WRO 2011 Reader

Transkrypt

WRO 2011 Reader
WRO 2011 Reader
14 Media Art Biennale
WRO 2011 ALTERNATIVE NOW
wro2011.wrocenter.pl
Lamentacja Istvana Kantora:
Fragmenty w których ocalały opłakuje zniszczenie Miasta Transmiterów oraz
Ziemi Piekielnej plemienia Anteny, spowodowane Imperializmem Transmisji wersja nieautoryzowana
(Bierze głęboki wdech i zaczyna:)
Dokonałem dekonstrukcji tematu, żeby zmylić czytelnika tak, jak to robię w moich pracach wideo. Lubię
przeskakiwać z pomysłu na pomysł, nie troszcząc się o ciągłość narracji ani o oczekiwania widzów.
Powstał kolejny karygodny hymn autobiograficzny, wypluty psalm wyrażający trud moich
codziennych, nie zawsze legalnych działań, podejmowanych by przetrwać w destrukcyjnych warunkach
społeczeństwa technologicznego. Technologia jest niezbędna, ale poddawanie się zdzierstwu tych, którzy ją
kontrolują wyłącznie dla zysku – nie jest konieczne.
Jak w świecie, w którym panuje autorytarny system zarządzany przez globalne organizacje, gigantyczne
korporacje, megainteresy i instytucje rządowe, przetrwać może ledwo żywy skromny radykał,
niezinstytucjonalizowany robot, niezależny wamp medialny i taki zbuntowany neoista jak ja?
Mainstreamowe postrzeganie czasu jest linearne. Tylko jednostki żyjące na krawędzi, ponad buzującą
otchłanią, jak ja, mogą dostrzec, że poruszamy się w nielinearnym świecie. Przeszłość, teraźniejszość i
przyszłość nie są od siebie oddzielone. Wydarzają się jednocześnie. Faktycznie, determinujące obecnie
wszystko równanie brzmi: przeszłość=teraźniejszość=przyszłość. To pogląd zarówno naukowy, jak i
poetycki. Zawsze jest godzina szósta. Zegar stanął na szóstej? Czy to lśniąca strzała słońca?
A może to oś Y ze współrzędnych XY? Nie, nie ekscytujmy się zbytnio: pionowe wskazówki zegara na szóstej
godzinie to tylko znak, wizualna ilustracja sygnału alarmowego nowego rodzaju percepcji – narastającego
natłoku informacji. Wszystko wydarza się jednocześnie, w tym samym czasie, o godzinie szóstej. Ze stale
powiększającego się nawału informacji możemy swobodnie wybrać cokolwiek zechcemy. Plądrowanie
przeszłości, teraźniejszości i przyszłości - oto współczesna kontemplacja i nasz sposób na podróże w czasie.
Przypomina dorastanie w celi więziennej. (Patrzy na publiczność i śmieje się.)
Idea symultaniczności zdarzeń w raju zmysłowej natychmiastowości była naiwnym psychodelicznym i
niespełnionym (mokrym) snem hipisów i wszystkich pozostałych prześladowanych jednowymiarowością
społeczeństwa industrialnego. [Raj, w którym wszystko może zdarzać się jednocześnie, wywołane jednym
dotknięciem, był psychodeliczną fantazją hipisów i innych tłamszonych przez ograniczone społeczeństwo
industrialne.] Ale na długo przed nimi zbuntowani przestępcy, w rodzaju surrealistów i dadaistów, próbowali
przeciwstawiać się instytucjonalizowaniu sztuki, wtapiając ją w codzienne życie i uwalniając ducha sprzeciwu
i rewolty. Jakkolwiek usiłowania te szczęśliwie się nie powiodły (nieudane rewolucje nie ulegają deprawacji),
to późniejsze awangardy wyznaczały sobie podobne cele. Ale dziś, rewolucyjne w latach 70. koncepcje w
rodzaju „wszystko jest sztuką” i „każdy jest artystą”, są staromodnymi przebrzmiałymi banałami, brzmiącymi
jak prostackie slogany.
