Izabella Sapińska - Binda, Sekretarz redakcji
Transkrypt
Izabella Sapińska - Binda, Sekretarz redakcji
BROKER A UBEZPIECZYCIEL – 20 LAT PÓŹNIEJ Sprawozdanie z Jubileuszowego XV Kongresu Brokerów Hotel Ossa, 24 – 26 maja 2012 r. Jubileusz Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych, 20 lat pracy organizacji społecznej dla dobra środowiska brokerskiego i całego rynku ubezpieczeń to dobry moment do spojrzenia wstecz i podsumowań. Toteż XV Kongres rozpoczęła debata z udziałem osób, które miały wpływ na powstanie nowoczesnego rynku ubezpieczeń i reanimację (po długiej przerwie od okresu II Rzeczypospolitej), a właściwie stworzenie na nowo zawodu brokera. Wspominali: Danuta Wałcerz, pierwszy prezes Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń, prof. Eugeniusz Kowalewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Paweł Dangel, prezes Zarządu Allianz, Jarosław Parkot, prezes Warty, Bogusław Skuza, b. broker, członek pierwszego Zarządu Stowarzyszenia, obecnie członek Zarządu PZU, Jan Bogutyn, prezes Zarządu InterRisk (za pośrednictwem nagrania filmowego), a prowadził rozmowę red. Jacek Żakowski. Różne były drogi uczestników spotkania do ubezpieczeń, nie zawsze wykształcenie przygotowywało do pełnionych funkcji ubezpieczeniach, nieraz o karierze zawodowej decydował przypadek. Wśród prezesów towarzystw ubezpieczeniowych znajdują się absolwenci wydziału transportu, handlu zagranicznego czy reżyserii. Jedni zaczynali od najniższych szczebli ucząc się zawodu, inni zdobywali tę wiedzę za granicą lub poznając działalność firmy finansowej w banku. Często budowali firmy ubezpieczeniowe niemal od zera. Początki nie były łatwe, wszyscy musieli się uczyć. Jak wspominała Danuta Wałcerz, żeby ubezpieczyć rurociąg czy hutę Katowice trzeba było je podzielić na kawałki, ratując się przed brakiem kapitału, a Jan Bogutyn przypomniał, jak to zdecydowano o utworzeniu w 1996 r. polskiego towarzystwa reasekuracyjnego, aby składka nie odpływała do zagranicznych reasekuratorów. Praca brokera do najłatwiejszych nie należała, bowiem – jak powiedział Paweł Dangel – musiał on sprzedawać produkt, którego nikt nie chciał kupić i nikt nie chciał sprzedawać. Początki rynku ubezpieczeń to dwa zakłady: PZU i Warta, a z Warty wywodził się Leon Kozicki – ojcieczałożyciel Stowarzyszenia Brokerów w 1992 r. Wszyscy podkreślali, że ubezpieczenia to biznes interpersonalny, to praca z ludźmi, najważniejsze jest zbudowanie zespołu, dobra organizacja, odwaga, ale i rozsądek, by pogodzić służebną rolę ubezpieczeń z obowiązkiem przynoszenia zysku. O podstawach legislacyjnych zawodu pośrednika mówił najbardziej do tego predestynowany prof. zw. dr hab. Eugeniusz Kowalewski, autor wielu prac naukowych poświęconych ubezpieczeniom, wielu projektów ustaw o pośrednictwie, współtwórca (wraz z prof. Z. Brodeckim) definicji pośrednictwa ubezpieczeniowego. Podkreślił, że zawsze kierował się dobrem środowiska ubezpieczeniowego, postulując mniej nadzoru, a więcej samorządności. Po wspomnieniach przyszedł czas na plany na przyszłość. Bogusław Skuza, mówiąc o strategii PZU, wymienił dążenie do zwiększenia składki z innych segmentów ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej niż tylko OC komunikacyjne, rozwój ubezpieczeń zdrowotnych, majątkowych, a także związanych z nowymi technologiami i dużymi inwestycjami. Jarosław Parkot stwierdził, że po okresie „chorej” konkurencji i presji konsumenckiej rynek się normalizuje. Polacy się bogacą, nastąpi więc rozwój ubezpieczeń życiowych, natomiast do ubezpieczeń zdrowotnych jest nastawiony sceptycznie z uwagi na złe uregulowania prawne. Według Pawła Dangela motorem rozwoju sektora ubezpieczeń są brokerzy i od ich 1 profesjonalizmu wiele zależy. Zwrócił uwagę na brak współpracy, wręcz ignorowanie ubezpieczycieli przez rząd. Nie ma żadnych zachęt podatkowych do oszczędzania na emeryturę, do kupowania ubezpieczeń zdrowotnych. Zdaniem prof. Eugeniusz Kowalewskiego przyszłość należy do ubezpieczeń OC, zwłaszcza zawodowych, ubezpieczeń życiowych klasycznych i z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, ubezpieczeń katastroficznych i zdrowotnych. Na rynku brokerskim – jak twierdzi prof. Kowalewski – nastąpi koncentracja, będą musiały powstać konsorcja brokerskie, a los małych firm jest niepewny. Trudno prognozować w sytuacji istnienia globalnego rynku i ciągłych zmian. Przed brokerami stają wciąż nowe wyzwania – stwierdziła Danuta Wałcerz. Na pewno „należy pobudzać w odpowiednim kierunku myśl ustawodawczą”, aby regulacje prawne wspomagały, a nie utrudniały działalności ubezpieczycielom i brokerom. Należy sobie życzyć, aby kolejne 20 lat było przynajmniej takie dobre jak minione. Spotkanie wspomnieniowe zakończyły występy Waldemara Malickiego i Zenona Laskowika. Historia jest ważna, ale czas wracać do teraźniejszości, która nie napawa optymizmem w związku z zagrożeniami dla profesji brokera i całego rynku, jakie stanowią plany deregulacji niektórych zawodów i projekt dyrektywy IMD II – tak powitał zebranych prezes Jacek Kliszcz. Potem było już bardziej optymistycznie. Rocznice wiążą się z przyjacielskimi spotkaniami, a także są okazją do wyrażenia uznania i