str. 4 - Nasz Ursus
Transkrypt
str. 4 - Nasz Ursus
ISSN 2083-246X Nr 9 (24) PISMO MIESZKAŃCÓW DZIELNICY 31 MAjA 2012 str. 4 FOT. JACEK CHUDzIK REDAKCYJNA WIZYTA NA NARODOWYM Stadion dla całych rodzin Stadion Narodowy Teren działki – prawie 20 ha, powierzchnia obiektu – 203 920 m2, podziemia – 130 829 m2, naziemia – 73 100 m2. Iglica nad środkiem boiska – 113 m nad poziomem Wisły. 58 tysięcy miejsc, 965 toalet, 4 restauracje, 16 klatek schodowych, 4 ha dachu łącznie z zasuwanym. 4600 miejsc Premium, 800 miejsc w lożach VIP, 106 miejsc dla niepełnosprawnych, 69 lóż dla BVIP, 4 ekrany wiszące JJ LED (200 m2). W połowie stycznia 2011 zapraszał nas na otwarcie za rok. Uzupełniał naszą wyobraźnię wizją przyszłego, ukończonego już Stadionu Narodowego. Roztaczał jego możliwości i udowadniał wyższość nad innymi stadionami Europy, a nawet świata – doradca zarządu Narodowego Centrum Sportu, Marek Okniński (na zdjęciu). Rok temu z okładem na pytanie, czy potrafimy podołać takiemu przedsięwzięciu, odpowiedział pan nam, że oczywiście. Zmienił pan zdanie? Ależ skąd... Jeżeli chodzi o projektantów, jak i fachowych wykonawców budowlanych, to potrafimy tworzyć najbardziej skomplikowane rzeczy. Choćby ten dach... Oponenci marudzą, że nagle w stolicy dwa takie obiekty stricte piłkarskie – Legia i Narodowy. Nie za dużo? To nie jest stadion stricte piłkarski, lecz obiekt wielofunkcyjny. Dzięki zainstalowaniu tutaj wielu nowoczesnych rozwiązań (m.in. możliwości całkowitego zadaszenia) może służyć na wielu polach eksploatacji... … i tylko zastanawia brak bieżni lekkoatletycznej... Nie byłby to nowoczesny stadion piłkarski. Bieżnia spowodowałaby brak możliwości komfortowego oglądania widowisk, nie tylko zresztą futbolowych. A do tego lekkoatletyka wymaga też specjalistycznych rozwiązań, podobnie jak piłka. Do dzisiaj nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tak ogromny stadion może sprawiać wrażenie kameralnego... Imprezy dotychczas organizowane wykazały, że stadion jest bardzo przyjazny dla kibiców, zlokalizowany w dobrze skomunikowanej okolicy, umożliwiającej szybkie dotarcie do licznych środków komunikacji publicznej. Na meczu Polski z Portugalią było ponad czterdzieści tysięcy kibiców i okazało się, że wszystkie rozwiązania techniczne się sprawdziły. Zarówno systemy związane ze sprawnym wejściem widzów na trybuny (np. kołowroty na bramach wejściowych zapewniające dużą przepustowość kibiców), jak i nagłośnienie czy telebimy oraz liczba wyjść ułatwiających sprawne opuszczenie obiektu przez widownię. Bardzo zróżnicowaną wiekowo... To dziwne teorie, bo właśnie na meczu piłkarskim z Portugalią były całe rodziny. Podobnie na spotkaniu Legii z Sevillą widzieliśmy wiele małych dzieci z mamami i tatusiami. I mogą przychodzić. Stadion jest bezpieczny. Zwolna następuje chyba No właśnie! Co po Euro? Może to nie pana kompetencje? Sporo wiem, choć rzeczywiście nie są to moje kompetencje. Wiele ważnych, dużych imprez. W najbliższym czasie koncert Madonny, rozgr ywki finałowe futbolu amerykańskiego. Stadion jest wielofunkcyjny i wymiarami odpowiada wymogom wszelkich imprez masowych. Są tu też największe w Warszawie sale konferencyjne, powierzchnie biurowe do wynajęcia. Jest i restauracja z widokiem na Wisłę. Zna pan takie nazwisko – Kazimiera Szczuka? Nie wiem, czy dobrze kojarzę. Publicystka, pisarka, krytyczka literacka, wojująca feministka? No tak, z tego najbardziej znana. Słyszał pan jej wypowiedź, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej to jedynie „samcza rozrywka”, a „Euro 2012 to typowo męska rozrywka. Gdyby była szlachetna to korzystałyby kobiety, ale jest to rozrywka z usługami seksualnymi, piciem piwa i wrzaskiem”? zmiana modelu kibicowania, który panuje już na meczach siatkówki... Tak już jest na całym świecie. Przykładem niech będą boiska angielskie. Tak jak nasz Narodowy, bez wydzielonych specjalnych sektorów za pomocą krat, czy innych twardych systemów bezpieczeństwa. Jest stadionem otwartym, ale monitorowanym. Podobnie jak przestrzeń wokół obiektu. Po Euro będzie możliwość korzystania z infrastruktury – przyjmowania wycieczek szkolnych, nabycia pamiątek ze stadionu. PISMO MIESZKAńCÓW DZIElNICY Wydawca: Grupa Biznesu „Calmein” Sp. z o. o. Redaktor naczelny: Marek Stańczak Sekretarz redakcji: Krzysztof Zorski Stoimy przed lożami, a na dole kończy się układanie trawy. Rzeczywiście Narodowy robi wrażenie... Ta nad nami, największa, to loża prezydencka. Murawę wymienia firma, która złożyła najkorzystniejszą ofertę i wygrała przetarg... Ach, te przetargi i ustawa o zamówieniach publicznych. Ułomna, promująca taniochę i bylejakość... Z Prawem o Zamówieniach Publicznych jest tak, że zespołom osób, które znają się na specyfice danego zamówie- Zespół: Jacek Chudzik, Greta Droździel-Papuga, Jacek Głuski, Agnieszka Gorzkowska, Łukasz Prokop, Elżbieta Skonieczna,Helena Tarko Studio graficzne: Robert Muchajer, Artur Szuba nia, znają się równocześnie na przepisach – wspomniana ustawia nie przeszkadza. Umożliwia konkurencyjny wybór wykonawcy zamówienia, a jednocześnie daje możliwości wymagania rzetelnego i terminowego wykonania zamówienia, czego przykładem jest Stadion Narodowy – kompletny, wyposażony budynek wielofunkcyjny. Bo tak naprawdę nie było na nim problemów z wyborem wykonawców. Oczywiście procedury przetargowe zabierają dużo czasu i są mocno sformalizowane, ale ich zastosowa- Sekretariat, reklama i ogłoszenia drobne: Małgorzata Wójcik, tel. 22 648 39 87 Redakcja: ul. Meander 14, 02-791 Warszawa tel. 22 648 39 87 e-mail: [email protected] nie jest konieczne przy wydatkowaniu środków publicznych – tak się dzieje zresztą we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Dzięki decyzji o powstaniu Stadionu Narodowego w tym miejscu na pewno mieszkańcy Warszawy zyskali obiekt, który będzie służył nie tylko im, ale również rodakom z całego kraju. Przed wejście główne od strony południowej wróciła na miejsce, po odrestaurowaniu, monumentalna