Zupełnie niedawno z zaskoczeniem usłyszałem jednak, że podobno ten radykalizm powrócił. Hmm,
pomyślałem – to świetnie, będę już taki sam... („Ha, ha, ha” z widowni).
Odkąd poprawność polityczna wzięła górę, a radykalizm został przegnany, sztuka, straciwszy swoją
społeczną i polityczną wartość, stała się rozrywką elit zdominowanych przez władzę. Dominujące
zinstytucjonalizowane elity, odwracając uwagę publiczności od kolektywnych starań , których celem jest
tworzenie wizerunku artysty jako grzecznego osobnika z cicha pielęgnującego dusze miłośników sztuki i
masującego serca odwiedzających muzea, same sprzedają słoiki z marynowanymi kalmarami za miliony
dolarów. Żadnej konfrontacji, żadnych kryzysów. Wszelkie rzekomo ambitne kontrartystyczne praktyki w
rodzaju anty-sztuki, nie-sztuki czy anty-estetyki, formy wiecznego buntu, pozornie niedające się ująć w karby
instytucji, są natychmiast opresyjnie instytucjonalizowane i pochłaniane przez drapieżne instytucje oficjalnej
sztuki.
Ale pamiętajmy, że takim konfrontacyjnym narzędziem miało być wideo, dzięki swojej możliwości ciągłego
zapisu informacji. Kiedy w późnych latach 70. kamera wideo pierwszy raz wpadła mi w ręce, używałem jej
do obserwowanie siebie podczas masturbacji. To pokazuje, jak bardzo zakochałem się w wideo i natychmiast
się od niego uzależniłem. Moja równie wielka, jak wówczas, fascynacja technologią trwa do dzisiaj. Jednak
zmieniła się moja ocena systemu, który ją zapewnia i kontroluje, podobnie jak ewoluowało moje
słownictwo. Fak da system! (Więcej śmiechów)
Radykalizm w sztuce, radykalizm, jako forma ekspresji został wchłonięty i przejęty przez kulturę oficjalną.
Wystawa Mariny Abramović w MoMA był wyrazistym potwierdzeniem tego faktu. Czy to zwycięstwo czystego
krytycznego radykalizmu, czy też hołd złożony Imperializmowi Transmisji? Czy pewnego dnia MoMA zaprosi i
mnie, żebym zrekonstruował moją krwawą interwencję „GIFT” z 1988 roku i oficjalnie odtworzył moje
nielegalnie znaki „X”, namalowane krwią na ścianie pomiędzy dwoma Picassami? Czy pozwolą mi chlapnąć
trochę krwi na innego Picassa (młoda dziewczyna przed lustrem) i nie zapłacę 10 milionów dolarów kary za
zniszczenia? A może to mnie zapłacą 10 milionów, żebym to zrobił? A nad głównym wejściem do MoMA
powieszą wielki banner mówiący „Odrzucam wszelkiego rodzaju władzę instytucjonalną, jurorów i innych
idiotów z establishmentu” – podpisano Monty Cantsin, open-pop-star?
Gentryfikacja nie tylko wyczyściła miasta z opustoszałych budynków, jej rezultatem jest również nowa
ideologia, którą ja nazywam „shinizm” (od ang. „shine” – błyszczeć, lśnić). W moim ikonicznym świecie, w
dystopijnej ojczyźnie zwanej Totalitarią, gdzie toczy się akcja post-neo-orwellowskiej hiper-papkowatejheimat-powieści, rządzi shinizm Imperializmem Transmisji pod kontrolą Rentagonu z Retropolice (stolicy
Totalitarii), w którym król Realtor zasiada w MonoPolitbiurze u szczytu stołu w swoim Bored-roomie.
Oddajmy mikrofon królowi Realtorowi!
