str. 4 - Nasz Ursus

Transkrypt

str. 4 - Nasz Ursus
ISSN 2083-246X
Nr 9 (24)
PISMO MIESZKAŃCÓW DZIELNICY
31 MAjA 2012
str. 4
FOT. JACEK CHUDzIK
REDAKCYJNA WIZYTA NA NARODOWYM
Stadion dla całych rodzin
Stadion Narodowy
Teren działki – prawie 20 ha,
powierzchnia obiektu – 203 920 m2,
podziemia – 130 829 m2, naziemia –
73 100 m2. Iglica nad środkiem
boiska – 113 m nad poziomem Wisły.
58 tysięcy miejsc, 965 toalet, 4 restauracje, 16 klatek schodowych, 4 ha
dachu łącznie z zasuwanym. 4600
miejsc Premium, 800 miejsc w lożach
VIP, 106 miejsc dla niepełnosprawnych, 69 lóż dla BVIP, 4 ekrany wiszące
JJ
LED (200 m2).
W połowie stycznia 2011 zapraszał nas na otwarcie za rok.
Uzupełniał naszą wyobraźnię wizją przyszłego, ukończonego już
Stadionu Narodowego. Roztaczał jego możliwości i udowadniał
wyższość nad innymi stadionami Europy, a nawet świata – doradca
zarządu Narodowego Centrum Sportu, Marek Okniński (na zdjęciu).
Rok temu z okładem na pytanie, czy potrafimy podołać
takiemu przedsięwzięciu,
odpowiedział pan nam, że
oczywiście. Zmienił pan zdanie?
Ależ skąd... Jeżeli chodzi o
projektantów, jak i fachowych
wykonawców budowlanych,
to potrafimy tworzyć najbardziej skomplikowane rzeczy.
Choćby ten dach...
Oponenci marudzą, że nagle
w stolicy dwa takie obiekty
stricte piłkarskie – Legia i
Narodowy. Nie za dużo?
To nie jest stadion stricte
piłkarski, lecz obiekt wielofunkcyjny. Dzięki zainstalowaniu tutaj wielu nowoczesnych
rozwiązań (m.in. możliwości
całkowitego
zadaszenia)
może służyć na wielu polach
eksploatacji...
… i tylko zastanawia brak
bieżni lekkoatletycznej...
Nie byłby to nowoczesny
stadion piłkarski. Bieżnia spowodowałaby brak możliwości
komfortowego
oglądania
widowisk, nie tylko zresztą futbolowych. A do tego lekkoatletyka wymaga też specjalistycznych rozwiązań, podobnie jak
piłka.
Do dzisiaj nie zdawaliśmy
sobie sprawy, że tak ogromny
stadion może sprawiać wrażenie kameralnego...
Imprezy dotychczas organizowane wykazały, że stadion
jest bardzo przyjazny dla kibiców, zlokalizowany w dobrze
skomunikowanej
okolicy,
umożliwiającej szybkie dotarcie do licznych środków
komunikacji publicznej. Na
meczu Polski z Portugalią było
ponad czterdzieści tysięcy
kibiców i okazało się, że
wszystkie rozwiązania techniczne
się
sprawdziły.
Zarówno systemy związane ze
sprawnym wejściem widzów
na trybuny (np. kołowroty na
bramach
wejściowych
zapewniające dużą przepustowość kibiców), jak i nagłośnienie czy telebimy oraz liczba
wyjść ułatwiających sprawne
opuszczenie obiektu przez
widownię. Bardzo zróżnicowaną wiekowo...
To dziwne teorie, bo właśnie na meczu piłkarskim z
Portugalią były całe rodziny.
Podobnie na spotkaniu Legii z
Sevillą widzieliśmy wiele
małych dzieci z mamami i
tatusiami. I mogą przychodzić.
Stadion jest bezpieczny.
Zwolna następuje chyba
No właśnie! Co po Euro?
Może to nie pana kompetencje?
Sporo wiem, choć rzeczywiście nie są to moje kompetencje. Wiele ważnych,
dużych imprez. W najbliższym
czasie
koncert
Madonny, rozgr ywki finałowe futbolu amerykańskiego. Stadion jest wielofunkcyjny i wymiarami
odpowiada
wymogom
wszelkich imprez masowych. Są tu też największe
w Warszawie sale konferencyjne,
powierzchnie
biurowe do wynajęcia. Jest
i restauracja z widokiem na
Wisłę.
Zna pan takie nazwisko –
Kazimiera Szczuka?
Nie wiem, czy dobrze kojarzę. Publicystka, pisarka, krytyczka literacka, wojująca
feministka?
No tak, z tego najbardziej
znana. Słyszał pan jej wypowiedź, że mistrzostwa Europy
w piłce nożnej to jedynie
„samcza rozrywka”, a „Euro
2012 to typowo męska rozrywka. Gdyby była szlachetna
to korzystałyby kobiety, ale
jest to rozrywka z usługami
seksualnymi, piciem piwa i
wrzaskiem”?
zmiana modelu kibicowania,
który panuje już na meczach
siatkówki...
Tak już jest na całym świecie. Przykładem niech będą
boiska angielskie. Tak jak nasz
Narodowy, bez wydzielonych
specjalnych sektorów za
pomocą krat, czy innych twardych systemów bezpieczeństwa. Jest stadionem otwartym, ale monitorowanym.
Podobnie jak przestrzeń
wokół obiektu. Po Euro będzie
możliwość korzystania z infrastruktury – przyjmowania
wycieczek szkolnych, nabycia
pamiątek ze stadionu.
PISMO MIESZKAńCÓW DZIElNICY
Wydawca:
Grupa Biznesu „Calmein” Sp. z o. o.
Redaktor naczelny: Marek Stańczak
Sekretarz redakcji: Krzysztof Zorski
Stoimy przed lożami, a na dole
kończy się układanie trawy.
Rzeczywiście Narodowy robi
wrażenie...
Ta nad nami, największa, to
loża prezydencka. Murawę
wymienia firma, która złożyła
najkorzystniejszą ofertę i
wygrała przetarg...
Ach, te przetargi i ustawa o
zamówieniach publicznych.
Ułomna, promująca taniochę i
bylejakość...
Z Prawem o Zamówieniach
Publicznych jest tak, że zespołom osób, które znają się na
specyfice danego zamówie-
Zespół: Jacek Chudzik, Greta Droździel-Papuga,
Jacek Głuski, Agnieszka Gorzkowska, Łukasz
Prokop, Elżbieta Skonieczna,Helena Tarko
Studio graficzne:
Robert Muchajer, Artur Szuba
nia, znają się równocześnie na
przepisach – wspomniana
ustawia nie przeszkadza.
Umożliwia konkurencyjny
wybór wykonawcy zamówienia, a jednocześnie daje możliwości wymagania rzetelnego i
terminowego
wykonania
zamówienia, czego przykładem jest Stadion Narodowy –
kompletny, wyposażony budynek wielofunkcyjny. Bo tak
naprawdę nie było na nim problemów z wyborem wykonawców. Oczywiście procedury przetargowe zabierają
dużo czasu i są mocno sformalizowane, ale ich zastosowa-
Sekretariat, reklama i ogłoszenia drobne:
Małgorzata Wójcik, tel. 22 648 39 87
Redakcja: ul. Meander 14, 02-791 Warszawa
tel. 22 648 39 87
e-mail: [email protected]
nie jest konieczne przy wydatkowaniu środków publicznych – tak się dzieje zresztą we
wszystkich krajach Unii
Europejskiej. Dzięki decyzji o
powstaniu Stadionu Narodowego w tym miejscu na
pewno mieszkańcy Warszawy
zyskali obiekt, który będzie służył nie tylko im, ale również
rodakom z całego kraju. Przed
wejście główne od strony
południowej wróciła na miejsce, po odrestaurowaniu,
monumentalna
rzeźba
„Sztafeta” autorstwa Adama
Romana. Bo, historycznie, był
w tym miejscu stadion, jeden z
największych w Europie.