rzeźba „Sztafeta” autorstwa Adama Romana. Bo, historycznie, był w tym miejscu stadion, jeden z największych w Europie. A potem przez lata jeden wielki wstyd, jarmarkiem zwany... W jakimś sensie, dzięki budowie Narodowego, zmienił wygląd nie tylko teren, czyli w sumie około czterdzieści hektarów, ale także pobliski dworzec kolejowy Stadion, który z ciągnącej się przez lata niemożliwości stał się perełką. ROZMAWIAlI JACEK ChuDZIK I MAREK STAńCZAK Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i zastrzega sobie prawo do niepublikowania, względnie skracania niezamówionych tekstów. Nakład: 30 000 egz. Druk: Agora S.A. 31 maja 2012 EKOLOGIA W WYDANIU ENERGETYKI URSUS Neutralizowanie neutralizatorów 9 maja 2012 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla m.st. Warszawy (PINB) wydał Decyzję nr IIOT/135/2012, nakazującą rozbiórkę neutralizatora (obiekt nr 234), posadowionego na działce należącej do spółki 4/113 Gaston Inwestments – z Grupy Kapitałowej Celtic Property Developments S.A. (Celtic). Tyle urzędowe stwierdzenie. Dodamy tylko, że przy ul. Silnikowej w Ursusie. Do obecnego, tragicznego i zagrażającego środowisku naturalnemu i mieszkańcom Ursusa stanu neutralizatora doprowadziła nieodpowiedzialna działalność Energetyki Ursus Sp. z o.o., która przez wiele lat zrzucała do niego ścieki przemysłowe, nie dbając o stan techniczny obiektu i bezpieczeństwo ludzi. O tej, jakże ważnej sprawie dla całego środowiska naturalnego Ursusa, rozmawiam z RYSZARDEM BOROWSKIM, nadzorcą inwestorskim przedsięwzięcia, którym było przygotowanie do rozbiórki, czyli oczyszczenie i likwidacja feralnego neutralizatora. Najpierw nastąpił zakaz użytkowania neutralizatorów... I rzeczywiście Energetyka Ursus nie użytkowała? Tego nie wiadomo. W każdym razie, Energetyka Ursus zwróciła się do Mazowieckiego Inspektora Nadzoru Budowlanego z odwołaniem od decyzji. Mazowiecki umorzył postępowanie odwoławcze, ponieważ Energetyka nie była stroną, gdyż neutralizatory znajdują się na działce 4/113 Gaston Inwestments z grupy kapitałowej Celtic Property Developments S.A. A tymczasem... W związku z tym 4/113 Gaston, na podstawie opinii technicznej wykonanej przez budowniczego Edwarda Adamskiego, wystąpił do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o wydanie decyzji na rozbiórkę neutralizatorów. Podczas badania technicznego neutralizatorów stwierdzono ich rozszczelnienie, a przy takim „towarze”, jaki znajduje się w neutralizatorach, grozi to katastrofą ekologiczną. Może przypomnimy, co tam było... Pochodzące z separatorów garaży, lotniska, myjni samochodowych i temu podobne substancje ropopochodne, zbierane przez Seperator Service i przywożone te wszystkie odpady do omawianych neutralizatorów... I tu powinny być neutralizowane... Powinny być, ale czy były? Mam wątpliwości. Na dobrą sprawę, to z neutralizatorów schodziła jedynie „woda”, to znaczy ciecz, która zbiera- ła się na powierzchni zbiorników. Gęste osiadało na dnie, „dobijało” do zalegającego i od około pięciu lat nie było wybierane. Przy ruszeniu tego szlamu – smród nieprawdopodobny na całą okolicę. Czyli neutralizacja w wykonaniu Energetyki Ursus... Jeżeli coś jest zneutralizowane, nie powinno wydawać takiego zapachu. Po otrzymaniu decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, przystąpiliśmy do rozbiórki neutralizatorów. Przypominam o katastrofalnej w swojej wymowie opinii technicznej. I o tym, że neutralizatory zostały wybudowane w latach pięćdziesiątych XX wieku, a wtedy uszczelniaczem betonowych elementów była woda szklana lub jakiś inny specyfik. W każdym razie, żadne zabezpieczenie z tamtego czasu nie ma racji bytu przy obecnych techno- logiach. Podczas rozbiórki dowiedzieliśmy się ostatecznie o wielkiej korozji biologicznej betonowej budowli, a co za tym idzie – możliwości rozszczelnienia. Beton słaby, kruszący się, nie wymagał zbyt dużego wysiłku podczas rozbiórki, a przy narożach widać już było skorodowane zbrojenia... Korozja betonu, korozja zbrojenia, czyli można podejrzewać, że część tej bomby ekologicznej przeciekała do ziemi... Pewność właściwego działania neutralizatorów można określić w granicach między 10 a 30 procent. Rozpoczął się proces rozszczelniania... Czyli mamy do czynienia z przenikaniem do ziemi, a dalej do wód gruntowych tego całego badziewia zwożonego z separatorów z całego województwa... Właśnie! Podczas wykonywania odkrywek miejscowych na dnie wykopu ukazało się lustro substancji ropopochodnych, a więc szlam –„gęste” – wypchnął przez szczeliny część rzadszej substancji, czyli ścieków płynnych, właśnie do ziemi. Stąd zaobserwowana w wykopie kałuża ścieków. Przecież to zbrodnia! A na powierzchni zakład pozamiatany, ekologiczny – można się chwalić i zapraszać gości. Jestem przekonany, że po wydobyciu całego szlamu ze zbiorników neutralizatorów i oczyszczeniu, a następnie wlaniu wody czystej, ta woda z czasem uszłaby z neutralizatorów. Do ziemi... No, tak! Nie ulega wątpliwości, że te neutralizatory zaczynały być nieszczelne. I rozbiórka, wobec braku przez lata remontów lub zastąpienia nowoczesnymi, to był ostatni moment na zapobieżenie większemu zatruciu środowiska. Dalej – roślinności, wód gruntowych. Nie wspominając o tym, że gdyby ktoś wpadł do jednego ze zbiorników... Byłem tam, widziałem, robiłem zdjęcia maszynki do zarabiania pieniędzy Energetyki Ursus, czyli tych pożal się Boże neutralizatorów. Właśnie, neutralizatory nie zostały zabezpieczone w należyty sposób przed tak zwanym dostępem osób trzecich. Nie było również „wanny”, czyli zabezpieczenia przed ewentualnym przelaniem się zbiorników. Gdyby nastąpiło na przykład oberwanie chmury, cały ten syf rozlałby się do miejskiej kanalizacji deszczowej Ursusa, a dalej do Pruszkowa. Mógłby się też zwyczajnie rozlać po powierzchni terenu. Zresztą nie wiadomo, czy tak się nie zdarzało. Na wszelki wypadek Energetyka zamontowała olbrzymią rurę (dwudziestkę), przez którą przepompowywała ścieki płynne (te z wierzchu) do