6latek w 1klasie w Warszawie
Transkrypt
6latek w 1klasie w Warszawie
Ratuj Maluchy, sześciolatki do szkół, likwidacja zerówek, protest 6latek w 1klasie w Warszawie Szkoła Podstawowa nr 61 w Warszawie Mój syn poszedł do tej szkoły jako 6 latek, szkoła nie byla na to przygotowana. - po pierwsze był w klasie mieszanej, z dziećmi, które już na poczatku umiały czytać i pisać po zerówce, więc już od pierwszych dni czuł sie gorszy i głupszy - pani wychowawczyni nie radziła sobie z lękiem separacyjnym jaki przeżywały niektóre dzieci - pani nie wiedziała jak roziwązać problem np. wyjscia dzieci do toalety w czasie lekcji (biec z dzeckiem, czy zostać z klasą), w efekcie dzieci moczyły się - w klasie były normalne ławki i krzesła, lekcja trwa 45 min, warunku mormalne szkolne - od poczatku słyszałam, że nie umie wysiedziec, że się nie słucha, że.... - pan od angielskiego nie przyjmował do wiadomosci, że dzieci nie potrafią pisać i zadawał prace domwe np. podpisz zobrazki zwierzat nazwami po angielsku - świetlica razem dla wszystkich dzieci, po lekcji zmęczone dziecko trafiało na ambitnmych nauczycieli prowadzących zajęcia, więc zamiast odpocząc i bawić się musiał znów grzecznie siedzieć i uważnie słuchać odmaiwał, był niegrzeczny itp. Za złe zachowanie za karę nie mógł sie bawić, wychodzić na boisko itp. błedne koło - z powodu "złego zachowania w szkole i w świetlicy" dziecko zostało skierowane na zajęcia z profilaktyki uzależnień i z socjoterapii !!! zamiast na boisko, żeby się wybiegał i odstersował w zabawie - kiedy pojaiwały się kłopoty z pisaniem i czytaniem nauczyciel (który miał być przygotoweany do diagnozwania trudności w szkolnym uiczeniu się) mówił: "proszę czekać". Kiedy w III klasie poszłam sama z dzieckiem do pradnii po diagnozie okazłao się, że poziom zaburzenia grafi jest bardzo wysoki, że czytanie jest na poziomie kl. I, że dziecko wymaga natychmiastowej pomocy i pytano mnie czemu tak późno przyszłam i dlaczego szkoła nie pomogła wczesniej Oddałam do szkoły usmiechniete zadowolone radosne, twórzce dziecko, wierzace w swoje mozliwści. Chłopiec jest bardzo inteligentny (o czym świadczą testy z poradni), ale po 2 latach nauki nadal nie umie pisać i czytac, jest smutny, nienawidzi szkoły, odmawia uczenia się, nie wierzy zupełnie w możliwość poprawy i odniesienie sukcesu, uważa się za nieudacznika głuptasa, obawia sie czy zda do kolejnej klasy, jest rozdrażniony, płaczliwy. Przestał rysować, tworzyć, przestała się cieszyć i bawić. Kilka godzin dziennie zajmuje mu odrabianie lekcji ( a własciwie mi zmotywowanie go do podjęcia kolejnej próby). Mam dziecko z wyuczoną bezrdanością i syndromem nieadekwatnych osiagnieć szkolnych; z opinią łobuza źle zachowującego się na lekcjach, niepracującego, leniwego, nieodrabiajacego prac domwych. A wszystko dlatego, ze zaufałam reformie i "swietnie przygotowanej szkole" i nauczycielom. W przyszłym roku do szkoły jako 6 latek ma pójśc moja córka. Prosze, ratujcie ją i inne maluchy. strona 1 / 1