A potem przez lata jeden wielki wstyd, jarmarkiem zwany...
W jakimś sensie, dzięki
budowie Narodowego, zmienił wygląd nie tylko teren, czyli
w sumie około czterdzieści
hektarów, ale także pobliski
dworzec kolejowy Stadion,
który z ciągnącej się przez lata
niemożliwości stał się perełką.
ROZMAWIAlI
JACEK ChuDZIK
I MAREK STAńCZAK
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń
i zastrzega sobie prawo do niepublikowania,
względnie skracania niezamówionych tekstów.
Nakład: 30 000 egz.
Druk: Agora S.A.
31 maja 2012
EKOLOGIA W WYDANIU ENERGETYKI URSUS
Neutralizowanie neutralizatorów
9 maja 2012 roku Powiatowy
Inspektor Nadzoru Budowlanego dla
m.st. Warszawy (PINB) wydał
Decyzję nr IIOT/135/2012,
nakazującą rozbiórkę neutralizatora
(obiekt nr 234), posadowionego na
działce należącej do spółki 4/113
Gaston Inwestments – z Grupy
Kapitałowej Celtic Property
Developments S.A. (Celtic).
Tyle urzędowe stwierdzenie.
Dodamy tylko, że przy ul. Silnikowej
w Ursusie.
Do obecnego, tragicznego i zagrażającego środowisku naturalnemu i
mieszkańcom Ursusa stanu neutralizatora doprowadziła nieodpowiedzialna działalność Energetyki Ursus
Sp. z o.o., która przez wiele lat zrzucała do niego ścieki przemysłowe, nie
dbając o stan techniczny obiektu i
bezpieczeństwo ludzi.
O tej, jakże ważnej sprawie dla
całego środowiska naturalnego
Ursusa, rozmawiam z RYSZARDEM
BOROWSKIM, nadzorcą inwestorskim przedsięwzięcia, którym było
przygotowanie do rozbiórki, czyli
oczyszczenie i likwidacja feralnego
neutralizatora.
Najpierw nastąpił zakaz użytkowania neutralizatorów... I rzeczywiście
Energetyka Ursus nie użytkowała?
Tego nie wiadomo. W każdym
razie, Energetyka Ursus zwróciła się
do Mazowieckiego Inspektora
Nadzoru Budowlanego z odwołaniem od decyzji. Mazowiecki umorzył
postępowanie odwoławcze, ponieważ Energetyka nie była stroną, gdyż
neutralizatory znajdują się na działce
4/113 Gaston Inwestments z grupy
kapitałowej
Celtic
Property
Developments S.A.
A tymczasem...
W związku z tym 4/113 Gaston, na
podstawie opinii technicznej wykonanej przez budowniczego Edwarda
Adamskiego,
wystąpił
do
Powiatowego Inspektora Nadzoru
Budowlanego o wydanie decyzji na
rozbiórkę neutralizatorów. Podczas
badania technicznego neutralizatorów stwierdzono ich rozszczelnienie,
a przy takim „towarze”, jaki znajduje
się w neutralizatorach, grozi to katastrofą ekologiczną.
Może przypomnimy, co tam było...
Pochodzące z separatorów garaży,
lotniska, myjni samochodowych i
temu podobne substancje ropopochodne, zbierane przez Seperator
Service i przywożone te wszystkie
odpady do omawianych neutralizatorów...
I tu powinny być neutralizowane...
Powinny być, ale czy były? Mam
wątpliwości. Na dobrą sprawę, to z
neutralizatorów schodziła jedynie
„woda”, to znaczy ciecz, która zbiera-
ła się na powierzchni zbiorników.
Gęste osiadało na dnie, „dobijało” do
zalegającego i od około pięciu lat nie
było wybierane. Przy ruszeniu tego
szlamu – smród nieprawdopodobny
na całą okolicę.
Czyli neutralizacja w wykonaniu
Energetyki Ursus...
Jeżeli coś jest zneutralizowane, nie
powinno wydawać takiego zapachu.
Po otrzymaniu decyzji Powiatowego
Inspektora Nadzoru Budowlanego,
przystąpiliśmy do rozbiórki neutralizatorów. Przypominam o katastrofalnej w swojej wymowie opinii technicznej. I o tym, że neutralizatory
zostały wybudowane w latach pięćdziesiątych XX wieku, a wtedy
uszczelniaczem betonowych elementów była woda szklana lub jakiś
inny specyfik. W każdym razie, żadne
zabezpieczenie z tamtego czasu nie
ma racji bytu przy obecnych techno-
logiach. Podczas rozbiórki dowiedzieliśmy się ostatecznie o wielkiej
korozji biologicznej betonowej
budowli, a co za tym idzie – możliwości rozszczelnienia. Beton słaby, kruszący się, nie wymagał zbyt dużego
wysiłku podczas rozbiórki, a przy
narożach widać już było skorodowane zbrojenia...
Korozja betonu, korozja zbrojenia,
czyli można podejrzewać, że część
tej bomby ekologicznej przeciekała
do ziemi...
Pewność właściwego działania
neutralizatorów można określić w
granicach między 10 a 30 procent.
Rozpoczął się proces rozszczelniania...
Czyli mamy do czynienia z przenikaniem do ziemi, a dalej do wód gruntowych tego całego badziewia zwożonego z separatorów z całego
województwa...
Właśnie! Podczas wykonywania
odkrywek miejscowych na dnie
wykopu ukazało się lustro substancji
ropopochodnych, a więc szlam
–„gęste” – wypchnął przez szczeliny
część rzadszej substancji, czyli ścieków płynnych, właśnie do ziemi. Stąd
zaobserwowana w wykopie kałuża
ścieków.
Przecież to zbrodnia! A na
powierzchni zakład pozamiatany,
ekologiczny – można się chwalić i
zapraszać gości.
Jestem przekonany, że po wydobyciu całego szlamu ze zbiorników neutralizatorów i oczyszczeniu, a następnie wlaniu wody czystej, ta woda z
czasem uszłaby z neutralizatorów.
Do ziemi...
No, tak! Nie ulega wątpliwości, że
te neutralizatory zaczynały być nieszczelne. I rozbiórka, wobec braku
przez lata remontów lub zastąpienia
nowoczesnymi, to był ostatni
moment na zapobieżenie większemu zatruciu środowiska. Dalej –
roślinności, wód gruntowych.
Nie wspominając o tym, że gdyby
ktoś wpadł do jednego ze zbiorników... Byłem tam, widziałem, robiłem zdjęcia maszynki do zarabiania
pieniędzy Energetyki Ursus, czyli
tych pożal się Boże neutralizatorów.
Właśnie, neutralizatory nie zostały
zabezpieczone w należyty sposób
przed tak zwanym dostępem osób
trzecich. Nie było również „wanny”,
czyli zabezpieczenia przed ewentualnym przelaniem się zbiorników.
Gdyby nastąpiło na przykład oberwanie chmury, cały ten syf rozlałby się do
miejskiej kanalizacji deszczowej
Ursusa, a dalej do Pruszkowa. Mógłby
się też zwyczajnie rozlać po
powierzchni terenu. Zresztą nie wiadomo, czy tak się nie zdarzało. Na
wszelki wypadek Energetyka zamontowała olbrzymią rurę (dwudziestkę),
przez którą przepompowywała ścieki
płynne (te z wierzchu) do kanalizacji,
gdzie ścieki rozcieńczane były wodą i
już w mniejszym stężeniu upłynniane
do systemu kanalizacji deszczowej,
która przecież nie jest przeznaczona
do tego rodzaju ścieków.
