Izabella Sapińska - Binda, Sekretarz redakcji

Transkrypt

Izabella Sapińska - Binda, Sekretarz redakcji
BROKER A UBEZPIECZYCIEL – 20 LAT PÓŹNIEJ
Sprawozdanie z Jubileuszowego XV Kongresu Brokerów
Hotel Ossa, 24 – 26 maja 2012 r.
Jubileusz Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych,
20 lat pracy organizacji społecznej dla dobra środowiska brokerskiego i całego rynku
ubezpieczeń to dobry moment do spojrzenia wstecz i podsumowań. Toteż XV Kongres
rozpoczęła debata z udziałem osób, które miały wpływ na powstanie nowoczesnego rynku
ubezpieczeń i reanimację (po długiej przerwie od okresu II Rzeczypospolitej), a właściwie
stworzenie na nowo zawodu brokera. Wspominali: Danuta Wałcerz, pierwszy prezes
Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń, prof. Eugeniusz Kowalewski z Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika w Toruniu, Paweł Dangel, prezes Zarządu Allianz, Jarosław Parkot, prezes
Warty, Bogusław Skuza, b. broker, członek pierwszego Zarządu Stowarzyszenia, obecnie
członek Zarządu PZU, Jan Bogutyn, prezes Zarządu InterRisk (za pośrednictwem nagrania
filmowego), a prowadził rozmowę red. Jacek Żakowski.
Różne były drogi uczestników spotkania do ubezpieczeń, nie zawsze wykształcenie
przygotowywało do pełnionych funkcji ubezpieczeniach, nieraz o karierze zawodowej
decydował przypadek. Wśród prezesów towarzystw ubezpieczeniowych znajdują się
absolwenci wydziału transportu, handlu zagranicznego czy reżyserii. Jedni zaczynali od
najniższych szczebli ucząc się zawodu, inni zdobywali tę wiedzę za granicą lub poznając
działalność firmy finansowej w banku. Często budowali firmy ubezpieczeniowe niemal od zera.
Początki nie były łatwe, wszyscy musieli się uczyć. Jak wspominała Danuta Wałcerz, żeby
ubezpieczyć rurociąg czy hutę Katowice trzeba było je podzielić na kawałki, ratując się przed
brakiem kapitału, a Jan Bogutyn przypomniał, jak to zdecydowano o utworzeniu
w 1996 r. polskiego towarzystwa reasekuracyjnego, aby składka nie odpływała do
zagranicznych reasekuratorów. Praca brokera do najłatwiejszych nie należała, bowiem – jak
powiedział Paweł Dangel – musiał on sprzedawać produkt, którego nikt nie chciał kupić
i nikt nie chciał sprzedawać. Początki rynku ubezpieczeń to dwa zakłady: PZU i Warta,
a z Warty wywodził się Leon Kozicki – ojciec­założyciel Stowarzyszenia Brokerów w 1992 r.
Wszyscy podkreślali, że ubezpieczenia to biznes interpersonalny, to praca z ludźmi,
najważniejsze jest zbudowanie zespołu, dobra organizacja, odwaga, ale i rozsądek, by pogodzić
służebną rolę ubezpieczeń z obowiązkiem przynoszenia zysku.
O podstawach legislacyjnych zawodu pośrednika mówił najbardziej do tego predestynowany
prof. zw. dr hab. Eugeniusz Kowalewski, autor wielu prac naukowych poświęconych
ubezpieczeniom, wielu projektów ustaw o pośrednictwie, współtwórca (wraz z prof.
Z. Brodeckim) definicji pośrednictwa ubezpieczeniowego. Podkreślił, że zawsze kierował się
dobrem środowiska ubezpieczeniowego, postulując mniej nadzoru, a więcej samorządności.
Po wspomnieniach przyszedł czas na plany na przyszłość. Bogusław Skuza, mówiąc
o strategii PZU, wymienił dążenie do zwiększenia składki z innych segmentów ubezpieczeń
odpowiedzialności cywilnej niż tylko OC komunikacyjne, rozwój ubezpieczeń zdrowotnych,
majątkowych, a także związanych z nowymi technologiami i dużymi inwestycjami. Jarosław
Parkot stwierdził, że po okresie „chorej” konkurencji i presji konsumenckiej rynek się
normalizuje. Polacy się bogacą, nastąpi więc rozwój ubezpieczeń życiowych, natomiast do
ubezpieczeń zdrowotnych jest nastawiony sceptycznie z uwagi na złe uregulowania prawne.
Według Pawła Dangela motorem rozwoju sektora ubezpieczeń są brokerzy i od ich
1
profesjonalizmu wiele zależy. Zwrócił uwagę na brak współpracy, wręcz ignorowanie
ubezpieczycieli przez rząd. Nie ma żadnych zachęt podatkowych do oszczędzania na
emeryturę, do kupowania ubezpieczeń zdrowotnych.
Zdaniem prof. Eugeniusz Kowalewskiego przyszłość należy do ubezpieczeń OC, zwłaszcza
zawodowych, ubezpieczeń życiowych klasycznych i z ubezpieczeniowym funduszem
kapitałowym, ubezpieczeń katastroficznych i zdrowotnych. Na rynku brokerskim – jak twierdzi
prof. Kowalewski – nastąpi koncentracja, będą musiały powstać konsorcja brokerskie, a los
małych firm jest niepewny.
Trudno prognozować w sytuacji istnienia globalnego rynku i ciągłych zmian. Przed brokerami
stają wciąż nowe wyzwania – stwierdziła Danuta Wałcerz. Na pewno „należy pobudzać w
odpowiednim kierunku myśl ustawodawczą”, aby regulacje prawne wspomagały, a nie
utrudniały działalności ubezpieczycielom i brokerom. Należy sobie życzyć, aby kolejne 20 lat
było przynajmniej takie dobre jak minione.
Spotkanie wspomnieniowe zakończyły występy Waldemara Malickiego i Zenona
Laskowika.
Historia jest ważna, ale czas wracać do teraźniejszości, która nie napawa optymizmem w
związku z zagrożeniami dla profesji brokera i całego rynku, jakie stanowią plany deregulacji
niektórych zawodów i projekt dyrektywy IMD II – tak powitał zebranych prezes Jacek
Kliszcz. Potem było już bardziej optymistycznie.