podziękowań za dotychczasową pracę dla dobra organizacji i całego rynku ubezpieczeń. Jubileuszowe Nagrody Fair Play Dwudziestolecia za całokształt współpracy z brokerami i stabilną politykę przyjazną brokerom otrzymali: STU Ergo Hestia oraz TUiR Warta. Nagrody odebrali: Adam Roman i Jarosław Parkot. Na ręce p. Katarzyny Wojciechowskiej została przekazana darowizna od Stowarzyszenia Brokerów dla Fundacji Laski na rzecz ociemniałych dzieci. Zasłużonym dla środowiska ubezpieczeniowego przyznano pamiątkowe medale i dyplomy. Otrzymali je: profesorowie: Eugeniusz Kowalewski, Tadeusz Szumlicz (recenzent naukowy podręcznika dla brokerów), Jerzy Łańcucki (redaktor naczelny „Prawa Asekuracyjnego”), doktorzy: Władysław W. Mogilski, Małgorzata Serwach, Katarzyna Malinowska, Marcin Orlicki, Jakub Pokrzywniak, Tomasz Kwieciński – autorzy książki „Broker w świetle prawa i praktyki ubezpieczeniowej” pod redakcją naukową dr Małgorzaty Serwach, wydanej dla uczczenia Jubileuszu Stowarzyszenia przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, a także dyr. Katarzyna Przewalska, prezes Jan Grzegorz Prądzyński, wiceprezes Andrzej Maciążek, dyr. Aleksander Daszewski, prezes Adam Sankowski, dyr. Zofia PawlakBorsuk, Krzysztof Bromka, Marek Kaliszek, Leszek Straszewski, Tomasz MintoftCzyż. A potem były życzenia i prezenty, m.in. od Magdaleny Barcickiej, reprezentującej Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, red. Bożeny M. DołęgowskiejWysockiej (Gazeta Ubezpieczeniowa), która podarowała Stowarzyszeniu piękny, własnoręcznie wykonany puchar, Stanisława Nowaka (Izba Gospodarcza Ubezpieczeń i Obsługi Ryzyka), Adama Sankowskiego (Polska Izba Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych), dr Jacka Lisowskiego, który złożył życzenia w imieniu prof. Jerzego Handschke, kierownika Katedry Ubezpieczeń Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, i wielu innych. Wspaniały tort i lampka szampana uświetniły uroczystość. 2 Oficjalnego otwarcia Kongresu dokonał w piątek, 25 maja prezes Zarządu Stowarzyszenia Jacek Kliszcz. Za główne osiągnięcia w minionym dwudziestoleciu uznał powstanie i okrzepnięcie zawodu brokera, udział Stowarzyszenia w procesach legislacyjnych i na arenie międzynarodowej – w pracach BIPARu, utworzenie kodeksu etyki, no i nieprzerwane, coroczne organizowanie kongresów. Było to możliwe dzięki wielu ludziom oddanym ubezpieczeniom, a przede wszystkim prof. Eugeniuszowi Kowalewskiemu, Tomaszowi MintoftCzyżowi i wielu innym. Szczególne podziękowania należą się dr Małgorzacie Serwach, dzięki której powstał podręcznik dla brokerów ( i nie tylko brokerów) „Broker w świetle prawa i praktyki ubezpieczeniowej”. Dalsze życzenia składali dyr. Katarzyna Przewalska (Min. Finansów) – stały gość kongresów, prof. Aleksandra Wiktorow (Rzecznik Ubezpieczonych i członek Komisji Egzaminacyjnej dla Brokerów), dyr. Izabela Flakiewicz (Komisja Nadzoru Finansowego), Grzegorz Prądzyński (prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń), Aleksander Daszewski (Biuro Rzecznika Ubezpieczonych), Małgorzata Kaniewska (prezes Izby Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych), prof. Tadeusz Szumlicz, który przekazał list gratulacyjny od Katedry Ubezpieczenia Społecznego Szkoły Głównej Handlowej. Prezes J. Kliszcz wystąpił z prośbą do dyr. Katarzyny Przewalskiej o dwa prezenty dla Stowarzyszenia od Ministra Finansów – o pomoc w walce z deregulacją zawodu brokera, która może spowodować obniżenie zaufania do zawodu, który na zaufaniu jest przecież zbudowany oraz poparcie realizacji idei powszechnego samorządu, stanowiącego panaceum na wiele problemów, których legislator nie rozwiąże, a obligatoryjny samorząd może je rozstrzygnąć. Tradycyjnie wyniki rankingu Fair Play przedstawił Stefan Marcu, prezes AT Kearney. W tegorocznej ankiecie wzięła udział rekordowa liczba 200 brokerów i uzyskano 1000 ocen ubezpieczycieli. Wyniki są podobne jak w ub. latach, w pierwszej piątce utrzymują się prawie te same firmy ubezpieczeniowe. Dobrze oceniana jest fachowość opiekunów, pomoc w codziennych czynnościach, nieco gorzej współpraca długoterminowa. Szczegółowe wyniki są zamieszczone na stronie internetowej Stowarzyszenia, ubezpieczyciele mogą wyciągnąć z nich wnioski i poprawić współpracę. W kategorii ubezpieczeń majątkowych I miejsce zajęło Generali TU, a na kolejnych uplasowały się: Uniqa TU, AXA TUiR, STU Ergo Hestia, i HDI Asekuracja. W kategorii ubezpieczeń na życie zwyciężyła Compensa Życie przed Avivą TUnŻ, Generali Życie, AXA Życie, TUnŻ Warta. Merytoryczną część obrad otworzył prof. Jerzy Stępień, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego, sędzia w st. spoczynku, autor fundamentalnych prac z dziedziny samorządności. Jego wystąpienie „Ustrojowa pozycja samorządów zawodowych” stanowiło zachętę do przeczytania rozdziału książki „Broker w świetle prawa i praktyki ubezpieczeniowej”, poświęconego problematyce samorządu w państwie prawa. Wnioski z wykładu sprowadzają się do stwierdzenia, że współczesne państwo to państwo zdecentralizowane, w którym o rozdziale zadań i funkcji decyduje zasada pomocniczości (co wynika w Polsce z preambuły Konstytucji RP). Zasada ta mówi, że władza publiczna zajmuje się tylko tymi sprawami, z którymi nie poradzi sobie obywatel lub podmioty gospodarcze czy organizacje pozarządowe, będące najbliżej obywatela. Państwo zdecentralizowane to takie, w którym jest dużo samorządów. Istotą samorządu jest obowiązkowa przynależność wszystkich podmiotów – w przypadku samorządu zawodowego – wszystkich osób wykonujących dany zawód. Tylko obligatoryjny samorząd ma kompetencje do stanowienia zasad wykonywania zawodu. Przymus nie oznacza ograniczenia wolności, wręcz przeciwnie – zniesienie przymusu przynależności do samorządu oznacza wzmocnienie władzy centralnej. Obecnie mamy w Polsce w miarę jednolity system samorządu terytorialnego, 17 samorządów zawodowych, samorząd akademicki, ale brak silnego samorządu gospodarczego 3 w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie źródłem sukcesu są silne izby przemysłowohandlowe. Zapytany o stanowisko w sprawie deregulacji prof. Stępień podkreślił, że istotny jest jej cel, w wielu przypadkach nie ma ona sensu. Zwrócił uwagę na aspekt ekonomiczny samorządności, np. przekazanie szkół w gestię samorządów spowodowało oszczędności. Po interesującym wykładzie głos zabrał J. Kliszcz. Zwrócił uwagę, że obowiązkowość samorządu nie oznacza ograniczenia wolności. To deregulacja w wydaniu min. J. Gowina może doprowadzić do chaosu, który potem będzie się „porządkować”, ustalając jakieś „obce” reguły wykonywania zawodu. W przypadku powszechnego samorządu można demokratycznie, niezależnie od koniunktury politycznej, ustalać zasady i demokratycznie je egzekwować, stwarzając warunki do działania długoterminowego, wiarygodnego i zdrowej konkurencji. Samorząd to racjonalne gospodarowanie w określonym sektorze gospodarki, korzystne również pod względem ekonomicznym dzięki zmniejszeniu liczby etatów administracyjnych. *** Po części poświęconej celom strategicznym przyszedł czas na dyskusję nad codziennymi problemami nurtującymi cale środowisko. PANEL I – Nadregulacja jako element pogarszający sytuację klienta zakładu ubezpieczeń Moderator: dr Katarzyna LudwichowskaRedo Paneliści: Radosław Kamiński, Piotr Wójcik, Michał Molęda, Rafał Kiliński, Przemysław Konopka Na wstępie dr Katarzyna LudwichowskaRedo uznała temat za „wrażliwy”. Są obszary, a należy do nich umowa ubezpieczenia, które trzeba regulować. Celem regulacji jest ograniczenie swobody kontraktowej i ochrona słabszej strony stosunku ubezpieczenia, jak też zapobieganie oszustwom. We wszystkich krajach obszar umowy ubezpieczenia jest uregulowany przepisami bezwzględnie obowiązującymi. Ale żaden ustawodawca nie jest w stanie uregulować umowy ubezpieczenia wyczerpująco – wypełnia ją treścią ubezpieczyciel w ogólnych warunkach ubezpieczenia. Powstają pytania, jakie obszary regulować, a co pozostawić samoregulacji? Czy na polskim rynku występuje zjawisko nadregulacji, jakie są tego skutki i jak sobie z nimi radzić? Warto odpowiedzieć na te pytania analizując kilka najnowszych regulacji prawnych: dyrektywę Solvency II, ostatnią nowelizację ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, ustawy o działalności leczniczej oraz o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Regulacje Solvency II – zdaniem Michała Molędy są w pewnym sensie odpowiedzią na deregulację na rynku usług finansowych w USA, która doprowadziła do kryzysu. Jest to kierunek zwiększania bezpieczeństwa i dyscypliny finansowej instytucji finansowych. Regulacje dyrektywy Wypłacalność II dotykają bezpośrednio ubezpieczycieli, a pośrednio także ubezpieczających. Mają na celu, najogólniej mówiąc, zwiększenie bezpieczeństwa towarzystw ubezpieczeniowych poprzez podniesienie wymogów kapitałowych, właściwe definiowanie i szacowanie ryzyka, podejścia exante do prowadzonego biznesu, co wymaga dużych nakładów finansowych i może przełożyć się na zwiększenie ceny usług ubezpieczeniowych. Jest to regulacja bardzo złożona, wymagająca tworzenia tzw. modeli wewnętrznych. Solvency II działa na korzyść dużych podmiotów, które stać będzie na zwiększenie kosztów. Przemysław Konopka podał przykład Ukrainy, gdzie wprowadzenie wymagań Solvency wywołałoby rewolucję, ale – z drugiej strony – po kolejnych dwóch kryzysach 4 i niewypłacalności ubezpieczycieli – nie ma tam zaufania do rynku, a ubezpieczenia są traktowane jako podatek. Należy też zwrócić uwagę na skutki uboczne, niezamierzone przez legislatora – powiedział Piotr Wójcik. Przepisy dyrektywy wymagają nowego podejścia do plasowania ryzyka, szczególnie ryzyk korporacyjnych i rozproszenia ryzyka, skomplikowanego nadzoru, związanego z oceną modeli wewnętrznych, nowych rozwiązań informatycznych, nowego spojrzenia na koasekurację, co wiąże się z kosztami, na które będzie stać duże zakłady. Skutki to ograniczenie i utrudnienie konkurencji, obciążenia finansowe dla ubezpieczycieli i zapewne wyższe składki dla klientów. Jak zauważył przewrotnie Łukasz Zoń, w ostatecznym rozrachunku może to być korzystne dla konsumenta, ponieważ znikną zakłady małe, zostaną firmy duże i rynek będzie bezpieczniejszy. Czyli – jak podsumowano – z jednej strony bezpieczeństwo i koszty, a z drugiej – ryzyko, wolność i elastyczność. Najwięcej kontrowersji i fale krytyki