Rosomak – „Mistrz ciętej riposty”

Transkrypt

Rosomak – „Mistrz ciętej riposty”
Technika Scania
Rosomak
z bliska
robi duże
wrażenie
Rosomak – „Mistrz
ciętej riposty”
„Rośki”, „Mistrz
ciętej riposty” czy
„Zielony diabeł” – tak
żołnierze służący na
misji w Afganistanie
określają polskie kołowe
osomak może pływać, brodzić, poko- wyprawy. Zza krzaków, w tumanach śnieżnetransportery opancerzone
nywać miejsca wydawałoby się nie- go pyłu, z lekkim szmerem 6-cylindrowego,
rosomak. 15 grudnia
przejezdne. 490-konny silnik Scanii prawie 12-litrowego, 490-konnego diesla wyskoczył rosomak. Lekko płynął po dziurach,
napędza każde z ośmiu kół pojazdu.
minęło osiem lat od
które nie robią na nim żadnego wrażenia.
Rosomak z bliska robi duże wrażenie.
to wersja testowa, a więc nie ma wieży
dostarczenia pierwszych Cielsko blisko 20-tonowej maszyny przytła- Jest
z uzbrojeniem.
cza ogromem. Rzeczywiście ktoś miał nosa,
pojazdów dla Wojska
chrzcząc fińską AMV patria na polskiego
Polskiego, do jednostki
rosomaka. Zwarta konstrukcja kadłuba przy- Trudne dzieciństwo
pomina sprężysty korpus drapieżnika, a duże Na początku lat 2000 polska armia potrzebow Międzyrzeczu. Od
koła – potężne, mocne łapy największego wała nowoczesnego kołowego transportera
kilku lata podwozia
przedstawiciela łasicowatych.
opancerzonego. Spuścizna po bratniej armii
– „bewupy”, choć solidne, były przestarzałe
do transporterów
i nie przystawały do potrzeb wojska XXI wieSpotkanie
wytwarza spółka
Autobus w końcu dojechał do czegoś, co kie- ku. MON rozpisało przetarg. Do rywalizacji
dyś było placem przy dużym zakładzie prze- stanęli giganci zbrojeniówki – szwajcarski
z Janowa Lubelskiego.
mysłowym. – Za moment zobaczycie, po co tu Mowag z transporterem pirania, Steyr Daim-
R
przyjechaliśmy – mówi Paweł Paluch, rzecznik prasowy Scania Polska, organizatora tej
38
ler Puch z uznanym pandurem oraz Finowie
z patrią, a właściwie koncepcją tego pojaz-
du. Finowie weszli w alians z Wojskowymi
Zakładami Mechanicznymi, jako polskim
partnerem offsetu. Kontrakt był olbrzymi,
bo chodziło wówczas o 5 miliardów złotych
(kontrakt w całości zamknie się kwotą ponad 6 miliardów złotych, co związane jest
z licznymi modernizacjami przeprowadzonymi w trakcie trwania umowy – przyp.
red.) i długoletnie dostawy dla polskiej armii.
Walka była zażarta.
Po otwarciu ofert okazało się, że wygrali
Finowie. Ich oferta była o 2 miliardy złotych
tańsza niż Austriaków z Steyr. I tak wybór
padł na patrię, czyli rosomaka. Dziś po 8 latach rosomak jest w 100 proc. produkowany
z podzespołów wytwarzanych w Polsce. Ciekawostką jest fakt, że podwozia są wytwarzane w Janowie Lubelskim, w byłej fabryce Caterpillar, przez polsko-fińską spółkę Komas.
Jazda
Małe, ale wygodne foteliki nie były ciasne.
Pas biodrowy zapięty i można jechać. Po
chwili wnętrze przeszył lekki pomruk 490konnego diesla Scanii. – Kierowca dodał
gazu i rosomak pomknął jak podcięty batem.
20-tonowa bestia z dużą lekkością i gracją
pokonywała kolejne doły, a z głośników sączyła się nastrojowa muzyka, i nie był to heavy metal. Zadziwiające było to, jak ten 20-tonowy „żołnierz” mknie po dziurawym torze