Rocznice wiążą się z przyjacielskimi spotkaniami, a także są okazją do wyrażenia uznania
i podziękowań za dotychczasową pracę dla dobra organizacji i całego rynku ubezpieczeń.
Jubileuszowe Nagrody Fair Play Dwudziestolecia za całokształt współpracy z brokerami i
stabilną politykę przyjazną brokerom otrzymali: STU Ergo Hestia oraz TUiR Warta.
Nagrody odebrali: Adam Roman i Jarosław Parkot.
Na ręce p. Katarzyny Wojciechowskiej została przekazana darowizna od Stowarzyszenia
Brokerów dla Fundacji Laski na rzecz ociemniałych dzieci.
Zasłużonym dla środowiska ubezpieczeniowego przyznano pamiątkowe medale i dyplomy.
Otrzymali je: profesorowie: Eugeniusz Kowalewski, Tadeusz Szumlicz (recenzent naukowy
podręcznika dla brokerów), Jerzy Łańcucki (redaktor naczelny „Prawa Asekuracyjnego”),
doktorzy: Władysław W. Mogilski, Małgorzata Serwach, Katarzyna Malinowska, Marcin
Orlicki, Jakub Pokrzywniak, Tomasz Kwieciński – autorzy książki „Broker w świetle prawa
i praktyki ubezpieczeniowej” pod redakcją naukową dr Małgorzaty Serwach, wydanej dla
uczczenia Jubileuszu Stowarzyszenia przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, a także
dyr. Katarzyna Przewalska, prezes Jan Grzegorz Prądzyński, wiceprezes Andrzej Maciążek,
dyr. Aleksander Daszewski, prezes Adam Sankowski, dyr. Zofia Pawlak­Borsuk, Krzysztof
Bromka, Marek Kaliszek, Leszek Straszewski, Tomasz Mintoft­Czyż.
A potem były życzenia i prezenty, m.in. od Magdaleny Barcickiej, reprezentującej
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, red. Bożeny M. Dołęgowskiej­Wysockiej (Gazeta
Ubezpieczeniowa), która podarowała Stowarzyszeniu piękny, własnoręcznie wykonany
puchar, Stanisława Nowaka (Izba Gospodarcza Ubezpieczeń i Obsługi Ryzyka), Adama
Sankowskiego (Polska Izba Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych), dr Jacka
Lisowskiego, który złożył życzenia w imieniu prof. Jerzego Handschke, kierownika Katedry
Ubezpieczeń Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, i wielu innych. Wspaniały tort
i lampka szampana uświetniły uroczystość.
2
Oficjalnego otwarcia Kongresu dokonał w piątek, 25 maja prezes Zarządu
Stowarzyszenia Jacek Kliszcz. Za główne osiągnięcia w minionym dwudziestoleciu uznał
powstanie i okrzepnięcie zawodu brokera, udział Stowarzyszenia w procesach legislacyjnych i
na arenie międzynarodowej – w pracach BIPAR­u, utworzenie kodeksu etyki,
no i nieprzerwane, coroczne organizowanie kongresów. Było to możliwe dzięki wielu ludziom
oddanym ubezpieczeniom, a przede wszystkim prof. Eugeniuszowi Kowalewskiemu,
Tomaszowi Mintoft­Czyżowi i wielu innym. Szczególne podziękowania należą się dr
Małgorzacie Serwach, dzięki której powstał podręcznik dla brokerów ( i nie tylko brokerów)
„Broker w świetle prawa i praktyki ubezpieczeniowej”.
Dalsze życzenia składali dyr. Katarzyna Przewalska (Min. Finansów) – stały gość
kongresów, prof. Aleksandra Wiktorow (Rzecznik Ubezpieczonych i członek Komisji
Egzaminacyjnej dla Brokerów), dyr. Izabela Flakiewicz (Komisja Nadzoru Finansowego),
Grzegorz Prądzyński (prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń), Aleksander Daszewski (Biuro
Rzecznika Ubezpieczonych), Małgorzata Kaniewska (prezes Izby Brokerów
Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych), prof. Tadeusz Szumlicz, który przekazał list
gratulacyjny od Katedry Ubezpieczenia Społecznego Szkoły Głównej Handlowej. Prezes
J. Kliszcz wystąpił z prośbą do dyr. Katarzyny Przewalskiej o dwa prezenty dla
Stowarzyszenia od Ministra Finansów – o pomoc w walce z deregulacją zawodu brokera, która
może spowodować obniżenie zaufania do zawodu, który na zaufaniu jest przecież zbudowany
oraz poparcie realizacji idei powszechnego samorządu, stanowiącego panaceum na wiele
problemów, których legislator nie rozwiąże, a obligatoryjny samorząd może je rozstrzygnąć.
Tradycyjnie wyniki rankingu Fair Play przedstawił Stefan Marcu, prezes AT Kearney.
W tegorocznej ankiecie wzięła udział rekordowa liczba 200 brokerów i uzyskano 1000 ocen
ubezpieczycieli. Wyniki są podobne jak w ub. latach, w pierwszej piątce utrzymują się prawie
te same firmy ubezpieczeniowe. Dobrze oceniana jest fachowość opiekunów, pomoc
w codziennych czynnościach, nieco gorzej współpraca długoterminowa. Szczegółowe wyniki
są zamieszczone na stronie internetowej Stowarzyszenia, ubezpieczyciele mogą wyciągnąć
z nich wnioski i poprawić współpracę.
W kategorii ubezpieczeń majątkowych I miejsce zajęło Generali TU, a na kolejnych
uplasowały się: Uniqa TU, AXA TUiR, STU Ergo Hestia, i HDI Asekuracja. W kategorii
ubezpieczeń na życie zwyciężyła Compensa Życie przed Avivą TUnŻ, Generali Życie, AXA
Życie, TUnŻ Warta.
