której nie
dawano szans na przeżycie.
Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 5 maja 2014. E-wydanie jest dostępne już od niedzieli
wieczorem u dystrybutorów prasy elektronicznej. Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego.
Jest pismem konserwatywno-liberalnym. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka, Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary
Gmyz, Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein.
Platforma Mediowa Point Group SA
Batory Office Building II, 02-486 Warszawa, Al. Jerozolimskie 212
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł