PODWOJNE ŻYCIE AUTORÓW
Transkrypt
PODWOJNE ŻYCIE AUTORÓW
PODWOJNE ŻYCIE AUTORÓW Lesław Czapliński „Podwójne życie autorów” Roger Harwood w swoim „Zatrutym piórze” przywołuje przypadek kompozytora, który zawzięcie zwalcza siebie samego i własną twórczość, wcielając się w tym celu w fikcyjnego recenzenta. Jerzy Kosiński pierwsze zbiory swych amerykańskich esejów publikował pod pseudonimem Josepha Nowaka, co – jak przewrotnie utrzymywał – pozwalało mu wypowiadać o nich pochlebne opinie. Z kolei Romain Gary po latach pisarskich sukcesów wymyślił Emila Ajara, aby pod jego nazwiskiem jeszcze raz rozpocząć wszystko od nowa. Za „Życie przed sobą” otrzymał w 1975 roku po raz drugi Nagrodę Goncourtów, którą dziewiętnaście lat wcześniej uhonorowany został za „Korzenie nieba”, wydane pod własnym nazwiskiem, choć na dobrą sprawę i ono było pseudonimem… We Francji znalazł się bowiem dopiero w wieku czternastu lat. Przybył tam z matką, która w przedrewolucyjnej Moskwie byłą aktorką teatru francuskiego. Zrodziło to nawet domniemanie, że jego naturalnym ojcem był słynny amant rosyjskiego kina niemego Iwan Mozżuchin (wcielił się miedzy innymi w Kmicica w ekranizacji Piotra Czardynina powieści Sienkiewicza sprzed I wojny światowej). Po drodze zatrzymywali się na dłuższy i krótszy okres w Wilnie oraz w Warszawie. Nieco uroda sprawiała, że brany był za Turka lub przybysza z Maghrebu. Również zbyt cudzoziemsko brzmiące, a przy tym nie odznaczające się urodą nazwisko Kacew, pogłębiało poczucie wyobcowania. Nic zatem dziwnego, że gdy zaczął poważnie myśleć o literackiej karierze, postanowił przybrać artystyczny pseudonim. Zanim się ostatecznie zdecydował, sporządził obszerną listę, na której figurowały takie zawołania jak Alexandre Natal, Roland de Chanteclere, Vasco de La Fernaye, Romain de Mysere, Alain Brisard, Romain Cortès, Hubert de Langpré, Armand de La Terre. Powieści Garyego należały skądinąd do ulubionych lektur matki Kosińskiego – Elżbiety – o czym pisała w liście do syna, dzieląc się z nim swymi wrażeniami po lekturze jego „Malowanego ptaka”. On sam uwielbiał wymykać się na miasto w przebraniach kloszarda, ortodoksyjnego żyda, a nawet murzyna, przyczepiając sobie wąsy i brodę, czy też zakładając perukę. Inną jego pasją było odwiedzanie nocami klubów erotycznych, od których roiło się w Nowym Jorku w radosnej epoce rewolucji seksualnej i beztroskiego promiskuityzmu sprzed nastania epidemii AIDS. Gary skrył się natomiast za plecami swego kuzyna Paula Pavlovitcha, odgrywającego na publiczny użytek nieistniejącego Ajara. Czy ucieczkę od własnej tożsamości i skłonność do maskowania uznać należy za dziedzictwo holokaustu, syndrom ofiary, wymykającej się swym prześladowcom? Kosiński utrzymywał, że jego pierwszym odruchem w każdym nowym mieszkaniu lub tylko odwiedzanym pomieszczeniu było szukanie ewentualnej kryjówki. Ale, czy w jego przypadku, nie był to jeszcze jeden przejaw autorskiej mistyfikacji, którą ujawniła Joanna Siedlecka w swym głośnym „Czarnym ptasiorze”, a za nią James Park Sloan, biograf pisarza. Podczas wojny rzeczywiście się ukrywał, ale nie w tak drastycznych warunkach jak jego powieściowe porte parole z „Malowanego ptaka”, albowiem okres ten spędził razem z rodzicami i we względnym komforcie, jeśli zważy się pochodzenie i okupacyjne realia (np. jego matka przez cały czas utrzymywała przy sobie służącą). Gary zaś lata wojny przeżył jako oficer eskadry lotniczej de Gaulle’a w Anglii i północnej Afryce. Obydwaj więc nie doświadczyli bezpośrednio shoah, ani nie byli w dosłownym znaczeniu jego ofiarami. Poza tym żyjąca już w zupełnie innych czasach Sarah Kane, autorstwo swej przedostatniej sztuki „Łaknąć” również ukryła za zmyśloną biografią nieistniejącej Marie Kelveden. A zatem wydaje się to być zjawisko wykraczające poza urazy, wywołane przez konkretną sytuacje historyczną. Gary opublikował jeszcze dwie książki pod pseudonimami Foso Sinibaldi i Shatan Bogat. Kosiński stał się obiektem nieprzyjaznej kampanii, poddającej w wątpliwość niezaprzeczalne autorstwo jego powieści oraz oryginalność niektórych pomysłów, mogących uchodzić za plagiat (np. postać Chance’a O’Grodnicka z jego „Wystarczy być”, wykazująca wiele paraleli z losami Nikodema Dyzmy z przedwojennej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza). Pierwszy targnie się na życie 2 grudnia 1980 roku, w rok po swej byłej żonie, amerykańskiej aktorce Jean Seberg (pamiętnej studentce z „Do utraty tchu” Godarda, później grającej w filmach reżyserowanych przez męża), która zginęła w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. Drugi odbierze sobie życie 3 maja 1991 roku. Umieszczona w zakładzie psychiatrycznym Sarah Kane wiesza się 20 lutego 1999. A gdy zostaje zdemaskowany, samobójstwo popełnia również bohater przytoczonej na wstępie sztuki Rogera Harwooda. Czyżby igranie z losem i własną tożsamością nie pozostawało bezkarne?