Moje harcerstwo - Encyklopedia Wielkopolan
Transkrypt
Moje harcerstwo - Encyklopedia Wielkopolan
Moje harcerstwo Chodząc do szkoły podstawowej od roku 1946 ( miałam 12 lat ) należałam do Związku Harcerstwa Polskiego w Jutrosinie do drużyny żeńskiej im. Marii Konopnickiej. Drużynową przez krótki czas była Irena Szulc, a po niej Zofia Lebiotkowska – Cicha, przyboczną Urszula Konieczna, moją zastępową Zofia Kubiak. Pierwszym dużym przeżyciem z racji przynależności do harcerstwa była przysięga harcerska, składana publicznie na boisku koło gazowni. Przysięga połączana była ze zdawaniem różnego rodzaju sprawnościami i to wszystko na oczach społeczności jutrosińskiej. Któregoś roku harcerstwo zorganizowało dla ludności rewię rozrywkową. Brałam też w niej udział. Występowałam w akrobatyce artystycznej do melodii ,, Ojczyzna nasza jak za dawnych lat '', chórze i innych punktach programu. Najbardziej przeżyłam występ, gdy na fortepianie w duecie z Krystyną Lewandowską, a grałyśmy na cztery ręce „polską węgierką'' kompozytora. Występ był owacyjnie przyjęty. Latem w 1947 roku uczestniczyłam w obozie harcerskim w Świętym Jeziorze koło Przemętu. Obóz zorganizowany był w typowych warunkach naturalnych – w lesie, pod namiotami, spanie na pryczach, mycie w jeziorze, posiłki z kotła. Pobyt na obozie był wspaniały, ale nie obyło się bez wstrząsów psychicznych. Ponieważ należałam do zastępu najmłodszych, dlatego nocne warty przypadały mi na godziny skrajne, czyli od 22.00 do 24.00 lub od 4.00 do 6.00. To były godziny, w których chciało się spać. Wartę pełniłam zawsze ze starszą druhną. Pewnej nocy miałam wartę o godz. 4.00 do 6.00 z druhną Renią Maćkowiak. Obie zasnęłyśmy z głowami na stole. W tym dniu dyżur w kuchni miał zastęp harcerzy. Oni musieli przechodzić koło naszego obozu. Wiedząc, że my śpimy zerwali nam z bramy proporzec z jaskółką ( to był herb zastępu Polki). Nie będę opisywać konsekwencji, ale wstyd jaki nas ogarnął jeszcze dzisiaj odbija się czkawką. Bolesnymi przeżyciami były też warty z burzami i błyskawicami, biorąc po uwagę, że ja do dziś boję się burzy. Świetliki również utrudniały nam przetrwać 2 godziny warty, bo świecąc dawały wrażenie podkradającego się. Opiekunem naszej drużyny na obozie była nauczycielka pani Eufemia Cichocka, natomiast drużyny męskiej nauczyciel pan Leon Zimniak. Chciał mnie koniecznie nauczyć pływać. I może osiągnąłby cel, gdyby nie to, że wypłynąwszy ze mną w dal jeziora, w pewnym momencie zginął mi z oczu, a ja nie widząc go w pobliżu wpadłam w panikę i zaczęłam tonąć. Do dziś nie umiem pływać i boję się wody. W sierpniu 1948 roku przez trzy tygodnie drużyna nasza była w Gdańsku. Mieszkaliśmy w podziemiach kościoła jakiegoś zakonu, którego opatem był wujek naszej drużynowej. Z Gdańska przywieźliśmy worek wspomnień. Był też moment, którego nie zapomnę do końca życia. Któregoś dnia już po dłuższym pobycie w Gdańsku udzielono nam 2 godziny wolnego czasu. W trójkę wybraliśmy się w tę część Gdańska, gdzie były wyłącznie ruiny zniszczonego miasta w czasie wojny porośnięte dziczkami krzaków. Biegałyśmy sobie po tych gruzach traktując to jako zabawę i szukanie skarbów. W pewnej chwili z jakiejś zawalonej piwnicy wyskoczyły zdziczałe koty i zaczęły nas atakować. Pełne bojaźni uciekałyśmy ile sił w nogach. Latem w roku 1949 przebywałam na obozie wędrownym w górach Tatrzańskich z bazą noclegową w Zakopanym. Każdego dnia chodziłyśmy po górach i dolinach zaliczając kolejne szczyty. Zdobyłyśmy też Giewont. I tu wydarzyła się niebezpieczna sytuacja, bowiem ja i inne jeszcze druhny będąc na szczycie ozdobne kamienie, które lecą z góry poruszały następne, tworząc lawinę kamienną, która spadała na zbliżającą się grupę ludzi. Na szczęście nic się nie stało, ale było bardzo niebezpiecznie i groźnie. Z tego obozu mam wiele wspomnień. Dużo zwiedziliśmy łącznie z Krakowem i Wieliczką. Z harcerstwem trudno było się rozstać, dlatego w roku 1957 już z mężem uczestniczyliśmy w obozie harcerskim z hufcem z Trzebnicy w Pogórzu koło Cieplic. Do tej pory bywam na „ senioralnych '' zlotach harcerskich w Jutrosinie. Lucyna Gawrońska z domu Szymanowska