wywołały ustawa o działalności leczniczej oraz ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Jest to przykład złej regulacji nie uwzględniającej warunków rynkowych – stwierdził Radosław Kamiński. Była pełna świadomość co do negatywnych skutków tych regulacji – zostawienie bez pokrycia ubezpieczeniowego dużej części rynku, a mimo to je wprowadzono. Według Łukasza Zonia można ją określić jako nadregulację, bo stawia wojewódzkie komisje lekarskie ponad prawem. Cel był szczytny – przyspieszenie i uproszczenie kompensacji szkód powstałych w wyniku zdarzeń medycznych, ale zaprzepaściła go arogancja ustawodawcy, który zignorował opinie środowiska i fundamenty polskiego prawa przez przeszczepienie „miksu” obcych wzorców: szwedzkiego i francuskiego. Jest to nadregulacja nie w interesie pacjenta, bo daje klientowi złudę należnej kompensacji skutków zdarzeń medycznych – obecnie za uszkodzenie ciała w grę wchodzą o wiele większe kwoty niż 100 tys. zł. Ubezpieczyciele oferujący ubezpieczenia zdrowotne są w niekomfortowej sytuacji. W sytuacji, gdy większość szpitali jest nieubezpieczonych, dyskutuje się ostatnio o możliwości utworzenia towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych szpitali – być może jest to jakaś forma ratunku. Ale – jak twierdzi Piotr Wójcik – idea tuwów jest przeceniana. Dr Małgorzata Serwach stwierdziła, że omawiane przepisy są niespójne, wręcz niezgodne z naszym prawem, a rozporządzenie wykonawcze jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Niezrozumiała jest propozycja udziału własnego szpitala, który trzykrotnie ponosi konsekwencje jednej sprawy. Mówi się, że ustawa była oparta na modelu szwedzkim, podczas gdy jest bliższa rozwiązaniu francuskiemu, z tym, że we Francji komisje zajmują się tylko drobnymi sprawami, a duże szkody trafiają do sądu. Przykładem niepotrzebnej regulacji jest również – jak zauważył Łukasz Zoń – wprowadzenie w Polsce tylko jednego triggera act committed, podczas gdy są cztery i powinny być stosowane zależnie od sytuacji. Problem ekonomicznego aspektu wprowadzania w życie nowych przepisów pojawił się przy nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, a dotyczył obowiązków informacyjnych nałożonych na ubezpieczycieli zawierających umowy ubezpieczenia komunikacyjnego OC w trybie tzw. klauzuli prolongacyjnej. Ustawodawca zdaje się nie brać pod uwagę skutków finansowych regulacji. Być może w tym przypadku branża sama powinna rozwiązać problem. Gdy nie potrafimy 5 wypracować standardów, a pojawiają się problemy – wkracza ustawodawca i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Działalność organizacji brokerskich jest rozproszona, a tylko silny samorząd może reprezentować środowisko. Podsumowując dyskusję K. LudwichowskaRedo powiedziała, że regulacje prawne są konieczne, są potrzebne, ale muszą być efektem wyważenia wchodzących w grę interesów, nie powinny generować zbędnych kosztów i powodować trudności interpretacyjnych. Sam rynek musi decydować, jak daleko ma sięgać regulacja. PANEL II – Ryzyka nieubezpieczalne – brak ofert dla wybranych sektorów Moderator: Andrzej Liwacz Paneliści: ks. Janusz Majda, Piotr Narloch, Jarosław Pieczko, Zbigniew Jęksa, Witold Janusz, Dominika Kozakiewicz, Leon Pierzchalski, Bożena CzerwińskaLasak, Maciej Szwarc Andrzej Liwacz nawiązał do ubiegłorocznego kongresu, podczas którego również poruszano problematykę trudnych ryzyk. Postawił pytania: dlaczego pewne ryzyka nagle stały się trudne? Czy można mówić o ryzykach nieubezpieczalnych? Zarysowały się dwa poglądy. Według jednego ryzyka nieubezpieczalne to takie, które wiążą się z dużą szkodowością, z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, wystąpienia szkody oraz takie, które mogą wygenerować szkodę całkowitą. Według drugiego poglądu nawet duże prawdopodobieństwo to jednak nie jest pewność. Nie ma ryzyk nieubezpieczalnych, są tylko źle oszacowane, źle wycenione i źle zarządzane. Pewien obszar wyceny jest wspólny dla wszystkich towarzystw, reszta to niuanse wynikające z ich polityki finansowej oraz innych czynników. W związku z „usztywnieniem” rynku nie tylko pewne ryzyka zostały „wykluczone” z ubezpieczeń, ale dotyczy to całych branż. Są branże, które w skali makro na całym świecie mają „złą opinię”, chociaż w skali mikro mogą w tych branżach działać dobrze zarządzane przedsiębiorstwa. Czasami złe doświadczenia z jedną firmą z danej branży rzutują na ocenę ryzyka całej branży. Nie należy oceniać danej branży przez pryzmat szkodowości, bo wówczas trzeba byłoby zaliczyć do nieubezpieczalnych ryzyka komunikacyjne. Ubezpieczenia rozwijają się przez przyjmowanie coraz to nowych ryzyk, dotychczas pozornie nieubezpieczalnych. Np. na początku XX wieku ryzyko włamania było uznawane za nieubezpieczalne, a obecnie są ubezpieczane nawet tak trudne ryzyka, jak „rozlewy olejowe” związane z katastrofami tankowców (system kompensacji tych szkód istnieje od 3 lat). Nie ma branż nieubezpieczalnych, są pojedynczy klienci „odstający” od ogólnej jakości portfela, źle zarządzający ryzykiem. A jak to wygląda z punktu widzenia trzeciej strony trójkąta ubezpieczeniowego, czyli klientów? Do udziału w panelu zostali zaproszeni p. Bożena