Spór o PZU mógł wrócić do polskiego sądu

Transkrypt

Spór o PZU mógł wrócić do polskiego sądu
Ekonomia
Spór o PZU mógł wrócić do polskiego sądu
15.04.2008, Aleksandra Biały Kuba Kurasz
Odszkodowanie, jakiego Ŝąda Eureko za opóźnienie prywatyzacji PZU, jest
przesadzone. Ale szanse na całkowite jego uniknięcie są, niestety, niewielkie
Rz: Rozpoczął się drugi etap arbitraŜu przeciwko Polsce w sprawie PZU, który ma
orzec o wysokości odszkodowania dla Eureko. Kiedy moŜna się spodziewać
wyroku?
Grzegorz Domański: Oficjalnie wiadomo, Ŝe arbitrzy juŜ się spotkali i przystąpili do
dyskusji na temat wyroku dotyczącego wysokości odszkodowania. Nie sądzę jednak, Ŝe
będzie to 35 miliardów złotych (tyle Ŝąda od Polski Eureko za opóźnienie prywatyzacji PZU
– red.). To jest marzenie ściętej głowy. Na podstawie doświadczeń stawiałbym, Ŝe wyroku
moŜna się spodziewać za dwa lata.
W ostatnim numerze „Przeglądu Prawa Handlowego” pod lupę wzięli panowie
uzasadnienie do pierwszej części wyroku arbitrów, który uznał Polskę za winną
opóźniania sprzedaŜy PZU. Twierdzą panowie, Ŝe jest ono niespójne i niechlujne.
Dlaczego?
G.D.: Nie jest tajemnicą, Ŝe na siedem procesów w międzynarodowych arbitraŜach, w
których inwestorzy występowali lub występują przeciwko Polsce, nasza kancelaria była lub
jest zaangaŜowana w pięciu. Kiedy pracowaliśmy nad jedną ze spraw, wyrok w sprawie
Eureko został podany do publicznej wiadomości i nasz przeciwnik do tego wyroku nawiązał.
Wtedy teŜ postanowiliśmy starannie go zbadać, Ŝeby się przygotować do ewentualnej
polemiki. Nie mieliśmy dostępu do Ŝadnych akt sprawy.
“Odszkodowanie w wysokości 35 miliardów złotych to marzenie ściętej głowy”
Badaliśmy wyłącznie tekst uzasadnienia podpisany przez dwóch arbitrów i udostępniony
opinii publicznej. Jak wiadomo, było tam teŜ bardzo waŜne zdanie odrębne polskiego
arbitra, profesora Jerzego Rajskiego. Wczytując się dokładnie w uzasadnienie wyroku, w
kilku miejscach stwierdziliśmy obcinanie cytowanych wypowiedzi w połowie. Gdy następne
zdanie było juŜ niekorzystne, to następowało „ciach”, bo tylko to pierwsze zdanie pasowało
do ich tezy. Taka praktyka arbitrom tej klasy nie przystoi.
Czy to oznacza, Ŝe była szansa na podwaŜenie niekorzystnego dla Polski wyroku?
G.D.: Zastrzegamy jedno: nie wiemy, czy to niekorzystne dla Polski rozstrzygnięcie jest
słuszne czy niesłuszne. Krytycznie oceniamy tylko uzasadnienie stanowiska większości
arbitrów. Nie czujemy się przekonani, Ŝe Polska naruszyła prawo międzynarodowe, w
świetle tych argumentów, które arbitrzy sami przytoczyli na uzasadnienie swojej tezy.
Natomiast moŜe istniały inne jeszcze okoliczności, dokumenty, argumenty, które
przesądzały o słuszności stanowiska tych dwóch arbitrów. Tego nie wiemy. A odpowiadając
na pytanie: gdyby osoby, które reprezentowały polski rząd w chwili zaskarŜenia wyroku,
uŜyły tego rodzaju argumentacji przed sądem belgijskim, jaką my przedstawiamy –
mogliby wskórać niewiele albo zgoła nic. Dlatego Ŝe sądy państwowe co do zasady nie
wtrącają się w merytoryczne stanowisko arbitrów.
Marek Świątkowski: Teraz wielkich szans na podwaŜenie tego wyroku nie ma. Jakieś
jednak jeszcze istnieją.
Stwierdzają panowie, Ŝe sąd nie dokonał Ŝadnej analizy naruszenia prawa
polskiego. Powołujecie się na inne wyroki, przed których wydaniem arbitrzy
wręcz odsyłają sprawę do rozpatrzenia najpierw przez sądy krajowe.
