Śmierć przerywa życie, ale nie uczucia i więzy, które mieliśmy z
Transkrypt
Śmierć przerywa życie, ale nie uczucia i więzy, które mieliśmy z
Dla tych, którzy stracili bliską osobę. Śmierć przerywa życie, ale nie uczucia i więzy, które mieliśmy z bliską osobą. I nie ma reguły na to jak długo mamy opłakiwać śmierć bliskich nam osób. Te wszystkie „weź się w garść” czy „przesadzasz - już rok minął, a ty nie wracasz do siebie” należy puszczać mimo uszu. Możliwe, że ci, którzy to mówią nie mają pojęcia co to znaczy stracić bliską osobę, albo cierpią, lecz odpychają od siebie to, co boli. Być może sami ledwie wytrzymują własne cierpienie i czują dodatkowy niepokój w towarzystwie innej, cierpiącej po stracie osoby. Wiele osób bez doświadczenia i wiedzy o tym, co następuje po śmierci bliskich, a także ludzie pozbawieni umiejętności (lub niedopuszczający do) wglądu we własne „ja” uważają, że żałoba (czyli zewnętrzne manifestacje i rytuały po śmierci kogoś bliskiego) to wszystko z czym przyjdzie się im borykać. A to niestety mit, bo żałoba jest tylko małą cząstką rzeczywistości – to co się dzieje w nas, we wnętrzu i bez świadków (tzw. przeżywanie straty) trwa miesiącami, a nawet latami, bo tyle jest do przemyślenia, odczucia, zadecydowania, zmienienia…. Mówi się, że czas goi rany. Owszem, można w siebie wmówić: ja nie cierpię, daję sobie radę i mnie te wszystkie teorie nie dotyczą. A potem zmusić się do powrotu do „normalności” w ciągu kilku tygodni czy nawet dni, bo wierzymy, że jak się o czymś nie będzie mówić to to przestanie istnieć. Innymi słowy wmawiamy w siebie, że wszystko jest w porządku licząc na to, że tak się stanie. Tylko po co? Po to, żeby po latach być wściekłym lub nosić w sobie zgorzkniałość zabijającą radość życia? Po to, żeby ciepienie zjadało nas od środka: powodowało stres i zachorowania, przewlekłe przypadłości czy sięganie po alkohol lub narkotyki? Każdy, kto stracił bliską osobę przechodzi przez process adaptacji. Jednym idzie to sprawniej, inni borykają się z trudnościami. I tak jak to było z emigracją: jedni przystosowywują się do nowych realiów lepiej, podczas gdy innym potrzeba pomocy, wsparcia i dłuższego czasu. Wszystko zależy od tego czy my sami i otaczający nas ludzie dali nam pozwolenie na prawdziwe i głębokie odczuwanie straty, na wyrażanie cierpienia w sposób dla nas samych najodpowiedniejszy i na przekształcenie więzi, która dotąd nas łączyła w nową, taką, jaka da nam komfort i poczucie, że nie jesteśmy sami... Im wcześniej i rzetelniej zadbamy o swoje głębokie potrzeby po śmierci bliskiej osoby, tym mniejsze szanse na komplikacje i długofalowe problemy. Niestety są takie sytuacje, w których po śmierci bliskiej osoby dochodzi do komplikacji w procesie przeżywania straty. Czasami wynika to z natury relacji ze zmarłą osobą; ambiwalencja w odczuciach, które mamy wobec zmarłej osoby przyczynia się do trudności w procesie przystosowania się do nowej sytuacji,a złość, niechęć, poczucie krzywdy czy nierozwiązane problemy z przeszłości mogą spowodować przeciążenie w naszym systemie samoobrony i samoregulacji. Podobnie dzieje się w przypadkach nagłej śmierci, lub śmierci tragicznej. Brak przygotowania, poczucie bezsilności, obwinianie siebie i inne gwałtowne odczucia towarzyszące takiej śmierci mogą spowodować zaburzenia w funkcjonowaniu i konieczność profesjonalnej pomocy. Nie dajcie sobie wmówić, że trzeba zapomnieć o bliskich, którzy umarli. Nie dajcie się przekonać, że wszystko się skończyło, bo przecież skończyła się tylko fizyczna obecność, ale nie to co do końca życia będzie z wami: więź i uczucia. I pamiętajcie: nie ma lepszego eksperta od spraw cierpienia po stracie nad tych, którzy cierpią. Szukajcie innych, którzy rozumieją, którzy was wysłuchają i tych, którzy wam pomogą właśnie teraz, kiedy wam to najbardziej potrzebne – nawet jeśli to będzie musiał być ktoś spoza rodziny i dotychczasowych przyjaciół. Żałoba to nie wysypka, a cierpienie po stracie nie koklusz – nie ma chronicznych czy patologicznych przebiegów, więc nie potrzebujesz „wyzdrowienia” po śmierci bliskiej osoby. Potrzebujesz opieki i wsparcia, bo przechodzisz przez trudny okres swojego życia, w którym na początku jest tylko ból i samotność, a potem próby przekształcenia dotychczasowego życia w inne, takie, w którym co prawda nie będzie zmarłej osoby, ale w którym będzie nadzieja. A na to potrzeba czasu. Daj go sobie i wykorzystaj go w pełni. Katarzyna Wilamska, LCSW, jest terapeutą, klinicznym pracownikiem socjalnym w Centrum Wsparcia dla Osób w Żałobie przy Hospicjum Tęcza