Merytoryczną część obrad otworzył prof. Jerzy Stępień, b. prezes Trybunału
Konstytucyjnego, sędzia w st. spoczynku, autor fundamentalnych prac z dziedziny
samorządności. Jego wystąpienie „Ustrojowa pozycja samorządów zawodowych” stanowiło
zachętę do przeczytania rozdziału książki „Broker w świetle prawa i praktyki
ubezpieczeniowej”, poświęconego problematyce samorządu w państwie prawa. Wnioski
z wykładu sprowadzają się do stwierdzenia, że współczesne państwo to państwo
zdecentralizowane, w którym o rozdziale zadań i funkcji decyduje zasada pomocniczości (co
wynika w Polsce z preambuły Konstytucji RP). Zasada ta mówi, że władza publiczna zajmuje
się tylko tymi sprawami, z którymi nie poradzi sobie obywatel lub podmioty gospodarcze czy
organizacje pozarządowe, będące najbliżej obywatela. Państwo zdecentralizowane to takie,
w którym jest dużo samorządów. Istotą samorządu jest obowiązkowa przynależność
wszystkich podmiotów – w przypadku samorządu zawodowego – wszystkich osób
wykonujących dany zawód. Tylko obligatoryjny samorząd ma kompetencje do stanowienia
zasad wykonywania zawodu. Przymus nie oznacza ograniczenia wolności, wręcz przeciwnie –
zniesienie przymusu przynależności do samorządu oznacza wzmocnienie władzy centralnej.
Obecnie mamy w Polsce w miarę jednolity system samorządu terytorialnego, 17 samorządów
zawodowych, samorząd akademicki, ale brak silnego samorządu gospodarczego
3
w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie źródłem sukcesu są silne izby przemysłowo­handlowe.
Zapytany o stanowisko w sprawie deregulacji prof. Stępień podkreślił, że istotny jest jej cel,
w wielu przypadkach nie ma ona sensu. Zwrócił uwagę na aspekt ekonomiczny samorządności,
np. przekazanie szkół w gestię samorządów spowodowało oszczędności.
Po interesującym wykładzie głos zabrał J. Kliszcz. Zwrócił uwagę, że obowiązkowość
samorządu nie oznacza ograniczenia wolności. To deregulacja w wydaniu min. J. Gowina
może doprowadzić do chaosu, który potem będzie się „porządkować”, ustalając jakieś „obce”
reguły wykonywania zawodu. W przypadku powszechnego samorządu można demokratycznie,
niezależnie od koniunktury politycznej, ustalać zasady i demokratycznie je egzekwować,
stwarzając warunki do działania długoterminowego, wiarygodnego i zdrowej konkurencji.
Samorząd to racjonalne gospodarowanie w określonym sektorze gospodarki, korzystne również
pod względem ekonomicznym dzięki zmniejszeniu liczby etatów administracyjnych.
***
Po części poświęconej celom strategicznym przyszedł czas na dyskusję nad codziennymi
problemami nurtującymi cale środowisko.
PANEL I – Nadregulacja jako element pogarszający sytuację klienta zakładu
ubezpieczeń
Moderator: dr Katarzyna Ludwichowska­Redo
Paneliści: Radosław Kamiński, Piotr Wójcik, Michał Molęda, Rafał Kiliński, Przemysław
Konopka
Na wstępie dr Katarzyna Ludwichowska­Redo uznała temat za „wrażliwy”. Są obszary,
a należy do nich umowa ubezpieczenia, które trzeba regulować. Celem regulacji jest
ograniczenie swobody kontraktowej i ochrona słabszej strony stosunku ubezpieczenia, jak też
zapobieganie oszustwom. We wszystkich krajach obszar umowy ubezpieczenia jest
uregulowany przepisami bezwzględnie obowiązującymi. Ale żaden ustawodawca nie jest
w stanie uregulować umowy ubezpieczenia wyczerpująco – wypełnia ją treścią ubezpieczyciel
w ogólnych warunkach ubezpieczenia. Powstają pytania, jakie obszary regulować, a co
pozostawić samoregulacji? Czy na polskim rynku występuje zjawisko nadregulacji, jakie są
tego skutki i jak sobie z nimi radzić? Warto odpowiedzieć na te pytania analizując kilka
najnowszych regulacji prawnych: dyrektywę Solvency II, ostatnią nowelizację ustawy o
ubezpieczeniach obowiązkowych, ustawy o działalności leczniczej oraz o prawach pacjenta i
Rzeczniku Praw Pacjenta.
Regulacje Solvency II – zdaniem Michała Molędy są w pewnym sensie odpowiedzią na
deregulację na rynku usług finansowych w USA, która doprowadziła do kryzysu. Jest to
kierunek zwiększania bezpieczeństwa i dyscypliny finansowej instytucji finansowych.
Regulacje dyrektywy Wypłacalność II dotykają bezpośrednio ubezpieczycieli, a pośrednio
także ubezpieczających. Mają na celu, najogólniej mówiąc, zwiększenie bezpieczeństwa
towarzystw ubezpieczeniowych poprzez podniesienie wymogów kapitałowych, właściwe
definiowanie i szacowanie ryzyka, podejścia ex­ante do prowadzonego biznesu, co wymaga
dużych nakładów finansowych i może przełożyć się na zwiększenie ceny usług
ubezpieczeniowych. Jest to regulacja bardzo złożona, wymagająca tworzenia tzw. modeli
wewnętrznych. Solvency II działa na korzyść dużych podmiotów, które stać będzie na
zwiększenie kosztów.
Przemysław Konopka podał przykład Ukrainy, gdzie wprowadzenie wymagań Solvency
wywołałoby rewolucję, ale – z drugiej strony – po kolejnych dwóch kryzysach
4
i niewypłacalności ubezpieczycieli – nie ma tam zaufania do rynku, a ubezpieczenia są
traktowane jako podatek.
Należy też zwrócić uwagę na skutki uboczne, niezamierzone przez legislatora – powiedział
Piotr Wójcik. Przepisy dyrektywy wymagają nowego podejścia do plasowania ryzyka,
szczególnie ryzyk korporacyjnych i rozproszenia ryzyka, skomplikowanego nadzoru,
związanego z oceną modeli wewnętrznych, nowych rozwiązań informatycznych, nowego
spojrzenia na koasekurację, co wiąże się z kosztami, na które będzie stać duże zakłady. Skutki
to ograniczenie i utrudnienie konkurencji, obciążenia finansowe dla ubezpieczycieli
i zapewne wyższe składki dla klientów.
Jak zauważył przewrotnie Łukasz Zoń, w ostatecznym rozrachunku może to być
korzystne dla konsumenta, ponieważ znikną zakłady małe, zostaną firmy duże i rynek będzie
bezpieczniejszy.
Czyli – jak podsumowano – z jednej strony bezpieczeństwo i koszty, a z drugiej – ryzyko,
wolność i elastyczność.
