„[...] Coś mija, żeby zrobić miejsce nowemu.” – Katarzyna Grochola

Transkrypt

„[...] Coś mija, żeby zrobić miejsce nowemu.” – Katarzyna Grochola
n
i
b
i
e
gu
a
Z
„[...] Coś mija, żeby zrobić miejsce nowemu.”
– Katarzyna Grochola
Ilustracja: http://farm4.staticflickr.com/3235/3132049311_c724a8b381_z.jpg?zz=1
„Zegar tyka” - powtarzam sobie codziennie już
od początku września i odkąd to, ku ogólnemu
niezadowoleniu młodzieży, skończyły się wakacje. Rok szkolny zaskoczył nas swoim nadejściem tak gwałtownie, jak niszcząca fala tsunami.
Dla mnie to szczególnie trudne,
bo doświadczam czegoś nowego. Nie jest
to ten sam budynek, do którego zwykłam
chodzić przez poprzednie trzy lata. Po
przekroczeniu progu nie witam tych samych twarzy, ale i wszystko inne, co mnie
otacza, to nowość, bo jestem dopiero początkującym „kierowcą” swojego licealnego życia w świecie pełnym rozpędzonych,
poważnych i uczonych ludzi. Nikt, z kim
rozmawiałam wcześniej o tej licealnej rzeczywistości, nigdy nie wdawał się
w szczegóły, więc przyszłam tu nastawiona pozytywnie :)
Miałam do wyboru wiele szkół.
Myślałam o tym intensywnie tuż przed
i po testach gimnazjalnych. Gromadziłam
setki potrzebnych informacji. Korzystałam
też z targów edukacyjnych, które tylko zachęciły mnie, by do Liceum Ogólnokształcącego imienia Marii Skłodowskiej-Curie
zawitać. I w ten sposób, pewnego słonecznego dnia, wraz z rozważającymi swoje
szkolne decyzje ludźmi, wybrałam się na
pierwsze i - jak się potem okazało - ostatnie drzwi otwarte w szkole ponadgimnazjalnej.
Było to dla mnie tak nowe i pozytywne doświadczenie, że wręcz z ekscytacją oglądałam szkolne sale przedmiotowe,
sale gimnastyczne, gabinety dyrekcji i pokój nauczycielski, nie zapominając o paniach
psycholog i pedagog. Ale to rozmowa była w całym tym wydarzeniu kluczowym elementem. Pytać można było o wszystko: od uczniowskich
wrażeń, przez atmosferę panującą tu na co dzień,
aż po opinie o naszych przyszłych profesorach.
Nasłuchałam się wielu komplementów:) I to właśnie tego typu rekomendacja skłoniła mnie, by
ostatecznie wpisać LO 12 na miejscu pierwszym
mojego podania do szkół.
I tu zostaliśmy rzuceni na głęboką
wodę. Bo choć byśmy bardzo chcieli nadal być
otoczeni luźnym gimnazjalnym podejściem do
wielu spraw, jest to niemożliwe. Z zapartym
tchem czekaliśmy na zapoznanie się z zakresem
materiału, który nas będzie od teraz obowiązywał. Wszystko jest nowe, zupełnie jakbym znalazła się w obcym kraju. Do wszystkiego trzeba powoli przywyknąć, zrozumieć to i w
końcu polubić. A to ostatnie skutkuje właściwym nastawieniem do wszelkich zmian, a
więc jest niezmiernie ważne.
Czego się nauczyłam po pierwszym miesiącu w liceum…? Przede wszystkim - systematyczność. To, co nas wszystkich obowiązuje, to
rzetelność w wykonywaniu każdej zadanej nam
pracy. Owszem, trudno przestawić nasze wakacyjne myślenie na matematyczne łamigłówki, ale
nie można z tym zwlekać i obudzić się na wiosnę ;) Niestety, albo się z tym pogodzimy, albo
sami będziemy sobie wszystko utrudniać. Nauczyłam się także, że nie należy się bać, mimo że
mrowienie w brzuchu towarzyszy mi przed każdą
lekcją. Ale to nie o to chodzi, żeby trząść się z
paraliżującego nas strachu. Nauczyciel nie
mydło, nie gryzie! A kolejna przydatna rzecz, jaką mogę wam podsunąć to to, że naprawdę każdy
w tej szkole jest skory do pomocy. Nikt nie przebywa tu po to, by nam utrudniać nastoletni żywot.
Kogokolwiek spytasz o poradę, będzie chętny, by
Ci jej udzielić, więc warto odważyć się na
takie posunięcie ;)
Ale i my sami musimy zadbać o to, żeby
inni nie traktowali nas jak dzieci. To trudny okres
przejściowy, gdy z przysłowiowej „gimbazy” pełnej zwariowanych szaleństw, stajemy się licealistami i mamy do czynienia z dostojną kadrą nauczycieli, nauczających coraz to trudniejszych
rzeczy. Warto więc zadbać o wyrobienie sobie
dobrej opinii na porządny
start.
I nie dotyczy to tylko takich codziennych
spraw jak posiadanie pracy domowej, ale i naszej
postawy wobec innych. Już nie raz nam powtarzano, że wyglądem i strojem okazujemy nasz
szacunek gronu osób, z którymi przebywamy.
Także to, czy podczas lekcyjnego wykładu patrzymy w sufit, czy na twarz starającego się nauczyciela, świadczy o naszym dobrym wychowaniu.
Poza paroma nowościami z licealnego
savoir-vivre’u czeka nas jeszcze wiele ciekawych propozycji na to szkolne życie. Liceum
oferuje szeroką gamę dodatkowych zajęć i przedsięwzięć. Od początku zachęca się do dobrowolnej pomocy w szkolnym wolontariacie, który
efektywnie pomaga np. schroniskom dla zwierząt
i dzieciom z Afryki. Funkcjonuje także koło teatralne, które będzie wymagało od nas kreatywności i odwagi, bo przecież jest w nas jeszcze
trochę wakacyjnej weny ;) Czemu więc nie spróbować swoich sił podczas odgrywania jakiejś
niesamowicie pozytywnej postaci?
Ponadto
istnieją tu koła zainteresowań dla osób uzdolnionych przedsiębiorczo, ekonomicznie czy też
prawniczo!
Wystarczy
się
dobrze
rozejrzeć
i podjąć słuszną decyzję, a gwarantuję Wam, nie będziecie jej żałować ;)
Życie pierwszaka w liceum jest pełne ekscytacji. Jeszcze wiele przed nami, a już pierwsze
dni decydują o tym, jak będzie wyglądał każdy
kolejny rok spędzony w tej szkole. Od nas zależy, jak zaczniemy, od nas zależy, czy finał za
trzy lata będzie „happy endem”. Zatem moi drodzy, czas uśmiechnąć się po wstaniu prawą nogą
z ciepłego łóżka,
wziąć sprawy w swoje
ręce i szukać pozytywów w każdej, nawet najmniejszej cieszącej serce rzeczy. „Panta rhei”, a
my nie możemy dać się w tym wielkim świecie
pogubić :)
Agnieszka Pałamarz