kanalizacji, gdzie ścieki rozcieńczane były wodą i już w mniejszym stężeniu upłynniane do systemu kanalizacji deszczowej, która przecież nie jest przeznaczona do tego rodzaju ścieków. Rozumem, że funkcjonowanie neutralizatorów i dalsze czynności „oczyszczania” w wykonaniu Energetyki Ursus polegały na działaniach fizycznych, nie chemicznych? Gdybyśmy nalali taką substancję do beczki, to po pewnym czasie szlam opadnie na dno, a bardziej płynna substancja pojawi się na górze. I to można już nazwać oczyszczeniem? Czyli jakieś tam oddzielenie substancji gęstej od bardziej płynnej. Fizyczne. STREFA KIBICA NA SKOROSZACH Z Grecją trzy do grilla dla Polski Środa, 30 maja, godz. 13.25 Przed znaną wszystkim doskonale mieszkańcom Skoroszy restauracją Antich' Caffe' uwija się grupa monterów, stawiając gustowne, ozdobne ogrodzenie. Powstaje nietypowy, kilkudziesięciometrowy ogródek letni. Środa, 30 maja, godz. 14.17 Mówi pan Marcin – właściciel Antich' Caffe': – Nasz restauracja oraz dyrekcja Centrum Handlowego Skorosze postanowiliśmy otworzyć letni ogródek, w którym będziemy serwować dania z grilla – nie tylko mięsne, kiełbasiane, ale też i warzywne, napoje, piwo, no i rzecz podstawowa za parę dni, czyli transmisje meczów piłkarskiego Euro 2012. Strefa kibica, panie Marcinie? Może mniej oficjalna, ale nasza, na Skoroszach. Dodam, że chodzi o transmisje na pokaźnym telebimie. Oczywiście to w czasie zmagań piłkarskich. Ogródek zostanie udostępniony w godzinach działalności restauracji i z nią zintegrowany. Jednak będzie serwował, jak już powiedziałem, dania z grilla. Oczywiście jeżeli ktoś zechce konsumować dania podawane w restauracji, będzie musiał sam o to zadbać, za co przepraszam, ale takie są wymogi bezpieczeństwa (parking, samochody). Natomiast sama restauracja będzie strefą wolną od Euro 2012, czyli miejscem relaksu. Od kiedy zapraszacie? Ogródek zacznie działać w Dzień Dziecka, czyli 1 czerwca. W założe- niach powinien pomieścić około pięćdziesięciu osób, ale jeżeli zajdzie potrzeba, to dostawimy w każdej chwili dodatkowe stoliki i krzesła. Bawimy się do 23, a w wyjątkowych wypadkach – według potrzeb piłkarskiego święta. W każdym razie zapraszam – kończy uśmiechnięty pan Marcin. Doglądał budowy ogródka, rozmawiał i zdjęcia robił, a i na inauguracyjny mecz z Grecją już się wprasza, twierdząc, że będzie trzy do grilla – dla nas oczywiście Jacek chudzik I tak zamieniał szlam w złoto pan prezes Energetyki Ursus. Moim zdaniem, neutralizowanie, o którym mówimy, było wielką fikcją. Na terenie tej nieruchomości zupełnie brakowało oznak możliwości oczyszczania chemicznego lub jakiegokolwiek. Przez długi czas nie były „wybierane” nieczystości stałe, ponieważ po wypompowaniu części ciekłej ukazał się nam zmagazynowany szlam do wysokości trzech metrów. Mieliśmy w redakcji sygnały od osób, które chciały podać nam dni i godziny wysyłania przez Energetykę Ursus ścieków do Pruszkowa. Nie wierzyliśmy w to... Przed rozpoczęciem robót budowlanych, czyli rozbiórką neutralizatorów, odcięliśmy wszystkie dopływy. Po wyciągnięciu i oczyszczeniu okazało się, że zanieczyszczenia zaczynają napływać... Ponownie więc wybraliśmy. Okazało się, że ilość tych ścieków była tak wielka, że zalegała wszystkie kanały i rury I to wszystko na koszt właściciela terenu, a nie użytkownika urządzeń? Z uwagi na fakt, że to Energetyka Ursus doprowadziła do obecnego stanu neutralizatora, zlewając ścieki przemysłowe przez szereg lat, nie dbając o stan techniczny zbiorników i urządzeń, szkodząc środowisku naturalnemu i bezpieczeństwu mieszkańców Ursusa – firma będzie się domagać na drodze prawnej pokrycia przez Energetykę Ursus wszelkich kosztów związanych z utylizacją ścieków oraz rozbiórką samych zbiorników. Przez cały czas rozbiórki sporządzana jest stosowna dokumentacja, która wraz z kartami utylizacji ścieków i odpadów będzie stanowić podstawę naszego roszczenia. Reasumując, obecne działania Celtiku zmierzają do zażegnania katastrofie ekologicznej, jak również zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców Ursusa. Działania te są prowadzone na mocy ważnych decyzji i przy udziale podmiotów ze stosownymi pozwoleniami i uprawnieniami. Rozmowa i fot. Jacek chudzik 31 maja 2012 Dni Ursusa – pełnoletnie Czerwcowe święto dzielnicy na stałe wpisało się w kalendarz imprez kulturalnych Warszawy. Tegoroczne odbędzie się 1 i 2 czerwca podczas imprez plenerowych w Parku Hassa i Parku Czechowickim. Urząd Dzielnicy przygotował wiele atrakcji. Mieszkańcy po raz 18. mogą świętować Dni Ursusa. Jak co roku, pierwszy dzień będzie imprezą dla rodzin z dziećmi. 1 czerwca w Parku Hassa przy ul. Wojciechowskiego wystąpi znany i lubiany Teatr Wagabunda z Krakowa. Artyści zaprezentują pokazy sztuki cyrkowej, nie zabraknie również iluzjonistów i animacji teatralnych. Od godziny 16 do 20 na najmłodszych mieszkańców Ursusa czeka również wiele gier i zabaw. W sobotę, 2 czerwca nastąpi kulminacja. Tego dnia atrakcje będą skumulowane w Parku Czechowickim przy ul. Spisaka. O godzinie 16 jako pierwszy wystąpi zespół Neo Retros. Artyści zaprezentują muzykę, będącą połączeniem tradycyjnych, akustycznych elementów z elektroniką, gitarą elektryczną, waltornią i klawesynem. O 17 na deskach amfiteatru pojawi się Jerzy Połomski. Artysta, który jest obecny na polskiej scenie od ponad 50 lat, zaśpiewa swoje największe przeboje. O 18.30 rozpocznie się mocniejsze uderzenie: repertuar zaprezentuje rockowy zespół Kobranocka. Autorzy takich przebojów, jak „Kocham Cię jak Irlandię”, czy „I nikomu nie wolno się z tego śmiać” – z pewnością zadbają o rozgrzanie publiczności. Najjaśniejszą gwiazdą wieczoru będzie Maciej Maleńczuk z zespołem Psychodancing. Jego występ planowany jest na 20.30. ŁuKASZ PROKOP Tablice wspomnień Podczas ostatniego weekendu, który spędziłam wśród znajomych, oficjalnie rozpoczynając sezon grillowy – poruszono ciekawy temat. Bardzo lubię wspominać wszelkie wydarzenia, rozckliwiać się, a dodatkowo rozmawiać