Pobierz jako plik PDF

Transkrypt

Pobierz jako plik PDF
Wojciech Boguszewski biznesem aptekarskim zajmuje się od lat 90. Pamięta czasy, gdy właściciele aptek
bywali jednocześnie udziałowcami hurtowni aptekarskich, a sieci franczyzowe i grupy zakupowe dopiero
zaczynały wchodzić na rynek. Dziś prowadzi sześć aptek, cztery punkty apteczne w Piotrkowie Trybunalskim i
okolicach oraz aptekodrogerię w Parzniewie koło Pruszkowa – wszystkie pod franczyzowym szyldem DOZ.
Przyznaje, że przynależność do sieci się opłaca, bo konkurencja jest zawzięta, a rynek – przeregulowany jak
nigdy.
– Jako właściciele aptek podlegamy chyba pod wszelkie instytucje nadzoru w tym kraju – przyznaje
przedsiębiorca.
Leki kontra prawo
Twórcy prawa ingerują zarówno w kwestie techniczne związane z otwarciem apteki, ale również – niestety dla
właścicieli – w te biznesowe. Regulacje wprowadzane w ostatnich latach spowodowały stopniowe topnienie
limitów, jakie NFZ przeznaczał na dopłaty do leków. Na dodatek na farmaceutyki refundowane wprowadzono
stałe marże liczone właśnie od wysokości limitu, a nie ceny leku.
– Efekt jest taki, że najlepiej w aptekach zarabia się na lekach nierefundowanych. Tu jednak muszą one
konkurować ze sklepami ogólnodostępnymi, które nie podlegając żadnym regulacjom, stale powiększając ofertę
dotąd zarezerwowaną dla aptek – mówi Wojciech Boguszewski.
Utrudnień jest więcej. Jednym z najbardziej dotkliwych pozostaje wprowadzony w 2012 roku zakaz reklamy,
który do minimum ograniczył możliwości informowania o dostępnej w aptekach ofercie. Z powodu grożących
kar pieniężnych aptekarze musieli wycofać wszelkiego rodzaju programy lojalnościowe, karty rabatowe czy
upusty przy większych zakupach.
Franczyza leczy
Nic zatem dziwnego, że coraz więcej aptek decyduje się na przystąpienie do sieci franczyzowych. Taki krok to
nie tylko szansa na lepsze warunki zakupu leków, ale przede wszystkim możliwość wzmocnienia pozycji
rynkowej. Znany szyld nad wejściem to wciąż potężna dźwignia reklamowa. A do tego, co w tym przypadku
kluczowe, legalna.
– Franczyzobiorca zyskuje dostęp do stałego rabatowania, znanej marki i związanego z nią wystroju, a przy tym
dodatki w rodzaju przykasowej sprzedaży – mówi Wojciech Boguszewski. – To są rzeczy, z których możemy
korzystać przez cały okres współpracy. Na takie korzyści nie mają szans samodzielni aptekarze.
Według założeń konceptu DOZ właściciel apteki franczyzowej zachowuje niezależność prawną, finansową i
gospodarczą. Otrzymuje jednak narzędzia, które pomagają mu optymalizować jego działalność apteczną.
Jednym z nich jest Profil Farmaceuty, czyli system informatyczny do zarządzania apteką, który daje dostęp do
bieżących informacji z sieci oraz podgląd informacji o aptece np. stany magazynowe, sprzedaż pracowników.
Dzięki temu właściciel apteki wie, jak rotują i jak są sprzedawane np. produkty z krótkim terminem ważności.
– W sprawach biznesowych franczyzobiorcy pomaga menedżer mikro rynku z ramienia sieci, który może doradzić
jak prowadzić aptekę, np. jak zmniejszyć koszty, zwiększyć sprzedaż czy poprawić marżę – mówi Rafał Obarzanek,
dyrektor ds. sieci sprzedaży DOZ, zrzeszającej ok. 1 tys. aptek. – Dzięki wsparciu centrali aptekarz nie musi
prowadzić negocjacji z producentami, zastanawiać się, z kim podpisać najkorzystniejszą umowę na usługi w aptece
czy tworzyć własnych rozwiązań marketingowych.
Źródło:
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
http://franchising.pl/artykul/9459/biznes-nie-choruje/

Podobne dokumenty