(Kontynuuje narrację jako król Realtor:)
„To oczywiste, że lśniący ekran telewizora, komputera czy telefonu komórkowego reprezentuje główny nurt
dzisiejszego systemu komunikacyjnego. Wszyscy na świecie podlegają codziennym narzędziom technologii.
Kiedy siedzisz przed ekranem komputera patrzysz prosto w zwierciadło shinizmu. Świecący ekran jest nie
tylko odbiciem ideologii shinizmu, on także wsysa cię do środka.” (Głos z widowni: pieprzyć króla Realtora,
bądźmy sobą!)
(Patrzy w kierunku głosu i ciągnie dalej:)
„Zgadzam się – pieprzyć króla Realtora!”
Rzeczywistość shinizmu w pełni ujawniła się na początku lat dwutysięcznych. To naturalnie żadna nowość,
niewymagająca dalszych tłumaczeń. Sytuacja trochę się komplikuje, kiedy dociera do nas fakt, że wszyscy
podlegamy sile globalnej kontroli Imperializmu Transmisji (IT), a system kontroli IT opiera się na metodach
gentryfikacji. Używam tego terminu w znaczeniu szerszym, niż tylko określającym fantazje deweloperów
nieruchomości i biznesu kondominiów. Nie mam po prostu na myśli burzenia starych budynków i stawiania w
ich miejsce nowych, ani eksmitowania biednych ludzi i zastępowania ich cnotliwymi yuppies. Moja logika
opiera się na następującym wyliczeniu: GENTRYFIKACJA – EKSMIJA – EKSTERMINACJA - LUDOBÓJSTWO.
Mówię o gentryfikacji wszystkich aspektów życia, z ludzkim mózgiem włącznie. 24-godzinne oszałamianie i
pranie mózgu shinizmem. To jedna z najbardziej radykalnych zmian, jakie zaszły na świecie od czasu drugiej
wojny. Lśniący wirus cyfrowej gentryfikacji (mylnie nazywanej cyfrową rewolucją) zaatakował cały świat.
Wszystko zostało wyglancowane dzięki shinistycznej ideologii Imperializmu Transmisji. Nie wyłączając
więzień i muzeów. Obie te instytucje są dzisiaj zbudowane z identycznych pustaków shinizmu (a także
ludzkiej krwi wmiksowanej w beton i chrom). Więzienie=Muzeum. Czy to niespodzianka? Nie. Łatwo to
zrozumieć, jeśli przeanalizujemy główne cechy obydwu instytucji. Oto one: wyspecjalizowana ochrona,
inwigilacja i stałe zbiory. Obydwie instytucje wyposażone są w najnowsze technologiczne urządzenia.
Lśniące ekrany w biurach zapewniają systemowi całkowitą kontrolę. Wszystkie są połączone globalną siecią.
Kiedyś to był sen o „globalnej wiosce”... Ale teraz to koszmar. (Głos z widowni: „Twój koszmar!”)
Tak, owszem, podobnie jak większość kryminalistów żyję w świecie koszmarów. Po tym, jak na niemal dwie
dekady National Gallery of Canada zakazała wystawiania moich prac, pozwałem ją do sądu i wygrałem z
pomocą firmy prawniczej oraz adwokata od spraw kryminalnych, powołując się na moje konstytucyjne prawa
i wolność słowa. W tym samym czasie przegrałem proces o zeszpecenie moją krwią ściany w pobliżu złotej
statuy Michaela Jacksona autorstwa Paula McCarthy'ego, wytoczony mi przez berlińską galerię Hamburger
Bahnhof. Ale moją grzywnę i wszystkie pozostałe koszty opłacił tamtejszy właściciel galerii, który przez lata
z sympatią śledził moją aktywność.
W 2006 roku Art Gallery of Ontario po raz drugi w ciągu dwudziestu lat zakazała mi wstępu do swoich
obiektów za „Deadly Gift”, interwencję z użyciem krwi, którą wykonałem przed pracą Andy'ego Warhola
„Red Disaster”. Dodatkowym rezultatem było zawieszenie moich wszystkich projektów work-in-progress,
które z Art Gallery of Ontario realizowałem.