na temat Ursusa, który jest nie tylko miejscem mojego dorastania, zamieszkania, ale i częścią mojej pracy. Koleżanka, będąca gospodarzem, mieszka niedaleko zakładów „Ursus”, a właściwie tego, co po nich zostało. Przyjaźnię się z nią już dosyć długo i pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu z jej ogrodowej huśtawki było widać trzy (bodajże niebieskie) neonowe traktory, które znajdowały się na dachu. Mimochodem jej o tym wspomniałam i okazało się, że nie tylko mnie traktorki zapadły w pamięć. W ten sposób nasza rozmowa zeszła na wspomnienia o dawnym Ursusie. Zaczęłyśmy wymieniać i opisywać pomniki, przedmioty, miejsca, które przypominały nam o historii dzielnicy. Poza opisanymi neonami, przypomniała nam się tabliczkowa historia powstania ciągnika, która znajdowała się Według mnie, byłaby to po dziś dzień wspaniała, krótko, ale rzeczowo opowiedziana historia. Tablice wyglądały ładnie, a przede wzdłuż ulicy Traktorzystów, a obecnie śladu po niej nie ma. Wspólnymi siłami udało nam się, wśród owianych już mgłą, wywołać i obrysować pięć tablic. Nie znalazłam informacji, z jakiego powodu zostały usunięte. wszystkim ukazywały, że jesteśmy dumni i świadomi tego, z czego słynie nasza dzielnica. Kolejnym naszym młodocianym wspomnieniem był ursusowski bazar, którego miejsce obecnie zajmuje Carrefour. Kiedyś targ, a jesz- cze wcześniej szkoła. Uwielbiałam chodzić w sobotnie poranki na ten bazar z babcią. Zawsze spotykało się tam wiele koleżanek z matkami czy babciami, babcie spotykały sąsiadki, toczyło się życie. Rozumiem, że dzielnica się rozrosła, trzeba było dostosować ją do dzisiejszych czasów, więc o brak bazaru żalu nie mam. Miło go jednak wspominać. Mimo że na bazarek chodziłam, kiedy jeszcze byłam dzieckiem, to pamiętam po dziś dzień, gdzie która sąsiadka miała stoisko, gdzie były najlepsze ciastka itd. Oczywiście miejsc wspominanych przez nas było jeszcze kilka, jednak nie sposób wszystkich teraz wymienić. Podsumowałyśmy: Ursus diametralnie się zmienił, i to na naszych oczach. Po zakładach nie można już swobodnie się poruszać, ponieważ są ogrodzone. Bazaru nie ma. Szkoły pozamieniały się budynkami. Komenda policji została przeniesiona. Otwarto kilka nowych przychodni. Wybudowano wiele domów, wła- ściwie osiedli. Uznałyśmy zarazem, że jedno nie uległo żadnej zmianie: stacja kolejowa. W naszych wspomnieniach wygląda tak samo, jak dwadzieścia lat temu, ale słyszę opinie, że i od czterdziestu. Podobno od zawsze pachnie tam publiczną toaletą, jest odziana w rdzę i Hitchcockowski klimat. Śmiałyśmy się, że jeżeli będziemy chciały następnym razem powspominać dawne czasy, czy poczuć stary klimat Ursusa, to umówimy się na stacji PKP, która jako jedyna się nie rozwija i nie martwi mijającym czasem. Ursusie, czekamy zatem na kolejne zmiany, na ulepszenia, tak, byśmy z żalem opuszczali twoje granice i wracali zawsze z chęcią. Całujemy cię, wielbiciele i mieszkańcy. Przy okazji życzę powodzenia naszej piłkarskiej reprezentacji 8 czerwca podczas meczu z Grecją. Trzymam kciuki! WASZA WERONIKA Rys. Jacek Chudzik 31 maja 2012 ZNIKAJĄCE ZAKŁADY WARSZAWY (2) Philips i Róża na Karolkowej W poprzednim wydaniu „Naszego Ursusa” pisałem o jednym ze sztandarowych zakładów Peerelu, umiejscowionym na Woli, nieistniejącym już „Kasprzaku”. Podobnie ma się rzecz z przedstawianymi w dzisiejszym odcinku Zakładami Wytwórczymi Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg, mającymi swój rodowód sprzed II wojny. Z tym, że w wypadku „Róży” zakłady przed wojną (Polsko-Holenderska Fabryka Lampek Elektrycznych – 1922-1923), założone zostały przez tę samą firmę spoza granic Polski, która w 1947 roku „podała nam rękę”, dostarczając maszyny i urządzenia do produkcji żarówek i ich detali. Szkoliła również polską załogę w zakładach holenderskich. Firmą tą był Philips, a przed wojną i po wojnie adresem zakładów pozostawała ta sama ulica Karolkowa 36- 44(!). Prześledźmy więc, wraz z Wikipedią i innymi źródłami historycznymi oraz żyjącymi jeszcze świadkami, rozwój fabryki od jej powstania aż do nieuchronnego upadku w zmieniającej się z roku na rok rzeczywistości gospodarczej, ale i mentalności. Bo gdzie w środku metropolii miejsce na wielki przemysł lub nawet jego namiastkę (patrz: obecny problem Ursusa)? Początki Po kilku latach od rozpoczęcia produkcji (1923) ruszyły prace nad budynkiem administracyjnym. W 1928 nastąpiła zmiana nazwy: z Polsko-Holenderska Fabryka Lampek Elektrycznych na Polskie Zakłady Philips S.A., Warszawa ul. Karolkowa 36-44. Rok później (1929) powstaje nowa hala fabryczna i baraki przy ul. Przyokopowej róg Grzybowskiej. Rok 1930, to koniec stawiania czteropiętrowego budynku, gdzie 3200 m2 przeznaczono na potrzeby montażu radioodbiorników, a 1200 m2 na cele biurowe. Zakończono także budowę huty szkła lampowego przy ul. Karolkowej (gdzie wytwarzano nie tylko półfabrykaty szklane do żarówek i lamp radiowych, ale i butle izolacyjne do termosów). Dwa lata przed napaścią Niemiec na Polskę (1937) zakończono stawianie kolejnego budynku fabrycznego, dwupiętrowego. Niedługo przed wojną roczna produkcja wynosi 4 000 000 sztuk żarówek. W asortymencie zakładów znajdują się: żarówki głównego szeregu i miniaturowe, trzonki, balony, rurki i pręty do żarówek, elektronowe lampy odbiorcze (montowane z detali w większości importowanych, ale i częściowo wytwarzanych na miejscu), radioodbiorniki montowane z części sprowadzanych z Holandii oraz z półfabrykatów własnych, jak głośniki, kondensatory obrotowe, kondensatory papierowe, oporniki, cewki, skale, napędy skal (część materiałów do tych półfabrykatów również była importowana np. magnesy stałe, stożki do głośników, blacha mosiężna), nadajniki i odbior- niki specjalne, cewki Pupina, termosy. Przyznacie Państwo: imponujący asortyment... I oto wojna – zajęta przez Niemców fabryka produkuje m.in. aparaty nadawczo-odbiorcze do okrętów podwodnych, czołgów i samolotów. W 1944 roku zostaje zdobyta przez żołnierzy Powstania