CzerwińskaLasak – wiceprezes zarządu przedsiębiorstwa przemysłu drzewnego, przedstawicielka branży tartacznej oraz ksiądz ekonom Janusz Majda – zarządzający majątkiem Konferencji Episkopatu. Doświadczenia ze współpracy z brokerem i ubezpieczycielem nie były najlepsze, bo tuż przed końcem okresu ubezpieczenia odmówiono im ochrony ubezpieczeniowej, a w pierwszym przypadku – broker, który wcześniej nie sygnalizował żadnych problemów, 6 stwierdził, że nie ma dla tej firmy (spółki giełdowej) żadnych ofert. Są to przykłady negatywne, podważające zaufanie do ubezpieczeń. Trudne ryzyka powinny być wyzwaniem, underwriter powinien znaleźć rozwiązanie (np. ograniczenie zakresu pokrycia ryzyka, wysoka franszyza), a jeżeli już trzeba rozstać się z klientem – należy uczynić to w sposób cywilizowany, z odpowiednim wyprzedzeniem. Co zrobić, aby ryzyka stały się ubezpieczalne? Symptomy zmiany podejścia ubezpieczycieli do ryzyka miały miejsce już w 2010 r. Należało przygotować klientów do zmian, informować o podwyższonych wymaganiach, przyzwyczaić do pewnych standardów. Potrzebny jest dialog – klienci muszą słuchać brokerów, ale i brokerzy oraz ubezpieczyciele muszą brać pod uwagę sytuację klientów. Konieczna jest edukacja w zakresie prewencji, informacja, że pozytywna opinia straży pożarnej oraz nadzoru budowlanego nie oznacza, że budynek zostanie ubezpieczony, że niezbędne są pewne techniczne zabezpieczenia, które są realne do wprowadzenia pod względem ekonomicznym i odpowiednio rozłożone w czasie, bo klient ma swoje plany, budżet i nie uda się zamontować systemów zabezpieczających z dnia na dzień. Należy pamiętać, że rynek wejdzie w drugi cykl koniunkturalny, „zmięknie”, pojawili się nowi gracze, co będzie stymulowało konkurencję i trudno będzie odzyskać dawnych klientów. Wskazano też, że pewnym rozwiązaniem w przypadku dużych grup klientów, którzy muszą mieć ochronę, a komercyjni ubezpieczyciele nie chcą ich przyjąć – są towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych. W toku dalszej dyskusji przedstawicielka klientów zwróciła uwagę, że ułatwiłoby współpracę wypracowanie przez ubezpieczycieli jednolitych kryteriów oceny ryzyka. Natomiast Ewa Hetman z Biura Brokerskiego stwierdziła, że trudno jest uzyskać od ubezpieczyciela informację w przypadku odmowy, co klient powinien zrobić, aby dostać ubezpieczenie, jakie konkretne urządzenia zainstalować. Uzyskała odpowiedź, że o specjalistycznych urządzeniach musi zadecydować specjalista, ale często są to proste zalecenia nie wymagające dużych kosztów. Podsumowując panel A. Liwacz podkreślił, że dużą rolę może odegrać broker – słuchając ubezpieczyciela i klienta może doprowadzić do ubezpieczenia „nieubezpieczalnego” ryzyka. Klient oczekuje od brokera profesjonalizmu, a także orientacji w sytuacji na rynku i współpracy nad ograniczeniem ryzyka. III PANEL – Ubezpieczenia życiowe – rozwój w ostatnich 20 latach oraz kierunki i prognozy na przyszłość, czyli jak zarobić na zadowolonym kliencie Moderator: Dariusz Rajca Paneliści: Joanna Olszewska, Beata Tylke, Jan Myszkowski, Lesław Skibiński, Marcin Kowalski To jedyny panel poświęcony ubezpieczeniom życiowym i ubezpieczeniom grupowym, których nie ma w polskim systemie prawnym, jak powiedział Jacek Kliszcz. Dyskusję poprzedzono krótkim egzaminem z wiedzy ubezpieczeniowej, który brokerzy zdali pomyślnie. Jedno z pytań dotyczyło udziału brokerów w dystrybucji ubezpieczeń na życie w 2010 r. Na 34 mld składki – 1 mld przynieśli brokerzy, z tego większość do PZU, co stanowi 7 1,7% udziału w rynku. Zastanawiano się, dlaczego segment ten jest nieatrakcyjny dla brokerów i dlaczego ubezpieczenia życiowe są mało popularne. Wynika to ze specyfiki ubezpieczeń grupowych i konserwatyzmu klientów. Obraz ten kształtował się przez wiele lat pod wpływem różnych czynników, z których dwa są nadal istotne. Po pierwsze – jest to pozycja ubezpieczeń życiowych na liście priorytetów zakładów pracy. Życiowe ubezpieczenia grupowe, zwłaszcza te opłacane przez pracowników, mają niższą rangę, nie wiadomo często, kto je zorganizował, kto odpowiada za modyfikacje. Po drugie – w ubezpieczeniach majątkowych po obu stronach zasiadają profesjonaliści: ze strony zakładu pracy – dyrektor ds. finansowych lub broker, a po drugiej stronie – przedstawiciel towarzystwa ubezpieczeniowego. W przypadku ubezpieczeń pracowniczych najpierw warunki ubezpieczenia są ustalane z pracodawcą, a potem sprzedawane finalnemu odbiorcy. Jest to proces czasochłonny i skomplikowany z uwagi na wielość interesów. Joanna Olszewska zwróciła uwagę, że niski procent osób ubezpieczonych na życie wynika nie tylko z braku świadomości ubezpieczeniowej, braku wiedzy czy mentalności. Wina leży też po stronie ubezpieczycieli, którzy powielają schematy, przedstawiają przysłowiowe tabelki, nie dostosowując tych ubezpieczeń do realnych potrzeb klientów. Działalność ubezpieczycieli nie jest transparentna, nieraz mają wiedzę, co naprawdę jest szkodowe, ale nie udostępniają jej. Podkreśliła, że klientem dla towarzystwa ubezpieczeniowego jest ubezpieczający i broker jako konsultant, a na końcu tego łańcucha jest ubezpieczony. Zdaniem Jacka Kliszcza ubezpieczeniom