M.Ś.: Czytając uzasadnienie wyroku, mam wraŜenie, Ŝe sąd w ogóle nie pochylił się nad
prawem polskim. A Ŝeby ocenić, czy doszło do naruszenia traktatu o ochronie inwestycji,
sąd arbitraŜowy musi sprawdzić, czy doszło do naruszenia umowy prywatyzacyjnej i prawa
nią rządzącego. W tym wypadku prawa polskiego. Z uzasadnienia nie wynika, aby sąd
przeprowadził taki proces myślowy.
G.D.: I polski arbiter, profesor Rajski w swoim votum separatum właśnie wykazał, Ŝe
najpierw trzeba było się pochylić nad prawem polskim.
Czy jest jeszcze szansa, Ŝeby wrócić do postępowania przed polskim sądem?
G.D.: W postępowaniu o uznanie wyroku pewnie takie miejsce by się znalazło.
M.Ś.: Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden praktyczny aspekt. Czeka nas bowiem
orzeczenie o odszkodowaniu. Sąd powinien uwzględnić przy orzekaniu o odszkodowaniu
wszystkie okoliczności sprawy.
Jaki przewidują panowie dalszy scenariusz?
G.D.: Tu jest sytuacja dosyć szczególna. JuŜ dziś wiemy, Ŝe jest dwa do jednego: dwóch
arbitrów uznało, Ŝe Polska naruszyła traktat o ochronie inwestycji, a jeden wyraził zdanie
odrębne. Moim zdaniem sprawa jest przegrana, tylko nie wiem, w jakim wymiarze
finansowym.
M.Ś.: Nie moŜna jednak całkowicie wykluczyć, Ŝe sąd arbitraŜowy nie zasądzi Ŝadnego
odszkodowania np. z powodu niewykazania przez inwestora szkody. Ponadto wyrok będzie
jeszcze podlegał uznaniu. Holendrzy będą musieli złoŜyć do sądu polskiego wniosek, aby
sąd polski uznał ten wyrok (bo to jest wyrok zagranicznego sądu polubownego), jeŜeli
chodziłoby im o nadanie mu klauzuli wykonalności w Polsce. Sąd powszechny, w składzie
trzech sędziów, będzie musiał rozstrzygnąć, czy ten wyrok moŜe być w Polsce uznany.
Będą musieli teŜ bazować na takich podstawach ewentualnego nieuznania go, na które
pozwala im konwencja nowojorska.
Jednak były wiceminister skarbu Paweł Szałamacha, pytany wcześniej o to, co by
było, gdyby zapadł wyrok niekorzystny dla Polski, powiedział, Ŝe po prostu
odrzucimy ten wyrok. Czy to poprawna argumentacja?
G.D.: Nie wiem, co pan minister Szałamacha miał na myśli, ale to brzmi zupełnie
niepowaŜnie. Co to znaczy „odrzucimy”? PrzecieŜ Polska jest członkiem wielkiej
międzynarodowej rodziny suwerennych państw. Jesteśmy powiązani całą masą róŜnych
więzi. Gdybyśmy sobie pozwolili na lekcewaŜenie jakiegoś naszego zobowiązania
międzynarodowego, to by nam się to momentalnie odbiło czkawką.
W jakiej formie płacone jest takie odszkodowanie? Czy dopuszczalne są
obligacje, raty?
G.D.: JeŜeli strony nie umówią się co do innej formy płatności, to wszystko przebiega tak,
jak jest orzeczone w wyroku. A w wyroku na ogół orzeczona jest jednorazowa zapłata w
gotówce.
M.Ś.: I to z odsetkami, bywa, Ŝe z procentem składanym.
Co to znaczy?
M.Ś.: To znaczy, Ŝe od momentu wymagalności odszkodowania naleŜą się teŜ odsetki od
odsetek. Czyli na przykład co trzy miesiące odsetki, które narosły, dorzucamy do kwoty
głównej i kolejne odsetki liczymy juŜ od tej wyŜszej kwoty. A za kolejne trzy miesiące
powtarzamy tę operację. W zaleŜności od tego co sąd zdecyduje, moŜe to być co trzy czy
co sześć miesięcy.
MoŜe być jednak tak, Ŝe Polska nie uzna tego wyroku. Co wtedy?
M.Ś.: Wtedy inwestor moŜe uznać, Ŝe to orzeczenie o nieuznaniu wywłaszczyło go, i z tego
powodu jeszcze raz pójdzie do arbitraŜu.
Czy to oznacza dodatkowe kary?
G.D.: Myślę, Ŝe licznik bije. Mówimy tu o stronie czysto prawnej. Pamiętajmy jednak o
uwarunkowaniach politycznych, które w sytuacji gdy państwo nie wykonuje dobrowolnie
wyroku, mogą działać na jego niekorzyść. TakŜe absmak międzynarodowy o charakterze
ekonomicznym jest wtedy bardzo duŜy.