Warszaw-skiego. Po klęsce Powstania maszyny i urządzenia zostały zdemontowane przez okupanta i wywiezione do Niemiec i Austrii. Równocześnie wywieziono część personelu i spalono budynki fabryczne. Rok później zakłady wytwarzają własne luminofory, odbywają się pierwsze próby produkcji diod i lamp mikrofalowych, a na n i k i podczerwieni, wysokoprężne lampy sodowe, lampy rtęciowo-żarowe, ksenonowo-impulsowe, medyczne (UV), lampy w szkle Wooda, halogenowortęciowe i układy zapłonowe. Nadchodzi jednak nieuchronne, czyli w 1991 roku, prywatyzacja fabryki w Warszawie. Nie wdając się w szczegóły upadku Zakładów Wytwórczych Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg, okazuje się, że... Okres powojenny W trzecim roku po wojnie, 9 grudnia 1948, powstaje – w wyniku połączenia z Państwową Fabryką Lamp Radiowych z Dzierżoniowa (przeniesioną do Warszawy) – przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych, oczywiście z siedzibą przy Karolkowej. Rok później – uruchomienie produkcji lamp elektronowych, świe- tlówek, skrętek, elektrod i początki stawiania dziesięciopiętrowego(!) budynku fabrycznego. 1953 rok, to ukończenie budowy głównego gmachu i przeniesienie do niego zakładu produkcji świetlówek, początek produkcji trzonków, drutów wolframowych i molibdenowych do lamp oświetleniowych i elektronowych oraz lamp nadawczych. … zaszkodziło stężenie rtęci Politechnice Warszawskiej zostaje otwarta specjalizacja w zakresie techniki oświetleniowej jako wsparcie dla Biura Konstrukcyjnego. W 1955 następuje przeniesienie produkcji drutów wolframowych, molibdenowych i płaszczowych oraz próżniowych metali lampowych do nowego budynku przy ul. Kolejowej 59-61 – powstają wyodrębnione: Zakłady Materiałów Lampowych METLAM oraz Zakłady Budowy Maszyn Lampowych w Warszawie przy ul. Karolkowej 13 (potem Siedmiogrodzkiej 1-3). 1956 rok – seryjna produkcja lamp oscyloskopowych oraz mikrofalowych. Powstaje Przemysłowy Instytut Elektroniki. Dwa lata później następu- je przeniesienie produkcji lamp oscyloskopowych i kineskopowych do nowo wybudowanego Zakładu Lamp Oscylos-kopowych ZELOS w Piasecznie, a produkcji lamp nadawczych i mikrofalowych do zakładu LAMINA w Piasecznie. 1961 – początek produkcji lamp rtęciowych na licencji Philipsa o mocach 80, 125, 250 i 400 W. 1964 – przekazanie produkcji żarówek głównego szeregu i żarówek samochodowych do fabryk w Pabianicach, Katowicach i Pile. Powstają Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych, składające się z: Zakładów Wytwórczych Lamp Elektrycznych w Warszawie, Pabianickiej Fabryki Żarówek POLAM, Śląskiej Fabryki Żarówek HELIOS, Pilskiej Fabryki Żarówek LUMEN, Zakładów Materiałów Lampowych METLAM, Zakładów Budowy Maszyn Lampowych UNIMA, Zakładów Lamp Elektronowych DOLAM, Koszalińskich Zakładów Maszyn UNIMASZ, Fabryki Opakowań Blaszanych MEWA. 1970 – powołanie do życia Kombinatu Źródeł Światła „Unitra–POLAM” z zakładem wiodącym w Warszawie. Do końca lat siedemdziesiątych dalsze przekształcenia, połączenia i powołania. I wciąż wzrastająca produkcja, czyli sukcesów pasmo szczęśliwe... W latach 80. XX wieku – w asortymencie znajdują się: żarówki halogenowe samochodowe, halogenowe projekcyjne, halogenowe na napięcia 220-230 V, halogenowe promien- W 1991 nastąpiło rozbicie fabryki na 3 spółki: Polamp-Warszawa, Natrium i Halzet, a w 1993 budynki upadającego zakładu zostały sprzedane, za pośrednictwem brytyjskopolskiej Fintrade, rodzimej firmie Eurotrade-Pol. 30 grudnia 1994 obiekt i teren kupił Universal i po początkowej modernizacji budynku na obiekt bankowo-usługowy wszelkie prace zostały przerwane na skutek zbyt dużego stężenia rtęci (według oficjalnych danych). Od tamtej pory obiekt fabryczny stał opustoszały i niewykorzystany, z wyjątkiem niektórych pomieszczeń wynajmowanych przez różne firmy m.in. jako pole walki dla miłośników paintballa. W obiekcie administracyjnym pomieszczenia wynajmowały małe prywatne firmy. W 2011 roku budynek został wyburzony... Epilog Dawna dzielnica przemysłowa Wola, słynna z elekcji polskich królów i silnego ruchu robotniczego, obecnie nabiera charakteru ogólnomiejskiego. Znajduje się tam wiele terenów i obiektów przemysłowych, często zaniedbanych, które obecnie są burzone, sporadycznie remontowane albo przebudowywane na nowoczesne centra biurowe lub luksusowe powierzchnie mieszkalne (np. Fabryka Koronek na Powązkach). Trzy z nich zamieniono w muzea – Muzeum Przemysłu w Fabryce Norblina, Muzeum Gazownictwa w Starej Gazowni, a stara elektrownia tramwajowa stała się siedzibą Muzeum Powstania Warszawskiego. Na zakończenie: tak sobie myślę, że wobec upadku zakładów w Ursusie i konieczności zagospodarowania pozostałego terenu, można by pochylić się nad przydaniem blasku temu miejscu i – jakkolwiek by patrzeć – historii naszych dziadów, ojców i wujów. tEKSt I fot. JACEK ChuDZIK 31 maja 2012 A nasi nadal grają... FOT. JACEK CHUDZIK KIEDY POWSTANIE MUZEUM URSUSA? (2) Ofiarność i wdzięczność Swego czasu, a dokładnie w lipcu 2011 władze dzielnicy podpisały „Pakt dla kultury w Ursusie”, który miał stworzyć podwaliny pod rozwój kultury na różnych płaszczyznach i szczeblach. W jednym z punktów wspomnianego „Paktu” zdeklarowano wolę stworzenia wirtualnego Muzeum Ursusa. Dziś dokończenie wspomnień, tym razem – powojennych. Tygodnik „Stolica” w 1947 roku pisał: „Powiat warszawski, mimo szkód, jakie mu wyrządziła wojna, troskliwie organizuje i przeprowadza akcję pomocy dla zniszczonej Warszawy – świadczyć może fakt, że powiat ten ma już wśród swoich gmin dwie wyróżnione Srebrną Odznaką Odbudowy Warszawy. Te dwa zaszczytne odznaczenia przypadły w udziale gminnym Komitetom w Falenicy i Skoroszach, które potrafiły skupić przy haśle odbudowy stolicy wielkie rzesze ludności swoich gmin i pobudzić ją do wydatnych świadczeń. Gmina Skorosze i Obywatelski Komitet nie ustaje w zabiegach, by przy pomocy dobrze zorganizowanej akcji propagandowej rozpowszechniać apel o pomocy stolicy i zdobyć dla niej jak