życiowym zaszkodziło ich powiązanie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym oraz wprowadzające w błąd, obiecujące zbyt dużo reklamy o ubezpieczeniach za złotówkę. Dużym zagrożeniem dla rynku brokerskiego jest projekt dyrektywy w sprawie pośrednictwa (IMD II), wprowadzający znacznie ostrzejszy reżim w przypadku ubezpieczeń z ufk oraz zakaz pobierania prowizji od tych ubezpieczeń – jedynym źródłem wynagrodzenia brokera ma być honorarium od klienta (fee). Dyrektywa ta została wprowadzona w Holandii i rzeczywiście spowodowała upadek kilku firm brokerskich – stwierdziła Joanna Olszewska. Grupa ING pomaga brokerom inwestując w ich edukację, aby mieli „odpowiedni potencjał” i potrafili wynegocjować wynagrodzenie umożliwiające prowadzenie biznesu. W Polsce mamy czas na przygotowanie się do tych zmian legislacyjnych. Warto już zastanowić się, kto jest odpowiedzialny za edukację. Swoimi doświadczeniami z pracy m.in. w Niemczech i Indiach podzielił się Jan Myszkowski. Stopień zamożności społeczeństwa wpływa na rozwój ubezpieczeń życiowych (w Niemczech prawie każdy obywatel ma średnio po 6 polis). Ale z drugiej strony, im biedniejszy jest kraj i człowiek, tym bardziej potrzebuje ochrony (w Indiach sprzedaje się ubezpieczenia za 1 dolara miesięcznie). Ubezpieczenia życiowe są trudne, trzeba umieć je sprzedawać, ale można na nich zarobić, bo prowizja nie jest wprawdzie zbyt duża, ale za to długoterminowa. Większość pracy jest po stronie ubezpieczycieli, którzy muszą zdobyć zaufanie klientów, a do brokerów należy przekonanie konsumentów, że ubezpieczenie ma sens. Jeśli ubezpieczamy samochód czy dom, to tym bardziej powinniśmy pamiętać o zdrowiu, życiu i zabezpieczeniu rodziny. Może warto kopiować rozwiązania z innych krajów upowszechniające ubezpieczenia na życie. Głos zabrał prof. Tadeusz Szumlicz. Podkreślił wagę zaufania do towarzystw ubezpieczeniowych, które mogą nadwerężyć niewłaściwe reklamy. Stwierdził, że trzeba 8 uświadomić ludziom, że żyją w świecie ryzyka. Potencjalnym klientem dla brokerów są w Polsce średniozamożne gospodarstwa domowe. Należałoby wspólnie z Polską Izbą Ubezpieczeń, brokerami i ubezpieczycielami opracować strategię rozwoju ubezpieczeń życiowych na najbliższe lata. Ważny problem poruszył Marcin Kowalski. To, czego potrzebują klienci to nie są ubezpieczenia tzw. rodzinne, choć to one są tradycyjnie najczęściej kupowane, ale są to ubezpieczenia, których towarzystwa ubezpieczeniowe „nie lubią”, jak np. ochrona w przypadku niezdolności do pracy, uszczerbku na zdrowiu, inwalidztwa. Brak jest działań pomocowych dla brokerów, badań statystycznych. Ubezpieczenia życiowe będą się zmieniać m.in. w związku z wydłużeniem wieku emerytalnego, zmniejszeniem bezpieczeństwa socjalnego, zmianami prawnymi dotyczącymi opieki medycznej – stwierdziła reprezentująca firmę Pramerica – Beata Tylke. Pramerica współpracuje merytorycznie z brokerami, próbuje tworzyć zindywidualizowane programy ubezpieczeń grupowych, dostosowane do wymagań brokerów. Podejmuje pracę informacyjną i szkoleniową, eksponując to, co różni ją od pozostałych firm życiowych działających na rynku. Warto wspomnieć o coraz bardziej popularnych programach grupowych ubezpieczeń na życie, na wysokie sumy ubezpieczenia, sponsorowanych przez pracodawców, a także o pracowniczych programach emerytalnych. PANEL IV Ryzyka katastroficzne z prognozą zmian klimatycznych i ocena inicjatywy ubezpieczeń obowiązkowych w tym zakresie Moderator: prof. zw. dr hab. Zdzisław Brodecki Paneliści: Witold Janusz, Nigel Ralph, Andrzej Maciążek, Radosław Bedyński, dr Marcin Orlicki, Ewa Sikorska, Paweł Madej. Wprowadzając w tematykę Jacek Kliszcz zwrócił uwagę, że katastrofy związane ze zjawiskami naturalnymi zdarzały się zawsze, obecnie zwiększyła się jednak ich częstotliwość i skala, a być może globalizm i nagłośnienie medialne sprawia, że są tak postrzegane. Niektórzy jednak twierdzą, że są to nowe zjawiska i zagrożenia i chcieliby je objąć systemem ubezpieczeń obowiązkowych. Ubezpieczenia obowiązkowe w przypadku ubezpieczeń majątkowych to niedobre rozwiązanie, powoduje bowiem ubezwłasnowolnienie człowieka, który ma przecież prawo do własnej decyzji w kwestii zabezpieczenia swojego majątku. Prowadzący panel prof. Zdzisław Brodecki polecił lekturę monografii Marcina Orlickiego pt. „Ubezpieczenia obowiązkowe”(wydanej przez Wolters Kluwer w 2011 r.). Tytułem wstępu wskazał na zmiany w podejściu do omawianej problematyki w Unii Europejskiej (rozdział „Ochrona ludności” w Traktacie Lizbońskim, pojawienie się definicji infrastruktury krytycznej oraz systemów zarządzania kryzysowego). Zwrócił uwagę, że wolność gospodarcza będzie coraz bardziej ograniczana, ponieważ liberalizm gospodarczy doprowadził do kryzysu, stąd odwrócenie sytuacji. Warto wspomnieć, że w okresie polskiej prezydencji Polska Izba Ubezpieczeń zainicjowała spotkanie na ten temat, eksponując partnerstwo publicznoprywatne w prewencji i likwidacji szkód powstałych w wyniku zdarzeń katastroficznych. Następnie Paweł Madej z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej zaprezentował zarządzanie ryzykiem powodziowym z punktu widzenia sektora gospodarki wodnej. Na przykładzie powodzi z lat 1997, 2001 i 2010 pokazał ich zasięg terytorialny i powtarzalność na określonych terenach. Podkreślił, że zbyt mało jest danych na temat źródeł i struktury strat (badania statystyczne GUS przeprowadził w 1997 r.). 