1 Bartosz Ślosarski, MISH UAM, I rok Protokół z zajęć nt. filmu

Transkrypt

1 Bartosz Ślosarski, MISH UAM, I rok Protokół z zajęć nt. filmu
Bartosz Ślosarski, MISH UAM, I rok
Protokół z zajęć nt. filmu „Kobieta samotna”, reż. Agnieszka Holland
Film Agnieszki Holland „Kobieta samotna” powstał w 1981 roku, w roku wieńczącym tzw.
karnawał pierwszej „Solidarności” oraz rozpoczynającym okres stanu wojennego, czyli
systemowej pacyfikacji buntu robotniczego. Po dziesięciomilionowej mobilizacji społecznej
pozostał marazm dekady lat 80., która zakończyła się zwycięstwem na szczycie (później
przemienionym na „wojnę na szczycie”), lecz bez partycypacji większości społeczeństwa.
Moim zdaniem należy zwrócić uwagę zwłaszcza na główną rolę męską, choćby z racji na
zupełnie odmienną koncepcję męskości przez nią prezentowaną, co wydaje się ciekawe, jeśli
weźmie się pod uwagę przyszłe role Bogusława Lindy. Sensacyjne kino („Psy 1”, „Psy 2”,
„Kroll”) lat 90. wypchnęło z filmowego głównego nurtu niedoskonałość, cielesną słabość,
zastępując ją esencją męskiej, niemalże witalnej siły. Owy pozafilmowy kontekst jest istotny
o tyle, iż film Holland jest właśnie o konstrukcji kobiecości i męskości. Nie jest to przy tym
męskość/kobiecość wyabstrahowana, idylliczna, jak w przywołanych filmach sensacyjnych,
lecz jest to płeć usytuowana w konkretnych realiach społecznych, politycznych i
historycznych.
Film
Główna bohaterka, Irena, jest listonoszką i mieszka we Wrocławiu. Jest to samotna kobieta w
średnim wieku, która mieszka wraz ze swoim 8- letnim synem Bogusiem. Samotna matka z
dzieckiem mieszkają w dość obskurnych warunkach – w istocie jest to klitka, w której ledwo
można się pomieścić. Skupiona na pracy, stanowiącej w istocie połączenie czynności
fizycznych ze społecznymi, oraz na wychowaniu jedynaka ma problemy z życiem
towarzyskim. Wynika to nie tyle z jej usposobienia, ale przede wszystkim z obciążenia
obowiązkami, bowiem Irena zajmuje się również własną schorowaną ciotką, która znajduje
się w stanie agonalnym.
Pewnego dnia poznaje niepełnosprawnego Jacka. Irena, która jest przemęczona rolą zarówno
listonoszki, jak też matki i opiekunki starszej osoby, mdleje na progu drzwi Jacka, któremu
przyniosła comiesięczną rentę. Spotkanie między dwojgiem w istocie wykluczonych ludzi jest
początkiem miłości, którą można również nazwać swoistą transakcją wiązaną. Każdy z nich
potrzebuje bliskości drugiego człowieka, lecz również każdy z nich w momencie spotkania
zyskuje szansę wejścia w rolę społeczną, która była dotychczas niedostępna. Dla Ireny jest to
rola kobiety, która już nie jest samotna, dla Jacka jest to rola wzoru mężczyzny dla syna
Ireny, Bogusia, oraz pierwsza okazja do związku z kobietą. Pomimo iż Irena dopiero co
wyzwoliła się z toksycznego, opresyjnego związku z biologicznym ojcem Bogusia, to
decyduje się na większe zaangażowanie emocjonalne z młodszym od siebie mężczyzną.
Boguś sprawia coraz więcej kłopotów w szkole, nie jest lubiany przez inne dzieci,
nauczycieli, całą społeczność szkolną - co jego matka odbiera jako zorganizowaną próbę
„zaszczucia” jej syna. Również w pracy Irena zostaje odsunięta od najbardziej dochodowej
1
dla listonosza części Wrocławia, co jest dodatkowym zagrożeniem ekonomicznym dla już
obciążonej zobowiązaniami finansowymi kobiety. Przez większość filmu Irena liczy na
swoistą zapłatę za opiekę nad umierającą matką w postaci sowitego spadku. Płonne nadzieję
na wyjście z kryzysu finansowego zostają rozwiane przez kolejne obciążenie w postaci
rachunku za pogrzeb.
Zrozpaczona bohaterka kradnie pieniądze, które miała roznieść jako emerytom i rencistom w
swojej dochodowej okolicy, mówiąc Jackowi, iż otrzymała upragniony spadek. Suma
pieniędzy stanowi dla nich swoiste wyzwolenie, które osiągną w „idylli” państwa
zachodniego. Pieniądze zostają wydane na zakupienie samochodu. Irena pozostawia Bogusia
w domu dziecka i nie jest ściśle określone, czy aby na pewno wróci po niego, gdy już się
ustatkuje w zachodnim świecie.
Jednakże widz nie ma możliwości się o tym przekonać. W wyniku wypadku samochodowego
para nie przekracza nawet granicy PRL. Należy zwrócić uwagę zarówno na tragizm owej
sytuacji - ze względu na zniszczenie nie tylko samochodu, ale również marzeń o statecznym,
względnie wyższym poziomie – jak też na pewną banalność samego wypadku. Do katastrofy
ich życia, w szczególności listonoszki- złodziejki Ireny, która w tym momencie całkowicie
wykluczyła się ze społeczeństwa, przyczynił się trywialny akt podania zbyt gorącego napoju
w termosie. Ostatecznie to nie niecodzienne czyny kradzieży warunkują dalsze życie, lecz
banalne czynności dnia codziennego.
Przyszłość Ireny po wypadku stała się jednoznaczna – będzie musiała odpowiedzieć za
kradzież pieniędzy. Jedyne, co jej pozostało, to zwrócenie się do jej partnera Jacka o pomoc,
który w desperacji dusi Irenę, wybawiając ją od sądu państwowego oraz osądu społecznego.
Sam Jacek porywa się na improwizację ataku terrorystycznego na ambasadę USA. Jedynym
wyzwoleniem w tym filmie okazują się akty rozpaczy.
Wykład
Dr Bogaczyk w swoim po-filmowym wykładzie stwierdza, iż główna bohaterka ma życie
urządzone tak, by nie było w nim „czasu na myślenie”. Codzienne sprawunki są dla niej
więzieniem, z którego nie jest w stanie ją wyzwolić ani przynależność do PZPR, ani
rewolucyjna fala „Solidarności”. „Wolność dla więźniów politycznych” nie oznacza wolności
dla więźniów takich jak Irena. Dr Bogaczyk słusznie stwierdza, iż tory, które z zasady
symbolizują wolność, mobilność, ruch, zmianę, znajdują się obok domu Ireny, obok jej życia,
które nic z owymi słowami- ideami nie ma wspólnego.
Podkreślone zostaje również uwolnienie się przez Irenę od roli matki, a następnie – od bycia
obywatelką opresyjnego państwa socjalistycznego. Dr Bogaczyk za Sergiuszem Kowalskim
podkreśla, iż rok 1980 był rokiem „godności kolektywnej”, wyzwolenia się przez całą
społeczność solidarnościową. Za Ireną „nikt nie stoi”, ona nie przynależy do żadnego z
kolektywów, chcąc równocześnie wyzwolenia jednostkowego. Interesuje ją jedynie życie na
ludzkim poziomie, w myśl tego, co mówi Jacek, iż „człowiek musi mieć pieniądze, wtedy
dopiero jest człowiekiem”. Irena nie ma oparcia w żadnej ze społeczności – ani w kolektywie
2
PZPR, ani w kolektywie NSZZ „Solidarność”, tylko w Jacku, człowieku równie kalekim
społecznie co Irena.
Zdanie „zrób coś, żeby to nie była prawda” przez dr Bogaczyk zostało dosadnie
podsumowane odnośnie filmu Holland i nie tylko, stwierdziła ona: „Wiemy, że prawda jest
właśnie taka – że jest losem ludzi żyjących z zasiłków, rent, żyjących tylko na kredyt,
dziedziczących ubóstwo i dziedziczących bierność, ludzi wykluczonych.”
Komentarz(e)
Głosy z sali były skupione przede wszystkim na figurze Jacka oraz jego ustosunkowania się
wobec rzeczywistości społecznej. Co ciekawe, pominięto główną bohaterkę bądź ograniczono
się do jej niemoralnego i niegodnego matki aktu porzucenia syna. Moim zdaniem również
komentarz, który kontrastował rzeczywistość PRL i rzeczywistość III RP na zasadzie
zła/dobra, generująca biedę/generująca bogactwo, opresyjna/wolna, zasługuje na
merytoryczne potępienie.
W moim przekonaniu? Wyobrażona dychotomia PRL/III RP została w istocie zanegowana
przez film Agnieszki Holland, dlatego należy go czytać poprzez „brak gloryfikacji
Solidarności” (jak to uczyniła w swym wykładzie dr Bogaczyk), ale nie tylko, również jako
kontestację porządku, który Solidarność zapoczątkowała. Bohaterka filmu jest obciążona
potrójną pracą – pracą zawodową, pracą matki, pracą opiekunki osoby starszej. Kolektywy w
postaci PZPR oraz Solidarności nie są kolektywami, będącymi w stanie wyzwolić ją z ról,
które narzuciła jej opresyjna tradycyjna kultura „Matki Polki” czy też kobiety opiekuńczej w
ogóle. Cytujące socjalistyczną feministkę Mariarosę Dalla Costę, „prawdziwy strajk
generalny będzie wtedy, gdy żony robotników wyjdą z domu i dołączą do mężów”.
Problemem Ireny nie jest potencjalna opresyjność wspólnoty, lecz brak owej wspólnoty.
Przemiana transformacyjna dokonana za sprawą „Solidarności” była rewolucją mężczyzn –
lecz wyzwolenie, jakie nastąpi po rozbiciu patriarchatu, nie dokonało się. Dlatego formą
emancypacji staje się ucieczka z opresji. Oddanie dziecka do sierocińca jest odrzuceniem,
exodusem z roli matki, zaś kradzież i późniejsza inwestycja w transport to desperacka próba
indywidualnego skoku klasowego.
„Człowiek musi mieć pieniądze, dopiero wtedy jest człowiekiem”. To zdanie jest
obrazoburcze, niszczy nie tylko utopię socjalistycznego PRL, który w istocie okazuje się
rządzonym pieniądzem kapitalizmem państwowym, lecz uderza również w samą
dehumanizującą naturę kapitalizmu. Jedynie zewnętrzny względem człowieka przymiot daje
mu możliwość istnienia w świecie jako człowiek. Owo przykre stwierdzenie Jacka burzy
możliwość emancypacji w większym stopniu, aniżeli wypadek samochodowy pod koniec
filmu.
3