najszersze podstawy. Akcja rozwija się pomyślnie, płyną datki nawet od niezamożnych mieszkańców gminy i podczas niedawnej akademii w Ursusie Komitet mógł przekazać nową kwotę swych ofiar – 29 500, 00 zł. Akademia ta była prawdziwą manifestacją ludności na cześć stolicy z okazji dwulecia (17 stycznia 1945) jej wyzwolenia. Chodziło o Warszawę, więc każdy zaofiarował swój udział by uroczystość wypadła jak najwspanialej. Do prac organizacyjnych zgłosiła się jak zawsze ofiarna w służbie społecznej Ochotnicza Straż Pożarna z jej komendantem panem Łukaszew- skim. Proboszcz ksiądz Piórkowski oddał do dyspozycji salę w Domu Katolickim, którą pięknie udekorowali obywatele z panem Szyszko na czele. Część artystyczną wypełniły popisy deklamacyjno-chóralne pod batutą profesora S. Śliskiego. Deklamowała i śpiewała młodzież gimnazjum i liceum dyr. Chmiela (wówczas było na rogu Regulskiej i Prażmowskiej – budynek istnieje do dziś), a zespół uczennic profesor Daabowej wykonał taniec rytmiczny. Nie można też nie wspomnieć o udziale orkiestry fabryki Stanisława Majewskiego z Pruszkowa (fabryka ołówków). Występ tego zespołu był prawdziwą atrakcją, a ściągając na akademię tłumy słuchaczów, w niemałym stopniu przyczynił się do spopularyzowania i rozpowszechniania spraw Warszawy. *** Ofiarność tę Warszawa zachowa we wdzięcznej pamięci, życząc, by podobna inicjatywa znalazła i gdzie indziej naśladowców.” Nie była to jedyna informacja na temat skoroszewskiego Komitetu. W późniejszych latach również dość często o nim wspominano. Niestety, niewiele z tych notatek prasowych zachowało się do dzisiaj, choć – jak wiadomo – były dość skrupulatnie zbierane przez ówczesnych działaczy. Warto przytoczyć jeszcze fragment z październikowego wydania nr 43/1950 „Stolicy”, potwierdzający wytężoną pracę Komitetu: „Gmina Skorosze jest ambitna i raz zająwszy przodujące miejsce na terenie powiatu warszawskiego stale walczy o utrzymanie zdobytej pozycji. Gminny Komitet Odbudowy Warszawy pozostający pod kierownictwem obywatel Nyca, dołożył wszelkich starań, by »wrzesień Warszawy« (rokroczne akcje popularyzujące społeczną odbudowę miasta) wypadł jak najlepiej. Komitet znalazł wielką pomoc wśród miejscowego społeczeństwa, instytucji i władz, a zwłaszcza wśród nauczycielstwa i młodzieży szkolnej. Myślano nie tylko o wynikach finansowych. Wiele uwagi poświęcono akcji popularyzującej odbudowę Warszawy wplatając w programy imprez rozrywkowych część informacyjną o budującej się Warszawie. Pod tym hasłem odbyła się np. piękna zabawa zorganizowana przez nauczycieli szkoły podstawowej w Pęcicach i koncert w sali parafialnej w Ursusie, urządzony wspólnymi siłami przez młodzież gimnazjalną, szkoły podstawowej i Ośrodka Szkolenia Zawodowego przy miejscowych Zakładach Mechanicznych (Ośrodek w latach 50. przekształcił się w szkołę im Wilhelma Piecka przy dzisiejszej ulicy Dzieci Warszawy – przyp. red.). Frekwencji dorównywała ofiarność uczestników. Z zabaw wpłynęło ponad 200 tysięcy złotych, a z kwest ulicznych ponad 100 tysięcy. Posypały się również indywidualne dary wrześniowe. Jest wśród nich dar obywatela Władysława Myszaka, który niezależnie od swych świadczeń złożył tysiąc złotych. Jest również ofiara obywatela Stanisława Kacalaka, który zrzekł się na rzecz SFOS (Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy) swej premii w wysokości ponad 20 tysięcy złotych za pomysł racjonalizatorski. Jest też zbiorowa ofiarność dzieci przedszkola w Ursusie, które zebrały dla Warszawy 1 149 zł. Wraz ze świadczeniami pracowników Zakładów »Ursus« gmina Skorosze przekazała dotychczas ponad jeden milion 300 tysięcy złotych. Gmina Skorosze starała się nie sprzeniewierzyć dobrej tradycji pracy dla Warszawy. Czy osiągnęła swój cel? Niech o tym powie reszta podwarszawskich gmin.”. *** Komitet Odbudowy Warszawy w Skoroszach, a później w Ursusie (od 1954 roku) działał jeszcze w latach 60. Starsi mieszkańcy zapewne pamiętają, jak w maju, we wrześniu, najczęściej przy ulicy Rynkowej można było spotkać wolontariuszy z zielonymi puszkami i napisem „Dar na SFOS”, którzy w zamian za niewielkie datki przypinali papierowe znaczki na szpilkę. Część z zebranych pieniędzy wracała do Ursusa w postaci dofinansowania inwestycji miejskich czy zakupu sprzętu do szkół. Warto o tym pamiętać i cokolwiek by mówić, chciałoby się i dzisiaj takiej ofiarności mieszkańców, może niekoniecznie na rzecz całej Warszawy, ale naszej dzielnicy. Korzystając z okazji, chcielibyśmy zwrócić z gorącym apelem do mieszkańców o przeszukanie swoich szaf z pamiątkami rodzinnymi, a szczególnie szuflad ze zdjęciami ukazującymi historię Ursusa. Zdjęć często rodzinnych, gdzie Ursus jest w tle – i użyczenie ich dla celów skopiowania i zapisania w dzieje dzielnicy. Gwarantujemy, że powrócą do swoich prawowitych właścicieli. Zwracamy się również z gorącym apelem o nadsyłanie na adres redakcji swoich wspomnień, zdjęć z nimi związanych, które również posłużą do wypełnienia, mamy nadzieję, przyszłego wirtualnego muzeum Ursusa. Być może odnajdą się również tamte wycinki prasowe a i wspomniany Medal za odbudowę Warszawy? WŁODZIMIERZ WINEK Od ostatniego numeru naszego pisma piłkarze Klubu Sportowego Ursus rozegrali trzy kolejki spotkań. Rywalami byli: Włókniarz Zelów, Omega Kleszczów i Hutnik Warszawa. W 27. kolejce Ursus podejmował piłkarzy Włókniarza Zelów. Goście nadal walczą o utrzymanie w III lidze, zatem wynik pozostawał sprawą otwartą. Mimo to nasi piłkarze już w 5. minucie objęli prowadzenie. Po prostopadłym podaniu Piotra Ćwika gola zdobył ukraiński napastnik – Ievgen Radionov. Mimo strzelonej bramki, piłkarze z Ursusa nie zamierzali spocząć na laurach. Kolejne stworzone sytuacje nie przyniosły jednak zdobyczy. Wraz z upływem czasu piłkarze gości coraz groźniej atakowali bramkę Pawła Wysockiego. Druga odsłona meczu przyniosła drugiego gola dla Ursusa, którego autorem był nie kto inny, jak… Radionov. To trafienie podcięło skrzydła piłkarzom gości, a wynik ładnym strzałem w 70. minucie ustalił Dawid Jarczak. Mecz zakończył się rezultatem 3:0 dla Ursusa. Tydzień później naszych piłkarzy czekał dużo trudniejszy mecz – wyjazdowy z Omegą Kleszczów. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem lekkiej przewagi Ursusa, jednak to gospodarze schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Dobrze rozegramy rzut wolny pośredni z pola karnego na gola zamienił Michał Czapiarski. Po zmianie stron Ursus ruszył do ataku. Już w 48. minucie bramkę z rzutu wolnego zdobył Piotr Ćwik. Niestety, gospodarze po chwili zrewanżowali się i Ursus znowu przegrywał. Charakter naszej drużyny ujawnił się w 66. minucie, kiedy to Bartosz Rosłoń strzałem głową ustalił wynik spotkania na 2:2. W 29. kolejce doszło do warszawskich derbów. Ursus na podejmował ekipę Hutnika Warszawa. Obie drużyny miały kilka dogodnych sytuacji bramkowych. W całym meczu więcej sytuacji stworzyli sobie nasi piłkarze. W drugiej połowie Sebastian Bulik miał najlepszą okazję do zdobycia gola, ale strzelił w słupek. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Do rozegrania pozostała ostatnia kolejka, w której Ursus zmierzy się w Radomiu z Bronią. Po 29 meczach nasi piłkarze zajmują 8. miejsce w tabeli III ligi łódzkomazowieckiej. ŁUKASZ PROKOP WIADOMOŚCI PARAFIALNE EURO 2012 Fot. Jacek chudzik Szanowni Państwo! Odpowiadając na zapotrzebowanie naszych Czytelników, tak jak i my pozostających w wierze, szczególnie jednak tych, którzy reprezentują inne narodowości, a także przybyłych kibiców na Euro 2012 – podajemy adresy warszawskich kościołów, w których odprawiane są msze święte w językach cudzoziemców. REdakcja Msze św. w języku włoskim Santa Messa in lingua italiana a Varsavia Dom Prowincjonalny Ojców Barnabitów, ul. Smoluchowskiego 1, tel. 22 857 59 89 – Msze św. w niedziele o godz. 11. Casa Provinciale dei Padri Barnabiti, via Smoluchowskiego 1, tel. +48 22 857 59 89 – La S. Messa viene celebrata tutte le domeniche alle 11. Kościół Wszystkich Świętych, pl. Grzybowski 3/5, tel. 22 620 80 05 – Msze św. w niedziele o godz. 17. Parrocchia Tutti i Santi, piazza Grzybowski 3/5, tel. +48 22 620 80 05 – La S. Messa Sará Celebrata alle ore 17 tutte le domeniche. Msze św. w języku niemieckim Heilige Messe auf Deutsch in Warschau Kaplica sióstr Uczennic Boskiego Mistrza, ul. Żytnia 11, tel. 22 636 29 73 – Msze św. w niedziele o godz. 10.30. Schwesternkapelle der Jüngerinnen des Göttlichen Meisters, Żytnia Str. 11 Hl, tel. +48 22 636 29 73 – Messe jeden Sonntag um 10.30 Uhr. Msze św. w języku francuskim La célébration de la messe en français ŕ Varsovie Kościół św. Andrzeja Boboli (kościół dolny), ul. Rakowiecka 61, tel. 22 542 87 07 – Msze św. w niedziele o godz. 10.45. La paroisse de St. Andre Bobola (en bas de l' église), rue Rakowiecka 61, tel. + 48 22 542 87 07 – La célébration de la messe a lieu le dimanche ŕ 10.45. Msze św. w języku hiszpańskim La misa en espańol en Varsovia Kościół św. Szczepana (kaplica w domu parafialnym), ul. Melsztyńska 1, tel. 22 848 22 79 – Msze św. w niedziele o godz. 10.40. Parroquia de San Esteban (capilla en la casa parroquial, Varsovia, C/ Melsztynska, 12, tlf.: +48 22 848 22 79 – Misas los domingos a las 10.40 horas. Kościół Świętej Trójcy (kaplica MB Częstochowskiej), ul. Solec 61, tel. 22 628 74 71 – Msze św. w niedziele o godz. 12. Parroquia de la Trinidad (capilla de Santa María de Czestochowa), C/ Solec, 61, tlf.: +48 22 628 74 71 – Misas los domingos a las 12 horas. Msze św. w języku litewskim Šventos Mišios lietuvių kalba Varšuvoje Kaplica Res Sacra Miser, ul. Krakowskie Przedmieście 62 – Msze św. w II niedzielę miesiąca o godz. 15. Res Sacra Miser koplyčia, Krakowskie Przedmieście gatv 62 – Šv. Mišios antrą m nesio sekmadien 15 valandą. Msze św. w języku ormiańskim Kaplica Res Sacra Miser, ul. Krakowskie Przedmieście 62 – Msze św. w III niedzielę miesiąca o godz. 18. Msze św. w języku koreańskim Kaplica klasztoru ojców Dominikanów, ul. Dominikańska NAPRAWA CHŁODNIE, LODÓWKI, Remonty, malowanie elewacji, glazura, terakota, gładź gipsowa, panele podłogowe, biały montaż, sufity KOSTKARKI podwieszane, ocieplanie 603-584-876 poddaszy, itp. 507-522-647 2 – Msze św. w niedziele i święta o godz. 10. Msze św. w język angielskim The Holy Mass in English in Warsaw Kaplica Niepokalanego Poczęcia NM, ul. Radna 14, tel. 22 826 73 95 – Msze św. w niedziele o godz. 11.30. Chapel of the Immaculate Conception of the Blessed Virgin Mary, Radna Street 14, tel. +48 22 826 73 95 – Holy Mass on Sunday at 11.30 AM. Msze św. w języku wietnamskim Kościół Narodzenia Pańskiego na Witolinie (Sanktuarium MB Ostrobramskiej), ul. Ostrobramska 72 – Msze św. w II niedzielę miesiąca o godz. 16. Msze św. w języku węgierskim Kościół Św. Stefana, ul. Czerniakowska 137, tel. kontaktowy 696 619 979 lub 22 627 22 37 – Msza św. w I niedzielę miesiąca o godz. 16. 31 maja 2012 GINĄCE ZAWODY – PRAWDA CZY FAŁSZ? Kto smolarz, a kto wyoblarz Samo wymówienie nazw dwóch zawodów, które dzisiaj chcę Wam przedstawić, nastręcza sporych trudności. O napisaniu ich poprawnie nie wspomnę. O ile „smolarz” jest łatwiejszy, a i sam zawód znany zapewne naszym dziadkom, to „wyoblarz” – lepiej nie mówić, zresztą poniżej przekonacie się sami. Tymczasem przypomnijmy, że smolarz, to człowiek trudniący się wyrobem smoły (lub nią handlujący), a także wypalaniem węgla drzewnego (teraz paliwo do grilla). Do dni współczesnych zachowała się nazwa tego ostatniego zajęcia – alternatywna: węglarz. Chociaż węglarzami nazywano również ekipy rozwożące opał klientom posiadającym piece, ale też osiedlowym ciepłowniom. I był to zawód – właśnie jeden z tych, które są już w zaniku... Produkcja węgla drzewnego rozpoczęła się już w epoce żelaza, gdyż było on wykorzystywany do uzyskiwania metali w dymarkach. Co to dymarki – wiadomo. Wypał węgla drzewnego odbywał się początkowo w mielerzach, dołach przykrytych darnią i ziemią. Później materiał przeznaczony do wypału ustawiano w