Norwegia nie zawsze łaskawa

Transkrypt

Norwegia nie zawsze łaskawa
Rybie Oko - www.fishing.pl
Norwegia nie zawsze łaskawa
© Grzegorz BAJER
Grzegorz Bajer <>
Piątek 09 Listopad 2007
Któż z nas- wędkarzy nie czytał o wyprawach do pełnej wspaniałych łowisk i nieco
egzotycznej Norwegii? Każdy. Ponieważ lektura opisująca wielkie ryby, wspaniałe
hole, cudowne widoki, podnosi wędkarski apetyt, decyzja była szybka. Jadę! Tym
bardziej, że nadarzyła się dobra okazja.Od kilku już lat molestowałem mojego kolegę
z Wrocławia – Mariana żeby mnie zabral na norweskie połowy i stało się. W połowie
lipca zadzwonił telefon i po krótkiej rozmowie ustaliliśmy, że 31 sierpnia ruszamy!
Jak ustaliliśmy tak zrobiliśmy. Trasa prowadziła do granicy, a potem do niemieckiego
portu Sasnitz, skąd promem linii Scandlines popłynęliśmy do szwedzkiego Treleborga
Prom komfortowy, płynie tylko trzy i pół godziny i jest stosunkowo tani. Dlatego też
nasz wybór padł właśnie na tego przewożnika. W Szwecji, po krótkiej rozmowie z
ładną panią celnik, ruszyliśmy w drogę na północ. Przed nami 1200 kilometrów na
norweską wyspę Avenroya.
© Grzegorz
BAJER
Z brzegu
można było
złowić tylko
małe ryby
1/7
www.fishing.pl/artykuly/wyprawy-i-ekspedycje/norwegia-nie-zawsze-laskawa
Rybie Oko - www.fishing.pl
© Grzegorz
BAJER
Z zewnątrz
skromny ale
w pełni i
komfortowao
wyposażony
© Grzegorz
BAJER
© Grzegorz
BAJER
Jedyny
dzień na
łodzi i brały
tylko
makrele
© Grzegorz
BAJER
Pogoda
ładna ale
bardzo
wietrzna
2/7
www.fishing.pl/artykuly/wyprawy-i-ekspedycje/norwegia-nie-zawsze-laskawa
Rybie Oko - www.fishing.pl
© Grzegorz
BAJER
© Grzegorz
BAJER
Niewiele
większy od
blachy
© Grzegorz
BAJER
Fragment
trasy
oceanicznej.
Naprawdę
mocno
wiało
© Grzegorz
BAJER
Niesamowita
jest ta
trawa na
dachu.
Pokrycie
tanie,
trwałe i
piękne.
Warte
skopiowania.
3/7
www.fishing.pl/artykuly/wyprawy-i-ekspedycje/norwegia-nie-zawsze-laskawa
Rybie Oko - www.fishing.pl
© Grzegorz
BAJER
Na długo przed wyjazdem, moi koledzy z Wrocławia jako stali bywalcy i znawcy
norweskich klimatów, zaproponowali mi jako punkt docelowy, starą bo założoną w
30-tych latach ubiegłego wieku, stanicę wędkarską Kvaldheim w okolicach portu
Kristiansund około 200 kilometrów na południe od Trondheim. Wiedziałem, że
poprzedni ich wyjazd nie był zbyt udany. Miało to związek z faktem, że na kwaterę
wypadową wybrali sobie miejsce położone w głębii fiordu i jak się póżniej okazało,
wybór ten był chybiony. W głębii fiordu po prostu nie było ryb gdyż po pierwsze woda
była zbyt zimna, a po drugie zbyt wysłodzona, do fiordu bowiem wpadała spora rzeka.
Dlatego też tym razem postanowiliśmy zaczepić się jak najbliżej wyjścia z fiordu na
pełne morze. Wystarczył rzut oka na mapę aby stwierdzić, że Kvaldheim jest
miejscem idealnym. Kilkaset metrów i jesteśmy na pełnym morzu w okolicach ujścia
wielkiego fiordu Bremsnes. Trzy mile w morze, i według mapy, z 200 metrów wynurza
się do 15 metrów, sławna ławica Helklaken. Jeszcze dalej o jakieś dwie mile rozciąga
się pasmo skalistych wysepek, za którymi już tylko ocean. Idealnie żeby zapolować na
naprawdę grubego zwierza! Kapitalne miejsce! Jak się póżniej okazało, nie wzięliśmy
jednego pod uwagę. Mianowicie pogody.