Najwięcej kontrowersji i fale krytyki wywołały ustawa o działalności leczniczej oraz
ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Jest to przykład złej regulacji nie
uwzględniającej warunków rynkowych – stwierdził Radosław Kamiński. Była pełna
świadomość co do negatywnych skutków tych regulacji – zostawienie bez pokrycia
ubezpieczeniowego dużej części rynku, a mimo to je wprowadzono. Według Łukasza Zonia
można ją określić jako nadregulację, bo stawia wojewódzkie komisje lekarskie ponad prawem.
Cel był szczytny – przyspieszenie i uproszczenie kompensacji szkód powstałych
w wyniku zdarzeń medycznych, ale zaprzepaściła go arogancja ustawodawcy, który
zignorował opinie środowiska i fundamenty polskiego prawa przez przeszczepienie „miksu”
obcych wzorców: szwedzkiego i francuskiego. Jest to nadregulacja nie w interesie pacjenta, bo
daje klientowi złudę należnej kompensacji skutków zdarzeń medycznych – obecnie za
uszkodzenie ciała w grę wchodzą o wiele większe kwoty niż 100 tys. zł. Ubezpieczyciele
oferujący ubezpieczenia zdrowotne są w niekomfortowej sytuacji. W sytuacji, gdy większość
szpitali jest nieubezpieczonych, dyskutuje się ostatnio o możliwości utworzenia towarzystwa
ubezpieczeń wzajemnych szpitali – być może jest to jakaś forma ratunku. Ale – jak twierdzi
Piotr Wójcik – idea tuw­ów jest przeceniana.
Dr Małgorzata Serwach stwierdziła, że omawiane przepisy są niespójne, wręcz niezgodne
z naszym prawem, a rozporządzenie wykonawcze jeszcze bardziej komplikuje sprawę.
Niezrozumiała jest propozycja udziału własnego szpitala, który trzykrotnie ponosi
konsekwencje jednej sprawy. Mówi się, że ustawa była oparta na modelu szwedzkim, podczas
gdy jest bliższa rozwiązaniu francuskiemu, z tym, że we Francji komisje zajmują się tylko
drobnymi sprawami, a duże szkody trafiają do sądu.
Przykładem niepotrzebnej regulacji jest również – jak zauważył Łukasz Zoń –
wprowadzenie w Polsce tylko jednego triggera act committed, podczas gdy są cztery
i powinny być stosowane zależnie od sytuacji.
Problem ekonomicznego aspektu wprowadzania w życie nowych przepisów pojawił się
przy nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, a dotyczył obowiązków
informacyjnych nałożonych na ubezpieczycieli zawierających umowy ubezpieczenia
komunikacyjnego OC w trybie tzw. klauzuli prolongacyjnej. Ustawodawca zdaje się nie brać
pod uwagę skutków finansowych regulacji.
Być może w tym przypadku branża sama powinna rozwiązać problem. Gdy nie potrafimy
5
wypracować standardów, a pojawiają się problemy – wkracza ustawodawca i Urząd Ochrony
Konkurencji i Konsumentów. Działalność organizacji brokerskich jest rozproszona, a tylko
silny samorząd może reprezentować środowisko.
Podsumowując dyskusję K. Ludwichowska­Redo powiedziała, że regulacje prawne są
konieczne, są potrzebne, ale muszą być efektem wyważenia wchodzących w grę interesów, nie
powinny generować zbędnych kosztów i powodować trudności interpretacyjnych. Sam rynek
musi decydować, jak daleko ma sięgać regulacja.
PANEL II – Ryzyka nieubezpieczalne – brak ofert dla wybranych sektorów
Moderator: Andrzej Liwacz
Paneliści: ks. Janusz Majda, Piotr Narloch, Jarosław Pieczko, Zbigniew Jęksa, Witold Janusz,
Dominika Kozakiewicz, Leon Pierzchalski, Bożena Czerwińska­Lasak, Maciej Szwarc
Andrzej Liwacz nawiązał do ubiegłorocznego kongresu, podczas którego również
poruszano problematykę trudnych ryzyk. Postawił pytania: dlaczego pewne ryzyka nagle stały
się trudne? Czy można mówić o ryzykach nieubezpieczalnych?
Zarysowały się dwa poglądy. Według jednego ryzyka nieubezpieczalne to takie, które
wiążą się z dużą szkodowością, z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością,
wystąpienia szkody oraz takie, które mogą wygenerować szkodę całkowitą.
Według drugiego poglądu nawet duże prawdopodobieństwo to jednak nie jest pewność.
Nie ma ryzyk nieubezpieczalnych, są tylko źle oszacowane, źle wycenione i źle zarządzane.
Pewien obszar wyceny jest wspólny dla wszystkich towarzystw, reszta to niuanse wynikające z
ich polityki finansowej oraz innych czynników.
W związku z „usztywnieniem” rynku nie tylko pewne ryzyka zostały „wykluczone”
z ubezpieczeń, ale dotyczy to całych branż. Są branże, które w skali makro na całym świecie
mają „złą opinię”, chociaż w skali mikro mogą w tych branżach działać dobrze zarządzane
przedsiębiorstwa. Czasami złe doświadczenia z jedną firmą z danej branży rzutują na ocenę
ryzyka całej branży.
Nie należy oceniać danej branży przez pryzmat szkodowości, bo wówczas trzeba byłoby
zaliczyć do nieubezpieczalnych ryzyka komunikacyjne. Ubezpieczenia rozwijają się przez
przyjmowanie coraz to nowych ryzyk, dotychczas pozornie nieubezpieczalnych. Np. na
początku XX wieku ryzyko włamania było uznawane za nieubezpieczalne, a obecnie są
ubezpieczane nawet tak trudne ryzyka, jak „rozlewy olejowe” związane z katastrofami
tankowców (system kompensacji tych szkód istnieje od 3 lat).
Nie ma branż nieubezpieczalnych, są pojedynczy klienci „odstający” od ogólnej jakości
portfela, źle zarządzający ryzykiem.
