Za bramą - Zsstawki.pl
Transkrypt
Za bramą - Zsstawki.pl
Za bramą Julia Harateh Julia Harateh praca zgłoszona na IV Międzynarodowy Konkurs Literacki im. Marii Danilewicz Zielińskiej "Słowo i tożsamość" Za bramą Kolejny męczący dzień. Wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Za minutę odjeżdża mój autobus. Zaczęłam biec ile sił w nogach, żeby zdążyć. Nie mogłam się znowu spóźnić do szkoły. Zobaczyłam, że autobus podjeżdża na przystanek. Przyspieszyłam. Udało się! W ostatnim momencie wskoczyłam do niego. Zajęłam moje stałe miejsce, założyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się w muzyce. To była moja ulubiona część dnia. Tylko wtedy miałam czas, żeby o wszystkim pomyśleć i uporządkować sprawy w mojej głowie. Wysiadłam, jak zawsze, na trzecim przystanku. Kiedy autobus odjechał, rozejrzałam się wokół. Nie widziałam budynku mojej szkoły. - To nie może być prawda – pomyślałam przestraszona. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha? Spojrzałam na rozkład jazdy. Następny autobus jedzie dopiero za pół godziny. Jeszcze raz popatrzyłam na miejsce, w którym wysiadłam. Nigdy go nie widziałam. A najdziwniejsze, że wokół nie było żywej duszy. W oddali ujrzałam dwie ogromne bramy. Już chciałam iść w stronę przystanku, ale moja ciekawość była większa. Musiałam dokładniej poznać nowe miejsce. Zaczęłam iść w stronę tajemniczych bram. Kiedy byłam już naprzeciwko nich, zastanawiałam się, do której wejść. Pierwsza brama była piękna, zdobiły ją wiosenne kwiaty: róże, krokusy, tulipany. Druga zaś była mroczna i wyglądała jak wejście na cmentarz. Jeszcze przez chwilę myślałam, którą z nich wybrać. - Wejdę do tej straszniejszej – zdecydowałam. Moi rodzice zawsze mnie uczyli, żeby nie oceniać książki po okładce. Teraz ich słowa powtarza mi jedyna osoba jaka mi została – moja ciocia. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miałam siedem lat. Pomyślałam o ostatnich chwilach z nimi, a po policzku potoczyła mi się samotna łza. Gdyby nie ich zdjęcia, nie pamiętałabym już, jak wyglądali. Podeszłam do tajemniczej bramy. Drzwi do niej były lekko uchylone. Weszłam i zobaczyłam wielu ludzi. Niby zwyczajnych, ale w ich spojrzeniach, w ich zachowaniu było coś, co sprawiało, że ciarki przeszły mi po plecach. Zwrócili na chwilę oczy w moją stronę, po czym odeszli bez słowa. Poszłam przed siebie chodnikiem, mijając sklepy, ludzi wchodzących tam i wychodzących, obserwując ruch samochodów na ulicy. Wszystko było tu niby takie, jak w każdym innym mieście, ale czułam, że coś nie gra, że to, co mnie otacza, jest jakieś nierealne, jak we śnie lub książce fantasy. W pewnym momencie zauważyłam dwoje bijących się dzieci, ale nikt nie biegł, żeby je rozdzielić. Wszyscy tylko patrzyli. Krzyczałam, żeby przestały, ale na próżno. Wszyscy tu traktowali mnie jak powietrze. W oddali dostrzegłam dwie kobiety, które kłóciły się i wyzywały. Ze sklepu wychodziła starsza pani z laską. Ledwie szła. Niosła ciężkie zakupy. strona 1 / 3 Za bramą Julia Harateh - Dlaczego nikt jej nie pomaga? – pomyślałam. Wszyscy tylko się przyglądali, tak jakby byli zupełnie obojętni, pozbawieni uczuć. Nie mogłam więcej tego znieść. - Dlaczego stoicie jak słupy zamiast pomóc innej osobie? – krzyknęłam. Zaczęli się śmiać i szeptać coś do siebie. Podeszłam do starszej kobiety i spytałam, czy mogę jej pomóc nieść zakupy. Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i zapytała: - Dlaczego chcesz mi pomóc? Przecież mnie nie znasz? Jeszcze przez chwilę mi się przyglądała. Nagle usłyszałam głośny komunikat: ,, Brama zostanie zamknięta za trzy minuty, bez ponownego otwarcia.’’ - O nie. Dlaczego znowu ja? Dlaczego los tak bardzo mnie nienawidzi, że spadają na mnie same nieszczęścia? Teraz już nic się nie liczyło. Musiałam tylko zdążyć do bramy. To było niemożliwe, żebym w trzy minuty przebiegła ta długi dystans, ale musiałam spróbować. - Ciocia! – pomyślałam. Muszę do niej zadzwonić. Zaczęłam szukać telefonu w kieszeni. O Boże! Musiał mi wypaść, kiedy biegłam do autobusu. Miałam już tylko dwie minuty, żeby zdążyć. - Powinnam dać radę – pomyślałam. Po raz pierwszy zaczęłam myśleć pozytywnie. Mój wzrok cały czas był wbity w ogromną bramę. - Pozostała minuta – ogłosił komunikat. W tym samym momencie musiałam się o coś potknąć. Upadłam na ziemię. Wiedziałam, że muszę biec dalej, jeśli chcę się stąd wydostać. Poczułam ogromny ból w nodze, ale biegłam. Byłam już niedaleko. Miałam pół minuty, żeby zdążyć. Po chwili zobaczyłam, jak bramy zaczynają powoli się zamykać. Przyspieszyłam. - Niech ktoś zatrzyma bramę! – krzyczałam. Nikt nie zrobił nawet jednego kroku. Pozostało mi dziesięć sekund. Bramy już się domykały. Szybko się prześlizgnęłam i upadłam ze zmęczenia na ziemię. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Chciałam zawołać o pomoc, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Obudziłam się w innym miejscu. To był szpital. Kiedy pielęgniarka zauważyła, że jestem już przytomna, zawołała moją ciocię. - Julia, dziecko ty moje, tak się o ciebie martwiłam! Cieszyłam się, że tu była. Opowiedziała mi, że lekarze powiedzieli jej, że znalazła mnie jakaś kobieta i zadzwoniła po pogotowie, ale kiedy przyjechali, jej już nie było. - Kto to mógł być? – pomyślałam. W społeczeństwie, w którym byłam, nie poznałam nikogo o złotym sercu. A może to była ta starsza kobieta? - Julka, halo, gdzie ty tak odpływasz? Postanowiłam, że nie powiem cioci o tym co mnie wczoraj spotkało. Nikomu nie powiem, bo mnie jeszcze wyśmieją. strona 2 / 3 Za bramą Julia Harateh Drugi świat, świat za bramą – też coś! Po tym wydarzeniu długo myślałam o tym, co mi się przydarzyło. Zaczęłam się zastanawiać, a co, jeśli my będziemy kiedyś takim społeczeństwem? Ciocia wypytywała mnie czasem, co dokładnie się wtedy stało, ale mówiłam tylko, że potknęłam się, idąc do szkoły i zemdlałam. Wykręt był wiarygodny - okazało się, że skręciłam sobie nogę. Od tamtej pory zawsze zwracam uwagę, aby wsiąść do właściwego autobusu. I nigdy nie przejdę obojętnie, gdy widzę, że mogę komuś pomóc. „ Za bramą” Julia Harateh klasa I a Publiczne Gimnazjum w Stawkach (2016 r.). Praca zgłoszona na IV Międzynarodowy Konkurs Literacki im. Marii Danilewicz Zielińskiej "Słowo i tożsamość" strona 3 / 3