FARORZ GOSPODORZ Nie cierpię głosić takich kazań, ale

Transkrypt

FARORZ GOSPODORZ Nie cierpię głosić takich kazań, ale
1
PRZESŁANIE GOSPODARSKIE PARAFII
Orłowiec, 3 czerwca 2012 roku
Temat: FARORZ GOSPODORZ
Nie cierpię głosić takich kazań, ale jako farorz – gospodorz muszę!
Zacznę więc od słowa Bożego i na nim skończę, a w środku proza życia, czyli twarda
rzeczywistość.
„Strzeż Jego praw i nakazów, które ja dziś polecam tobie pełnić, by dobrze ci się
wiodło i twym synom po tobie…” (Pwt 4, 32-34.39-40).
…by dobrze ci się wiodło i twym dzieciom…, ale żeby tak było, to musisz
przestrzegać Bożych nakazów! Jeżeli tego nie robisz, to nie licz na to, by dobrze się
wiodło tobie, a co dopiero twoim dzieciom!
Z jakiego powodu najczęściej kłócą się małżonkowie?
Bardzo często z powodu dzieci. Nie bez znaczenia są różne nałogi, ale wszelkie
rekordy bije jeden: z powodu pieniędzy!
Nie chodzi tu bynajmniej o ich nadmiar, ale po prostu brak.
„Co ty robisz z tymi „piniądzami”? Jest dwudziestego, a ty już nie mosz
piniędzy? Jo tu żyły pruja, robia na okrągło, a ty ciągle narzykosz, że nie ma
pieniędzy. Czy jo mom jakoś maszynka do robienie pieniędzy albo propeler w…?
Ogłupieć idzie z tej godki” – tak kończy awanturę mąż, nieraz trzaskając drzwiami,
wychodząc na piwo, o ile jeszcze ma za co…. Bywa, że z tego powodu małżonkowie
mają tzw. „ciche msze” i parę dni nie odzywają się do siebie.
Mądra inaczej, po prostu głupia żona kłóci się dalej, a normalna siada i mówi:
„dobrze chłopeczku, skoroś taki mądry, a jo tak źle gospodarza, to od jutra kasa
trzymiesz ty! Robisz zakupy, dzieciom do szkoły dajesz, płacisz wszystkie rachunki.
- Jak mąż jest mądry, to natychmiast żonę całuje i przeprasza, a jak jest gupi, to połyko
haczyk i tu jest pies pogrzebany. Po tygodniu ryczy jak tur – co to jest, wszystko takie
drogie, nawet na piwo mnie nie stać a już nie mom grosza. Bier se ten portmanyj
nazod – czyli portmonetkę z powrotem, jo się już nie wtykom”. I sytuacja wraca do
normy, czyli dalej brakuje, ale nie ma już „haji” tzn. awantury.
Sprawdza się stare powiedzenie:
„Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia”.
„Co ten farorz robi z tymi piniądzami?” Właściwie nic nie robi, no bo co ma za to
zrobić? Robi to, czego wierni chcą albo nie chcą.
„Z pustego nawet Salomon nie naleje!”
Farorz co niedzielę publikuje sumy, jakie mu parafianie dają w kopertach, bo tego nie
widać.
2
To dzisiejsze gospodarskie przesłanie bynajmniej nie jest jakimś narzekaniem,
broń Boże! Jest to próba pochylenia się w tych trudnych czasach (a tak szczerze
mówiąc, kiedy były łatwe) nad wspólnymi problemami, z jakimi przychodzi nam się
borykać, jako wierzącym i praktykującym katolikom.
Ciągle powtarzam, że wszystkich was – parafian - traktuję jako radę parafialną.
U mnie rada parafialna liczy około 1800 dusz. To są ci, co chodzą do Kościoła, czyli
ich to interesuje. Nie mam absolutnie żadnych oporów, by was o wszystkim
informować, w tym szczególnie o sprawach finansowych, a jeżeli tego nie robię zbyt
często, to tylko z delikatności, by ktoś nie powiedział:
„a widzisz ciągle nam „przeciepuje”, czyli wypomina, że mało dajemy”. Gdyby tak
ktoś twierdził, to okrutnie szkodzi nie tyle proboszczowi, co parafii, wręcz całemu
Kościołowi. W ten sposób dolewa oliwy do ognia krytyki Kościoła, bo Kościół tylko
w telewizji jest bogaty.
