Dyskusja naukowa – wystąpienie prokuratora
Transkrypt
Dyskusja naukowa – wystąpienie prokuratora
jący lśniące czystością mieszkanie. Nie potrafię żyć bez pracy. Natomiast dbam o to, żeby stosować swoisty „płodozmian umysłowy”. Mózg nie męczy się od myślenia, mózg nie znosi monotonii, dlatego myślenie wciąż o jednej i tej samej sprawie prowadzi do znużenia i rozdrażnienia. Dlatego właśnie po tekstach naukowych najeżonych skomplikowaną matematyką i wymagających dużej wiedzy technicznej – chętnie sięgam po książki zupełnie innego rodzaju, między innymi naprawdę czytuję dzieła starożytnych autorów w ich łacińskim oryginale (uwielbiam lapidarny styl Gajusza Juliusza Cezara albo rytm heksametrów Owidiusza). Skłamałbym jednak, gdybym twierdził, że nie mam innych rozrywek. Lubię spacery z naszym psem (jest to kundel wzięty z krakowskiego azylu, który wabi się Akson). Jeśli mam okazję, to uprawiam żeglarstwo morskie (o urodzinach wnuczki dowiedziałem się pełniąc wachtę na dziobie Pogorii w rejsie dookoła Korsyki), a ostatnio miałem nawet okazję sterowania sporym statkiem pływającym po Amazonce. Czasami żonie udaje się także wyciągnąć mnie i namówić do pobytu na podkrakowskiej działce, którą w ciągu wielu lat wytężonej pracy zamieniła w prawdziwy rajski ogród. Z każdego z tych miejsc wracam jednak skwapliwie do moich książek i do moich komputerów – bo po prostu tu jest moje miejsce… Naszemu Doktorowi Honorowemu życzę zatem, by jego życie było wolne od monotonii, co przy jego pasjach naukowych i życiowych uciechach jest najzupełniej możliwe, gdyby nie uciążliwe celebry, którymi obrósł świat akademicki. I nie tylko on. rozmawiał Andrzej Politowicz prof. Jerzy Sędzimir Dyskusja naukowa – wystąpienie prokuratora – kłótnia? Różne mogą być cele, które stawiają sobie świadomie lub nieświadomie uczestnicy różnego rodzaju dyskusji. Właściwym celem powinno być dążenie do możliwie obiektywnej wymiany oraz analizy informacji i poglądów – a. (+); Często jednak dominuje chęć udowodnienia: b. słuszności własnych racji (±); c. błędów strony przeciwnej (+); d. nieuctwa, nieuczciwości lub, w najlepszym przypadku, głupoty strony przeciwnej (–). Przekonanie o słuszności własnych poglądów jest rzeczą naturalną. Niebezpieczeństwo pojawia się, gdy zaczynamy je uważać za aksjomat. Można wówczas niekiedy obserwować stopniowe przechodzenie w dyskusji od stylu „b” do „d”. Historia nauki zna wiele prawd „oczywistych i niewzruszonych”, które okazały się nieprawdziwe lub jedynie w części prawdziwe. Wiele było również hipotez odrzucanych początkowo jako „niepoważne”, które później uznano za prawdziwe. Podaję szereg przykładów, poczynając od dawnych do współczesnych. Hipoteza kulistości ziemi wydawała się oczywistym absurdem – ludzie spadali by z „dolnej” części kuli, a morza nie mogłyby utrzymać się na jej powierzchni. Wyjaśnienie paradoksu stało się możliwe dzięki poznaniu grawitacji. Fakt krążenia słońca dookoła ziemi (geocentryzm) wydawał się oczywisty. Wszyscy ludzie codziennie obserwowali wschód słońca, jego „wędrówkę” po niebie kończącą się zachodem. Przez stulecia przyjmowano jako oczywistą prawdę, że wszelkie przemiany i procesy przebiegają 30 w naturze w sposób ciągły – „natura non fecit saltus” Później pojawił się Planck i jego, obecnie powszechnie uznawana, teoria kwantów. Jeszcze w XIX wieku szereg uczonych negowało możliwość „spadania kamieni z nieba” – tj. istnienie meteorytów. Przez długi czas wielu uczonych nie przyjmowało do wiadomości istnienia bakterii. Jeden ze sceptyków, chcąc udowodnić błędność hipotezy Kocha stwierdzającej, że cholerę wywołują bakterie przecinkowca, wypił zawartość demonstrowanej próbówki z kulturą tych bakterii. Co dziwniejsze nie zachorował! Uważał, że wykazał w ten sposób błędność hipotezy. Teoria ewolucji, przez długi czas zwalczana ze względu na zarzucaną jej sprzeczność z biblijnym opisem stworzenia świata istot żywych, jest dziś powszechnie