W listopadzie 2008 roku po raz kolejny zaatakowałem Hamburer Bahnhof. Tym razem użyłem transparentu
przed gigantycznym cytatem z Josepha Beuysa - „Die Revolution Sind Wir” (Rewolucja To My) - podczas jego
retrospektywnej wystawy. Na transparencie napisałem „Und Wir Auch” (I My Też). Znowu mnie
zaaresztowali, ale nigdy nie pojawiłem się w sądzie. (I buuuuu, i hahaha)
To tylko kilka przykładów z moich najnowszych rejestrów kryminalnych. Więc, pytam was teraz, kochani
zautomatyzowani zombi, w czasach shinizmu, w których przywódcy globalnej władzy paradują w waszych
miastach, generując rachunki na ciężkie miliardy, podczas kiedy was nie stać nawet na pokrycie kosztów
swoich bezbudżetowych produkcji, odważycie się, wy, media-guerillas, na konfrontację, przykładając
kamerę do ich głów? Czy naprawdę chcecie, żeby was pobito, zniszczono wam kamerę i zapakowano do
więzienia? Chcecie walczyć w sądzie, chcecie, żeby wasze zdjęcie i odciski palców znalazły się w Archiwach
Potencjalnych Terrorystów? Chcecie figurować w rejestrach policyjnych z małą notatką, która uniemożliwi
wam podróż do krajów grupy G20? (Głos z widowni: „Nasze odciski i tak są dostępne w połączonych
elektronicznych rejestrach policyjnych na całym świecie!”)
Podsumowując – ani skromny, działający z ukrycia medialny aktywista, niczym ofiara brutalizmu policji w
wielkim mieście, ani profesjonalny, megawywrotowy haker, cieszący się uznaniem na całym świecie, nie
mają żadnej szansy, by przetrwać bez współpracy z przodującym establishmentem Rentagonu, bez
korporacyjnego wsparcia Imperializmu Transmisji, lub choćby malutkiej pomocy przyjaciół związanych z
biznesem władzy i siły.
Nienawistne kampanie policyjnego zastraszania, służące uciszeniu protestujących, oraz groźby wysoko
postawionych polityków nakłaniających do mordów na znanych międzynarodowych politycznych aktywistach,
stanowią część codziennych doniesień medialnych. Jak zatem ma działać młody, obiecujący artysta
medialny, jeśli chce zrobić karierę? W masce bojownika uzbrojonego w laptopa z Wi-Fi, natychmiast po
ukończeniu akademii czy uniwersytetu musi wejść w korporacyjny biznes wspomagany przez komercyjne
galerie, muzea sztuki współczesnej, fundacje, banki, kuratorów, wydawców i kolekcjonerów. W
przeciwieństwie do takiego modelowego trendy-bohatera o potencjale supernowej, wycofany, niemodny typ
pierdolącego wszystko artysty, nie jest w stanie nadążać za takimi regułami. W obliczu coraz bardziej
zanikających perspektyw na przyszłość, uparcie pielęgnuje on romantyczną ideę samotnego wojownika,
trzymając się z dala od politycznie poprawnych, instytucjonalnych mechanizmów tchórzostwa i
ustandaryzowanych, stereotypowych oczekiwań świata sztuki. Nagrodą za jego życiowe osiągnięcia będzie
epitafium:
„Uwieczniony w strofach poezji, jako halloween-freak, w koronie z kłębów ognia,
opuszczony fałszywy prorok dzierżący napis „Opór jest daremny”,
krwawiący duch Maja '68, leżący na ziemi obok zniszczonej kamery Sony Portapak,
buntownik undergroundu pogrzebany na podziemnym parkingu luksusowego kondominium,
opisany przez McLuhana jako the antenna of the race,
upadła gwiazda zabłąkana w narastającej gęstwinie przeludnionego Imperium godziny szóstej:
zniknął bez śladu. (Ściemnienie.)