Rozumem, że funkcjonowanie neutralizatorów i dalsze czynności
„oczyszczania” w wykonaniu
Energetyki Ursus polegały na działaniach fizycznych, nie chemicznych?
Gdybyśmy nalali taką substancję
do beczki, to po pewnym czasie
szlam opadnie na dno, a bardziej
płynna substancja pojawi się na
górze. I to można już nazwać oczyszczeniem? Czyli jakieś tam oddzielenie substancji gęstej od bardziej płynnej. Fizyczne.
STREFA KIBICA NA SKOROSZACH
Z Grecją trzy do grilla dla Polski
Środa, 30 maja, godz. 13.25
Przed znaną wszystkim doskonale mieszkańcom Skoroszy restauracją Antich' Caffe' uwija się grupa
monterów, stawiając gustowne,
ozdobne ogrodzenie. Powstaje nietypowy, kilkudziesięciometrowy
ogródek letni.
Środa, 30 maja, godz. 14.17
Mówi pan Marcin – właściciel
Antich' Caffe':
– Nasz restauracja oraz dyrekcja
Centrum Handlowego Skorosze
postanowiliśmy otworzyć letni
ogródek, w którym będziemy serwować dania z grilla – nie tylko
mięsne, kiełbasiane, ale też i
warzywne, napoje, piwo, no i rzecz
podstawowa za parę dni, czyli
transmisje meczów piłkarskiego
Euro 2012.
Strefa kibica, panie Marcinie?
Może mniej oficjalna, ale nasza,
na Skoroszach. Dodam, że chodzi o
transmisje na pokaźnym telebimie.
Oczywiście to w czasie zmagań
piłkarskich. Ogródek zostanie udostępniony w godzinach działalności
restauracji i z nią zintegrowany.
Jednak będzie serwował, jak już
powiedziałem, dania z grilla.
Oczywiście jeżeli ktoś zechce konsumować dania podawane w
restauracji, będzie musiał sam o to
zadbać, za co przepraszam, ale takie
są wymogi bezpieczeństwa (parking, samochody). Natomiast sama
restauracja będzie strefą wolną od
Euro 2012, czyli miejscem relaksu.
Od kiedy zapraszacie?
Ogródek zacznie działać w Dzień
Dziecka, czyli 1 czerwca. W założe-
niach powinien pomieścić około
pięćdziesięciu osób, ale jeżeli zajdzie potrzeba, to dostawimy w
każdej chwili dodatkowe stoliki i
krzesła. Bawimy się do 23, a w
wyjątkowych wypadkach – według
potrzeb piłkarskiego święta. W
każdym razie zapraszam – kończy
uśmiechnięty pan Marcin.
Doglądał budowy ogródka, rozmawiał i zdjęcia robił, a i na inauguracyjny mecz z Grecją już się wprasza, twierdząc, że będzie trzy do
grilla – dla nas oczywiście
Jacek chudzik
I tak zamieniał szlam w złoto pan
prezes Energetyki Ursus.
Moim zdaniem, neutralizowanie, o
którym mówimy, było wielką fikcją.
Na terenie tej nieruchomości zupełnie brakowało oznak możliwości
oczyszczania chemicznego lub jakiegokolwiek. Przez długi czas nie były
„wybierane” nieczystości stałe,
ponieważ po wypompowaniu części
ciekłej ukazał się nam zmagazynowany szlam do wysokości trzech
metrów.
Mieliśmy w redakcji sygnały od
osób, które chciały podać nam dni i
godziny wysyłania przez Energetykę
Ursus ścieków do Pruszkowa. Nie
wierzyliśmy w to...
Przed rozpoczęciem robót budowlanych, czyli rozbiórką neutralizatorów, odcięliśmy wszystkie dopływy.
Po wyciągnięciu i oczyszczeniu okazało się, że zanieczyszczenia zaczynają napływać... Ponownie więc wybraliśmy. Okazało się, że ilość tych ścieków była tak wielka, że zalegała
wszystkie kanały i rury
I to wszystko na koszt właściciela
terenu, a nie użytkownika
urządzeń?
Z uwagi na fakt, że to Energetyka
Ursus doprowadziła do obecnego
stanu neutralizatora, zlewając ścieki
przemysłowe przez szereg lat, nie
dbając o stan techniczny zbiorników i
urządzeń, szkodząc środowisku naturalnemu i bezpieczeństwu mieszkańców Ursusa – firma będzie się
domagać na drodze prawnej pokrycia przez Energetykę Ursus wszelkich
kosztów związanych z utylizacją ścieków oraz rozbiórką samych zbiorników. Przez cały czas rozbiórki sporządzana jest stosowna dokumentacja, która wraz z kartami utylizacji
ścieków i odpadów będzie stanowić
podstawę naszego roszczenia.
Reasumując, obecne działania
Celtiku zmierzają do zażegnania katastrofie ekologicznej, jak również
zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców Ursusa. Działania te są prowadzone na mocy ważnych decyzji i
przy udziale podmiotów ze stosownymi pozwoleniami i uprawnieniami.
Rozmowa i fot.
Jacek chudzik
31 maja 2012
Dni Ursusa – pełnoletnie
Czerwcowe święto dzielnicy na stałe
wpisało się w kalendarz imprez kulturalnych
Warszawy. Tegoroczne odbędzie się 1 i 2
czerwca podczas imprez plenerowych w
Parku Hassa i Parku Czechowickim. Urząd
Dzielnicy przygotował wiele atrakcji.
Mieszkańcy po raz 18. mogą
świętować Dni Ursusa. Jak co
roku, pierwszy dzień będzie
imprezą dla rodzin z dziećmi. 1
czerwca w Parku Hassa przy ul.
Wojciechowskiego wystąpi
znany i lubiany Teatr Wagabunda z Krakowa. Artyści zaprezentują pokazy sztuki cyrkowej, nie zabraknie również iluzjonistów i animacji teatralnych. Od godziny 16 do 20 na
najmłodszych mieszkańców
Ursusa czeka również wiele
gier i zabaw.
W sobotę, 2 czerwca nastąpi
kulminacja. Tego dnia atrakcje
będą skumulowane w Parku
Czechowickim
przy
ul.
Spisaka. O godzinie 16 jako
pierwszy wystąpi zespół Neo
Retros. Artyści zaprezentują
muzykę, będącą połączeniem
tradycyjnych, akustycznych
elementów z elektroniką, gitarą elektryczną, waltornią i klawesynem.
O 17 na deskach amfiteatru
pojawi się Jerzy Połomski.
Artysta, który jest obecny na
polskiej scenie od ponad 50 lat,
zaśpiewa swoje największe
przeboje.
O 18.30 rozpocznie się mocniejsze uderzenie: repertuar
zaprezentuje rockowy zespół
Kobranocka. Autorzy takich
przebojów, jak „Kocham Cię
jak Irlandię”, czy „I nikomu nie
wolno się z tego śmiać” – z
pewnością zadbają o rozgrzanie publiczności.
Najjaśniejszą gwiazdą wieczoru będzie Maciej Maleńczuk z zespołem Psychodancing. Jego występ planowany
jest na 20.30.
ŁuKASZ PROKOP
Tablice wspomnień
Podczas ostatniego weekendu,
który spędziłam wśród znajomych, oficjalnie rozpoczynając
sezon grillowy – poruszono ciekawy temat. Bardzo lubię wspominać wszelkie wydarzenia, rozckliwiać się, a dodatkowo rozmawiać
na temat Ursusa, który jest nie
tylko miejscem mojego dorastania, zamieszkania, ale i częścią
mojej pracy.