Ja przeciwnie, bardzo często podkreślam, jako proboszcz, że Wy to wszystko
trzymacie i moja pasterska wdzięczność jest tu nie do wyrażenia słowami.
Jako dowód tej otwartości i szczerości przyniosłem wam dzisiaj faktury z 7 lat
(Urząd Skarbowy każe trzymać rachunki tylko 5 lat). Wszystko dokładnie poukładane,
posegregowane, podliczone.
Wikarych też podliczam do dwóch zer po przecinku (przyznam się, że zaokrąglam) i
jeszcze się nie zdarzyło, by któryś miał pretensje, nawet o złotówkę. „Przejmy se jak
bracia, a liczmy się jak żydy” – mówi stare porzekadło.
Moi Drodzy!
Znamy się już trochę, ale nie od rzeczy będzie jeszcze niektóre sprawy
dopowiedzieć. Cokolwiek by ktoś sądził o moim proboszczowskim gospodarzeniu, to
niech zawsze pamięta, że „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia”. Inaczej się
widzi z tych ławek, po których co niedziela krąży koszyk z ofiarami. Jakie one są, to
każdy widzi, tego nie muszę udowadniać. Jeżeli jeszcze uświadomisz sobie, że więcej
niż połowa z tego idzie do Kurii, według tej listy powinności, jakie każda parafia musi
składać, to musisz wiedzieć, że „trzeba mieć głowę na karku” albo jeszcze dosadniej
„łeb 6 na 9”, by to wszystko ogarnąć. Mądry to zrozumie…innych nie pytamy, bo
odpowiedź znamy.
Inaczej się widzi z tych ławek, a inaczej patrzy z ambony, ale nasz wzrok musi
się spotkać, my jesteśmy sobie dani, powierzeni wzajemnie przez Boga. Wy jesteście
nie przedmiotem, ale podmiotem mojej pasterskiej troski. Ja okazuję Wam
wdzięczność, a wy zaufanie. Nie śmiałbym narzekać, ale trochę detali musicie znać, bo
ja ciągle doświadczam waszej życzliwości, o czym w szczegółach za chwilę.
Sami widzicie, że nie mogę tu sobie „podskoczyć” z inwestycjami, bo kto za to
zapłaci?
3
Wszystko było gotowe z wnioskiem do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
Środowiska. Można go złożyć jeszcze w jesieni, bo będzie druga sesja składania
wniosków. Dwa lata go przygotowywałem, jest to mój dar pracy, mój wkład dla
parafii, ale niestety w tym roku Fundusz zmienił zasady przyznawania dotacji, czyli
reguły gry i zamiast 45%, a nawet 50% dotacji zostało tylko 20%, a więc parafia
musiałaby spłacić 80% niskooprocentowanego kredytu, a to w naszych warunkach jest
niemożliwe do spłacenia.
W pozyskiwaniu dotacji mam ogromne doświadczenie. Marzyłem, żeby wam
ulżyć, a tu klapa na całego, zmiana reguł i tylko 20% bezzwrotnej pożyczki.
Gdyby się udało złożyć wniosek, to w ciągu dwóch lat od pozyskania funduszy
z WFOŚ-u zrobiłbym tu takie „bajery” - solary, podłogówka, witraże, ocieplenie, o
czym możecie przeczytać w kazaniu pt. „Proboszcz ekolog”, żebyście nie poznali tego
kościoła, ale potem przez kilka lat trzeba by solidnie płacić, a z czego brać, jak w
Polsce wszystko bierze w łeb?
Czasy są „wszawe”, dopadli nas, miało być tak dobrze, a jest jak zwykle, czyli
jest kiepsko, a będzie jeszcze gorzej. Euro się sypie! Unia też!
Coraz bardziej bieda zagląda nam w oczy, drożyzna – w najpoważniejszym
dzienniku „Rzeczpospolita” czytam 24 maja br.:
„Brak deszczu w USA i Rosji winduje ceny zbóż na światowych giełdach”1, inna
gazeta, którą się wstydzę cytować, ale muszę znać organ prasowy największego wroga
Kościoła Katolickiego w Polsce, gdzie czytam przerażony:
„Zboża wymarzły, a zasiać od nowa nie ma czym”, a zatem „Zbożowa klęska na
miarę stulecia”2- tak brzmi tytuł. Rozumiesz? Zbożowa klęska na miarę stulecia! – to
dokładny cytat.