stos. Ta forma mielerza przetrwała aż do XX w. Obecnie produkcja węgla drzewnego przebiega w stalowych retortach z wykorzystaniem technologii opracowanej w latach 70. XX wieku, w warszawskiej SGGW. Surowcem do produkcji węgla jest zazwyczaj drewno bukowe. Używa się też innych drzew liściastych (topola, dąb, jesion). No a teraz, drogie dzieci, usiądźcie grzecznie i skupcie się, bo nadchodzi wyoblarz. Często zwany też wyoblaczem. Jest to, w obu formach poprawnie, rzemieślnik zajmujący się wyoblaniem (głównie ręcznym). Dawno, dawno temu, często i dzisiaj nazywany drykierem (wyoblanie określane jest też jako drykowanie) – to germanizm od niemieckiego „drücken”. (wiecie – rozumiecie?). Wymagający wielu lat praktyki. Trudność w opanowaniu techniki wyoblania polega na tym, że każdy rodzaj blachy wymaga specyficznych umiejętności w czasie jej kształtowania. Bywa tak, że wyoblarz potrafi wykonywać elementy z blachy stalowej i aluminiowej, a nie potrafi kształtować mosiądzu czy srebra. Posługuje się specjalistycznymi narzędziami m.in.: wyoblarkami ręcznymi, rolkami do wyoblania, przyrządami dźwigniowymi. Wyoblarz pracuje na maszynie nazywanej wyoblarką ręczną. Co do wykonywa- Remont Dźwigowej trwa od lipca 2011, zatem ulica jest zamknięta od niemal roku. Zakończenie prac zapowiadano już kilkukrotnie, jednak za każdym razem robotnicy trafiali na kolejne problemy. Głównym powodem opóźnienia były kłopoty z budową W nocy z 22 na 23 maja został otwarty pierwszy odcinek autostrady A-2. Jest to jeden z pięciu mazowieckich fragmentów budowanej trasy, która już wkrótce połączy Warszawę i Łódź. Dzięki tej inwestycji stolica zostanie powiązana z europejską siecią autostrad. Po otwarciu wszystkich budowanych odcinków drogę do Berlina będzie można pokonać w mniej niż 5 godzin. Oddany do użytku kawałek autostrady ma 7 kilometrów i jest zlokalizowany tuż przy granicy Ursusa. W tym samym momencie uruchomiono gotowy od dawna odcinek łączący A-2 z S-8. Tuż przed otwarciem trasy na A-2 przyjechali policjanci z wydziału bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego i Mazowieckiego Zarządu Dr Wojew zkich. Po weryfikacji oznakowania zdecydowano o wpuszczeniu na autostradę pierwszych pojazdów. Działający odcinek A-2 prowadzi od ul. Połczyńskiej na Bemowo i Wolę lub do trasy S-8. 25 maja inspektor nadzoru budowlanego wydał pozwolenie na użytkowanie kolejnego odcinka A-2. Ma dłu- gość 18 km, przebiegając między Pruszkowem i Grodziskiem Mazowieckim. Odcinek został otwarty dla kierowców w ostatnią niedzielę. Newralgicznym punktem całej inwestycji jest osławiony odcinek C, który początkowo budowała chińska firma COVEC. Obecnie trwa tam walka z czasem – na budowę sprowadzono z Niemiec ogromny rozściełacz asfaltu, którego ramię ma zasięg 11 metrów. Urzędnicy zapowiadali, że autostrada A-2 łącząca Łódź z Warszawą będzie gotowa na Euro 2012. Już wiadomo, że prawdopodobnie drogowcom nie uda się dotrzymać tego terminu – właśnie z powodu problemów na odcinku C. Łukasz ProkoP Znowu bez wody We wtorek, 22 maja na mieszkańców Ursusa czekała niemiła niespodzianka. Po raz kolejny w całej dzielnicy nie było wody w kranach. Powód? Awaria magistrali w Alejach Jerozolimskich. Co za diabeł? – myślicie. O kogo chodzi? Spieszę z wyjaśnieniem. Otóż jest to mocno zanikający zawód, który polega na kształtowaniu cienkościennych przedmiotów w kształcie brył obrotowych z blach metali metodą wyoblania nia przedmiotów na wyoblarce automatycznej mamy do czynienia z... operatorem wyoblarki automatycznej. tekst i rYs. Jacek chudzik Długi finisz Dźwigowej Remont tej newralgicznej arterii ciągnie się w nieskończoność. Od pewnego czasu jednak widać światełko w tunelu – w przenośni i dosłownie. Drogowcy zapewniają, że mimo niedawnej awarii rury wodociągowej, ulica będzie gotowa na początku czerwca. Do autostrady jeden krok odpowiedniego odprowadzenia wody. Ta po raz kolejny spłatała figla drogowcom, gdy operator koparki przebił rurę, powodując tym samym zalanie terenu budowy. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji po kilkudziesięciu minutach wyłączyło dopływ wody. Na szczęście – zgodnie z zapewnieniami Zarządu Remontów i Konserwacji Dróg – awaria nie wpłynie na kolejne opóźnienia i pierwsi kierowcy mają tamtędy pojechać tuż przed Euro 2012. Aby uporać się z wodami gruntowymi, inwestor musiał zastosować nietypowy system odwodnienia. Podbudowa drogi została ułożona na drenażu i kruszywie z geowłókniny. Dzięki takiemu rozwiązaniu napływające wody gruntowe będą odprowadzane do systemu drenażowego, nie podmywając nawierzchni ulicy. Do wykonania pozostała część elementów podbudowy, warstwa ścieralna oraz oznakowanie poziome. Po zakończeniu prac remontowych niezbędne będzie jeszcze uzyskanie odbiorów technicznych. Z uwagi na wielomiesięczne opóźnienia, roboty mają przebiegać wyjątkowo sprawnie. hak Awaria miała miejsce na wysokości torów WKD i pozbawiła dostępu do bieżącej wody również mieszkańców Włoch, Pruszkowa, Michałowic, Reguł i Opaczy Kolonii. Awaria nastąpiła kilka godzin wcześniej, jednak MPWiK zdecydowało się zakręcić kurek dopiero o 9, aby mieszkańcy mogli skorzystać z wody przed wyjściem do pracy. Naprawa trwała do 18. Po tej godzinie w kranach znowu pojawiła się woda, choć zauważalne było dużo słabsze ciśnienie. MPWiK postawiło beczkowozy przy ul. Wojciechowskiego i Skoroszewskiej, jednak nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem mieszkańców. Powodem była pora wyłączenia wody. To kolejna awaria w ciągu kilku tygodni. Poprzednia miała związek z uszkodzeniem magistrali w okolicy skrzyżowania Łopuszańskiej i Alej Jerozolimskich. hak KOMU DZIAŁKA? Oferuję do odstąpienia działeczkę położoną w dogodnej rejonizacji w Rodzinnym Ogrodzie Działkowców przy ul. Na skraju Ogródki, Na Paluchu. Dojazd komunikacją miejską, parking dla samochodów osobowych na terenie Ogrodów Działkowych. Działka o powierzchni 300 m2, z murowanym domkiem oraz ciekawym zadrzewieniem. Tel. 696 171 558