Koleżanka, będąca gospodarzem, mieszka niedaleko zakładów „Ursus”, a właściwie tego, co
po nich zostało. Przyjaźnię się z nią
już dosyć długo i pamiętam, jak
jeszcze kilka lat temu z jej ogrodowej huśtawki było widać trzy
(bodajże niebieskie) neonowe
traktory, które znajdowały się na
dachu. Mimochodem jej o tym
wspomniałam i okazało się, że nie
tylko mnie traktorki zapadły w
pamięć.
W ten sposób nasza rozmowa
zeszła na wspomnienia o dawnym
Ursusie. Zaczęłyśmy wymieniać i
opisywać pomniki, przedmioty,
miejsca, które przypominały nam
o historii dzielnicy. Poza opisanymi
neonami, przypomniała nam się
tabliczkowa historia powstania
ciągnika, która znajdowała się
Według mnie, byłaby to po dziś
dzień wspaniała, krótko, ale rzeczowo opowiedziana historia.
Tablice wyglądały ładnie, a przede
wzdłuż ulicy Traktorzystów, a
obecnie śladu po niej nie ma.
Wspólnymi siłami udało nam się,
wśród owianych już mgłą, wywołać i obrysować pięć tablic. Nie
znalazłam informacji, z jakiego
powodu zostały usunięte.
wszystkim ukazywały, że jesteśmy
dumni i świadomi tego, z czego
słynie nasza dzielnica.
Kolejnym naszym młodocianym
wspomnieniem był ursusowski
bazar, którego miejsce obecnie zajmuje Carrefour. Kiedyś targ, a jesz-
cze wcześniej szkoła. Uwielbiałam
chodzić w sobotnie poranki na ten
bazar z babcią. Zawsze spotykało
się tam wiele koleżanek z matkami
czy babciami, babcie spotykały
sąsiadki, toczyło się życie.
Rozumiem, że dzielnica się rozrosła, trzeba było dostosować ją do
dzisiejszych czasów, więc o brak
bazaru żalu nie mam. Miło go jednak wspominać. Mimo że na bazarek chodziłam, kiedy jeszcze
byłam dzieckiem, to pamiętam po
dziś dzień, gdzie która sąsiadka
miała stoisko, gdzie były najlepsze
ciastka itd. Oczywiście miejsc
wspominanych przez nas było jeszcze kilka, jednak nie sposób
wszystkich teraz wymienić.
Podsumowałyśmy: Ursus diametralnie się zmienił, i to na
naszych oczach. Po zakładach nie
można już swobodnie się poruszać, ponieważ są ogrodzone.
Bazaru nie ma. Szkoły pozamieniały się budynkami. Komenda
policji została przeniesiona.
Otwarto kilka nowych przychodni.
Wybudowano wiele domów, wła-
ściwie osiedli.
Uznałyśmy zarazem, że jedno
nie uległo żadnej zmianie: stacja
kolejowa. W naszych wspomnieniach wygląda tak samo, jak dwadzieścia lat temu, ale słyszę opinie, że i od czterdziestu. Podobno
od zawsze pachnie tam publiczną
toaletą, jest odziana w rdzę i
Hitchcockowski klimat.
Śmiałyśmy się, że jeżeli będziemy chciały następnym razem
powspominać dawne czasy, czy
poczuć stary klimat Ursusa, to
umówimy się na stacji PKP, która
jako jedyna się nie rozwija i nie
martwi mijającym czasem.
Ursusie, czekamy zatem na
kolejne zmiany, na ulepszenia,
tak, byśmy z żalem opuszczali
twoje granice i wracali zawsze z
chęcią. Całujemy cię, wielbiciele i
mieszkańcy.
Przy okazji życzę powodzenia
naszej piłkarskiej reprezentacji 8
czerwca podczas meczu z Grecją.
Trzymam kciuki!
WASZA WERONIKA
Rys. Jacek Chudzik
31 maja 2012
ZNIKAJĄCE ZAKŁADY WARSZAWY (2)
Philips i Róża na Karolkowej
W poprzednim wydaniu „Naszego Ursusa” pisałem o jednym ze sztandarowych zakładów Peerelu,
umiejscowionym na Woli, nieistniejącym już „Kasprzaku”. Podobnie ma się rzecz z przedstawianymi w
dzisiejszym odcinku Zakładami Wytwórczymi Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg, mającymi swój
rodowód sprzed II wojny.
Z tym, że w wypadku „Róży” zakłady przed wojną (Polsko-Holenderska
Fabryka Lampek Elektrycznych –
1922-1923), założone zostały przez tę
samą firmę spoza granic Polski, która
w 1947 roku „podała nam rękę”,
dostarczając maszyny i urządzenia do
produkcji żarówek i ich detali.
Szkoliła również polską załogę w
zakładach holenderskich. Firmą tą
był Philips, a przed wojną i po wojnie
adresem zakładów pozostawała ta
sama ulica Karolkowa 36- 44(!).
Prześledźmy więc, wraz z
Wikipedią i innymi źródłami historycznymi oraz żyjącymi jeszcze
świadkami, rozwój fabryki od jej
powstania aż do nieuchronnego
upadku w zmieniającej się z roku na
rok rzeczywistości gospodarczej, ale i
mentalności. Bo gdzie w środku
metropolii miejsce na wielki przemysł lub nawet jego namiastkę
(patrz: obecny problem Ursusa)?
Początki
Po kilku latach od rozpoczęcia produkcji (1923) ruszyły prace nad
budynkiem administracyjnym. W
1928 nastąpiła zmiana nazwy: z
Polsko-Holenderska Fabryka Lampek
Elektrycznych na Polskie Zakłady
Philips S.A., Warszawa ul. Karolkowa
36-44.
Rok później (1929) powstaje nowa
hala fabryczna i baraki przy ul.
Przyokopowej róg Grzybowskiej. Rok
1930, to koniec stawiania czteropiętrowego budynku, gdzie 3200 m2
przeznaczono na potrzeby montażu
radioodbiorników, a 1200 m2 na cele
biurowe. Zakończono także budowę
huty szkła lampowego przy ul.
Karolkowej (gdzie wytwarzano nie
tylko półfabrykaty szklane do
żarówek i lamp radiowych, ale i
butle izolacyjne do termosów). Dwa lata przed napaścią Niemiec na Polskę
(1937) zakończono stawianie
kolejnego
budynku fabrycznego, dwupiętrowego.
Niedługo przed
wojną roczna
produkcja
wynosi 4 000
000 sztuk
żarówek. W
asortymencie
zakładów znajdują się:
żarówki głównego szeregu i
miniaturowe, trzonki, balony, rurki i
pręty do żarówek, elektronowe
lampy odbiorcze (montowane z detali w większości importowanych, ale i
częściowo wytwarzanych na miejscu), radioodbiorniki montowane z
części sprowadzanych z Holandii
oraz z półfabrykatów własnych, jak
głośniki, kondensatory obrotowe,
kondensatory papierowe, oporniki,
cewki, skale, napędy skal (część
materiałów do tych półfabrykatów
również była importowana np.
magnesy stałe, stożki do głośników,
blacha mosiężna), nadajniki i odbior-
niki specjalne, cewki Pupina, termosy. Przyznacie Państwo: imponujący
asortyment...
I oto wojna – zajęta przez Niemców
fabryka produkuje m.in. aparaty
nadawczo-odbiorcze do okrętów
podwodnych, czołgów i samolotów.
W 1944 roku zostaje zdobyta przez
żołnierzy Powstania Warszaw-skiego.
Po klęsce Powstania maszyny i
urządzenia zostały zdemontowane
przez okupanta i wywiezione do
Niemiec i Austrii. Równocześnie
wywieziono część personelu i spalono budynki fabryczne.