Perspektywa pracy – o ile ją ktoś ma – prawie do śmierci, a potem głodowe
emerytury – oto przyszłość, której wielu nie przewidziało.
Brak opieki medycznej – słyszeliście, że jesteśmy na 27 miejscu w Europie,
przed Rumunią i Bułgarią, nawet Albania nas wyprzedza. Szpitalom grozi
przekształcenie w spółki.3 To wszystko zaczyna nam spędzać sen z powiek.
Wiem, wielu kombinowało, trochę się Ciebie Boże zaprzemy, co mi tam jakieś
geje, parady, historia w szkole… muszę być tolerancyjny, a tu masz „babo placek”,
zrobili ci tolerancję, pójdziesz siedzieć, jak skrytykujesz gejów – o czym donosi
dzisiejszy GN4.
1
Aneta Wieczerzak-Krusińska, Żywność znów może zdrożeć, Rzeczpospolita, 24.05.2012, s. B5.
2
Sławomir Skomra, Zbożowa klęska na miarę stulecia, Gazeta Wyborcza, 2.04.2012, s.28.
3
Sylwia Szparkowska, Ewa Łosińska, Ostry zawał w służbie zdrowia, Rzeczpospolita, 4.06.2012, s.A1, A7.
4
Bogumił Łoziński, Więzienie za krytykę gejów, Gość Niedzielny, 3.06.2012, s.38n.
4
„Strzeż Jego praw i nakazów, które ja dziś polecam tobie pełnić, by dobrze ci
się wiodło i twym synom po tobie…”
A miało być tak dobrze!!!
„Bez Boga, ani do proga!”.
„Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”.
Czy Bóg nam błogosławi?
Tyle razy wystawiliśmy Go do wiatru. O tym traktują moje głoszone kazania,
które nie wszystkim się podobają, bo jak ten prorok wykazuję wam, że nie poradzicie
sobie bez Boga i Kościoła, zniszczą was.
Z tego wynika podstawowa sprawa, to odpowiedzialność za powierzone mi
dusze, a w tym za spawy materialne parafii. Dowodem na wszystko jest postawa
pasterza, przecież widzicie jak żyjemy.
Tu trochę obiecanych szczegółów, o tej życzliwości parafian, o której wspominałem
wyżej.
Muszę się przyznać, że nareszcie po siedmiu latach pracy w tej parafii, dopiero
teraz udało mi się zrobić dla siebie łazienkę. Nie było by tego, gdyby nie przypadek –
u Boga nie ma przypadków - a to za sprawą pewnej rodziny, która wychodząc z
kościoła dowiedziała się, że nie mam swojej łazienki. Za parę dni przywieźli mi na
plac kafelki, chyba tonę kleju i cały biały montaż bardzo dobrej marki, należało tylko
to wykonać. Było tego tyle, że jeszcze robotnikom zrobiłem drugą łazienkę.
Inna rodzina zapłaciła za wykonanie, czyli robociznę, ofiara była tak wieka, że
jeszcze schody na probostwo całkowicie odnowiłem.
Zaoszczędziłem i wymieniłem niektóre okna na plastikowe, bo już się rozlatywały. To
jest ta życzliwość, o której wcześniej nie wspominałem. Byłoby tego jeszcze trochę do
opowiadania, ale najważniejsze jest to, że dzięki takiej ofiarności Parafia nie ma
długów. Do tych ofiarnych zaliczacie się również wy.
Ja wiem, że niektórzy proboszczowie robią na krechę, czyli na kredyt, a potem
parafianie widząc, że coś robią, to sypną groszem.
Nie wszędzie się te numery udają, mam wielkie obawy, żeby u nas coś takiego
zaryzykować. Wolę na zimne dmuchać. Mam nauczkę w sprawie cmentarza. Przyjdzie
do spłaty należności, a skąd wtedy wziąć? Przecież sami nie macie. To jest ta
odpowiedzialność pasterska. Zbyt wiele widziałem tragedii kapłańskich, bym nie
wyciągał z tego wniosków. „Skoro se farorz zamówił, to niech sobie teraz płaci”.