Tymczasem po przejechaniu niesłychanie malowniczej trasy lądujemy w miejscowości
Oksenvag. Pierwsze zaskoczenie przeżyłem kiedy okazało się, źe właściwe Kvaldheim
znajduje się na skalistym cyplu i stanowi tylko dwa domy, do których trzeba dopłynąć
łodzią. Drogi nie ma. Od razu zrozumieliśmy dlaczego w internetowym informatorze
zaznaczone było, że parking jest oddalony o 200 metrów. Norweg trochę przesadził,
bo przeprawa miała jakieś pół kilometra ale co tam! Niebawem pojawił się właściciel i
popłynęliśmy ze wszystkimi manelami, w dwie łodzie, na właściwe miejsce. Kwatera typowy norweski dom, z zewnątrz skromny, urządzony w starym stylu norweskich lat
pięćdziesiątych! Piec, kominek i te rzeczy. Wyposażony naprawdę we wszystko czego
potrzeba aby spędzic tam komfortowo nawet całe wakacje. Chałupa mogąca
pomieścić swobodnie osiem osób, na nas dwóch, bo jak się okazało trzeci towarzysz
podróży - Rysio w przeddzień wyjazdu rozchorował się i musiał pozostać w domu.
Nawet się nie rozpakowałem, a już śmigaliśmy dużą wygodną łodzią z 25-cio konnym
silnikiem. Niestety okazało się, że ten wypad był jednym z zaledwie dwóch w czasie
całej siedmiodniowej wyprawy. Co prawda Norweg – Erling (bardzo fajny gość, prawie
wszyscy Norwegowie są fajni) coś tam nieśmiało mamrotał, że pogody raczej mieć nie
będziemy, ale puściłem to mimo uszu. Niestety, miał rację bo już następnego dnia
wiała ósemka aby po 24 godzinach przejść w północną „dychę” Pozostawało siedzenie
na kwaterze lub wędkowanie w straszliwym szkwale od zawietrznej strony cypla ale
też tylko do momentu aż cypel zaczęło przelewać! Do dziś dziękuję Najwyższemu, że
w wędkarskich bambetlach zawieruszyło się kilka lekkich blaszek, których zwykle
używam na bałtyckie belony. Wiedziony przeczuciem miałem też szczęście zabrać
jedną ze swoich solidnych 80 gramowych trociówek To właśnie one uratowały mój
wędkarski, wątłuszowy honor. Łowiąc ze skał z wiatrem pomimo wielkich fal udało mi
się złowić kilka ryb których nazw nawet nie jestem pewien (polack, rdzawiec) choć
bez wątpienia wątłuszy. Na pilkery, nawet te lżejsze i na gumy nie brało nic!
Gospodarz kwatery odwiedzał nas prawie codziennie bardzo się niepokojąc, czy
czasem nie przyszło nam do głowy wypłynięcie w morze. To był jego pierwszy kontakt
z Polakami i dlatego był wyjątkowo czujny. Na wejściu wręczyl nam nawet telefon
komórkowy z wpisanymi wszystkimi numerami alarmowymi w razie kłopotów na
morzu. Zalecał nam też, aby spróbowac przejść do fiordu Bremsnes ale tylko przy
wietrze zachodnim. Broń Boże przy północnym, bo wtedy stan wód fiordu niczym nie
różnił się od stanu otwartego morza.
4/7
www.fishing.pl/artykuly/wyprawy-i-ekspedycje/norwegia-nie-zawsze-laskawa
Rybie Oko - www.fishing.pl
Zfrustrowani bezczynnością i oglądaniem rozszalałego, pełnego, morza
postanowiliśmy zaryzykować korzystając z osłony „naszego” cypla, tymbardziej, że
wiatr właśnie zmienił kierunek na zachodni czyli dozwolony. Kombinezony, kamizelki,
sprzęt i w drogę!