Rok później zakłady
wytwarzają
własne
luminofory, odbywają się pierwsze
próby produkcji
diod i lamp
mikrofalowych, a na
n i k i
podczerwieni,
wysokoprężne lampy
sodowe, lampy
rtęciowo-żarowe,
ksenonowo-impulsowe,
medyczne
(UV), lampy w szkle
Wooda, halogenowortęciowe i układy zapłonowe.
Nadchodzi jednak nieuchronne, czyli w 1991 roku,
prywatyzacja
fabryki
w
Warszawie. Nie wdając się w
szczegóły upadku Zakładów
Wytwórczych Lamp Elektrycznych
im. Róży Luksemburg, okazuje się,
że...
Okres powojenny
W trzecim roku po wojnie, 9 grudnia 1948, powstaje – w wyniku
połączenia z Państwową Fabryką
Lamp Radiowych z Dzierżoniowa (przeniesioną do
Warszawy) – przedsiębiorstwo państwowe pod
nazwą Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych, oczywiście z siedzibą przy Karolkowej. Rok później –
uruchomienie
produkcji lamp
elektronowych, świe-
tlówek, skrętek,
elektrod i początki
stawiania dziesięciopiętrowego(!) budynku fabrycznego.
1953 rok, to ukończenie budowy
głównego gmachu i przeniesienie do
niego zakładu produkcji świetlówek,
początek produkcji trzonków, drutów
wolframowych i molibdenowych do
lamp oświetleniowych i elektronowych oraz lamp nadawczych.
… zaszkodziło stężenie rtęci
Politechnice
Warszawskiej
zostaje otwarta
specjalizacja w
zakresie techniki
oświetleniowej jako
wsparcie dla Biura
Konstrukcyjnego.
W 1955 następuje przeniesienie produkcji drutów
wolframowych, molibdenowych i płaszczowych oraz
próżniowych metali lampowych
do nowego budynku przy ul.
Kolejowej 59-61 – powstają wyodrębnione:
Zakłady
Materiałów
Lampowych METLAM oraz Zakłady
Budowy Maszyn Lampowych w
Warszawie przy ul. Karolkowej 13
(potem Siedmiogrodzkiej 1-3).
1956 rok – seryjna produkcja lamp
oscyloskopowych oraz mikrofalowych. Powstaje Przemysłowy Instytut
Elektroniki. Dwa lata później następu-
je przeniesienie produkcji lamp oscyloskopowych i kineskopowych do nowo wybudowanego Zakładu Lamp
Oscylos-kopowych ZELOS w
Piasecznie, a produkcji lamp
nadawczych i mikrofalowych do
zakładu LAMINA w Piasecznie.
1961 – początek produkcji lamp
rtęciowych na licencji Philipsa o
mocach
80,
125,
250
i
400 W.
1964 – przekazanie produkcji
żarówek głównego szeregu i
żarówek samochodowych do fabryk
w Pabianicach, Katowicach i Pile.
Powstają Zakłady Wytwórcze Lamp
Elektrycznych, składające się z:
Zakładów Wytwórczych Lamp
Elektrycznych w Warszawie, Pabianickiej Fabryki Żarówek POLAM,
Śląskiej Fabryki Żarówek HELIOS,
Pilskiej Fabryki Żarówek LUMEN,
Zakładów Materiałów Lampowych
METLAM, Zakładów Budowy Maszyn
Lampowych UNIMA, Zakładów
Lamp Elektronowych DOLAM,
Koszalińskich Zakładów Maszyn UNIMASZ, Fabryki Opakowań Blaszanych MEWA.
1970 – powołanie do życia
Kombinatu
Źródeł
Światła
„Unitra–POLAM” z zakładem wiodącym w Warszawie. Do końca lat
siedemdziesiątych dalsze przekształcenia, połączenia i powołania. I wciąż
wzrastająca produkcja, czyli sukcesów pasmo szczęśliwe...
W latach 80. XX wieku – w asortymencie znajdują się: żarówki halogenowe samochodowe, halogenowe
projekcyjne, halogenowe na napięcia 220-230 V, halogenowe promien-
W 1991 nastąpiło rozbicie fabryki
na 3 spółki: Polamp-Warszawa,
Natrium i Halzet, a w 1993 budynki
upadającego zakładu zostały sprzedane, za pośrednictwem brytyjskopolskiej Fintrade, rodzimej firmie
Eurotrade-Pol. 30 grudnia 1994 obiekt
i teren kupił Universal i po początkowej modernizacji budynku na obiekt
bankowo-usługowy wszelkie prace
zostały przerwane na skutek zbyt
dużego stężenia rtęci (według oficjalnych danych).
Od tamtej pory obiekt fabryczny
stał opustoszały i niewykorzystany, z
wyjątkiem niektórych pomieszczeń
wynajmowanych przez różne firmy
m.in. jako pole walki dla miłośników
paintballa. W obiekcie administracyjnym pomieszczenia wynajmowały
małe prywatne firmy.
W 2011 roku budynek został wyburzony...
Epilog
Dawna dzielnica przemysłowa
Wola, słynna z elekcji polskich królów
i silnego ruchu robotniczego, obecnie
nabiera charakteru ogólnomiejskiego. Znajduje się tam wiele terenów i
obiektów przemysłowych, często
zaniedbanych, które obecnie są
burzone, sporadycznie remontowane albo przebudowywane na nowoczesne centra biurowe lub luksusowe powierzchnie mieszkalne (np.
Fabryka Koronek na Powązkach).
Trzy z nich zamieniono w muzea –
Muzeum Przemysłu w Fabryce
Norblina, Muzeum Gazownictwa w
Starej Gazowni, a stara elektrownia
tramwajowa stała się siedzibą
Muzeum Powstania Warszawskiego.
Na zakończenie: tak sobie myślę,
że wobec upadku zakładów w
Ursusie i konieczności zagospodarowania pozostałego terenu, można by
pochylić się nad przydaniem blasku
temu miejscu i – jakkolwiek by
patrzeć – historii naszych dziadów,
ojców i wujów.
tEKSt I fot.
JACEK ChuDZIK
31 maja 2012
A nasi
nadal
grają...
FOT. JACEK CHUDZIK
KIEDY POWSTANIE MUZEUM URSUSA? (2)
Ofiarność i wdzięczność
Swego czasu, a dokładnie w lipcu 2011 władze
dzielnicy podpisały „Pakt dla kultury w Ursusie”,
który miał stworzyć podwaliny pod rozwój kultury na
różnych płaszczyznach i szczeblach. W jednym z
punktów wspomnianego „Paktu” zdeklarowano
wolę stworzenia wirtualnego Muzeum Ursusa. Dziś
dokończenie wspomnień, tym razem – powojennych.
Tygodnik „Stolica” w 1947 roku
pisał: „Powiat warszawski, mimo
szkód, jakie mu wyrządziła wojna,
troskliwie organizuje i przeprowadza akcję pomocy dla zniszczonej
Warszawy – świadczyć może fakt, że
powiat ten ma już wśród swoich
gmin dwie wyróżnione Srebrną
Odznaką Odbudowy Warszawy.
Te dwa zaszczytne odznaczenia
przypadły w udziale gminnym
Komitetom w Falenicy i Skoroszach,
które potrafiły skupić przy haśle
odbudowy stolicy wielkie rzesze ludności swoich gmin i pobudzić ją do
wydatnych świadczeń. Gmina
Skorosze i Obywatelski Komitet nie
ustaje w zabiegach, by przy pomocy
dobrze zorganizowanej akcji propagandowej rozpowszechniać apel o
pomocy stolicy i zdobyć dla niej jak
najszersze podstawy.