akceptowana. Wiele związanych z nią pytań pozostaje jednak nadal bez odpowiedzi *. Jeszcze w latach pięćdziesiątych XX wieku genetyka i cybernetyka były, w Związku Radzieckim, określane mianem „burżuazyjnych pseudo nauk”. Natomiast jako bezsporne przyjmowano wyniki, negujących dziedziczność, „odkryć” Łysienki oraz eksperymentów Lepieszyńskiej, „dowodzących” możliwość otrzymania żywych komórek z nie ożywionej materii. W latach trzydziestych XX wieku, Wegener sformułował teorię płyt tektonicznych których przemieszczanie powoduje „wędrówkę” kontynentów. Efektami towarzyszącymi „wpełzaniu” jednej ze zderzających się płyt na drugą, są groźne trzęsienia ziemi. – Hipoteza ta, traktowana początkowo jako pogranicze science fiction, jest dziś powszechnie akceptowana. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku nieco zamieszania wywołała „super ciężka” woda (nie mylić z D2O) otrzymywana przez kondensację pary wodnej w świeżo sporządzonych kapilarach kwarcowych. Oznaczany in situ współczynnik załamania światła tego kondensatu był około 40% wyższy od „normalnej” wody. Również gęstość była odpowiednio wyższa. Wyniki zostały potwierdzone przez doświadczenia przeprowadzone w różnych laboratoriach. – Pobudziło to teoretyków do przeprowadzenia obliczeń, które wskazywały, że tego rodzaju efekt może być wynikiem uporządkowania, zazwyczaj bezładnie układających się, łańcuchowanych clusterów dipoli wodnych. – Biolodzy planowali badania nad wpływem wprowadzania tego rodzaju wody do organizmów żywych. – Kres temu położyło prymitywne doświadczenie jednego z chemików. Odparowując wydobytą z kapilar ciecz otrzymał biały proszek (!), SiO2. Okazało się, że po wyciągnięciu kapilar przez pewien czas na ich powierzchni są obecne zdefektowane struktury SiO2 (rodniki?). Wiążą one tak silnie cząsteczki wody, że powstaje H2SiO3. Tak, więc we wnętrzu kapilar był obecny roztwór tego kwasu. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku, duży rozgłos uzyskał komunikat o odkryciu „zimnej syntezy jądrowej”. Wkrótce szereg badaczy, również u nas, wykonało doświadczenia potwierdzające prawdziwość tego „odkrycia”. Uzyskiwano duże fundusze na kontynuację badań. – Późniejsze rzetelnie prowadzone eksperymenty wykazały, że „stwierdzane” efekty mieściły się w granicach błędu doświadczalnego i że ogłaszanie, na ich podstawie odkrycia „zimnej syntezy jądrowej” jest wytworem bujnej wyobraźni badaczy. W efekcie to „odkrycie” zostało umieszczone w lamusie odkryć, których nie było. Zdarzało się również, że długo prowadzony spór kończył się uznaniem dwóch, pozornie wykluczających się hipotez, za równocenne. Przykładem tego jest równoległa akceptacja falowej oraz kwantowej teorii światła. Wymienione przykłady, których listę można dowolnie wydłużać, powinny „mężom uczonym” uświadamiać, że nikt nie jest nieomylny (choć trudno się z tą myślą pogodzić), oraz, że w naukach przyrodniczych nie istnieją prawdy absolutne. Obecne są jedynie fakty doświadczalne oraz hipotezy (teorie) będące próbami wyjaśniania przyczyn tych faktów jak również istniejących między nimi związków. Sprawdzianem wiarygodności danych doświadczalnych jest zgodność wyników eksperymentów prowadzonych w różnych ośrodkach. Natomiast hipotezy i teorie są „prawdziwe” do momentu pojawienia przeczących im faktów lub lepszej ich interpretacji. Przekonanie o absolutnej wiarygodności wyników prezentowanych doświadczeń oraz absolutnej prawdziwości formułowanych hipotez, to jest wiara we własną nieomylność, prowadzą do postaw wymienianych wyżej w punktach „c” oraz „d”. W przypadku, gdy stanowisko takie przyjmuje tylko jeden z dyskutantów wówczas mamy wrażenie, że jest to wystąpienie prokuratora. W przypadku, gdy postawę taką reprezentują obydwie strony wówczas dyskusja naukowa często przekształca się w zwyczajną kłótnię. „Pytania które pozostaną zapewne bez odpowiedzi” http://www.wmn.agh.edu.pl/ Silva_rerum BIP 142–143 – czerwiec/lipiec 2005 r.