9 O tym, jakie znaczenie przypisuje się tej problematyce w UE, świadczy uchwalenie dyrektywy powodziowej, z której wynika, że podejście kładące nacisk na rozwiązania techniczne to za mało. Należy wzmocnić działania związane ze świadomością ubezpieczeniową, indywidualnym zabezpieczeniem budynków, szybkim reagowaniem, prognozowaniem.. W dyrektywie wyodrębniono trzy etapy: 1) wstępna ocena ryzyka, 2) wykonanie map zagrożenia ryzykiem powodziowym, 3) sporządzenie planu zarządzania tym ryzykiem. Obecnie jesteśmy po pierwszym etapie i mamy 2 lata na sporządzenie map. Planowanie utrudnia fakt, że są to zjawiska dynamiczne, zmienia się zagospodarowanie terenu, zmienia się klimat. Działania związane z oceną zagrożenia mają prowadzić do zmniejszenia strat dla ludzi, działalności gospodarczej, środowiska i dziedzictwa kulturowego. Wymaga to spojrzenia całościowego oraz współdziałania sektorów publicznego i prywatnego. Nigel Ralph pokazał strukturę strat związanych z wielkimi powodziami w USA (spowodowanych huraganem Katrina), Wlk. Brytanii, Australii, Tajlandii i Japonii i udział Lloyd’sa w ich ubezpieczeniach. Zwrócił uwagę na różnorodność programów powodziowych na świecie i rolę państwa, które musi udzielić natychmiastowej pomocy ratując przede wszystkim życie ludzi (majątek jest na drugim planie). Jednym z najlepszych modeli współpracy sektorów publicznego i prywatnego może poszczycić się Szwajcaria. W Wlk. Brytanii ubezpieczenia powodziowe są powszechne, chociaż nieobowiązkowe, ale istnieje porozumienie państwa z ubezpieczycielami dotyczące utrzymywania przez państwo zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Powódź jest zjawiskiem katastroficznym, ale ubezpieczalnym. Warto zapoznać się z raportem Swiss Re na ten temat. Ewa Sikorska, nawiązując do poprzedniej wypowiedzi, wskazała na rozwiązanie francuskie, gdzie towarzystwo reasekuracyjne jest własnością państwa. W Polsce państwo mogłoby uczestniczyć w komercyjnopaństwowym poolu, który będzie wspólnie ubezpieczać ryzyka powodziowe. Często powołujemy się na rozwiązania niemieckie, warto więc wspomnieć, że tam ubezpieczenia katastroficzne są dobrowolne, niemiecki rynek ubezpieczeń jest sceptycznie nastawiony do ryzyka powodziowego, jest ono wysoko kwotowane – stwierdził Witold Janusz – a posiada je zaledwie ok. 10% właścicieli nieruchomości. Natomiast państwo jest zaangażowane w infrastrukturę krytyczną, począwszy od planów zagospodarowania terenu. Nie ma mowy o sytuacji budowania na terenach zalewowych, tak jak w Polsce, a jeśli ktoś się na to decyduje, musi się sam ubezpieczyć i zapłacić wysoką cenę. Punkt widzenia ubezpieczyciela przedstawił Radosław Bedyński. W przypadku powodzi mamy do czynienia nawet z kilkoma tysiącami szkód w krótkim okresie (tu podał przykład: w 2010 r. informacja o szkodzie napływała do PZU co 1 sek.). PZU wprowadziło tzw. procedurę katastroficzną. Utworzono też Mobilne Biuro PZU POMOC, które przyjmuje zgłoszenia szkód w terenie, udziela informacji i pomocy rzeczowej. Aby ryzyko powodzi było ubezpieczalne, system ubezpieczeń powinien być powszechny, musi być udział budżetu państwa, czy to w składkach, czy w odszkodowaniach, ubezpieczyciele powinni wspólnie z państwem kształtować odpowiednie zachowania społeczeństwa, zmiany prawne, jak ograniczenie sum gwarancyjnych, większy udział własny. Zastanawiano się, jak dalece może pomóc lub zaszkodzić wprowadzenie obowiązkowego 10 ubezpieczenia od ryzyka powodzi? O ile powszechność ubezpieczeń powodziowych Piotr Narloch uznaje za „zbożny” cel, o tyle uważa, że klienci powinni być raczej zachęcani do ich kupowania, a nie zmuszani. Aby ubezpieczenia te były powszechne, państwo powinno: po pierwsze – stworzyć dobre systemowe rozwiązania (przykładem złej regulacji obowiązkowości są ubezpieczenia rolne, gdzie obowiązek ubezpieczenia nie jest egzekwowany, a mimo dopłat państwa – składka jest nieadekwatna do ryzyka); po drugie – zająć się sprawami technicznych zabezpieczeń, prewencją, edukacją; po trzecie – należy podkreślać pomocową rolę ubezpieczeń, bo wprawdzie za pieniądze, ale pomagają ludziom („biały PR”). Andrzej Maciążek omówił zakres ubezpieczeń powodziowych i różne ich modele. Najczęściej obejmują one budynki od zdarzeń losowych, nowością są ubezpieczenia upraw i zwierząt. Wspomniał o opracowaniu złożonym rok temu w ówczesnym MSWiA opartym na modelu publicznoprywatnym, czyli współpracy sektora ubezpieczeń z administracją państwową. Jego zdaniem państwo powinno zapewnić gwarancje dla ubezpieczycieli w sytuacji, gdy wypłaty odszkodowań przekroczą poziom rezerw. Argumenty za i przeciw obowiązkowości omawianych ubezpieczeń przedstawił Marcin Orlicki. Jeśli zmusimy do ubezpieczenia tych, którzy go nie potrzebują, będzie to dla nich podatek, ukryta dotacja dla tych, którzy są narażeni na ryzyko powodzi i nie byliby w stanie ubezpieczyć się na warunkach rynkowych. Mocnym argumentem za obowiązkowością jest uporządkowanie systemu