Akcja rozwija się pomyślnie, płyną
datki nawet od niezamożnych mieszkańców gminy i podczas niedawnej
akademii w Ursusie Komitet mógł
przekazać nową kwotę swych ofiar –
29 500, 00 zł. Akademia ta była prawdziwą manifestacją ludności na
cześć stolicy z okazji dwulecia (17
stycznia 1945) jej wyzwolenia.
Chodziło o Warszawę, więc każdy
zaofiarował swój udział by uroczystość wypadła jak najwspanialej. Do
prac organizacyjnych zgłosiła się jak
zawsze ofiarna w służbie społecznej
Ochotnicza Straż Pożarna z jej
komendantem panem Łukaszew-
skim. Proboszcz ksiądz Piórkowski
oddał do dyspozycji salę w Domu
Katolickim, którą pięknie udekorowali obywatele z panem Szyszko na
czele. Część artystyczną wypełniły
popisy deklamacyjno-chóralne pod
batutą profesora S. Śliskiego.
Deklamowała i śpiewała młodzież
gimnazjum i liceum dyr. Chmiela
(wówczas było na rogu Regulskiej i
Prażmowskiej – budynek istnieje do
dziś), a zespół uczennic profesor
Daabowej wykonał taniec rytmiczny.
Nie można też nie wspomnieć o
udziale orkiestry fabryki Stanisława
Majewskiego z Pruszkowa (fabryka
ołówków). Występ tego zespołu był
prawdziwą atrakcją, a ściągając na
akademię tłumy słuchaczów, w niemałym stopniu przyczynił się do spopularyzowania i rozpowszechniania
spraw Warszawy.
***
Ofiarność tę Warszawa zachowa
we wdzięcznej pamięci, życząc, by
podobna inicjatywa znalazła i gdzie
indziej naśladowców.”
Nie była to jedyna informacja na
temat skoroszewskiego Komitetu. W
późniejszych latach również dość
często o nim wspominano. Niestety,
niewiele z tych notatek prasowych
zachowało się do dzisiaj, choć – jak
wiadomo – były dość skrupulatnie
zbierane przez ówczesnych działaczy.
Warto przytoczyć jeszcze fragment z październikowego wydania
nr 43/1950 „Stolicy”, potwierdzający
wytężoną pracę Komitetu: „Gmina
Skorosze jest ambitna i raz zająwszy
przodujące miejsce na terenie
powiatu warszawskiego stale walczy o utrzymanie zdobytej pozycji.
Gminny
Komitet
Odbudowy
Warszawy pozostający pod kierownictwem obywatel Nyca, dołożył
wszelkich starań, by »wrzesień
Warszawy« (rokroczne akcje popularyzujące społeczną odbudowę
miasta) wypadł jak najlepiej.
Komitet znalazł wielką pomoc
wśród miejscowego społeczeństwa,
instytucji i władz, a zwłaszcza wśród
nauczycielstwa i młodzieży szkolnej.
Myślano nie tylko o wynikach finansowych. Wiele uwagi poświęcono
akcji popularyzującej odbudowę
Warszawy wplatając w programy
imprez rozrywkowych część informacyjną o budującej się Warszawie.
Pod tym hasłem odbyła się np. piękna zabawa zorganizowana przez
nauczycieli szkoły podstawowej w
Pęcicach i koncert w sali parafialnej
w Ursusie, urządzony wspólnymi
siłami przez młodzież gimnazjalną,
szkoły podstawowej i Ośrodka
Szkolenia Zawodowego przy miejscowych Zakładach Mechanicznych
(Ośrodek w latach 50. przekształcił
się w szkołę im Wilhelma Piecka
przy dzisiejszej ulicy Dzieci
Warszawy – przyp. red.). Frekwencji
dorównywała ofiarność uczestników. Z zabaw wpłynęło ponad 200
tysięcy złotych, a z kwest ulicznych
ponad 100 tysięcy. Posypały się również indywidualne dary wrześniowe.
Jest wśród nich dar obywatela
Władysława Myszaka, który niezależnie od swych świadczeń złożył tysiąc złotych. Jest również ofiara obywatela Stanisława Kacalaka, który
zrzekł się na rzecz SFOS (Społeczny
Fundusz Odbudowy Stolicy) swej
premii w wysokości ponad 20 tysięcy
złotych za pomysł racjonalizatorski.
Jest też zbiorowa ofiarność dzieci
przedszkola w Ursusie, które zebrały
dla Warszawy 1 149 zł.
Wraz ze świadczeniami pracowników Zakładów »Ursus« gmina
Skorosze przekazała dotychczas
ponad jeden milion 300 tysięcy złotych.
Gmina Skorosze starała się nie
sprzeniewierzyć dobrej tradycji
pracy dla Warszawy. Czy osiągnęła
swój cel? Niech o tym powie reszta
podwarszawskich gmin.”.
***
Komitet Odbudowy Warszawy w
Skoroszach, a później w Ursusie (od
1954 roku) działał jeszcze w latach
60. Starsi mieszkańcy zapewne
pamiętają, jak w maju, we wrześniu,
najczęściej przy ulicy Rynkowej
można było spotkać wolontariuszy z
zielonymi puszkami i napisem „Dar
na SFOS”, którzy w zamian za niewielkie datki przypinali papierowe
znaczki na szpilkę. Część z zebranych pieniędzy wracała do Ursusa w
postaci dofinansowania inwestycji
miejskich czy zakupu sprzętu do
szkół. Warto o tym pamiętać i cokolwiek by mówić, chciałoby się i dzisiaj takiej ofiarności mieszkańców,
może niekoniecznie na rzecz całej
Warszawy, ale naszej dzielnicy.
Korzystając z okazji, chcielibyśmy
zwrócić z gorącym apelem do
mieszkańców o przeszukanie swoich szaf z pamiątkami rodzinnymi, a
szczególnie szuflad ze zdjęciami
ukazującymi historię Ursusa. Zdjęć
często rodzinnych, gdzie Ursus jest w
tle – i użyczenie ich dla celów skopiowania i zapisania w dzieje dzielnicy.
Gwarantujemy, że powrócą do swoich
prawowitych
właścicieli.
Zwracamy się również z gorącym
apelem o nadsyłanie na adres redakcji swoich wspomnień, zdjęć z nimi
związanych, które również posłużą
do wypełnienia, mamy nadzieję,
przyszłego wirtualnego muzeum
Ursusa. Być może odnajdą się również tamte wycinki prasowe a i
wspomniany Medal za odbudowę
Warszawy?
WŁODZIMIERZ WINEK
Od ostatniego numeru naszego
pisma piłkarze Klubu Sportowego
Ursus rozegrali trzy kolejki spotkań.
Rywalami byli: Włókniarz Zelów,
Omega Kleszczów i Hutnik
Warszawa.
W 27. kolejce Ursus podejmował
piłkarzy Włókniarza Zelów. Goście
nadal walczą o utrzymanie w III
lidze, zatem wynik pozostawał sprawą otwartą. Mimo to nasi piłkarze
już w 5. minucie objęli prowadzenie. Po prostopadłym podaniu
Piotra Ćwika gola zdobył ukraiński
napastnik – Ievgen Radionov. Mimo
strzelonej bramki, piłkarze z Ursusa
nie zamierzali spocząć na laurach.
Kolejne stworzone sytuacje nie
przyniosły jednak zdobyczy. Wraz z
upływem czasu piłkarze gości coraz
groźniej atakowali bramkę Pawła
Wysockiego. Druga odsłona meczu
przyniosła drugiego gola dla Ursusa,
którego autorem był nie kto inny,
jak… Radionov. To trafienie podcięło skrzydła piłkarzom gości, a wynik
ładnym strzałem w 70. minucie
ustalił Dawid Jarczak. Mecz zakończył się rezultatem 3:0 dla Ursusa.
Tydzień później naszych piłkarzy
czekał dużo trudniejszy mecz –
wyjazdowy z Omegą Kleszczów.