Z brzegu nie wyglądało to tak grożnie, ale powiadam Wam, kiedy wypłynęliśmy zza
osłony cypla to zamknąłem oczy a otwarła mi się d…. Po około godzinie sztormowania,
z wielce niebezpieczną nawrotką pod falę, lawirując wśród rozlicznych skał udało nam
się jakoś powrócić. Postanowiliśmy tego więcej nie powtarzać.
Następnego dnia morze okazało się łaskawsze. Wypłynęliśmy wiec pełni nadziei ale
szybko okazało się, że biorą tylko makrele. Łowiliśmy je na zestawy makrelowe z toni,
bo z dna nie brało kompletnie nic, poza jakimiś dziwnymi, nastroszonymi rybami z
rodziny babkowatych. Jedna z nich ukuła mnie kolcem w rękę (pomimo, że brałem ją
przez szmatę) co przy bardzo słonej wodzie bolało dość dotkliwie. Towarzyszyło nam
kilka norweskich łodzi wędkarskich, na których przebywały nawet całe rodziny a
wszyscy zajęci byli makrelami i niczym więcej. Warto wspomnieć o niesamowitości
dna w tej okolicy. Echo naprawdę szalało wskazując co chwilę zmienne odczyty. 45
metrów, za chwilę 190, a po chwili 25 metrów. Prawdziwe podwodne góry i wąwozy,
tak jak na brzegu. Pod koniec dnia, morze znów zaczęło przybierać, dlatego też nie
odważyliśmy się wypływać na Helklaken ani tym bardziej na pasmo wysp.
Niestety, to był nasz ostatni rejs na tej wyprawie gdyż przez następne dni wiatr znów
osiągnął siłę „ósemki” i nawet z portu Kristiansund wychodziły w morze tylko duże
jednostki. Pozostawało łowienie z brzegu, ale co to za łowienie kiedy wiatr strąca cię
ze skał, deszcz pada poziomo a ryby zniknęły gdzieś daleko…
Dużo pisano już o Norwegii, o przynętach, sposobach łowienia, technikach, wiele jest
rozpoznanych szlaków i miejscówek. Niestety zdarza się nawet doświadczonym
bywalcom wrócić na tarczy. Dlatego też chciałem zwrócić wszystkim uwagę na
planowanie i wybór miejsca gdzie spędzimy nasz wędkarski urlop. W wyniku
doświadczeń moich kolegów i moich własnych opisanych wyżej nasuwa się jedna
myśl. Miejscem idealnym będzie( przy założeniu, ze kwatera i łódż jest OK.) stanica
położona w fiordzie, najlepiej po jego zachodniej stronie(przewaga wiatrów
zachodnich) ale blisko wyjścia fiordu na pełne morze. Możemy po prostu, w zależności
od pogody, łowić albo w fiordzie albo na morzu. Mamy wybór a często w ogóle
możliwośc łowienia. Nie popełniajcie naszego błędu. Studjujcie mapy i prognozy
pogody choć z tym drugim jest prawdziwa loteria. Na pocieszenie powiem, że na tej
samej kwaterze przed nami byli Czesi a o ich połowach niech świadczy wpis do księgi
pamiątkowej Kvaldheim: „slabota…” Erling mówił, że przed Czechami byli Niemcy.
Wywieżli po 100 kilo samych filetów…W ogóle rozmowy z norweskim gospodarzem
domostwa były bardzo ciekawe gdyż jest on zapalonym wędkarzem z wielkim
doświadczeniem. Musiały nam wystarczyć jego opowieści o rybach i udostępnione
zdjęcia, na których prócz wielkich wątłuszy, kulbaków, zębaczy czy łososi (19.5kg)
zaskoczył mnie widok … tuńczyków. Erling był wyrażnie wkurzony na nasz pogodowy
niefart, tym bardziej kiedy dowiedział się ilu w Polsce jest wędkarzy i jak modne u nas
stały się wyjazdy do Norwegii.