A jak to wygląda z punktu widzenia trzeciej strony trójkąta ubezpieczeniowego, czyli
klientów? Do udziału w panelu zostali zaproszeni p. Bożena Czerwińska­Lasak – wiceprezes
zarządu przedsiębiorstwa przemysłu drzewnego, przedstawicielka branży tartacznej oraz ksiądz
ekonom Janusz Majda – zarządzający majątkiem Konferencji Episkopatu. Doświadczenia ze
współpracy z brokerem i ubezpieczycielem nie były najlepsze, bo tuż przed końcem okresu
ubezpieczenia odmówiono im ochrony ubezpieczeniowej,
a w pierwszym przypadku – broker, który wcześniej nie sygnalizował żadnych problemów,
6
stwierdził, że nie ma dla tej firmy (spółki giełdowej) żadnych ofert. Są to przykłady negatywne,
podważające zaufanie do ubezpieczeń. Trudne ryzyka powinny być wyzwaniem, underwriter
powinien znaleźć rozwiązanie (np. ograniczenie zakresu pokrycia ryzyka, wysoka franszyza), a
jeżeli już trzeba rozstać się z klientem – należy uczynić to w sposób cywilizowany, z
odpowiednim wyprzedzeniem.
Co zrobić, aby ryzyka stały się ubezpieczalne?
Symptomy zmiany podejścia ubezpieczycieli do ryzyka miały miejsce już w 2010 r.
Należało przygotować klientów do zmian, informować o podwyższonych wymaganiach,
przyzwyczaić do pewnych standardów. Potrzebny jest dialog – klienci muszą słuchać
brokerów, ale i brokerzy oraz ubezpieczyciele muszą brać pod uwagę sytuację klientów.
Konieczna jest edukacja w zakresie prewencji, informacja, że pozytywna opinia straży pożarnej
oraz nadzoru budowlanego nie oznacza, że budynek zostanie ubezpieczony, że niezbędne są
pewne techniczne zabezpieczenia, które są realne do wprowadzenia pod względem
ekonomicznym i odpowiednio rozłożone w czasie, bo klient ma swoje plany, budżet i nie uda
się zamontować systemów zabezpieczających z dnia na dzień.
Należy pamiętać, że rynek wejdzie w drugi cykl koniunkturalny, „zmięknie”, pojawili się
nowi gracze, co będzie stymulowało konkurencję i trudno będzie odzyskać dawnych klientów.
Wskazano też, że pewnym rozwiązaniem w przypadku dużych grup klientów, którzy muszą
mieć ochronę, a komercyjni ubezpieczyciele nie chcą ich przyjąć – są towarzystwa ubezpieczeń
wzajemnych.
W toku dalszej dyskusji przedstawicielka klientów zwróciła uwagę, że ułatwiłoby
współpracę wypracowanie przez ubezpieczycieli jednolitych kryteriów oceny ryzyka.
Natomiast Ewa Hetman z Biura Brokerskiego stwierdziła, że trudno jest uzyskać od
ubezpieczyciela informację w przypadku odmowy, co klient powinien zrobić, aby dostać
ubezpieczenie, jakie konkretne urządzenia zainstalować. Uzyskała odpowiedź, że
o specjalistycznych urządzeniach musi zadecydować specjalista, ale często są to proste
zalecenia nie wymagające dużych kosztów.
Podsumowując panel A. Liwacz podkreślił, że dużą rolę może odegrać broker – słuchając
ubezpieczyciela i klienta może doprowadzić do ubezpieczenia „nieubezpieczalnego” ryzyka.
Klient oczekuje od brokera profesjonalizmu, a także orientacji w sytuacji na rynku
i współpracy nad ograniczeniem ryzyka.
III PANEL – Ubezpieczenia życiowe – rozwój w ostatnich 20 latach oraz kierunki
i prognozy na przyszłość, czyli jak zarobić na zadowolonym kliencie
Moderator: Dariusz Rajca
Paneliści: Joanna Olszewska, Beata Tylke, Jan Myszkowski, Lesław Skibiński, Marcin
Kowalski
To jedyny panel poświęcony ubezpieczeniom życiowym i ubezpieczeniom grupowym,
których nie ma w polskim systemie prawnym, jak powiedział Jacek Kliszcz.
Dyskusję poprzedzono krótkim egzaminem z wiedzy ubezpieczeniowej, który brokerzy
zdali pomyślnie. Jedno z pytań dotyczyło udziału brokerów w dystrybucji ubezpieczeń na życie
w 2010 r. Na 34 mld składki – 1 mld przynieśli brokerzy, z tego większość do PZU, co stanowi
7
1,7% udziału w rynku.
Zastanawiano się, dlaczego segment ten jest nieatrakcyjny dla brokerów i dlaczego
ubezpieczenia życiowe są mało popularne. Wynika to ze specyfiki ubezpieczeń grupowych
i konserwatyzmu klientów. Obraz ten kształtował się przez wiele lat pod wpływem różnych
czynników, z których dwa są nadal istotne.
Po pierwsze – jest to pozycja ubezpieczeń życiowych na liście priorytetów zakładów pracy.
Życiowe ubezpieczenia grupowe, zwłaszcza te opłacane przez pracowników, mają niższą
rangę, nie wiadomo często, kto je zorganizował, kto odpowiada za modyfikacje.
Po drugie – w ubezpieczeniach majątkowych po obu stronach zasiadają profesjonaliści: ze
strony zakładu pracy – dyrektor ds. finansowych lub broker, a po drugiej stronie –
przedstawiciel towarzystwa ubezpieczeniowego. W przypadku ubezpieczeń pracowniczych
najpierw warunki ubezpieczenia są ustalane z pracodawcą, a potem sprzedawane finalnemu
odbiorcy. Jest to proces czasochłonny i skomplikowany z uwagi na wielość interesów.
Joanna Olszewska zwróciła uwagę, że niski procent osób ubezpieczonych na życie
wynika nie tylko z braku świadomości ubezpieczeniowej, braku wiedzy czy mentalności. Wina
leży też po stronie ubezpieczycieli, którzy powielają schematy, przedstawiają przysłowiowe
tabelki, nie dostosowując tych ubezpieczeń do realnych potrzeb klientów. Działalność
ubezpieczycieli nie jest transparentna, nieraz mają wiedzę, co naprawdę jest szkodowe, ale nie
udostępniają jej. Podkreśliła, że klientem dla towarzystwa ubezpieczeniowego jest
ubezpieczający i broker jako konsultant, a na końcu tego łańcucha jest ubezpieczony.
Zdaniem Jacka Kliszcza ubezpieczeniom życiowym zaszkodziło ich powiązanie
z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym oraz wprowadzające w błąd, obiecujące zbyt
dużo reklamy o ubezpieczeniach za złotówkę. Dużym zagrożeniem dla rynku brokerskiego jest
projekt dyrektywy w sprawie pośrednictwa (IMD II), wprowadzający znacznie ostrzejszy
reżim w przypadku ubezpieczeń z ufk oraz zakaz pobierania prowizji od tych ubezpieczeń –
jedynym źródłem wynagrodzenia brokera ma być honorarium od klienta (fee).