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem lekkiej przewagi Ursusa, jednak to gospodarze schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Dobrze rozegramy rzut wolny
pośredni z pola karnego na gola
zamienił Michał Czapiarski.
Po zmianie stron Ursus ruszył do
ataku. Już w 48. minucie bramkę z
rzutu wolnego zdobył Piotr Ćwik.
Niestety, gospodarze po chwili zrewanżowali się i Ursus znowu przegrywał. Charakter naszej drużyny
ujawnił się w 66. minucie, kiedy to
Bartosz Rosłoń strzałem głową ustalił wynik spotkania na 2:2.
W 29. kolejce doszło do warszawskich derbów. Ursus na podejmował ekipę Hutnika Warszawa. Obie
drużyny miały kilka dogodnych
sytuacji bramkowych. W całym
meczu więcej sytuacji stworzyli
sobie nasi piłkarze. W drugiej połowie Sebastian Bulik miał najlepszą
okazję do zdobycia gola, ale strzelił
w słupek. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Do rozegrania pozostała ostatnia
kolejka, w której Ursus zmierzy się
w Radomiu z Bronią. Po 29
meczach nasi piłkarze zajmują 8.
miejsce w tabeli III ligi łódzkomazowieckiej.
ŁUKASZ PROKOP
WIADOMOŚCI PARAFIALNE
EURO 2012
Fot. Jacek chudzik
Szanowni Państwo!
Odpowiadając
na
zapotrzebowanie
naszych
Czytelników, tak jak i my pozostających w wierze, szczególnie jednak tych, którzy reprezentują inne narodowości, a
także przybyłych kibiców na Euro 2012 – podajemy adresy
warszawskich kościołów, w których odprawiane są msze
święte w językach cudzoziemców.
REdakcja
Msze św. w języku włoskim
Santa Messa in lingua italiana a Varsavia
Dom Prowincjonalny Ojców Barnabitów, ul.
Smoluchowskiego 1, tel. 22 857 59 89 – Msze św. w niedziele
o godz. 11.
Casa
Provinciale
dei
Padri
Barnabiti,
via
Smoluchowskiego 1, tel. +48 22 857 59 89 – La S. Messa
viene celebrata tutte le domeniche alle 11.
Kościół Wszystkich Świętych, pl. Grzybowski 3/5, tel. 22
620 80 05 – Msze św. w niedziele o godz. 17.
Parrocchia Tutti i Santi, piazza Grzybowski 3/5, tel. +48 22
620 80 05 – La S. Messa Sará Celebrata alle ore 17 tutte le
domeniche.
Msze św. w języku niemieckim
Heilige Messe auf Deutsch in Warschau
Kaplica sióstr Uczennic Boskiego Mistrza, ul. Żytnia 11,
tel. 22 636 29 73 – Msze św. w niedziele o godz. 10.30.
Schwesternkapelle der Jüngerinnen des Göttlichen
Meisters, Żytnia Str. 11 Hl, tel. +48 22 636 29 73 – Messe jeden
Sonntag um 10.30 Uhr.
Msze św. w języku francuskim
La célébration de la messe en français ŕ Varsovie
Kościół św. Andrzeja Boboli (kościół dolny), ul.
Rakowiecka 61, tel. 22 542 87 07 – Msze św. w niedziele o
godz. 10.45.
La paroisse de St. Andre Bobola (en bas de l' église), rue
Rakowiecka 61, tel. + 48 22 542 87 07 – La célébration de la
messe a lieu le dimanche ŕ 10.45.
Msze św. w języku hiszpańskim
La misa en espańol en Varsovia
Kościół św. Szczepana (kaplica w domu parafialnym), ul.
Melsztyńska 1, tel. 22 848 22 79 – Msze św. w niedziele o
godz. 10.40.
Parroquia de San Esteban (capilla en la casa parroquial,
Varsovia, C/ Melsztynska, 12, tlf.: +48 22 848 22 79 – Misas
los domingos a las 10.40 horas.
Kościół Świętej Trójcy (kaplica MB Częstochowskiej), ul.
Solec 61, tel. 22 628 74 71 – Msze św. w niedziele o godz. 12.
Parroquia de la Trinidad (capilla de Santa María de
Czestochowa), C/ Solec, 61, tlf.: +48 22 628 74 71 – Misas los
domingos a las 12 horas.
Msze św. w języku litewskim
Šventos Mišios lietuvių kalba Varšuvoje
Kaplica Res Sacra Miser, ul. Krakowskie Przedmieście 62
– Msze św. w II niedzielę miesiąca o godz. 15.
Res Sacra Miser koplyčia, Krakowskie Przedmieście gatv
62 – Šv. Mišios antrą m nesio sekmadien 15 valandą.
Msze św. w języku ormiańskim
Kaplica Res Sacra Miser, ul. Krakowskie Przedmieście 62
– Msze św. w III niedzielę miesiąca o godz. 18.
Msze św. w języku koreańskim
Kaplica klasztoru ojców Dominikanów, ul. Dominikańska
NAPRAWA
CHŁODNIE,
LODÓWKI,
Remonty, malowanie
elewacji, glazura,
terakota, gładź gipsowa,
panele podłogowe,
biały montaż, sufity
KOSTKARKI
podwieszane, ocieplanie
603-584-876
poddaszy, itp.
507-522-647
2 – Msze św. w niedziele i święta o godz. 10.
Msze św. w język angielskim
The Holy Mass in English in Warsaw
Kaplica Niepokalanego Poczęcia NM, ul. Radna 14, tel. 22
826 73 95 – Msze św. w niedziele o godz. 11.30.
Chapel of the Immaculate Conception of the Blessed
Virgin Mary,
Radna Street 14, tel. +48 22 826 73 95 – Holy Mass on
Sunday at 11.30 AM.
Msze św. w języku wietnamskim
Kościół Narodzenia Pańskiego na Witolinie (Sanktuarium
MB Ostrobramskiej), ul. Ostrobramska 72 – Msze św. w II
niedzielę miesiąca o godz. 16.
Msze św. w języku węgierskim
Kościół Św. Stefana, ul. Czerniakowska 137, tel. kontaktowy 696 619 979 lub 22 627 22 37 – Msza św. w I niedzielę miesiąca o godz. 16.
31 maja 2012
GINĄCE ZAWODY – PRAWDA CZY FAŁSZ?
Kto smolarz,
a kto wyoblarz
Samo wymówienie nazw dwóch zawodów, które dzisiaj
chcę Wam przedstawić, nastręcza sporych trudności. O
napisaniu ich poprawnie nie wspomnę. O ile „smolarz”
jest łatwiejszy, a i sam zawód znany zapewne naszym
dziadkom, to „wyoblarz” – lepiej nie mówić, zresztą
poniżej przekonacie się sami.
Tymczasem przypomnijmy, że smolarz, to człowiek trudniący się wyrobem
smoły (lub nią handlujący), a także
wypalaniem węgla drzewnego (teraz
paliwo do grilla). Do dni współczesnych
zachowała się nazwa tego ostatniego
zajęcia – alternatywna: węglarz.
Chociaż węglarzami nazywano również
ekipy rozwożące opał klientom posiadającym piece, ale też osiedlowym ciepłowniom. I był to zawód – właśnie
jeden z tych, które są już w zaniku...
Produkcja węgla drzewnego rozpoczęła się już w epoce żelaza, gdyż było
on wykorzystywany do uzyskiwania
metali w dymarkach. Co to dymarki –
wiadomo.
