Dlaczego nie tak jak Niemcy? Jeszcze w sprawie Traktatu

Transkrypt

Dlaczego nie tak jak Niemcy? Jeszcze w sprawie Traktatu
Dlaczego nie tak jak Niemcy? Jeszcze w sprawie Traktatu Lizbońskiego.
czwartek, 16 lipca 2009 12:34
Integracja europejska nie może być "nadprawem"
Z Markiem Jurkiem, liderem Prawicy Rzeczypospolitej, byłym marszałkiem Sejmu, rozmawia
Anna Ambroziak (Nasz Dziennik)
Panie Marszałku, co Pan sądzi o wyroku niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego?
Niemcy traktują swoją suwerenność poważniej niż politycy w Polsce?
- Istotnie. Po pierwsze, wyrok FTK pokazuje, że Niemcy traktują prawo poważnie, a po drugie że ich państwo ma możliwość wykonania pewnego manewru, integracji europejskiej nie traktuje
się tu jako swoistego nadprawa, które wszystko usprawiedliwia, ale jako proces, który ma
służyć interesom państwa niemieckiego. W sposób radykalny kontrastuje to z wyrokiem
naszego Trybunału Konstytucyjnego z 2000 roku, w myśl którego prawo polskie należy
rozpatrywać w kontekście nadrzędnego celu, jakim jest integracja europejska.
Z suwerennością jest tak, że po pierwsze, trzeba ją mieć, a po drugie - trzeba mieć wolę, by jej
używać. Każda władza jest w pewnym sensie ciężarem, ponieważ każe podejmować decyzje w
sprawie rzeczy często niewygodnych. Dlatego każde państwo powinno mieć ludzi, którzy ten
ciężar są gotowi podjąć. FTK pokazał, że nie kieruje się zasadą poprawności politycznej, tylko
suwerennością i interesami państwa niemieckiego.
Pańskim zdaniem, Polska powinna zasugerować się decyzją FTK?
- Na pewno powinno to stanowić przykład dla naszego sądownictwa konstytucyjnego, które
winno kierować się absolutną nadrzędnością Konstytucji RP. Jeżeli integracja europejska ma
oznaczać współpracę narodów reprezentowanych przez różne państwa, to nie można pozwolić,
by kierowała nimi jakaś imperialna władza, która będzie obracać się przeciwko poszczególnym
krajom Europy.
Ostatnie wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego i prezesa PiS Jarosława
Kaczyńskiego wskazują na to, iż prezydent jest bliski podpisania traktatu z Lizbony.
- Rzeczywiście, ostatnie wypowiedzi zarówno samego prezydenta Kaczyńskiego, jak i kręgu
ludzi wokół niego skupionych potwierdzają, iż prezydent powtarza, że podpisze traktat po
referendum irlandzkim. Tego rodzaju sformułowania zakładają, że prezydent albo zna z góry
wynik tego referendum, albo że co najmniej oczekuje aprobaty tego dokumentu przez
Irlandczyków.
Zawsze powtarzałem, że błędem Jarosława Kaczyńskiego było to, że podpisał traktat z Lizbony,
uruchamiając jednocześnie pewnego rodzaju przedwyborczą propagandę sukcesu i twierdząc,
1/2
Dlaczego nie tak jak Niemcy? Jeszcze w sprawie Traktatu Lizbońskiego.
czwartek, 16 lipca 2009 12:34
iż był to sukces Polski. Tym samym ówczesny rząd anulował bowiem wszystkie wcześniejsze
zastrzeżenia co do tego dokumentu. Nie mogliśmy powiedzieć, tak jak Irlandczycy, że żądamy
pewnych gwarancji, zanim traktat ratyfikujemy. A przecież sprawy, o które wówczas się
upominaliśmy, były bardzo istotne dla polskiej racji stanu: chodziło o zaniechanie budowy
gazociągu bałtyckiego, pełnych dopłat dla polskich rolników, potwierdzenia szacunku UE dla
życia chrześcijańskiego narodów Europy. Wszystkie te postulaty można było wznowić po
referendum w Irlandii, gdyby nie wcześniejsza propaganda sukcesu Prawa i Sprawiedliwości,
która je jednostronnie unieważniła. Gdyby premier Kaczyński podpisywał go w sposób
elementarnie odpowiedzialny, to powiedziałby, że podpisuje ten dokument ze względu na
interesy współpracy europejskiej i że nie oznacza to anulowania polskich zastrzeżeń co do tego
traktatu.
Dziękuję za rozmowę.
za: NDz 16.7.09
2/2

Podobne dokumenty