Dyrektywa ta została wprowadzona w Holandii i rzeczywiście spowodowała upadek kilku
firm brokerskich – stwierdziła Joanna Olszewska. Grupa ING pomaga brokerom inwestując w
ich edukację, aby mieli „odpowiedni potencjał” i potrafili wynegocjować wynagrodzenie
umożliwiające prowadzenie biznesu. W Polsce mamy czas na przygotowanie się do tych zmian
legislacyjnych. Warto już zastanowić się, kto jest odpowiedzialny za edukację.
Swoimi doświadczeniami z pracy m.in. w Niemczech i Indiach podzielił się Jan
Myszkowski. Stopień zamożności społeczeństwa wpływa na rozwój ubezpieczeń życiowych
(w Niemczech prawie każdy obywatel ma średnio po 6 polis). Ale z drugiej strony, im
biedniejszy jest kraj i człowiek, tym bardziej potrzebuje ochrony (w Indiach sprzedaje się
ubezpieczenia za 1 dolara miesięcznie). Ubezpieczenia życiowe są trudne, trzeba umieć je
sprzedawać, ale można na nich zarobić, bo prowizja nie jest wprawdzie zbyt duża, ale za to
długoterminowa. Większość pracy jest po stronie ubezpieczycieli, którzy muszą zdobyć
zaufanie klientów, a do brokerów należy przekonanie konsumentów, że ubezpieczenie ma sens.
Jeśli ubezpieczamy samochód czy dom, to tym bardziej powinniśmy pamiętać
o zdrowiu, życiu i zabezpieczeniu rodziny. Może warto kopiować rozwiązania z innych krajów
upowszechniające ubezpieczenia na życie.
Głos zabrał prof. Tadeusz Szumlicz. Podkreślił wagę zaufania do towarzystw
ubezpieczeniowych, które mogą nadwerężyć niewłaściwe reklamy. Stwierdził, że trzeba
8
uświadomić ludziom, że żyją w świecie ryzyka. Potencjalnym klientem dla brokerów są
w Polsce średniozamożne gospodarstwa domowe. Należałoby wspólnie z Polską Izbą
Ubezpieczeń, brokerami i ubezpieczycielami opracować strategię rozwoju ubezpieczeń
życiowych na najbliższe lata.
Ważny problem poruszył Marcin Kowalski. To, czego potrzebują klienci to nie są
ubezpieczenia tzw. rodzinne, choć to one są tradycyjnie najczęściej kupowane, ale są to
ubezpieczenia, których towarzystwa ubezpieczeniowe „nie lubią”, jak np. ochrona
w przypadku niezdolności do pracy, uszczerbku na zdrowiu, inwalidztwa. Brak jest działań
pomocowych dla brokerów, badań statystycznych.
Ubezpieczenia życiowe będą się zmieniać m.in. w związku z wydłużeniem wieku
emerytalnego, zmniejszeniem bezpieczeństwa socjalnego, zmianami prawnymi dotyczącymi
opieki medycznej – stwierdziła reprezentująca firmę Pramerica – Beata Tylke. Pramerica
współpracuje merytorycznie z brokerami, próbuje tworzyć zindywidualizowane programy
ubezpieczeń grupowych, dostosowane do wymagań brokerów. Podejmuje pracę informacyjną i
szkoleniową, eksponując to, co różni ją od pozostałych firm życiowych działających na rynku.
Warto wspomnieć o coraz bardziej popularnych programach grupowych ubezpieczeń na życie,
na wysokie sumy ubezpieczenia, sponsorowanych przez pracodawców, a także
o pracowniczych programach emerytalnych.
PANEL IV ­ Ryzyka katastroficzne z prognozą zmian klimatycznych i ocena inicjatywy
ubezpieczeń obowiązkowych w tym zakresie
Moderator: prof. zw. dr hab. Zdzisław Brodecki
Paneliści: Witold Janusz, Nigel Ralph, Andrzej Maciążek, Radosław Bedyński, dr Marcin
Orlicki, Ewa Sikorska, Paweł Madej.
Wprowadzając w tematykę Jacek Kliszcz zwrócił uwagę, że katastrofy związane ze
zjawiskami naturalnymi zdarzały się zawsze, obecnie zwiększyła się jednak ich częstotliwość i
skala, a być może globalizm i nagłośnienie medialne sprawia, że są tak postrzegane. Niektórzy
jednak twierdzą, że są to nowe zjawiska i zagrożenia i chcieliby je objąć systemem ubezpieczeń
obowiązkowych. Ubezpieczenia obowiązkowe w przypadku ubezpieczeń majątkowych to
niedobre rozwiązanie, powoduje bowiem ubezwłasnowolnienie człowieka, który ma przecież
prawo do własnej decyzji w kwestii zabezpieczenia swojego majątku.
Prowadzący panel prof. Zdzisław Brodecki polecił lekturę monografii Marcina Orlickiego
pt. „Ubezpieczenia obowiązkowe”(wydanej przez Wolters Kluwer w 2011 r.). Tytułem wstępu
wskazał na zmiany w podejściu do omawianej problematyki w Unii Europejskiej (rozdział
„Ochrona ludności” w Traktacie Lizbońskim, pojawienie się definicji infrastruktury krytycznej
oraz systemów zarządzania kryzysowego). Zwrócił uwagę, że wolność gospodarcza będzie
coraz bardziej ograniczana, ponieważ liberalizm gospodarczy doprowadził do kryzysu, stąd
odwrócenie sytuacji. Warto wspomnieć, że w okresie polskiej prezydencji Polska Izba
Ubezpieczeń zainicjowała spotkanie na ten temat, eksponując partnerstwo publiczno­prywatne
w prewencji i likwidacji szkód powstałych w wyniku zdarzeń katastroficznych.
Następnie Paweł Madej z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej zaprezentował
zarządzanie ryzykiem powodziowym z punktu widzenia sektora gospodarki wodnej. Na
przykładzie powodzi z lat 1997, 2001 i 2010 pokazał ich zasięg terytorialny i powtarzalność na
określonych terenach. Podkreślił, że zbyt mało jest danych na temat źródeł i struktury strat
(badania statystyczne GUS przeprowadził w 1997 r.).