Wypał węgla drzewnego odbywał się
początkowo w mielerzach, dołach przykrytych darnią i ziemią. Później materiał
przeznaczony do wypału ustawiano w
stos. Ta forma mielerza przetrwała aż do
XX w. Obecnie produkcja węgla drzewnego przebiega w stalowych retortach z
wykorzystaniem technologii opracowanej w latach 70. XX wieku, w warszawskiej SGGW. Surowcem do produkcji
węgla jest zazwyczaj drewno bukowe.
Używa się też innych drzew liściastych
(topola, dąb, jesion).
No a teraz, drogie dzieci, usiądźcie
grzecznie i skupcie się, bo nadchodzi
wyoblarz. Często zwany też wyoblaczem. Jest to, w obu formach poprawnie, rzemieślnik zajmujący się wyoblaniem (głównie ręcznym). Dawno,
dawno temu, często i dzisiaj nazywany
drykierem (wyoblanie określane jest też
jako drykowanie) – to germanizm od
niemieckiego „drücken”.
(wiecie – rozumiecie?). Wymagający
wielu lat praktyki. Trudność w opanowaniu techniki wyoblania polega na tym, że
każdy rodzaj blachy wymaga specyficznych umiejętności w czasie jej kształtowania. Bywa tak, że wyoblarz potrafi
wykonywać elementy z blachy stalowej
i aluminiowej, a nie potrafi kształtować
mosiądzu czy srebra. Posługuje się specjalistycznymi narzędziami m.in.:
wyoblarkami ręcznymi, rolkami do
wyoblania, przyrządami dźwigniowymi.
Wyoblarz pracuje na maszynie nazywanej wyoblarką ręczną. Co do wykonywa-
Remont Dźwigowej trwa od lipca
2011, zatem ulica jest zamknięta od
niemal roku. Zakończenie prac zapowiadano już kilkukrotnie, jednak za
każdym razem robotnicy trafiali na
kolejne problemy. Głównym powodem
opóźnienia były kłopoty z budową
W nocy z 22 na 23 maja został otwarty pierwszy odcinek
autostrady A-2. Jest to jeden z pięciu mazowieckich
fragmentów budowanej trasy, która już wkrótce połączy
Warszawę i Łódź. Dzięki tej inwestycji stolica zostanie
powiązana z europejską siecią autostrad. Po otwarciu
wszystkich budowanych odcinków drogę do Berlina będzie
można pokonać w mniej niż 5 godzin.
Oddany do użytku kawałek autostrady ma 7 kilometrów i jest zlokalizowany tuż
przy granicy Ursusa. W tym
samym momencie uruchomiono gotowy od dawna
odcinek łączący A-2 z S-8.
Tuż przed otwarciem trasy
na A-2 przyjechali policjanci z
wydziału bezpieczeństwa
ruchu drogowego oraz
przedstawiciele
Urzędu
Marszałkowskiego i Mazowieckiego Zarządu Dr
Wojew zkich. Po weryfikacji
oznakowania zdecydowano
o wpuszczeniu na autostradę
pierwszych pojazdów. Działający odcinek A-2 prowadzi
od ul. Połczyńskiej na
Bemowo i Wolę lub do trasy
S-8.
25 maja inspektor nadzoru
budowlanego wydał pozwolenie na użytkowanie kolejnego odcinka A-2. Ma dłu-
gość 18 km, przebiegając
między Pruszkowem i
Grodziskiem Mazowieckim.
Odcinek został otwarty dla
kierowców w ostatnią niedzielę.
Newralgicznym punktem
całej inwestycji jest osławiony odcinek C, który początkowo budowała chińska
firma COVEC. Obecnie trwa
tam walka z czasem – na
budowę sprowadzono z
Niemiec ogromny rozściełacz asfaltu, którego ramię
ma zasięg 11 metrów.
Urzędnicy zapowiadali, że
autostrada A-2 łącząca Łódź
z Warszawą będzie gotowa
na Euro 2012. Już wiadomo,
że prawdopodobnie drogowcom nie uda się dotrzymać
tego terminu – właśnie z
powodu problemów na
odcinku C.
Łukasz ProkoP
Znowu bez wody
We wtorek, 22 maja na
mieszkańców Ursusa czekała
niemiła niespodzianka. Po raz
kolejny w całej dzielnicy nie
było wody w kranach.
Powód? Awaria magistrali w
Alejach Jerozolimskich.
Co za diabeł? – myślicie. O kogo chodzi? Spieszę z wyjaśnieniem. Otóż jest to
mocno zanikający zawód, który polega
na kształtowaniu cienkościennych
przedmiotów w kształcie brył obrotowych z blach metali metodą wyoblania
nia przedmiotów na wyoblarce automatycznej mamy do czynienia z... operatorem wyoblarki automatycznej.
tekst i rYs.
Jacek chudzik
Długi finisz Dźwigowej
Remont tej newralgicznej arterii
ciągnie się w nieskończoność. Od
pewnego czasu jednak widać
światełko w tunelu – w przenośni i
dosłownie. Drogowcy zapewniają, że
mimo niedawnej awarii rury
wodociągowej, ulica będzie gotowa
na początku czerwca.
Do autostrady
jeden krok
odpowiedniego odprowadzenia wody.
Ta po raz kolejny spłatała figla drogowcom, gdy operator koparki przebił
rurę, powodując tym samym zalanie
terenu
budowy.
Miejskie
Przedsiębiorstwo Wodociągów i
Kanalizacji po kilkudziesięciu minutach wyłączyło dopływ wody. Na
szczęście – zgodnie z zapewnieniami
Zarządu Remontów i Konserwacji Dróg
– awaria nie wpłynie na kolejne
opóźnienia i pierwsi kierowcy mają
tamtędy pojechać tuż przed Euro 2012.
Aby uporać się z wodami gruntowymi, inwestor musiał zastosować nietypowy
system
odwodnienia.
Podbudowa drogi została ułożona na
drenażu i kruszywie z geowłókniny.
Dzięki takiemu rozwiązaniu napływające wody gruntowe będą odprowadzane do systemu drenażowego, nie
podmywając nawierzchni ulicy.
Do wykonania pozostała część elementów podbudowy, warstwa ścieralna oraz oznakowanie poziome. Po
zakończeniu prac remontowych niezbędne będzie jeszcze uzyskanie
odbiorów technicznych. Z uwagi na
wielomiesięczne opóźnienia, roboty
mają przebiegać wyjątkowo sprawnie.
hak
Awaria miała miejsce na
wysokości torów WKD i
pozbawiła dostępu do bieżącej wody również mieszkańców Włoch, Pruszkowa,
Michałowic, Reguł i Opaczy
Kolonii.
Awaria nastąpiła kilka
godzin wcześniej, jednak
MPWiK zdecydowało się
zakręcić kurek dopiero o 9, aby
mieszkańcy mogli skorzystać z
wody przed wyjściem do
pracy. Naprawa trwała do 18.
Po tej godzinie w kranach
znowu pojawiła się woda,
choć zauważalne było dużo
słabsze ciśnienie. MPWiK
postawiło beczkowozy przy ul.
Wojciechowskiego i Skoroszewskiej, jednak nie cieszyły
się zbyt dużym zainteresowaniem mieszkańców. Powodem była pora wyłączenia
wody.
To kolejna awaria w ciągu
kilku tygodni. Poprzednia
miała związek z uszkodzeniem magistrali w okolicy
skrzyżowania Łopuszańskiej i
Alej Jerozolimskich.
hak
KOMU DZIAŁKA?
Oferuję do odstąpienia działeczkę położoną w dogodnej rejonizacji
w Rodzinnym Ogrodzie Działkowców przy ul. Na skraju Ogródki, Na
Paluchu. Dojazd komunikacją miejską, parking dla samochodów
osobowych na terenie Ogrodów Działkowych. Działka o
powierzchni 300 m2, z murowanym domkiem oraz ciekawym
zadrzewieniem. Tel. 696 171 558

Podobne dokumenty