Musicie wiedzieć, że dziś wystarczy jeden telefon, by za miesiąc sukcesywnie
wymieniać okna na witraże. Do Bożego Narodzenia wszystkie witraże mogłyby być w
komplecie. Byłoby kolorowo i przytulnie, a przede wszystkim cieplej.
Wówczas powiedzielibyście z zachwytem: „ale my momy farorza –
gospodorza”. To mierny komplement, mielibyście farorza dłużnika, bo nikt nie
5
odpowiada za decyzje finansowe parafii, tylko proboszcz. Nie liczy się tu żadna rada
duszpasterska, wikarzy, dziekan, czy biskup, głową odpowiada tylko proboszcz.
Łatwo wziąć, a jak trudno dziś oddać?
Wiele małżeństw dziś się rozpada z powodu zaciągniętych kredytów. Wzięli,
kupili, wybudowali, w międzyczasie stracili pracę, a teraz uciekają przed
komornikiem. Trzeba być odpowiedzialnym.
Powiecie, a dlaczego w innych parafiach proboszczowie robią remonty, a u nas nie?
Moi Drodzy!
Nie ma dwóch takich samych małżeństw. Jedne małżeństwa tyrają na okrągło,
małżonkowie są pracowici, inni są mniej przedsiębiorczy, kolejni mówiąc krótko i
węzłowato, prostu to „smolą”. a jeszcze inni chodzą po zapomogę.
Jednym się powodzi, bo się starają, zależy im, inni nie są tak operatywni,
ująłem to bardzo delikatnie.
Tak, jak nie ma dwóch takich samych małżeństw, tak nie ma dwóch takich samych
parafii. To jest szczera odpowiedź. To, co jednej parafii się udaje, niekoniecznie musi
w innej.
Tu mi się przypomina taka stara anegdota, którą na pewno znacie, o woźnicy i
koniu, czyli „fórmónie i kóniu”.
„Przyjyżdżo fórmanka z wąglem na familoki w Pszowie, bo tam w doma kożdy
mioł kachlok. Fórmón woło: wągel żech przywiózł, wągel żech przywiózł, a koń
pogrzeboł kopytkiem, potrząsnął grziwkom, obejrzoł się na zadek i parsknął śmiychem:
ja tyś przywióz! tyś przywióz!”.
Jest w tej anegdocie zawarta ogromna mądrość.
Cóż znaczy „kóń bez fórmóna, a fórmón bez kónia”. Nic! Są sobie potrzebni. Nawet
najlepszy „fórmón” nic nie dokona, jeżeli szkapina licha. Nawet najlepszy koń nic nie
znaczy bez mądrego „fórmóna”.
Pamiętam, jak w mojej parafii często ludzi mówili: ks. Kasperczyk wybudował
dwa kościoły, w Turzy i Jedłowniku. Wy tu mówicie ks. Szyszka wybudował kościół.
Czy myślicie że ks. proboszcz Szyszka coś by tu zrobił bez wiary ludu Bożego?
Owszem ks. proboszcz Szyszka wybudował kościół, ale cóż by on zrobił bez tej siły
sprawczej, bez tej mocy parafian, czyli bez wiary parafian?
Co znaczy proboszcz bez parafian? Nic! To z wiary tego ludu powstał kościół,
bez wiary nikt ci nie da grosza!
Tu się dopiero sprawdza powiedzenie: „bez wiary nie ma ofiary. To w ludzie
Bożym, czyli w was jest ta siła, ta moc, która pozwala wznosić dzieła Boże. Jak ludzie
będą mieli wiarę, to powstaną i witraże, i wieża z dzwonami, wybuduje się zakrystię,
ociepli się kościół. Obraz Patronki zajmie poczesne miejsce, a świątynia zostanie
konsekrowana.
„Przypatrzcie się bracia powołaniu waszemu” – mówi Pismo Święte.
6
Mamy szerzyć wiarę, jesteśmy wszyscy ochrzczeni, każdego to obowiązuje. Tak, jak z
tymi małżeństwami, jednym zależy, drudzy to „smolą”.
Jeżeli w parafii więcej jest takich, którym zależy, to wiele udaje się zrobić.
Jak to jest z nami?