pomocy państwa w sytuacji katastrofy. Obecnie jest to uznaniowe, wręcz nielegalne – dając wsparcie w przypadku medialnie nagłośnionych szkód politycy robią sobie reklamę. W podsumowaniu prof. Z. Brodecki wskazał na chaos w ustawodawstwie, brak filozofii ubezpieczeń obowiązkowych. Wydaje się, że celem głównym powinna być powszechność ubezpieczeń powodziowych (rozumiana jako ubezpieczenie 100% budynków zagrożonych ryzykiem powodzi), a sprawą drugorzędną jest sposób, jak to osiągnąć. Komentując panel J. Kliszcz stwierdził, że bałagan legislacyjny dotyczy całego systemu ubezpieczeń, a właściwie trudno tu mówić o systemie, bo system powinien być spójny i logiczny. Pudruje się punktowo problemy, które pojawiają się jak pryszcze na twarzy modelki, a nikt nie myśli o całości. PANEL V – Aktualizacja Karty Sobieszewskiej i 10 Zasad Dobrych Praktyk Moderator: Weronika Chmielewska Paneliści: prof. dr hab. Jacek Sójka, Ewa Beata Basiak, Małgorzata Kaniewska, Bogusław Skuza, Adam Sankowski, Marcin Broda Twórcy Kodeksu Etyki zw. Kartą Sobieszewską (1998 r.) i Podstawowych Zasad Dobrych Praktyk Współpracy Zakładów Ubezpieczeń z Brokerami, zw. w skrócie Zasadami Dobrych Praktyk (2000 r.) wykazali się wiedzą i intuicją, dokumenty te są uniwersalne, ale powstawały w czasach, kiedy rynek jeszcze się nie ukształtował, stąd potrzeba aktualizacji. O ich znaczeniu świadczy fakt, że do Komisji Etyki napływają skargi w oparciu o te dokumenty, sięgają do nich sądy przy rozpatrywaniu sporów. Projekt zmienionego Kodeksu znajduje się na stronie Stowarzyszenia i będzie zatwierdzony przez Walne Zgromadzenie Brokerów. Szkoda, że zabrakło wśród uczestników panelu Leszka Straszewskiego, współtwórcy Kodeksu Etyki. 11 W trakcie panelu zastanawiano się, dlaczego wciąż panuje stereotyp, że etycznie to nie znaczy skutecznie? Czy legalnie to znaczy etycznie? Czy w ogóle można mówić o etyce biznesu, czy koliduje ona z moralnością w życiu codziennym? Według prof. Jerzego Sójki w środowisku zawodowym pojawiają się pokusy i dylematy i wtedy potrzebna jest etyka jako refleksja. Nie ma sprzeczności między etyką a zyskiem, w przypadku firmy komercyjnej nieetyczne, bo równoznaczne z brakiem dbałości o firmę, byłoby nieprzynoszenie zysku. W zawodach zaufania publicznego szczególnie ważna jest etyka, zasady działania składające się na deontologię zawodową, scalające środowisko i budujące jego tożsamość. Na praktyczne korzyści związane z istnieniem Kodeksu Etyki Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych wskazał Adam Sankowski. Pod kodeksem podpisało się już ponad 5 tys. sygnatariuszy, umożliwia on szybkie rozstrzyganie wielu sporów między pośrednikami a ich klientami, a także dbałość o wizerunek pośredników, np. w walce z nieetycznymi reklamami. Bogusław Skuza zwrócił uwagę na różnicę między etyką indywidualną a zbiorową. Korporacje mają swoje zasady nie zawsze spójne z zasadami jednostek. Chociaż – jak zauważyła Małgorzata Kaniewska – są firmy, które budują swój wizerunek właśnie opierając się na określonych normach, np. IKEA, Johnson &Johnson. Red. Marcin Broda stwierdził, że nie wierzy w kodeksy etyki, tylko w etykę, którą każdy z nas ma w sobie lub jej nie ma. Gdy coś zagraża korporacji, kieruje się ona swoim interesem, a nie kodeksem etyki (przykład z jednego z poprzednich paneli, kiedy to ubezpieczyciel bez wcześniejszego uprzedzenia pozbawił firmę ochrony, kierując się wyłącznie swoim interesem, przy czym nikt nie zwrócił uwagi na etyczny aspekt sprawy). Według Ewy Beaty Basiak człowiek postępujący etycznie w życiu prywatnym będzie taki sam w życiu zawodowym. Jest wiele kodeksów, zasad na stronach internetowych różnych firm. Istotne jest, aby je czytać, odwoływać się do nich, upowszechniać je, tak aby osoby ich nieprzestrzegające naraziły się na ostracyzm. Inny charakter mają Zasady Dobrych Praktyk, podpisane przez Stowarzyszenie i Polską Izbę Ubezpieczeń. W imieniu Komisji Etyki, która pracuje nad ich aktualizacją, Weronika Chmielewska poprosiła o konsultacje ubezpieczycieli, brokerów i underwriterów. Zasugerowała, że może warto do dyskusji włączyć trzecią stronę – klienta. Chodzi tu o uregulowanie kwestii nieunormowanych w przepisach prawnych, a dotyczących relacji między pośrednikiem a ubezpieczycielem. Prezes Kliszcz zaprosił do współpracy przy tworzeniu Zasad Polską Izbę Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych. Szczególnie nad dwiema kwestiami dyskutuje się od wielu lat, a są to wielość pełnomocnictw i kwestia rozliczeń brokera z ubezpieczycielem. Komisja Etyki przygotowała projekt uregulowania tych problemów, który podaje pod dyskusję. W przypadku pełnomocnictw – zdaniem M. Brody – problem leży po stronie brokerów – po prostu nie powinni brać podwójnych czy kolejnych pełnomocnictw od klientów. Wypracowane w ciągu roku wspólne rozwiązania przedstawione zostaną na kolejnym kongresie. *** 12 Prezes Jacek Kliszcz dziękując wszystkim uczestnikom oraz tym, którzy przyczynili się do zorganizowania Kongresu podsumował : udział wzięło 946 osób, w tym: 421 brokerów, 348 przedstawicieli firm ubezpieczeniowych i 177 gości. Izabella Sapińska Binda Sekretarz redakcji "Prawo Asekuracyjne" * * * 13