9
O tym, jakie znaczenie przypisuje się tej problematyce w UE, świadczy uchwalenie
dyrektywy powodziowej, z której wynika, że podejście kładące nacisk na rozwiązania
techniczne to za mało. Należy wzmocnić działania związane ze świadomością
ubezpieczeniową, indywidualnym zabezpieczeniem budynków, szybkim reagowaniem,
prognozowaniem.. W dyrektywie wyodrębniono trzy etapy: 1) wstępna ocena ryzyka,
2) wykonanie map zagrożenia ryzykiem powodziowym, 3) sporządzenie planu zarządzania tym
ryzykiem. Obecnie jesteśmy po pierwszym etapie i mamy 2 lata na sporządzenie map.
Planowanie utrudnia fakt, że są to zjawiska dynamiczne, zmienia się zagospodarowanie terenu,
zmienia się klimat.
Działania związane z oceną zagrożenia mają prowadzić do zmniejszenia strat dla ludzi,
działalności gospodarczej, środowiska i dziedzictwa kulturowego. Wymaga to spojrzenia
całościowego oraz współdziałania sektorów publicznego i prywatnego.
Nigel Ralph pokazał strukturę strat związanych z wielkimi powodziami w USA
(spowodowanych huraganem Katrina), Wlk. Brytanii, Australii, Tajlandii i Japonii i udział
Lloyd’sa w ich ubezpieczeniach. Zwrócił uwagę na różnorodność programów powodziowych
na świecie i rolę państwa, które musi udzielić natychmiastowej pomocy ratując przede
wszystkim życie ludzi (majątek jest na drugim planie). Jednym z najlepszych modeli
współpracy sektorów publicznego i prywatnego może poszczycić się Szwajcaria. W Wlk.
Brytanii ubezpieczenia powodziowe są powszechne, chociaż nieobowiązkowe, ale istnieje
porozumienie państwa z ubezpieczycielami dotyczące utrzymywania przez państwo
zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Powódź jest zjawiskiem katastroficznym, ale
ubezpieczalnym. Warto zapoznać się z raportem Swiss Re na ten temat.
Ewa Sikorska, nawiązując do poprzedniej wypowiedzi, wskazała na rozwiązanie
francuskie, gdzie towarzystwo reasekuracyjne jest własnością państwa. W Polsce państwo
mogłoby uczestniczyć w komercyjno­państwowym poolu, który będzie wspólnie ubezpieczać
ryzyka powodziowe.
Często powołujemy się na rozwiązania niemieckie, warto więc wspomnieć, że tam
ubezpieczenia katastroficzne są dobrowolne, niemiecki rynek ubezpieczeń jest sceptycznie
nastawiony do ryzyka powodziowego, jest ono wysoko kwotowane – stwierdził Witold
Janusz – a posiada je zaledwie ok. 10% właścicieli nieruchomości. Natomiast państwo jest
zaangażowane w infrastrukturę krytyczną, począwszy od planów zagospodarowania terenu.
Nie ma mowy o sytuacji budowania na terenach zalewowych, tak jak w Polsce, a jeśli ktoś się
na to decyduje, musi się sam ubezpieczyć i zapłacić wysoką cenę.
Punkt widzenia ubezpieczyciela przedstawił Radosław Bedyński. W przypadku powodzi
mamy do czynienia nawet z kilkoma tysiącami szkód w krótkim okresie (tu podał przykład: w
2010 r. informacja o szkodzie napływała do PZU co 1 sek.). PZU wprowadziło tzw. procedurę
katastroficzną. Utworzono też Mobilne Biuro PZU POMOC, które przyjmuje zgłoszenia szkód
w terenie, udziela informacji i pomocy rzeczowej. Aby ryzyko powodzi było ubezpieczalne,
system ubezpieczeń powinien być powszechny, musi być udział budżetu państwa, czy to w
składkach, czy w odszkodowaniach, ubezpieczyciele powinni wspólnie z państwem
kształtować odpowiednie zachowania społeczeństwa, zmiany prawne, jak ograniczenie sum
gwarancyjnych, większy udział własny.
Zastanawiano się, jak dalece może pomóc lub zaszkodzić wprowadzenie obowiązkowego
10
ubezpieczenia od ryzyka powodzi?
O ile powszechność ubezpieczeń powodziowych Piotr Narloch uznaje za „zbożny” cel, o tyle
uważa, że klienci powinni być raczej zachęcani do ich kupowania, a nie zmuszani. Aby
ubezpieczenia te były powszechne, państwo powinno:
­ po pierwsze – stworzyć dobre systemowe rozwiązania (przykładem złej regulacji
obowiązkowości są ubezpieczenia rolne, gdzie obowiązek ubezpieczenia nie jest
egzekwowany, a mimo dopłat państwa – składka jest nieadekwatna do ryzyka);
­ po drugie – zająć się sprawami technicznych zabezpieczeń, prewencją, edukacją;
­ po trzecie – należy podkreślać pomocową rolę ubezpieczeń, bo wprawdzie za pieniądze, ale
pomagają ludziom („biały PR”).
Andrzej Maciążek omówił zakres ubezpieczeń powodziowych i różne ich modele. Najczęściej
obejmują one budynki od zdarzeń losowych, nowością są ubezpieczenia upraw i zwierząt.
Wspomniał o opracowaniu złożonym rok temu w ówczesnym MSWiA opartym na modelu
publiczno­prywatnym, czyli współpracy sektora ubezpieczeń z administracją państwową. Jego
zdaniem państwo powinno zapewnić gwarancje dla ubezpieczycieli w sytuacji, gdy wypłaty
odszkodowań przekroczą poziom rezerw.
Argumenty za i przeciw obowiązkowości omawianych ubezpieczeń przedstawił Marcin
Orlicki. Jeśli zmusimy do ubezpieczenia tych, którzy go nie potrzebują, będzie to dla nich
podatek, ukryta dotacja dla tych, którzy są narażeni na ryzyko powodzi i nie byliby w stanie
ubezpieczyć się na warunkach rynkowych. Mocnym argumentem za obowiązkowością jest
uporządkowanie systemu pomocy państwa w sytuacji katastrofy. Obecnie jest to uznaniowe,
wręcz nielegalne – dając wsparcie w przypadku medialnie nagłośnionych szkód politycy robią
sobie reklamę.