Dla wszystkich zainteresowanych chciałem podać stronę, na której można obejrzeć
wiele kwater wędkarskich w Norwegii zarówno do połowów morskich jak i
śródlądowych. Dowiemy się tam wszystkiego o warunkach pobytu, wyposażeniu,
odległości do wszystkich instytucji, łodziach, warunkach połowów, cenach, dojeżdzie
do kwatery, a także jej położeniu (mapa!) Można też zarezerwować pobyt bez
żadnych pośredników bezpośrednio w norweskim biurze podróży. W wyszukiwarce
5/7
www.fishing.pl/artykuly/wyprawy-i-ekspedycje/norwegia-nie-zawsze-laskawa
Rybie Oko - www.fishing.pl
wystarczy wpisać DIN-TUR.no Warto może jeszcze dodać, że aby wykorzystać
wszystkie „norweskie” możliwości i okazje potrzebne są choćby podstawy języka
angielskiego. Musimy też też wyposażyć się w europejską kartę leczenia EKUZ i trochę
drobnych koron, bo częste są płatne odcinki autostrad.
Pomimo, że poniosłem porażkę, do Norwegii wrócę na pewno i zachęcam do tego
wszystkich czytelników. Wszak ten kraj, według wszystkich rankingów jest jednym z
najlepszych miejsc do życia. Nawet choćby tygodniowego!
Inne tego autora: Grzegorz Bajer » więcej...
Lista artykułów, zdjęć, plików, linków ... itd. powiązanych z tą pozycją
Tematyka: Łowiska »
Zakaz nęcenia - wyrok
Chlebem i solą.
10 lecie „Łowiska Piaseczno”
Dyskusje i recenzje
Dodaj wypowied
Norwegia
Andrzej Pióro
06.11.2007 14:52
6/7
www.fishing.pl/artykuly/wyprawy-i-ekspedycje/norwegia-nie-zawsze-laskawa
Rybie Oko - www.fishing.pl
A ja miałem szczęście. Na przełomie maja i czerwca byłem na północy Norwegii,
blisko Narviku w Hellnesund. Pierwszego dnia po przyjeżdzie pogoda nie napawała
optymizmem. Padał śnieg na przemian z deszczem,bardzo silnie wiało. Mowy nie było
o wędkowaniu. W następnych dniach wyszło słoneczko i nie schowało się do wyjazdu
za horyzont ( białę noce ). Było ciepło i bez wietrznie. Łowilismy różne odmiany
dorszy i czerniaki. Nie były to okazy,ale ryby kilkukilogramowe ciągnięte z dość
dużych głębokości i tak wyzwalały sporo adrenaliny.Przez tydzień
złowiłem wiecej ryb, niż w Polsce za całe życie, a wędkuję od około czterdziestu
lat.Mieliśmy za to inną przygodę .W jednej z wypraw brakło nam paliwa.W zasięgu
wzroku nasza
łódż była jedyną. Nie mieliśmy numeru komórki gospodarza Norwega i klops!!!
Zaczęliśmy przygotowania do surviwalu na bezludnym brzegu,w którego stronę znosił
nas słaby wiatr i prąd wody Z opresjiwybawili nas nasi sąsiedzi ,którzy wybrali się na
ryby w to samo miejsce
- Szwedzi. Poratowali nas karnistrem benzyny. Po powrocie do domu w ramach
podzieki zostawiliśmy sympatycznym Szwedom pamiątkę firmy Polmos. Byli bardzo
zadowoleni. Nie chcieli pieniędzy za benzynę. My nauczeni smutnym doświadczenie
,od tej popry bardzoskrupulatnie sprawdzaliśmy poziom paliwa w baku Zapisaliśmy
też oczywiście numer komórki Norwega, tak na wszelki wypadek.Wrócę na pewno w
to miejsce,aby zmierzyć się z mieszkańcami tych wód jeszcze raz.
norwegia
jacek P
15.05.2008 12:56
poszukuje kogos kto łowił łososie w NOWEGJI i jest w stanie mi pmóc w sprawie
doboru przynety warunków połowu.. moje gg to 805020 jacek
7/7
www.fishing.pl/artykuly/wyprawy-i-ekspedycje/norwegia-nie-zawsze-laskawa