testowym siemianowickich zakładów. Na
początku wydawało się, że „desant” będzie
poddany olbrzymim wstrząsom, z amplitudą
sufit – podłoga. Nic z tych rzeczy. Odczuwalne były tylko lekkie szarpnięcia, mimo że kierowca nie żałował „gazu”. Rosomak zapewnia
spory komfort, także akustyczny. W środku
było zaskakująco cicho.
– Rosomaka prowadzi się łatwo. Bez trudu poradzi sobie z nim szofer z ulicy – mówi
kierowca testowy rosomaka. Kierownica jak
w samochodzie, automatyczna skrzynia, dobra widoczność przez luk lub specjalną osłonę kierowcy. Rosomak jest szybki. Na asfalcie
„wyciąga” 120 km/h. Po Internecie krąży już
legendarny film kierowcy ciężarówki, który
filmował, jak wyprzedza go kolumna rosomaków. – O kurde, czołg mnie bierze – można
usłyszeć na nagraniu kierowcy.
Rosomak
z bliska robi
duże wrażenie.
Cielsko blisko
20-tonowej
maszyny przytłacza ogromem.
Rzeczywiście
ktoś miał nosa,
chrzcząc fińską AMV patria
na polskiego
rosomaka
podróżuje ekipa techniczna z Siemianowic.
I zawsze rosomak zbiera pozytywne recenzje. – Kilka lat temu byłem w Sharanie. Rozmawiałem z grupą żołnierzy z Miedzyrzecza.
Nagle jeden z nich, kapral, powiedział „Panie
ministrze, jeśli ktoś będzie pana krytykował
za kupno dla nas rosomaka, niech pan nas
wezwie na świadków. Powiemy, że dzięki tym
wozom jesteśmy tutaj bardziej bezpieczni”*
– wspomina Janusz Zemke, były minister
obrony, który podpisał kontrakt na rosomaka.
Rosomaki trafiają nie tylko do polskiej
armii. Służą m. in. w Indonezji. – W wersji
dla tamtejszej armii musieliśmy zamontować
kuchenkę do gotowania ryżu, bo wypady do
„dżungli” czasami są bardzo długie. Tamtejsi
wojskowi kazali nam, w ramach ćwiczeń, wyjąć i zamontować silnik rosmaka. Czas startował od wejścia ekipy technicznej na pojazd
do momentu ustawienia silnika na stojaku
i ponowny montaż. Wyjęcie zajęło nam 28 minut, montaż nieco ponad pół godziny – mówi
jeden z pracowników zakładów w Siemianowicach Śląskich.
Niestety są i kłopoty
W 2013 roku kończy się kontrakt z MON
na dostawę 690 rosomaków w 10 wersjach
i odmianach. Tym samym wygasa umowa
licencyjna z Finami. Przez lata polscy inżynierowie z Siemianowic wprowadzili szereg ulepszeń i modernizacji wynikających
z doświadczeń zebranych przez polskich
żołnierzy walczących na misjach wojennych
w Czadzie i Afganistanie. Polski rosomak to
teraz najlepszy opancerzony transporter kołowy w NATO.
Teraz Finowie chcą bezpłatnie przejąć
prawa do tych modernizacji i stawiają ostre
warunki przedłużenia licencji. Polska strona
wytka Finom niewywiązywanie się z zapisów
umowy offsetowej i żąda kar umownych.
Przed polskim rosomakiem kolejna batalia.
Tym razem sądowa…
* – wypowiedź za wydawnictwem „60 lat
WZM w Siemianowicach Śląskich”
Opr. M. Mazur
Fot. Zbizniew Witamborski
Małe, ale wygodne
foteliki nie były ciasne
Świat to za mało
Rosomaki służą wszędzie tam, gdzie są polskie wojska na misjach. Były w Czadzie, teraz są w Afganistanie. Zawsze z rosomakiem
39

Podobne dokumenty