W podsumowaniu prof. Z. Brodecki wskazał na chaos w ustawodawstwie, brak filozofii
ubezpieczeń obowiązkowych. Wydaje się, że celem głównym powinna być powszechność
ubezpieczeń powodziowych (rozumiana jako ubezpieczenie 100% budynków zagrożonych
ryzykiem powodzi), a sprawą drugorzędną jest sposób, jak to osiągnąć.
Komentując panel J. Kliszcz stwierdził, że bałagan legislacyjny dotyczy całego systemu
ubezpieczeń, a właściwie trudno tu mówić o systemie, bo system powinien być spójny i
logiczny. Pudruje się punktowo problemy, które pojawiają się jak pryszcze na twarzy modelki,
a nikt nie myśli o całości.
PANEL V – Aktualizacja Karty Sobieszewskiej i 10 Zasad Dobrych Praktyk
Moderator: Weronika Chmielewska
Paneliści: prof. dr hab. Jacek Sójka, Ewa Beata Basiak, Małgorzata Kaniewska, Bogusław
Skuza, Adam Sankowski, Marcin Broda
Twórcy Kodeksu Etyki zw. Kartą Sobieszewską (1998 r.) i Podstawowych Zasad Dobrych
Praktyk Współpracy Zakładów Ubezpieczeń z Brokerami, zw. w skrócie Zasadami Dobrych
Praktyk (2000 r.) wykazali się wiedzą i intuicją, dokumenty te są uniwersalne, ale powstawały
w czasach, kiedy rynek jeszcze się nie ukształtował, stąd potrzeba aktualizacji. O ich znaczeniu
świadczy fakt, że do Komisji Etyki napływają skargi w oparciu o te dokumenty, sięgają do nich
sądy przy rozpatrywaniu sporów. Projekt zmienionego Kodeksu znajduje się na stronie
Stowarzyszenia i będzie zatwierdzony przez Walne Zgromadzenie Brokerów. Szkoda, że
zabrakło wśród uczestników panelu Leszka Straszewskiego, współtwórcy Kodeksu Etyki.
11
W trakcie panelu zastanawiano się, dlaczego wciąż panuje stereotyp, że etycznie to nie
znaczy skutecznie? Czy legalnie to znaczy etycznie? Czy w ogóle można mówić o etyce
biznesu, czy koliduje ona z moralnością w życiu codziennym?
Według prof. Jerzego Sójki w środowisku zawodowym pojawiają się pokusy i dylematy i
wtedy potrzebna jest etyka jako refleksja. Nie ma sprzeczności między etyką a zyskiem, w
przypadku firmy komercyjnej nieetyczne, bo równoznaczne z brakiem dbałości o firmę, byłoby
nieprzynoszenie zysku. W zawodach zaufania publicznego szczególnie ważna jest etyka,
zasady działania składające się na deontologię zawodową, scalające środowisko i budujące jego
tożsamość.
Na praktyczne korzyści związane z istnieniem Kodeksu Etyki Polskiej Izby Pośredników
Ubezpieczeniowych i Finansowych wskazał Adam Sankowski. Pod kodeksem podpisało się
już ponad 5 tys. sygnatariuszy, umożliwia on szybkie rozstrzyganie wielu sporów między
pośrednikami a ich klientami, a także dbałość o wizerunek pośredników, np. w walce z
nieetycznymi reklamami.
Bogusław Skuza zwrócił uwagę na różnicę między etyką indywidualną a zbiorową.
Korporacje mają swoje zasady nie zawsze spójne z zasadami jednostek. Chociaż – jak
zauważyła Małgorzata Kaniewska – są firmy, które budują swój wizerunek właśnie opierając
się na określonych normach, np. IKEA, Johnson &Johnson.
Red. Marcin Broda stwierdził, że nie wierzy w kodeksy etyki, tylko w etykę, którą każdy
z nas ma w sobie lub jej nie ma. Gdy coś zagraża korporacji, kieruje się ona swoim interesem, a
nie kodeksem etyki (przykład z jednego z poprzednich paneli, kiedy to ubezpieczyciel bez
wcześniejszego uprzedzenia pozbawił firmę ochrony, kierując się wyłącznie swoim interesem,
przy czym nikt nie zwrócił uwagi na etyczny aspekt sprawy).
Według Ewy Beaty Basiak człowiek postępujący etycznie w życiu prywatnym będzie taki
sam w życiu zawodowym. Jest wiele kodeksów, zasad na stronach internetowych różnych firm.
Istotne jest, aby je czytać, odwoływać się do nich, upowszechniać je, tak aby osoby ich
nieprzestrzegające naraziły się na ostracyzm.
Inny charakter mają Zasady Dobrych Praktyk, podpisane przez Stowarzyszenie i Polską
Izbę Ubezpieczeń. W imieniu Komisji Etyki, która pracuje nad ich aktualizacją, Weronika
Chmielewska poprosiła o konsultacje ubezpieczycieli, brokerów i underwriterów.
Zasugerowała, że może warto do dyskusji włączyć trzecią stronę – klienta. Chodzi tu o
uregulowanie kwestii nieunormowanych w przepisach prawnych, a dotyczących relacji między
pośrednikiem a ubezpieczycielem.
Prezes Kliszcz zaprosił do współpracy przy tworzeniu Zasad Polską Izbę Pośredników
Ubezpieczeniowych i Finansowych. Szczególnie nad dwiema kwestiami dyskutuje się od wielu
lat, a są to wielość pełnomocnictw i kwestia rozliczeń brokera z ubezpieczycielem. Komisja
Etyki przygotowała projekt uregulowania tych problemów, który podaje pod dyskusję. W
przypadku pełnomocnictw – zdaniem M. Brody – problem leży po stronie brokerów – po
prostu nie powinni brać podwójnych czy kolejnych pełnomocnictw od klientów.
Wypracowane w ciągu roku wspólne rozwiązania przedstawione zostaną na kolejnym
kongresie.
***
12
Prezes Jacek Kliszcz dziękując wszystkim uczestnikom oraz tym, którzy przyczynili się
do zorganizowania Kongresu podsumował : udział wzięło 946 osób, w tym: 421 brokerów,
348 przedstawicieli firm ubezpieczeniowych i 177 gości.
Izabella Sapińska ­ Binda
Sekretarz redakcji "Prawo Asekuracyjne"
* * *
13

Podobne dokumenty