Macie tam na tablicy ogłoszeń grafik sprzątania kościoła, tylko jedna czwarta parafian
o tym słyszy, ci co są w kościele, a spośród tych słyszących, ile przyjdzie zadbać o ten
dom Boży? Byłaś sprzątać, gdy był wyznaczony twój dom, czy klatka?
To tak, jak z tymi małżeństwami. Jednym zależy, inne to „smolą”.
To wszystko zależy od wiary. Żeby sprzątać kościół nie trzeba pieniędzy, ale trzeba
mieć wiarę.
Każdego roku dzieci komunijne składają dar materialny na Kościół, tym razem
było na Misje święte. Niektórzy, wcale nie ci bogatsi, dali 50, dwóch nawet 100 zł, a
reszta nic albo 10 zł. Razem 1600 zł. na 64 rodziny. Tak wycenili Kościół za kilka lat
przygotowywania ich dziecka do sakramentów świętych. Ich tu dziś nie ma, bo oni już
swój obowiązek utrzymania Kościoła spełnili, dając raz na kilka lat 10 złotych.
Szczerze mówiąc, Parafia wisi na was, bez waszej wiary i ofiary trzeba by
zlikwidować ten lokal.
Tylko wasza wiara sprawia, że nie wisi na drzwiach:
„Lokal do wynajęcia” albo co gorsza: „na sprzedaż”. Bogatsze społeczeństwa już to
robią, Niemcy w ciągu 10 lat planowali sprzedać 800 kościołów, a tymczasem ekspert
od spraw Kościoła przy Episkopacie Polski, red. Ewa Czaczkowska, dziennikarka
„Rzeczpospolitej” pisze:
„Według szacunków jedna trzecia ze 110 tys. wszystkich obiektów sakralnych w
Niemczech jest w stanie likwidacji lub zmiany przeznaczenia. Setki kościołów zostało
już rozebranych, bo nie było na nie nabywcy” 5 . To dane sprzed kilku dni. Jedna
trzecia, to przeszło 36 tysięcy. Mnie to osobiście przeraża, bo czuję, jak niektórym
marzy się taki scenariusz w Polsce.
Drodzy Bracia i Siostry! Mając wiarę i składając ofiarę bronicie Kościoła!!!
Chwała Wam za to!!!
Ja osobiście bardzo to przeżywam, że nic większego z inwestycji nie mogę
zrobić w tej parafii. Fakt, że poprzednio przez ponad 5 lat zatrudniałem kilkunastu
pracowników, w tym najlepszej klasy murarzy, budując obiekty dwukrotnie większe
(chodzi o rozmach) niż ten kościół, dziś postrzegam niczym jakiś sen w swoim życiu.
To co tu ofiarujecie pozwala nam przetrwać, i Bogu dzięki za to, ale bynajmniej
nie pozwala poczynić jakichś inwestycji. Dobrze, że nie mamy długów. Ja doskonale
5
Ewa K. Czaczkowska, Polska buduje kościoły, Uważam Rze, 4-10.06.2012 s.10
7
się orientuję ilu mieszkańców zalega z czynszem, to już jest przerażające, a co nas
czeka?
Na koniec parę propozycji, po prostu nieśmiałych planów. Marzy mi się, żeby w
sierpniu wyłożyć schody boczne i poprawić główne oraz zadbać o wejście do
kościoła.
Siostrzany kościół w Bojszowie k/Gliwic został wyposażony w granitową
okładzinę na schodach, na dodatek podgrzewaną, kosztowało ich to 3 lata temu 160
tysięcy złotych. Farorz ogłosił, ludzie ofiarowali i mają.
Ja też ogłaszam i proponuję, a co z tego wyjdzie, to już nie ode mnie zależy. W
Czernicy udało się wybudować granitowe schody. A u nas?
Gdybyście mogli, mimo kryzysów, wesprzeć to przedsięwzięcie, to byłbym
wdzięczny. Ile nazbieramy, tyle zrobimy. Kosztorys na granit opiewa też na około 160
tysięcy, lastryko jest dużo tańsze, około 70 tysięcy. Mimo tylu wydatków pomyślcie
też o swojej parafii.
Słowo Boże dzisiaj mówi:
„Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko
i na ziemi nisko nie ma innego” (Pwt 4, 32-34.39-40). Wszystko, co uczynisz będzie
dla Niego, a On ci tego nie zapomni, „by dobrze ci się wiodło i twym synom po
tobie…”.
Amen.